Dodany: 13.10.2016 17:32|Autor: pani-marta

Książki i okolice> Książki w ogóle

3 osoby polecają ten tekst.

Czytanie pamięcią kontra czytanie emocjami


Gdzieś ostatnio natknęłam się na komentarz na forum, że brakuje tu ciekawych tematów do dyskusji, że biblioNETka się wyludnia... Mam nadzieję rozpocząć ciekawy wątek i przy okazji bardzo chętnie poznam Wasze opinie :)

Tytułem wstępu: na biblioNETce nie brakuje konkursów z fragmentami książek - ostatnio był chyba temat piwnic, numer konkursu powyżej 200 jeżeli dobrze zapamietałam. Ogromne brawa dla twórców - trzeba się naprawdę napracować nad takim zadaniem! Zauważyłam też bardzo ciekawy konkurs zorganizowany przez zsiaduemleko - dotyczący ekranizacji, które trzeba zgadnąć na podstawie kadru z filmu. Jest to pierwszy konkurs, w którym wzięłam udział na tej stronie, a który przyznam i tak nie był dla mnie łatwy, mimo, że dużo czytam i dużo oglądam. Do wielu konkursów chciałam podejść, ale - wstyd się przyznać - często nie potrafiłam odgadnąć ani jednego fragmentu :)

No i w końcu pytanie: dlaczego? Doszłam do wniosku, że jestem typem czytelnika, który zapamiętuje z książek w decydującej mierze emocje, których mi dostarcza lektura, a nie samą treść! Zapamiętuję to, czy książka mi się podobała, czy wywarła na mnie wrażenie, i czasem - bardzo okrojony zarys fabuły :) Dla przykładu - Buszujący w zbożu (Salinger Jerome David) - uwierzcie mi, czytałam trzy razy, wiem, że to jedna z moich ulubionych książek, ale pamiętam z niej na pierwszy rzut tylko tyle, że chłopak jechał jakiś czas pociągiem! Kryminału chyba żadnego nie jestem w stanie opisać, nie pamiętam zupełnie o czym było Milennium, a czytałam z zapartym tchem. Podczas ponownej lektury Gdzie leży prawda (Holmes Rupert) nie pamiętałam, co i jak się wydarzyło.

Po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że lubię w sobie tę cechę - lubię w ten sposób czytać i za każdym razem (w większości) przeżywać te same (lub inne!) emocje na świeżo lub prawie-świeżo. Dodam również, że nie mam problemów z pamięcią - na codzień jestem ekonomistką, mam świetną pamięć i sprawny analityczny umysł, magazynuję i przetwarzam bardzo dużą ilość informacji z zakresu życia codziennego, pracy zawodowej oraz danych liczbowych.

Być może te zaniki pamięci przy lekturze są właśnie takim moim mechanizmem obronnym, chęcią ucieczki od twardego świata liczb pozbawionego najczęściej 'ludzkich' emocji? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi, ale jestem bardzo ciekawa, czy znajdę tu chociaż jedno "też tak mam!" :)

No to jak, moi Drodzy, jakim typem czytelnika jesteście? :)
Wyświetleń: 1698
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 13.10.2016 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
"Też tak mam!"

A tak na poważnie: gdy pracowałam w zawodzie, to siłą rzeczy musiałam pamiętać choćby nikły zarys fabuły książki. A teraz zazwyczaj nie pamiętam nic! I to nie dlatego, że czytam zbyt wolno lub szybko, nie dlatego, że czytam nieuważnie, ale po prostu akcja, imiona bohaterów, miejsca- bardzo szybko mi umykają,za to zostaje świadomość, czy mi się podobało i w jakim stopniu.

Tak samo mam z serialami i filmami, dlatego szczęśliwie mogę oglądać w kółko jedno i to samo i ciągle cieszyć się zakończeniem serialu/filmu :) Mój mąż długo nie mógł zrozumieć dlaczego oglądam to samo (on wszystko pamięta rewelacyjnie i woli filmy ambitniejsze obejrzeć góra 2 razy) i nie zdało się na nic tłumaczenie, że nie pamiętam fabuły. Teraz się przyzwyczaił i to dzięki podróżom. Mimo, że jeździmy wiele razy w roku do tego samego miasta, mnie ciągle zadziwiają widoki z autostrady/dróżek.

Ma to swoje plusy i minusy, ale wolę widzieć tylko pozytywy. Za to pamiętam mnóstwo historii przyjaciół, rodziny, pamiętam sprawy potrzebne mi w pracy, w domu.
Użytkownik: Anna125 13.10.2016 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
"Też tak mam", czasami nawet tytułu nie pamiętam dokładnie - co mnie oczywiście niepomiernie irytuje. Za to z łatwością wracam do emocji, odczuć, klimatu i idei/skojarzeń (w zależności od książki). To, co szczególnie na mnie działa, buduje emocje (moje) to obrazy i melodia tekstu (rytm).
Użytkownik: Pok 13.10.2016 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
U mnie to w dużej mierze zależy od lektury, jednak w większości przeczytanych książek, gdy zobaczę tytuł, orientuję się o co mniej więcej chodziło, kto był głównym bohaterem itd. Gorzej natomiast ma się sprawa z imionami bohaterów i różnymi innymi szczegółami.
Użytkownik: Neelith 14.10.2016 07:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
"Też tak mam" nawet w odniesieniu do moich ulubionych książek. Po przeczytaniu wydaje mi się, że wszystko zapamiętam, przecież to niemożliwe, żeby zapomnieć TAKĄ fabułę. Tymczasem już po kilku tygodniach potrafię tylko powiedzieć, że mi się książka bardzo podobała, ale trudniej wytłumaczyć dlaczego. Przeszkadza mi to, denerwuje, nie lubię tak :) Najtrudniej jest, gdy czytam kolejny tom jakiegoś cyklu!
Użytkownik: Artola 14.10.2016 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
Też tak mam;) Zdecydowanie czytam emocjami:) Zdarzają się książki, których fabułę pamiętam, ale jest ich niewiele. Są to takie, które zrobiły na mnie zdecydowanie duże wrażenie. W większości tych, które mi się podobały, pamiętam emocje, w tych, które emocji jakiś szczególnych nie wywołały-nie pamiętam nic. Już kilka razy nawet prosiłam panią w bibliotece, żeby sprawdziła w komputerze, czy tą książkę miałam, czy nie, bo okładka jakaś mi znajoma, ale kompletnie nie pamiętam o czym była:/
Jeśli te, które wywołały pozytywne emocje czytam po raz drugi, często w trakcie fabuła mi się stopniowo przypomina. Tak jest np. z "Cieniem wiatru", klimat szalenie mi się podobał, czytałam dwa albo i trzy razy, ale gdyby ktoś mi kazał opowiedzieć, o czym to dokładnie jest, to kompletnie nie pamiętam!
Użytkownik: ahafia 14.10.2016 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
U mnie jest pół na pół, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i filmy. Najczęściej są to rzeczywiście ogólne wspomnienia nastroju i tematyki, bez detali. Wystarczy jednak, że zacznę o książce, czy filmie rozmawiać lub rozmyślać, a powracają całe sceny w obrazach. Nie zawsze się tak dzieje, ale bywa i niespecjalnie to lubię. Zdecydowanie wolę odkrywanie na nowo.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.10.2016 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
"Też tak mam!" i myślę, że to akurat częstsze u czytelników - jestem pełen podziwu dla tych, którzy potrafią po wielu miesiącach świetnie pamiętać szczegóły akcji i swoich wrażeń. Co prawda i mi czasem coś się wbije, albo parę szczegółów potrafi magicznie odświeżyć pamięć i wtedy sam siebie zadziwiam, ile mogę o jakiejś książce ględzić ;)

Zazwyczaj czytuję dla samej przyjemności czytania i może tutaj tkwi clou problemu - książka działa w momencie lektury, ewentualnie pozostawia jakieś wrażenie, natomiast nie staram się zapamiętywać, co też tam się wydarzyło. Może dlatego też dość rzadko piszę recenzje, szczególnie, jeśli przed lekturą nie miałem takiego zamiaru?

Dramatem z kolei czasem jest, że gdy czytam książki niebeletrystyczne, to z nich jednak chciałbym zapamiętać dużo więcej, niż się udaje. Czasem w dyskusji późniejszej potrafię sobie przywołać argumenty czy fakty przedstawione w książce mniej lub bardziej fachowej, ale jestem świadom, jak wiele mi umyka - dlatego cieszę się, że na BNetce mogę zachowywać choćby w postaci czytatek to, co istotne z lektury, np. Książka kontra TV albo Skarbczyk mądrości
Użytkownik: jolekp 14.10.2016 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
Ja mam tak częściowo. Z grubsza szczegółowo pamiętam książki, które były dla mnie ważne i/lub wywarły duże wrażenie (wszystkie 6 i zdecydowaną większość 5,5). Większość pamiętam na takiej zasadzie, że wiem z grubsza o co chodziło i jak się skończyło, jakie emocje mi towarzyszyły, co mi się podobało, a co nie. Choć zdarzają się też książki na tyle nijakie, że nawet jeśli podczas czytania nie wzbudzają negatywnych odczuć, to potem nie pamięta się z nich oprócz tego, że były "spoko". Niemniej kompletnych "białych plam" nie mam wiele (ale też może dlatego, że w porównaniu z innymi bbnetkowiczami przeczytałam w życiu bardzo mało).
Natomiast znacznie bardziej wkurza mnie co innego. Często mam tak, że pamiętam jakąś konkretną scenę, zdanie czy dialog i za diabła nie umiem skojarzyć skąd! To dopiero jest frustrujące ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.10.2016 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam tak częściowo. Z g... | jolekp
Mnie chyba najbliżej do Ciebie. Pamiętam książki, które czytałam po kilka razy, choć nie zawsze drobiazgowo (bo na przykład z "Ani z Szumiących Topoli" pamiętam tylko jakieś strzępki fabuły, z pozostałych o wiele więcej, w tym całe kawałki listów Tadzia i wypracowań uczniów Ani), w większości są to te, które najlepiej oceniłam, i tak samo jestem w stanie powiedzieć, o czym to było i jakie wrażenia. A często mi się zdarza, że to, co ocenię na 5, pamiętam na zasadzie "to jest o takiej rodzinie, która miała trzy córki i syna, i każde z nich miało jakieś problemy emocjonalne".
Na szczęście zapamiętuję też jakieś cechy charakterystyczne stylu różnych autorów, zwykle takich, których czytałam więcej niż 1 utwór, co bardzo się przydaje w konkursach. Chociaż bywa to zawodne, czasem zdaje mi się, że rozpoznaję fragment, a to jest nie dość, że inny tytuł, to i innego autora :-).
Użytkownik: jolekp 15.10.2016 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie chyba najbliżej do C... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jak tak się głębiej zastanowiłam, to chyba najmniej pamiętam z książek, które czytałam pod przymusem, czyli większości lektur szkolnych, niestety. Np. takiego "Buszującego w zbożu" czytałam na konkurs razem z czterema innymi książkami, na wariackich papierach, byle zdążyć i efekt jest taki, że pamiętam z niego tyle, że... kiedyś to czytałam.
A z konkursami bbnetkowymi mam podobnie. Nieraz mi się wydaje, że na pewno znam jakiś fragment, a potem się okazuje, że wcale nie, a za to nie rozpoznaję rzeczy, które czytałam :)
Użytkownik: aleutka 15.10.2016 01:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
Pamiętam mgliście wypowiedź Pilcha poniekąd pokrewną. Dziennikarka zagaiła jak to pytając znajomych o czym z Pilchem rozmawiać notorycznie słyszała "o piciu i o kobietach" i jakie to beznadziejne, na co Pilch odpowiedział że ten temat ma opanowany i opracowane odpowiedzi. Po czym rozmowa oczywiście potoczyła się w stronę książek i Pilch stwierdził, że tych naprawdę dobrych, tych które weszły w system i stały się częścią nas często się nie pamięta. Na przykład Czarodziejska Góra (bodajże) tak w niego wrosła i stała się częścią krwiobiegu, że nic nie pamięta i w ogóle nie może o niej rozmawiać.
Przy całej poprawce jaką brać trzeba na autokreację mówiącego sama idea jest ciekawa. Często nie pamiętamy szczegółów tego, co nas wyżęło emocjonalnie czy duchowo. Ale pozostaje.

Ja mam odwrotnie. Łatwo zapamiętuję jeśli coś zrobi na mnie wrażenie, mam bardzo słownie, nie malarsko zorientowany mózg, więc ulubione zdania mi się często tłuką po różnych zakamarkach mózgu, który jest w ogóle wielkim biurem rzeczy znalezionych. Natomiast emocje - trudno mi nazwać ich udział w czytaniu. Włażę z butami w świat i ten świat wyzwala ogromną ciekawość, zapał, chęć poznania, ale mam silne poczucie że to nie jest mój świat i jestem gościem na niezwykłych prawach więc moje zaangażowanie jest trochę inne. (Z wyjątkami oczywiście, na przykład Salley Vickers albo Penelope Fitzgerald albo Marilynne Robinson robią z tym coś zupełnie niezwywkłego. I te wyjątki bardzo dobrze pamiętam i potem długo tęsknię za podobnymi). Zauważyłam że wzruszam się czy oburzam na przykład rzeczami, których sporo ludzi nie zauważa a te oczywiście odwołujące się do emocji fragmenty są dla mnie dziwne.
Użytkownik: ka.ja 15.10.2016 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
Dzięki biblionetkowym konkursom wiem, że choćby mi się wydawało, że nic z książki nie pamiętam, zazwyczaj potrafię ją rozpoznać po fragmencie (musi być dość duży i raczej reprezentatywny). Ale wiem też, że zdarza mi się przypisywać jakieś wątki albo nawet postaci nie tym książkom, w których faktycznie wystąpiły, a kilka razy upierałam się jak osioł przy zdarzeniach, których autor wcale w powieści nie umieścił - zrobiła to za niego moja wyobraźnia. Zapamiętuję rzeczy drobne, szczególnie trafne spostrzeżenia, powiedzonka, anegdoty albo absurdy. Niestety też zawsze pamiętam, kto zabił, więc choćbym nawet siadała do powtórki kryminału z poczuciem, że kompletnie nie pamiętam, o co w nim chodziło, w momencie, kiedy pojawia się odpowiedni bohater, już wiem, że to on. Nie przeszkadza mi to tylko u Chmielewskiej, której starsze książki w zasadzie znam na pamięć i mogę cytować całe dialogi.
Użytkownik: yyc_wanda 15.10.2016 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś ostatnio natknęłam... | pani-marta
Też tak miałam. Ale od czasu jak prowadzę notatki z przeczytanych książek, pamiętam o wiele więcej. Oczywiście, spowolniło to moje czytanie, bo na ogół nie zaczynam następnej lektury póki nie napiszę notki, a każda, nawet najkrótsza, wymaga odpowiedniego nastroju i chwili zastanowienia. Tak więc coś za coś, ale ponieważ lubię wracać do moich przemyśleń na temat przeczytanych książek, uparcie gryzmolę coś na temat każdej lektury. W rezultacie - mniej czytam, więcej pamiętam.
Użytkownik: Anna125 15.10.2016 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Też tak miałam. Ale od cz... | yyc_wanda
Wspaniały sposób na zatrzymanie książek i myśli przy sobie. Dla mnie też czasu. Spróbuję twoim śladem sporządzać zapiski. Jestem przytłoczona ilością wydanych i wydawanych ksiażek. Więcej jest ulotna, Mniej oznacza więcej. Chciałabym pamiętać to, co mnie wzruszało i poruszało.
Użytkownik: yyc_wanda 16.10.2016 04:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniały sposób na zatrz... | Anna125
Polecam. Ja wzięłam przykład z innych B-netkowiczów, którzy takie zapiski prowadzili. I nie żałuję. Choć miewam chwile zwątpienia i zastanawiam się, czy nie lepiej zamknąć jedną książkę i sięgnąć po następną, zamiast męczyć się nad pisaniem notatki. Nie zawsze przychodzi mi to łatwo. Ale może właśnie ta burza w mózgu, ten wysiłek, żeby sklecić coś sensownego sprawia, że lepiej pamiętam szczegóły? Od jakiegoś czasu stosuję również tę metodę w stosunku do oglądanych filmów.
Użytkownik: Anna125 16.10.2016 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam. Ja wzięłam przyk... | yyc_wanda
Tak, sądzę, że masz rację. Burza w mózgu pozwala przetworzyć odczucia, przeżycia w słowa, język, lepiej je uchwycić i włączyć. Świadoma internalizacja. Ja mam jeszcze tak, że najłatwiej formułuje mi się myśli w rozmowie, niepospiesznej.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: