Dodany: 26.05.2008 23:26|Autor: rysielec
Problem z własnym "super"
Kojarzycie wpis w „Dzienniku” Gombrowicza o „Potopie”? Ten, co to sprowadza Sienkiewicza do roli małego szulera literatury, który korkuje głowy Polaków różnymi schematami itakdalejitakdalej? Czytając książki Ernesta Hemingwaya czuję się troszeńkę jak ten słynny pan od walizki, gąb i Argentyny: na tle ważnych spraw widzę urocze uproszczenia. Świat wykreowany przez Hemingwaya jest wypełniony supermężczyznami, mężczyznami ze wszystkich sił starającymi być super, tymi, co mają problem ze swoim „super” i dużą częścią kobiet, które są pod wpływem tych „super”. Największych atutem prozy Hemingwaya jest fakt, że to w żaden sposób nie obniża poziomu jego książek, a dodaje konwencję, w której jest miejsce zarówno na śliczne sceny miłosne, walki byków, jak i istotne tematy. Mocno osadzony w tym świecie „Stary człowiek i morze” jest opisem walki ze starością, z pojawiającymi się objawami niedołęstwa i uczuciem bycia niepotrzebnym.
Wszystkie te elementy ostatniego etapu życia były największą fobią Hemingwaya, co zostaje przelane w kreację głównego bohatera. Santiago ma wyraźny problem z przedrostkiem „super”: od osiemdziesięciu czterech dni nie złowił żadnej ryby i oznaczyli go już jako salao (najgorsza odmiana pecha). Jedyną osobą, która ciągle ufa w zdolności starca jest piętnastoletni chłopiec, jego uczeń. Hemingway w świetny sposób opisuje relacje między nimi, tworząc cienką iluzję otaczającą Santiago, że niby wszystko w porządku u niego, że mały nie załatwia mu jedzenia, że ma ciągle świeżą gazetę. Początkowo tekst jest niesamowicie zdawkowy, suchy i chroboczący piaskiem między zębami. A potem Santiago wypływa w morze.
I nowela zmienia lekko charakter, stając się małym studium walki z przeciwnościami. Po jednej stronie jest on, ciągle ufający wodzie, odnoszący się z szacunkiem do ogromnej ryby na końcu wędki, a po drugiej ślepo płynąca zwierzęca przeszkoda. Widać spokój, opanowanie, charakter. Do końca tekstu będziemy mieli do czynienia z korzystaniem ze wszystkich atutów wieku Santiago: z doświadczenia, opowieści z przeszłości i ogromnej wiedzy rybaka.
Siła tej noweli tkwi w rozwinięcia podstawy filozofii życiowej Hemingwaya o niezniszczalności człowieka, o tym, że da się wygrać mimo wszystko. Sama idea „Starego człowieka i morza” sprawia, że jest miło, ciepło i ma się siłę na kolejny sprawdzian, ciężki dzień lub inny obowiązek. To co doprowadziło do sytuacji, w której większość uczniów wymienia tę książkę jako „okropną” lekturę? Hemingway gdzieś w trakcie przekładania świetnej idei na papier pogubił się w słowach, tworząc coś trudnego do przeczytania. Słowa jakoś nie biegną, nie składają się w zdania, a zdania w dłuższą treść. Coś jest nie tak w tych literkach.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.