Witajcie :)
Mam nietypowy dosyć dylemat. Otóż za miesiąc kończę naukę w liceum i chciałabym (zamiast oklepanego kwiatka)podarować mojej ulubionej nauczycielce, polonistce, książkę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że owa polonistka jest osobą, która czyta i to dużo. Szukam pozycji nowej, którą mogłabym kupić w ciemno (przed maturą będzie mi ciężko to przeczytać, a nie cierpię dawać komuś książek, których sama nie przeczytałam...), tak żeby moja polonistka jej nie znała lub mało znanej, ale ciekawej, zaskakującej.

Żebyście mniej-więcej wyczuli klimat tego, co lubi moja nauczycielka- kilka pozycji, które polecała na lekcjach:
1) "Trup- od biologii do antropologii" Thomasa
2) "Pan niepokorny" Friedmana
3) Zniewolony umysł Miłosza, Archipelag GUŁagu Sołżenicyn
4) Rozmowy z katem Moczarskiego
5) Imperium Kapuściński (wydaje mi się, że b. lubi jego książki)
6) Początek Szczypiorskiego
7) Wyspa skarbów Stevensona



Ponadto lubi Baczyńskiego, dużo wie o okresie międzywojennym (uważa go za swojego konika), maluje obrazy i jest duszą artystyczną (kojarzyła mi się zawsze z bohemą artystyczną (nie wiem czy słusznie :))

Wyszłam z założenia, że lepiej nie dawać żadnej książki niż dać jej książkę byle jaką.
Mam kilka typów, jednym z nich jest książka "Złota żniwa" Grossa. Wspominała, że jeszcze jej nie czytała, ale ja także nie sięgałam do tej pozycji. Warto?