Dodany: 09.07.2015 14:43|Autor: Frider
Czego nie dają mi książki
Właśnie skończyłem ćwiczyć i dotarła do mnie ta prosta prawda: nie dają mi energii, czysto fizycznej energii.
Uwielbiam ten moment, gdy jestem już bardzo zmęczony, biegnie mi się coraz wolniej, ale mobilizuję się i z trudem staram się utrzymać tempo. Wtedy w słuchawkach zaczyna lecieć moja ulubiona muzyka i nagle czuję jak serce, które zdawałoby się za chwilę umrze, łapie równy, mocny rytm, zaczyna bić jeszcze szybciej, wzrok wyostrza się, pomimo zmęczenia czuję jak przechodzą mnie ciarki, włoski na rękach podnoszą się, przyśpieszam kroku i już nie biegnę, ale wręcz lecę przed siebie. Czuję się jak duch, mijam ludzi z upajającą świadomością, że nikt nie byłby w stanie mnie dogonić, że ludzie są jak migawki prześwietlonych zdjęć, nieważni i odlegli.
Przy książce zdarza mi się nagle złapać haust powietrza, zachłysnąć się wzruszeniem, czasami poczuję ze zdziwieniem łzy zacierające ostrość widzenia. Czasami się śmieję, bywa że gniew rozsadza mi serce i mam ochotę uderzyć pięścią w ścianę. Ale tylko skrajny wysiłek fizyczny wprowadza mnie w euforię. Mam wtedy wrażenie, że mógłbym chwycić życie w dłoń, ścisnąć je mocno, podnieść do ust, wbić w nie zęby jak w jabłko i poczuć słodki sok ściekający na brodę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.