Dobrnęłam do końca wypisywania cytatów ze
Spalona róża (
Walczak Anna)
i ze wstrętem odkłam tę książkę. Zabierzcie ją ode mnie!
„To, że takiej chwili zwrócił się do niej po imieniu, było doprawdy paranormalnym zjawiskiem.” (s. 186)
„W końcu podniósł się z fotela i wyszedł z samochodu.” (s. 188)
„Zbudowana z różowych i rdzawoczerwonych kafelków ścieżka jeszcze przez jakieś dwieście metrów wiła się pośród soczyście zielonej trawy.” (s. 189) [Zmutowanej chyba. Jest początek stycznia, dwa akapity wcześniej wszystko pokryte było śniegiem. W ogóle w książce trawa zawsze jest soczyście zielona. Jesienią. Zimą. I w marcu.]
„Medison stawiała na siwiejącego mężczyznę [...] pochłaniającego zawartość jednej z książek.” (s. 194)
„Jestem Edward. Możesz mówić mi Edek.” (s. 196) [*facepalm*]
„- Za to pani pięknieje z każdym dniem.
Ach, jak łatwo przychodziło mu kłamanie!” (s. 197).
„[...] teraz jej szampony do włosów, mydła i ręczniki wypełniały każdą półkę w tym pomieszczeniu [łazience]. (s. 207) [A gdzie szczoteczka do zębów i pasta? BTW, mnie tam zawsze wystarczał jeden szampon i jedno mydło naraz.]
Medison uparcie biega po marmurowych posadzkach na boso i dziwi się, czemu jej tak zimno.
„Jej serce przekłuła jakaś strzała. A może to był nóż? Tak, to pewnie nóż – był ostry i zimny.” (s. 213) [Bo wszyscy wiedzą, że strzały są tępe i gorrrące.]
„Zmieszane zapachy kadzideł wypełniały całe pomieszczenie, wypalając w nosie i gardle dziury, pustosząc płuca.” (s. 214) [Z kwasem siarkowym, nie inaczej.]
„Medison z całej siły rzuciła słuchawkę na stół. O dziwo nic się jej (słuchawce) nie stało.” (s. 228) [W świetle sukni z żebrami jest to bardzo ważne uściślenie.]
„Miała mężczyzn powyżej uszu. Brzydziła się ich, uważała za niższą kategorię. Feministka? Raczej nie. Dla niej nawet kobiety, które wychodziły za mąż, były głupie.” (s. 237) [Jaka szczera samokrytyka!]
„Postanowiła, że porozmawia z Danielem. No, może nie porozmawia, ale odezwie się do niego. To graniczyło z cudem.” (s. 255)
„Czuć było tylko woń przypalonej wody [...]” (s. 276) [Omal nie poszłam spróbować, czy uda mi się przypalić wodę.]
„Od miasta dzieliły ją tylko dwie ulice.” (s. 277) [*^&%*, przecież ona mieszka w dzielnicy, położonej w centrum miasta!]
„[...] A gdy pani wróciła? Czy od razu weszła pani do pokoju?
- Nie, najpierw musiałam pokonać schody [...] (s. 281) [...które walnęły poręczą w podłogę i zawrzasnęły: „Nie pozwolę ci przejść!”]
„Moim rodzicom nigdy nie zależało na tym, abym chodził po świecie specjalnie wykształcony. Podstawy matematyki i ojczystego języka wystarczyły [...]” (s. 291) [Daniel miał przejąć po ojcu prowadzenie rodzinnej firmy, czyli sieci banków. Rzeczywiście, na co mu do tego wykształcenie.]
„- [Madelaine oznajmia Medison, że spodziewa się dziecka] Damy jej na imię Keira, wiesz, jak ta aktorka, co grała w Dumie i uprzedzeniu... [...]
- Tylko mi nie mów, że to synek.” (s. 310-311) [*facepalm* po raz drugi]
„W końcu zapałka skróciła się na tyle, że oparzyła się o ogień.” (s. 314)
„[...] była podłączona do aparatury szpitalnej jakimiś kablami, w jej ręce miała powbijane igły...”(s. 324) [Aparatura szpitalna z rękami, aaa, bunt robotów!]
„Tak więc kilka dni będziesz pogrążona w głębokim śnie, a na wierzchu będziesz przypominać trupa.” (s. 327) [Znieście ją do piwnicy.]
„W końcu odłożono gdzieś trumnę [z bohaterką w środku]” (s. 331) [A co tam, poczeka sobie, w końcu nigdzie się jej już nie spieszy...]
„Leżała w ciemnej trumnie, ręce miała złożone na brzuchu jak prawdziwy trup, była blada [...] (s. 334) [No przecież w każdej trumnie od spodu wieka jest przymocowane lustro.]
„[...] wrzasnął Daniel i zerwał się na nogi. Podbiegł do drzwi, z rozpędu zapomniał je otworzyć i rąbnął się w głowę.” (s. 338) [Eee... Cha-cha-cha?..]
Nigdy więcej. Nigdy więcej Novae Res. Omijać to „wydawnictwo” szerokim łukiem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.