W czytatce zdradzam szczegóły fabularne powieści
Uległość (
Houellebecq Michel)
, ale bez skupienia na akcji.
Islam to religia ludzi uległych - ale uległych tylko wobec Allaha. Co więcej - wedle Koranu Islam będzie religią światową, albo nie będzie go wcale, zaś Allahowi ulec mają wszelkie narody. I wcale nie musi się to dokonać na drodze wojny czy terroru - może się stać tak, jak w "Uległości" Houellebecqa.
Na początek chciałbym zwrócić uwagę na dobrze się dające wyróżnić warstwy powieści: literacka (
Huysmans Joris-Karl (właśc. Huysmans Charles-Marie-Georges) ) - erotyczna - polityczna (filozofia polityczna) - religijna (religijność islamska oraz monastycyzm chrześcijański) - kulinarna (tygiel kulturowy - synkretyzm).
Wizja autora nie jest ani trochę islamofobiczna, antyislamska, rasistowska czy inna - żadnych elementów krytyki wprost, brak punktu zaczepienia dla niewczesnych obrońców Islamu rodem z Europy Zachodniej, ideowo tolerancyjnych wobec wszystkiego prócz spuścizny po klasycznej cywilizacji grecko-rzymskiej zakotwiczonej w chrześcijaństwie. (Tu warto zapytać od razu: czemu ateiści i antyklerykały kierują się przeciw umiarkowanemu w swej istocie chrześcijaństwu, zamiast przeciw aktywnie i intensywnie antyateistycznemu islamowi? I czemu nie potrafią dostrzec, iż rozwój islamu ma inne podstawy niż chrześcijaństwo - to także Houellebecq pokazuje w "Uległości"? A także że zbrojna walka z niewiernymi - dżihad - jest wymogiem koranicznym, zaś brak takiego oparcia ideowego dla ekstremistów utrzymujących, że istnieje uzasadnienie terroryzmu w religii katolickiej?).
W "Uległości" mamy "frankofobiczny" (za Adamem Gopnikiem z blurba) obraz Francji - cywilizacja zachodnia już wygniła, jest pusta od środka albo następuje puryfikacja tudzież drenaż jej świętych bądź nieświętych szczątków. Na czele tego niegdyś centralnego państwa całego świata staje islamistyczny (choć umiarkowany) prezydent Ben Abbes (tu taka uwaga: w tłumaczeniu na aramejski będzie to Bar Abbas, czyli albo jest to odwołanie to Barabasza, albo wręcz do Jezusa Chrystusa, "syna człowieczego"). Jak to się stało?
"(...) jeśli Partia Socjalistyczna w końcu doszła z Bractwem Muzułmańskim do porozumienia i zgodziła się oddać mu Ministerstwo Edukacji, jeśli jej skrzydło antyrasistowskie zdołało wygrać ze skrzydłem laickim, to jedynie dlatego, że stała pod ścianą."[142]
Dlaczego stała pod ścianą, to już czytelnik sam może się dowiedzieć. Ja jedynie pragnę zwrócić uwagę na to, iż celnie Houellebecq punktuje lewicowych liberałów: dotyka ich schizofrenia i ambiwalencja postawy, bowiem islam=inna rasa + religia, więc trudno zachować równocześnie antyrasizm i antyreligijność.
Po przeczytaniu książki dochodzę do wniosku, że autor pragnął dać odpowiedź na żywotne dziś pytanie:
czy islam jest/może być atrakcyjny?
Główny bohater to oportunista - jego ostateczny wybór wydaje się naturalną koniecznością i koleją rzeczy, ale de facto wynika z jego pustki wewnętrznej, braku poczucia sensu (fin de siecle), dekadencji. Może wynikać także ze strachu przed wymogami szariatyzującego się kraju, albo z utraty jakichkolwiek drogowskazów oraz instynktu samozachowawczego. Moim zdaniem także można zrozumieć pewną nieuniknioną implikację - jakkolwiek istnieje wiele odmian Islamu: mniej lub bardziej
- sztywne,
- nowoczesne,
- osłabiające pozycję kobiet (w pewnym momencie Houellebecq udowadnia, iż kobiety w Islamie mają być tak uległe wobec mężczyzn, jak mężczyźni wobec Allaha - czyżby za kilkadziesiąt lat Polska została ostatnią europejską ostoją wolności i godności kobiety?),
- zezwalające na terroryzm czy
- tolerancyjne wobec innych wiar i kultur (przypomnijmy sobie niszczenie zabytków na Bliskim Wschodzie!)
to Islam jest swoistą studnią grawitacyjną: będzie się radykalizował, przestrzeń wolności (od Islamu jako wiary i kultury) będzie się zmniejszać, natomiast coraz bardziej będzie się kurczyć nie tylko cywilizacja europejska, ale także pole do wypowiedzi tych, którzy dziś z pozycji tolerancjonistycznych owego Islamu bronią.
Jeszcze jeden cytat:
"(...) transcendencja jest w dużym stopniu cechą dziedziczną: zmiana wyznania lub odrzucenie wartości rodzinnych zdarzają się tylko sporadycznie; w ogromnej większości przypadków ludzie pozostają wierni systemowi metafizycznemu, w którym zostali wychowani."[69]
IMHO to dobry argument zarówno za jak i przeciw wychowaniu dzieci w wierze, użyteczny w dysputach z ateistami, którzy twierdzą, że "dziecko powinno najpierw dorosnąć i się dowiedzieć o różnych systemach filozoficznych, a potem samemu wybrać sobie religię bądź areligijność".
Houellebecq przedstawił pewną wizję tego, jak Francja i Europa może wyglądać już bardzo niedługo. Dla mnie nie jest ta wizja dość wstrząsająca, nie jest ostrzeżeniem, którego Europa naprawdę potrzebuje - za takie uważam
Obóz świętych (
Raspail Jean)
(polecam dla zainteresowanych moją czytatkę o niej:
Spełniająca się wizja... ).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.