Redakcja BiblioNETki poleca teksty, które są najlepiej napisane - lub prezentują interesujące zdanie na temat omawianej książki - lub omawiają nieznaną a godną polecenia pozycję.
RSS
Dodany: 09.05.2024
|
Autor: dot59
Obecność w okolicy budki książkowymiennej wyraźnie zwiększa szanse odkrycia lektury, na jaką człowiek pewnie nigdzie indziej by nie trafił. To znaczy, może by i znalazł w bibliotece, ale najpierw musiałby wiedzieć, czego szukać. A skąd miałby wiedzieć, skoro w danym przypadku jest to utwór autora tak mało u nas znanego, że nie znajdziemy o nim ani słowa w polskiej Wikipedii, zaś do wersji węgierskiej można się dogrzebać dopiero wtedy, gdy wpiszemy oprócz personaliów także i rok urodzenia (bo tak...
Dodany: 24.05.2022
|
Autor: dot59
Zabierając się do lektury ostatniego tomu „Dzieła Garrenów”, większość czytelników jest już w pełni zorientowana, że nie zawsze miał on taką postać, jak w tej chwili, gdy biorą go do ręki. Tak pisał o tym osiemdziesięciosześcioletni autor na dwa lata przed ukazaniem się pełnego wydania cyklu: „I.V. [inicjały wydawcy - przyp. rec.] chciałby opublikować w dwóch tomach sześć części »Dzieła Garrenów« - »Zbuntowanych«, »Zazdrosnych«, »Znieważonych« [sześć dlatego, że wyjściowo „Zazdrośni” dzielili si...
Dodany: 20.05.2022
|
Autor: dot59
Fakt, że w poszczególnych tomach „Dzieła Garrenów” dzieje się bardzo niewiele (przynajmniej w sensie konkretnych wydarzeń, które byłoby trzeba pamiętać, chcąc przejść do następnej części), pozwoliłby na czytanie poszczególnych tomów w dużym odstępie czasowym, ale jeśli człowiek ma pod ręką całość, czemu miałby z tej okazji nie skorzystać i nie przeczytać wszystkich za jednym zamachem? Do „Obcych” zabrałam się więc niemal zaraz po skończeniu „Zazdrosnych”, w których młodzi Garrenowie, zebrani prz...
Tomy dzienników i notesy pisane nieomal szyfrem, księgi rachunkowe, korespondencja, wiersze opiewające zdradzoną miłość i uroki życia kawalerskiego, nowele tak splecione z biografią twórców, że pomagają ustalić kluczowe fakty… Zdumiewające, jak wiele i jak różnych źródeł pisanych mogą stworzyć przez lata członkowie kilku mniej lub bardziej związanych ze sobą rodzin o niekoniecznie literackich ambicjach. Równie godne podziwu, że źródła takie wyszły z kotła historii niemal nietknięte, że nie poża...
Recenzent: Maria Długołęcka-Pietrzak
József Brenner, urodzony w 1887 roku węgierski lekarz psychiatra, prozaik i dramatopisarz znany pod literackim pseudonimem Géza Csáth, był niemalże rówieśnikiem „naszego” Witkacego – i zdaje się, że porównywalnie wpłynęła na niego rozbuchana artystycznie atmosfera europejskiego modernizmu. Za młody, by zbratać się z ówczesnymi fascynującymi kręgami literackimi, za stary, by dołączyć do klarującej się w latach pierwszej wojny światowej nowoczesnej awang...
Dodany: 15.03.2015
|
Autor: olina
Zsófika nie przepada za mięsem, nie umie kłamać, nie lubi zaczynać rozmowy z nieznajomymi, woli milczeć, choćby za cenę nieprzyjemności, niż mówić o kimś źle. W szkole wszystko ją interesuje, lecz nie potrafi się skupić na lekcji. Mamusia czasami wypytuje ją o różne rzeczy i obserwuje podczas zabawy, ale gdy już kończy pisać kolejną książkę o wychowaniu i edukacji, jej zainteresowanie dzieckiem powoli wygasa. Mamusia pracuje w Instytucie Pedagogicznym i jest trochę nerwowa, ale kto by się nie de...
Dodany: 01.11.2014
|
Autor: AnnRK
Nazwisko, które polskiemu czytelnikowi nie mówi nic. Okładka nienachalna - projekt świetny, minimalistyczny, ale i niewalczący o uwagę czytelnika. Węgierska pisarka Krisztina Tóth debiutuje w Polsce zbiorem „Pixel” i mam nadzieję, że ten debiut nie przejdzie bez echa. Trzydzieści krótkich opowiadań zasługuje na uwagę jako całość, ale i odrębne opowieści.
Tylko wnikliwe przyjrzenie się drobiazgom pozwala poznać coś od podszewki.
Tylko zestawienie owych drobiazgów w spójną całość daje szansę...
Dodany: 04.08.2013
|
Autor: dot59
Co my wiemy o literaturze węgierskiej? Oczywiście znamy „Chłopców z Placu Broni”, może czytaliśmy parę wierszy Petőfiego albo coś noblisty Kertesza, od czasu do czasu na fali jakże pożytecznych biblionetkowych mód wypływa autor niepodręcznikowy, np. Márai, Kosztolányi czy Szabó… i to raczej wszystko. A przecież historię i kulturę Węgrzy mają równie bogatą, jak my, więc trudno przypuszczać, żeby ich literatura ograniczała się do tych paru nazwisk.
Swego czasu liczne wydawnictwa miały taki miły...
Dodany: 01.08.2013
|
Autor: dot59
Powtórne czytanie czegoś, co nas zachwycało kilkadziesiąt lat temu, zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko. Bo choć książki pozostają te same, to przecież na ich ponowny odbiór wpływa wszystko, co się przez ten szmat czasu wydarzyło w naszym życiu (było, nie było, nawet najbardziej oczytana licealistka patrzy na świat przez nieco inny pryzmat niż matka dorosłych dzieci) i wokół nas (przesłanie, które w pewnych realiach było aktualne, po ich zmianie może stać się niewyraźne czy nawet całkiem nieczyte...
"Świniobicie" Magdy Szabó to, najogólniej mówiąc, opowieść o małżeństwie. On - nauczyciel Janós Tóth - pochodzi z prostej rodziny robotniczej, mieszkającej na ulicy Mydlarzy. Ona - Paula Tóthowa (z domu Kemery) zwana Póliką - to reprezentantka dawnej arystokracji, zdeklasowanej po wojnie i zmianie systemu na Węgrzech. Ich związek to mezalians, ale nie można powiedzieć, że popełniony z wielkiej miłości (jak to często w literaturze bywa). A może inaczej - cała miłość w tym dwudziestopięcioletnim m...
Dodany: 17.05.2012
|
Autor: dot59
Każda epoka, jakkolwiek banalnie by to brzmiało, ma swój koniec. I ma też swoich świadków, między którymi zawsze znajdzie się ktoś gotów chwycić za pióro i opisywać to, co za kilka czy kilkanaście lat przestanie istnieć albo już nie istnieje. Takim świadkiem schyłku węgierskiej klasy średniej, przeżywającej okres swojej świetności za czasów Monarchii Austro-Węgierskiej i mimo odzyskania niepodległości powoli podupadającej w latach międzywojennych, był Sándor Márai – rówieśnik wieku XX, potomek s...
Dodany: 27.01.2009
|
Autor: lapsus
Dorożką po Budapeszcie należy jechać powoli. Wtedy dorożka delikatnie kołysze i czujesz się niczym żeglarz na dryfującym po spokojnym morzu okręcie. Można rozkoszować się widokiem stylowych kamienic i spokojem przechodzących ludzi. Witryny kawiarni i restauracji kuszą podróżnika, mrugają okiem, kiwają paluszkiem. "Odwiedź nas, skosztuj" - zdają się mówić. Za ich drzwiami znajdziesz wachlarz smaków doskonałej kawy i bukiet najlepszego wina z Somlo. W kuchni królują zupa gulaszowa, zapiekanka ziem...
Dodany: 20.11.2008
|
Autor: dot59
Zupełnym przypadkiem rozpoczęłam znajomość z twórczością Máraia od jednej z jego najwcześniejszych powieści, przełożonych na polski długo po późniejszych dziełach. I nie żałuję.
Banalny tytuł utworu (choć czy takim jest i w oryginale, nie ręczę, bowiem węgierski jest jedynym z sąsiedzkich języków, którego ni w ząb nie pojmuję) i wiek autora w chwili jego opublikowania (28 lat) sugerują, że czytelnik może mieć do czynienia ze sztampową romansową historią z parą młodych ludzi (czy może nawet n...
Dodany: 04.11.2007
|
Autor: Czajka
- Czy znasz taką rewelacyjną książkę o przyjaźni, właśnie o niej mówili w radiu, krytycy, psychologowie, czytelnicy, wszyscy oczarowani? – późną nocą wyrwała mnie ze snu telefonem rozemocjonowana kuzynka.
- A jaki tytuł? – trochę jeszcze nieprzytomnie zapytałam dla formalności, przekonana, że skoro rewelacyjna, to na pewno znam.
- „Żar”
– Hm. Dziwne, bo nic mi się nie kojarzy.
– „A gyertyák csonkig égnek” – kuzynka podała mi oryginalny tytuł w nadziei, że mi to pomoże w przypominaniu. Nie...
Dodany: 23.11.2006
|
Autor: norge
O Holocauście powiedziano i napisano już wiele. Zorganizowane z precyzją fabryki śmierci wydają się niemieszczącym się w głowie koszmarem. Zastanawiamy się do dziś, jak ludzie ludziom mogli zgotować ten los. Współczujemy ofiarom. Potępiamy katów. Drżymy, aby nic podobnego nigdy się już nie powtórzyło. Wydaje się, że nie można już nic odkrywczego na ten temat napisać. Jednak Imre Kertész w "Losie utraconym" potrafił obnażyć pewne mało znane strony ludzkiej psychiki, a odmienna perspektywa spojrze...
Dodany: 12.10.2006
|
Autor: exilvia
Pierwszym moim zetknięciem z twórczością Imre Kertésza był "Los utracony". Bohater tej powieści to nastoletni chłopiec, który, niczego nieświadomy, trafia do Oświęcimia, stamtąd do Buchenwaldu i dalej, do mniejszego obozu pracy w Niemczech. Wypowiada on tam słowa, od których nie mogłam się długo uwolnić. Na widok Buchenwaldu mówi: "Chciałoby się jeszcze pożyć w tym pięknym obozie koncentracyjnym"[1]. Po powrocie na Węgry chłopak próbuje żyć dalej, normalnym trybem, przekonuje sam siebie i dzienn...
Dodany: 26.10.2005
|
Autor: makop
Po "Kadysz za nienarodzone dziecko" sięgnęłam trochę ze snobizmu (warto mieć opinię na temat Noblisty), ale też i trochę z powodu tytułu, intrygującego w świetle publicznych debat o narodzonych i nienarodzonych. Okazało się, że Kertész ma tu wiele do powiedzenia.
Książka jest spowiedzią dojrzałego mężczyzny, nieodwracalnie naznaczonego piętnem Holokaustu. Jest próbą wytłumaczenia "nienarodzonemu", dlaczego nie przyszedł na świat. A wytłumaczenie wydaje się dość proste i bynajmniej nie ma nic...
Dodany: 26.05.2004
|
Autor: deyna
Kertesz czekał na mnie pięć miesięcy po to, bym przeszła go w półtora wieczoru. Przeszłam, czując się, jakbym czytała Borowskiego. Nawet powróciła wypowiedziana kiedyś przez mojego nauczyciela od optyki (zapewnie zacytowana) myśl, że, aby otrzymać Nagrodę Nobla nie tylko trzeba coś stworzyć, ale i odpowiednio długo pożyć.
Prozę Borowskiego lubię. Nie jest to jakieś niesamowite "lubię i się zachwycam", lepiej pewnie zabrzmiałoby "cenię". Za spojrzenie. Za jasność i klarowność. Za beznamiętną c...
Dodany: 14.05.2004
|
Autor: Karla
Piętnastoletni mieszkaniec Budapesztu, chłopiec o problemach charakterystycznych dla jego wieku, syn rozwiedzionych rodziców siłą rzeczy uwikłany w ich wzajemne żale i pretensje. To bohater i narrator „Losu utraconego”. Pierwsze pocałunki, pierwsze dyskusje światopoglądowe – jednym słowem przeciętny świat, przeciętny los przeciętnego nastolatka, takiego, jakich tysiące codziennie wyruszają i wyruszały do szkół w Budapeszcie, Paryżu, Londynie, Warszawie. To temat książki. Jako zwyczajne koleje lo...