Dodany: 24.10.2013 00:51|Autor: male_czarne

„Odwagi, Charlotto, odwagi!”


„Co za niezwykła książka!” – pomyślałam, gdy tylko ukończyłam pokaźne dzieło Eryka Ostrowskiego. Niezwykła, tak jak główna bohaterka, Charlotte Brontë, jej rodzeństwo, jej książki i życie. Niezwykła, bo niesamowitą pracę wykonał Ostrowski, analizując spuściznę literacką, ale także listy, które wyszły spod jej ręki, przedstawiając obrazy, kreśląc – na ile to możliwe – osobowość jednej z największych pisarek w historii literatury.

Kim jest Charlotte Brontë? Kim była dla sobie współczesnych, dla elity intelektualnej Anglii XIX wieku, dla licznej grupy swoich czytelników? Ci, który ją poznali, zwracali uwagę na jej niewielką posturę, poważny wyraz twarzy oraz niezwykłe spojrzenie. Dla czytelników pozostawała Jane Eyre, bohaterką swej najbardziej popularnej powieści, ale także Currerem Bellem, jednym z trzech sławnych „braci”-pisarzy. Dla rodziny była Charlotte – starszą siostrą, podporą, nieustannie zamartwiającą się i zadręczającą przyszłością swego rodzeństwa. Ironia losu sprawiła, że to jej przypadło pozostać, gdy oni odchodzili.

Ostrowski uważnie, z dużą dozą empatii i prawdziwej, szczerej fascynacji maluje portret Charlotte. Próbuje ją zrozumieć, patrząc przez pryzmat powieści, wierszy, juweniliów, listów, które po sobie pozostawiła. Przedziera się przez gęstwinę niedopowiedzeń, tajemnic, sekretów, którymi otaczała się od początku swej pisarskiej kariery. Rekonstruuje (a czytelnik wraz z nim) „prawdziwą” Charlotte Brontë, taką, jaką mogła istotnie być, a nie taką, jaką chciała być postrzegana przez współczesnych i potomnych.

Ostrowski stawia tezę – która może z początku wydawać się rewolucyjna – iż w istocie Ellis, Acton i Currer Bellowie stanowili pisarskie alter ego tylko jednej z sióstr. Koncepcja wydaje się szokująca – zwłaszcza że to „Wichrowe Wzgórza” autorstwa Emily stanowią najbardziej znaną powieść w dorobku rodzeństwa z Haworth. Czy mogło być jednak tak, że wszystkie utwory, a więc zarówno „Dziwne losy Jane Eyre”, jak i „Agnes Grey”, „Wichrowe Wzgórza” czy „Lokatorka z Wildfell Hall”, powstały pod piórem Charlotte? Czy najstarsza z sióstr Brontë dopuściła się mistyfikacji literackiej tak potężnej, że utrzymującej się do dnia dzisiejszego? Co mogło nią kierować? Dlaczego po publikacji powieści, gdy krytycy doszukiwali się autorstwa jednej osoby miast trzech, tak zaciekle broniła tworzącej się legendy o trzech genialnych siostrach?

Książka Eryka Ostrowskiego niezmiernie przybliża czytelnikowi postać Charlotte Brontë. Wyłania się z niej obraz geniusza, tytanki, która doświadczona wielkimi tragediami, walczyła trochę na przekór samej sobie, chociaż nie było już po co. Osoby żyjącej literaturą, prawie że „oddychającej” słowem pisanym. Wszechstronnej pisarki, tworzącej nie tylko wnikliwe portrety sytuacji społecznej, historie miłości, ale także pełne rozmachu światy, będące w istocie prekursorskimi wobec powieści Tolkiena i Lewisa. Trawionej ambicją, ukrywającej nieposkromioną, buntowniczą i sarkastyczną naturę pod maską kobiety zdystansowanej i opanowanej. Żyjącej dla innych, ogarniętej głęboką rozpaczą i pustką, gdy tych najbliższych ludzi zaczynało brakować. Poszukującej miłości, a jednocześnie lokującej swoje uczucia w nieodpowiednich mężczyznach; dopiero pod koniec życia odnajdującej spokój wspólnej drogi z mężczyzną, chociaż niejednokrotnie pisała o tym wcześniej w swoich powieściach. Zadziwionej, że szczęście trwało tak krótko.

W „Charlotte Brontë i jej siostrach śpiących” pewna kwestia budzi jednak mój sprzeciw. Ostrowski podważa niejako pozycję Brontë jako jednej z czołowych emancypantek, posługując się przy tym fragmentem „Jane Eyre”. Zastanawia się, jak to możliwe, by Charlotte reprezentowała nurt emancypacyjny, skoro ustami swych bohaterek „opiewa odwieczny fundament życia dla drugiego człowieka i podporządkowania go jemu”[1]. Stwierdza również, że w jej powieściach kobiety mające typowe przymioty swojej płci spotykają się z krytyką. Poza tym w całej książce często emfatycznie pisze o „męskich” zachowaniach Charlotte, jej „męskiej” strukturze psychicznej. „Prawdziwą bohaterką jest kobieta, która pokona w sobie kobietę, zwalczy słabą płeć i okaże męstwo […] Takiej kobiecie mężczyzna nie staje na przeszkodzie, lecz, przeciwnie, podaje jej samym sobą lustro, w którym powinna się przejrzeć”[2]. Ostrowski podkreśla również bliskie związki Charlotte z mężczyznami (ojcem, Branwellem, Thackerayem, Lewisem itd.), fakt, że jej alter ego z angriańskich opowieści był twardy mężczyzna, przyjmowanie krytyki od Mary Taylor, która według Ostrowskiego miała „zdecydowanie męski charakter”[3] (co w istocie oznaczało, że była po prostu osobą bezpośrednią, jasno wyrażającą swoje zdanie). Jak rozumieć te – było nie było – oskarżenia autora biografii pod adresem „kobiecości” i silne zaznaczanie, że Charlotte Brontë należała do „męskiej części świata”?

Aktywność literacką pisarki możemy datować od lat 30. XIX wieku (pierwsza publikacja to rok 1846, ale pisała już wcześniej) do 50. (zmarła w roku 1855). Jednakże jej kobiece dziedzictwo, jeżeli można tak powiedzieć, to wieki niższej pozycji kobiet w angielskim społeczeństwie; głęboko zakorzenione poczucie, że aby do czegoś dojść, zaistnieć, trzeba być przede wszystkim „odpowiedniej” płci. Pierwsze próby Charlotte opublikowania swoich tekstów pod prawdziwym nazwiskiem i imieniem spotkały się z odmową i protekcjonalnym odesłaniem do „bardziej kobiecych zajęć”. Typowe przymioty płci kobiecej, jak je nazywa Ostrowski, to nic innego, jak realizacja powszechnej od XVIII wieku koncepcji opozycji między kobietą a mężczyzną – miękkość kontra twardość, emocje kontra rozum, prywatne kontra publiczne. Formą realizacji samej siebie dla kobiety pierwszej połowy XIX wieku było małżeństwo. Podnosiło ono znacznie jej status społeczny, mogło stanowić rodzaj zabezpieczenia finansowego (chociaż wedle ówczesnego prawa w razie ewentualnego rozwodu mąż zatrzymywał cały majątek, włącznie z posagiem małżonki, a jeszcze do 1884 roku w Anglii istniała możliwość sprzedaży żony!). Świat, w którym żyła Charlotte, nie przewidywał dla niej innej roli – a że miała ona bardzo złe mniemanie o swym wyglądzie, żywiła przekonanie, iż nigdy nie uda jej się tego społecznego powołania wypełnić. Najstarsza z rodzeństwa Brontë była osobą niezwykle ambitną, o szerokich zainteresowaniach, pragnącą od życia czegoś więcej, wykraczającą poza przypisaną jej społecznie rolę cichej, pokornej, skromnej, bezmyślnej, łatwo wzruszającej się istotki. Jednocześnie doskonale wiedziała, że to, do czego dąży, jest dla niej niedostępne z racji przynależności płciowej. Furtkę do pożądanego przez pewien czas stanowił Branwell, później, gdy go zabrakło, inni mężczyźni, z którymi prowadziła żywą korespondencję. Nie dziwi mnie zatem w ogóle, że w swoich angriańskich marzeniach portretowała samą siebie jako mrocznego, gardzącego słabością (a także kobietami, łączonymi ze słabością w dyskursie społecznym), biorącego co tylko chce od życia księcia Zamornę. W rzeczywistości musiała stłumić w sobie tę niepokorną, buntowniczą, ekspansywną naturę na rzecz powierzchowności skromnej, ubogiej, pozbawionej perspektyw córki pastora, która nie miała wystarczającej urody, żeby choćby na tej cesze budować swoją pozycję w świecie. Myślę, że każdy, kto napotkał na swojej drodze „szklany sufit”, hamujący rozwój, niepozwalający rozwinąć do końca skrzydeł, marzył, by zrzucić z siebie ograniczenia i przeistoczyć się w wolnego człowieka. W czasach Charlotte oznaczało to konieczność stania się mężczyzną – nawet jeśli była to zmiana dokonana wyłącznie w świecie fantazji.

Ostrowski pisze o zwalczeniu w sobie kobiety i okazaniu męstwa jako o prawdziwym bohaterstwie kobiet. Czy tak jest w istocie? Czy faktycznie rozwój postaci – tak wyimaginowanych, jak i rzeczywistych – polega na wyparciu się siebie i czy jedynie wymagania społeczne ostatecznie i nieubłaganie nas określają? Czy „zwalczyła w sobie kobietę” i okazała męstwo cicha i uległa Anne, która – świadoma zbliżającej się śmierci – zastanawiała się przede wszystkim nad szczęściem Charlotte, a jej ostatnie słowa, skierowane do udręczonej siostry, brzmiały: „Odwagi, Charlotto, odwagi”[4]? Czy podobnie wyrzekła się samej siebie Mary Taylor, kiedy w liście do Ellen Nussey walczyła o prawo Charlotte do szczęścia, podkreślając skłonność tej ostatniej do poświęcania własnego życia na rzecz innych? Czy wyparła się siebie Zoe Heger, żona Constantina Hegera, która wiedząc o flircie męża z mieszkającą w ich domu Charlotte, postanowiła nie poruszać tego tematu, wiedząc, że wybuch skandalu nie tylko nadszarpnie jej pozycję (której akurat czuła się pewna), ale przede wszystkim zmarnuje życie Charlotte? Czy wreszcie sama Brontë – jeżeli hipoteza Ostrowskiego dotycząca wspólnego autorstwa jest prawdziwa – zdała egzamin „na prawdziwego mężczyznę”, kiedy mając na względzie niezwykle trudną sytuację swego rodzeństwa, zdecydowała się na stworzenie mistyfikacji wraz z pozą, maską, które utrzymywała później przez całe swoje życie? Czy wystarczająco dużo męstwa wykazała, narażając się na konsekwencje prawne, a także zagrożenie własnego życia (dlaczego? Odpowiedzi szukajcie w książce), by zabezpieczyć byt sióstr?

Co zaś tyczy się odwiecznego fundamentu życia i podporządkowania go komuś innemu – pragnienie związania się z drugim człowiekiem w głębokim intymnym związku nie jest ani kobiece, ani męskie. Jest ludzkie. Chęć zjednoczenia się, wspólnego podążania przez życie, zespolenia duchowego (ale i cielesnego) nie ma płci, nie jest „twarde” czy „miękkie”, „emocjonalne” czy „rozumowe”. Głęboki, prawdziwie uczuciowy związek (jak go Brontë opisuje w „Jane Eyre”) nie jest sprzeczny, co zdaje się twierdzić Ostrowski, z emancypacją. To po prostu ważny komponent życia.

Mimo tego nieprzyjemnego zgrzytu, książka Eryka Ostrowskiego zafascynowała mnie – treścią, stylem, oddaniem pola głównej bohaterce. Zauroczyła mnie pokazana w niej Charlotte Brontë – tak realna, tak bardzo ludzka, a jednocześnie należąca do świata gigantów. Widzę ją na portretach, jej postać, wciąż niewyraźna, lecz prawie namacalna, wyłania się z powieści, listów, wierszy. Prawie słyszę, jak chodzi dookoła stołu na plebani, kontynuując wieczorny rytuał trzech sióstr. Lecz tym razem jest sama, poraniona, zrozpaczona. Gotowa, by wydać na świat kolejne arcydzieło literatury.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu]


---
[1] Eryk Ostrowski, „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące”, Wydawnictwo MG, 2013, s. 351 (cytaty pochodzą z elektronicznej wersji książki, liczącej 485 stron).
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 346.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7346
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 25
Użytkownik: misiak297 24.10.2013 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: „Co za niezwykła książka!... | male_czarne
Bardzo ciekawa recenzja na temat arcyinteresującej książki!
Użytkownik: male_czarne 24.10.2013 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa recenzja n... | misiak297
Bardzo dziękuję za miłe słowo. Książka mnie pochłonęła doszczętnie, nie wiem tylko do końca, czy ona sama to sprawiła czy jej niezwykła bohaterka :)
Użytkownik: misiak297 24.10.2013 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za miłe s... | male_czarne
No to jest nas co najmniej dwoje! Oby więcej książek pisanych z taką pasją!
Użytkownik: misiak297 16.03.2017 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówisz i masz: Tajemnice ... | LouriOpiekun BiblioNETki
To jest wiadomość!

A kto wydaje tę książkę?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.03.2017 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest wiadomość! A k... | misiak297
PWN
Użytkownik: Agis 25.10.2013 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: „Co za niezwykła książka!... | male_czarne
Chciałam kupić tę książkę, ale ta cała koncepcja zwalczania w sobie kobiety i przynależności autorki do męskiej części świata, o której wspominasz, mocno mnie zirytowała i zniechęciła.
Użytkownik: aleutka 25.10.2013 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: „Co za niezwykła książka!... | male_czarne
Mnie tez zniechecily niektore sformulowania. Pisarz rekonstruuje prawdziwa Charlotte. Bo oczywiscie siedzi w jej glowie i wie lepiej niz ona sama i jej wspolczesni, co tez Charlotte czula itd.
A juz koncepcja, ze to Charlotte napisala wszystkie ksiazki przypisywane siostrom Bronte jest dla mnie ksiezycowa. Zupelnie nie rozumiem PO CO mialaby Charlotte isc w tak utrudniajace zycie klamstwo.

Podobne kontrowersje istnialy juz wczesniej, ktos ponoc probowal przypisac Wichrowe Wzgorza Branwellowi Bronte, ale nikt nie posunal sie az tak daleko, zeby Emily i Annie calkowicie odmawiac udzialu (a, nie, Trzeciakowska wspomina bodajze ze Anne i Charlotte pojechaly do wydawcy, zeby udowodnic, ze Currer Bell to nie wszystkie siostry). Dlaczego nie Emily jako autorka WSZYSTKICH ksiazek? Ona mi sie wydaje miala najbardziej przestronna wyobraznie i wiele moglo sie tam pomiescic. No ale o Emily wiemy zbyt malo zeby kilkusetstronicowa kontrowersje napisac...
Użytkownik: misiak297 25.10.2013 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie tez zniechecily niek... | aleutka
Zauważyłem, że ci, którzy nie czytali książki Ostrowskiego uważają, że wysnute przez niego teorie są "z księżyca". Ci, którzy przeczytali już nie mają takiej pewności, powiem więcej - łatwo się z Ostrowskim zgodzić.

Piszesz: " Zupelnie nie rozumiem PO CO mialaby Charlotte isc w tak utrudniajace zycie klamstwo." - odpowiedź tkwi w tej książce.

W swojej powyższej wypowiedzi przytaczasz to, co wiemy z historii literatury. Problem w tym - że jak pisze Ostrowski - to mity, które stworzyła Charlotte. I ma na to bardzo przekonujące dowody. Twórczość, listy, kreacje postaci itp. Nawet to słynne spotkanie z wydawcą ma swoje wyjaśnienie w tej wielkiej mistyfikacji.

Ja tam Ostrowskiemu wierzę. Choć wolałbym nie, bo to burzy fantastyczny mit o trzech siostrach.

Poza tym "rekonstrukcja" Charlotte - ja nie widzę w tym nic złego. Gdyby w ten sposób podchodzić większość biografii osób nieżyjących nie miałaby racji bytu. Poza tym Ostrowski przy tym wszystkim niczego nachalnie nie narzuca.

Zachęcam gorąco do przeczytania tej pozycji:)
Użytkownik: Szeba 27.10.2013 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłem, że ci, którzy... | misiak297
Ja nie czytałam tej książki a tak nie robię :) Nie czytałam JESZCZE, bo od paru tekstów, w tym twoich i tu komentowanego, czuję się bardzo zachęcona do lektury i zamierzam zdecydowanie się za książką rozejrzeć a do sióstr powrócić, zwłaszcza że dostaliśmy też kilka nowych-starych tytułów niedawno.
Myślę, że nie trzeba się tu wcale zgadzać z teoriami autora, jak przekonująco by ich nie wykładał, nie o to chyba chodzi? I tak pewności nigdy już nie uzyskamy, zresztą nawet gdyby podmioty pracy autora żyły nie byłoby to wcale bardziej pewne ;) Why so serious? Liczy się dobra lektura i fajna przygoda, czy nie tak?
Użytkownik: Agis 28.10.2013 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłem, że ci, którzy... | misiak297
Myślałam jeszcze o tym i stwierdziłam, że gdyby autor pisał o Charlotte jako osobie porzucającej klatkę tego, co było uważane za kobiece w dziewiętnastym wieku to musiałabym się z nim absolutnie zgodzić. Ale oczywiście trudno dyskutować z tezami, których nie zna się z pierwszej ręki. Będę starała się dotrzeć do źródła.
Użytkownik: aleutka 30.10.2013 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłem, że ci, którzy... | misiak297
Rzecz zaciekawila mnie na tyle, ze przeprowadzilam pewne badania w internecie. Oczywisice siostry Bronte i ich zyciorys byly bardzo mitotworcze i wiele roznych teorii krazy. Dowiedzialam sie m.in. ze teoria jakoby Charlotte popelnila WSZYSTKIE ksiazki przypisywane siostrom Bronte wcale nie jest nowa, propagowal ja miedzy innymi John Malham Dembleby (bronteblog wskazuje wrecz na uderzajace podobienstwa miedzy teoriami Ostrowskiego i Dembleby). Nazywa sie te teorie bardzo roznie od Wielkiej Konspiracji Bronte po Mit Bronte. Polemizuje z nimi m.in. Lucasta Miller. Ulzylo mi, bo dla mnie wlasnie teoria o wszechogarniajacym autorstwie Charlotte jest fantastycznym mitem. Moim zdaniem w tym wypadku prawdziwe jest prostsze wyjasnienie - ze siostry nie klamaly.
Użytkownik: kindzie 07.01.2014 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłem, że ci, którzy... | misiak297
Ja czytałam tę książkę i nadal uważam tezy autora za księżycowe i wyssane z palca. Przekonujące dowody? Wolne żarty! Raczej fantazje autora na bakier z logiką i prawdopodobieństwem. Autor przy tym pomija fakty niewygodne dla swoich fantazji, a kiedy odwołuje się do tekstów trzech sióstr, aby poprzeć swoją argumentację, popełnia rażące błędy albo przekłamania. Jeśli starczy mi czasu sama także napiszę recenzję tej książki, bo bzdury w niej zawarte zirytowały mnie na tyle, że wydają mi się warte sprostowania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 07.01.2014 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam tę książkę i ... | kindzie
Jest szansa podyskutować, bo Autor ma być gościem BNetki od jutra :)
Użytkownik: misiak297 25.10.2013 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie tez zniechecily niek... | aleutka
Poza tym podoba mi się takie podejście do Charlotte, jakie prezentuje Ostrowski. Z każdego zdania wyziera autentyczna fascynacja jej osobą. Ostrowski próbuje ją zrozumieć, wyjaśnić motywy jej postępowania. Przedstawia JAKIŚ portret Charlotte - być może blisko prawdzie.

Piszę o tym, bo parę dni temu przeczytałem biografię Danielle Steel - i tak kiepskiej książki nie czytałem już dawno. Ot, zbiór nieposegregowanych faktów, z których trudno cokolwiek złożyć. Nie chcę takich biografii. A sądzę, że bez próby rekonstrukcji postaci, biografia nie jest przekonująca.
Użytkownik: helen__ 28.10.2013 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie tez zniechecily niek... | aleutka
A mnie zawsze zastanawiało, jak to możliwe, że wszystkie siostry były tak utalentowane. Zakrawa to nieomal na mit. I chyba bardziej prawdopodobne, że była po prostu jedna siostra. Ostrowski to wszystko wyjaśnia i - tak jak pisze Misiak - po przeczytaniu książki nie brzmi to jak opowieści rodem z Księżyca.
Użytkownik: aleutka 28.10.2013 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie zawsze zastanawiał... | helen__
Nie. One wcale nie byly wszystkie bardzo utalentowane. Widac ogromne roznice. Emily byla najbardziej utalentowana, rzemieslniczo i jezykowo jej powiesc jest najlepsza, a wyobraznia naprawde nieposkromiona. Charlotte zaczynala z duzo nizszego pulapu co widac po jej wczesnych powiesciach. A Anne pisala wlasciwie czerpiac mnostwo materialu z wlasnej biografii i wlasnych doswiadczen, nie posilkujac sie barokowo romantyczna wyobraznia czy stylem. Musimy pamietac, ze to byl wiek dziewietnasty. Ludzie generalnie pracowali nad stylem pisania wiecej niz dzis. Widac to chocby po publikacjach dziennikow przeznaczonych niegdys wylacznie do domowego uzytku, dla familii. Przecietny uzytkownik jezyka mial chyba bogatsze slownictwo (lepsza znajomosc Biblii na przyklad znacznie wzbogaca jezyk) i lepiej panowal nad wlasnym warsztatem. A rodzenstwo Bronte bylo w ogole w nietypowej sytuacji.
Użytkownik: male_czarne 03.11.2013 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie. One wcale nie byly w... | aleutka
Aleutko, dziękuję za Twoje komentarze. Żeby oddać sprawiedliwość Twoim uwagom i zarzutom oraz zweryfikować osobiście teorie Ostrowskiego, postanowiłam przeczytać wszystkie wydane w Polsce książki sióstr Bronte, w takiej kolejności, w jakiej były pisane (czyli "Profesor" razem z "Wichrowymi Wzgórzami" i "Agnes Grey"). Chociaż nie jestem literaturoznawczynią, postaram się być uważną czytelniczką i dobrze zaobserwować specyfikę, styl i znaki szczególne każdej z powieści.

Co do przypisywania autorstwa "Wichrowych Wzgórz" Branwellowi, to ta koncepcja nie jest obca Ostrowskiemu. Właściwie uważa on, że właśnie "Wichrowe Wzgórza" były pomysłem Branwella i do pewnego momentu były tworzone właśnie przez niego, później zaś dokonała się zmiana autora - pisanie przejęła Charlotte (było to bodajże w momencie, gdy Branwell zaczął chorować). Pokazuje dodatkowo dokładny moment, w którym zmienia się autorstwo - zmiana narratora następuje w rozdziale piętnastym, dokładnie w połowie powieści. Dodatkowo, przytacza opinie kilku przyjaciół Branwella, którzy twierdzili, że w "Wichrowych Wzgórzach" odnajdują fabułę opowiadania, które tworzył Branwell i o którym opowiadał. Dla przykładu:

"Za teorią wspólnego autorstwa przemawiałoby też wspomnienie innego bliskiego przyjaciela Branwella, Francisa Grundy’ego. Mówi on, iż kiedy odwiedził plebanię – najprawdopodobniej było to latem 1846 roku – zastał w domu jedynie Emily, Anne i ich brata; Charlotte przebywała w tym czasie z ojcem w Manchesterze. – „Patrick Brontë oświadczył mi, a to, co powiedziała jego siostra [Emily], było tego potwierdzeniem, że sam napisał większą część Wichrowych Wzgórz. Doprawdy, trudno mi czytać tę książkę, nie napotykając wciąż ustępów, które, w moim przekonaniu, musiały wyjść spod jego pióra”".

Przyjaciele Branwella zwracali również uwagę na tożsamość bohaterów "Wichrowych Wzgórz" z prawdziwymi mieszkańcami Haworth. Dodatkowo, Ostrowski zwraca uwagę na relację pomiędzy Cathy a Heatcliffem, niezwykłą jej intensywność, posuniętą do granic miłość brata i siostry - bo w takiej formie spędzili swoje dzieciństwo. Porównuje to z bardzo żarliwą, żywą relacją Charlotte z Branwellem - stanowili prący do przodu, niezwykle ambitny, uzupełniający się duet - tak, jak "życiowy duet" stanowiła Emily z Anne.

Oczywiście, nie chodzi tutaj o to, by odmówić Emily czy Annie talentu - nie sposób nie zauważyć piękna obrazów i poezji sióstr. Emily uważana była przez sobie współczesnych za osobę niezwykłego charakteru, pochodzącą z innego świata. Elizabeth Gaskell przypisywała jej rodowód "rasie Tytanów, olbrzymów, którzy niegdyś zamieszkiwali Ziemię". Jednakże Ostrowski przywołuje fragmenty wypowiedzi Emily i Anne (rzadkiego w ich przypadku źródła bezpośredniego, gdyż większość tego, co o nich wiemy, pochodzi przede wszystkim od Charlotte), które mogą wprawić w konsternacje. Przykładowo:
1. List Emily do Ellen Nussey: "Droga panno Ellen,
zwykła uprzejmość nakazuje mi, abym podziękowała Pani za poinformowanie mnie o możliwości wysłania „darmowej przesyłki” [...] Wszyscy jesteśmy tutaj zdrowi, Anne także, według ostatnich wieści – za tydzień lub dwa zaczynają się wakacje, więc jeśli będzie w nastroju – namówię ją, by napisała do Pani należyty list – wyczyn, którego ja nigdy nie dokonałam."
2. Zachowane francuskie wypracowania Emily przebywającą pod opieką Constantina Hegera - które nie noszą śladów niezwykłej wyobraźni widocznej w "Wichrowych Wzgórzach".
3. List Anne z 1848 roku do Ellen Nussey: "Musi być Pani tego świadoma, że moje organy językowe cechuje godna pożałowania ułomność, która czyni mnie niemal równie słabą w pisaniu, jak i w mówieniu". Anne ma już na koncie w tym "Agnes Grey" i "Lokatorkę..."
4. "Notatki urodzinowe", wprawiające badaczy w konfuzję. Stylistycznie i gramatycznie "Notatki..." powstałe tuż po ukończeniu "Wichrowych Wzgórz" i "Agnes Grey" nie różnią się znacząco od tych stworzonych, gdy siostry miały "naście" lat.

Nie jest moim celem udowodnić teraz za wszelką cenę słuszność tez Ostrowskiego. Zachęcam wszystkich, którym teoria o wspólnym autorstwie wydaje się prawdopodobna, jak i tych, którzy uważają to za bzdurę do zapoznania się z samą książką. Prawdopodobnie i tak nigdy nie poznamy "całej prawdy o siostrach Bronte". Tymczasem pozostały nam powieści. Zobaczymy, co uda mi się z nich wydobyć :)
Użytkownik: aleutka 03.11.2013 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Aleutko, dziękuję za Twoj... | male_czarne
Dziekuje za wyjasnienia. Jesli o mnie chodzi pamietam jedynie to co przeczytalam w Na plebanii w Haworth, a jak sadze Przedpelska Trzeciakowska byla niezwykle rzetelna w swojej pracy.

Ona oczywiscie wspomina Grundy'ego, nie sposob nie wspomniec o nim w biografii zbiorowej rodzenstwa Bronte. O ile pamietam wiarygodnosc Grundy'ego jako swiadka byla zdecydowanie kwestionowana przez roznych badaczy. Przedpelska Trzeciakowska podaje tez inne argumenty przeciwko jego tezom. Niestety szczegoly ulecialy mi z pamieci. Tozsamosc bohaterow Wichrowych Wzgorz z mieszkancami Haworth nie jest przeciez zadnym dowodem przeciwko autorstwu Emily. Przeciwnie nawet. Charlotte czerpala material skadinad :) Relacja Charlotte z Branwellem, jakkolwiek intensywna nigdy nie miala w sobie komponentu erotycznego. Pamietam jak Trzeciakowska cytowala Charlotte piszaca o Heathcliffie. Widac bylo, ze jest zazenowana, ze postac Heathcliffa jest dla niej kompletnie obca i odrazajaca ale ze wzgledu na lojalnosc wobec siostry stara sie, niejako na sile, znalezc jakies pozytywy. Dla mnie w tym liscie widac przede wszystkim wlasnie - poczucie obcosci wobec tej postaci i zaklopotanie, ze jej wlasna siostra mogla kogos takiego stworzyc.

1. To zdanie jest w ogole chyba zle przetlumaczone. Nie do konca rozumiem o co w nim chodzi. Czy Charlotte mowi ze ona sama nigdy nie byla zdolna do takiego wyczynu jak napisanie nalezytego listu, czy ze Anne jest do tego niezdolna/niechetna. W obu wypadkach nie rozumiem, czego mialoby to dowodzic. Anne mogla byc niesmiala pustelniczka, nieznoszaca pisania listow. To nie jest w zadnym wypadku dowod swiadczacy, ze nie napisala zadnej powiesci.

2. O ile pamietam Przedpelska Trzeciakowska ona przywolywala swiadectwo Hegera bodajze albo innego dyrektora szkoly do ktorej chodzila Emily. Mowila, ze to wazne i wiarygodne swiadectwo, poniewaz ten czlowiek byl dobrym nauczycielem, nieuprzedzonym i kompetentym w ocenie. Ponoc to jedna z nieliczynych opinii "swiata zewnetrznego" na temat Emily oparta o rzeczywista znajomosc jej osoby i jej pracy. Byla to ocena wypracowania wlasnie, wypracowanie natomiast o ile pamietam przedstawialo monolog wewnetrzny krola angielskiego w nocy przed bitwa pod Agincourt. Ten nauczyciel byl pod glebokim wrazeniem, nie posadzal Emily o tak bogata wyobraznie i umiejetnosc oddania toku myslenia mezczyzny w zupelnie innej sytuacji psychicznej i czasach. To w pewnym sensie przeczy Ostrowskiemu, bo tylko jedna z tych opinii moze byc prawdziwa. Ja wierze Przedpelskiej Trzeciakowskiej.

3. Znowu poruszamy zupelnie inny temat. Bywaja pisarze paralizujaco niesmiali w sytuacjach spolecznych. Moga pisac pieknie i byc fatalnymi partnerami w rozmowie (a w wieku XIX list jest ekwiwalentem rozmowy). Wielu ludzi jest na przyklad rozczarowanych listami Jane Austen. Spodziewaja sie podobnych perelek jak w ksiazkach i doznaja srogiego zawodu. To wlasnie moim zdaniem miala na mysli Anne. Swiadomosc ze ludzie oczekuja od niej jako pisarki blyskotliwych listow mogla byc dodatkowym czynnikiem paralizujacym.

Niestety nie moge sie odniesc do Notatek urodzinowych, poniewaz na ten temat akurat nic nie pamietam.

Dla mnie budowa tak pietrowego klamstwa (bo to juz nie jest mit. To klamstwo. Przypisanie sobie autorstwa czyjejs ksiazki, nawet w wieku XIX, znacznie liberalniejszym w kwestii praw autorskich, jest razacym naduzyciem i nieuczciwoscia) - no wiec budowa i utrzymanie takiego klamstwa przez wiele lat wymagalo pewnej konstrukcji psychicznej (mowiac wprost - rysu psychopatycznego) ktora byla obca rodzenstwu Bronte. Trudno mi sobie wyobrazic Emily i Anne zgadzajace sie na cos takiego.
Użytkownik: misiak297 03.11.2013 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziekuje za wyjasnienia. ... | aleutka
Ależ się wytworzyła ciekawa dyskusja! Jak ja to lubię!

A tu świetny wywiad z autorem:

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,14886057,Kto_na​pisal__Wichrowe_wzgorza____Och__to_bardzo_zlozona.​html
Użytkownik: helen__ 14.11.2013 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ się wytworzyła cieka... | misiak297
A za którymi "prawdami" opowiadalibyście się i dlaczego?
Użytkownik: Raptusiewicz 16.03.2017 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Aleutko, dziękuję za Twoj... | male_czarne
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nikt nie użył tzw. analizy stylometrycznej dla sprawdzenia, czy książki sióstr były pisane przez różne osoby, czy nie (tak jak odkryto, że J.K. Rowling to Galbraith).
Okazuje się, że ktoś tak jednak zrobił: https://alanabeeblog.wordpress.com/2013/12/19/the-bronte-sisters-a-stylometric-analysis/ Niewiele to wyjaśnia, ale jest ciekawe:

"The computational analysis successfully clustered the novels together according to the specific Bronte sister who wrote them thereby indicating the unique authorial style of each writer; Charlotte Bronte’s four novels appear together in green, Emily’s only novel in Blue, and Anne Bronte’s novels in red".

"Austen’s work branches off from the other authors indicating her renowned unique style of writing and a prominent authorial signature within her work. Austen’s work splits into subsequent branches illustrating her distinct style in use within various genres and allowing for a progression in authorial style over time. Similarly, George Eliot’s work assembles as a collection very similar in style, demonstrating an individual authorial signature is also prominent within her work. The Brontes, however, cluster together and appear almost like a singular author with malleable style rather than three separate authors with a distinct style. Moreover, the data indicates a marked similarity between Anne Bronte and Emily Bronte’s style".

"(..) Jane Eyre appears to have a distinct similarity to specific sections of 'Wuthering Heights'. Moreover, Anne Bronte’s 'The Tenant of Wildfell Hall' appears most consistently stylometrically similar to 'Wuthering Heights' particularly in the latter half of the text (...)".
Użytkownik: porcelanka 25.10.2013 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: „Co za niezwykła książka!... | male_czarne
Świetna recenzja! Słyszałam już o książce Eryka Ostrowskiego, a teraz wiem, że muszę ją przeczytać:)
Użytkownik: misiak297 27.11.2013 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja! Słyszał... | porcelanka
A tu naprawdę pięknie Danuta Stenka czyta fragment "Villette":

http://www.polskieradio.pl/8/738/Artykul/985762,Vi​llette-Charlotte-Bront%C3%AB
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 27.11.2013 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A tu naprawdę pięknie Dan... | misiak297
W niedzielę 24.11.2013 w godz. 14-15. w PRII była cała duża dyskusja na temat tej książki, z autorem i kilkoma redaktorkami, pytaniami do widzów, fragmentami podobnymi temu i ciekawymi faktami okołoksiążkowymi i historycznymi - myślę, że da się to znaleźć w sieci :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: