Dodany: 05.01.2024 23:08|Autor: lutek01

Książki i okolice> Książki w ogóle

4 osoby polecają ten tekst.

Najbardziej wkurzający bohaterowie literaccy.


Uwaga, uwaga. Po niezwykle inspirującej rozmowie z Niedźwiedziem ogłaszam konkurs na najbardziej irytującego bohatera literackiego / irytującą bohaterkę literacką. Proszę podawać trzech kandydatów / trzy kandydatki, koniecznie z uzasadnieniem. Zobaczymy, kto za miesiąc zbierze najwięcej głosów i czy uda się wybrać najbardziej wkurzającego typa (albo typiarę, jak mówi młodzież). Liczę również na soczyste komentarze i bogate dysputy. :-) Miłej zabawy.
Wyświetleń: 6672
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 172
Użytkownik: lutek01 05.01.2024 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Ignacy Borejko z Jeżycjady. Nie trawię dziada. Ktoś, kto walczy ze zmywarką i w co drugie zdanie wplata łacińskie sentencje, nie może być normalny. Safanduła udowadniający ludzkości swoją wyższość za każdym razem, kiedy się odzywa.

2. Liwia Gawlin z "Niestandardowych". Wstrętna żmija i manipulatorka. Potrafi w każdym znaleźć najsłabszą stronę, podejść, omotać i ukąsić. 

3. Emilia Globus Korczyńska z "Nad Niemnem". Pańcia ze dworu, której się z nudów poprzewracało, zajęta głównie udowadnianiem światu, że jest najbiedniejsza i najbardziej cierpiąca. 
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Ignacy Borejko z Jeżyc... | lutek01
No nie, weto!! Tylko nie Ignacy!! Łacina i starożytność to jego natura, nie ma w nim nic z wyższości i zarozumiałości. Równie dobrze mógłbyś zarzucać francuskim przedszkolakom, że szpanują nieskazitelnym akcentem. :D

W ogóle - książki niby takie zdrowe, a mi ciśnienie się że cztery razy podniosło w tym wątku :D
Użytkownik: lutek01 06.01.2024 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie, weto!! Tylko nie ... | Czajka
Oczywiście, że Ignacy! Ja nie mam nic do jego łaciny, ale do jego obnoszenia się z nią. Mam zresztą wrażenie, że znajomość języków klasycznych to było u niego pierwsze kryterium oceny nowo poznanych ludzi. Może nigdzie to w książkach nie wybrzmiało, ale takie u mnie pozostawił wrażenie - trudno. Zarozumiały bufon, ot co.

Niestety, ale mam na świeżo "Język Trolli" przeczytany i przed oczami mi stoi Ignacy wychodzący z pizzerii bez płacenia z książką, która stanowiła element dekoracji lokalu. No, przepraszam bardzo.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że Ignacy! Ja... | lutek01
Nie obnosił się. Żył w świecie antyku i to było urocze.

Byłam w tej pizzerii! Barbarzyństwo, książki przycięte, żeby pasowały do półek. Sama bym wyniosła wtedy, gdybym na to wpadła. A Ignacy to się zaczytał na pewno.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie obnosił się. Żył w św... | Czajka
W takiej obciętej się zaczytał? To musiał na pamięć znać. Ignacy do kolekcji oderwanych ;)
Użytkownik: lutek01 06.01.2024 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie obnosił się. Żył w św... | Czajka
Nie zaczytał się, tylko grzmiał świętym oburzeniem. Pomysł z obcinaniem książek głupi - zgodzę się, ale ja na przykład uważam za nieodpowiednie jedzenie mięsa, co nie znaczy, że je wyrzucam gościom restauracji z talerzy.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zaczytał się, tylko g... | lutek01
Z talerzy to nie, ale gdyby ściany były obwieszone połciami dla dekoracji, to mógłbyś się oburzyć i zagrzmieć moim zdaniem.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie obnosił się. Żył w św... | Czajka
Tylko, że to nie był Goethe w oryginale, jak sugeruje "Język Trolli", tylko zdaje się niemieckie podręczniki do pielęgniarstwa sprzed kilkudziesięciu lat. To chyba nie była wielka strata dla światowej literatury :)
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko, że to nie był Goet... | jolekp
Ale dzieci na to patrzą i się nie uczą szacunku.
Dlatego ja uwielbiam Ignacego i chciałabym być nim, nie jego żoną. Żona kochała go i z przyjemnością wypełniała obowiązki, zresztą on też ją kochał i rozmroził karpie, nie pamiętacie?

Tak sobie myślę czy nie przyjemnie byłoby zmywać do mężowskich opowieści o Atlantydzie niż tylko zmywać.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale dzieci na to patrzą i... | Czajka
A jak widzą ojca, który urządza awanturę nad prezentem, który nawet nie był dla niego, to się uczą szacunku i kultury osobistej?
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak widzą ojca, który u... | jolekp
Prezent to nie jest rzecz święta, może być niestosowny. A Ignacy miał prawo wyrazić opinię swoją, bo to w jego domu zdaje się, miał się pojawić ten sprzęt? Gdzie to było, w Noelce? Szczegółów nie pamiętam ani jakich używał argumentów.
Użytkownik: misiak297 06.01.2024 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Prezent to nie jest rzecz... | Czajka
Nie, to nie była "Noelka". Któryś z późniejszych tomów ("Imieniny"?), jak dobrze pamiętam, Grześ kupił Gabie zmywarkę.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Prezent to nie jest rzecz... | Czajka
Obdarowanej się podobał. A Grzegorz miał prawo własnej żonie kupić zmywarkę, bo on też mieszkał w tym domu i ponoć to on głównie zmywał. To było w "Imieninach". Cytat:

"- To jest prezent Grzesia dla mamy - wyjaśniła babcia, zamykając drzwi za ekipą. - Nie mogę się doczekać, aż wrócą, strasznie chcę zobaczyć jej minę - spojrzała z czułością na zmywarkę. - Pomyśleć tylko, tyle lat mordęgi! Teraz mogę wam już wyznać, że nienawidzę mycia naczyń i nienawidziłam zawsze - a musiałam to robić przez całe życie. Jak to dobrze, że Gabriela już nie musi.
- Na ogół to Grzegorz zmywał - zauważyła delikatnie Laura, która właśnie przyszła do kuchni i siadła sobie przy stole, chrupiąc ciasteczka sezamkowe.
- Albo ja - powiedziała Pyza bez żadnej złej myśli.
- Posprzątajmy te wszystkie kartony i papierzyska - zaproponowała babcia. - Niech tu będzie ładnie, jak przyjadą. Postawcie na stole te wasze prezenty i szarlotki. Mama się ucieszy, to będzie tak świątecznie wyglądało.
- Tak, tak... ciekawe, co na tę zmywarkę powie dziadzio - rzekła w zadumie Laura, pochłaniając ciasteczko za ciasteczkiem. - Nie wydaje mi się, żeby wpadł w zachwyt, jak go znam.
Babcia przystanęła i spojrzała na Laurę z zaskoczeniem. Wyglądało na to, że nagle tknęła ją myśl podobna.
- Hm, cóż - wyrzekła wreszcie, jakby wbrew sobie. - Na pewno mu się spodoba takie udogodnienie.(...)
Dziadek, który aż do tej pory nie zauważył niczego nowego w kuchni, a właśnie pił herbatę, używając swego ulubionego kubka z krasnalkiem, odstawił go rozważnie na stół, zanim obejrzał się, pytając:
- O czym mowa? - i osłupiał, ujrzawszy zmiany, zaszłe w okolicy zlewozmywaka.
- To jest, Gabrysiu, zmywarka dla ciebie - powiedział skromnie Grzegorz. - Automat do mycia naczyń. Zobaczysz, jaki zmyślny.
- Grzesiu! - mama wydała okrzyk. - Och! Teraz dopiero wszystko rozumiem... ach, Grzesiu, Grzesiu! - i rzuciła mu się na szyję w porywie radości.
- Zmywarka? Automat do mycia naczyń? - powtórzył powoli dziadek. - Czy ja dobrze słyszę?
- Ignacy! Pozwól na chwilę! - zaczęła babcia stanowczo, ale nic to nie pomogło. Dziadek poczerwieniał, jakby go ktoś obraził i rzekł dobitnie:
- “Po prostu używanie tego, co było, a brak pragnienia tego, czego nie było”. - są to słowa cezara, Marka Aureliusza, który sypiał na łożu prostym, okrytym skórą, i umiłował wszystko, co zaleca helleński tryb życia.
- Naczynia myli mu niewolnicy - bąknęła na boku mama. Miał to być żart dla rozładowania sytuacji, ale nie tak został przyjęty. Dziadek zgromił ją wzrokiem i kontynuował:
- Jaka szkoda, że dziś wyrazem ludzkiego istnienia staje się z wolna konsumpcja, czyli całkiem po prostu - nieustanne kupowanie przedmiotów. Czy cały sens naszej egzystencji ma się sprowadzać do konsumowania? Kimże wtedy będziemy? “Łoże proste, okryte skórą”! Ot, co!
- Tato - spróbowała znów mama, zerkając nerwowo na Grzegorza i śmiejąc się dla niepoznaki. - Przypomina mi się twoje kazanie o minimalizmie... to sprzed lat.
- Moje kazania dały znakomite efekty, jak widzę - palnął krewko dziadek - skoro doczekałem dnia, gdy inwazja konsumpcjonizmu zahacza i o mój dom! Non qui parum habet, sed qui plus cupit, paupere est. (Nie ten jest biedny, kto posiada mało, lecz ten, kto pragnie więcej.)
- Seneka - mruknęła niechętnie babcia.
- Tato, gdybym mógł wtrącić słówko - zaczął Grzegorz, wyraźnie zły - Pozwól, że powiem...
- Nie pozwalam - nie pozwolił dziadek. - Jestem dotknięty do żywego. Na naszych oczach totalny rynek niszczy naturalne związki międzyludzkie...
- Tato, czy zmywanie naczyń przez jedną osobę, po posiłkach wielu osób, uważasz za przejaw naturalnych związków międzyludzkich? - spytał Grzegorz, siląc się na spokój.
- Tak! Nie! - krzyknął dziadek zapalczywie i w tym momencie Laura usłyszała to, na co czekała tak wytrwale: dzwonek u drzwi. Wymknęła się więc na korytarz i wpuściła braci Lelujków. Trafili w sam środek awantury, bo, zwabieni głosami, dobiegającymi z kuchni, tam właśnie poszli jak po sznurku.
Pyza natychmiast rzuciła się ku nim, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo dziadek perorował zapalczywie, uderzając rytmicznie łyżeczką o blat stołu:
- Jak słusznie zauważył profesor Barber, dawniej, w normalnym jeszcze świecie, produkowano przedmioty, żeby zaspokoić ludzkie potrzeby. Dziś stwarza się potrzeby, żeby produkować przedmioty. Miliony ekspertów pracują nad tym, by wmówić człowiekowi, że bez zmywarki będzie nikim!
- Nieprawda! - krzyknął Grzegorz, łapiąc się z oburzenia za głowę.
- Cóż, za rok będziesz musiał wyrzucić swoją zmywarkę - atakował dziadek - żeby kupić doskonalszą, cyfrową lub wręcz atomową. “Patrz w głąb rzeczy. A żadnej sprawy ani jakość właściwa, ani wartość niech nie uchodzi twej uwagi”. Marek Aureliusz. Czy zamiast gonić wciąż nowe potrzeby, nie lepiej usiąść z książką w fotelu, nie lepiej iść z dziećmi na spacer?
Porozmawiać z żoną?
- Boże miłosierny! - wybuchnął rozgoryczony Grzegorz. - O niczym innym nie marzę niż o rozmowie z moją żoną sam na sam! I kto mi w tym przeszkadza? Przecież nie zmywarka!!!"
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Obdarowanej się podobał. ... | jolekp
Ale nie uważasz, że w pewnym stopniu on miał rację? Ludzie dziś zapracowują się, żeby mieć wygodniej. Czasu od tego jakoś im nie przybywa. Zmywarki nie mam, ale pralki to nie chciałabym oddać.
W każdym razie, na jego usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że on myślał o prostych czasach - każdy miał jeden płaszcz, jedną miskę, księżniczka z druhnami robiły pranie nad rzeką, grały przy tym w piłkę i spotkały Odyseusza. Było pięknie.

Minimalizm mnie od kilku lat interesuje. Bo teraz korporacje, elektrośmieci, plastik, i w ogóle. Mnie ta scena śmieszy i potem skłania do refleksji. Ciekawe, czy on wycierał na przykład? Bo jeżeli nie, to może jakieś wyrzuty sumienia go opadły i stąd taka reakcja gwałtowna.

Ps. Dziękuję za cytat - powtórkę mam w planie.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale nie uważasz, że w pew... | Czajka
Nie, nie uważam. Po pierwsze, myślę, że moment, gdy ktoś dostaje prezent nie jest odpowiedni na wywody tego typu - zauważ, że Grzegorz jest wyraźnie urażony. Po drugie, on nie kupił tej zmywarki w pogoni za modą, tylko po to, żeby ułatwić życie żonie i żeby móc czas przeznaczony na zmywanie wykorzystać na coś innego. Po trzecie, bardzo łatwo i wygodnie jest być wyznawcą minimalizmu i krytykiem rozwiązań technicznych, jak się samemu w domu palcem nie śturnie. Ale kiedyś to były czasy, ludzie prali w rzece na tarze, a ubrania tkali na krośnie i generalnie większość życia spędzali na tym, żeby sobie zapewnić jako takie przetrwanie, a teraz już nie ma czasów, bo wszędzie ta wstrętna cywilizacja.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie uważam. Po pierw... | jolekp
Nie zgadzasz się, że teraz potrzeby są kreowane przez reklamę? Że na zmywarkę trzeba zarobić podobnie jak i na inne sprzęty ułatwiające życie?
Że prostsze życie jednak pozostawiało więcej czasu ( no może poza mieleniem zboża na mąkę). Uważam, że panuje konsumpcjonizm, rozumiem, że nie z tego wynikał zakup Grzegorza, ale rozumiem też, że Ignacy mógł cały zakup zinterpretować inaczej. Przy jego oderwaniu od rzeczywistości na pewno w pierwszym momencie w ogóle nie wiedział co się dzieje.

Poza tym też uważam, że bardzo dużo mężczyzn jest konserwatywnych i nie lubi zmian. Nie rozumie też, jakie korzyści te zmiany wnoszą w życie. Na przykład mój dziadek nie chciał założenia instalacji elektrycznej, dopiero babcia musiała go uświadomić jak bardzo boi się o córki obsługujące lampę naftową. Mój mąż nie chciał likwidacji bojlera. Z tego co kojarzę, Ignacy też się polubił że zmywarką. W każdym tak bardzo przemawia do mnie jego erudycją, oczytanie, fascynacja antykiem, że takie nietakty czy zagubienie mi nie przeszkadzają.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzasz się, że tera... | Czajka
Żeby zarobić na mleko w kartonie, też trzeba pójść do pracy i zarobić, a po co, skoro można trzymać krowę i samemu wydoić, jak to drzewiej bywało, gdy ludzie nie byli konsumpcjonistami :D. Czytałam niedawno "Chłopki" i zdecydowanie nie zgadzam się, że "prostsze" życie pozostawiało więcej czasu wolnego, to była praca od świtu (a często długo przed świtem) do zmierzchu. Spróbuj sobie wyobrazić swoje życie bez prądu, pralki, lodówki czy bieżącej wody w kranie i szczerze powiedz, czy na pewno byłoby lepsze i łatwiejsze. Konsumpcjonizm nie do końca polega na tym, że człowiek kupuje rzeczy, których potrzebuje - oczywiście, że zmywarka nie jest niezbędna do życia, ale lodówka, telefon i samochód też nie są, a jednak zdecydowanie ułatwiają i nie widzę nic złego w tym, że ktoś sobie chce te rzeczy kupić, skoro na nie zarobił. (Co ciekawe, Ignacy nie uważa za przejaw konsumpcjonizmu kupowania dwóch egzemplarzy tej samej nowości wydawniczej, co jest u Borejków praktykowane).
Wszystko to nadal nie zmienia faktu, że tego rodzaju reakcja na cudzy (podkreślam CUDZY) prezent jest niestosowna, a człowiek, który uważa się za kulturalnego nie powinien sprawiać swoim zachowaniem, by inni się w jego towarzystwie źle czuli (a Grzegorz się ewidentnie poczuł).
No i cóż, mnie łacina nie imponuje, za to jak sobie wyobrażę codzienne życie z takim człowiekiem, to mnie zimny pot oblewa, bo to jakiś koszmar.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeby zarobić na mleko w k... | jolekp
Weź pod uwagę pańszczyznę - to z tego wynikała nadmierna praca chłopów.
Ja nie muszę sobie wyobrażać życia bez prądu, bez bieżącej wody - tak wyglądały moje wakacje wszystkie - zapewniam, da się przeżyć. :D
Ale zauważ jak bardzo stajemy się niewolnikami tych udogodnień i ile czasu zajmuje nam ich obsługa. Najpierw wymyślamy udogodnienia a potem stoimy w korkach czy musimy iść na odwyk od telefonu.
Oczywiście, nie jestem radykalna, zdaję sobie sprawę, że pewne rzeczy są przydatne i miłe (bez prądu byśmy sobie nie pogadali), ale na przykład liczba gniazdek elektrycznych w kuchni mnie przeraża.
Cudzy prezent, ale w jego kuchni. Miał prawo się wypowiedzieć.
Mila jakoś na niego nie narzekała.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Weź pod uwagę pańszczyznę... | Czajka
"Mila jakoś na niego nie narzekała".
Na niego może nie, ale na zmywanie tak:). I o to też chodzi - Ignacy jest jedynym, który narzeka na zmywarkę, a tylko on w tym domu nigdy nie zmywa.
Ja też nie uważam, że konieczne jest np. zmienianie telefonu co roku (o ile się nie zepsuł), ale zdecydowanie wolę choćby ubijać pianę mikserem niż trzepaczką, bo to mi oszczędza czas i nie zauważyłam, żeby wpłynęło znacząco na głębię moich relacji międzyludzkich.
Użytkownik: Margiela 07.01.2024 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Weź pod uwagę pańszczyznę... | Czajka
Och, Czajko:)
Tak żałuję, że przy okazji naszej pierwszej rozmowy BiblioNETkowej (bo jest pierwsza, jak mi się wydaje) nie zajmujemy tego samego stanowiska. A zgadzamy się w wielu kwestiach. Atoli urok Ignacego Borejki do nich nie należy. W tej konkretnej sytuacji zwłaszcza. Brawo Grzegorz:)
W kwestii pańszczyzny: nie nie nie. "Chłopki" o niej nie mówią. Mówią o ostatnich latach XIX i o początkach XX stulecia. O nieprawdopodobnie wyczerpującej, całodobowej harówce wiejskich kobiet. Ja również o "Chłopkach" pomyślałam przy okazji Ignacowych tęsknot za prostym życiem i łożem okrytym skórą. On naprawdę nie wie, o czym mówi, i nie zadał sobie chwili trudu, by ujrzeć w wyobraźni siebie samego, nieporadnego jak kanarek na mrozie, w tych spartańskich warunkach, których tak pragnie.
Użytkownik: Czajka 08.01.2024 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Czajko:) Tak żałuję... | Margiela
Ale dlaczego przykro, gdyby wszyscy się zgadzali, byłoby nudno.
A czytałaś "Pańszczyznę"? Autor skutki pańszczyzny rozciąga aż na czasy współczesne właściwie. A czytałaś może Anię z Zielonego Wzgórza? Oni tam praktycznie mieszkali na wsi, mieli krowy, świnie, pole, nie mieli bieżącej wody ani zmywarki i nie byli przesadnie umęczeni.

W każdym razie, już teraz poważnie - pomijając wyzysk (czyli pracę ponad siły, to, że chłopi latami byli spychani na gorsze ziemię, nie mieli możliwości kształcenia i byli rozpijani) - człowiek jest stworzony do pracy. Jeżeli sobie we wszystkim ułatwi pracę elektrycznością, to chcąc pozostać w zdrowiu, będzie i tak musiał na siłownię się zapisać, żeby się poruszać, skoro nie zmywa.
Użytkownik: Raptusiewicz 08.01.2024 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale dlaczego przykro, gdy... | Czajka
Ale Ignacy jakoś ani naczyń nie zmywa, ani na siłownię nie chodzi, a żyje ;)
Użytkownik: Czajka 08.01.2024 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Ignacy jakoś ani nacz... | Raptusiewicz
Jako aojda ma specjalne moce.
Użytkownik: Margiela 08.01.2024 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale dlaczego przykro, gdy... | Czajka
Szkoda, bo ja się lubię zgadzać, ogólnie biorąc. Szalenie lubię:)
Człowiek to może i stworzony do pracy w pocie oblicza swego, ale Ignacy Borejko na pewno nie. On się do pracy fizycznej czuje niezdolny. Dlatego między innymi jego tyrada jest tak doszczętnie nie na miejscu. Bo choć zawiera kilka słusznych myśli (o późnokapitalistycznym przymusie wiecznego kupowania), to nijak się one mają do sytuacji, w której zostały wygłoszone.
Uwaga, demagogiczna analogia. Wyobraźmy sobie, że Gabrysię boli akurat głowa.
Grzegorz: A może chcesz tabletkę? Przyniosę ci.
Ignacy (zdrów jak ryba): Ani się waż! To doprawdy przerażające, że polskie społeczeństwo żyje pogrążone w uzależnieniu od leków i substancji lekopodobnych. Co więcej, jest w ów pożałowania godny stan wpędzane systematycznie przez wszechobecne w radiu i telewizji reklamy, których w tak wielu innych krajach naszego kręgu śródziemnomorskiego nie uświadczysz. I oto mój własny zięć przykłada ręki do tego zgubnego procederu, wręczając mojej córce, w moim mieszkaniu, obrzydliwą pastylkę. A czyż nie lepiej, szlachetniej, bardziej po ludzku byłoby znosić ból wytrwale, w milczeniu, jak uczynił to choćby Mucjusz Scewola?!
PS. Zielone Wzgórze jako wyspa szczęśliwa, gdzie mimo pracy fizycznej miano masę czasu na rozmyślanie i podziwianie przyrody, o tyle się nie sprawdza, że rozmyślała i podziwiała głównie Ania, a obowiązki domowe należały przede wszystkim do Maryli. A większą część naprawdę czarnej roboty wykonywał, jak sądzę, parobek Jerry:P
Użytkownik: Czajka 09.01.2024 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, bo ja się lubię z... | Margiela
Parobek pomagał tylko w polu, zmywała Ania albo Maryla, bo zmywanie to rzecz babska :D
Akurat jeżeli chodzi o suplementy i leki, to miałby rację, przemysł farmaceutyczny zbija fortunę na kreowaniu potrzeb spożywania suplementów. I uważam, że w trosce o zdrowie Gabrysi miałby prawo się oburzyć :))
Użytkownik: Margiela 09.01.2024 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Parobek pomagał tylko w p... | Czajka
W kwestii parobka: No właśnie. Pracował w polu, wraz z Mateuszem przypuszczalnie, Ania z Marylą robić tego nie musiały, bo anglosaskie, farmerskie podziały pracy na kobiecą i męską były inne niż chłopskie w Mitteleuropie. Wiejska kobieta w Polsce, jak wiadomo, pracowała niejako na dwa etaty, w domu i w polu. Z tego punktu widzenia Ani i Maryli było łatwiej i, jak się zdaje, czasu miały istotnie nieco więcej niż ich polskie, chłopskie rówieśnice. Co nie znaczy, że tego czasu było mnóstwo i że dzięki niespiesznemu życiu w zgodzie z naturą mogły kontemplować piękno świata, ile dusza zapragnie. Powieściowa kamera po prostu się na pracy nie koncentruje. Fakt, że żyją w wiejskim gospodarstwie, jest dla Montgomery mniej istotny niż fakt, że żyją w pięknym i sielskim otoczeniu. Ot co, jak by rzekła pani Linde:)
W kwestii Ignacego: lekomania w polskim społeczeństwie istnieje, owszem, istnieje też konsumpcjonizm i wszystko złe, co się z tymi zjawiskami wiąże. Ale chwila, gdy coś komuś dolega, nie jest chwilą właściwą na wygłaszanie perory antylekomańskiej. A sytuacja, w której ktoś daje komuś innemu prezent przydatny, praktyczny i przemyślany, nie jest właściwa, by grzmieć na niepohamowane i bezsensowne kupowanie wszystkiego, co w ręce wpadnie. Gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie Kręcone Słupy!:D
Użytkownik: Raptusiewicz 09.01.2024 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwestii parobka: No wła... | Margiela
Ja jestem w miarę świeżo po lekturze biografii Montgomery, i Maud była dość uprzywilejowana w porównaniu do innych kobiet w tamtym czasie, bo miała to szczęście, że zarabiała pisaniem, i mogła sobie wynająć kucharkę i kogoś do opieki nad dziećmi. Gdbyby nie to, pewnie obowiązki domowe i żony pastora pochłonęłyby cały jej czas, i watpię, czy mogłaby wtedy pisać.

Maud się dość niechętnie odnosi do jednej z kobiet z jej parafii, bo ta jej ten przywilej punktuje, mówiąc na przykład, że pastorową stać na wynajęcie lekarza czy pielęgniarki do asystowania przy porodzie, "a my musimy umierać".

Także różowo nie było.
Użytkownik: Margiela 09.01.2024 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem w miarę świeżo ... | Raptusiewicz
Nie było, stanowczo nie. Mnie, swoją drogą, biografia rozczarowała przegadaniem i dość topornym tłumaczeniem. Ale też, trzeba przyznać, wysoko wywindowałam oczekiwania.
Użytkownik: Raptusiewicz 09.01.2024 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie było, stanowczo nie. ... | Margiela
Cienka nie jest ;)
Użytkownik: Raptusiewicz 09.01.2024 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem w miarę świeżo ... | Raptusiewicz
*tak że
Użytkownik: Monika.W 09.01.2024 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale dlaczego przykro, gdy... | Czajka
Uwielbiam Anię z Zielonego Wzgórza.
Myślę jednak, że bohaterowie 27 śmierci Toby'ego Obeda (Gierak-Onoszko Joanna) mieliby ciut inne spojrzenie na sielankowość Kanady. Gdyby bohaterowie nie mieli tyle ziemi, ile mieli (a którą zabrali dotychczasowym użytkownikom) - ale tyle, ile chłopi w Polsce w XIX wieku, to już tej sielanki by nie było. Zatem bezkrytyczne idealizowanie przeszłości nie obroni się.
A takie bezkrytyczne idealizowanie reprezentuje Ignacy. Zmywarka jest idealnym przykładem - nigdy nic nie robił w domu, ale sprzęty ułatwiające codzienne życie uważa za niedopuszczalne.
No chyba że boi się (podświadomie oczywiście), że jego pozycja aojdy zostanie zagrożona, gdy inni będą mogli tyle samo czasu poświęcić na szlachetną lekturę i okaże się, że żaden z niego aojda. A jedynie opowiadacz tego, co przeczytał, gdy inni na niego pracowali.

Oczywiście, że można żyć bez zmywarki. Tylko po co? I nie mówię o gospodarstwach 2-osobowych. W chwili montowania zmywarki w 1 gospodarstwie mieszkało wtedy co najmniej 7 osób, i wciąż przychodziła rodzina Idy (jeśli dobrze dobrze identyfikuję moment).
Użytkownik: Czajka 09.01.2024 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam Anię z Zieloneg... | Monika.W
Z Kanadą nie wiem, prywatnie tylko mnie zastanawiała drastyczna różnica między polską wsią a Avonlea. Mam w planie biografię L.M. Montgomery, może coś się wyjaśni.

Omatko, nawet Homer nie opowiadał oryginalnie wymyślonych pieśni, tylko zasłyszane :Do

Kwestii zmywarki nie rozstrzygniemy, wiadomo. W każdym razie do życia niezbędna nie jest. Już bardziej pralka, chociaż ja cały czas powtarzam, że teraz to już nie jest tak wyprane, o maglu nie wspomnę.

Ale chciałam jeszcze jedno tylko powiedzieć, bo wszyscy zarzucają Ignacemu, że się nie udzielał w domu, ale nikt nie bierze pod uwagę, że to były inne czasy. Podział obowiązków był inny. Ignacy funkcjonował w rodzinie o zupełnie innym charakterze niż teraz. Mój dziadek nigdy nie gotował ani nie zmywał. Nie mówię, że to było sprawiedliwie, ale trudno mu robić z tego zarzut. :)
Użytkownik: Margiela 09.01.2024 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Z Kanadą nie wiem, prywat... | Czajka
Ależ bierze, bierze pod uwagę. Udzielanie się małżonka w kuchni rzeczywiście należało do rzadkości. Prawdopodobnie nigdy o tym z Milą nie rozmawiali, tylko przyjęli jako rzecz rozumiejącą się sama przez się: on pracuje poza domem, ona nie, on nie zmywa, ona tak, choć nie cierpi. Ale w momencie, gdy Gabrysia, przedstawicielka kolejnej generacji pomywaczek, przyjmuje tę zmywarkę z prawdziwą ulgą, a Mila otwarcie mówi (po tylu latach), że zmywania nie znosi, protest Ignacego przeciwko czemuś, co innym, jego bliskim, po prostu poprawi jakość życia, jest przejawem sobkostwa, w dodatku owiniętego w szczytne frazesy. Howgh!
Użytkownik: Raptusiewicz 09.01.2024 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam Anię z Zieloneg... | Monika.W
"No chyba że boi się (podświadomie oczywiście), że jego pozycja aojdy zostanie zagrożona, gdy inni będą mogli tyle samo czasu poświęcić na szlachetną lekturę (...)".
O, to, to! W moim odczuciu Ignacy boi się o utratę swojego (męskiego) przywileju, i o to, że kobiety w rodzinie będą miały trochę lżej (plus Grzegorz), a ten dyskurs o konsumpcjonizmie ma to tylko nieumiejętnie przykryć.
Użytkownik: Monika.W 09.01.2024 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Czajko:) Tak żałuję... | Margiela
Bo jednak Ignacy aojdą nie był.
Może kiedyś, na początkach Jeżycjady....
Potem był już tylko egoistycznym zrzędą. Dla którego wszystko, co nowe jest złe. Z założenia, jako aksjomat. Bez cienia zastanowienia się. Nie uruchomił wyobraźni ani na chwilę - żaden z niego aojda.
Użytkownik: Artola 07.01.2024 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeby zarobić na mleko w k... | jolekp
Konsumpcjonizm w ostatnich dziesięcioleciach nabrał tempa. Zgadzam się z Czajką w pewnym sensie. I nie chodzi tu o brak bieżącej wody czy prądu, ale o pogoń za najnowszym modelem smartfona co roku i wymianę telewizora na coraz większy...Kto nie chce zostać w tyle i narazić się na ostracyzm otoczenia z powodu zacofania technologicznego, pędzi jak chomik w kołowrotku w korpo, w których światła nie gasną do 22...
Pamiętam czasy bez pampersów, bez zmywarek i pudełkowych diet i rzeczywiście jakąś dziwną koleją rzeczy ludzie mieli wtedy czas (i ochotę) żeby się spotkać (a nie było komórek żeby ustalić szczegóły!), mieli czas na zabawę itd. Nawiązując do Jeżycjady-widać to w tomach do Pulpecji czyli lat 90 tych. W Pulpecji już padają teksty, że kiedyś to nie było po co gnać bo każdy miał tyle samo czyli niewiele a teraz to taki wybór! Budziło to frustrację bohaterki pochodzącej z rodziny, w której liczyło się być a nie mieć...
Użytkownik: lutek01 07.01.2024 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Konsumpcjonizm w ostatnic... | Artola
I właśnie po to mamy mózgi, żeby móc przefiltrować, czego potrzebujemy, a czego nie. Jedno z podstawowych pytań każdego człowieka dzisiejszych czasów zalanych falą konsumpcjonizmu powinno brzmieć: czy ja tego potrzebuję? To właśnie odpowiedź na to pytanie zdecydowała o tym, że nie mam konta na fb itp oraz o tym, że w tym roku w moim domu pojawi się właśnie zmywarka. Kupowanie wszystkiego, bo modne świadczy moim zdaniem o zaniku wyżej wymienionego organu.

Grzegorz pewnie zadał sobie pytanie, czy potrzebują zmywarki, widok jego zmęczonej żony czy teściowej dał mu odpowiedź pozytywną, to wszystko. Największy problem miał z tym tylko główny NIEzainteresowany.

Rozwiązania, że ja pracuję a ktoś mnie w tym czasie zabawia opowiastkami, nie kupuję. 
Użytkownik: Artola 07.01.2024 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: I właśnie po to mamy mózg... | lutek01
O tych mózgach-bardzo trafne!
Zmywarkę od Grzegorza popieram jak najbardziej.
A Ignacego lubię z tą jego nieporadnością życiową ;)
Użytkownik: Czajka 08.01.2024 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: I właśnie po to mamy mózg... | lutek01
Aaaa, to ja teraz rozumiem! Jedyna bronię Ignacego, bo jedyna nie mam zmywarki i nie poczułam się dotknięta osobiście :D

Opowiastki?? Opowiastki?? Jak w ogóle możesz pisać, że opowiastki? Nie skubałeś nigdy gęsi w Lipcach? Pieśni i opowieści są bardzo ważne - już u Homera chyba żeglarzom śpiewali (nie licząc syren), żeby równo wiosłowali. Poprawiają rytm, nastrój i w ogóle.

I założę sobie nowy wątek i będę tam wpisywać dowody, jaki Ignacy był niewkurzający a Królik na odwrót. :D
Użytkownik: jolekp 08.01.2024 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa, to ja teraz rozumie... | Czajka
Dla mnie nadal kluczowe jest to, że Ignacy krytykuje PREZENT i robi tym przykrość ludziom wokół siebie, co wyraźnie widać w reakcjach Grzegorza (ja go w sumie podziwiam, że tyle lat wytrzymał w tym domu). Moim zdaniem kulturalna osoba nie zachowuje się w ten sposób. I absolutnie nie ma znaczenia czy tym prezentem jest zmywarka, flakon perfum, nowa bluzka czy porcelanowy słonik.
Użytkownik: lutek01 08.01.2024 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa, to ja teraz rozumie... | Czajka
Nie poczułem się dotknięty, a już na pewno nie przez motyw ze zmywarką, to był tylko przykład. Ignacy dostarczył na kartach Jeżycjady wielu przykładów nieróbstwa pod przykrywką oddawania się celom wyższym, za co go nie lubię (oraz za wymieniony przez Monikę W. elitaryzm).

"Pieśni i opowieści są bardzo ważne" - pełnia zgoda - ale nie kosztem nierównego podziału obowiązków domowych.

Co do Królika - hm..., chyba prędzej bym się z nim dogadał niż z Ignacym Borejką :-)
Użytkownik: Monika.W 09.01.2024 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa, to ja teraz rozumie... | Czajka
Czekam na ten wątek.
Bo nie pamiętam w ogóle przyzwoitego zachowania Ignacego z II połowy Jeżycjady. Chętnie poczytam to, co mi umknęło. Subiektywizm rządzi.


Królik jest wkurzający. Owszem. Ale chyba bardziej w bajce Disneya, niż w ikonicznym Kubusiu.
Użytkownik: jolekp 09.01.2024 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam na ten wątek. Bo ... | Monika.W
Chyba jedyne momenty, w których Ignacy u mnie punktował dotyczyły Laury i jej całkiem naturalnej ciekawości dotyczącej ojca. Jeśli się nie mylę, jako jedyny z całej rodziny wydawał się to rozumieć i demonizował tego.
Użytkownik: Czajka 09.01.2024 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam na ten wątek. Bo ... | Monika.W
O, świetnie, bo akurat czytam teraz Kubusia (w oryginale) i mam plan powtórzyć Jeżycjadę.
No ale proszę cię! Jak cenię Disneya za jego rozmach, tak uważam to, co zrobił z Kubusiem za barbarzyństwo - nie oglądałam ani nie czytałam nic co nie było kanoniczne.
Użytkownik: Margiela 09.01.2024 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa, to ja teraz rozumie... | Czajka
Weto! Nie mam zmywarki:)
Użytkownik: Monika.W 07.01.2024 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Obdarowanej się podobał. ... | jolekp
A co ciekawe - Ignacy nigdy nie odniósł się do kwestii: "Tato, czy zmywanie naczyń przez jedną osobę, po posiłkach wielu osób, uważasz za przejaw naturalnych związków międzyludzkich? ". Ciekawe. Bardzo nawet.
Swoją drogą - w ramach naturalnych związków międzyludzkich to Ignacy powinien zmywać, bo miał najwięcej czasu. Gaba pracowała na uczelni, Ignacy był na emeryturze.
Użytkownik: Czajka 07.01.2024 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A co ciekawe - Ignacy nig... | Monika.W
No ale on nie umiał zmywać! Moim zdaniem byłoby fair, gdyby opowiadał. I opowiadał w sumie.
Kłamczucha nie umiała gotować i nikt jej nie zarzuca tego, że Bernard gotował.
Użytkownik: jolekp 07.01.2024 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale on nie umiał zmywa... | Czajka
Bo może nie robiła mu awantur, jak sobie kupił nową patelnię :D
Użytkownik: Monika.W 08.01.2024 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo może nie robiła mu awa... | jolekp
I właśnie o to chodzi. Dokładnie w punkt.
Użytkownik: Czajka 08.01.2024 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo może nie robiła mu awa... | jolekp
Patelnia nie jest przejawem konsumpcjonizmu, od zawsze jest, u Homera już prawie była.
Użytkownik: Monika.W 09.01.2024 08:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Patelnia nie jest przejaw... | Czajka
Czekaj - czyli jeśli coś istniało parę tysięcy lat temu, to jest w porządku? Czyli - mam 55 patelni, to jest OK? Albo - pije wino słodkie jak miód, to jest w porządku, ale wytrawne, to już nie?
Być może była to ironia, ale uśmieszku zabrakło.


Zresztą - już dawno zauważyłam, że ogromnym brakiem BN jest np. niemożliwość polubienia czyjejś wypowiedzi. Bez pisania całego wywodu. Brak tego znaczka - zgadzam się z tą wypowiedzią.
Ale wiem - to obrzydliwa fejsbukowość byłaby.
Użytkownik: Czajka 09.01.2024 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekaj - czyli jeśli coś ... | Monika.W
Z winem gorzej, bo wtedy niedobre pili. Chodziło mi o to, że patelnia (czy raczej garnek) to podstawowa potrzeba i nikt tego nie kwestionuje. Jedna patelnia, nikt nie miał 55, bo trudno było zrobić, trzeba było Hefajstosa angażować i w ogóle.

Mnie się podoba tamten dawny umiar, wynikał nie z wyboru oczywiście, ale pamiętam, jak urzekł mnie pewien egipski list starożytny, w którym była mowa o szału z frędzlami. Był jeden i miał swoją nazwę. Teraz na ogół ma się kilka pełnych szaf i to one mają nazwy.

Od kilku lat interesuje mnie minimalizm i jego czołowy przedstawiciel też nie ma zmywarki, stwierdził z żoną, że większy kłopot mieć i obsługiwać, niż umyć garnek i dwie miski. Inaczej oczywiście u Borejków - masa ludzi. Ale tak się zastanowiłam, czy Miła pracowała zawodowo? ;)
Użytkownik: Monika.W 09.01.2024 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Z winem gorzej, bo wtedy ... | Czajka
Jeśli umiar nie wynika z wyboru, ale był skutkiem rzeczywistości - nie jest umiarem. Jest faktem. Na prawdę - nie przykładajmy minimalizmu XXI wieku (któremu też hołduję) do innych epok. To tak jakby powiedzieć, że polski chłop był wegetarianinem, bo nie jadł mięsa.
Na prawdę - patrzenie na przeszłość z naszej optyki do niczego nie prowadzi. Do żadnych wniosków mądrych. Zawsze trzeba rozważać sprawę w kontekście.

Może ta patelnia z punktu widzenia Achaja sprzed 4 tysięcy lat to niepotrzebny konsumpcjonizm? Można wszak na kamieniu gorącym piec, w ognisku, w jakiejś jamie - różne sposoby były. Już widzę aojdę Ignacego sprzed 4 tysięcy lat, jak gromi konsumpcjonizm swego zięcia, że ten patelnię przyniósł. A po co to??? Tyle lat było bez patelni i nagle patelnia???
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli umiar nie wynika z ... | Monika.W
Dobrze, może umiar nie było zbyt trafnym słowem, może lepsza byłaby prostota. Niczego nie przykładam, dlatego też napisałam, że nie był to ich wybór. Gdybym napisała, że Achilles zmywał ręcznie, bo nie popierał zmywarek, mogłabyś mi zarzucić brak rozumu, jak Królik Kubusiowi. :D
Z patelnią masz rację - wydaje się być dziś usankcjonowana i niemalże zgodna z naturą, ale nie jest. Jest przejawem technologii i tego szalonego pędu ludzkości ku cywilizacji. Ale idąc dalej tą drogą można byłoby dojść do wniosku, że lepiej było na drzewie zostać. Zatem po czterech tysiącach lat może uznajmy patelnię za kanoniczną i niezbędną. Ciekawe natomiast, jak dzisiejsze zmywarki będą oceniane za dwadzieścia lat. ;))))

Przepraszam bardzo, ale mądre wnioski nie wynikają z tego na co się patrzy, ale kto patrzy. :))))
Oczywiście, masz rację - ludzie się nie zmienili, pamiętamy Sokratesa, który był minimalistą, czy Diogenesa, któremu wystarczała beczka i był postrzegany jako dziwak, nie była to zatem norma.
W każdym razie, patrzę w kontekście. Patrzę na sam fakt prostoty i może to mi się podobać po prostu. I to mnie inspiruje i pomaga w moich wyborach.

A w ogóle, jeszcze pomyślałam, że jeżeli denerwuje nas Ignacy, bo się źle zestarzał, to czy nie jest to niefajne (że pozwolę sobie wyrazić się tak niejasno). W sumie nie do końca człowiek ma wpływ na to, jak się starzeje.
Użytkownik: Monika.W 10.01.2024 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, może umiar nie by... | Czajka
Irytuje mnie Ignacy, bo jest egoistą i egocentrykiem, który nie zważa na uczucia innych osób. A nie dlatego, że jest stary. Mila też jest stara.

Wiem, że uważasz inaczej i dlatego chętnie poczytam sobie przykłady pozytywne. Zupełnie serio piszę. Może oceniam go zbyt subiektywnie? Może w II połowie Jeżycjady jest mnóstwo przykładów tego, jak altruistycznym, ciepłym i myślącym o innych jest człowiekiem, a ja jedynie je wyparłam? Wyparcia są wszak na porządku dziennym.

I nie, nie przemawia przeze mnie ageism. Bo nie wiek jest zarzutem, ale - jw.: egoizm, egocentryzm i brak wrażliwości na uczucia innych.

Królik Kubusiowi przygadał być może to, co napisałaś. Ale też i w tej dyskusji już padło (po tym, gdy wiele osób przyznało się do bycia Królikiem): "Czy Wy nie pamiętacie, że Królik nie był Świetnym Organizatorem? Był tylko pozorantem biegającym z pustą taczką po budowie." Tak to bywa w dyskusji.
Jeden drugiego nazwie pozorantem, a ten zarzuci mu brak mądrych wniosków.

Acha - a Ignacy minimalistą nie był. Pamiętam to łóżko sterowane na pilota. Zresztą też prezent. Z całą pewnością nie ma to nic wspólnego z minimalizmem.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Irytuje mnie Ignacy, bo j... | Monika.W
Ale zaraz. Pisałam wyraźnie, że autor ankiety nie czytał Kubusia ze zrozumieniem (może disneyowskiego) i że Lutek jest milszy. Odzieliłam więc jasno (poniekąd) ankietowanych królików od Królika właściwego. Może powinnam napisać - jak to uważacie się za Królika, czy nie pamiętacie, że był pozorantem? Jestem pod koniec Kubusia i mam pełno pogrążających dowodów. Temat będzie wkrótce :)
Proszę ich nie brać do siebie :)

No ale napisałaś, że w młodości Ignacy był fajniejszy a na starość zgryźliwy.

To łóżko to nie brak minimalizmu, a hipochondria - typowa dla wielu mężczyzn.
I mam nadzieję, że tu się nikt nie obraża przecież. To tylko książki, ale zauważyłaś - zawsze przy Jeżycjadzie są kilometrowe spory.

A z irytujących to mi się przypomniał jeszcze Tomaszek Niechcic. Omatko, straszny był.

Użytkownik: Monika.W 10.01.2024 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale zaraz. Pisałam wyraźn... | Czajka
W kontekście Niechciców - to dla mnie znacznie gorsza do strawienia była Barbara. Tomaszek to efekt działań i zaniechań Barbary. Obojga nie lubiłam. Ale irytacji raczej nie budzili.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: W kontekście Niechciców -... | Monika.W
Moim zdaniem miał wredny charakter, oboje z Bogumiłaem próbowali przecież mu nakłaść do głowy, te kradzieże, pijaństwo, papierosy, o jakich zaniedbaniach myślisz?
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem miał wredny ... | Czajka
I urodził się z tym wrednym charakterem? Odziedziczył go po przodkach?
Nie wierzę w teorię dziedziczenia cech. Jesteś taki, jak Cię wychowają(rodzina, doświadczenie, otoczenie, szkoła, itd.). Pewnie i Bogumiła popełnił błędy. Ale - przyjmując lansowaną przez Ciebie teorię o podziale ról w rodzinie i jej słuszności (w XX wieku wcześniej) - to jednak wyłącznie Barbara była za to odpowiedzialna.
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: I urodził się z tym wredn... | Monika.W
Oczywiście nie ustalimy tego tu, możemy tylko domniemywać.
Nie lansowałam tu nic. Stwierdziłam tylko, jak wyglądał podział obowiązków dotyczących kuchni. Nie wypowiadałam się wtedy na temat wychowania. Na ten temat tomy można by pisać, bo to się bardzo zmieniało w czasie.

Wracając do tematu - nie zgadzam się z tym, że da się człowieka ukształtować - to co mnie przekonuje, to różne charaktery wśród rodzeństwa chociażby. Kain i Abel na przykład, chociaż tu trochę wina rodziców była. No ale nie każdy z frustracji, że się go nie docenia, jest w stanie zabić, z tym się chyba zgodzisz? Niektórzy są bardziej podatni na wpływy innych, niektórzy mniej.
Tu liczy się tyle zmiennych, że moim zdaniem, nie da się nad tym zapanować - możesz robić wszystko, co uważasz za słuszne i trzymać kciuki albo modlić się. I tyle. Barbara to robiła. Prosiła, tłumaczyła, płakała, modliła się - nie pomogło. Pewnie mogła coś zrobić inaczej, ale tego nie wiedziała.
Podchodzenie do wychowania z planem zawsze mnie śmieszy. Bo zawsze coś może pójść nie tak.
Użytkownik: Margiela 11.01.2024 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: W kontekście Niechciców -... | Monika.W
A jednak z Agnieszki, poddanej temu samemu oddziaływaniu, wyrósł ktoś całkiem inny. A jeszcze inny z Emilki. Bogumił i Barbara nie tworzą strategii wychowawczych, działają na wyczucie, lepiej i gorzej, dając wiele swobody, zawsze w dobrej wierze. To, że trzy efekty tego podejścia są od siebie tak kompletnie różne, wydaje mi się wspaniałym komentarzem Marii Dąbrowskiej do tajemnicy ludzkiej osobowości:)
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak z Agnieszki, pod... | Margiela
Nie mogę bardziej się zgodzić :)
Użytkownik: jolekp 10.01.2024 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, może umiar nie by... | Czajka
Mnie on irytował już od pierwszej książki, czyli od "Kwiatu kalafiora", a wtedy nie mógł jeszcze uchodzić za starego. Gdyby ktoś nie pamiętał, Ignacy w tej części ochoczo i z entuzjazmem godził się na to, żeby jego córka zawalała szkołę, przejmując wszystkie domowe obowiązki, podczas gdy on zamykał się w swoim pokoju, żeby czytać klasyków i mieć wszystko w pompie (biedactwo, pewnie sprzątać, prać i zrobić sobie kanapki też nie umiał). Gdyż tak postępuje każdy dorosły człowiek i odpowiedzialny rodzic.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie on irytował już od p... | jolekp
A on nie miał świnki wtedy?
Użytkownik: jolekp 10.01.2024 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A on nie miał świnki wted... | Czajka
Owszem, ale na zwolnienie Gabrysi ze szkoły przystał jakieś sto stron zanim na nią zapadł.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie on irytował już od p... | jolekp
JAK on miał się tego nauczyć, skoro cały czas wyręczały go kobiety???

Nawet nie mógł biedak eksperymentować z zamrożoną białą kiełbasą, bo przecież Gabrysia zabiła go wzrokiem. A potem wkroczyła siostra z tymi całymi pierogami i zupą grzybową.
Sama na jego miejscu bym poszła czytać klasyków.
Użytkownik: jolekp 10.01.2024 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: JAK on miał się tego nauc... | Czajka
No biedny miś, doprawdy, myślałby kto, że do smarowania chleba masłem i odkurzania potrzeba doktoratu. Dobrze, że miał córki, a nie synów, bo by pewnie z głodu zeszli, zanim matka ze szpitala wyjdzie.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No biedny miś, doprawdy, ... | jolekp
Smarowanie masłem to w Kubusiu raczej było i faktycznie świetnie sobie z tym radził bez doktoratu, natomiast tu była mowa o Ignacym i gotowaniu obiadów. Czy nie? Bo jeżeli o Ignacym, to nawet on zdawał sobie sprawę, że chleb z masłem nie stanowi pełnowartościowych posiłków dla dzieci.
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Smarowanie masłem to w Ku... | Czajka
I cóż uczynił - poza zdaniem sobie z tego sprawy?
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: I cóż uczynił - poza zdan... | Monika.W
Zadzwonił do siostry. I ta, zamiast oświecić go kulinarnie, nakarmiła ich pierogami i zupą oraz pieczenią w sosie.

Niestety, tego się nie da obronić - widziałam cały szereg sytuacji, kiedy to kobiety rzucały się biednym mężczyznom na pomoc, nie pozwalając im nauczyć się przetrwać w kuchni. Pisałaś tu gdzieś o Szóstej klepce - tak, rodzina się tam nauczyła zmywać, ale Cesia ODMÓWIŁA. I to było warunkiem koniecznym.

I proszę was, nie sprowadzajcie wartości człowieka do gotowania. W życiu nie chodzi jednak tylko o zmywanie i gotowanie - to byłoby zbyt piękne. Chociaż bajki wtedy byłyby nudnawe. Taki Szewczyk Dratewka zamiast walczyć ze smokiem musiałby umyć parę garnków i talerzy. :D Nuda.
Użytkownik: jolekp 11.01.2024 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadzwonił do siostry. I t... | Czajka
A on na tę formę pomocy radośnie przystał, nie prosił siostry, żeby wytłumaczyła mu jak samemu zrobić pieczeń. Podejrzewam, że taka możliwość nawet nie przyszła mu do głowy.
Nikt nie twierdzi, że Ignacy był bezwartościowym człowiekiem, tylko że w domu był nierobem i nie dość, że sam nie wykonywał żadnych obowiązków domowych, to jeszcze próbował utrudniać to innym, poprzez m.in. próby sabotowania kupna zmywarki oraz wprowadzał nieprzyjemną atmosferę, awanturując się o cudzy prezent. Proszę, nie róbmy z człowieka ideału bez skazy, tylko dlatego że przeczytał parę mądrych książek.
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadzwonił do siostry. I t... | Czajka
Nie sprowadzajmy też tej wartości do czytania i opowiadaniu o tym, co się przeczytało.

Cała dyskusja zaczęła się nie od tego, że Ignacy nie gotował i nie zmywał. Ale od tego - że oponował przeciwko użytkowaniu zmywarki, pomimo iż nigdy nie zhańbił się zmywaniem po 7-osobowej rodzinie.
Wprowadzenie zmywarki do kuchni, przy aprobacie zmywających Gaby i Mii - jest OMDOWIENIEM zmywania. A Ignacy wobec tego odmówienia zaoponował.
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie sprowadzajmy też tej ... | Monika.W
Wprowadzenie zmywarki do kuchni, przy aprobacie zmywających Gaby i Mii - jest ODMÓWIENIEM zmywania. A Ignacy wobec tego odmówienia zaoponował
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie sprowadzajmy też tej ... | Monika.W
Bez przesady znowu, to nie jest odmowa tylko wizja ułatwienia sobie.
W ogóle - na razie jestem na etapie kalafiora co prawda - ale nie ufam pani Musierowicz w momentach, kiedy odnosi się do przeszłości swoich bohaterów, zatem nie mam przekonania do tego, że Mila nie lubiła zmywać.

Poza tym, nie wiem jak jest w innych rodzinach, ale w mojej większe wydatki ustalamy razem. Nawet takie, które teoretycznie dotyczą tylko jednego z nas. Imieniny były napisane w 1998 - dwadzieścia sześć lat temu, ja wtedy w ogóle nie słyszałam o czymś takim jak zmywarka, która wtedy musiała być sporą i drogą nowością. Nie możemy porównywać tamtej sytuacji z czasami obecnymi, kiedy to zmywarki stały się codziennością. Ignacy został z tej poważnej ekonomicznie i technologicznie decyzji w ogóle wykluczony, duży nietakt moim zdaniem. Nie dziwię się, że się zirytował.
Poza tym, jak wspominałam, mężczyźni (na ogół) nie lubią zmian, sfrustrowani reagują gwałtownie i potrzebują czasu, żeby się oswoić. Potem "na zmywarkę nie zwracał już większej uwagi" - co z tego, skoro pozostał dziadem i nierobem. Smuteczek.
Użytkownik: jolekp 11.01.2024 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez przesady znowu, to ni... | Czajka
Tylko, że to nie był wspólny wydatek, w którym każdy z domowników miał w jakimś stopniu partycypować (w takiej sytuacji mogłabym zrozumieć protest), to był prezent. Czy Grzegorz musi swojego teścia prosić o pozwolenie, żeby za własne pieniądze własnej żonie prezent kupić?
Zresztą to jest teraz dorabianie na siłę motywacji, której Musierowicz nie przedstawiła w książce. W żadnym momencie Ignacy nie sprzeciwiał się zmywarce ani dlatego że ich na to nie stać, ani dlatego że nie mają na nią miejsca. Sprzeciwiał się wyłącznie dlatego, że z jakiegoś powodu uznał to za przejaw konsumpcjonizmu i rzecz niepotrzebną. I ten argument jest w jego wykonaniu wadliwy - jemu zmywarka niepotrzebna, bo on nie zmywa, a potrzeby innych go nie obchodzą, mimo tego, że im ten zakup jak najbardziej odpowiada. Za to z jakiegoś dziwnego powodu, kupowanie kilku egzemplarzy tej samej nowości wydawniczej (podkreślam, że nowości, żeby zaraz ktoś nie wyskoczył, że pewnie to były w jakikolwiek sposób inne wydania) już w oczach Ignacego konsumpcjonizmem nie jest i mu nie przeszkadza.
A skoro mamy sobie zacząć wybierać w co autorce wierzymy, a w co nie, to równie dobrze ja mogę w tej chwili stwierdzić, że wcale nie wierzę w to, że Ignacy jest oczytany ani w to, że Mila go kochała.
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko, że to nie był wspó... | jolekp
Staram się zawsze wypowiadać jasno, ale widać nie zawsze mi się to udaje. Chociaż w tym wypadku nie bardzo wiem, jak napisać to jaśniej, może więc powtórzę - nie ufam autorce w sytuacji, kiedy komentuje przeszłość. To, że Ignacy jest oczytany, mamy już zapodane w kalafiorze. Czy gdzieś wcześniej, jest napisane, że Mila nie lubi zmywać? "Teraz mogę wam już wyznać, że nienawidzę mycia naczyń i nienawidziłam zawsze" - omatko, jaka uciśniona Mila, czemu tyle tomów cierpiała w milczeniu, czemu???? W Szóstej klepce zmywanie było jednoznacznie określone jako ohydne, więc to nie jest tak, że Musierowicz wszystkie kobiety wsadzała w panujący wtedy porządek, że kobieta przy garach. Może więc Mila bała się Ignacego? A może jednak lubiła prace domowe, co nie pasowało do ekscytacji zmywarką i autorka musiała tu zrobić taki myk? Obstawiam to drugie i mam na to dowody.

Jeżeli nie widzisz różnicy między oczytaniem Ignacego, który jest faktem, ich miłością, która jest faktem, a zmywaniem Mili, który pojawia się z sufitu, to ja tego prościej już nie umiem napisać.

"Czy Grzegorz musi swojego teścia prosić o pozwolenie, żeby za własne pieniądze własnej żonie prezent kupić?"
To dlaczego Mila była wprowadzona w ten plan?
Jeszcze raz napiszę - uważam, że duże wydatki powinno się w rodzinie ustalać. No i Grzegorz ustalił - za plecami Ignacego.
Użytkownik: jolekp 11.01.2024 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się zawsze wypowia... | Czajka
A ja sześćdziesiąty trzeci raz napiszę, że to był prezent, a nie wspólny wydatek rodzinny, który trzeba by było skonsultować. I kończę już ostatecznie, bo znudziła mnie ta dyskusja.
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja sześćdziesiąty trzec... | jolekp
:)
Jako i mnie znudziła.
Każdy ma swoje zdanie.
Użytkownik: Monika.W 11.01.2024 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No biedny miś, doprawdy, ... | jolekp
Nie zapominajmy, że Gaba miała doktorat i smarowała chleb masłem oraz dokonywała miliona innych czynności. Zaś Mila była uznanym dramaturgiem. I też ten chleb smarowała dla wszystkich dookoła.
Zaś Ignacy był tylko czytaczem. Wiem, że na Biblionetce bycie czytaczem to warunek sine qua non. Ale właśnie - konieczny, ale nie wystarczający. Dla Ignacego nic więcej nie istnieje. Nie czyńmy z niego wzorca do naśladowania.
Użytkownik: Monika.W 08.01.2024 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale on nie umiał zmywa... | Czajka
Nie umiał zmywać? Tiaaaa. to argumentacja na poziomie 15latka. Nie chciał umieć zmywać - taka jest prawda.

Podobnie zresztą było w 6 klepce - jakoś cała rodzina nauczyła się zmywać, gdy Cesia odmówiła.
Użytkownik: Artola 09.01.2024 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A co ciekawe - Ignacy nig... | Monika.W
A ja bym podeszła do tematu zmywania jeszcze z innej strony ;) Być może to, że Ignacy nie zmywał, wynikało z jakiegoś układu z Milą? Z dawnych lat? On pracował, a ona zajmowała się domem? Tak gdybam, bo nie pamiętam dokładnie, czy była o tym gdzieś mowa...A potem tak już zostało. Tym bardziej, że w domu było swego czasu 5 kobiet. I to one raczej zajmowały się sprawami okołokuchennymi. Nie oszukujmy się, ale często to kobiety tak rozpaskudzają facetów, pozwalając im na "bycie stworzonymi do wyższych celów" i przy okazji twierdząc, że one zmyją szybciej i lepiej ;)
Nie pamiętam czy czytałam akurat część Jeżycjady ze zmywarką w roli prezentu, ale z tego, co kojarzę, to na Roosevelta byli też inni mężczyźni pretendujący do zmywania? Grzegorz? Synek Gabrysi (nie kojarzę ile miał lat w tej części)? I oni zmywali? Czy tylko Gabrysia?

Pomijam kwestię krytyki prezentu jako takiego, odnoszę się li i jedynie do nieszczęsnego zmywania ;)
Użytkownik: jolekp 09.01.2024 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja bym podeszła do tema... | Artola
Być może Mila umówiła się z Ignacym na taki podział obowiązków, że ona w domu robi wszystko, a on nic, wolno jej. Ale to nadal nie tłumaczy tego, jakim prawem Ignacy oponuje w kwestii zmywarki, zwłaszcza że Mila sama przyznaje, że tego zmywania nie znosi. Równie dobrze mógłby jej zabraniać używania mopa, bo w dawnych prostych czasach podłogi myło się szmatą na klęczkach i komu to przeszkadzało.
Użytkownik: Czajka 10.01.2024 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może Mila umówiła się... | jolekp
"dawnych prostych czasach podłogi myło się szmatą na klęczkach i komu to przeszkadzało" - a teraz trzeba na siłowni robić te wszystkie kocie grzbiety. :D
W sumie ciekawe, kto wynalazł MOPa czy szczotkę na kiju. Pewnie Amerykanie.

Muszę koniecznie powtórzyć Jeżycjadę - czy Mila pracowała zawodowo? Bo wtedy podział obowiązków byłby w domu i poza domem, a nie wszystko i nic.
Użytkownik: Artola 11.01.2024 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "dawnych prostych czasach... | Czajka
Z tego, co kojarzę, to w latach komunizmu szyła swetry (?) dla jakiejś Spółdzielni i był z tego dodatkowy zastrzyk gotówki dla domu, zwykle bardzo potrzebny ;) A potem, ale to chyba już w późnym wieku, robiła korekty dla wydawnictwa? Tak gdzieś odkopuję w mrokach pamięci ;)
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co kojarzę, to w ... | Artola
Robiła swetry na drutach, ale to jakoś krótko trwało.
Przeczytam zaraz całą Jeżycjadę, to się dowiem. :))

Ale w ogóle jeszcze, dlaczego nikt nie żałuje Ignacego, że musiał czytać książki, których nie lubił, a nad Milą wszyscy płaczą, że zmywała. Życie nie polega na tym, że robimy tylko to, co lubimy. No, w każdym razie przeważnie i na ogół nie tym.
Użytkownik: Artola 11.01.2024 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Robiła swetry na drutach,... | Czajka
A mnie się kojarzy coś z odgłosami maszyny do szycia po nocach, hmmm...Doczytasz i będzie jasne :D Nie wiem, czy to nie w Kalamburce było?
Użytkownik: Czajka 11.01.2024 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się kojarzy coś z ... | Artola
Z Kalamburką to mam o tyle problem, że dla mnie to trochę dorabianie mitologii, pisana nie na żywo. Zawsze mnie to drażni, wiem, wcześniej nie mogła, ale po co zmieniać to, co było. Podobnie, gdyby był taki temat - najbardziej irytujący zabieg literacki, dla mnie byłaby to Kalamburka z tymi bibułami i genialnym dramaturgiem. Nawet jej nie mam na półce, jako jedynej. :))
Użytkownik: Monika.W 07.01.2024 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Prezent to nie jest rzecz... | Czajka
Z pewnością nie był to argument - będę zmywał, tylko nie instalujcie tej zmywarki. A tylko taki miałby sens.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie obnosił się. Żył w św... | Czajka
Ignacy to by marnie przymarł głodem i zarósł brudem, jakby go żona (ewentualnie któraś z córek) nie obsługiwała. Taki mąż to skarb najdroższy :D
Użytkownik: lutek01 06.01.2024 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ignacy to by marnie przym... | jolekp
Otóż to! A najwięcej gardłował, jak zakupiono zmywarkę, bo to przecież niepotrzebne. Jak takiego nie kochać.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to! A najwięcej gard... | lutek01
Ta scena mnie w ogóle oburzyła po wielokroć, bo Ignacy tam urządza histerię nad PREZENTEM. W dodatku prezentem dla kogo innego i w obecności darczyńców. To jest dopiero wysoka kultura, nic ino klaskać ;)
Użytkownik: Artola 11.01.2024 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Ignacy Borejko z Jeżyc... | lutek01
Dokopałam się do początku tego długiego oskarżenia Ignacego o nieróbstwo, ignorancję i kilka innych przywar ;) i muszę przyznać cichutko, że mimo wszystko, mimo tych wad wszelkich...ja go bardzo lubię :) Tyle razy czytałam Jeżycjadę i ani na chwilkę (chyba?) mnie nie zirytował, za to wiele razy jego zachowania i teksty mnie śmieszyły ;) Choćby sytuacja, kiedy cała rodzina biegała w poszukiwaniu białych bucików dla Idusi - przyszłej panny młodej, a rolą Ignacego było obdzwonić kolegów, czy przypadkiem któraś z małżonek takowego obuwia nie ma. Te rozmowy, ten stoicki spokój, te długie "antyczne" wstępy zanim zadał kluczowe pytanie (hahaha, o mały włos by zapomniał o nim ;) ). Ja mam dużo wyrozumiałości i tolerancji dla Ignacego :D
I oni się z Milą tak cudnie kochają mimo upływu czasu, mimo sędziwego wieku...Ach!
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Kiedy myślę o irytujących postaciach, jako pierwsza na myśl zawsze przychodzi mi Irena Forsythe. Nie mogłam znieść babsztyla i tego, że wszyscy ją tam traktowali z nabożną czcią, tak jakby była jedyną osobą z całej rodziny, której należy się współczucie, a sama nigdy nikogo nie skrzywdziła. Ewidentnie jak jesteś piękny, to możesz wszystko i zawsze ci będzie wybaczone. Poza tym to postać zdecydowanie zbyt wyidealizowana, żeby dało się ją lubić.

Drugą bohaterką, która mnie tak nieziemsko irytowała była Alina Whiteoak. Biedny Renny w każdym tomie miał nową miłość życia, prawie jak James Bond, a na żonę musiał wybrać sobie najgorszą sekutnicę jaką się tylko dało.

Trzeciego kandydata może dorzucę później, bo to będzie wymagać głębszego zastanowienia :).
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy myślę o irytujących... | jolekp
Protestuję, że nie da się lubić Ireny, bo ja ją lubię :) Poza tym, nie wiem, co złego zrobiła, oprócz tego, że się rozwiodła, i generalnie w tej rodzinie jest widziana jako czarna owca (chociaż co prawda nie doczytałam tej sagi do końca, więc może było coś później, albo nie pamiętam) :)
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Protestuję, że nie da się... | Raptusiewicz
No, np. odbiła innej dziewczynie narzeczonego i co najlepsze, tylko jej się w tej sytuacji współczuje, a kiedy lata później Jolyon tłumaczy synowi całą zawiłą sytuację rodzinną ze wszystkimi bolesnymi szczegółami, to dziwnym trafem ten szczegół akurat pomija. Gdyż pewnie istniało ryzyko, że stanowiłoby to pewną rysę na jej kryształowym wizerunku, a nie można dopuścić, żeby ktokolwiek w rodzinie nie uważał Ireny za świętą.
I szczerze? Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek ją tam uważał za czarną owcę, a wręcz wszyscy mężczyźni dostają małpiego rozumu na jej widok, a ja nie zaważyłam w niej ani jednej ciekawej cechy. Ona poza urodą właściwie nie ma osobowości, a jej aktywność życiowa ogranicza się do siedzenia w kącie kanapy z kwaśną miną (w tomie pierwszym) i odgrywania cierpiętnicy (w tomach kolejnych). I ja też nie kupuję jej wielkiej życiowej tragedii w postaci złego zamążpójścia. Ona z premedytacją wyszła za mąż dla pieniędzy i potem była wielce zdziwiona, że musi spędzać czas z własnym mężem (i nie mam tu na myśli tzw. "obowiązków małżeńskich"), a miała takie powodzenie u mężczyzn, że mogła wybrać kogoś, kto w niej nie będzie wzbudzał odrazy. Nie widzę zbyt wielu powodów, by jej w tej sytuacji jakoś bardzo współczuć.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: No, np. odbiła innej dzie... | jolekp
Ale Irena miała przemocowego męża, i nie zawsze da się to stwierdzić przed ślubem przecież. Co do wyjścia za mąż dla pieniędzy, to taka była wówczas sytuacja kobiet, trudno mieć jej to za złe. Małżeństwo było ich zawodem. Narzeczonego nie odbiła z premedytacją, zdarza się ludziom zwyczajnie zakochać w sobie. A trudów trochę miała, przemocowy mąż, gwałt, tragiczna śmierć kolejnej miłości. Nie pamiętam już na tyle szczegółowo, żeby więcej argumentów wyciągnąć ;)
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Irena miała przemocow... | Raptusiewicz
Z tego co pamiętam, Soames dokonał wobec Ireny tylko jednego aktu przemocy, po którym zresztą słusznie od niego odeszła, ale wcześniej traktował ją dobrze (może coś źle pamiętam), w zamian otrzymując wyłącznie pogardę.

Nie chodziło mi nawet o to, że wyjście za mąż dla pieniędzy było czymś złym, tylko o to, że Irena była wielce zdziwiona, że po ślubie będzie musiała czasem przebywać z własnym mężem i traktowała to jako wielką tragedię życiową, która ją niesprawiedliwie spotkała. A z tego jak to Galsworthy przedstawił, wynikało, że nie była to osoba, która narzekałaby na brak powodzenia (tam właściwie dosłownie nie ma mężczyzny, który by na jej widok z miejsca nie oszalał), więc równie dobrze mogła wyjść dla pieniędzy za kogoś, kogo by się nie brzydziła.

Co do odbicia narzeczonego, owszem, być może tak się zdarza, nadal nie pochwalam i nie mam dużego szacunku do ludzi, którzy startują do zajętych, mniejsza o to. Ale dlaczego to Irena jest przez wszystkich traktowana jako główna ofiara sytuacji i biedactwo, wokół którego wszyscy mają skakać, bo takie straszne nieszczęście ją spotkało, a od June - porzuconej narzeczonej, dosłownie WYMAGA się, aby jej wybaczyła i tolerowała jej obecność w swoim domu? To mi właśnie w wątku Ireny przeszkadza - że tylko jej uczucia są ważne i tylko o jej dobre samopoczucie trzeba dbać.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co pamiętam, Soame... | jolekp
Może się nie brzydziła tak od razu? A przemocy było więcej, wspomagam pamięć Wikipedią, i tam piszą, że mąż chciał ją zamknąć w tym domu na odludziu, żeby odciąć ją od znajomych i przyjaciół, co jest typowo przemocowym zachowaniem. Piękna była, ale oprócz tego była też biedna, co nie robiło z niej wcale takiej dobrej partii. Można by powiedzieć, że pewnie Seamus celowo wybrał sobie ubogą kobietę, żeby była od niego w pełni zależna.

Co do porzuconej June, to myślę, że byłoby gorzej dla niej, gdyby narzeczony został z nią tylko z poczucia obowiązku, w sekrecie kochając kogoś innego. Tak przynajmniej miała szansę stworzyć lepszy związek. No i do tego romansujący zostali niejako ukarani przez autora - on zginął, a ona musiała sobie radzić z tą tragedią.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Może się nie brzydziła ta... | Raptusiewicz
"Tak przynajmniej miała szansę stworzyć lepszy związek."
I to jest kolejny dowód na to, że June została tą sytuacją bardziej dotknięta, bo w przeciwieństwie do Ireny już nigdy sobie nie ułożyła życia osobistego, ale nie dostaje od pozostałych bohaterów nawet ułamka tego współczucia, co Irena.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tak przynajmniej miała s... | jolekp
Tak daleko nie doczytałam, ale nie wiem, czy można o to w pełni obwinić Irenę. A co do współczucia, przerzucam sobie teraz drugi tom, i tam stary Joylon rozważa zerwanie swojej przyjaźni z Ireną, chociaż będzie go to boleć, tylko po to, żeby nie ranić uczuć wnuczki, więc jednak dla niej współczucie też jest.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak daleko nie doczytałam... | Raptusiewicz
No, a zaraz potem stwierdza, że June będzie się musiała pogodzić z obecnością Ireny w jego domu i zaakceptować to, bo on Irenie po prostu musi pomagać, bo ona taka biedna i nieszczęśliwa. Więc to tyle, jeśli chodzi o jego współczucie.

Mnie chodzi tylko o to, że wkurza mnie to, jak bardzo ta postać jest idealizowana przez wszystkich i stawiana na jakimś absurdalnym piedestale, jak jakaś co najmniej Matka Boska Forsytowska.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No, a zaraz potem stwierd... | jolekp
Ale June potem pomaga Irenie z własnej woli, więc to też nie tak, że ktoś ją zmusza do kontaktu ze znienawidzoną osobą.
Nie taka znowu boska ta matka, bo przez pierwsze dwa tomy przecież nawet dziecięcia nie ma, czyli jakaś trochę wybrakowana ;)
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Może się nie brzydziła ta... | Raptusiewicz
*Soames, niech to.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co pamiętam, Soame... | jolekp
"wcześniej traktował ją dobrze" - wcześniej ją prześladował i osaczył tak, że zgodziła się wyjść za niego w nadziei, że go pokocha.
Z tego co ja pamiętam, Irena była piękna, nawet stary Joylon był pod jej urokiem, więc, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, nikt z nią nie miał szans.
June była bardzo opiekuńcza - te jej kaczęta, nic dziwnego, że jej przebaczyła.
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy myślę o irytujących... | jolekp
I przypomniałam sobie trzecią wkurzającą postać - osobliwie znów jest to kobieta.

Esmeralda z "Katedry Marii Panny w Paryżu". Znów kobieta, której jedynym walorem jest uroda, poza tym pusta jak dzban i zaprogramowana na to, żeby w kółko bredzić o Febusie. Nie mogłam jej znieść.
Użytkownik: Losice 07.01.2024 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy myślę o irytujących... | jolekp
Ja bardzo nie lubię Jona (syna Ireny) - emocjonalnie mały chłopczyk zawsze robiący to co zadowoli mamusię.

Utkwił mi w pamięci cytat dotyczący Fleur i jej ślubu.

"Panna młoda była doskonale opanowana, a w białej sukni i welonie, zarzuconym na krótko przycięte, ciemnokasztanowate włosy, piękniejsza niż kiedykolwiek; skromnie przymknięte powieki skrywały ciemnobrunatne oczy. Na zewnątrz zdawała się całą sobą uczestniczyć w ceremonii. Ale gdzie była jej dusza? Gdy oboje przechodzili obok Holly, Fleur podniosła powieki i niespokojny błysk niebieskawych białek utkwił w pamięci Holly, niby trzepotanie skrzydeł uwięzionego w klatce ptaka".

Ten ... trzepoczący skrzydłami ptak uwięziony w klatce .... akurat ona najmniej na to zasłużyła ..
Użytkownik: Kakyuu 06.01.2024 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Marcel z cyklu "W poszukiwaniu straconego czasu" - Nie znoszę typa. W całej serii nie znalazłam nic, za co można by go chociaż trochę lubić. Z racji pozycji myśli, że mu się wszystko należy. Tak na prawdę sam nie wie czego chce, zmienia zdanie, doszukuje się nie wiadomo czego u innych, a biedna Albertyna musiała być na każde jego zawołanie. Przecież tylko palnąć w łeb, żeby się nad sobą zastanowił.

2. Hercules Poirot z serii książek Agathy Christie. Czuję, że wsadziłam teraz kij w mrowisko. Mimo ogromnego uwielbienia dla twórczości Christie i dla sposobu rozwiązywania zagadek przez Poirota, sam Hercules jest wyjątkowo irytującą postacią. Ekscentryk z przerośniętym ego, przekonany o swoim geniuszu, uważa, że jest ponad zwykłymi ludźmi, patrzy na wszystkich trochę z góry, a Hastingsa, którego nazywa swoim przyjacielem, traktuje raczej jak kogoś, kogo lubi z litości. Także szacunek za niezwykłą inteligencję i zdolności analityczne, ale nie zostałby moim przyjacielem.

3. Zofia Wilkońska z cyklu "Kółko się pani urwało" Jacka Galińskiego. Główna bohaterka przyprawiała swoim zachowaniem o dreszcze i nieokiełznaną irytację. Bardzo nieprzyjemna z charakteru, opryskliwa, niemiła, krytykująca wszystko i wszystkich - jak leci. Upierdliwości też jej nie brakuje. Nie chciałabym spotkać jej na swojej drodze.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 06.01.2024 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Marcel z cyklu "W posz... | Kakyuu
Trafiłaś, Marcelka się nie da lubić. Ja nie dokończyłem cyklu Prousta, i chyba właśnie przez tą postać. Wykopać go w kosmos! (i tu z kolei ja pewnie ruszyłem drugim kijem mrowisko, i już słyszę wzbierający szum oburzenia :D)
Użytkownik: janmamut 06.01.2024 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Bohater zbiorowy: przyroda w "Nad Niemnem". Po wymienieniu stu roślinek i śpiewających w nich ptaszków chciałoby się przejechać po tym walcem, zrzucić napalm, a na koniec zasypać solą, by się nie odrodziło i nie dręczyło przez kilka stron nic nie wnoszącego opisu.

2. Emma Bovary, wiadomo skąd. Jedna z najdurniejszych kobiet w całej literaturze. Gdyby chociaż była durna na własne konto, ale nie: musi doprowadzić do nieszczęścia męża i dziecko.

3. Muminki. Wszystkie razem i każdy z osobna. Sprawiają wrażenie, jakby po stu pokoleniach chowu wsobnego ujawniły się w nich wszelkie upośledzenia umysłowe. Postacie niby płaskie i papierowe, a irytują potwornie, potwory jedne!
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Bohater zbiorowy: przy... | janmamut
Mamucik, uwielbiam Cię (wiem, to nie na temat), a Muminki nie są takie płaskie, skoro tak Cię wkurzają. No i nie mów, że nie cenisz Mamusi Muminka. :Do
Przyrodę nad Niemnem lubię, gorzej z tą globusową hipochondryczką.
Użytkownik: janmamut 06.01.2024 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucik, uwielbiam Cię (w... | Czajka
/blush mode on/
:-*
/blush mode off/

Debilowi Quentinowi współczuję, temu z "Kwiatów dla Algernona" współczuję jeszcze bardziej, a przy czytaniu o Muminkach miałem nadzieję, że przyleci jakieś ptaszysko i przynajmniej część pożre. To już wolę mistrza Dryjera: przynajmniej jest zabawnie.

Inną Orzeszkową cenię, normalne opisy przyrody mi nie przeszkadzają; u Sienkiewicza, Mickiewicza czy Lema wręcz zachwycają, ale "Nad Niemnem" to jakiś koszmar. Zastanawiam się, czy ktoś robił badania, czy to wszystko, co występowało w opisach, mogło rzeczywiście kwitnąć i świergolić razem.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: /blush mode on/ :-* /bl... | janmamut
Ciekawe by to było, ale nie wiem czy by przeżył takie badania, bo musiałby czytać te opisy wielokrotnie.

A u Lema to gdzie przyroda jest? Bo kojarzę tylko jakieś mikre pnącza, które potem się okazały być brudnymi kalesonami. Reszta zardzewiała albo szarobura. :)
Użytkownik: janmamut 06.01.2024 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe by to było, ale n... | Czajka
A to już nawet we wczesnych opowiadaniach, gdzie inni napisaliby "Ted przejechał kilometr", u Lema jest porządny opis, co było po drodze. A opisy (działania) oceanu w "Solaris" to przecież smaczki same w sobie!
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A to już nawet we wczesny... | janmamut
No ale przyznasz, że kwiatków u niego mało. To już wolę Marcelka, nie skąpi opisów. Lem mnie przygnębia.
Użytkownik: janmamut 06.01.2024 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale przyznasz, że kwia... | Czajka
Tak, w dodatku opisuje nie tylko przedmioty, ale poruszenia psychiki. Jak można go nie lubić, zwłaszcza gdy wiemy, ile Proust własnego zdrowia w to włożył?
Użytkownik: jolekp 07.01.2024 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: /blush mode on/ :-* /bl... | janmamut
Pewnie wyjdę teraz na ignoranta, ale kim jest Quentin?
Użytkownik: janmamut 07.01.2024 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie wyjdę teraz na ign... | jolekp
Oj, przeziębienie mnie już rozkładało, rozum wyjadając! Oczywiście nie Quentin, lecz Benjy z "Wściekłości i wrzasku".
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Bohater zbiorowy: przy... | janmamut
Już się nie chcę angażować w obronę kolejnej kobiety z literatury, ale mąż Emmy sam jest sobie winien: tak się to kończy, jak się żonę kupuje ;P
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Już się nie chcę angażowa... | Raptusiewicz
No ale ona była odklejona od rzeczywistości, nawet nie podjęła próby stworzenia rodziny. A przecież czuła coś do niego na początku. Coś kojarzę z likierem było.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale ona była odklejona... | Czajka
Nie wiem, czy coś czuła, ja zapamiętałam bardziej kwestie majątkowe. Próbę chyba podjęła, skoro mieli dziecko. A że była odklejona, to nie jej wina, taka indoktrynacja kobiet, że tylko w miłości wolno im się spełniać, jak Don Kichot się zaczadziła romansami :)
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy coś czuła, ... | Raptusiewicz
No nie, miały się spełniać jako żony, a nie jako romantyczne kochanki. Jej system wartości (w przeciwieństwie do don Kichota) był postawiony na głowie zupełnie.

Ps. Niech jakaś dobra dusza zgłosi Izabelę Łęcką - następna zaczadzona :)
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie, miały się spełnia... | Czajka
Ale miały połączyć jedno z drugim, a w rzeczywistości się okazywało, że tak pięknie nie jest. Emma chciała być szczęśliwa, co nie wydaje mi się ostatecznie aż tak oderwane. A Izabela to kolejna niesłusznie znienawidzona - wyjdziesz za mąż dla pieniędzy: źle, nie wyjdziesz: też źle ;P
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale miały połączyć jedno ... | Raptusiewicz
Emma goniła za powierzchownymi aspektami - w dodatku była zakupoholiczką.
Izabela była zdradliwą snobką. Zniszczyła biednego Wokulskiego, który mógłby być taki szczęśliwy z panią Stawską. O widzisz i to jest wzór kobiety cnotliwej i pełnej zalet. :)
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Emma goniła za powierzcho... | Czajka
A biedny Wokulski to się nie ożenił dla pieniędzy przypadkiem? ;P
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A biedny Wokulski to się ... | Raptusiewicz
Bo ta stara Minclowa go zmanipulowała :D
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo ta stara Minclowa go z... | Czajka
Ja tam sądzę, że Wokulski najpierw otruł szefa, a po ślubie swoją małżonkę, bo coś tam w zbyt dogodnym momencie wszyscy umierają ;)
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam sądzę, że Wokulski... | Raptusiewicz
E tam, Wokulski sam własnoręcznie by się wzbogacił, nie był mu potrzebny ten lichy sklepik. Fortunę nieporównywalnie większą na wojnie zbił.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: E tam, Wokulski sam własn... | Czajka
Spekulując zbożem, i kto tu niby cnotliwy jest? Dorabianie się na wojnie to takie mało zacne :)
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Spekulując zbożem, i kto ... | Raptusiewicz
No ale on przecież mąkę głodnym żołnierzom z narażeniem życia dowoził. Nie jego wina, że w czasie wojny mąka droga jest :P
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale on przecież mąkę g... | Czajka
Faktycznie biedny ten Wokulski, ciagle wiatr w oczy ;P
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale miały połączyć jedno ... | Raptusiewicz
Emma jest tym typem kobiety, która nie mogłaby być szczęśliwa nigdy, bo jej oczekiwania wobec życia były nierealistyczne - chciała romansu rodem z powieści, a nie nużącej prozy życia, i na tym polega jej oderwanie.

A Izabela Łęcka nie miała absolutnie nic przeciwko pieniądzom Wokulskiego, uwierało ją wyłącznie pochodzenie tych pieniędzy. Cytaty:

"Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela, że Wokulski ma twarz niepospolitą. Rysy wyraziste i stanowcze, włos jakby najeżony gniewem, mały wąs, ślad bródki, kształty posągowe, wejrzenie jasne i przejmujące… Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie — byłby bardzo przystojnym; gdyby urodził się księciem — byłby imponująco piękny".

"Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem, a przynajmniej górnikiem, który zrobił miliony, dziesięć lat mieszkając pod ziemią!… Ale on był tylko kupcem, w dodatku galanteryjnym!… Nie umiał nawet po angielsku, co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz, który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni. Taki człowiek, co najwyżej, mógłby być dobrym doradcą, nawet nieocenionym przyjacielem (w gabinecie, gdy nie ma gości). Nawet… mężem, boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia. Ale kochankiem… No, to byłoby po prostu śmieszne… W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec".
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Emma jest tym typem kobie... | jolekp
Nie neguję oderwania Emmy, ale też jej nie winię.

Problem z tymi bohaterkami jest taki, że są wszystkie napisane przez mężczyzn ;)
Użytkownik: jolekp 06.01.2024 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie neguję oderwania Emmy... | Raptusiewicz
Ja mam taką teorię, że wszyscy ci XIX-wieczni autorzy widywali swoje żony tylko wtedy, kiedy je odwiedzali w alkowie jak ich solidnie przypiliło i dlatego potrafili pisać o kobietach wyłącznie w kontekście ich urody, a ich rolę sprowadzać li tylko do bycia przedmiotem pożądania.
Użytkownik: Raptusiewicz 06.01.2024 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam taką teorię, że ws... | jolekp
Pewnie tak. Zresztą mężczyznom się zawsze było wolno romantycznie realizować poza malżeństwem, taki Petrarka przecież swoje sonety nie do żony pisał :)
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam taką teorię, że ws... | jolekp
Horpyna taka nadobna nie była za bardzo :))
Problem w tym, że kobiety wtedy funkcjonowały jako muzy. Chyba że były Jane Austen akurat.
Użytkownik: Raptusiewicz 07.01.2024 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zawsze: Serce kobiety | janmamut
Tego nie znam, może trzeba będzie sprawdzić :)
Użytkownik: janmamut 07.01.2024 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tego nie znam, może trzeb... | Raptusiewicz
Londona zawsze warto. No, prawie zawsze, ale opowiadania to mistrzostwo świata.
Użytkownik: lutek01 06.01.2024 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Bohater zbiorowy: przy... | janmamut
Bo "Nad Niemnem" to jest zielnik z elementami fabuły.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 06.01.2024 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Bohater zbiorowy: przy... | janmamut
Nie no, Muminki wkurzają owszem, ale i rozczulają serducho. Wzbudzają skrajne emocje, więc nie ma mojej zgody na ichniom płaskość. Liberum veto primo!
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Karlsson z dachu - kłamliwy egoistą
2. Królik (Kubuś Puchatek) - przemądrzały typ bez cienia uczuć
3. Emma Bovary - no niestety, chociaż czy to jej wina, że była niepoprawną romantyczką?


I zgłaszam protest - w razie gdyby były liczone głosy potępiające - powinno się brać pod uwagę obronę. Niniejszym biorę w obronę Marcelka - był wrażliwym geniuszem, to wszystko tłumaczy.
Użytkownik: lutek01 06.01.2024 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Karlsson z dachu - kła... | Czajka
Kiedyś była taka zabawa - jakim bohaterem z Kubusia Puchatka jesteś (Kangurzyca - archetyp matki, Tygrysek - młodzieniec-rozrabiaka, Kłapouchy - neurotyk itd.). Otóż wyszło, że jestem Królikiem, więc czuję się w obowiązku wziąć Królika w obronę. To dzielny,  przedsiębiorczy, pracowity, praktyczny i ogarnięty życiowo zwierz. Oddany krewnym i znajomym. Może nie tak  uduchowiony i bujający w obłokach jak Puchatek, no, ale powiedzmy sobie szczerze, bez takich twardo stąpających po ziemi Królików nie zajechalibyśmy daleko. Więc proszę się Królika nie czepiać.
Użytkownik: Czajka 06.01.2024 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś była taka zabawa -... | lutek01
O, przykro mi bardzo. Hyhy, najdalej zaszli z Królikiem wracając we mgle z Przyprawy. On wszystkich miał w nosie, nawet na biednym, utkniętym Kubusiu ścierki wieszał - liczyła się tylko organizacja, dyrygowanie i żeby on miał rację.
Także w tej ankiecie coś dopisz sobie, bo milszy jesteś od Królika. :D
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 06.01.2024 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś była taka zabawa -... | lutek01
O! Co to było? Ah, tak! To Ty mój burczący brzuszku :)
Króliku, nie masz tam jakiegoś garnczka miodu? Tak sobie myślę (myślę??), że czas coś przekąsić. Tylko obawiam się, że po skonsumowaniu mogę mieć problem z wyjściem z Twojej norki :D :D

Tak - Królika ciężko polubić, natomiast ma wiele racjonalnych, przydatnych życiowo cech charakteru. Ale jakże często irytuje!
Użytkownik: Marylek 07.01.2024 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś była taka zabawa -... | lutek01
Witaj, bracie! Też mi wtedy wyszło, że jestem Królikiem.
"Najęty Bryś". To ja.
Od tamtej pory staram się odpuszczać i nie być taka najęta. Jak sobie o tym przypomnę...
Użytkownik: Monika.W 08.01.2024 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, bracie! Też mi wte... | Marylek
Odpuszczanie jest ważne.
Użytkownik: Monika.W 07.01.2024 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś była taka zabawa -... | lutek01
Też jestem Królikiem. W 100%. Zgroza...
Ale bardzo dziękuję za Twoją charakterystykę. Daje jakąś nadzieję.
Do tej pory akceptowałam tylko to, że wszystko muszę zorganizować. A ty tyle pozytywów mi pokazałeś.
Użytkownik: lutek01 07.01.2024 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Też jestem Królikiem. W 1... | Monika.W
A z przyjemnością!
My Króliki żyjący po praktycznej stronie życia wiemy, że dobra organizacja to podstawa każdego przedsięwzięcia. I wcale nie jesteśmy takie złe!
Użytkownik: Monika.W 08.01.2024 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: A z przyjemnością! My Kr... | lutek01
Króliki wszystkich krajów - łączcie się...
Użytkownik: Czajka 08.01.2024 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Króliki wszystkich krajów... | Monika.W
Czy Wy nie pamiętacie, że Królik nie był Świetnym Organizatorem? Był tylko pozorantem biegającym z pustą taczką po budowie. Ten ankieter musiał czytać Kubusia bez zrozumienia. :D
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.01.2024 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
No, dobrze mi się przypomniało, że podobny temat już był - tylko bez plebiscytu :-). Szukałam, szukałam i znalazłam.
W ówczesnym swoim poście, jak widzę, nie wymieniłam niektórych postaci, a i tak ich jest za dużo. A tu tylko trzy do wybrania... Trudna sprawa.
Dobra, próbuję.

1. Holden Caulfield z "Buszującego w zbożu". Paskudny cyniczny i egoistyczny manipulant, cwaniak, łgarz, bufon. I niech mi nikt nie mówi, że to wynika z nastolatkowego buntu, bo czytam książki dla młodzieży z różnych okresów literackich, z buntem średnio w co trzeciej mam do czynienia, a takiego typiszcza nie spotkałam i mam nadzieję, że nie spotkam.

2. Tomasz Judym z "Ludzi bezdomnych". Powinno się go uwielbiać, nieprawdaż, bo taki idealista, co wszystko (czytaj: kobietę, której nazawracał w głowie) poświęcił dla pracy na rzecz biedniejszych i słabszych. A potem jeszcze ponad sto lat później są tacy, co się dziwią, że lekarze nie pracują 24/7 i jeszcze za tę niepełną dyspozycyjność chcą jakichś pieniędzy i szacunku, bo jak to - zawód wybrali z powołania, no przecież jest przykład: ten Judym...

3. Bridget Jones z "Dziennika" tejże i kontynuacji. Ja rozumiem, że to postać satyryczna, ale nic nie poradzę, wkurza mnie śmiertelnie, może dlatego, że na własne uszy widziałam i słyszałam, jak dziesiątki kobiet pisały i mówiły "ach, Bridget Jones to ja!". No, naprawdę, i potem co się dziwić mizoginom, którzy sądzą, że baby myślą tylko o tym, jak poderwać faceta i czy dobrze policzyły kalorie...
Użytkownik: ka.ja 10.01.2024 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No, dobrze mi się przypom... | dot59Opiekun BiblioNETki
No popatrz, a ja znałam osobiście co najmniej trzech Holdenów Caulfieldów płci obojga i pomimo pewnej rezerwy, dość ich lubiłam. Sprawdzałam ostatnio, mimo upływu ponad ćwierćwiecza nadal czuję sympatię do tego chłopaka i rozumiem jego postawę wobec świata. Nie chciałabym mieć w domu własnego egzemplarza, fakt, ale jako postać literacka bardzo do mnie przemawia i pozwala sobie przypomnieć nastoletni bunt totalny.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.01.2024 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No popatrz, a ja znałam o... | ka.ja
Ja nie byłam w stanie go polubić - ani jako nastolatka, ani 30 lat później. Jakoś ta forma buntu do mnie nie umiała trafić.
Użytkownik: Monika.W 07.01.2024 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Ignacy Borejko z Jeżycjady. Za totalny egoizm i egocentryzm. Wiele przykładów nie przejmowania się uczuciami innych, żadnej chęci zrozumienia. Elitaryzm posunięty do absurdu - kto nie jest taki, jak ja - jest nie wart niczego.

2. Emma Bovary - j.w. Egoizm i egocentryzm.

3. Izabela Łęcka - tu bardziej subiektywnie: przez nią Wokulski się zmarnował. A tyle mógł zrobić. Pewnie w tym jest sporo winy Wokulskiego też. Ale to Łęcka nie wkurza, jak czytam "Lalkę".
Użytkownik: Artola 07.01.2024 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Józefina z Bruliona Bebe B. Za to, że była nieodpowiedzialną, niedojrzałą matką. Stworzyła dysfunkcyjną rodzinę, jej dzieci musiały się nią opiekować i być rodzicami własnej matki! A w końcu je porzuciła, zostawiła same ("opieka"Kłamczuchy naprawdę niewiele wnosiła...) Aż mnie trzęsło jak czytałam o całej tej sytuacji!

2. Soames Forsyte za to, że czuł się posiadaczem własnej żony. Brrr! I za słabość charakteru, którą czasem maskował agresją. A do tego sztywniak i pozorant...
"Nieskazitelność zrosła się, jak skóra, z wyglądem Soamesa: niepodobna go było wyobrazić sobie z jednym bodaj włoskiem nie na miejscu, z krawatem zbaczającym bodaj na jedną ósmą cała od geometrycznej linii środka, w kołnierzyku, który by nie lśnił jak słońce. Za żadne skarby świata nie wyszedłby z domu nie wykąpawszy się - kąpiel bowiem stanowiła nakaz mody; i z jak bezgraniczną pogardą odnosił się do ludzi, którzy tego nie czynili!"
Nie raz ta postać budziła wręcz moje obrzydzenie...

Nad 3. muszę jeszcze pomyśleć
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 07.01.2024 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Na pierwszym miejscu stawiam Flema Snopsa - kanalię znaną z powieści Williama Faulknera, najbardziej opisaną i scharakteryzowaną w trylogii Zaścianek (Faulkner William), Miasto (Faulkner William), Rezydencja (Faulkner William). Postać, której Faulkner nie udzielił choćby jednej pozytywnej cechy. Podstępny, karierowicz w najbardziej negatywnym ujęciu, który dla osiągnięcia zamierzonego celu nie cofnie się przed niczym, bezlitosny tyran dla swojej rodziny, nie da się go polubić. Jest także patriarchą, twórcą rodu Snopsów, w której ze świecą szukać dobrego charakteru, którego darzylibyśmy choć współczuciem.

2. Cathy - z powieści Na wschód od Edenu (Steinbeck John). Kobieta bez uczuć, arogancka, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Prawdziwa modliszka. Już wszystkiego nie pamiętam, ale okropna postać, która także nie dostała od autora ni jednej pozytywnej cechy

3. Mała Mi - przecież jako dziecko, jak tylko pojawiała się w jakimś epizodzie, od razu ciśnienie mi rosło i chciałem ją batożyć porządną bambusową laską ;)
Cyniczna, zadziorna, uparta, przemądrzała, często wredna...
Użytkownik: jolekp 07.01.2024 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Na pierwszym miejscu s... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Przez Cathy musiałam sobie zrobić jakiś miesiąc przerwy w czytaniu, absolutnie koszmarna bohaterka.
Użytkownik: Margiela 07.01.2024 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
(po dojrzałym namyśle) Wiem. Narrator-bohater "Madame" Libery. We własnych oczach młody intelektualista-nonkonformista o zachwycająco ciętym języku. W rzeczywistości snob do n-tej potęgi, małoletni mędrek i zadufek. Zgiń, przepadnij!
Użytkownik: Monika.W 08.01.2024 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: (po dojrzałym namyśle) Wi... | Margiela
Mogłabym go dołożyć do mojej listy. Bardzo go nie lubiłam.
Użytkownik: misiak297 08.01.2024 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Oto moje typy

1 Dorota Rumianek, czyli hoża-Dorotka-idiotka z Wnuczka do orzechów (Musierowicz Małgorzata). Panna przemądrzała, która za mądra nie jest (wbrew temu, co próbuje nam wmówić osoba narratorska). Zresztą cały ten absurdalny wątek Jeżycjady (romantyczny - nie piszę szczegółów, żeby nie spoilerować) nadawałby się do kosza.

2 Edmund Price z Mansfield Park (Austen Jane). Austen miała talent do kreowania wkurzających postaci, ale ja je wszystkie naprawdę lubię mimo ich irytujących cech. I dość ograniczoną panią Bennet, i rozgadaną pannę Bates, i panią Norris, która tak dobrze oszczędzała własne pieniądze, jak wydawała cudze, i manipulatorską Karolinę Bingley - ale Edmund Bertram to postać potraktowana bardzo poważnie. Moralista i sztywniak, mający w sobie coś fanatycznego.

Nad typem nr 3 muszę jeszcze pomyśleć.
Użytkownik: fugare 08.01.2024 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
1. Sinuhe („Egipcjanin Sinuhe” M.Waltari) irytował mnie swoją, młodzieńczą co prawda, ale głupotą i egoizmem, kiedy dla pięknej Nefernefernefer doprowadził do upadku, a w konsekwencji do śmierci swoich rodziców, a następnie zrozumiawszy swój błąd zemścił się na … obiekcie swoich źle ulokowanych uczuć.
2. Emma („Pani Bovary” G.Flaubert) z podobnych powodów – jedna z najbardziej egocentrycznych bohaterek literackich i jak widzę kandydatka na podium.
3. Kolejna postać męska za lizusostwo i pychę - Pastor Collins („Duma i uprzedzenie” J.Austin), choć w tym przypadku to raczej naciągnięte trzecie miejsce, bo dałoby się go jeszcze jakoś obronić, ale że przyszedł mi do głowy, to niech już będzie w zestawie.
Użytkownik: lutek01 08.01.2024 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Sinuhe („Egipcjanin Si... | fugare
Co do pastora - zgadzam się, ale na podium musiałby się z żoncią zmieścić. Ta to lubiła siać zamieszanie.
Użytkownik: lutek01 08.01.2024 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do pastora - zgadzam s... | lutek01
Oj byk mi się wkradł, za co już mi głowę zmyto.
Pastorowie mi się pomylili. I pastorowe. Chodziło oczywiście o pastorową Elton.
Użytkownik: fugare 08.01.2024 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj byk mi się wkradł, za ... | lutek01
Tej damy jeszcze nie znam. :)
Użytkownik: Sznajper 08.01.2024 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Nie będę wymieniał bohaterów książek, które czytałem dawno, bo oprócz ogólnego wrażenia nie mógłbym zbyt dobrze uargumentować swojego zirytowania.

Ostatnio powtarzam Pięcioksiąg o Wiedźminie Sapkowskiego i moim nr 1 będzie:

1. Geralt z Rivii - jaka to jest mękoła. Lepiej żeby milczał i wzorem Henry'ego Cavilla tylko pomrukiwał, bo kiedy już otworzy usta, to potrafi tylko narzekać, albo wywodzić jakimże to on nie jest nieczułym mutantem.

Użytkownik: ilia 09.01.2024 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Dla mnie najbardziej wkurzającą bohaterką była Erika z "Pianistki" Elfriede Jelinek. A dlaczego? Przytoczę jako uzasadnienie to co już kiedyś napisałam. Główna bohaterka jest odstręczająca, wcale mi jej nie żal. I nie można tłumaczyć - jej braku charakteru, bierności, antypatyczności, seksualnych masochistycznych obsesji - dominującą matką. Mamusia, rzeczywiście była straszna. Ale mamusia mogła "ustawiać" małą Erikę, odebrać jej dzieciństwo, ćwiczyć jak pieska, ale żeby dorosła Erika, kobieta pod czterdziestkę nie miała własnego łóżka i spała z matką, nie miała własnego prywatnego życia, a jeśli już, to musiała się z nim kryć jak jakaś nastolatka, żeby musiała się tłumaczyć z każdego uczynku na własny rachunek typu kupno sukienki, spóźnienie się na kolację itp., to darujcie, to nie wina matki, tylko Eriki. Obecnie jest tendencja, aby wszystkie niepowodzenia tłumaczyć traumatycznym dzieciństwem. Dorosły człowiek w takiej sytuacji, albo walczy i wywalczy sobie swoje prawa, albo jeśli się nie da, to opuszcza toksycznego rodzica lub współmałżonka. Podobno książka jest na motywach autobiograficznych.
Użytkownik: ka.ja 10.01.2024 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Po dłuższym zastanowieniu wyszperałam z pamięci tylko trzy wkurzające postaci, ale jestem przekonana, że było ich znacznie więcej, tylko wyparłam.

Niemożliwie drażniła mnie Krystyna córka Lavransa. W ogóle już nic z fabuły nie pamiętam, tylko, że miałam ochotę Krystynę unurzać w smole i wytarzać w pierzu. Na emeryturze wrócę do tej książki, bo pewnie jest jakiś powód, dla którego ludzie się nią zachwycają, możliwe też, że po prostu czytałam ją w niewłaściwym momencie życia i dlatego zapamiętałam tylko bezustanne wyrzuty sumienia głównej bohaterki.

Ostatnio po latach wróciłam do Ani Shirley i odkryłam, że Tadzio Kent budzi we mnie wszystkie najgorsze uczucia. Z natury jestem wyrozumiała dla dzieci, nie mam wielkich oczekiwań i wiele potrafię złożyć na karb niedojrzałości rozwijającego się układu nerwowego, ale ten dzieciak mnie tak irytuje! Zamęczył na śmierć kurczaka wlokąc go za szyję po podwórku! Ania zrezygnowała z wzięcia kota, bo wiedziała, że ten paskudny smarkacz by go zabił! Ale wystarczyło, że zaczął robić smutną minkę, i już załatwione, wybaczone, nie ma sprawy.

Ostatnia postać literacka nie jest fikcyjna - to Irena Krzywicka, którą bardzo doceniam za dokonania, ale czytanie o tym, jak traktowała syna, synowe i przyjaciół, mało mnie nie przyprawiło o wylew. Wtrącała się dokumentnie we wszytko, nie miała cienia empatii, zielonego pojęcia o dyskrecji ani takcie. Musiała być zawsze w centrum zainteresowania i egzekwowała to z absolutną bezwzględnością. Straszliwy babsztyl.
Użytkownik: Margiela 11.01.2024 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Po dłuższym zastanowieniu... | ka.ja
Bohaterowie niefikcyjni? Tak, to otwiera zupełnie nowe możliwości! Pozwalam sobie dorzucić Kossaków in toto, ze szczególnym uwzględnieniem niejakiej Lilki, Marii Bzowskiej-Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Z "Marii i Magdaleny" czytanej w latach nastoletnich zapamiętałam rodzinę ogromnie zżytą i tkniętą uroczym szaleństwem. Po powrocie zastałam:
A. Maniusię, despotyczną szarą myszkę (tak, nie sposób tego inaczej ująć) z wyraźnie wyczuwalną mgiełką dulszczyzny;
B. Wojteczka, rozpieszczanego przez cały dom bon vivanta, zdradzającego wyżej wspomnianą Maniusię notorycznie i bez cienia skrupułów;
C. Jerzego, kompletnie nieobecnego najstarszego syna;
D. Lilkę, pannicę nie tyle rozpieszczoną, ile wręcz rozpuszczoną jak dziadowski bicz, od najmłodszych lat przekonywaną o własnej cudownej piękności, nieomylności i przeróżnych talentach, dających prawo do nieliczenia się z uczuciami innych;
E. Madzię. Nieszczęsną Madzię, tańczącą przed siostrą na paluszkach, we własnym przekonaniu niegodną zdmuchnąć pyłu z jej pantofelków, a traktowaną, cóż za niespodzianka, jak popychadło, rozstawiane po kątach i dyscyplinowane w podobnym stylu, jaki z czasem w stosunku do samej Marii mieli przybierać Pawlikowscy ("oj, ty głupi scurecku...).
Uciekłam, gdzie pieprz rośnie. A kiedy jeszcze przeczytałam "Simonę", rzecz o dziewczynie, która postanowiła zwiać z tej trującej kossakowskiej cieplarni na świat pachnący swobodą i puszczą...
Nie ma dla mnie powrotu do Kossakówki.
Użytkownik: Margiela 11.01.2024 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterowie niefikcyjni? ... | Margiela
Albo nieco inaczej. Jest powrót, jeśli idzie o tropienie realiów, obyczajowość, w ogóle "obraz epoki". Pod tym względem "Maria i Magdalena" jest i pozostanie niezastąpiona. Ale opisy samych relacji rodzinnych, zwłaszcza siostrzanych, w czasie kolejnych lektur próbuję pomijać. Co, oczywiście, nie jest łatwe, zważywszy charakter dzieła;)
Użytkownik: ka.ja 11.01.2024 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterowie niefikcyjni? ... | Margiela
O, matko, TAK! W "Marii i Magdalenie " Lilka była potworna, ale jakiś tam urok dla mnie jeszcze miała, mogłam ją nawet polubić mimo wszystko, niestety z Wojnę szatan spłodził: Zapiski 1939-1945 (Pawlikowska-Jasnorzewska Maria) wyziera taka zmora i jęczybuła, że z trudem doczytałam do końca.
Użytkownik: Margiela 11.01.2024 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: O, matko, TAK! W "Marii i... | ka.ja
A to ja sobie jeszcze dzienniki Dąbrowskiej zacytuję, wpis z 28 października 1935 (ortografia i interpunkcja oryginalne):
"[...] wieczorem u Kossaków (Wojciech). [...] żałosne wrażenie [...]. Że też taki świat poczciwych mamutów i wsteczników zachował się gdzieś jeszcze. Nie mówiąc o inteligencji! Dość powiedzieć: Jedynym błędem rządu jest to, że »zniszczył« ziemiaństwo (?). [...] W końcu pani Kossakowa: (obaj bliźni bracia Kossakowie, Wojciech i Tadeusz pożenili się z dwiema siostrami Kisielnickimi) – Ja się wogóle nie uspokoję, dopóki nie będziemy mieli króla. Dodajmy jeszcze straszliwe bohomazy w pracowni Kossaka, zakupywane przez M.S.Wojsk. i t.d. Dodajmy serdeczności, jakimi mnie obsypują (»mon illustre cousine« – Juliusz Kossak był żonaty z Gałczyńską, którąś z moich prababek) i dziwożonowate dziwadło – Lilkę Jasnorzewską – przyjemno-przykry koszmar. Nie wiem jak ja się z tej znajomości wywinę, ale to obcość tak straszna, że trudno sobie większej wyobrazić (choć Jasnorzewską bardzo lubię)."
Użytkownik: Artola 11.01.2024 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga. Po niezwykl... | lutek01
Akurat robię powtórkę Ani i jestem w Szumiących Topolach. Ta część obfituje we wkurzających bohaterów!
Wspomnę tylko o pani Gibson, która po prostu zrobiła sobie służącą z własnej córki, gnębiąc ją i poniżając do granic możliwości! Nawet Ania miała już ciarki jak tego słuchała... Jak czytałam, że 80-latka wysypiała się popołudniami, żeby w nocy budzić córkę co godzinę z żądaniem czegoś tam-to miałam ochotę utopić ją w łyżce wody!
Kolejna to pani Wywąchiwacz, która na weselu mówiła wszystkim, co jej ślina na język przyniesie, wzbudzając płacz rozpaczy u jednych a szyderczy śmiech u pozostałych...
I babka Elżbiety...Uch...Jak ona wychowywała to dziecko :(
Tylko nadzieja na Wymarzony dom Ani trzyma mnie jeszcze w Szumiących Topolach ;)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: