Dodany: 04.06.2016 21:59|Autor: Rbit

Książki i okolice> Książki w ogóle

1 osoba poleca ten tekst.

Duch czasów?


Miałem okazję przeczytać niedawno artykuł, w którym autor stawia tezę, że zachodnioeuropejskie seriale oddają ducha czasów i wyraźnie widać różnicę pomiędzy optymistycznymi latami 90-tymi XX wieku, kiedy największa popularność miały "Beverly Hills 90210" i "Przystanek Alaska" od ponurych czasów obecnych reprezentowanych przez "Grę o Tron", "House of Cards", czy "Walking Dead". Czyżby Zachód przeczuwał swój schyłek?

Mój kolega stwierdził, że podobne tendencje widzi w literaturze, za przykład podając popularność w ostatnich latach młodzieżowych dystopii typu Igrzyska śmierci (Collins Suzanne) czy seria "Gone" Zniknęli

Nie orientuję się zbytnio w nowościach, dlatego trudno mi się wypowiedzieć. Podświadomie czuję, że coś w tym jest, nie pamiętam w ostatnich latach optymistycznych bestsellerów typu królujących w latach 90-tych Forrest Gump (Groom Winston) czy Dziennik Bridget Jones (Fielding Helen)

Jestem bardzo ciekaw waszej opinii.
Wyświetleń: 1549
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: ketyow 05.06.2016 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem okazję przeczytać ... | Rbit
Myślę, że chodzi o to, że to jest społeczeństwo uchowane na gwałtownym rozwoju techniki, efektach filmowych, grach komputerowych, wszędzie dużo akcji, ciągle coś się musi dziać. A dystopie towarzyszą nam od lat, sam od zawsze trzymam się lektur pesymistycznych, bo wydają mi się ciekawsze. Im mniej też dzieje się w życiu ludzi schowanych za monitorem, tym więcej potrzebują bodźców, żeby je urozmaicić. Takie błędne koło. My szaleliśmy na dworze i strzelaliśmy do siebie z gałęzi, a przed tv odpoczywaliśmy. Schyłek to przeczuwa każde kolejne pokolenie, ale faktycznie czytałem wywody o tym, że media całkowicie przekierowały się na szerzenie pesymistycznych i negatywnych przekazów. Trudno się nie zgodzić.
Użytkownik: aleutka 05.06.2016 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem okazję przeczytać ... | Rbit
Nie wiem, ten autor wykazuje podstawowe błędy w rozumowaniu.
Podaje seriale netflixowe generalnie, bardzo specyficzne (bo Netflix robi też komedie).
One owszem mają wysoką oglądalność - WEDŁUG KRYTERIÓW NETFLIXA, który stosuje własne zasady i nie czci oglądalności do tego stopnia co popularne kablówki. Oglądalność netflixowa w kablówce oznaczałaby natychmiastowe zdjęcie takiego serialu bo wyniki za niskie. Przystanek Alaska czy Beverly Hills.. to były seriale innych stacji. Jeśli je z czymś dzisiaj porównywać to nie z produkcjami Netflixa, tylko raczej z Big Bang Theory na przykład, serialem całkiem optymistycznym, ewidentnie komediowym i przeznaczonym dla rozrywki. Jest takich mnóstwo, wbrew temu co autor artykułu sądzi.
Użytkownik: Rbit 05.06.2016 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, ten autor wykaz... | aleutka
Na serialach się nie znam, ale przyznasz chyba, że w literaturze ostatnio fenomen Gra o tron (Martin George R. R.) Skandynawskich kryminałów czy świata Metro 2033 deklasuje optymistyczne powieści - nawet nie jestem w stanie stwierdzić jakie - zerknąłem na "najczęściej oceniane" na Biblionetce w ostatnich latach i nie widzę...
Użytkownik: aleutka 05.06.2016 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Na serialach się nie znam... | Rbit
Och najlepsze nakłady mają też klasyczne czytadła romantyczne z obowiązkowym happy endem, nie zawsze najlepszej jakości więc to żaden argument, a raczej potwierdzenie, że te mroczne, pesymistyczne klimaty zawsze współistniały z komedią i szukaniem optymizmu. W tak zwanej literaturze mainstream (nie znam polskiego odpowiednika, tzw "ambitnej" literaturze) zawsze, bynajmniej nie od dzisiaj, bardziej liczyły się trudne tematy i smutne zakończenia, uznawane za właśnie - bardziej ambitne.
Użytkownik: hburdon 05.06.2016 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, ten autor wykaz... | aleutka
"Gra o tron" to serial HBO, a "Walking Dead" AMC. Tylko "House of Cards" jest oryginalną produkcją Netflixa. (Inna sprawa, że inspirowaną bezpośrednio angielskim serialem "House of Cards" z 1990 roku, więc nie wiem, jak to się ma do tezy o duchu czasów.)
Użytkownik: aleutka 05.06.2016 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gra o tron" to serial HB... | hburdon
To przepraszam. Nie wiem skąd mi się wzięło że Walking Dead jest oryginalnym produktem Netflixa. HBO jest też po trosze jak Netflix, na podobnej zasadzie funkcjonuje (mam tu na myśli, że mniej się boi różnych eksperymentów niż kablówki).
Użytkownik: hburdon 05.06.2016 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To przepraszam. Nie wiem ... | aleutka
No ale HBO to jest kablówka.
Użytkownik: aleutka 05.06.2016 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem okazję przeczytać ... | Rbit
Przecież Gilmore Girls wracają, a Gilmore Girls to taki troche Przystanek Alaska z początku tysiąclecia :)
Użytkownik: benten 05.06.2016 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem okazję przeczytać ... | Rbit
A mnie się wydaje, że powód jest dużo bardziej prozaiczny. Mianowicie tematyka/gatunki serialowe są coraz bardziej różnorodne, a serial (amerykański, brytyjski, australijski z moich obserwacji) jest na dużo wyższym poziomie. Teraz największe gwiazdy grają w serialach. Może to zmiana typu teatr-telewizja we wczesnym okresie telewizji. Na początku też wielcy aktorzy nie chcieli w niej występować.
Zresztą czy chodzi o popularność czy o dostęp do nich. W latach '90 był przecież The X Files, i nie był chyba mniej popularny od Beverly Hills. W Ameryce Law % Order. Twin Peaks, mimo że krótki, to już kultowy. Nawet Buffy dla młodszych nie była całkiem słoneczna. Daria z MTW, itd.
Chociaż gusty może się też zmieniły. Pamiętam serial z lat '90 o tzw "profilerze", który skończył się po jednym sezonie. Teraz są ich na pęczki i cieszą się dużą popularnością. A niektóre seriale-ekranizacje komiksowe myślę, że musiały poczekać na sprzyjające warunki komputerowe.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 07.07.2016 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem okazję przeczytać ... | Rbit
Nastroje fin de sieclu się powtarzają widać :) Swoją drogą ZUPEŁNIE nie rozumiem, o co chodzi z "zombie apocalypse" i ogólnie upodobaniem do tematu żywych trupów! Z drugiej strony przecież mieliśmy w latach 90. "Miasteczko Twin Peaks" (które nb. wraca! oby nie okazało się żywym trupem).

Co do nastrojów w kulturze - może to jakiś rodzaj sinusoidy? Jest 20-30 lat fazy manii, a potem przychodzi podobna faza depresji, a potem na abarot. Jednak nie potrafię tego stwierdzić z pewnością - wybieram sobie jakiś niewielki w sumie wycinek owej kultury do śledzenia - przy czym alergicznie reaguję na rzeczy "modne".

Bardziej mogę się wypowiedzieć w tematyce telewizyjnych bajek dziecięcych: mamy pozytywne, jak słynna "Świnka Peppa", "My little pony", ostatnio u moich dzieciaków na topie jest "Małe królestwo Bena i Holly" (polecam! dorośli też mogą się uśmiać). Ale w zabawkach mamy takie ohydztwa jak te lalki a la truposze. Wynika to chyba jakoś trochę z poszukiwań w niewyeksploatowanych kierunkach: skoro optymizm się trochę przejadł, to drążymy w przeciwnym kierunku. Albo w całkiem niespodziewanym - jak choćby postmodernistyczne, psychodeliczne seriale, typu "Pora na przygodę".

Ja bym się raczej nie przejmował wielce tym, iż jest to "duch czasów" - to zwyczajnie jedna z emanacji popkultury. Po prostu to się sprzedaje. I tak, jak niektórzy ortodoksyjni katolicy w homeopatycznym czary-mary z potrząsaniem (succusion) dopatrują się okultyzmu, praktyk szamańskich i wzywania wspomożenia szatana (co właściwie może być prawdą, jeśli założymy, że diabeł zsyła głupotę), tak i my możemy nadinterpretować pewne bardziej rzucające się w oczy wyskoki w nieszablonowe tematyki - ale pewnie brak nam trochę dystansu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: