Dodany: 05.01.2008 12:48|Autor: hburdon
W okowach baśni, czyli Kopciuszek zniewolony
[Ten tekst nie jest recenzją i przeznaczony jest dla osób, które znają książkę – zdradza treść i zakończenie.]
W jednej z BiblioNETkowych dyskusji przeczytałam, że „Dziwne losy Jane Eyre” to książka naiwna. Chciałabym zaprotestować. „Jane” nie każdemu musi się podobać, to rzecz naturalna; i na pewno wiele złego można o niej powiedzieć – ale nie to, że jest naiwna. „Dziwne losy Jane Eyre” to powieść złożona strukturalnie i treściowo; nie bez powodu należy do kanonu klasycznej literatury angielskiej.
Nie sposób oczywiście w krótkim tekście dokonać dogłębnej analizy; chciałabym tylko zwrócić uwagę na dwie rzeczy, które szczególnie rzuciły mi się w oczy podczas niedawnej, powtórkowej lektury. Pierwsza z nich to wykorzystanie motywów baśniowych; druga, centralny temat książki, jakim jest w moim odczuciu zniewolenie.
„Dziwne losy Jane Eyre” są naturalnie uwspółcześnioną wersją opowieści o Kopciuszku. Oto sierota wychowywana przez złą macochę/ciotkę, która mając dwie własne córki/i syna faworyzuje je nad Kopciuszka/Jane. Od razu jednak widzimy różnicę: Kopciuszek jest brzydki, zaś dwie siostry/kuzynki ładne (no, w każdym razie jedna z nich). I tak jest właściwie przez całą książkę: bajkowe motywy zostają odwrócone bądź wykrzywione. Jest bal; ale Kopciuszek/Jane przez cały czas kryje się w cieniu, ignorowany przez Księcia/Rochestera. Kiedy wreszcie dziewczyna próbuje się wymknąć, ten dogania ją, ponieważ przystanęła, by poprawić sandałek. Gdy macocha/ciotka umiera, Kopciuszek/Jane jedzie, aby jej wybaczyć, i godzi się z kuzynkami. Wybaczenie krzywd to motyw obecny również w nowoczesnych wersjach bajki; w klasycznym „Kopciuszku” mowa tylko o tym, że złym siostrom ptaszki wydziobały oczy[1]. W „Dziwnych losach” wzrok traci Książę/Rochester.
Drugą bajką nieustannie obecną w „Jane Eyre” jest „Piękna i Bestia”[2]. Pierwsze zastrzeżenie takie samo jak powyżej: Piękna nie jest wcale piękna. Trafia jednak do mrocznego, kryjącego tajemnicę zamku i stopniowo budzi się w niej uczucie do mrocznego pana owego zamku. Musi jednak wyjechać. W bajce ojciec Pięknej jest chory, więc Bestia pozwala jej odjechać; jednak rozłąkę z ukochaną niemal przypłaca życiem. W „Dziwnych losach” Jane wyjeżdża dwukrotnie, najpierw do umierającej ciotki – jak Bestia, Rochester każe jej przyrzec, że wróci najdalej po tygodniu; w przeciwieństwie do Pięknej, Jane odmawia złożenia takiej obietnicy. Wydaje się początkowo, że po jej powrocie książka potoczy się tak jak baśń, że pobiorą się i będą żyli długo i szczęśliwie; jednak ślub nie dochodzi do skutku, a Jane ucieka. Tym razem Bestia/Rochester rzeczywiście staje w obliczu śmierci; i nie wiadomo, czy jego koniec nie byłby bliski, gdyby nie powrót ukochanej. W baśni Piękna śni o martwym Bestii; w powieści – Jane wraca, bo wydaje jej się, że słyszy głos Rochestera. Ale w baśni Bestia odzyskuje urodę – a w powieści Rochester zostaje jeszcze bardziej oszpecony.
Można też dostrzec w książce odwrócenie pewnego powszechnie występującego w baśniach motywu: to nie Książę ratuje Księżniczkę, ale przeciwnie, Jane kilkakrotnie ratuje Rochestera. Podczas ich pierwszego spotkania Rochester skręca nogę i Jane pomaga mu wsiąść z powrotem na konia; kiedy Bertha próbuje go podpalić, Jane budzi się i gasi pożar; wreszcie pod koniec książki wraca, by zwrócić mu życie.
Jeśli liczne nawiązania do baśni tworzą strukturę powieści, to jej treść opiera się na wątku również często w baśniach obecnym – i nie mam tu na myśli miłości Księcia i Księżniczki. Moim zdaniem „Dziwne losy Jane Eyre” w znacznie większym stopniu niż konwencjonalnym romansem o guwernantce, która wyszła za swojego pracodawcę, są powieścią o wolności i zniewoleniu, w szczególności zniewoleniu kobiety. Jest to zasygnalizowane już w pierwszym zdaniu, i w pierwszej scenie. Przypomnę: „Tego dnia nie można było iść na spacer”. Mała Jane zostaje „uwięziona” w domu przez pogodę; zamiast spaceru zaszywa się za zasłoną okienną, żeby poczytać książkę. Zostaje ze swojego dobrowolnego więzienia wyciągnięta siłą przez kuzyna-dręczyciela; następuje krótka walka, w wyniku której Jane zostaje uwięziona już na dobre, w „czerwonym pokoju”, w którym zmarł jej wuj. Przerażona próbuje się wydostać, wreszcie traci przytomność. To wydarzenie zaważy na całym jej życiu; gdyby nie ono, nigdy nie zostałaby wysłana do szkoły; gdyby nie ono, ciotka nie znienawidziłaby jej na tyle, żeby ukrywać przed nią istnienie chcącego ją adoptować krewnego, i Niepiękna prawdopodobnie nigdy nie trafiłaby do zamku Bestii.
Z domu ciotki Jane wyjeżdża do charytatywnej szkoły z internatem dla sierot, gdzie spędza kolejnych osiem lat, sześć jako uczennica i dwa jako nauczycielka. Szkoła w Lowood również jest dla niej więzieniem. Pod koniec tych ośmiu lat Jane postanawia się stamtąd wydostać; prosi Boga najpierw o wolność, a wreszcie – zdawszy sobie sprawę, że w ustach wiktoriańskiej sieroty jest to prośba zbyt ambitna – krzyczy w desperacji: „Daj mi przynajmniej inną niewolę!”[3]. Tą wymarzoną „inną niewolą” okazuje się posada guwernantki w Thornfield Hall.
Właśnie podczas zwiedzania Thornfield Hall przez Jane mają miejsce dwie ważne sceny, choć ich znaczenie trudno docenić przy pierwszym czytaniu, nie wiedząc jeszcze, w jak niespodziewany sposób rozwinie się akcja. Jane dwukrotnie słyszy dziwny śmiech, i dwukrotnie Brontë wydaje się ten fakt niemal bezpośrednio komentować. Za pierwszym razem śmiech słychać tuż po zdaniu mówiącym, iż jeden z korytarzy wyglądał „jak w zamku jakiegoś Sinobrodego”[4]. Za drugim – tuż po wewnętrznym monologu Jane, kiedy rozważa ona pozycję kobiety w społeczeństwie: „[kobiety] cierpią, znosząc zbyt rygorystyczne ograniczenia, zbyt absolutną stagnację”[5]. Śmiechem daje o sobie znać Bertha Mason Rochester.
Na temat symboliki tej ostatniej postaci napisano niejeden traktat. Bertha jest fizycznie uwięziona w jednym z pokojów Thornfield Hall; interpretowano ją najrozmaiciej, między innymi jako symbol zniewolenia Angielki epoki wiktoriańskiej, jako symbol niewolnictwa na skolonizowanej przez Brytyjczyków Jamajce (skąd Bertha pochodzi) bądź też jako alter ego Jane. Krytycy często sympatyzują z Berthą, podając nawet w wątpliwość fakt jej szaleństwa, a raczej jego genezę: wszak na poparcie teorii, że przyczyną uwięzienia jej była niekontrolowana agresja, mamy tylko słowa Rochestera. Z całą pewnością według obecnych standardów nie można powiedzieć, aby zapewnił on żonie godne warunki życia, nawet zakładając, iż istotnie była szalona[6]. Trudno też uwierzyć w jego świadectwo dotyczące jej charakteru – Rochester przedstawia Berthę jako ucieleśnienie szatana; dlaczego ją w takim razie poślubił?
Jane – wielokrotnie w książce opisywana jako „niewolnica” – więziona u ciotki w Gateshead, w szkole w Lowood, wreszcie w Thornfield – dowiedziawszy się o istnieniu Berthy, ucieka i dzięki ucieczce po raz pierwszy w życiu zdobywa niezależność. Otrzymuje posadę jako nauczycielka w wiejskiej szkole, potem pokaźny spadek po wuju. I wtedy nagle dostaje się pod hipnotyczną niemal władzę St. Johna Riversa, któremu niemal udaje się nakłonić ją do bezmiłosnego małżeństwa i misjonarskiej pracy w Hindustanie. Dlaczego nasza Jane nie jest w stanie wieść niezależnego życia, dlaczego zawsze musi popadać w zależność od mężczyzn? Do ślubu z St. Johnem nie dochodzi, Jane otrzymuje bowiem metafizyczną wiadomość od Rochestera – i wraca do niego. Czy jest to szczęśliwe zakończenie? Niby tak, nasza Sierotka wreszcie poślubiła Księcia swoich marzeń[7]... ale nadwątlone zaufanie czytelnika w stosunku do Rochestera nadaje zakończeniu ponury charakter. Czy nie jest to po prostu ostateczne popadnięcie w zależność od mężczyzny, który jedną żonę doprowadził już do śmierci? Brakuje mu tylko sinej brody…
Absolutnie nie upieram się przy takiej interpretacji, to tylko myśl. Jednak mocy dodaje jej sama końcówka. Ostatnie zdania książki należą do oczekującego śmierci St. Johna: „żarliwie odpowiadam – Amen; przyjdź po mnie, Panie Jezu”. Dlaczego Brontë kończy swój „naiwny” romans pragnieniem śmierci?
---
[1] Co, nie było tego u Disneya? I odcinania palców i pięt, żeby zmieścić wielgachną stopę w pantofelek, też nie było? Polecam wersję braci Grimm.
[2] Nb. istnieje wyraźna paralela między „Kopciuszkiem” Grimmów a „Piękną i Bestią”: ojciec wyjeżdżając pyta córki, co chciałyby dostać. Dwie złe córki proszą o kosztowne stroje i klejnoty, dobra córka – o pierwszą gałąź, która otrze się o kapelusz powracającego ojca („Kopciuszek”) lub o kwiat róży („Piękna i Bestia”).
[3] Charlotte Brontë, „Jane Eyre”, Marshall Cavendish Ltd, str. 86 (rozdział X). Tłumaczenie, z braku laku, jak zwykle moje.
[4] Ibid., str. 109 (rozdział XI). Pozwolę sobie przypomnieć, iż Sinobrody znany był z tego, że nieposłuszne żony mordował, a ich szczątki doczesne trzymał pod kluczem.
[5] Ibid., str. 112 (rozdział XII).
[6] Znakomite studium szaleństwa kobiety uwięzionej i pozbawionej stymulacji można znaleźć w opowiadaniu Charlotte Perkins Gilman „Żółta tapeta” (1892); polskie tłumaczenie ukazało się w „Wysokich Obcasach” bodajże w lutym 2007.
[7] Warto może zauważyć na marginesie, że w przeciwieństwie do Kopciuszka, Jane Eyre nie przekracza bariery klasowej. Ona jest biedna i musi – o zgrozo! – zarabiać na swoje utrzymanie; on jest bogaty; ale ona również pochodzi z rodziny o szlachetnym rodowodzie. Protekcjonalny, wręcz lekko pogardliwy stosunek Jane do osób niższego od niej pochodzenia najlepiej świadczy o tym, że o przekraczaniu barier klasowych nie może być mowy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.