Dodany: 20.07.2015 13:20|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Książka kontra TV


Ostatnio zdarzyło mi się przeczytać książkę traktującą o pojęciu prawdy i jego przemianach (mutacjach) we współczesnym świecie - O wciskaniu kitu (Frankfurt Harry G.) . No i nie minęło wiele czasu, a tu pojawiła się kolejna arcyciekawa pozycja: Zabawić się na śmierć: Dyskurs publiczny w epoce show-businessu (Postman Neil) , która także temat prawdy - w konfrontacji z nowoczesnymi mediami - podejmuje.

Jakkolwiek samego bonmotu "zabawić się na śmierć" od dawna używałem, to dopiero infografika (www.reddit.com/r/JoeRogan/comments/8xgd2d/huxley_​vs_orwellian_world/ ), zestawiająca obok siebie Rok 1984 (Orwell George (właśc. Blair Eric Arthur)) oraz Nowy wspaniały świat (Huxley Aldous) skłoniła mnie do zapoznania się z książką Postmana.

Po tym krótkim wstępie interesujące cytaty wraz z drobnymi komentarzami ode mnie:

1. „Wzgardzić zasadami retoryki, wypowiadać swoje myśli w sposób chaotyczny, bez właściwego rozłożenia akcentów czy należytej pasji – wszystko to uznawano za uwłaczające inteligencji audytorium i sugerujące fałsz. (…) Prawda nie jawi się i nigdy nie jawiła nieupiększona. Musi się ona ukazać we właściwej szacie, w przeciwnym razie nie zostanie uznana, inaczej mówiąc, „prawda” jest rodzajem kulturowego uprzedzenia.” [44]

Czyli od czasów antycznych wiadomo, że ten, kto piękniej mówi, prędzej zyska opinię prawdomównego. Dlatego prawda nie obroni się sama, listy w jej obronie musi podpisywać wielu (inaczej, niż uważał Einstein), no i nadrabianie miną jest drogą do sukcesu - na egzaminie, rozmowie o pracę, w pracy i w romansie.

2. Fragment listu przedstawiciela sekty dunkerów do Benjamina Franklina: „Kiedy po raz pierwszy połączyliśmy się w stowarzyszenie, spodobało się Bogu oświecić nasze umysły, byśmy spostrzegli, że niektóre nauki, uznawane kiedyś za prawdę, były błędami; inne zaś, uznawane niegdyś za błędy, były w rzeczywistości prawdami. Bóg od czasu do czasu zsyłał nam dodatkowe światło i nasze zasady doskonaliły się a błędy zmniejszały. Ale nie wiemy, czy doszliśmy już do końca postępu i doskonałości duchowej, i teologicznej wiedzy. Obawiam się zaś, że jeżeli już raz ogłosimy nasze wyznanie wiary, będziemy się nim czuli związani oraz ograniczeni do niego i, być może, nie będziemy pragnęli dalej się doskonalić. A następcy nasi utwierdzą się w tym jeszcze bardziej i uważając to, co zdziałali ich starsi i założyciele, za świętość, nigdy być może od tego nie odejdą.

(…) przykazanie o religijnym dyskursie: nie będziesz zapisywał swych zasad, a tym bardziej ich drukował, abyś się nie uwikłał w nie na wieczny czas.” [55/6]

Ten fragment jest tak sugestywny i bogaty w nasuwające się interpretacje, że poświęcę mu osobną czytatkę :)

Co się stało: Próba udoskonalenia religii - Dunkerzy

3. „(…) niemal każdy uczony, który zmagał się z pytaniem o to, jak proces czytania wpływa na nasze usposobienie, dochodził do wniosku, że czynność ta sprzyja racjonalności; że sekwencyjny, wnioskotwórczy charakter słowa pisanego wspiera to, co Walter Ong nazywa „analitycznym zarządzaniem wiedzą”. Zaangażowanie słowa pisanego oznacza podążanie ścieżką myśli, co wymaga wielkich zdolności do klasyfikowania, wyciągania wniosków i rozumowania. Oznacza to demaskowanie kłamstw, niejasności i przesadnych uogólnień, tropienie działań wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. Oznacza to także oszacowanie idei, porównywanie i zderzanie ze sobą twierdzeń, wiązanie ze sobą uogólnień. Aby temu sprostać, trzeba wytworzyć pewien dystans do samych słów, a na pewno sprzyja temu wyizolowany i bezosobowy tekst. To właśnie dlatego dobry czytelnik nie wiwatuje, trafiając na udatne zdanie, i nie przerywa lektury, aby oklaskiwać nawet natchniony akapit. Analitycznie nastawiona myśl jest na to zbyt zajęta i zbyt niezależna.” [82/3]

Piękna apologia czytania, do podpierania się we wszelkich dyskusjach, w których ktoś próbuje nam udowodnić, że książki to strata czasu i papieru. Chociaż ja chyba nie jestem "dobrym czytelnikiem", bo wielokroć lecę komuś przeczytać jakiś szczególnie udatny moim zdaniem fragment, albo zamieszczam go na BNetce ;)

4. "Współczesny pomysł przeprowadzania testu "zrozumienia" przez czytelnika, w odróżnieniu od czegoś innego, co czytelnik może robić z tekstem, w roku 1790, 1830 czy 1860 uznany by został za niedorzeczność. Czym bowiem innym było czytanie, jeśli nie procesem rozumienia? O ile nam wiadomo, nie istniało nic takiego, jak "kłopoty z czytaniem", wyłączając oczywiście tych, którzy nie chodzili do szkoły. Uczęszczanie tam było równoznaczne z nauką czytania, ponieważ brak tej umiejętności wykluczał uczestnictwo w kulturalnej konwersacji. Jednak większość ludzi umiała czytać i brała udział w takich rozmowach. Dla tych osób czytanie stanowiło łącznik zarówno ze światem, jak i z ich własnym tego świata wyobrażeniem." [96]

Co prawda dziś wielu, którzy dawniej z własnej woli pozostaliby analfabetami, zmusza się do czytania w toku edukacji, to potrzeba uczestniczenia w kulturalnej konwersacji zanika, a owa konwersacja zdaje się dewaluować w kwestii czytelniczej.

5. "Podczas gdy kiedyś ludzie poszukiwali informacji, aby sobie radzić w rzeczywistych kontekstach własnego życia, dziś musieli wynaleźć konteksty, w których skądinąd bezużytecznej informacji można by nadać jakiś pozorny sens. Takim właśnie pseudokontekstem jest krzyżówka; (...) quizy radiowe lat trzydziestych i czterdziestych oraz współczesne teleturnieje to kolejne przykłady; (...). W taki czy inny sposób każda z tych rozrywkowych produkcji jest odpowiedzią na pytanie: "Co mam począć z tymi wszystkimi oderwanymi od siebie faktami?" I w takiej lub innej formie odpowiedź jest jednakowa. A czemu by ich nie wykorzystać do rozrywki? Do zabawy?" [116]

Cóż, mogę tylko przyklasnąć tej uwadze. Napychano mą głowę kupą faktów do niczego nie przydatnych (zresztą, nawet mi się to podobało). I dziś mogę powiedzieć, że dopiero scrabble pozwalają mi wykorzystać gros terminów, które pozostały mi w pamięci po procesie edukacji. No i dość dobrze idzie mi w różnych quizach i grach z wiedzy ogólnej - gdyby nie moje kulenie z historii, sportu i wiedzy o filmie, wybrałbym się do "1 z 10" ;)

6. "(...) podczas gdy od książek (...) oczekujemy zachowywania konsekwencji atmosfery oraz treściowej ciągłości, to nie mamy takich wymagań w stosunku do telewizji, a zwłaszcza wiadomości telewizyjnych. Zdążyliśmy tak bardzo przywyknąć do ich wyrywkowości, że już nie wprawia nas w osłupienie - tak jak powinno to być w przypadku każdej zdrowej na umyśle osoby - prezenter, który zaraz po przekazaniu informacji o nieuchronności wybuchu wojny jądrowej informuje nas, że pojawi się ponownie tuż po reklamie (...). Trudno jest wręcz przesadzić w ocenie zniszczeń wyrządzane przez podobne zestawienia powadze, z jaką pragniemy traktować świat." [152]

Uf, okazuje się, że nie jestem jedyną osobą, którą zniesmacza to, jak w wiadomościach zaraz po info o ofiarach powodzi/wypadków/zbrodni itp. prezenterka przywołuje na twarz zawodowy uśmieszek, przechodząc do pieprzenia (za przeproszeniem - ale to naprawdę wkurzające) o zawodach w rzucie beretem czy zachwytów nad oglądalnością kretyńskich tok-szołów. A potem dziwić się, że ludzie tacy obojętni...

7. "(...) niepisan[e] praw[o] wszystkich telewizyjnych kaznodziei: "Swój udział w widowni można zdobyć tylko poprzez dawanie ludziom tego, czego pragną". (...) Żaden z wielkich religijnych przywódców - od Buddy przez Mojżesza, Jezusa, Mahometa po Lutra - nie ofiarowywał ludziom tego, czego pragnęli. A jedynie to - czego potrzebowali. Telewizja nie jest zaś do tego należycie przystosowana. Jest "przyjaznym sprzętem". Zbyt łatwo ją wyłączyć. Najbardziej ponętna jest wówczas, gdy przemawia językiem dynamicznej wyobraźni wizualnej. Nie stosuje skomplikowanego języka ani nie stawia surowych wymagań. Skutek jest taki, że telewizyjne oracje w niczym nie przypominają Kazania na Górze. Programy religijne wypełnia dobry nastrój. Przedmiotem ich kultu jest obfitość. Ich osobliwi aktorzy stają się znakomitościami. Choć ich nauki są płytkie, widowiska mają dużą oglądalność, albo raczej widowiska mają dużą oglądalność DLATEGO, że ich nauki są płytkie.
Nie popełnię chyba błędu, jeśli powiem, że chrześcijaństwo jest wymagającą i poważną religią. Kiedy się ją przekazuje jako łatwą i przyjemną, to jest to już zupełnie inny rodzaj religii." [173/4]

Znów doskonała diagnoza pop-religijności. U nas jeszcze tego tak nie ma, nawet TvTrwam nie jest "przebojowa", choć widać, że wielu ludzi właśnie takiej "konserwatywnej", niespiesznej telewizyjnej religii oczekuje (abstrahując od konotacji i krytyk politycznych). Natomiast tym bardziej z ciekawością przeczytam powieść Elmer Gantry (Lewis Sinclair) - jest to "bezlitosny obrachunek z komercyjnym amerykańskim kaznodziejstwem poszczególnych wyznań protestanckich" ([158] Krótka historia książek zakazanych: O ich prześladowaniach i potępieniach od starożytności do dziś (Fuld Werner) ).

8. "Dziś już wiemy, że "Ulica Sezamkowa" zachęca dzieci do kochania szkoły jedynie wówczas, gdy szkoła wygląda jak "Ulica Sezamkowa". Dziś już wiemy, że "Ulica Sezamkowa" podważa tradycyjne rozumienie tego, czym jest szkoła. Podczas gdy szkolna klasa jest miejscem wzajemnych społecznych oddziaływań, przestrzeń przed telewizorem to teren prywatny. Podczas gdy w szkolnej klasie można zadawać nauczycielowi pytania - ekranu telewizora o nic pytać się nie da. Podczas gdy szkoła koncentruje się na rozwoju języka - telewizja żąda skupienia się na obrazach. (...) oglądanie telewizji jest kwestią wyboru. (...) niesubordynacja wobec telewizyjnego ekranu uchodzi bezkarnie. Podczas gdy zachowanie w szkole jest jednoznaczne z przestrzeganiem zasad publicznych norm obyczajowych - oglądanie telewizji takich obrzędów nie wymaga, nie zna jakiegokolwiek pojęcia norm towarzyskich. Podczas gdy w szkolnej klasie zabawa jest tylko środkiem wiodącym do celu - w telewizji stanowi cel sam w sobie." [203/4]

Edukacja musi się zmienić, jednak raczej nie zrobi tego TV. Autor pisał w roku 1985 - dziś pewnie miałby inne spojrzenie - poprzez pryzmat internetu.

9. "Niewyczuwanie, że technologia przybywa wyposażona w program zmiany społecznej, utrzymywanie, że technologia jest neutralna, zakładanie, że technologia jest zawsze przyjazna wobec kultury, oznacza zwyczajnie i po prostu głupotę. Co więcej, widzieliśmy do tej pory wystarczająco dużo, aby stwierdzić, że zmiany technologiczne w naszych sposobach komunikowania się mają nawet większy ładunek ideologiczny niż zmiany w naszych sposobach transportu." [222]

Czy książka zniknie? Jak na nią wpływa internet, audiobooki, e-booki i bryk(iet) książkowy? Dziś te pytania towarzyszą nam na każdym książkowym kroku - a Postman wskazał kierunek już 30 lat temu! W dobie internetu ciekawe jak wyglądałaby ta książka i jej obserwacje - coraz większa banalizacja przekazu naprzeciw coraz szerszym możliwościom wyszukania tego, co nas naprawdę interesuje oraz weryfikacji informacji. Niewątpliwie jednak wiele wniosków Postmana pozostaje aktualne, a mnóstwo spostrzeżeń warte jest wynotowania i przemyślenia. Polecam!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2410
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Pingwinek 11.03.2019 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio zdarzyło mi się ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Wypożyczyłam, przez Twoją czytatkę, "Zabawić się na śmierć". Czytało się przyjemnie, ale książka zupełnie mnie nie poruszyła. Może dlatego, że TV już od lat właściwie nie oglądam wcale. Jednak dziękuję za link komentujący przepowiednie Orwella i Huxleya!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 12.03.2019 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Wypożyczyłam, przez Twoją... | Pingwinek
Miło mi, że udało mi się Cię zachęcić :) Szkoda, że książka niezbyt do Ciebie trafiła, ale i tak się zdarza. Chociaż uważam, że (o czym powyższa czytatka świadczy) można odkryć u Postmana wiele treści dotyczących także czytania, (wymiany) przekonań, manipulacji i (dys)funkcji szeroko pojętej kultury - telewizji możesz nie oglądać, ale gros stwierdzeń czy spostrzeżeń warto przyłożyć do świata Internetu!
Użytkownik: Pingwinek 12.03.2019 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło mi, że udało mi się ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie odmawiam Postmanowi jakichś racji. To po prostu nie jest książka dla mnie, niespecjalnie czuję się adresatem.
Użytkownik: Pingwinek 14.04.2020 08:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wypożyczyłam, przez Twoją... | Pingwinek
Chciałam sobie przypomnieć, ale link prowadzi mnie donikąd. Infografika zniknęła czy popełniam jakiś błąd?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.04.2020 08:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałam sobie przypomnie... | Pingwinek
No niestety, internet to takie trochę Ministerstwo Prawdy ;) Podmieniłem link w czytatce, sam jeżeli szukam grafiki na szybko, to wpisuję w wyszukiwarce "Orwell Huxley Postman".
Użytkownik: Pingwinek 14.04.2020 08:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No niestety, internet to ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dziękuję.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: