Dodany: 29.09.2009 10:14|Autor: verdiana

Książki i okolice> Książki w ogóle

Książkowe wspomnienia z września 2009 :)


Zapraszam!
Wyświetleń: 67565
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 200
Użytkownik: verdiana 29.09.2009 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
"Gosposia prawie do wszystkiego" Szwaja (5)
"Tercet metafizyczny" Skarga (4)
"Życie po skoku" Rokicki (4)
"Melancholia sprzeciwu" Krasznahorkai (4)
"Nieznane arcydzieło" Balzac (3)
"Koło kwintowe" Bogacz (4.5)
"Japońskie haiku śmierci" (4)
"Haiku" Shiki (4)
"Antologia haiku kanadyjskiego" (4.5)
"Wiersze z Chin i Japonii. Pieśń cykady" (4)
"Kieszonkowy atlas kobiet" Chutnik (4.5)
"Przekład" de Santis (4)
"Inne morze" Magris (4)
"Antybralczyk" Małczyński (3)
"Kolonie Knellera" Keret (4)
"Mikrokosmosy" Magris (5)
"Dom Spokojnej Młodości" Lipska (4)
"Uwaga: stopień" Lipska (4.5)
"Białe truskawki" Lipska (5)
"Na oślep" Magris (4)
"Doświadczenia lat wojny 1939-1945" Bartoszewski (4.5)
"12 oddechów na minutę" Świtaj (5)
"Czarna msza" Gray (4.5)
"Wielka tajemnica Kościoła" Hervas (4)
"O książkach, ludziach i sztuce" Kapuściński (5)
"Ludzie na walizkach" Hołownia (6)
"Moja teczka" Berberyusz (4.5)

W czytaniu:
"Szkoła bezbożników" Dichter
Użytkownik: Syxtus 29.09.2009 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gosposia prawie do wszys... | verdiana
O, a mógłbym o "Czarnej mszy" zdanie - dwa prosić (pod książką nic od Ciebie nie widzę)? Czego zabrakło do "5"?
Użytkownik: verdiana 29.09.2009 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a mógłbym o "Czarnej m... | Syxtus
Zabrakło wnikliwej analizy psychospołecznej, socjologicznej. Ocenę znacznie obniżył nadmiar polityki i historii. Szkoda, to mogła być świetna książka.
Użytkownik: Vemona 29.09.2009 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zabrakło wnikliwej analiz... | verdiana
O, to szkoda. Przeczytam, ale się nie zasadzam za bardzo w takim razie. A Hervas jak Ci się czytał?
Użytkownik: verdiana 29.09.2009 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to szkoda. Przeczytam,... | Vemona
Hervas mi się bardzo słabo czytał, jeszcze słabiej niż Gray. Tam to już w ogóle nie ma żadnej analizy, nie wiem, czy mu nie obniżyć oceny. :(
Użytkownik: Vemona 29.09.2009 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Hervas mi się bardzo słab... | verdiana
Mam coś Hervasa w schowku i widziałam w którejś księgarni, a nie znam człowieka, więc ciekawa byłam, czy warto. Skoro tak mówisz, to się wstrzymam z zakupem, a zacznę od czytania. :)
Użytkownik: Syxtus 29.09.2009 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Zabrakło wnikliwej analiz... | verdiana
Uhm, czyli rozumiem, że Gray zestawia zjawiska, które pasują do tematu, a na wnioskowaniu (w sensie procesu) się wykłada. Ale tok wywodu ma spójny?

A masz może w planach "Bezsilnego boga"?
Użytkownik: verdiana 29.09.2009 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Uhm, czyli rozumiem, że ... | Syxtus
Miałam wrażenie, jakby zestawiał zjawiska ciekawe, ale NIEpasujące do tematu właśnie. :-) W każdym razie nie wyjaśnił, w jaki sposób mu to pasuje. Zaczyna od religii, początek ma spójny i dobrze rokujący, a potem nagle idzie w politykę i nudzi mnie śmiertelnie. Nie wiem, jaki związek ma ta polityka z tematem przewodnim i co z tego wynika, a Gray nie wyjaśnia. Nie wiem, gdzie te znamiona kryzysu opisywane na okładce, bo nic na ten temat nie dostrzegłam w książce, a gdybym dostrzegła, to nie wiem, jaki miałoby to mieć związek z religią. :-) W ogóle jak o tym myślę, to to nie jest zła książka, ale TOTALNIE niepasująca do tytułu. Jakby się komuś pomyliło. Cóż, za tę niezgodność ocena poleciała w dół. Zwłaszcza, że mam za sobą sporą część "Odczarowania" Dennetta (będzie 6 jak nic), który z kolei w analizie zjawisk celuje.
Użytkownik: Syxtus 29.09.2009 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam wrażenie, jakby ze... | verdiana
A, no to teraz mam jasność, dzięki serdeczne!

Dennett czeka właśnie od paru dni na swoją kolej, tyle że mam po angielsku, a skoro jest taki dobry, to pewnie słówka nawet żal będzie uronić i pociułam strony do Świąt...No ale przynajmniej czuję się odpowiednio (choć kosztem Graya) zmotywowany :)
Użytkownik: verdiana 30.09.2009 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A, no to teraz mam jasnoś... | Syxtus
To dobrze, dobrze, Dennetowi się należy ta atencja. ;) Ja drugiego kupiłam na taniej książce a trzeciego wypożyczyłam. Ciekawe, czy tak samo dobre jak "Odczarowanie".
Użytkownik: Sluchainaya 11.10.2009 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gosposia prawie do wszys... | verdiana
Verdiano... czy Ty robisz coś po za czytaniem? ;)
Użytkownik: verdiana 11.10.2009 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano... czy Ty robisz... | Sluchainaya
?
Użytkownik: Sluchainaya 11.10.2009 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: ? | verdiana
Podziwiam po prostu listę lektur wrześniowych i zastanawiam się jak Ci się udaje tyle przeczytać w ciągu jednego miesiąca :) To chyba z 1/4 moich rocznych osiągnięć czytelniczych :P
Użytkownik: verdiana 11.10.2009 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Podziwiam po prostu listę... | Sluchainaya
No cóż, jak nie mam czasu albo robię co innego, to tak mało wychodzi. Ale jakoś nie żałuję.

A tak poza tym: "Skąd macie czas, żeby tyle czytać?"
Użytkownik: moreni 29.09.2009 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Nie kończąca się historia (Ende Michael) - 5,5 (świetna powieść, chociaż raczej dla młodszych czytelników. To się nazywa prawdziwa klasyka fantasy:)
Dom Augusty (Axelsson Majgull) - 5
Róże cmentarne (Krajewski Marek (ur. 1966), Czubaj Mariusz) - 2
Charakternik (Piekara Jacek (pseud. Craft Jack de)) - 4,5
Zobaczyć Lankmar i umrzeć (Leiber Fritz) - 4

W czytaniu Piramidy (Pratchett Terry)
Użytkownik: Anna 46 29.09.2009 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Przeczytane we wrześniu:

Świat finansjery (Pratchett Terry) (rewelacja, jak zwykle 6)
Złamany miecz (Makuszyński Kornel) (no to co, że przewidywalny, naiwny i ciut przesłodzony - lubię słodkości i kocham Makuszyńskiego 5)
Homo bimbrownikus (Pilipiuk Andrzej (pseud. Olszakowski Tomasz)) (rozczarowanie, pomysły nie pierwszej świeżości, w sumie 3.5)
Imperium kości słoniowej (Novik Naomi) (5.5)
Zwycięstwo orłów (Novik Naomi) (5.5)
Con amore (Berwińska Krystyna) (powtórka po latach i 4)
Poczet dziwów miejskich (Piskorski Krzysztof) (za pijane wrocławskie krasnoludki 5!)
Mała handlarka prozą (Pennac Daniel) (5)
Dziwny przypadek psa nocną porą (Haddon Mark) (5.5)
Na rogu świata i nieskończoności: Wspomnienia o Franciszku Fiszerze (Loth Roman) (wspaniała, porywająca i w sumie tragiczna postać 6)
Largo con morte (Kurta Henryk) (powtórka i za muzykę w tle 4)
Krew królów: Dramatyczne dzieje hemofilii w europejskich rodach książęcych (Thorwald Jürgen (właśc. Bongartz Heinz)) (5)
Madame (Libera Antoni) (z przyjemnością daję 6)


Czytam:

Władca Barcelony (Lloréns Chufo)

Użytkownik: Sznajper 29.09.2009 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytane we wrześniu: ... | Anna 46
Błędny krąg (Carey Mike (Carey M. R.) (pseud. Blake Adam)) - 4 (po "Moim własnym diable" lekkie osłabienie formy)
Modyfikowany węgiel (Morgan Richard) - 5 (bardzo dobry kryminał SF)
Niepiosenki (Staszewski Kazik (Staszewski Kazimierz)) - 3 (lubię piosenki Kazika, niepiosenki nie)
Obłędni rycerze (antologia; Westlake Donald E. (pseud. Stark Richard), McMurtry Stan, Bloch Robert i inni) - 3,5 (kilka opowiadań bardzo dobrych, sporo średnich i słabych)
Siedem pigułek Lucyfera: Autentyczne przygody diabła Marka, w latach 1945 i 1946, w niepodległej Polsce demokratycznej, odtworzone na podstawie: dokumentów, zeznań świadków, wycinków prasowych ... (Piasecki Sergiusz) - 5 (natrafiłem przy przygotowaniach do konkursu)
Sprzedawca broni (Laurie Hugh) - 3,5 (straszliwie przegadane)
Szpital Kosmiczny (White James) - 3,5 (powtórka i lekki sentyment, ale niedorzeczności psuły lekturę)
Świat finansjery (Pratchett Terry) - 5 (odrobinę słabsze od "Piekła pocztowego")
Testy Niewidocznego Uniwersytetu: Księga zagadek ze Świata Dysku Terry'ego Pratchetta (Langford David) - 3 (kilka ciekawostek w cieście powtórek - na jeden raz zamulające)
Użytkownik: Anna 46 29.09.2009 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Błędny krąg - 4 (po "Moim... | Sznajper
Testy Niewidocznego Uniwersytetu: Księga zagadek ze Świata Dysku Terry'ego Pratchetta (Langford David) - masz to własne? Szukam od jakiegoś czasu na próżno.
Użytkownik: Sznajper 29.09.2009 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Testy Niewidocznego Uniwe... | Anna 46
Własne. Wyślę Ci :)
Użytkownik: Anna 46 29.09.2009 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Własne. Wyślę Ci :) | Sznajper
O, to wspaniale! Muszę Ci odesłać wreszcie Latający cyrk Monty Pythona - tylko słowa: 1 (Chapman Graham, Cleese John, Idle Eric, Jones Terry, Palin Michael, Gilliam Terry)
i Latający cyrk Monty Pythona - tylko słowa: 2 (Chapman Graham, Cleese John, Idle Eric, Jones Terry, Palin Michael, Gilliam Terry) - nie zmogłam; zdecydowanie wolę ich oglądać a Mateuszowi się bardzo podobało. :-)
Białołęcka w czytaniu u rodziców mojego zięcia, ręczę za nich własną osobistą głową. :-)
Użytkownik: Izania 29.09.2009 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytane we wrześniu: ... | Anna 46
Cieszę się , że nie ty jedna kochasz Makuszyńskiego :-) . Swoją drogą Dot59 obiecała jeszcze w marcu przeczytać właśnie "Złamany miecz" ale zapewne jest tak obłożona książkami ,że jej spod nich nie widać.
Pozdrawiam Dot ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.09.2009 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się , że nie ty je... | Izania
Z obłożeniem masz rację - patrz wątek o czytelniczych chomikach... Ale prędzej czy później gdzieś ten miecz ułowię, jak nie w mojej bibliotece, to mi rodzina w większych miastach poszpera.
Użytkownik: Izania 30.09.2009 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Z obłożeniem masz rację -... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czytałam, czytałam . Mimo, że również jestem maniakiem książek i czytania , do krytycznych sytuacji u mnie nie dochodzi ( tyle jeszcze miejsca na książki jest w domu, aż się prosi , żeby coś z tym zrobić) .
Chociaż jestem typem , który nie lubi mieć zaczęte kilka pozycji- gubię się i zła chodzę , bo rozdwojennie jest niemożliwe , a ja bym chciała czytać jednocześnie i to i to.
Odeszłam od tematu. Miecz warto wciąć na wędkę , bo cóż (jak pisała Anna) , że przesłodzony i naiwny? Ma swój urok .
Użytkownik: Mia Wallace 29.09.2009 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
1. Baltazar: Autobiografia (Mrożek Sławomir) (5)
2. De profundis: Szkice i listy z domu karnego w Reading (Wilde Oscar) (5,5)
3. Dzikie białko (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena)) (5)
4. Frida Kahlo: 1907-1954: Cierpienie i pasja (Kettenmann Andrea) (4)
5. Gringo wśród dzikich plemion (Cejrowski Wojciech) (5 - w tym miesiącu wykazałam się niesamowitym obiektywizmem - dałam 5, mimo, że autor budzi we mnie zupełnie niechrześcijańskie uczucia :)))
6. Kosiarz (Pratchett Terry) (5)
7. Lesio: Powieść, nie da się ukryć, humorystyczna (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena)) (5)
8. Otchłań zła (Chattam Maxime) (3,5 - duże rozczarowanie zakończeniem plus traktowanie czytelnika jak półmózga... a tak się dobrze zapowiadało)
9. Piekło pocztowe (Pratchett Terry) (6 - och, Terry...)
10. Pop-polityka (Palikot Janusz) (4 - czyż nie jestem obiektywna? :)))
11. Rwący nurt historii: Zapiski o XX i XXI wieku (Kapuściński Ryszard) (5)
12. Skonsumowani: Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli (Barber Benjamin R.) (4)
13. Wspominając Gombrowicza (Grinberg Miguel) (4)

Ogólnie niezły miesiąc, prawie same wysokie noty. Niech żyje B-netka i polecanki! :)))
Użytkownik: Vilya 29.09.2009 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
W zeszłym miesiącu marudziłam, że nic z tego, co czytam, mi się nie podoba. W tym zostałam zasypana świetnymi, chociaż trudnymi (głównie ze względu na temat), książkami:

Jakbyś kamień jadła (Tochman Wojciech) (5,5)
Dziennik galernika (Kertész Imre) (5,5)
Dossier K. (Kertész Imre) (5)
Czerwona Orkiestra (Mandalian Andrzej) (5)
Osmaleni (Amiel Irit) (4)
Odpływający ogród (Fink Ida) (5)
Drohobycz, Drohobycz (Grynberg Henryk) (4,5)

Czytane i dające nadzieję na to, że jeszcze którąś z nich we wrześniu skończę:

Co zostaje z Auschwitz (Agamben Giorgio)
Europa Środkowa: Anegdota i historia (Kroutvor Josef)
Lekcje ciemności (Czaja Dariusz)
Polskie poszukiwania "innej" Rosji: O nurcie rosyjskim w literaturze Drugiej Emigracji (Sucharski Tadeusz)
Użytkownik: Monika.W 29.09.2009 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: W zeszłym miesiącu marudz... | Vilya
Jak Ci się czyta Sucharski? Mam zamiar przeczytać, ale boję się, że będzie bardzo teoretyczna.
Poza tym napisz proszę coś o Grynbergu i Kroutvorze, zwłaszcza te anegdoty mnie intrygują.
Użytkownik: Vilya 30.09.2009 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak Ci się czyta Sucharsk... | Monika.W
Sucharskiego czyta się podejrzanie dobrze. Moim zdaniem nie jest ani bardzo teoretyczna, ani bardzo literaturoznawcza (jeśli przez to rozumieć jakąś suchość), systematyzuje informacje i rzuca często nowe światło na autorów niby znanych. Czytam ją zupełnie chaotycznie - rozdział o Czapskim jest na ten przykład b. dobry, o Wacie już mi się nie podoba. Za wcześnie chyba jednak na ocenę.

Grynberg w tej książce sytuuje się gdzieś na pograniczu fikcji i dokumentu, tworzy mini sagi rodzinne. Bywa wstrząsający w swojej oszczędności, ale przeszkadzał mi w tych opowiadaniach pewien nadmiar dokumentalizmu: jakby miały się one stać zaklinaniem pamięci, utrwaleniem na papierze wszystkich tych, których już nie ma. Litania imion i nazwisk, miejsc już nieistniejących, możliwych do odtworzenia tylko przez opowiadającego, który jest ostatnim z tych pamiętających. Tak naprawdę dałabym tej książce 5, gdyby nie Ida Fink - jej opowiadania, także bardzo wstrzemięźliwe, chociaż stylistycznie jednak zupełnie odmienne, podobały mi się nieco bardziej. Ale z chęcią sięgnę po inne teksty Grynberga.

Kroutvor napisał taki króciutki esej o Europie Środkowej, w którym dla mnie najbardziej charakterystyczną sprawą jest jej oderwanie od Europy Wschodniej. To takie jakieś myślowe przyzwyczajenie, ale częściej sama na swój użytek przywołuję pojęcie Europy Środkowo-Wschodniej i siłą rzeczy co innego przez to rozumiem. Dla niego Europa Środkowa to była C.K. Monarchia, a typowy reprezentant mentalności regionu ma cechy przeciętnego Czecha. Anegdota jest pewną kategorią myślenia, którą wprowadza: Europa Środkowa jest miejscem, w którym historię zastępuje prosta, niemalże plebejska historyjka, miejscem, w którym wielkie dramaty trywializują się i przybierają wymiar tragikomiczny, przestrzenią anegdoty właśnie. Wdzięcznie się to czyta.
Użytkownik: Monika.W 30.09.2009 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Sucharskiego czyta się po... | Vilya
Dziękuję, Sucharski i Kroutvor lądują na krótkiej liście. A Grynberga zapisuję w pamięci. Skąd masz Kroutvora? - nie jest dostępny w księgarniach, w bibliotekach też pewnie trudno będzie, na Allegro też nie ma.
Użytkownik: joanna.syrenka 30.09.2009 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Sucharski i Kro... | Monika.W
W poznańskim PTPN-ie znalazłam bez trudu.
Użytkownik: Vilya 30.09.2009 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Sucharski i Kro... | Monika.W
Z Rajskiej. :)
Użytkownik: wila 29.09.2009 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: W zeszłym miesiącu marudz... | Vilya
Widzę, że podobał Ci się Kertesz. Muszę do niego (właściwie do literatury żydowskiej i o holokauście) wrócić i zastanawiałam się od jakiego tytułu zacząć. Myślałam "Kadyszu" i "Fiasku", ale teraz już nie wiem. Może jednak ten "wywiad"? Polecasz?
Pisałaś o tym, że w tym miesiącu literatura świetna, ale temat trudny. Patrzę na tę listę i podziwiam Cię, że dałaś radę przeczytać to wszystko na raz. Bardzo długo odchorowuję takie książki. Nie ważne, holokaust, stalinizm, czy wojna w Bośni. Właśnie: jak wrażenia po Tochmanie?

Jesteś w stanie powiedzieć już coś o esejach Czai i Kroutvora? Na razie słyszałam tylko niepochlebne opinie o "Europie" i nie wiem: czytać, nie czytać? ;)


Użytkownik: Vilya 30.09.2009 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że podobał Ci się ... | wila
Wiesz, ja przez całe lata omijałam ten temat, jest dla mnie w jakiś sposób bardzo osobisty i mocno mnie dotyczy. Wrzesień zdominowany został u mnie właściwie nawet nie tyle przez książki, co przez jeden film - "Shoah" Claude'a Lanzmanna. Dokument, który powinno się obejrzeć obowiązkowo, chociaż nie wyobrażam sobie przyswojenia go w całości jednorazowo. Oglądałam w czterech ratach i każdą z nich odchorowałam. Blisko 9 godzin relacji tych, którzy Zagładę przeżyli, bez ani jednego zdjęcia archiwalnego. Z Lanzmannem można polemizować, można się zastanawiać, czy w pewnych kwestiach - najbardziej chyba kontrowersyjne jest ukazanie polskiego antysemityzmu - nie był tendencyjny, ale obraz ten powinno się znać. Potem zaś nie mogłam się od tematu oderwać: jakby nagle wszystkie te książki, które omijałam szerokim łukiem, zaczęły mnie nagle przywoływać. To bardzo głupio brzmi, jakoś tak naiwnie, ale w ten sposób to odbieram. Nadal nie mam odwagi sięgnąć po relacje bardziej bezpośrednie i nie wiem, czy i kiedy to nastąpi. Mami mnie natomiast literackie przetworzenie, zwłaszcza to, które najstaranniej próbuje zachować dystans, nie epatować przemocą.

Kertesz podobał mi się bardzo, ale polecałabym przede wszystkim "Dziennik...". To jest po prostu myślowo bardzo ważna książka. Shoah jest oczywiście jednym z najmocniej przewijających się przez nią wątków, ale nie zawłaszcza całości. Dla mnie jest to również fascynujące, osobiste wprowadzenie Kertesza w kulturę, a zwłaszcza filozofię niemiecką. No i niewątpliwie trafia do mnie forma: na poły aforystyczna.

Czaja zaś jest świetny! Wiedziałam to niby po pojedynczych esejach z tego tomu, które czytałam w różnych pismach, ale dopiero ich zebranie razem uświadamia pewną całościowość namysłu. Podoba mi się w nim odwaga myślenia i konsekwencja: to bezkompromisowe rozważania na temat zła w literaturze - pierwsza część przy tym dotyczy literatury na różne sposoby poruszającej problem Zagłady.
Użytkownik: wila 04.10.2009 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, ja przez całe lata... | Vilya
Dzięki. Poszukam tego filmu. Do "Dziennika" też zajrzę. I sięgnę po Czaję. Zaintrygowałaś mnie.
Użytkownik: joanna.syrenka 29.09.2009 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Koniec sierpnia i września minął mi pod znakiem książek pożyczonych. I to głównie Krasnalowych (ostatnie pięć...):

Błazen - wielki mąż: Opowieść o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim (Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk)) Józef Hen (4,5)
Chłopiec z latawcem (Hosseini Khaled) Khaled Hosseini (4,5)
Ferdynand Wspaniały (Kern Ludwik Jerzy) L. J. Kern (5,5)
Jak żyć z neurotycznym kotem (Baker Stephen) S. Baker (4)
Jak żyć z właścicielem neurotycznego kota (Baker Stephen) S. Baker (4,5)
"Pan raczy żartować, panie Feynman!": Przypadki ciekawego człowieka (Feynman Richard Phillips) R. Feynman (4,5)
Święta księga wilkołaka (Pielewin Wiktor) W. Pielewin (4,5)
Użytkownik: Valaya 29.09.2009 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Oto moje wrześniowe lektury:
Dewiza Woosterów (Wodehouse P. G. (Wodehouse Pelham Grenville)) (5) - w końcu, w końcu udało mi się dorwać tę powieść.
Córka fortuny (Allende Isabel) (3,5) - po "Domu duchów" spodziewałam się czegoś lepszego, niż to co przeczytałam. W sumie - rozczarowanie, niemniej można się dowiedzieć co nieco o gorączce złota w Kalifornii.
Jednoroczna wdowa (Irving John) (4) - nieco nużące jak na Irvinga, zwłaszcza te niedorzeczne romantyczne związki z osiemdziesięcioletnimi staruszkami.
Mane, tekel '39: (Wojna z Polską) (Kirst Hans Hellmut) (3,5) - kolejna książka poświęcona rozkładowi w szeregach Wehrmachtu. Bateria jedzie na Warszawę, ale tak naprawdę nie bierze udziału w działaniach wojennych. Pijaństwo, degrengolada i czysta ludzka głupota.
Chłopiec w pasiastej piżamie (Boyne John) (5) - opowieść o chłopcu, który nie wiedział...
Chłopiec z latawcem (Hosseini Khaled) (6) - bardzo mi się podobała. Bardzo.
Wielkie solo Antona L. (Rosendorfer Herbert) (4,5) - ciekawy pomysł na powieść. Bohater zostaje sam na świecie. Oprócz niego nie ma nikogo, a przyroda zdecydowanie wkracza na ulice miasta. Po tym jak Anton zdaje sobie z tego sprawę, zaczyna się walka o fizyczne i psychiczne przetrwanie.
Złodziejka książek (Zusak Markus) (4,5) - zwykła historia o zwykłych ludziach w czasie wojny. Choć jest to powieść o Niemcach, Żydach i bombardowaniach niemieckiego miasteczka, moim zdaniem można ją odnieść do sytuacji jakie miały/mają miejsce w każdym zakątku naszego globu, tam gdzie toczy się wojna.
Przegrany (Bernhard Thomas) (5) - studium psychiki niedoszłego artysty fortepianu i jego samobójstwa. Ciekawa konstrukcja powieści: na początku 3 jednozdaniowe akapity, a potem cały jeden dłuugaśny akapit do końca książki. Niektórym może wydawać się nużąca ta krótka powieść (doskwiera bardzo brak akapitów, liczne powtórzenia, nagłe przejścia do następnego wątku, swoisty strumień świadomości), mnie jednak odpowiada taka zabawa z czytelnikiem.

W czytaniu: Okręt (Buchheim Lothar-Günther) i Ania z Zielonego Wzgórza (Montgomery Lucy Maud) audiobook. Teraz dopiero widzę (słyszę) jaka gaduła była z tej Ani. :)
Użytkownik: librarian 01.10.2009 07:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto moje wrześniowe lektu... | Valaya
Gdzie zdobyłaś Anię w postaci audiobooka i kto czyta? Kiedyś widziałam wersje w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej i marzę o niej ale nie wiem gdzie i jak ją zdobyć. Pozdrowionka.
Użytkownik: Valaya 01.10.2009 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzie zdobyłaś Anię w pos... | librarian
To audiobook po angielsku, ale i tak świetnie się słucha!
Użytkownik: cheyenne 29.09.2009 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Kiepsko w tym miesiącu, jakoś czasu brak :(

Karin Slaughter - "Tryptyk" - 5

Monika Szwaja - "Gosposia prawie do wszystkiego" - absolutne 6!!! chociaż naleciałości Chmielewskie widać na pierwszy rzut oka ;)

Gacek i Szczepańska - "Zabójczy spadek uczuć" - 4,5 - jakieś to takie naiwne miejscami było i dlatego 4,5 ;)

Sue Grafton - "N jak niesława" - 5 - słabość jakąś mam do tego typu książek - bohaterka w roli detektywa i mnóstwo zamieszania ;)

Peter Mayle - "Rok w Prowansji" - 5 - jakkolwiek by mnie nie wciągnęła więcej niż 5 nie dam, wciągnięcie nie jest równoznaczne z porwaniem ;)

Maxime Chattam - "Tajemnice chaosu" - 5,5 - do 6 brakuje tylko tego, żeby bohaterowie przeżyli ;) niezmiernie subiektywna ocena ;)

Alex Kava - "Fałszywy krok" - 5,5 - jakby czegoś mi brakowało w porównaniu z pozostałymi powieściami Kavy.

Joanna Fabicka - "Szalone życie Rudolfa" - 4 - zdecydowałam się na tą książkę i części dalsze pod wpływem entuzjastycznych opinii biblionetkowiczów, na które gdzieś się natknęłam i wg mnie jest to spolszczony Adrian Mole, może i śmieszny ale do płaczu ze śmiechu mnie nie sprowokował ani razy w przeciwieństwie do oryginału.
Użytkownik: agnes.t 29.09.2009 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Dłuuuugo się przedzierałam przez Chcę żyć: Dziennik radzieckiej uczennicy 1932-37 (Ługowska Nina), dlatego niewiele innych książek przeczytałam. Poza tym spodziewałam się czegoś więcej po tym pamiętniku dlatego tylko 3,5. A może byłam zbyt żądna sensacji...?
Poza tym:
Historia sztuki w zarysie (Estreicher Karol (1906-1984)) 3,5
Pewnego razu w Paryżu (Kyle Susan (pseud. Palmer Diana lub Blayne Diana)) 5 - tak lekko mi się czytało...
Przesilenie zimowe (Pilcher Rosamunde (pseud. Fraser Jane)) 4
Słoneczny skarb (Dodd Christina) 2,5. Też stracilam sporo czasu, ale nie mam zwyczaju zostawiać niedokończonych książek.
Użytkownik: verdiana 29.09.2009 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dłuuuugo się przedzierała... | agnes.t
Estreicher nie za wysoko, taki słaby? Mam w planach, stoi mi na półce i zaczynam się go bać. :)
Użytkownik: agnes.t 30.09.2009 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Estreicher nie za wysoko,... | verdiana
Może dlatego, że jest tylko w zarysie. Czytając sięgałam jednocześnie do bardziej szczegółowych opracowań i trochę mnie to rozpraszało.
Użytkownik: RobertP 29.09.2009 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przed świtem (2,5) Bohat... | Mag.ma
1. Gawande Atul -"Komplikacje: Zapiski chirurga o niedoskonałej nauce" (4,5).
2.Remarque Erich Maria- "Łuk Triumfalny(4,5).
3.Ossendowski Ferdynand Antoni-"Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów: Konno przez Azję Centralną"-(4,5).
4.Nowak Helmuth-"Walczyłem o Stalingrad "-(5).
Użytkownik: Pok 29.09.2009 16:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
1. Udręka i ekstaza (Stone Irving) (6)
2. Starcie królów (Martin George R. R.) (6)
3. Nawałnica mieczy: Stal i śnieg (Martin George R. R.) (6)
4. Nawałnica mieczy: Krew i złoto (Martin George R. R.) (6)
5. Uczta dla wron: Cienie śmierci (Martin George R. R.) (4)
6. Uczta dla wron: Sieć spisków (Martin George R. R.) (4,5)

Z całego cyklu "Pieśni lodu i ognia" najbardziej podobały mi się obydwa tomy "Nawałnicy mieczy", natomiast "Uczta dla Wron" wyraźnie odstaje, głównie z powodu braku najciekawszych postaci i strasznie wolno toczącej się akcji.

Ps. Wiadomo coś o tomie nr 5, czyli "Tańcu ze Smokami", czy Martin porzucił serię? Mam nadzieję, że nie, bo byłaby to wielka strata.
Użytkownik: milenaj 29.09.2009 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Udręka i ekstaza (6) ... | Pok
Nie porzucił, chociaż coraz więcej czasu zajmuje mu napisanie kolejnej części. Z tego co mi wiadomo następna część zapowiedziana jest na ten rok. U nas dojdzie kwestia tłumaczenia. Poczekamy więc sobie jeszcze. Mnie to trochę zniechęca, bo to dopiero piąta część, a ma być siedem. Bardzo dużo czasu minie zanim się dowiemy jak to się kończy, ale jakoś nie potrafię dać sobie spokoju z tą książką. Chyba dlatego, że ciągle pamiętam jak potrafiły mnie zaskoczyć niektóre zwroty akcji. Mam nadzieję, że po rzeczywiście dużo słabszym tomie czwartym, "Taniec ze Smokami" to będzie powrót do wielkiej formy.
Użytkownik: izabelas 02.10.2009 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Udręka i ekstaza (6) ... | Pok
Premiera piątej części została przełożona z listopada 2009 na wrzesień 2010. Życzę panu Martina długich lat życia, by udało mu się skończyć ten cykl. Najgorsze jest to, że on nie robi notatek i mówi, że wszystko ma w głowie i nie potrzebuje ich robić.
Użytkownik: Monika.W 29.09.2009 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
1. Kurier z Warszawy, Jan Nowak – Jeziorański, 5,5
2. Paddington tu i teraz, Michael Bond, 5
3. Wspomnienia starobielskie, Józef Czapski, 5
4. Kobieta z wydm, Kobo Abe, 5
5. Katyń, Allen Paul, 5
6. Katyń zbrodnia bez sądu i kary, Józef Mackiewicz, 5
7. W bagnie, Arnaldur Indriðason, 5
8. Ferdynand Wspaniały, Jerzy Kern, 5
9. Autobiografia: 1872 – 1914, Bertrand Russell, 5,5
10. Znikająca Europa, antologia, 4,5
Użytkownik: Gusia_78 29.09.2009 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Kurier z Warszawy, Jan... | Monika.W
Moniko, bardzo mi się podoba Twój sierpień. Jestem szczególnie ciekawa Twojej opinii o Mackie wiczu. Ja również w swoim czasie miałam kilka miesięcy "katyńskich".Szczególnie polecam Odojewskiego i "Pamiętniki znalezione w Katyniu". Pozdrawiam
Użytkownik: Monika.W 29.09.2009 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, bardzo mi się pod... | Gusia_78
Ale którego Odojewskiego? Bo ja po próbie przeczytania "Zawieje..." jakoś nie mogę się wziąć ponownie za tego Pana. A pewnie robię błąd.

Mackiewicz był dobry. Czytając go trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że pisał właściwie na gorąco, nie znając szeregu dokumentów dostępnych od lat 90ych. Jednak - jako relacja świadka ekshumacji - bardzo wartościowe. Napisane też nieźle, starym językiem, jakiego już się nie używa. Za to bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Paul - spodziewałam się czegoś na miarę "Gułagu" Appelbaum (który mnie mocno rozczarował), a to była bardzo rzetelna książka, wcale nie-powierzchowna, mocno krytyczna wobec Aliantów.
Co jeszcze o Katyniu czytałaś? Na wiosnę 70 rocznica zbrodni, może będą jakieś wznowienia?
Użytkownik: Gusia_78 01.10.2009 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale którego Odojewskiego?... | Monika.W
Zdecydowanie bardziej niż "Zasypie wszystko..." podobała mi się powieść "Milczący niepokonani...", właśnie na temat, częściowo oparte na faktach, zaimprowizowane przez komunistyczne władze śledztwo, gdzie wmanipulowany w nie prokurator miał udowodnić niemiecką winę...Lubisz prozę G. Herlinga-Grudzińskiego więc powinno Ci się podobać (chodzi o podobny klimat). Ale więcej nie zdradzę. Poza tym czytałam dokładnie to co Ty: Paula Allena, Czapskiego oraz "Oprawców z Katynia" Abarinowa. Gorąco polecam Ci także wspomnianie "Pamiętniki znalezione w Katyniu". Bezskutecznie poluję na "Kiedy jesteście, mniej boli" Teresy Kaczorowskiej i tutaj również liczę na jakieś wznowienia.
Użytkownik: Monika.W 02.10.2009 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie bardziej niż... | Gusia_78
No to Odojewskiego dodaję do listy. I "Oprawców z Katynia". Dziękuję.
Użytkownik: Gusia_78 29.09.2009 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Bardzo biednie ilościowo, ale za to upolowałam dwie pozycje, które od bardzo dawna chciałam przeczytać.

Chwile wolności: Dziennik 1915-1941 (Woolf Virginia) (5,5)-znakomita i fascynująca lektura, polecam nie tylko miłośnikom prozy VW, do których sama nie należę. Klimat jak z powieści wiktoriańskiej, chociaż to już nie te czasy. Ukazuje kobietę z krwi i kości, nie tak delikatną,
kruchą i eteryczną jak w skądinąd znakomitym filmie "Godziny". Prawdziwa
perła wśród dzienników.
Eichmann w Jerozolimie: Rzecz o banalności zła (Arendt Hannah) (4)- spodziewałam się troszkę czegoś innego, raczej zapierającej dech relacji sądowej niż eseju, obniżyłam ocenę za kilka niesprawdzonych i tendencyjnych opinii m.in. o Polsce, prostowanych zresztą przez wydawcę w przypisach; przy pracy tej klasy nie powinny mieć miejsca.
Użytkownik: Monika.W 29.09.2009 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo biednie ilościowo,... | Gusia_78
Ale w sumie warto tę Arendt czytać czy nie? Ja utknełam w 1/4 Korzeni totalitaryzmu. I czekam na natchnienie. A tyle się o niej naczytałam u Herling-Grudzińskiego i Giedroycia, że powiedziałam sobie, że muszę poznać.
Użytkownik: Gusia_78 01.10.2009 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale w sumie warto tę Aren... | Monika.W
Ja właśnie z tego samego powodu po nią sięgnęłam :-) Czy warto? Moim zdaniem można, ale nie trzeba koniecznie, chociaż nie żałuję.
Użytkownik: Monika.W 02.10.2009 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja właśnie z tego samego ... | Gusia_78
No to tym bardziej nie rozumiem, czemu Herling-Grudziński aż tak się nią zachwycał. Może była odkrywcza 30 lat temu?
Użytkownik: exilvia 02.10.2009 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo biednie ilościowo,... | Gusia_78
Wielcy ludzie też się mylą. Ważne, że powiedzieli coś, co wpłynęło na historię np. myśli. :-) Wielu wielkich filozofów było wstrętnymi mizoginami, co nie obniża reszty ich rozm*myśl*ań.
Użytkownik: Gusia_78 03.10.2009 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielcy ludzie też się myl... | exilvia
Widzę, że czytałaś "Szepty". Bardzo zazdroszczę.
Użytkownik: exilvia 03.10.2009 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że czytałaś "Szept... | Gusia_78
Polecam. :-)
Użytkownik: Gusia_78 03.10.2009 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam. :-) | exilvia
A może coś więcej...:-)
Użytkownik: exilvia 03.10.2009 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A może coś więcej...:-) | Gusia_78
Chyba o wiele więcej nie dodam: Co teraz czytasz, część 17

Na tę książkę składają się indywidualne historie rodzin, które musiały w tamtych czasach żyć - autor skupia się na losach osób, które nasiąkły w dzieciństwie/wczesnej młodości stalinizmem. Centralną postacią jest Konstantin Simonow, stalinowski poeta, który doczekał się dużych względów ze strony systemu. Poznajemy losy osób, które były jego bliskimi, ale też innych ludzi, z którymi nigdy się nie zetknął. Tym niemniej jego historia jest najszerzej potraktowana.
Użytkownik: Monika.W 03.10.2009 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielcy ludzie też się myl... | exilvia
Wnioskuję pozytywną opinię o Arnedt?
Wróciłam do "Korzeni totalitaryzmu", po części poświęconej antysemityzmowi, która mnie nie przekonała i znudziła, część o "Imperializmie" dużo lepsza.
Użytkownik: exilvia 03.10.2009 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Wnioskuję pozytywną opini... | Monika.W
Arendt znam tyle-o-ile. :-) Ale mam zamiar poznać lepiej.
Użytkownik: Monika.W 03.10.2009 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Arendt znam tyle-o-ile. :... | exilvia
Służę "Korzeniami", mam wydanie 2tomowe, więc może być na raty pożyczane, jak i czytane.
Użytkownik: Gusia_78 03.10.2009 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Służę "Korzeniami", mam w... | Monika.W
Ja niestety nie służę Arendt, bo pożyczałam z biblioteki osiedlowej, ale może gdy przeczytasz będziesz odmiennego zdania. Chętnie wdam się w polemikę :-)
Użytkownik: Marylek 29.09.2009 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Żeglarz na koniu (Stone Irving) (4) Dobra książka, ale bez tej błyskotliwości, jaką miały opowieści Stone’a o Michale Aniele czy o Van Goghu. I tłumaczenie pana Piotrowskiego nie jest najlepsze.
Byłam po drugiej stronie lustra: Wygrana walka ze schizofrenią (Lauveng Arnhild) (6) Ogromna siła i wartość tej relacji polega na tym, że autorka potrafi przedstawić sytuację z dwóch punktów widzenia: osoby chorej i terapeuty. Jedno i drugie z autopsji. Prosty, przystępny język; prawda wyzierająca z każdego słowa. Świetna książka.
Kłamczucha (Musierowicz Małgorzata) (3,5) Przereklamowana. Bardzo stereotypowa.
Kwiat kalafiora (Musierowicz Małgorzata) (4) Ciut lepsza. Postać ojca Borejko – nieudacznika zjadającego córkom ostatni naleśnik – okropna. Wzorzec rodziny koszmarny.
Gildia Magów (Canavan Trudi) (3,5) Niezbyt oryginalna, akcja się ślimaczy, całość zaledwie ciut ponad przeciętną. I jeszcze: jeśli się zamiast 'owca' napisze 'reber', a zamiast ‘piwo’ - ‘spyl’, to nie jest to jeszcze wymyślanie nowego języka. Ale jednak sięgnęłam po drugi tom.
Okropności (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena)) (3,5) Jednak to nie to. Znów nie to. Więcej minusów niż plusów, czyli Chmielewska po nowemu.
Nowicjuszka (Canavan Trudi) (3,5) Niewiele lepsza od pierwszej części, za to więcej błędów w tłumaczeniu. Po Tolkienie i Le Guin mam dużo wyższe wymagania co do fantasy.
Ida sierpniowa (Musierowicz Małgorzata) (3,5)Do trzech razy sztuka: pani Musierowicz już dziękuję. Mama Borejko niczym Mama Muminka, po co jej własne imię, mamowatość jako sens życia. Jedyny. Stereotyp pogania stereotyp. Brrrr!
Komplikacje: Zapiski chirurga o niedoskonałej nauce (Gawande Atul) (5,5) Bardzo szczera, przez to bardzo prawdziwa i wiarygodna. A czyta się jednym tchem.

Czytam trzeci tom trylogii Czarnego Maga Trudi Canavan, w nadziei, chyba jednak płonnej, że jednak będzie lepszy.
Użytkownik: misiak297 30.09.2009 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeglarz na koniu (4) Dobr... | Marylek
Faktycznie, rzadko się tu krytykuje Jeżycjadę, ale nie będę tym, co jest bez rozczarowania czytelniczego i pierwszy rzuci jakąś książką:) Czyli nie przyciąga Cię to ciepło z ulicy Roosvelta? Być może powinnaś dać szansę "Opium w rosole" (kolejna część - moja ulubiona). Jest bardzo smutna przy dużo ambitniejszej tematyce, a jednocześnie daje nadzieję... Pozdrawiam Cię serdecznie!
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie, rzadko się tu... | misiak297
Zdecydowanie bardziej niż ciepło (a może "ciepełko"?) rzuca mi się w oczy i na mózg scena, w której tatuś siedzi w jednym pokoju z kolegą czy innym szwagrem i dyskutują o najnowszych książkach/ideach, a mamusia w tym samym czasie w kuchni z żoną tegoż szwagra, rozmawiają o smażeniu konfitur. Jeśli na tym polega ciepło, pozostaję zimna jak lód. I zbuntowana!
Nie chciałabym w takim domu być ani matką, ani córką, ani żoną. Natomiast mężem - tak! ;-p
Użytkownik: Czajka 30.09.2009 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie bardziej niż... | Marylek
Mąż (jeden z mężów) nie miał w ogóle kontaktu z rzeczywistością, a w przypadku świeżo usmażonych konfitur nie ma co takich stanów zazdrościć. Natomiast żonie nie przeszkadzało w czytaniu zmywanie ani gotowanie obiadów (codziennie było spaghetti z koncentratem pomidorowym, hyhy) a kolejni mężowie byli już przyuczeniu do zajęć w kuchni (no, mniej więcej).
I to pani domu zrobiła karierę literacką. Tak więc, kochany Marylku, scenę wyjęłaś trochę tendencyjnie. Tam dużo się rozmawia o literaturze i fizyce atomowej - i to z udziałem kobiet, naprawdę. :)
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Mąż (jeden z mężów) nie m... | Czajka
No, może tendencyjnie, ale tylko trochę.
Bo widzisz, weź pod uwagę, do kogo skierowane są te książki. Do kilkunastoletnich dziewcząt, tak? I czego je uczą, jaki model rodziny propagują?

W "Idzie sierpniowej" bodajże jest napisane (cytuję z pamięci): "Mama Borejko weszła do pokoju". To tam, gdzie ona odwiedza tego pana, u którego Ida pracuje jako dama do towarzystwa. Nie "Milka" czy jak jej tam, tylko "Mama Borejko". Taki sposób narracji wybiera pani autorka-literatka. Ręce mi opadły i ciężko mi je było unieść znów.
Użytkownik: Czajka 30.09.2009 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No, może tendencyjnie, al... | Marylek
"- Iduś, czy mogłabyś mi to jakoś wyjaśnić? - spytał ojciec Borejko"

Nie, Marylku, nie mogę się z Tobą zgodzić w żadnym razie. Powyżej też jest kwestia z Idy. Oni w tej książce są rodzicami bohaterek, jak ma się o nich pisać? Zauważ, kochany Marylku, że w Muminkach tylko Muminek jest po imieniu, natomiast jego rodzice są opisywani po funkcjach. Gorzej jeszcze niż u Musierowicz, tam w ogóle nie wiadomo jak mają na imię, ale o niczym to nie świadczy, prawda? Czy świadczy?
Gdyby podchodzić w taki sposób to znaleźlibyśmy anoreksję u krawca Niteczki i jeszcze parę innych rzeczy, które nawet są w przepastnych zasobach Biblionetki.
W Jeżycjadzie mężczyzna (chociaż nieco ułomny w tej roli) naprawdę potrafi się zmierzyć z rzeczywistością, nawet kuchenną. A dziadek Noelki nawet sam ugotował dania wigilijne (co prawda trochę po chińsku). Kobiety pracują jako lekarki i obowiązkami dzielą się z mężami.
:)
Użytkownik: janmamut 30.09.2009 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "- Iduś, czy mogłabyś mi ... | Czajka
Całe szczęście, że "Ida..." była wydana w 1981 roku. Tak z 10 lat później imię Milka dopiero byłoby powodem do obrazy!

"Kobieta ma się kojarzyć z krową z dzwonkiem. Ma być słodka i rozpływająca się." :-)
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Całe szczęście, że "Ida..... | janmamut
Śmiem podejrzewać, że nawet nie wiesz, jak wiele masz racji. :-(
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "- Iduś, czy mogłabyś mi ... | Czajka
"Oni w tej książce są rodzicami bohaterek, jak ma się o nich pisać? "

Ależ, Czajko, w również lubianej przez Ciebie książce dla tego samego odbiorcy - "Beethoven i dżinsy" - rodzice też są rodzicami. Co nie przeszkadza im mieć własnych imion, własnej osobowości. Co nie przeszkadza matce być nie tylko matką prowadzącą dom, robiącą zakupy i gotującą, ale również kobietą mającą jakąś pracę zawodową, w której też się spełnia. Mającą jakieś hobby, któremu poświęca czas. Mającą partnera-męża, głuchego na piękno muzyki klasycznej, który jest w stanie pójść z nią do filharmonii po to tylko, by móc obserwować, jak zmienia się jej twarz pod wpływem ukochanej muzyki. Bo ją kocha. Mają też jakieś życie intymne. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie "Mamy Borejko", tak jak i mamy Muminka, w scenie intymnej, te dzieci to chyba zrobili siłą woli. Asia z "Beethovena..." była powstańcem lat -naście wcześniej. Młody czytelnik otrzymuje tutaj postać człowieka, dla którego bycie rodzicem jest tylko jedną z życiowych ról. I wszystko to w jednej tylko książce.

U Musierowicz rola matki jest rolą dominującą. Matka rezygnuje z pracy zawodowej, żeby wychowywać dzieci. Dorabia po nocach chałupnictwem, żeby dołożyć do domowego budżetu. Podporządkowuje się mężowi, jadąc na wybrane przez niego wakacje wędkarsko-namiotowe, chociaż jest to dla niej żaden odpoczynek. Zaharowuje się w domu tak, że ląduje na ostrym dyżurze na chirurgii, bo dbając o dom nie ma czasu zadbać o siebie. Nawet gdy wspomina, jak to kiedyś, na studiach została Miss Juvenaliów, to tylko po to, żeby dowartościować swoją córkę. Wybacz, Czajeczko, to się łatwo i dobrze czyta, ale prowadzi prostą drogą do bezrefleksyjnej akceptacji modelu 3K. Bo ja, czytelniczka, też mam 15 lat i tak bym chciała mieć taką fajną, ciepłą - jak pisał Misiak - rodzinę. Nie, ja tego nie kupuję.

A Muminki są, Czajeczko, dla innego czytelnika. Jak się ma 5-6 lat, to mama jest mamą, a tata tatą. Jak się ma 15-16, to już się człowiek przymierza do różnych ról w życiu i tak byc powinno.
Użytkownik: Czajka 01.10.2009 06:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "Oni w tej książce są rod... | Marylek
Kochany Marylku, spać przez Ciebie nie mogłam. :)
Po prostu przeczytałaś za mało Jeżycjady, to jest moja pierwsza refleksja.
Jest tam (Brulion BeBe) też pewna Józefina, która realizuje swoje marzenia, zostawia dzieci (radzą sobie bardzo dobrze) i wyjeżdża do Ameryki, świat toczy się wokół jej pachnących perfumami apaszek tak samo, jak wokół zsuwającego się pomidora z kanapki Asi. Jest również Aniela, której wypieka torty ubóstwiający ją mąż nosząc ją na rękach w przerwach między wywiadówkami. Tak więc u Musierowicz są różne modele, można sobie wybrać. Można sobie pomyśleć - ja nie chcę wylądować w szpitalu, tylko siedzieć na wersalce i niech mi dzieci robią kolację. Nigdy nie lubiłam Asi i uważałam, że Stefan kocha ją za bardzo, pięknie ale za bardzo, ona tylko jest i mówi „kochajcie mnie” - nie sądzisz, że kiedyś Alek wyląduje przez to u psychologa?

Natomiast trochę mnie porusza totalne odejmowanie wartości modelowi rodziny, w którym wykształcona, wrażliwa, zauważ ile w Jeżycjadzie jest muzyki, cytująca Szekspira i rozróżniająca Senekę od Wergiliusza mama gotuje pierogi - co w tym złego? Osobiście jestem wdzięczna, że to moja babcia gotowała pierogi a dziadek reperował cieknące krany i konstruował mi psy do zdejmowania butów a nie odwrotnie.
No i powiedz, dlaczego uwielbiana Asia jest w porządku, a uwielbiany Ignacy to szkodliwy stereotyp? Są tacy i tacy, i w Jeżycjadzie to widać, a że pachnący ciastem dom ma swój urok to już nie jest wina Musierwoicz.

Ja nie znoszę wszelkich uprzedzeń, nie cierpię wszelkich odgórnych podziałów, lubię kiedy każdy ma wybór. Dlatego uważam, że kobieta równie dobrze może się realizować w rodzinie jak i poza nią, jeżeli chce. Natomiast odejmowanie wartości jednemu modelowi, żeby ją całą przydać drugiemu nie bardzo mi się podoba.

Poruszasz w ogóle bardzo wiele ciekawych spraw, nie jestem w stanie jakoś uporządkować swojej wypowiedzi, będzie więc trochę chaotyczna.
Życie intymne. Rodzice Borejko też mają życie intymne (w Kalamburce jest bardzo przepiękna scena), ale nie można (w moim odczuciu) z braku życia intymnego albo z za małej ilości stawiać zarzutu. To trochę jakby zarzucać Kubusiowi, że niczego nie wiemy o jego rodzicach i o ich życiu intymnym i dlaczego znajomi Królika nie są wymienieni z imienia.
"Ida sierpniowa" to nie o nich książka. O nich jest "Kalamburka" i tam nie są rodzicami. A przynajmniej nie przede wszystkim.

Uważam, że właśnie wszystko w Kalafiorze przemawia przeciwko trzem K, gdyby Musierowicz popierała ten stereotyp to mama zaharowywałaby się bezobjawowo, umierając jako pogodna staruszeczka na końcu cyklu. Przecież to jest wyraźne ostrzeżenie - zwolnij. Zwolnij i niech ci ktoś pomoże. No i pomaga. Przecież nawet najbardziej bezrefleksyjna nastolatka zauważy z jakich powodów Mila wylądowała w szpitalu. A wakacje - czy to nie piękne, że mama Borejko pojechała z mężem z miłości? Patrzyła jaki on jest szczęśliwy moknąc w namiocie? Czy to nie przypomina Ci Stefana patrzącego na twarz Asi?

I powiedz mi jeszcze, dlaczego za denerwujące uznałaś określenie mamy jako mamy, a ojca jako ojca już nie? (Swoją drogą teraz się zastanawiam jak ojciec Goriot miał na imię i nie mogę sobie przypomnieć). Dla mnie to jest typowy przykład postrzegania roli kobiety jako gorszej. Kobieta może ewentualnie gotować, bo przecież mężczyźni też gotują, są szefami kuchni. Tym się dowartościowuje. Nie tym, że gotowanie jest fajne. Tym, że mężczyzna też to robi czasem. Dlaczego nie uznać, że równie ważne jest polowanie na mamuty (Mamucik, jeśli to czytasz, przepraszam Cię, to nic osobistego) jak i tworzenie domu? Zamiast tego koniecznie chcemy iść na polowanie deprecjonując rolę matki.
Zapewniam Cię, Marylku kochany, że Mila Borejko jak najbardziej miała swoje zainteresowania i to widać.

I tak nie napisałam tego wszystkiego co chciałam, w każdym razie uważam Twoje zarzuty za nieco niesprawiedliwe wobec tego cyklu. To, że on Ci się nie podoba to zupełnie inna kwestia, lincz Ci się za to w żadnym razie nie należy (najwyżej bardzo malusieńki ;)).
Swoją drogą, ja odbieram Muminki właśnie jako bardzo przeciwne tatusiom, wręcz jako protest. Ta ich wyprawa (oczywiście wbrew woli Mamusi Muminka) na bezludną wyspę i cierpienie Mamusi w namalowanym sadzie jest bardzo dramatyczne i skłaniające ku refleksji. Aczkolwiek właśnie nieco jednostronne.
Natomiast u Musierowicz równowagę cenię, ona po równo traktuje mężczyzn jak i kobiety i równo ich obdziela wadami i zaletami, to mi się podoba. Jest jak Szekspir.
Użytkownik: misiak297 01.10.2009 07:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochany Marylku, spać prz... | Czajka
Czajeczko droga, z tego co pamiętam, Goriot miał chyba na imię Joahim. Uwielbiam takie dyskusje! Ani Tobie, ani Marylkowi pewnych racji odmówić nie można:)
Użytkownik: Marylek 01.10.2009 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochany Marylku, spać prz... | Czajka
Czajeczko kochana, zacznę od końca, czyli od Muminków.

Muminki są genialne i są dla każdego. Wszystkie książki, wszystkie dzieła sztuki mogą i powinny być dla każdego, ale niektóre bardziej. Bo wyobraź sobie, że jesteś bibliotekarką i musisz uporządkować księgozbiór. To na jakiej półce postawisz Muminki? Nie na tej z literaturą dla dzieci? A Musierowicz dla młodzieży, ze szczególnym uwzględnieniem dorastających panienek? I tę klasyfikację mi chodziło. Nie zabraniam czytać każdemu tego, na co ma ochotę.

Wracając do Jeżycjady: moje, jak to okresliłaś "zarzuty" nie dotyczą całego cyklu, bo go nie znam. Przeczytałam trzy książki i do tych trzech tylko się odniosłam. Nie wiem, czy są to zarzuty, czy raczej wyszczególnienie tego, co mi się nie podoba i dlaczego. Byc może w innych częściach cyklu akcenty rozkładają się inaczej, ale w tych trzech model rodziny jest taki jak napisałam - poświęcająca się, zapracowana matka i niewątpliwie oddany rodzinie, ale skupiony na pracy zawodowej ojciec. To nie jest zarzut, to jest stwierdzenie faktu.

Piszesz: "trochę mnie porusza totalne odejmowanie wartości modelowi rodziny, w którym wykształcona, wrażliwa, zauważ ile w Jeżycjadzie jest muzyki, cytująca Szekspira i rozróżniająca Senekę od Wergiliusza mama gotuje pierogi - co w tym złego?"

Nic w tym złego, pod warunkiem, że będzie jakaś przeciwwaga. I możliwośc wyboru. Czytałam "Kłamczuchę", "Kwiat kalafiora" i "Idę sierpniową", przeciwwagi nie znalazłam. Główni bohaterowie - Borejkowie i Mamertowie - prezentują model podobny. Nie odejmuję mu totalnie wartości, niech się każdy realizuje jak chce, ale według mnie autorka ten właśnie model gloryfikuje, bo na przykład mamusia Pawełka, potrzebująca gosposi, jest postacią zdecydowanie niesympatyczną. A żyjemy w kraju bardzo konserwatywnym, gdzie inność traktowana jest jak gorszość i żeby to zmienić trzeba by akceptację dla inności wpajać w młodych latach. Tymczasem młody czytelnik pani Musierowicz dostaje schemat powielany aż do bólu przez pokolenia, tyle że nieźle przesłodzony. Bo nic w tym złego, że rozróżniająca Senekę od Wergiliusza mama gotuje pierogi, ale co byłoby złego w tym, gdyby te pierogi czasem (a może częściej, niż czasem?) ugotował rozróżniający Kierkegaarda od Schopenhauera tatuś? Czy koniecznie musiałyby być gorsze i mniej smaczne? Czy myślisz, że gdyby Twój dziadek umiał ugotować pyszne pierogi, to byłabyś teraz jakaś gorsza? Nigdzie nie znalazłam w tych trzech książkach wzmianki o jakiejkolwiek możliwości wyboru dla Milki Borejko. Bo skoro zdecydowała się na rodzinę, to i pierogi i konfitury automatycznie wchodzą w jej codzienność. Jeśli mówisz, że w innych częśćiach cyklu świat toczy się inaczej, to dla mnie jest tylko dowodem płaskości postaci bohaterów. Bo człowiek nie jest tylko dziś i tylko tu i teraz, składa się z tego co było i co jest, z mnóstwa doświadczeń gromadzonych w ciągu życia; nie jest się dziś tylko matką, a jutro tylko wielbicielką pachnących apaszek. Dlaczegoo Mila Borejko nie może, poza lubieniem gotowania konfitur, lubić też pachnących perfumami apaszek? No, dlaczego? Czy to się wyklucza?

"a że pachnący ciastem dom ma swój urok to już nie jest wina Musierwoicz." Mnie tylko chodzi o to, kto upiekł to ciasto!

"Uważam, że właśnie wszystko w Kalafiorze przemawia przeciwko trzem K, gdyby Musierowicz popierała ten stereotyp to mama zaharowywałaby się bezobjawowo, umierając jako pogodna staruszeczka na końcu cyklu."

Nieprawda. Na bycie pogodną staruszeczką (i staruszkiem też) człowiek pracuje przez całe życie. Zaharowana na śmierć osoba nie jest pogodna, zaręczam. A na rysunkach Musierowicz Milka wygląda, owszem, zdecydowanie na staruszeczkę, a jej mąż na staruszka, owszem, nawet pogodni są dosyć, tak.

" A wakacje - czy to nie piękne, że mama Borejko pojechała z mężem z miłości? Patrzyła jaki on jest szczęśliwy moknąc w namiocie?"
Piękne. A czy w którymś z innych tomów serii jakiś facet pojechał ze swoją kobietą tam, gdzie ona chciała i był szczęśliwy patrząc, jak oddaje się ona swemu ulubionemu zajęciu, cokolwiek by to było? Bo wiesz, to też byłoby piękne. A może mniej? Bo wtedy kochałby za bardzo?

"I powiedz mi jeszcze, dlaczego za denerwujące uznałaś określenie mamy jako mamy, a ojca jako ojca już nie?"
Też uznałam, tak samo, tylko przez niedopatrzenie i skupienie się na mamie nie napomknęłam o tym. Ale już spieszę nadrobić swój błąd. Przygotuj się, Czajko, nie spodoba Ci się.
Ojciec Borejo jest okropny. Ja nie wiem, czy jest to postać przerysowanana celowo, czy autorce tak wyszło. To już nie chodzi tylko o to, że on prowadzi intelektualne dysputy, podczas gdy żoneczka smaży konfiturki; ani też o to, że cała rodzina jedzie moknąć i przeziębiać się pięknie a miłośnie pod namiot, bo tatuś lubi łowić ryby. Które to ryby potem wszyscy muszą jeść, czy lubią, czy nie. Pewnie tatuś by się obraził, gdyby nie zjedli, och! W "Kwiecie kalafiora" tenże tatuś spotyka nauczycielkę swojej córki, Noelki, i dowiaduje się od niej, że córka jest w pierwszej klasie. Ojej, a jemu się wydawało, że w drugiej! Gdzież by miał głowę pan naukowiec do takich bzdur, któż by to spamiętał, w której klasie jest córka! A jak żona jest w szpitalu, to tatuś beztrosko oddaje prowadzenie domu w ręce siedemnastoletniej córki, która chowa część obiadu dla nieobecnej akurat w domu siostry, bo inaczej tatuś wszystko by zjadł. I pieniążków na zakupy też tatuś nie zostawia, bo zapomina, ojej, taki zapracowany! Z głową w chmurach! Urocze, doprawdy!!! I ten zapach ciasta pewnie się też unosi, przy okazji, wokół tego tatusia?

"Dla mnie to jest typowy przykład postrzegania roli kobiety jako gorszej. Kobieta może ewentualnie gotować, bo przecież mężczyźni też gotują, są szefami kuchni. Tym się dowartościowuje. Nie tym, że gotowanie jest fajne. Tym, że mężczyzna też to robi czasem."

Ha! Nie uda Ci się wmanewrowac mnie w postrzeganie kobiety jako gorszej, o nie! Fakt, że mężczyźni są szefami kuchni i dobrze zarabiają, to jest różnica. Gotować za pensję i uznanie pozycji zawodowej, czy gotować w ramach darmowego drugiego etatu domowego.

"Dlaczego nie uznać, że równie ważne jest polowanie na mamuty (Mamucik, jeśli to czytasz, przepraszam Cię, to nic osobistego) jak i tworzenie domu? Zamiast tego koniecznie chcemy iść na polowanie deprecjonując rolę matki."
Nie, Czajko, polowanie nie jest ważniejsze i nigdy nie było. Mężczyźni wybierali się na polowania okresowo, od czasu do czasu. Po udanym (a nie zawsze takim było) polowaniu jedzenia starczało na jakiś tak okres czasu, z reguły krótki. A jeść trzeba codziennie. To kobiety zapewniały przetrwanie koczowniczych plemion łowiecko-zbieraczych, wędrując codziennie w poszukiwaniu czegoś jadalnego, z dziećmi przy boku lub na plecach. To kobiety utrzymywały całe grupy plemienne w dobrym stanie zdrowia. Mężczyźni natomiast potrafili wokół udanego polowania zrobić dużo szumu, tańce wokół ogniska i różne takie, i tak zostało do dziś. Polecam, na przykład, Diamonda, trochę o tym pisze.


Czy Ty widzisz, Czajeczko, że my wciąż na ten sam temat dyskutujemy? Nie ma kobiety-Einsteina, bo wybrała ona smażenie konfitur. I nie starczyło czasu na więcej. [Swoją drogą, ponoć żona Einstaeina miała duży udział w formułowaniu teorii względności, ale się jakoś przy rozwodzie dogadali i sprawa przyschła. Pożyczyć Ci biografię Einsteina?]
Użytkownik: Czajka 05.10.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajeczko kochana, zacznę... | Marylek
Marylku kochany, chyba zostaniemy na swoich pozycjach, w czym oczywiście nie ma nic złego.
Chciałam tylko odnieść się do kilku punktów. :)

„ Bo wyobraź sobie, że jesteś bibliotekarką i musisz uporządkować księgozbiór. To na jakiej półce postawisz Muminki?”

Ja mówiłam z punktu widzenia amatorskiego a u mnie prywatnie Kubuś stoi obok Homera.

„Wracając do Jeżycjady: moje, jak to okresliłaś "zarzuty" nie dotyczą całego cyklu, bo go nie znam. Przeczytałam trzy książki i do tych trzech tylko się odniosłam.”

Dlatego też wspominałam, że za mało przeczytałaś. ;)
W ogóle zastanawiałam się nad całością cyklu i doszłam do wniosku, że faktycznie, mężczyźni zaangażowani w sprawy domowe pojawiają się później (wspomniany przeze mnie Bernard od tortu to pokolenie córek Borejko). W latach siedemdziesiątych faktycznie mamy model rodziny z matką piekącą ciasta. Co zresztą zupełnie odpowiada moim spostrzeżeniom i wspomnieniom z tamtych lat. Taka była wtedy rzeczywistość, słuszna czy niesłuszna. O ojcach zajmujących się dziećmi nikt wtedy nie słyszał.

„Piszesz: "trochę mnie porusza totalne odejmowanie wartości modelowi rodziny, w którym wykształcona, wrażliwa, zauważ ile w Jeżycjadzie jest muzyki, cytująca Szekspira i rozróżniająca Senekę od Wergiliusza mama gotuje pierogi - co w tym złego?"

Nic w tym złego, pod warunkiem, że będzie jakaś przeciwwaga. I możliwośc wyboru. Czytałam "Kłamczuchę", "Kwiat kalafiora" i "Idę sierpniową", przeciwwagi nie znalazłam. Główni bohaterowie - Borejkowie i Mamertowie - prezentują model podobny. Nie odejmuję mu totalnie wartości, niech się każdy realizuje jak chce, ale według mnie autorka ten właśnie model gloryfikuje, bo na przykład mamusia Pawełka, potrzebująca gosposi, jest postacią zdecydowanie niesympatyczną.”

A to, w mojej opinii, jest związane zupełnie z czym innym. Tak jak ktoś kiedyś słusznie zauważył u wczesnej Musierowicz osoby zamożne przedstawione są w sposób mało sympatyczny, to prawda. I to raczej z tego wynika. Na gosposię w tamtych czasach mało kto mógł sobie pozwolić. Ja osobiście nie znałam nikogo takiego. Mówisz o możliwości wyboru, ależ właśnie Mila dokonała wyboru >>Mama od urodzenia Natalii przestała pracować w biurze i zajęła się wyłącznie domem oraz wychowaniem córek, ściboląc na maszynie dziewiarskiej swetry i czapki<<. Mogła przecież oddać córki do żłobka i wrócić do pracy.

„Tymczasem młody czytelnik pani Musierowicz dostaje schemat powielany aż do bólu przez pokolenia, tyle że nieźle przesłodzony.”

Ależ, Marylku, taka była rzeczywistość, takie były rodziny przeciętne. Musierowicz wzięła z nich samo dobre. Ja zresztą nie uważam tych książek za przesłodzone. One są optymistyczne, energetyzujące, wpierające, ale nie przesłodzone. Są w nich i radości i smutki, jest humor.

„Bo nic w tym złego, że rozróżniająca Senekę od Wergiliusza mama gotuje pierogi, ale co byłoby złego w tym, gdyby te pierogi czasem (a może częściej, niż czasem?) ugotował rozróżniający Kierkegaarda od Schopenhauera tatuś? Czy koniecznie musiałyby być gorsze i mniej smaczne? Czy myślisz, że gdyby Twój dziadek umiał ugotować pyszne pierogi, to byłabyś teraz jakaś gorsza?”

Gdyby mój dziadek umiał ugotować pierogi, to pewnie by gotował, tak myślę. On był świetną złota rączką, nie rozumiem dlaczego miałby w domu robić coś czego kompletnie nie umie?

„Nigdzie nie znalazłam w tych trzech książkach wzmianki o jakiejkolwiek możliwości wyboru dla Milki Borejko. Bo skoro zdecydowała się na rodzinę, to i pierogi i konfitury automatycznie wchodzą w jej codzienność. Jeśli mówisz, że w innych częśćiach cyklu świat toczy się inaczej, to dla mnie jest tylko dowodem płaskości postaci bohaterów. Bo człowiek nie jest tylko dziś i tylko tu i teraz, składa się z tego co było i co jest, z mnóstwa doświadczeń gromadzonych w ciągu życia; nie jest się dziś tylko matką, a jutro tylko wielbicielką pachnących apaszek. Dlaczego Mila Borejko nie może, poza lubieniem gotowania konfitur, lubić też pachnących perfumami apaszek? No, dlaczego? Czy to się wyklucza?”

Ale uważasz, że nie ma kobiet, dla których smażenie konfitur to jest przyjemność? Wartość? Dlaczego wspominając konfitury i pierogi piszesz o wygnaniu do kuchni, o zaharowywaniu, o poświęceniu? Czy to nie ustawia gotowania, dbania o rodzinę od razu w niższej pozycji? Dlaczego?
Trochę mnie dziwi uznania Mili za płaską, zdecydowała (jak cytowałam wyżej) zostać w domu, a swoje pasje i zainteresowania musiała przecież rozwijać skoro była osobą oczytaną a w końcu wydającą swoje sztuki autorką. To były jej apaszki.


>>”A wakacje - czy to nie piękne, że mama Borejko pojechała z mężem z miłości? Patrzyła jaki on jest szczęśliwy moknąc w namiocie?"
Piękne. A czy w którymś z innych tomów serii jakiś facet pojechał ze swoją kobietą tam, gdzie ona chciała i był szczęśliwy patrząc, jak oddaje się ona swemu ulubionemu zajęciu, cokolwiek by to było? Bo wiesz, to też byłoby piękne. A może mniej? Bo wtedy kochałby za bardzo?<<

Czy miłość polega na odmierzaniu? Coś za coś? Miłość Ignacego przejawiała się na wiele nieoczekiwanych sposobów. Tak sobie myślę, że niechby on nie ulepił żadnego pieroga, wystarczy, że stał w kuchni i opowiadał jak zalotnicy gonili Atalantę. On w ten sposób ich kochał, Gabrysia została filologiem klasycznym, o czymś to świadczy.



”Przygotuj się, Czajko, nie spodoba Ci się. Ojciec Borejko jest okropny.”

Zupełnie jakbym czytała o swoim. Bardzo kochanym, żeby nie było wątpliwości. :)

„on prowadzi intelektualne dysputy, podczas gdy żoneczka smaży konfiturki”

No właśnie na tej podstawie pozwalam sobie przypuszczać, że nie cenisz prowadzenia domu na równi z polowaniem. ;)
Zajrzałam w weekend do „Biegnącej z wilkami”. Pierwsze zdanie jakie mi wpadło w oko, to (z pamięci) – kobieta i wilczyca są podobne, cechuje je ogromna opiekuńczość.
Dlaczego mamy to kobietom odbierać wyganiając je do uczonych dysput?
Następny fragment dotyczył zostawiania kobiet w domu, Estes pisze, że na pewno natychmiast kiedy mężczyźni znikali za rogiem, kobiety porzucały smutne miny oddając się chichotom. Miałam okazję brać udział w takich sabatach i naprawdę, żadna dyskusja o deuterze nie może się z nimi równać. To jest czysta moc i energia, naprawdę.


”Dlaczego nie uznać, że równie ważne jest polowanie na mamuty (Mamucik, jeśli to czytasz, przepraszam Cię, to nic osobistego) jak i tworzenie domu? Zamiast tego koniecznie chcemy iść na polowanie deprecjonując rolę matki."
Nie, Czajko, polowanie nie jest ważniejsze i nigdy nie było.”

Polowania tu użyłam w znaczeniu metaforycznym. Ma określać wszystkie męskie zajęcia – naukę, sztukę, wszystko poza domem. Otóż kobietę zajmującą się domem postrzega się jako istotą gorszą. To za mało że gotuje, podtrzymuje ognisko, dogląda dzieci, to się nie liczy, musi jeszcze czytać, słuchać muzyki i się perfumować. (To też lekka przenośnia). O to mi tylko chodzi. Zawsze opieka była postrzegana niżej. Zauważ ile się mówi o Einsteinie a jak mało o jego żonie.

„ Mężczyźni wybierali się na polowania okresowo, od czasu do czasu. Po udanym (a nie zawsze takim było) polowaniu jedzenia starczało na jakiś tak okres czasu, z reguły krótki. A jeść trzeba codziennie. To kobiety zapewniały przetrwanie koczowniczych plemion łowiecko-zbieraczych, wędrując codziennie w poszukiwaniu czegoś jadalnego, z dziećmi przy boku lub na plecach. To kobiety utrzymywały całe grupy plemienne w dobrym stanie zdrowia. Mężczyźni natomiast potrafili wokół udanego polowania zrobić dużo szumu, tańce wokół ogniska i różne takie, i tak zostało do dziś. Polecam, na przykład, Diamonda, trochę o tym pisze.”

To prawda, polowali od czasu do czasu. Od czasu do czasu również nie wracali pożarci przez lwa. Dlaczego nie uznać obu tych czynności za równie istotne? Zamiast tego wprowadzamy pojęcie zaharowanej kury domowej?


”Czy Ty widzisz, Czajeczko, że my wciąż na ten sam temat dyskutujemy? Nie ma kobiety-Einsteina, bo wybrała ona smażenie konfitur. I nie starczyło czasu na więcej.”

No ale przecież utrzymywała grupę w dobrym zdrowiu?
To z mojej strony nie jest kpina, ja naprawdę uważam, że takim pędem do teorii względności odbieramy kobiecie to, co ma najcenniejszego. Naprawdę uważam, jakkolwiek romantycznie to nie zabrzmi, że kobieta smaży konfitury, ale wie, natomiast mężczyzna nie wie i dlatego szuka odpowiedzi w filozofii, w fizyce, w literaturze, w muzyce.



"[Swoją drogą, ponoć żona Einsteina miała duży udział w formułowaniu teorii względności, ale się jakoś przy rozwodzie dogadali i sprawa przyschła. Pożyczyć Ci biografię Einsteina?]"


No właśnie. Bo koniecznie musimy mieć kobietę Einsteina. :) Ja rozmawiałam kiedyś z doktorem fizyki (oczywiście połowy z tego co mówił nie zrozumiałam), żona Einsteina pomagała mu w obliczeniach matematycznych natomiast on w tym czasie przestawił fizykę na nowe tory. To jest nieporównywalne. (mężem był okropnym, okropnym)
Użytkownik: Marylek 05.10.2009 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku kochany, chyba zo... | Czajka
"No właśnie. Bo koniecznie musimy mieć kobietę Einsteina. :)"

Ależ, Czajko, nie bądź perfidna, przecież to Ty ubolewałaś (albo ja źle zrozumiałam), że nie ma kobiet-wybitnych kompozytorów czy pisarek. Ja Ci tylko podsuwam odpowiedź na pytanie: dlaczego? Bo przyjęły wzorzec pokazany w tamtych trzech książkach.

To nie chodzi o to, że dziadek nie umiał robić pierogów, tylko o to, dlaczego nie umiał. A babcia umiała. Bo dziadka mamusia w domu tego nie nauczyła, ale za to umiał wbijać gwoździe (symboliczne i prawdziwe).
Wybór, dla mnie, polega na tym, że jeśli ja-dziewczynka chcę się uczyć wbijania gwoździ, to nikt się ze mnie nie wyśmiewa ani na siłę nie uczy lepienia pierogów zamiast. Ja nie narzucam, Czajko, ja tylko proszę, żeby i mnie nie narzucać niczego. A przy czytaniu tego typu książek czuję się, jakby ktoś chciał mi właśnie coś narzucić. Ładnymi, okrągłymi słowami. Nie!

"Zajrzałam w weekend do „Biegnącej z wilkami”. Pierwsze zdanie jakie mi wpadło w oko, to (z pamięci) – kobieta i wilczyca są podobne, cechuje je ogromna opiekuńczość.
Dlaczego mamy to kobietom odbierać wyganiając je do uczonych dysput?
Następny fragment dotyczył zostawiania kobiet w domu, Estes pisze, że na pewno natychmiast kiedy mężczyźni znikali za rogiem, kobiety porzucały smutne miny oddając się chichotom. Miałam okazję brać udział w takich sabatach i naprawdę, żadna dyskusja o deuterze nie może się z nimi równać. To jest czysta moc i energia, naprawdę."

Czajeczko, nie rozumiesz. Nie chcę nikomu niczego odbierać, chcę tylko żeby, jeśli znajdzie się jakaś chętna do uczonych dysput albo też do znikania za rogiem, nie odsądzać jej od czci i wiary i nie zaganiać na siłę do wspólnych chichotów. A żeby to osiągnąć trzeba by czasem i taką sytuację pokazać, inaczej z góry uzna się taką za odmieńca i czarownicę.

Czajko, to wszystko przez to, że ja jestem odmieńcem. Jeszcze w wieku przedszkolnym zwykłam była zabierać swój wózeczek z lalką i jej trzema sukienkami na ulicę i zamieniać z koleżanką z przeciwka na hulajnogę. Kiedy mój dziadek to odkrył kupił mi rower i nauczył na nim jeździć. Od tego czasu zarzuciłam wózek całkowicie i na dwór wychodziłam już tylko z rowerem, przez długie lata. I nie przyjmowałam do wiadomości, że dziewczynce nie wypada nie tylko łazić po drzewach, ale i zjeżdżać z nasypu kolejowego i jeździć bez trzymanki. I zobacz, co ze mnie wyrosło. ;-p

A pierogów w życiu nie lepiłam, bo mój mąż robi to doskonale i dobrze mi z tym.
Pozdrawiam! :)
Użytkownik: Czajka 06.10.2009 04:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "No właśnie. Bo konieczni... | Marylek
Niestety, ja nie ubolewałam. Ja twierdzę (wiem, gromy się mogą posypać na moją głowę), że nie ma kobiet kompozytorek, ponieważ nie są z natury do tego stworzone. Twierdzę, że to im przeszkadza a nie brak wolnego pokoju. A poprawianie natury przez człowieka moim zdaniem zawsze kończy się tak samo źle, jak zawiezienie królików do Australii.
W moim magicznym alfabecie najbardziej ulubionych rzeczy na literę pe napisałam pranie suszące się w słońcu i przykro mi, jeżeli się dowiaduję, że ulegam wstrętnym do bólu stereotypom.
Swoją drogą, tylko Homer potrafił napisać o praniu równie pięknie jak o wyścigach rydwanów. :)

Marylku drogi, to ja faktycznie źle zrozumiałam Twoje wypowiedzi, odebrałam je jako niesprawiedliwe, bo dlaczego to od Ignacego domagałaś się wzajemności a od Asi już nie? Tylko dlatego protestowałam.
Domagasz się (bardzo słusznie) zielonego światła dla wielbicielek rozmów o deuterze, ale pomijasz milczeniem fakt, że wszystkie bohaterki Musierowicz są wykształcone, oczytane i osłuchane, natomiast podkreślasz fakt zaharowania, poświęcenia i skazanie na chichoty. Czy sam dobór słów nie deprecjonuje pierogów?
Jeżeli ma być sprawiedliwość, to ceńmy tak samo dysputy i chichoty. Tak samo podziwiajmy Nauzykaję jak Pentezileję. O to tylko mi chodzi. Żeby nie twierdzić, że Nauzykaja była do prania zmuszona a jedynie wolny wybór kobiety to Pentezileja. :)

Tak się zastanawiam co złego jest w przekazywaniu wzorców i czy nie na tym polega też siła przetrwania? Ale wracając do pisania książek, rozumiem, że aby były wartościowe w każdym tomie powinna być dla równowagi siostra Mili wbijająca gwoździe? (Zresztą, zdaje mi się, że w "Córce Robrojka" jakaś dzielna bohaterka płci żeńskiej naprawiała rury w łazience i nie była potępiana, wręcz przeciwnie budziła podziw.) Czy to z kolei nie byłoby narzucające? Co to w ogóle znaczy narzucające? Musierowicz nigdzie niczego nie narzuca, ona tylko portretuje. Kiedy oglądałam Pippi jakoś nie czułam się przymuszana do łażenia po drzewach. Przyznasz jednak, że takich oryginalnych (bo dlaczego od razu odmieńców?) dziewczynek jest mniej i moim zdaniem nie z powodu przymuszania ale z naturalnych predyspozycji.
Pisanie według reguł poprawności od razu przywodzi mi na myśl zarzuty wobec Krzysia, że nie był dziewczynką. Książka to książka - dostajesz pewien obrazek czy go przyjmiesz czy też odrzucisz to już tylko Twój wybór. Istotą jest prawdziwość tego obrazka, u Musierowicz jest on prawdziwy, to jego siła w mojej opinii stawiająca go ponad przeciętność.
:)

Użytkownik: Marylek 12.10.2009 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ja nie ubolewał... | Czajka
"Ja twierdzę (wiem, gromy się mogą posypać na moją głowę), że nie ma kobiet kompozytorek, ponieważ nie są z natury do tego stworzone. Twierdzę, że to im przeszkadza a nie brak wolnego pokoju. A poprawianie natury przez człowieka moim zdaniem zawsze kończy się tak samo źle, jak zawiezienie królików do Australii."

Tą drogą, Czajeczko, dojdziemy prosto do nikąd. Bo czyż wstawianie czegokolwiek w dziurawe zęby nie jest poprawianiem natury? Albo jakoweś endoprotezy czy bypasy? Nie, poprawianie natury nie zawsze kończy się źle, powie Ci to chociażby każdy, komu interwencja chirurgiczna uratowała życie. A czy zgodne z naturą jest utrzymywanie przy życiu wcześniaka o wadze poniżej kilograma? Spytaj może jego rodziców.

I nie zasłaniajmy się naturą, gdy chodzi nam o kulturę. Bo w różnych kulturach różne zachowania uznawane były i są za naturalne. I o tym rozmawiamy, nie o naturze.

Co do kompozytorów i własnego pokoju pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.

Domagam się zielonego światła dla wolnego wyboru. I tu chyba jesteśmy zgodne. Twierdzę natomiast, że w naszej kulturze wybór Pentezylei uznawany jest za dziwactwo, również dzięki książkom takim, jak pani M. Nawet jeśli któraś z nas otwarcie stwierdzi, że to jest jej wolny wybór, to i tak otoczenie zwykle wie lepiej, że jest to niemożliwe. I nierzadko usiłuje dobrymi radami sprowadzić taką delikwentkę na "dobra drogę" - czytaj: ogólnie przyjętą i typową.

Moje pisanie tutaj, na przykład, zaowocowało przyniesieniem z niedawnego spotkania kolejnych trzech książek pani M., bo nie Ty jedna doszłaś do wniosku, że ja za mało przeczytałam. ;) W ramach wolnego wyboru wzięłam się więc za "Opium w rosole" i zasnęłam po kilku stronach. Z nudów, żeby nie było. Na razie więc zrobię sobie przerwę.
Użytkownik: Czajka 31.10.2009 07:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ja twierdzę (wiem, gromy... | Marylek
Marylku kochany, wiedziałam, że wytoczysz przeciw mnie spróchniały ząb - każdy go wytacza w takiej dyskusji.
Dla mnie poprawianie natury to kwestia granic i panowania nad tym co się robi. Sama mam różne wątpliwości, ale popieram stomatologię (chociaż teraz tak sobie myślę, może dla wątroby wypadanie zębów nie było takie złe? Z musu trzeba było zmienić dietę ;)). Jednak borowanie w zębie i wypełnianie go plombą różni się drastycznie od borowania w mózgu i usuwania z niego agresywnych części (przypadek z "Lotu nad kukułczym gniazdem" i nie tylko).

Osobiście znam kilogramowego wcześniaka (teraz dzielny przedszkolak), dobrze znam jego mamę, razem z nią się cieszyłam, że wszystko skończyło się dobrze - czyli na lekkiej wadzie wzroku, ale zagrożenie zdrowia w takich przypadkach jest bardzo duże. W tej sytuacji mam zdecydowanie mniejsze wątpliwości.

Natomiast myśląc o naturze miałam na myśli odgórne skazanie (może słowo zbyt drastyczne, inne mi chwilowo nie przychodzi na myśl) kobiet na rodzenie i karmienie dzieci. Uważam w swoim nieznaniu się, że to zobowiązuje i niejako wskazuje naturalne działania i podział obowiązków. Kultura, tak uważam, aczkolwiek nie znam się zupełnie, kształtuje się zgodnie z takimi uwarunkowaniami. I dlatego wolny wybór jest nieco zdeterminowany naturą właśnie. To dlatego mężczyzna wyruszył na polowanie, ponieważ nie był obciążony oseskami u piersi, a nie dlatego, że dyskryminował kobiety.
Marylku, ale powiedz mi, czy ja mogę uważać bokserki za dziwactwo? To znaczy dla mnie boks jest już wystarczająco dziwny w wykonaniu mężczyzn, natomiast w wykonaniu kobiet jest to już dramat.
I tak sobie myślę - biorąc pod uwagę znikomą liczbę kobiet na Politechnice, zwłaszcza na wydziale mechanicznym, przy jak najbardziej zielonym świetle, że to wynik jednak naturalnych zainteresowań. Zgoda, nie można się dziwić tym, które przedkładają mieszanie w silniku nad mieszanie w garnku, ale dlaczego odbierać od razu urok garnkowi? Tylko dlatego, że jest stereotypowy i w większości?

Poza tym po kilku dniach zastanawiania się, doszłam do wniosku, co mnie poruszyło w Twojej wypowiedzi, na pewno nie to, że Musierowicz jest nudna (nuda jest odczuciem tak bardzo subiektywnym, że nawet nie byłam w szoku, jak moje dziecko parę dni temu usnęło nad Odyseją).
Poruszył mnie właśnie zarzut stereotypu, moim zdaniem Musierowicz autentycznie ceni taki model rodziny. I często właśnie taka ogólnie przyjęta i typowa droga jest najzwyczajniej dobra.

I chciałam tylko dodać, że w ogóle nie poczuwam się do winy, bo mówiąc, że za mało przeczytałaś wcale nie miałam na celu namawiania Cię do przeczytania kolejnych tomów. ;)

Ps. Moje niedawne zachwyty nad Homerem, jako jedynym mężczyzną w historii, który docenił babskie pranie zostały nadszarpnięte przypuszczeniem, że Odyseję napisała Nauzykaja.

Użytkownik: Czajka 01.10.2009 06:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Oni w tej książce są rod... | Marylek
Jeszcze tylko dodam, że Muminki są dla każdego czytelnika. I to jest w nich genialne, jak się ma pięć lat to się w mamie widzi mamę (chyba, bo ja Muminki przeczytałam będąc dorosłą), natomiast w wieku dorosłym już widać w niej kobietę. I trochę wtedy wiadomo, że Tove miała nieszczególnie dobre zdanie o tatusiach.
Użytkownik: villena 01.10.2009 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: "Oni w tej książce są rod... | Marylek
Marylku, gdybyś po zachęcie Czajki miała jednak ochotę na więcej (ja bym miała :)) - to daj znać. Oprócz najnowszej "Sprężyny" mogę Ci przywieźć wszystko :)
Użytkownik: Marylek 01.10.2009 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, gdybyś po zachęc... | villena
Hm, jakiej zachęcie, Aniu? ;-p
Użytkownik: madame seneka 03.10.2009 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, gdybyś po zachęc... | villena
A mnie, Aniu, możesz przywieźć ? Bo ja bardzo "Jeżycjadę" lubię, a ostatnim tomem, jaki czytałam, jest "Tygrys i Róża" :-)
Użytkownik: paren 03.10.2009 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie, Aniu, możesz przy... | madame seneka
A ja mogę Ci wysłać "Sprężynę", jeśli chcesz. :)
Użytkownik: madame seneka 03.10.2009 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mogę Ci wysłać "Sprę... | paren
O, jeśli dla mnie ta "Sprężyna", to bardzo chętnie :-) Zajrzałam do Twojego schowka - ja mogę Ci pożyczyć "Chwilę przed zmierzchem" Kydryńskiego :-)
Użytkownik: paren 03.10.2009 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: O, jeśli dla mnie ta "Spr... | madame seneka
Tak, dla Ciebie. :-)
Podaj mi, proszę, adres na maila, to w poniedziałek rano wyślę.
Chętnie też pożyczę od Ciebie Kydryńskiego.
Pozdrawiam :-)
Użytkownik: villena 03.10.2009 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie, Aniu, możesz przy... | madame seneka
Pewnie że mogę :) Będziesz w sobotę na spotkaniu? Mam też do zwrotu Twoje Skiroławki (aż zaskakująco dobre).
Użytkownik: madame seneka 03.10.2009 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie że mogę :) Będzies... | villena
Mam nadzieję, że będę na sobotnim spotkaniu :-) Już się cieszę na tę "ciepłą lekturę". A "Skiroławki" należą do Reniferze, miałam je wtedy oddać, ale Reniferek nie przybył :-( Serdeczności, Aniu (dla Reniferka też :-)
Użytkownik: villena 30.09.2009 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeglarz na koniu (4) Dobr... | Marylek
"Wielki Mistrz" lepszy od poprzednich raczej nie będzie. Przeczytałam bez bólu, ale też bez zachwytu.
A że Jeżycjada nietrafiona - hmm... to mnie trochę zdziwiło, może kiedy się to pierwszy raz czyta w wieku -nastu lat odbiór jest jednak inny?
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wielki Mistrz" lepszy od... | villena
Na to wygląda, że lepszy ten "Wielki Mistrz" nie będzie. Jakoś tak, ciągnie mnie, żeby go skończyć, a jednocześnie wzruszam gniewnie ramionami za każdym razem, gdy trafiam na jakiś denerwujący mnie fragment, czyli co kilka stron. Gdyby nie to, że to się samo czyta, może bym sobie darowała, ale do łóżka przed spaniem - w sam raz. ;)

Jeśli chodzi o Jeżycjadę - zobacz, co napisałam wyżej do Misiaka. Wiesz, parę miesięcy temu przeczytałam "Ludzie jak wiatr" Siesickiej i nie odrzuciło mnie. Jasne, że inaczej na to patrzyłam niż gdy miałam -naście lat, ale wciąż umiałam się utożsamić z piętnastoletnią bohaterką, uważam, że to świetna książka dla młodzieży. Z bohaterkami Jeżycjady utożsamić się nie umiałam. Czułam przede wszystkim bunt, a gdzieś pod tym buntem widziałam obiektywnie, że taka Ida, na przykład, jest bardzo sympatyczną postacią. Ale co z tego? Nie pomogło mi to w polubieniu książki. I jeszcze te obrazki - własnoręcznie przez autorkę rysowane postaci bohaterów. No, jeśli ona tak ich widzi, to ja wysiadam. Te rysunki sa dla mnie okropne. :(
Użytkownik: villena 30.09.2009 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na to wygląda, że lepszy ... | Marylek
Ja tam rysunki autorki lubię - dodają uroku :) Jeśli zupełnie się zraziłaś do Jeżycjady, to nie będę nalegać, ale z chęcią pożyczyłabym Ci jeszcze moją ulubioną "Szóstą klepkę". Dla zachęty powiem, że nie ma tu Borejków. Nie wiem czy dobre wzorce propaguje, ale na pewno bawi. No, przynajmniej mnie bawi tak samo teraz jak te 20 lat temu (już?!) kiedy czytałam ją pierwszy raz. I chociaż jakoś wzorców rodzinnych od Borejków nie przejęłam to owszem, w wieku kilkunastu lat bez problemu utożsamiałam się głównie z Natalią, ale i z Cesią i z Idą, i później z Bebe po trochu... A Siesickiej jakoś nawet wtedy nie lubiłam, więc może to jest jakieś wyjaśnienie :)
Użytkownik: Marylek 30.09.2009 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam rysunki autorki lu... | villena
Przynieść możesz, to się czyta w mig. Ryzykuję jedynie tym, że mnie wielbiciele Jeżycjady zlinczują w końcu na forum, jeśli znów mi się nie spodoba. ;)

Wiesz, ja myślę, że to chodzi o autorkę i jej stosunek do rzeczywistości. To musi znajdować odbicie w tego rodzaju literaturze.
Użytkownik: Czajka 30.09.2009 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wielki Mistrz" lepszy od... | villena
Nie, to nie to. Ja Jeżycjadę po raz pierwszy czytałam będąc dobrze po trzydziestce i już właściwie w ogóle nie wiem dlaczego jedna książka się podoba a druga wcale.
Użytkownik: Marylek 03.10.2009 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wielki Mistrz" lepszy od... | villena
"Wielki Mistrz" najgorszy z cyklu, z uwagi na zakończenie, Harlequin się z tego zrobił, o rany! Musze koniecznie przeczytać coś, co mi się spodoba, bo się czuję zamulona tym, czym się karmiłam ostatnio.
Użytkownik: villena 03.10.2009 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wielki Mistrz" najgorszy... | Marylek
Nooo... to może w końcu zabierz się ten nieszczęsny "Cryptonomicon". Mam nieodparte wrażenie, że akurat Tobie się spodoba.
Użytkownik: Marylek 03.10.2009 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nooo... to może w końcu z... | villena
O! Widzisz, masz rację, tak zrobię :) Tylko nie wiem, czy zdołam go skończyć do soboty.
Użytkownik: villena 05.10.2009 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Widzisz, masz rację, t... | Marylek
Ależ nie spiesz się z nim. Przecież nie dlatego Cię do niego zachęcam, że chcę jak najszybciej odzyskać ;-) Za to z chęcią w sobotę usłyszę choć część opinii.
Użytkownik: Izania 29.09.2009 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Wrześniowo:

Kraina kolorów: Księga nadziei (Ostrowicka Beata) (powtórka,w dalszym ciągu 6)
Żałuję tylko , że część trzecia nie została wydana :(.
Con amore (Berwińska Krystyna) 4,5
Hamlet (Szekspir (Shakespeare William)) 5
Kufer Kasyldy czyli Wspomnienia z lat dziewczęcych: Wybór z pamiętników XVIII-XIX w. (antologia; Zamoyska z Czartoryskich Zofia, Kicka z Matuszewiczów Zofia, Dąbrowska Pelagia i inni) 5,5 - wspaniały pamiętnik , a raczej zbiór fragmentów z pamiętników naszych prapraprababć . Ach, te stroje i obyczaje !
Wyspa szatana (Minkowski Aleksander (pseud. Hunter Alex lub Dor Marcin)) 4,5
Dziecko Noego (Schmitt Éric-Emmanuel) 4
Przygody Hucka (Twain Mark (właśc. Clemens Samuel Langhorne)) 3,5 - początek i środek dobry, koniec strasznie nudny ( te pomysły Tomka Sawyera)
Król Edyp (Sofokles (Sophocles)) 4

Aktualnie czytam:

Mitologia: Wierzenia i podania Greków i Rzymian (Parandowski Jan) . Znam fragmentami, teraz chcę poznać całość.
Użytkownik: yeltet 29.09.2009 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Długa Berta-Canals Cuca 5
Pierścień i róża-Thackeray William Makepeace 6
Wyspa skarbów-Stevenson Robert Louis 4,5

W czytaniu "Egzamin z życia" B.Walters

Kiepściutko w tym miesiącu,ale to przez pracę:(
Użytkownik: Anncecile 29.09.2009 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Mój wrzesień:
.........
............
..................
...........................
..................................
..."Wesele" Wsypiańskiego..............
.............................
......................
..................
.............
Dobija mnie ta matura. Na NIC kompletnie nie mam czasu, niestety w tym na czytanie...:(
Użytkownik: Marylek 29.09.2009 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój wrzesień: ......... ... | Anncecile
Och, ale "Wesele" jest chyba OK, nieprawdaż? ;))
Użytkownik: Anncecile 29.09.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ale "Wesele" jest ch... | Marylek
Nie jest najgorsze i łatwo się czyta, ale problem w tym, że gdyby nie było lekturą to i "Wesela" bym nie przeczytała... Jak mam chwilę wolnego czasu to próbuję leczyć niedobory snu.
W perspektywie też nie za ciekawie, bo już na teraz właściwie mam "Chłopów", ale malutką iskierkę nadziei mam, że wcisnę gdzieś Coehlo, bo chcę w końcu przeczytać "Weronika postanawia umrzeć".
Ech... byle do maja:)
Użytkownik: koko 03.10.2009 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ale "Wesele" jest ch... | Marylek
"Wesele" wcale nie jest OK... to jakiś koszmar, tak tą lekturę wspominam, niestety. Nawet zbyt dobrze, o, wstydzie, nie potrafię powiedzieć, o czym to było, oprócz tego, że o weselu :)))
Użytkownik: Marylek 03.10.2009 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wesele" wcale nie jest O... | koko
O, nie! "Wesele" jest wspaniałe! Mówiłam cytatami z "Wesela", ciarki mi po krzyżu przechodziły jak się zjawiał Wernyhora, albo jak Jasiek zgubił róg. Wstrzymywałam wręcz oddech. Bardzo dobrze wspominam i czytanie i oglądanie tegoż, z tym że lepiej w teatrze niż na filmie.

Jak będziesz chciała, to ja Ci opowiem! ;)
Użytkownik: koko 04.10.2009 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: O, nie! "Wesele" jest wsp... | Marylek
Przygotuj się więc na 10.10. Na pamięć i na wyrywki!
:)
Użytkownik: Mia Wallace 30.09.2009 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrzesień: Nikogo nie m... | wila
Czemu Dubravka tak nisko?
Użytkownik: wila 04.10.2009 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czemu Dubravka tak nisko?... | Mia Wallace
Ano nisko. Mam z Dubravką pewien problem. Staram się być w miarę na bieżąco z jej tekstami, mimo że od dawna mnie nie zachwycają. Zawsze było tak, że trochę bardziej niż za powieści ceniłam ją za eseje (rewelacyjna "Kultura kłamstwa", świetne "Czytanie wzbronione") wydaje mi się, że w tej formie najlepiej objawiało się je poczucie ironii, absurdu oraz cięty język. I na ten zbiór tekstów - potężny, ponad 400 stron - teoretycznie powinnam się cieszyć. Tymczasem już czytając jej mini eseje w GW coś mi się nie podobało. Bo niby Ugrešić, niby o tym samym co zawsze, a jakoś tak nieinteresująco. Chciałoby się powiedzieć, że może nawet trochę poniżej jej możliwości.
Ugrešić w posłowiu jakby tłumaczyła się, że 'ta książka nie ma szans spodobać się wszystkim, bo marudzi'. Ok, w "Kulturze kłamstwa" i "Czytaniu…" też jest sarkazm, marudzenie, grymaszenie i czarnowidztwo. Ale tamte celne i błyskotliwe teksty czyta się z przyjemnością (słowo ‘przyjemność’ z braku innego równoważnego, bo o nacjonalizmie nie czyta się z przyjemnością). "Nikogo nie ma w domu" czytało mi się źle. Po kilkunastu stronach i nie miałam siły na więcej, musiałam odłożyć na kilka dni. Nie - nie irytuje, nie bulwersuje. Nuży. Chyba właśnie jednostajnością tego narzekania. Pióro Dubravki jest nadal ostre, tylko nie wiem, czy nadal tak celne jak kiedyś. Odnoszę wrażenie, że (jak by się tego nie wypierała) świat stał się dla niej czarno-biały. Pisze o roli wieszczy i przewodników narodu, w jaką po upadu Jugosławii w Chorwacji przejął kler, a sama grzmi trochę jak ksiądz z ambony. Rozumiem, że to po to, żeby nam się tak dobrze nie żyło w tych czasach nastawionych na obrazkową kulturę mtv i fast foody, tylko jakoś ton mi się nie podoba ;) Ja lubię smęty, ale tu to przeszkadza i irytuje. Wydaje mi się, że tą książką rządzi też jakiś dziwny paradoks: światopogląd Ugresić, znany już z jej wcześniejszych książek, mimo wszystko jest jakiś fragmentaryczny, pourywany. Nie mam pojęcia dlaczego: być może, jak pisałam wyżej po prostu przejadła mi się jej twórczość, ale mam wrażenie, że jest tam jakaś niedokładność, powierzchowność. Trudno jest przedstawić jakiś konkretną wizję w króciutkim tekście prasowym - a ta książka jest ich zbiorem - jednak mimo wszystko to przeszkadza w czytaniu. Może te teksty lepiej broniłyby się osobno, w gazecie, gdzie było ich pierwotne miejsce (choć wyżej pisałam, że i tam niekoniecznie). Spięte jedną okładką rozczarowują. Ale to tylko moje subiektywne odczucia.
Wydaje mi się, że to jest książka dla osób, które wcześniej nie czytały tej autorki, a przynajmniej jej publicystyki. Bo mam wrażenie, że Ugrešić się powtarza. I nie chodzi tu wcale o drążenie w kółko jednego tematu, choć autorka od lat krąży nad tymi samymi: zagubienie, emigracja, plastikowa współczesność, brak tożsamości, konsumpcjonizm, globalizacja, hipokryzja i obłuda 'wielkich' tego świata, popkultura… - chwilowo chyba nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie ją piszącą o czymś innym, co akurat nie jest zarzutem. Po prostu czytając teksty z "Nikogo nie ma w domu", osoba wcześniej zapoznana z twórczością Ugrešic może doznać lekkiego (?) déjà vu. O tym już było, właśnie w "Kulturze kłamstwa", w "Czytaniu..", w "Amerykańskim fikcjonarzu". Podobne zdania, sytuacje, przytaczane historie…
Czasem wydaje mi się, że wystarczy przeczytać jedną książkę Dubravki (chodzi mi o teksty, które wydała już po opuszczeniu Chorwacji), aby znać je wszystkie. Jeśli tak jest - a mam nadzieję, że nie – tymi książkami, które warto znać niech będą (przynajmniej dla mnie) te dwie, o których pisałam już wyżej. Ta niekoniecznie :)
Dla mnie to jej najsłabsza książka. Owszem, jest w niej kilka fajnych tekstów, tylko nie wiem czy dla tych dwudziestu stron, które zachwycają warto czytać pozostałe czterysta.

Przepraszam za to, że musiałaś tak długo czekać na odpowiedź (bardzo subiektywną) i że post tak długi.
Pozdrawiam :)

PS. Równolegle z Dubravką czytałam "Podróż na Alaskę". Za Ćosiciem raczej nie przepadam, Dubravkę (mimo tego wszystkiego co napisałam wyżej) raczej lubię. I Ćosić zaskoczył mnie tą książką (może dlatego, że niewiele się po niej spodziewałam) - jego ocena społeczeństwa (w tym przypadku jugosłowiańskiego) mimo, że również ostra jak brzytwa - bardziej przypadła mi do gustu.
Użytkownik: Urshana 30.09.2009 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrzesień: 1. Lata (5) 2... | Urshana
Jeszcze Śmierć i trochę miłości (Marinina Aleksandra (właśc. Aleksiejewa Marina)) (4,5) - umknęła mi gdzieś.
Użytkownik: misiak297 30.09.2009 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Oto mój czytelniczy wrzesień. Sporo tego, a tą ostatnią Siesicką dobiłem do okrągłego tysiączka!:)

Moje wrześniowe lektury:

1 Peter Abrahams "Fatum" - 4
2 Martin Bexendale "Twój ptaszek - Instrukcja obsługi" - 4
3 Joseph Murphy "Potęga podświadomości" - 3+
4 Juliusz Palczewski "John Galsworthy" - 3
5 Brendan O'Carrol "Urwisy" - 4+
6 Danielle Steel "Radość przez łzy" - 3
7 Anna Frankowska "Zatańcz z moją dziewczyną" - 5+ - dziękuję, Dot
8 Eric Emmanuel Schmitt "Oskar i pani Róża" - powtórka i ocena skoczyła wyżej - 5
9 Eric Emmanuel Schmitt "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" - 5
10 Ewa Ostrowska "Śniła się sowa" - 6 (rewelacja!!!)
11 Brendan O'Carrol "Babunia" - 4+ - bardzo sympatyczna trylogia
12 Eric Emmanuel Schmitt "Dziecko Noego" - 6
13 Eric Emmanuel Schmitt "Opowieści o Niewidzialnym" - 6 - recenzja w poczekalni
14 Phillipe Besson "Być przez chwilę sobą" - 4
15 Lilian Jackson Braun "Kot, który wąchał klej" - 5
16 Krystyna Siesicka "Zapach rumianku" - 4
Użytkownik: Akrim 30.09.2009 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mój czytelniczy wrzes... | misiak297
Misiaku, gratulacje z okazji tysiączka. :-) I życzenia kolejnych :)

Jako że we wrześniu koncentrowałam się głównie na rzucaniu palenia, liczba lektur niezbyt imponująca :))
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet (Larsson Stieg) (5,5)
Opactwo świętego grzechu (Kidd Sue Monk) (4,5)
Błękitna pustka (Deaver Jeffery) (4,5)
Eryk (Pratchett Terry) (4)
Ogród Leoty (Rivers Francine) (3,5)

czytam pożyczone od Marylka :)
Nigdziebądź (Gaiman Neil)

Użytkownik: Izania 30.09.2009 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mój czytelniczy wrzes... | misiak297
Mógłbyć coś szerzej na temat "Zapachu rumianku"? Mnie kiedyś, owa książka pokonała ,a mam chętkę na powtórkę.
Dlaczego czwóreczka?
Użytkownik: misiak297 01.10.2009 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłbyć coś szerzej na te... | Izania
Siesicka nie należy do moich ulubionych autorek, czytam ją tak raz na pół roku, na jedno połknięcie. To nie są dla mnie książki, które zasługiwałyby na więcej niż czwórkę. Zgrabnie napisane, ciekawe, z pomysłem - ale żadna rewelacja. Zapach rumianku nawet mi się podobał, najpierw zaplusował ciekawym portretem dojrzałej kobiety (to Siesickiej wychodzi), a potem przejęciem narracji przez chłopaka. Generalnie książka ciekawa. Tak na czwóreczkę - nie więcej:)

I zrób sobie powtórkę, bo to się połyka:) Tak na jeden kęs:)
Użytkownik: Izania 01.10.2009 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Siesicka nie należy do mo... | misiak297
No to zrobię, w przyszłości :-) .
Użytkownik: AnnRK 30.09.2009 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mój czytelniczy wrzes... | misiak297
O, Besson. I jak? Widzę, że spodobał Ci się jednak nie tak bardzo jak mi.
Użytkownik: misiak297 01.10.2009 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: O, Besson. I jak? Widzę, ... | AnnRK
Bessona lubię, ale ta historia tchnęła mi takim niezdrowym patosem, za bardzo nadęta. I w ogóle w sumie nie lubię jak Bessona wydają - bo cała książka zmieściłaby się w formie opowiadanka na 50 stronach, a tak to rozwlekają i rozwlekają, aż więcej jest białych plam niż druku. W sumie bardziej podobał mi się "Chłopiec z Włoch".
Użytkownik: Czajka 30.09.2009 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
A gdzie Wiewiórka? ;))
1. Bracia Karamazow, Fiodor Dostojewski
2. Widzieć jasno w zachwyceniu, Jan Błoński
3. Opactwo Northanger, Jane Austen
4. Eseje wybrane, William Hazlitt

Kończę "Starą baśń" Kraszewskiego i tonę w "Listach" Katherine Mansfield - tonę w jasnym zachwyceniu. :)
Użytkownik: Monika.W 30.09.2009 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzie Wiewiórka? ;)) 1... | Czajka
Na prawdę te listy takie cudne? Kupiłam jakiś czas temu i Dziennik i Listy (trop z Bobkowskiego). Dziennik niezły, ale bez zachwytów, więc listy się kurzą w kolejce. Powiedz, że mam już teraz zaraz zacząć...
Użytkownik: Czajka 30.09.2009 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Na prawdę te listy takie ... | Monika.W
Ach, bez zachwytów. A ja po przeczytaniu dwóch listów natychmiast zaczęłam czekać na Dziennik - ma przyjść lada dzień.
Listy podobają mi się wyjątkowo, są bardzo kobiece, pełne marzeń i kolorów i nadziei pomieszanej ze zwątpieniem. I mało epistolarne - mnóstwo miniaturowych obrazków i dźwięków. No i mnóstwo kwiatów. Mansfield mnie jakoś osobiście wzrusza - "siedzimy pod liściem rabarbaru, pokazuję ci co mam w swojej kieszeni a ty pokazujesz mi co masz w swojej".
To zabawne też jak inaczej pisze do różnych osób, najbardziej oschle do Virginii Woolf (jestem w połowie tomu). To właśnie dzięki "Chwilom wolności" w ogóle wyjęłam listy z antykwarycznej półki. Mogłabym je czytać godzinami, gdybym miała te godziny oczywiście. A czyta się szybko. Bardzo uruchomia wyobraźnię, nawet jednym zdaniem czy słowem. :)
Użytkownik: Monika.W 02.10.2009 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, bez zachwytów. A ja ... | Czajka
No to wyjmuje Listy z szuflady - będę czytać równolegle z Arendt, ciekawe połączenie. Czytałaś opowiadania Mansfield? Ja od nich zaczęłam, wszystko przez tego Bobkowskiego, bardzo dobre.
Użytkownik: Czajka 03.10.2009 04:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No to wyjmuje Listy z szu... | Monika.W
Nie, opowiadań nie czytałam (twierdzą, że nierówne), jedno mam w domu ale po angielsku, więc tak bardzo się do niego nie wyrywam - sprawdzę czy mają w mojej bibliotece, tylko najpierw muszę się przebić przez przytarganą literaturę przedmiotu dla dziecka (niestety, część jest ciekawa i do przeczytania).

A u Bobkowskiego o Mansfield jest gdzie? W Szkicach? Zajrzałam tam i się oburzyłam, jak można wydawać taką książkę w ogóle bez indeksu?

Jeżeli nie chcesz się narażać na tropy to stosunkowo najmniej jest ich u Homera.
Użytkownik: Monika.W 03.10.2009 08:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, opowiadań nie czytał... | Czajka
Na pewno we wspomieniach z okresu wędrówek po południu Francji. Ale czy w czasie wojny, czy już po wojnie - to głowy nie dam. Wydaje mi się, że w "Szkicach".
Tropy w sumie to ja bardzo lubię. Bardziej polegam na guście Bobkowskiego i Herlinga-Grudzińskiego niż kolejnej entuzjastycznej recenzji z jakiegoś czasopisma wydrukowanej na ostatniej stronie okładki kolejnego bestsellera. Nie żałuję czasu poświęconego Mansfield, nawet jeśli Dziennik nie rzucił na kolana, i tak był wysoko ponad średnią.
Użytkownik: verdiana 30.09.2009 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzie Wiewiórka? ;)) 1... | Czajka
Wiewiórka już trzeci wrzesień z rzędu na morzu ogromnym lubownym żeglownym. ;)
Użytkownik: Izania 01.10.2009 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Narrenturm (5) 2. Dzi... | Zoana
Dlaczego Dzieci Húrina tak nisko? A miałam ochotę kiedyś kupić. Nie warto?
Użytkownik: Zoana 01.10.2009 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego Dzieci Húrina ta... | Izania
Moim skromnym zdaniem - nie warto.

Mimo raczej prostego języka, czyta się ciężko, długo, znudziła mnie ta książka niemiłosiernie. Do tego zniechęcał mnie natłok imion, koligacji rodzinnych, nazw geograficznych... Momentami gubiłam się w tym wszystkim. Poza tym, "Dzieci Húrina" są napisane raczej jako rodzaj opowieści, legendy, wręcz baśni, a więc brak tam jakiejś szybszej akcji, niespodziewanych zwrotów. Często od początku strony wiadomo było, co się zdarzy na jej końcu, a czasami już nawet tytuł rozdziału informował, jak też się ten rozdział zakończy, a ja lubię być zaskakiwana.

Nie dałam 1 chyba tylko dlatego, że to Tolkien (choć w sumie nie wiem, ile z "Dzieci Húrina" napisał autor "Władcy Pierścieni", a ile jego syn). Także z czystym sumieniem zakup odradzam. Wypożycz najpierw w bibliotece i przeczytaj, a nuż widelec Tobie się spodoba. :)
Użytkownik: moreni 01.10.2009 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim skromnym zdaniem - n... | Zoana
Ja nabyła "Dzieci..." tylko ze względu na ilustracje Alana Lee.:) I nie żałuję, chociaż książce 4 dałam tylko z sentymentu do Tolkiena.:)
Użytkownik: Zoana 01.10.2009 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nabyła "Dzieci..." tyl... | moreni
Faktycznie, ilustracje przepiękne. Alan Lee wykonał też ilustracje do "Hobbita" i w sumie chyba właśnie te ilustracje podobały mi się najbardziej i w tym, i w tym. :)
Użytkownik: moreni 02.10.2009 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie, ilustracje pr... | Zoana
Tego "Hobbita" dla koneserów widziałam tylko z okładki, ale zamiast polować na niego wolę dociułać jeszcze trochę i kupić sobie całą trylogię, co już dawno sobie obiecałam.:)
Użytkownik: Mia Wallace 01.10.2009 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Podsumowanie miesiąca i j... | marjory23
Gratulacje! :))) Wielu następnych lat i książek :)))
Użytkownik: marjory23 01.10.2009 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój wrzesień: Portier no... | vinga9
Widzę, że czytałaś „Plastusiowy pamiętnik”. Czy w „Pamiętniku” występował pies? Jeżeli tak, to jak się nazywał? Ostatnio ktoś się mnie właśnie o to pytał, a ja czytałam książkę tak dawno, że już nic nie pamiętam.
Użytkownik: vinga9 01.10.2009 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że czytałaś „Plast... | marjory23
Był, był... Wabił się Fikuś i miał zwyczaj tarmosić wszystko co znalazło się w jego zasięgu. Poświęcono mu nawet cały rozdział, kiedy w ten właśnie sposób zniszczył czapkę koleżanki Tosi :D

Jako dziecko uwielbiałam Plastusia. To między innymi na jego Pamiętniku nauczyłam się czytać. I teraz - wracając do niego po ponad dwudziestu latach - znów czytałam z uśmiechem od ucha do ucha. Rewelacyjna książeczka. Polecam powtórkę.
Użytkownik: marjory23 01.10.2009 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Był, był... Wabił się Fik... | vinga9
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Przez kilka dni się nad tym zastanawiałam i nie mogłam sobie przypomnieć. :D
Użytkownik: joanna.syrenka 03.10.2009 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Był, był... Wabił się Fik... | vinga9
Wiesz co, będę musiała sobie Plastusia powtórzyć. Uwielbiałam tę książkę!
Użytkownik: żurawinka 01.10.2009 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
• Siri Hustvedt Co kochałem (6)
• Joanna Chmielewska Kocie worki ( 3,5)
• Sven Hassel Komisarz ( 4,5)
• John Hart Król kłamstw ( 5,5)
• Max Foran Lista Madonny ( 4,5)
• Agatha Christie Niemy świadek ( 5,5)
• Yan Mo Obfite piersi, pełne biodra (4)
• Patrick Woodrow Punkt przecięcia ( 4)
• Jean-Claude Izzo Solea (5 )
Użytkownik: ktrya 01.10.2009 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Mój wrzesień wyglądał tak:
1. Nana - Emil Zola (3)
2. Potop - Henryk Sienkiewicz (4)
3. Mądre dzieci - Angela Carter (5)
4. Czarna msza - John Gray (5)
5. Czarny tulipan - Alexander Dumas (4)
6. Czarny romans - Władysław Terlecki (3)
7. Zielone czasy - Aleksander Baumgardten (4)
8. Świętoszek - Molier (4)
9. Kordian - Juliusz Słowacki (3)
10. Dracula - Bram Stoker (5)
Użytkownik: jakozak 01.10.2009 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
- Dama z jednorożcem (Chevalier Tracy) 4 - warto przeczytać.
- Ex libris: Wyznania czytelnika (Fadiman Anne) 5,5 - o tak!
- Hej mamo, hej tato, hej wszyscy... (Breinholst Willy) 4 - albo mnie przestało to bawić, albo "Jak cało i zdrowo przyszedłem na świat" było zabawniejsze.
- Kowal z Podlesia Większego (Tolkien John Ronald Reuel) 4 - spodziewałam się więcej po Tolkienie.
- Nie mów nikomu (Coben Harlan) 5.
- Opowiadania (Gogol Mikołaj) 4,5 - jednak Martwe dusze są najlepsze
- Ostatnia runda (Cortázar Julio) 6 - wspaniałe te opowiadania. Niektóre dla mnie bardzo, bardzo za mądre, ale to nie zmniejsza przecież oceny.
- Pianistka (Jelinek Elfriede) 5.
- Piękni dwudziestoletni (Hłasko Marek) 3 - nie chcę więcej Hłaski. O czym on pisze? Żeby pograndzić sobie?
- Powtórka z morderstwa (Szwaja Monika) 3,5 ciut powyżej przeciętności. A początek był świetny...
- Rudy Dżil i jego pies (Tolkien John Ronald Reuel) 4 - spodziewałam się więcej po Tolkienie.
- Światowidz (Gretkowska Manuela) 3,5 - tematy były ponętne, niektóre wiadomości bardzo ciekawe, ale napisane zupełnie nie dla mnie. Nudne. Szczególnie pierwsza połowa.
- Uwodziciel (Nienacki Zbigniew (właśc. Nowicki Zbigniew Tomasz)) 4 - nie jest to najlepsza z książek Nienackiego.
- Wij (Gogol Mikołaj) 3,5 - przynudza.
- Zapach trzciny (Bauer Wojciech) 4 .

Teraz czytam Skrzynię na złoto i, jak na razie, dałabym mocną czwórkę. Zobaczymy, co dalej.

Nie mam jakoś przekonania do Mapy miłości. Po raz drugi zaczynałam i od samego początku mnie nudzi.
Użytkownik: ewa_86 02.10.2009 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: - Dama z jednorożcem (Che... | jakozak
Przeczytaj opowiadania Hłaski. Mnie zachwyciły. Są ciemne i ponure. Ale jak się doda to tego jakąś lekturę na temat jego biografii, to wszystko składa się w logiczną całość. Wartą kolejnej próby lektury :)
Użytkownik: milenaj 02.10.2009 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: - Dama z jednorożcem (Che... | jakozak
"Mapę miłości" zacznij trzeci raz. W końcu do trzech razy sztuka:) Dla mnie bardzo dobra książka. Pokazuje zderzenie dwóch kultur, dwóch mentalności. Pokazuje, że problemy współczesnego swiata to rezultat wielu lat błędów, zaniedbań. Może to nic odkrywczego, ale książka zmusza by uzupełnić swoją wiedzę. A poza tym świetna historia miłosna. Pełnokrwistne postacie, które nie pozostawiają obojętnym. Naprawdę polecam.
Użytkownik: jakozak 04.10.2009 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mapę miłości" zacznij tr... | milenaj
Spróbuję zaraz po skończeniu Akunina. Zaprę się. Może to początek taki jakiś nijaki...
Użytkownik: martini_rosso 01.10.2009 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Przeciętny (ilościowo) i nierówny (jakościowo) wrzesień. Nie zdążyłam doczytać dwóch książek, będą więc w podsumowaniu październikowym. Powieść pana Mate okazała się najmilszym zaskoczeniem.

1. Wzgórza Toskanii (Máté Ferenc) (5)
2. Nowe życie (Pamuk Orhan) (3,5)
3. Lalka i perła (Tokarczuk Olga) (4)
4. Pokaz prozy (antologia; Barańczak Stanisław, Chwin Stefan (pseud. Lars Max), Huelle Paweł i inni) (4)
Użytkownik: lolitalempicka 01.10.2009 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Niestety przez pracę nie miałam czasu na czytanie :(
W imię miłości (The Pact) (Picoult Jodi) - 4,0
Jak z obrazka (Picoult Jodi) - 3,5
Motyl na wietrze (Kimura Rei) - 3,5
Paradoks czasu (Colfer Eoin) - 4,5
Brudnopis (Łukianienko Siergiej (Łukjanienko Siergiej)) - 5,0
Martwy aż do zmroku (Harris Charlaine) - 4,0
Użytkownik: misiak297 02.10.2009 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety przez pracę nie ... | lolitalempicka
A ja dzisiaj skończyłem "Jak z obrazka". Strasznie mnie zmęczyła ta książka - a jakbyś była ciekawa, moja recenzja jest w poczekalni:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.10.2009 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
U mnie taki dziwny miesiąc - z jednej strony trochę nowości prawie na same piątki, z drugiej masa powtórek (bo rodzinna dzieciarnia podostawała się na studia, robiła porządki w książkach i o mało mi moich zabytków z dzieciństwa nie powyrzucała; jak ocaliłam - trudno było nie poczytać!).
Mapy dla zagubionych kochanków (Aslam Nadeem) (5) - jest recenzja
Nieściśle tajne (Doncowa Daria) (4)
Wczorajsza młodość (Jackiewiczowa Elżbieta) (powt.; 5, bo wcześniej nie wpisałam oceny)
Opowieści spod bieguna (Centkiewicz Czesław Jacek, Centkiewicz Alina (Centkiewiczowa Alina)) (powt.; 4,5 , z powodu j.w.)
Bezgrzeszne lata (Makuszyński Kornel) (powt.)
Fikołek, czyli o przygodach pluszowego misia (Grund Josef Carl) (4,5)
Przekleństwo Adama: Przyszłość bez mężczyzn (Sykes Bryan) (5)
I odpuść nam nasze winy (Fischer Claus Cornelius) (4)
Henryk i Kato (Murdoch Iris) (5) - jest recenzja
Srebrzynek i ja: Elegia andaluzyjska (Jiménez Juan Ramón) (5,5) - jest recenzja
Czas niezrównany: Życie Williama Faulknera (Parini Jay) (5)
Czynnik krytyczny (Cook Robin) (3,5)
Zstąp, Mojżeszu (Faulkner William) (5)
Hitchcock (Skwara Janusz) (3,5)
Pamiętnik Czarnego Noska (Porazińska Janina (pseud. Ziomkówna Barbara)) (powt.; 4.5)
Kto mi dał skrzydła: Rzecz o Janie Kochanowskim (Porazińska Janina (pseud. Ziomkówna Barbara)) (powt. - 5)
Jadwiga i Jagienka (Niemyska-Rączaszkowa Czesława) (powt.)
Ruda Sfora (Kossakowska Maja Lidia) (4,5)
Stuhrowie: Historie rodzinne (Stuhr Jerzy) (4)
Toulouse-Lautrec: Biografia (Frey Julia) (5)
Miłość nad rozlewiskiem (Kalicińska Małgorzata) (3)
Biegnąca z wilkami: Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach (Estés Clarissa Pinkola) (nie umiem postawić oceny; z jednej strony doceniam ogromną pracę autorki, przystępny język i pasję, z jaką przedstawia swoje argumenty, ale z drugiej… one jakoś – te argumenty – słabo do mnie docierają; zupełnie nie moja bajka)
Nad poziomy: Powieść z roku 1863 (Skiba Wołody (właśc. Sabowski Władysław)) (powt.; 4,5)
Użytkownik: Marylek 01.10.2009 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie taki dziwny miesią... | dot59Opiekun BiblioNETki
Widzisz, a mnie się "Biegnąca z wilkami" tak bardzo podobała, że po przeczytaniu kupiłam sobie własny egzemplarz! :))
Użytkownik: Czajka 02.10.2009 04:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz, a mnie się "Bieg... | Marylek
Właśnie się zastanawiałam czy czytałaś - mnie też się bardzo podobała. :)
(Na Muminki odpiszę po pracy :))
Użytkownik: Marylek 02.10.2009 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie się zastanawiałam... | Czajka
Na okoliczość okresu ochronnego dla Czajki przyjdzie mi tamtą dyskusję zawiesić na kołku i raczej skoncentrować się na 62% zgodności czytelniczej między nami! :)
A przy okazji niegdysiejszego czytania Pinkoli Estes, tak a propos tematów ornitologicznych, odkryłam, że jestem Brzydkim Kaczątkiem. ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2009 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okoliczość okresu ochr... | Marylek
Ja też, ale nadal utrzymuję, że nie jest to przypadłość specyficznie kobieca (Andersenowski łabądek wcale nie musiał być - i chyba nie był - łabędzicą!). Podobnie jak kilka innych opisanych w książce syndromów psychologicznych. A poza tym zdecydowanie nie jest w moim guście psychoanalityczna interpretacja tekstów kultury i jak mi coś pachnie Freudem, Jungiem, Eriksonem albo Bettelheimem, od razu nabieram do tego nieufnego stosunku.
Użytkownik: Marylek 02.10.2009 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, ale nadal utrzymu... | dot59Opiekun BiblioNETki
A ja chyba odwrotnie: Freuda kiedyś wielbiłam, Jungiem, powiedzmy, byłam poważnie zainteresowana, różne oboczne typu Karen Horney czy nawet Boadella również, jak najbardziej. Bettelheima cenię do dziś.
Natomiast przypadłość brzydkokaczątkowa nie jest specyficznie kobieca, zgadzam się. A teraz ciekawostka: wiesz, że nigdy się tak nie czułam w towarzystwie biblionetkowym? Może w tym stadzie jestem wsród swoich? ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2009 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja chyba odwrotnie: Fre... | Marylek
Ja tylko na początku, zanim nie zorientowałam się, że tu występuje cała gromada pokrewnych dusz. Tak samo zresztą miałam w harcerstwie za czasów szkolno-studenckich. No, może nie aż do w pełni łabędziego samopoczucia, ale w każdym razie ponad kaczątkowe. Jak to dobrze być gdzieś, skąd człowieka nikt nie pędzi i nikt mu nie uciera nosa tak "od samości"!
Użytkownik: aleutka 07.10.2009 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też, ale nadal utrzymu... | dot59Opiekun BiblioNETki
No labadek specyficznie kobiecy nie jest, ale jako uniwersalny tez powinien byc omowiony, bo wszak dotyczy, jak najbardziej:) Podobnie jest z basnia o Selkie - sama autorka zaznacza wyraznie, ze istnieja rozne warianty, w tym jeden meski - zamiast foki mamy wieloryba i kobiete, ktora kradnie jego pletwe. Ten proces ilustrowany przez basn tez jest uniwersalny.

Zreszta wedle psychologicznych szkol interpretacji Brzydkie kaczatko nie jest basnia. Jest opowiescia napisana przez jednego czlowieka, nieprzefiltrowana przez lata tradycji ustnej:))

Moze bardziej ci sie spodoba to: Ścieżki baśni: Symboliczne wędrówki do wnętrza duszy (Wais Jadwiga)
Autorka jest naukowcem i to widac - wstep i zakonczenie jej pracy napisane sa wedlug dominujacych wzorcow prac naukowych - sucho i nudno. Oczywiscie prace naukowe musza spelniac pewne wymogi formalne i trudno czynic z tego zarzut, ale do publikacji popularnej mozna by odejsc od schematu. Tym niemniej same interpretacje sa bardzo ciekawe, Kopciuszek szalenie mnie poruszyl, bo feministki na ogol suchej nitki na tej basni nie zostawiaja, wiec ucieszylam sie, ze jest ktos kto mowi, ze to nie tak, nie tak.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.10.2009 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No labadek specyficznie k... | aleutka
A, z przyjemnością rzucę okiem, jak gdzieś złowię.
Użytkownik: Marylek 08.10.2009 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: No labadek specyficznie k... | aleutka
Hi, hi, chciałam tę książkę dodać sobie do schowka, patrzę, a ona już tam jest! ;)
Użytkownik: midwife 04.10.2009 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz, a mnie się "Bieg... | Marylek
Miałam tak samo jak Ty Marylku;)
Trudniej było przetrawić jedynie fakt,że po sukcesie tej książki za nadinterpretację baśni, bajek i bajeczek w podobnym, jednak dużo płytszym stylu brali się nasi rodzimi psychologowie w pismach mniej lub bardziej "luksusowych". Ze zdumieniem przyznaję też- że po dosłownym zachłyśnięciu się "Biegnącą z wilkami" (chyba 7 lub 6 lat temu),nie wracam już do tej książki, co po takich odkryciach zdarza się u mnie niezmiernie rzadko.
Użytkownik: misiak297 02.10.2009 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie taki dziwny miesią... | dot59Opiekun BiblioNETki
A więc Dot nadal męczysz Kalicińską? Skądś to znam, też czasem sięgam po autorów, których nie trawię. Do końca nie wiem dlaczego:D Jak wrażenia po trzeciej części?:)Ja nawet po drugą sięgnąć nie zamierzam...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2009 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A więc Dot nadal męczysz ... | misiak297
Drugiej nie czytałam, nawet się nie zamierzałam za nią rozglądać, natomiast trzecią mi na imieniny sprezentowano; darowanemu koniowi, jak wiadomo, itd., więc grzecznie podziękowałam i na wszelki wypadek przeczytałam, bo potem głupio by mi było wobec ofiarodawczyni. A nuż zapyta, na przykład, która postać mi się najbardziej podobała i co? No to przeczytałam. Może ja po tych wszystkich Murdochach, Updike'ach i Cortazarach mam za wysokie wymagania, bo jakoś mnie nie kręcą te serialowate powieści. O tej mogę powiedzieć tyle dobrego, że jest bardziej dopracowana pod względem korektorskim (znalazłam tylko jeden błąd w łacinie - "legAe artis") i językowym (jest co prawda i "kubas", i coś "wyduśdanego", ale mniej takich dziwadeł). I zawiera parę interesujących przepisów kulinarnych. Sama intryga natomiast... no, nie wiem, te wszystkie kobiety w "Rozlewisku" są bliźniaczo podobne, każda - za wyjątkiem paru niewiast epizodycznych, pojawiających się w 1-2 scenkach -na oślep poszukuje faceta, a jeśli już przypadkiem ten etap zakończyła, angażuje się w pomoc drugiej, która dopiero go zaczęła. "Miłość..." ma także innowację - dwie narratorki; obie opisują ten sam ciąg zdarzeń, ich relacje czasem się nakładają, czasem uzupełniają. Byłby to zabieg bardzo OK, gdyby nie to, że obie mają praktycznie identyczny styl - w zasadzie nie sposób odróżnić, czy dany fragment przypisać Gosi, czy Pauli, jeśli nie ma w nim mowy o faktach związanych z jedną lub z drugą. Aha, i jeszcze Paula parę razy używa zwrotu "ale czad!" albo "czaderski"; pod każdym innym względem wydaje się kopią swej starszej przyjaciółki i mentorki. Pierwszoplanowe postacie męskie też dosyć przewidywalne i szczerze mówiąc nieciekawe; może życiowe, nie przeczę, ale nawet jak coś jest życiowe, to w nadmiarze staje się nudne. A fabuła jakaś wątła, dosłownie jakby się czytało scenariusz jakiegoś swojskiego tasiemca ekranowego, i nawet gdy się na horyzoncie pojawia ktoś ciekawszy, stwarzający okazję przełamania stereotypów, to musi ustąpić miejscowemu "macho", bo panna woli takiego, który skacze z kwiatka na kwiatek, ale z którym jej dobrze w łóżku...
Użytkownik: misiak297 02.10.2009 00:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój wrzesień: 1.Taniec... | Szreq
Szreq, to był Twój pierwszy raz z Jane Eyre? Zazdroszczę!:) Ponowna lektura chyba nigdy nie ma tej świeżości...:)
Użytkownik: Szreq 02.10.2009 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Szreq, to był Twój pierws... | misiak297
Hej misiaku:)) Tak to był mój pierwszy raz z Jane Eyre i masz rację co do ponownej lektury,wolałabym sięgnąć po "Dumę i uprzedzenie" kolejny raz:))
Użytkownik: wtm 02.10.2009 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Wrzesień:
Smok i jerzy (Gordon R. Dickson) [4]
Dzwon (Iris Murdoch) [5]
Statek, który śpiewał (Anne McCaffrey) [5]
Miasto Śniących Książek (Walter Moers) [4+ (plus dostaje za straszliwe buchlingi)]
Księga Sądu Ostatecznego (Connie Willis) [5]
Dwanaście (Marcin Świetlicki) [2]
Podwieczorek bez mikrofonu [4]
Śmierć na Nilu (Agatha Christie) [4+]
Mój brat alkad (Fernando Vallejo) [4]
Kłamca 3: Ochłap sztandaru (Jakub Ćwiek) [4+]
Kamień w sercu (Katarzyna Leżeńska) [4]
Nocne cienie tunturi: Opowieści lapońskie (Samuli Paulaharju) [5]
Kelner doskonały (Alain Claude Sulzer) [4+]
Nazywam się Czerwień (Orhan Pamuk) [4]
Użytkownik: ewa_86 02.10.2009 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Buddenbrookowie: Dzieje upadku rodziny (Mann Thomas (Mann Tomasz)) - 4,5
Gdyby książka zmieściła się w jednym tomie, pewnie dałabym 5 albo więcej. Niestety istnieje też tom drugi. Powiem szczerze, że nieco mnie znudził. Wiadomo już na pewno, że rodzinę czeka ostateczny upadek. Kolejne punkty da się przewidzieć. Ale mimo wszystko - narracja Manna nie zasługuje na ocenę mniejszą niż 4.

Żywoty poetów (Doctorow Edgar Lawrence) - 3
Pobrałam kiedyś tę książkę z podaja, ale myślałam, że będzie zupełnie o czymś innym. Tymczasem to autobiograficzne opowiadania sfrustrowanego pisarza, który w dzieciństwie musiał mieć duże problemy na tle psychicznym i seksualnym, związane do tego z jego matką. Wszystko to przewija się przez ten tomik. Opowiadania są zdradliwe, bo czasem tak nużą, że człowiek się wyłącza, a tu się okazuje, że opowiadanie się nagle kończy i ominęliśmy kluczowy moment. Więc trzeba się strzec ;)

Kontrabasista (Süskind Patrick) - 3,5
Spektakl teatralny mnie zachwycił, ale książka już mniej. Pewnie dlatego, że nie mam nic wspólnego z muzyką. A sam Suskind nie należy do moich ulubionych pisarzy. Połknęłam książkę w niecałą godzinę, bo jest cieniutka, ale na pewno już do niej nie wrócę. Chyba że obudzi się we mnie wrażliwość muzyczna albo zacznę się uczyć grać na kontrabasie.

Księga imion (Gregory Jill, Tintori Karen) - 2,5
Marna podróbka Dana Browna. Albo autorki zaczytały się w tym pisarzu, albo wszystkie amerykańskie książki są tak napisane. W każdym razie próba naśladownictwa nie wyszła za dobrze - akcja jest wymuszona, brak Brownowskiego pogłębiania warstwy merytorycznej, postacie są papierowe. Szkoda czasu.

Z głowy (Głowacki Janusz) - 5,5
Perełka na koniec miesiąca. Autobiografię Głowackiego mogłabym chwalić godzinami, ale napiszę po prostu, że warto po nią sięgnąć. Dobrze by było zapoznać się wcześniej z jego najsłynniejszymi utworami - dużo o nich pisze. Książka jest ironiczna i cyniczna. Jak stwierdził mój Mąż - śmieszna, ale nie wesoła. Bo i życie, które opisuje do wesołych przez długi czas nie należało.
Użytkownik: Monika.W 03.10.2009 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi jakoś dziwnie miesią... | exilvia
Czyli warto "Szepty"? Znalazłam je w Merlinie, dorzuciłam do książek o Katyniu z innych polecanek i teraz się łamię, czy zamawiać:)
Użytkownik: exilvia 03.10.2009 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli warto "Szepty"? Zna... | Monika.W
Polecam wypożyczyć z biblioteki. :-) Nie mogę powiedzieć, że genialna, ale nie powiem, że tylko dobra. Nie porywa, ale umie przekazać klimat czasów stalinowskich i daje trochę wiedzy laikowi.
Użytkownik: Monika.W 03.10.2009 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam wypożyczyć z bibl... | exilvia
W mojej biblio nie ma takich książek. Ale ja namiętnie uwielbiam kupować książki, więc nie czuj się winna:)
Użytkownik: Monika.W 04.10.2009 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam wypożyczyć z bibl... | exilvia
I znowu masz rację - obejrzałam w księgarni. Jednak nie kupię. Będę polować, na pewno gdzieś kupię. Za to zupełnie przez przypadek trafiłam na 3 tom dzienników Simone de Beauvoir, nawet nie wiedziałam, że wydali. A do kompletu - w końcu Dzienniki Virginii Woolf wzięłam.:)
Użytkownik: JERZY MADEJ 02.10.2009 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
WRZEŚNIOWE LEKTURY 2009 r.

1. Tomasz Olszakowski "Pan Samochodzik i... mumia egipska" (4,5)
2. Earle Darr Biggers "Pięćdziesiąt świeczek" (4)
3. Tatjana Polakowa "Przytul mnie mocno" (5)
4. Anna Kłodzińska "Dzieci milionerów" (4,5)
5 Ann-Christin Gjersøe "Saga Dziedzictwo" - t. 1 "Kwiat kamelii" (4)
6. Rebecca Gable "Osadnicy z Catanu" (5)
7. Andrzej Wydrzyński "Urok gry" (5)
8. Stanisław Dygat "Pożegnania" (5)
9. Ann-Christin Gjersøe "Saga Dziedzictwo" - t. 2 "Puste słowa" (4)
10. Karol May "Old Surehand" - t.1 (audiobook) (6)
11. Jakub Czarny "Pan Samochodzik i... Pałac Kulturu i Nauki" (5)
12. Janusz Zeydler-Zborowski "Prawda rodzi nienawiść" (4,5)
Użytkownik: nutinka 03.10.2009 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Jacek Dukaj, Czarne oceany (4,5)
Richard Morgan, Modyfikowany węgiel (4)
Pierre Peju, Siostrzyczka Ewa od kartuzów (5)
Lois Lowry, Dawca (5)
Doris Lessing, Lato przed zmierzchem (4,5)
Teodor Jeske-Choiński, Gasnące słońce (4)
Anne Provoost, Róża i wieprz (3,5)
Waldemar Łysiak, Perfidia (powtórka, 4)
Maurice Leblanc, Arsene Lupin, dżentelmen-włamywacz (powtórka, 4,5)
Mikołaj Gogol, Ożenek (5)
Anne Moir, David Jessel, Płeć mózgu (5)
Zygmunt Kubiak, Literatura Greków i Rzymian (4,5)
Conn Iggulden, Pole mieczy (5)
Terry Pratchett, Potworny regiment (5)
Juliusz Verne, Dzieci kapitana Granta (powtórka, 5)
Juliusz Verne, 20 000 mil podwodnej żeglugi (powtórka, 3,5)
Wit Szostak, Oberki do końca świata (5)

Coraz bardziej lubię audiobooki. :D
Użytkownik: Angendil 04.10.2009 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Przeczytane we wrześniu:
Białe na czarnym (Gallego David Rubén González) 4
Białe noce (Dostojewski Fiodor (Dostojewski Teodor)) 5,5
Dwie miłości (Nurowska Maria) 4
Idiota (Dostojewski Fiodor (Dostojewski Teodor)) 5
Kronika zapowiedzianej śmierci (García Márquez Gabriel) 4,5
Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich (Barańczak Stanisław) 4,5
Martin Eden (London Jack (właśc. Chaney John Griffith)) 4,5
Młodsza siostra: W poszukiwaniu ukrytego świata chińskich kobiet: Wspomnienia (Checkoway Julie) 4
Piąte dziecko (Lessing Doris) 5
Po zachodzie słońca (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) 4
Powrót do Lwowa (Nurowska Maria) 4
Rzecz o mych smutnych dziwkach (García Márquez Gabriel) 4
Sen nocy letniej (Szekspir (Shakespeare William)) 4,5
Córka opiekuna wspomnień (Edwards Kim) 4,
Zaledwie kilka dni (Ostrowicka Beata) 4
Świat do góry nogami (Ostrowicka Beata) 4,5
Plus jeszcze przeczytane po raz "setny" książki Lucy Maud Montgomery - Ania na uniwersytecie, Wymarzony dom Ani itp. Oceny bez zmian. W pokoju czeka na mnie jeszcze stos rozpoczętych we wrześniu książek, ale nie wiem czy czasem dla mnie jako studentki pierwszego roku polonistyki nie byłoby to marnotrawstwo czasu. I czy nie lepiej zabrać się za lektury. Ale i tak przy okazji czytam też "Mitologię" Parandowskiego razem z Biblią, zaś kompletnie nie mogę się zabrać za Odyseję i Iliadę. Doceniam Homera ale jakoś nie może mnie wciągnąć.
Użytkownik: milenaj 04.10.2009 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytane we wrześniu: ... | Angendil
Ojej pamiętam jeszcze swoje przerażenie, kiedy zobaczyłam spis lektur na pierwszym roku. Ale było super przez całe studia. A gdzie studiujesz, jeśli mogę spytać? U mnie to był Poznań.
Użytkownik: Angendil 05.10.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej pamiętam jeszcze swo... | milenaj
Krakow, UJ. Akurat szukam w bibliotekach Eneidy, którą mamy przeczytać na natępne ćwiczenia. Zastanawiam się czy jest możliwe przeczytać wszystkie te lektury i jednocześnie spać po nocach i uczyć sie do innych przedmiotów. :)
Użytkownik: Mia Wallace 05.10.2009 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Krakow, UJ. Akurat szukam... | Angendil
Ile tych książek na liście? Że tak z ciekawości spytam...:)))
Użytkownik: Aquilla 06.10.2009 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Krakow, UJ. Akurat szukam... | Angendil
Jakbyś już kompletnie nie mogła znaleźć

http://www.pbi.edu.pl/site.php?s=ZjM0MWYwZTEwOTY4&​tyt=eneida&aut=&x=0&y=0 (jak zawsze bez spacji)

Zawsze można spróbować druknąć :)
Użytkownik: milenaj 06.10.2009 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Krakow, UJ. Akurat szukam... | Angendil
Przynajmniej na pierwszym roku ja nie dałam rady. Ale na drugim już okej. Trochę wprawy no i mniej pozycji na liście. W każdym razie życzę powodzenia:)
Użytkownik: yeltet 06.10.2009 08:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Zacznę dzisiaj w metrze i autobusie:

"Dziewczyna, która igrała z ogniem" S. Larsson
"Viva! Wegetarianizm" J. Gellatley
Użytkownik: Marooned 06.10.2009 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę dzisiaj w metrze i... | yeltet
Blaze (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - świetna ! Mocne 5.
Cujo (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - tu niestety tylko 3,5. Pierwszy raz poczułem lekki niedosyt. Na usprawiedliwienie autora można powiedzieć że pisał ją będąc nietrzeźwym ;)
Dziesięciu Murzynków (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) - tu zdecydowane 6. Najlepsza z września. Jeden z mojej "wielkiej trójki" dzieł tej autorki jeśli chodzi o zaskakujące zakończenia (pozostałe to " Morderstwo w Orient Expressie: i "Zabójstwo Rogera Ackroyda")
Jedyna szansa (Coben Harlan) - 3,5 takie czytadełko. Miło z nim można spędzić czas w tramwaju albo autobusie.
Noc i ciemność (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) - tu 4. Spodziewałem się czegoś znacznie lepszego czytając recenzje, ale ksiązka się broni i w pełni zasługuje na dobrą ocenę.
Świadek ostateczny (Tolkien Simon) -3,5. Ze stylem swojego dziadka autor nie ma nic wspólnego. To typowy dramat prawniczy: matka bohatera zostaje zamordowana, on podejrzewa sekretarkę swojego ojca i usiłuje udowodnić że jest winna...a może nie ? Niby fajna, ale czegoś brakuje.
Wir pamięci (Wnuk-Lipiński Edmund) - 3. Polskie dystopiczne S-F. Styl strasznie mnie drażnił stąd niska ocena.
Zatopiony świat (Ballard James Graham) - 3,5. może to tłumaczenie, może to podobieństwa do "Jądra Ciemności"...ciekawy pomysł ale niestety nie na więcej niż 3,5.
Użytkownik: Anncecile 06.10.2009 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Blaze - świetna ! Mocne 5... | Marooned
Widzę, że co do Christie mamy podobne gusta:) Murzynki są genialne;d
Użytkownik: izus90 06.10.2009 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Wrzesień czytelniczo raczej skromny, ale przygotowuję się powoli na to, że teraz to już będzie tylko gorzej.
1. Babyville (Green Jane) 5
2. Sto odcieni bieli (Nair Preethi) 5,5
3. Kato-tata: Nie-pamiętnik (Opfer Halszka (pseud.)) 5
4. Kochałem ją (Gavalda Anna) 5
5. Brudna robota (Moore Christopher) 4,5
6. Koralina (Gaiman Neil) 3
7. Atramentowa krew (Funke Cornelia Caroline) 5
Użytkownik: Marylek 06.10.2009 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrzesień czytelniczo racz... | izus90
A czemu "Koralina" tak nisko? :)
Użytkownik: izus90 06.10.2009 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A czemu "Koralina" tak ni... | Marylek
Chyba nie trafiła na odpowiedni czas. Strasznie mnie wynudziła, przede wszystkim. A te gadające koty, guziki zamiast oczu, nie.. to jednak nie dla mnie ;)
Użytkownik: Marylek 06.10.2009 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie trafiła na odpo... | izus90
No, bo to jest może raczej horror dla dziesięciolatków. ;) Ale mnie jednak trzymała w napięciu.
Użytkownik: verdiana 10.10.2009 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No, bo to jest może racze... | Marylek
Obejrzyjcie film, lepszy jest. ;)
Użytkownik: izus90 11.10.2009 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Obejrzyjcie film, lepszy ... | verdiana
Heh, właśnie do filmu się powoli, powoli przymierzam :)
Użytkownik: veverica 06.10.2009 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Mój wrzesień:

-> Dolina Tęczy (Montgomery Lucy Maud) (zmiana na 5)
-> Kapitan (O'Brian Patrick) (5)
-> HMS "Surprise" (O'Brian Patrick) (5)
-> Dowództwo na Mauritiusie (O'Brian Patrick) (5)
-> Pan i władca: Na krańcu świata (O'Brian Patrick) (5)
-> Zapomniana wyspa (O'Brian Patrick) (5)
-> Tutaj (Szymborska Wisława) (4)
-> Mat lekarza pokładowego (O'Brian Patrick) (5)
-> Pod płonącą banderą (Parkinson Cyril Northcote) (4)
-> Nie mów noc (Oz Amos) (5)

Bardzo marynistycznie, jak widać, ale było warto:)
Użytkownik: verdiana 10.10.2009 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój wrzesień: -> Do... | veverica
I gdzie Ty tam miałaś czas na czytanie? ;) Ja nie miałam, 9 dni bez słowa pisanego i jestem z tego dumna. :))
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 11.10.2009 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam! | verdiana
Wakacje z duchami (Bahdaj Adam (pseud. Damian Dominik))
Uchodźcy (Grynberg Henryk)

I zaczęłam kilka innych, które skoncze pewnie w tym miesiącu, więc lista pewnie będzie dłuższa.
Użytkownik: tulipanna 11.10.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje z duchami Uchodź... | mafiaOpiekun BiblioNETki
u mnie niestety tak wyszło, że chyba tylko jedną ksiązkę przeczytałam (jak to możliwe?!!!) ale za to jedną z lepszych. 'szkoła uczuć'.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: