Dodany: 09.01.2013 15:12|Autor: alva

Czytatnik: Przez pęknięty kryształ

1 osoba poleca ten tekst.

Ręce opadają cz.2


Dobrnęłam do końca wypisywania cytatów ze Spalona róża (Walczak Anna) i ze wstrętem odkłam tę książkę. Zabierzcie ją ode mnie!

„To, że takiej chwili zwrócił się do niej po imieniu, było doprawdy paranormalnym zjawiskiem.” (s. 186)

„W końcu podniósł się z fotela i wyszedł z samochodu.” (s. 188)

„Zbudowana z różowych i rdzawoczerwonych kafelków ścieżka jeszcze przez jakieś dwieście metrów wiła się pośród soczyście zielonej trawy.” (s. 189) [Zmutowanej chyba. Jest początek stycznia, dwa akapity wcześniej wszystko pokryte było śniegiem. W ogóle w książce trawa zawsze jest soczyście zielona. Jesienią. Zimą. I w marcu.]

„Medison stawiała na siwiejącego mężczyznę [...] pochłaniającego zawartość jednej z książek.” (s. 194)

„Jestem Edward. Możesz mówić mi Edek.” (s. 196) [*facepalm*]

„- Za to pani pięknieje z każdym dniem.
Ach, jak łatwo przychodziło mu kłamanie!” (s. 197).

„[...] teraz jej szampony do włosów, mydła i ręczniki wypełniały każdą półkę w tym pomieszczeniu [łazience]. (s. 207) [A gdzie szczoteczka do zębów i pasta? BTW, mnie tam zawsze wystarczał jeden szampon i jedno mydło naraz.]

Medison uparcie biega po marmurowych posadzkach na boso i dziwi się, czemu jej tak zimno.

„Jej serce przekłuła jakaś strzała. A może to był nóż? Tak, to pewnie nóż – był ostry i zimny.” (s. 213) [Bo wszyscy wiedzą, że strzały są tępe i gorrrące.]

„Zmieszane zapachy kadzideł wypełniały całe pomieszczenie, wypalając w nosie i gardle dziury, pustosząc płuca.” (s. 214) [Z kwasem siarkowym, nie inaczej.]

„Medison z całej siły rzuciła słuchawkę na stół. O dziwo nic się jej (słuchawce) nie stało.” (s. 228) [W świetle sukni z żebrami jest to bardzo ważne uściślenie.]

„Miała mężczyzn powyżej uszu. Brzydziła się ich, uważała za niższą kategorię. Feministka? Raczej nie. Dla niej nawet kobiety, które wychodziły za mąż, były głupie.” (s. 237) [Jaka szczera samokrytyka!]

„Postanowiła, że porozmawia z Danielem. No, może nie porozmawia, ale odezwie się do niego. To graniczyło z cudem.” (s. 255)

„Czuć było tylko woń przypalonej wody [...]” (s. 276) [Omal nie poszłam spróbować, czy uda mi się przypalić wodę.]

„Od miasta dzieliły ją tylko dwie ulice.” (s. 277) [*^&%*, przecież ona mieszka w dzielnicy, położonej w centrum miasta!]

„[...] A gdy pani wróciła? Czy od razu weszła pani do pokoju?
- Nie, najpierw musiałam pokonać schody [...] (s. 281) [...które walnęły poręczą w podłogę i zawrzasnęły: „Nie pozwolę ci przejść!”]

„Moim rodzicom nigdy nie zależało na tym, abym chodził po świecie specjalnie wykształcony. Podstawy matematyki i ojczystego języka wystarczyły [...]” (s. 291) [Daniel miał przejąć po ojcu prowadzenie rodzinnej firmy, czyli sieci banków. Rzeczywiście, na co mu do tego wykształcenie.]

„- [Madelaine oznajmia Medison, że spodziewa się dziecka] Damy jej na imię Keira, wiesz, jak ta aktorka, co grała w Dumie i uprzedzeniu... [...]
- Tylko mi nie mów, że to synek.” (s. 310-311) [*facepalm* po raz drugi]

„W końcu zapałka skróciła się na tyle, że oparzyła się o ogień.” (s. 314)

„[...] była podłączona do aparatury szpitalnej jakimiś kablami, w jej ręce miała powbijane igły...”(s. 324) [Aparatura szpitalna z rękami, aaa, bunt robotów!]

„Tak więc kilka dni będziesz pogrążona w głębokim śnie, a na wierzchu będziesz przypominać trupa.” (s. 327) [Znieście ją do piwnicy.]

„W końcu odłożono gdzieś trumnę [z bohaterką w środku]” (s. 331) [A co tam, poczeka sobie, w końcu nigdzie się jej już nie spieszy...]

„Leżała w ciemnej trumnie, ręce miała złożone na brzuchu jak prawdziwy trup, była blada [...] (s. 334) [No przecież w każdej trumnie od spodu wieka jest przymocowane lustro.]

„[...] wrzasnął Daniel i zerwał się na nogi. Podbiegł do drzwi, z rozpędu zapomniał je otworzyć i rąbnął się w głowę.” (s. 338) [Eee... Cha-cha-cha?..]


Nigdy więcej. Nigdy więcej Novae Res. Omijać to „wydawnictwo” szerokim łukiem.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7407
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 44
Użytkownik: Causative 09.01.2013 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
Rozumiem, że książka mogła Ci się nie podobać, ale nie rozumiem na przykład, co jest nie tak w zdaniu: " teraz jej szampony do włosów, mydła i ręczniki wypełniały każdą półkę w tym pomieszczeniu"? Czy jest tu jakiś błąd stylistyczny, którego nie widzę? Przecież to, że Tobie wystarcza jedno mydło, nie znaczy, że wszyscy tak mają.

Wydaje mi się, że w przypadku niektórych, podanych przez Ciebie cytatów, brakuje kontekstu, który udowadniałby rzekomą absurdalność niektórych sformułowań. Przykładowo: "W końcu odłożono gdzieś trumnę" - to trumny nie można odłożyć??

"„Leżała w ciemnej trumnie, ręce miała złożone na brzuchu jak prawdziwy trup, była blada [...] (s. 334) [No przecież w każdej trumnie od spodu wieka jest przymocowane lustro.]
A co ma do tego jakieś lustro? Przecież wielu autorów stosuje w swoich książkach opisy wyglądu postaci, co nie znaczy, że każda z tych postaci paraduje z lustrem.

Przydałby się kontekst, albo wyjaśnienie, bo może po prostu ja czegoś nie widzę/ nie rozumiem.
Użytkownik: alva 09.01.2013 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że książka mogł... | Causative
Jeśli chodzi o szampony, mydła i ręczniki, to tak skonstruowane zdanie informuje, że w łazience na półkach nie było nic więcej poza nimi. Gdyby było napisane "jej rzeczy, szampony, do włosów, mydła i ręczniki" albo dopisane "i inne rzeczy/kosmetyki" - nie czepiałabym się. Piza tym, tak, masz rację, tu akurat zapomniałam o kontekście, ale musiałabym przepisać pół książki. Po prostu w każdej sytuacji, kiedy jest mowa o łazience albo środkach higienicznych, ZAWSZE wymieniane są tylko te trzy rzeczy.

"Odłożyć"... Odłożyć to można coś na bok, co chwilowo jest niepotrzebne. Trumnę raczej się kładzie, a nie odkłada. Podobnie jak w przypadku kieliszka nie pisze się "odłożyć" tylko "odstawić" (no, chyba że ten kieliszek rzeczywiście się położy).

A o to lustro - tego zawsze się czepiam. Jeśli przekazywane są myśli bohatera/bohaterki, to narrator nie może występować z pozycji narratora wszechwiedzącego, bo to tak, jakby bohater (-ka) też był wszechwiedzący. Nie umiem wyjaśnić tego dokładniej, to tak, jakbyś się obudziła, rano, rozejrzała dookoła i pomyślała: Ale jestem blada. A skąd to wiesz, jeśli nie spojrzysz w lustro?

W ogóle w tej książce bardzo często autorka zapomina, jakim narratorem jest. niekiedy wszechwiedzącym, i wtedy ok, takie zdanie jak powyższe nie byłoby błędem. Ale to się zdarza rzadko. Niemal przez całą akcję przekazywane są myśli Medison, jej spostrzeżenia i wnioski. W jednym tylko przypadku pokazany jest punkt widzenia Daniela, na samym początku, bodajże drugi rozdział. Potem o wszystkich myślach Daniela informuje Medison. A skąd ona je zna? Dla mnie to nawet nie tyle błąd stylistyczny, ile logiczny.
Użytkownik: alva 09.01.2013 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o szampony, ... | alva
Nie dopisałam. W tej trumnie znajduje się bohaterka. Sparaliżowana. To jest jej pogrzeb. W tym kontekście odłożenie trumny tym bardziej mnie razi.
Użytkownik: Causative 09.01.2013 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o szampony, ... | alva
Ok, dziękuję za wyjaśnienie, już rozumiem, o co chodziło.

Z tym lustrem, to się zgadzam - po prostu z przytoczonego fragmentu nie wynikało, że narracja jest pierwszoosobowa, ani że to o główną bohaterkę chodzi. Swoją drogą, stosowanie pierwszoosobowej narracji, kiedy ta narratorka nie żyje, jest... hmmm... ciekawym pomysłem ;-)
Użytkownik: Eida 09.01.2013 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok, dziękuję za wyjaśnien... | Causative
;-D
Może bohaterka przeżyła własną śmierć kliniczną, jej dusza uniosła się nad ciało, i generalnie nad wszystkich zgromadzonych? To by wyjaśniało, skąd wiedziała, że jest blada, trumnę odłożono, itd. Rozbawił mnie ten wątek ;-)
Użytkownik: alva 09.01.2013 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: ;-D Może bohaterka przeż... | Eida
Mnie lekko przygnębił, bo okazało się, że nie mam talentu do wyjaśnień. Bohaterka żyje, tylko leży w tej trumnie sparaliżowana, a wszyscy myślą że umarła, stąd ten pogrzeb.
Użytkownik: alva 09.01.2013 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok, dziękuję za wyjaśnien... | Causative
Jednak nie umiem wyjaśniać:) Narracja nie jest pierwszoosobowa, ale trzecioosobowa, tyle że narrator nie jest wszechwiedzący (choć zdarzają mu się wyjątki), ale przekazuje wszystko z pozycji Medison. I bohaterka żyje, tyle że dostała środek, który miał spowolnić procesy życiowe tak, by wydawało się, że Medison umarła (stąd ten "trup na wierzchu"). To też mnie zdziwiło, jest rok 2010 albo może 2009, jakoś tak, mnie się zdaje, że medycyna poszła na tyle do przodu, by wykryć nawet najmniejszy ślad procesów życiowych, ale nie mam żadnej wiedzy medycznej w tym zakresie, więc może jest to możliwe. Podobnie jak nie wiem, czy może dojść do oparzeń słonecznych, jeśli promienie słońca wpadają do pomieszczenia przez szybę (bo i coś takiego było).
Użytkownik: Eida 09.01.2013 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednak nie umiem wyjaśnia... | alva
;-D
Może to nie Ty, nie umiesz wyjaśniać, tylko z nami coś nie tak ;-) Ale złóżmy to na karb ciężkiego dnia w pracy (przynajmniej w moim przypadku). Swoją drogą, z tego co piszesz, nieźle zakręcona jest ta książka. Dobrze, że są takie osoby jak Ty, które ostrzegają innych przed takimi "dziełami", ale ja na Twoim miejscu chyba nie miałabym w sobie tyle samozaparcia, żeby zmuszać się do doczytania tej książki do końca...
Użytkownik: alva 09.01.2013 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: ;-D Może to nie Ty, nie... | Eida
Gdyby to nie była książka kupiona za moje własne pieniądze, to pewnie bym ją rzuciła w kąt już po 10 stronach. Ale ponieważ już się tak wygłupiłam, więc potraktowałam to jako swego rodzaju karę za rozrzutność:) Bo akurat pieniądze wydane na taką książkę to rozrzutność. Na usprawiedliwienie dodam, że przed zakupem natknęłam się na kilka bardzo pochlebnych recenzji tegoż dzieła:(
Użytkownik: Eida 09.01.2013 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby to nie była książka... | alva
To jest właśnie raison d'etre Biblionetki. Mnie też się zdarzyło kilka razy przeczytać na konkurencyjnym portalu bardzo pochlebne recenzje książek, których wartość później okazywała się bardzo wątpliwa. Może udałoby Ci się ją odsprzedać na allegro (jeśli po sieci naprawdę krążą pochlebne recenzje, to jest szansa), bo po napisaniu tego wątku pewnie nie masz co liczyć na to, że uda Ci się ją wymienić ;-) Pozdrawiam.
Użytkownik: melissa 09.01.2013 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby to nie była książka... | alva
To niemal masochizm. :) Nie warto. Słusznie twierdzi V. Hugo, że nie można bezkarnie czytać bzdur, bo zła książka jest trucizną. Tak więc ukarałaś się podwójnie. :)
Ja zawsze sprawdzam, czy użytkownik, który rekomenduje jakąś książkę, ma gust zbieżny z moim. Wtedy ryzyko rozczarowania jest minimalne. Jeśli lubisz dobrą literaturę, to nie polecam Ci książek napisanych przez kobiety (my nie mamy do tego talentu, a wyjątki tylko potwierdzają regułę- jesteśmy niedościgłymi mistrzyniami w tworzeniu tzw. gniotów).
Jak nie pobrudziłaś podczas czytania, to może daj komuś w prezencie? ;)
Użytkownik: alva 09.01.2013 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: To niemal masochizm. :) N... | melissa
Problem w tym, że te recenzje nie były zamieszczone na BNetce. Z Victorem Hugo się zgodzę w pełni, ale cóż, czegoś się nauczyłam - zachwyty też są podejrzane:) Ale i na BNetce ta książka miała dość wysokie notowania, bodajże 4,7, fakt, że mało osób oceniło, ja byłam ósma.
Książkę nieco pokreśliłam, ale ołówkiem (doszłam do wniosku, że przedzierać się przez to drugi raz, żeby wyłapać "kfiatki", po prostu nie będę w stanie, więc podkreślałam od razu przy czytaniu). A poza tym nie mam w otoczeniu osoby, której aż tak źle życzę, by ją obdarowywać tym arcydziełem:) Najwyżej opchnę w miejscowej bibliotece, ona organizuje akcję "Książka za książkę" (przychodzę i się wymieniam z innymi uczestnikami)
Użytkownik: AGSJ 09.01.2013 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: To niemal masochizm. :) N... | melissa
Bardzo ostre zdanie na temat literatury tworzonej przez naszą płeć. Naprawdę uważasz, że kobiety nie mają dostatecznego talentu, żeby stworzyć dobrą literaturę? Nie mówię od razu o jakimś arcydziele, ale o czymś z choćby odrobinę wyższej półki.
Użytkownik: imarba 09.01.2013 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ostre zdanie na te... | AGSJ
Nie powinno się literatury dzielić pod względem płci autora, a raczej jego inteligencji. Książki nie czytałam, ale wydawnictwo to jest dość kontrowersyjne wystarczy zapłacić by stać się "pisarzem", tak więc nie ma czemu się dziwić.
Jest bardzo wiele dobrych książek napisanych przez kobiety, ale z pewnością nie są to romansidła :)
Użytkownik: alva 09.01.2013 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie powinno się literatur... | imarba
Romansidło też może być dobre:) Jeśli wracam zmęczona po 10-godzinnym dniu pracy, to raczej nie mam ochoty na lekturę "z wyższej półki", za to chętnie sięgnę po coś lekkiego, najczęściej właśnie romans. Szczególnie że niektóre naprawdę są napisane na poziomie, potrafią rozbawić i rozluźnić.
Wydawnictwo Novae Res będę już omijać szerokim łukiem, człowiek uczy się na błędach (szkoda że własnych, a nie cudzych).
Użytkownik: imarba 10.01.2013 09:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Romansidło też może być d... | alva
To wydawnictwo moim zdaniem nie jest tak "całkowicie" winne. Wydawnictwo chce zarobić. Pewnie woleliby wydawać lepsze rzeczy, ale za lepsze musieli by płacić autorowi, podejmować ryzyko, robić promocję, a tak płaci autor, ryzyko spada na niego, a promocja... No cóż...
Problemem jest chyba to, że ludzie, którzy nie umieją pisać po polsku biorą się za pisanie książek, a komuś brakuje pieniędzy na profesjonalną korektę. Porządny redaktor wywalił by wszystkie te kwiatki, ale ze względu na ich ilość w końcu okazałoby się, że albo z książki nic nie zostało, albo jej autorem jest bardziej redaktor niż "autor".
Ludzie chcą zostać celebrytami choć w swoim, małym, domowym środowisku. Nie każdy potrafi grać czy śpiewać, do filmu raczej trudno się dostać, a pisanie wydaje się się łatwe, przecież nawet dzieci z podstawówki to potrafią...
Użytkownik: misiak297 10.01.2013 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: To wydawnictwo moim zdani... | imarba
"Ludzie chcą zostać celebrytami choć w swoim, małym, domowym środowisku. Nie każdy potrafi grać czy śpiewać, do filmu raczej trudno się dostać, a pisanie wydaje się się łatwe, przecież nawet dzieci z podstawówki to potrafią... "

Jak byłem nastolatkiem, chodziłem na coś w rodzaju "kółka pisarskiego". Te zajęcia skupiały ludzi, którzy na poważnie chcieli pisać. Tylko że... często przychodził ktoś nowy i okazywało się, że produkuje grafomańskie wiersze albo tandetne opowiadania. I jak taka osoba się czuła? Była przekonana, że ma prawdziwy talent, bo wszyscy wokół piali z zachwytu na zasadzie "jakie to fajne" (a sądzę, że piali, bo mogli rzeczywiście podziwiać kogoś, kto pisze wiersze czy opowiadania - bez zwracania uwagi na to, jakie wartości taka pisanina sobą prezentuje).

Wydawnictwa typu "zapłać to ci wydamy" stwarzają nowe możliwości - również dla ludzi, którym się wydaje, że umieją pisać.
Użytkownik: imarba 10.01.2013 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ludzie chcą zostać celeb... | misiak297
To jest teraz nawet głębszy problem. Są tacy, którzy mają coś do powiedzenia, ale nie umieją pisać, zatrudniają więc jakiegoś ghostwriter'a. Są tacy, którzy mają jakiś tam warsztat, ale niewiele do powiedzenia, ci żerują jak hieny na przeróżnych tragediach i katastrofach, także i smoleńskich. Tą tacy, którzy myślą, że mają coś do powiedzenia i że umieją to zrobić. No cóż, mogą mieć rację, ale mogą też jej nie mieć, jedynym sprawdzianem byłoby posłanie tekstu do poważnego wydawnictwa... Z drugiej strony, jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Kupić można wszystko. Nie dalej jak godzinę temu widziałam w Biedronce książkę jednej z Grycanek( to znaczy było to wydanie książkowe - czy miało wartość książki nie wiem, nawet nie przejrzałam)...
To taka polska realizacja american dream - możesz być kim zechcesz, wystarczy zapłacić.
Użytkownik: alva 10.01.2013 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ludzie chcą zostać celeb... | misiak297
No i tu się rodzi problem. Bo taka osoba, widząc i słysząc zachwyty nad swoją twórczością, zachęcona podziwem i pochwałami, pisze nadal. Wciąż tak samo. Nie zwracając uwagi, nie przyjmując w ogóle żadnej krytyki. A jeśli już tę krytykę zauważy i raczy na nią odpowiedzieć, to będzie to coś w stylu "Sam(a) napisz książkę i ją wydaj, a dopiero potem krytykuj!"
Użytkownik: Szeba 10.01.2013 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To wydawnictwo moim zdani... | imarba
Ok, ale to właściwie co takie wydawnictwo robi? Bo mając trochę grosza, to można sobie obecnie samemu wydrukować książkę - wejść na stronę www drukarni i wszystko wyliczyć oraz zamówić za pomocą odpowiedniego formularza, szablonu dostępnego na stornie.
Z drugiej strony, coraz trudniej dziwić się niechlujstwu, czy dwuznacznej etyce jakichś małych, skromnych, efemerycznych wydawnictw, jeśli coraz więcej wpadek zaliczają firmy uznane, z autorytetem.
Użytkownik: imarba 10.01.2013 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok, ale to właściwie co t... | Szeba
Myślę, że wydawnictwo gwarantuje status i chyba dystrybucję. Przecież inaczej byś się czuła gdybyś to wydrukowała sama. Czułabyś, że wydrukowałaś książkę, nie, że ją wydałaś :)
No i trudno byłoby umieścić na półkach księgarskich taki produkt.
A tak człowiek staje, co by nie mówić ramię z ramię z takimi osobami jak Lem... Szymborska, Mrożek... Czy ja wiem?
I może przy okazji jakiejś dyskusji wpuścić taki tekst:
" A Szymborska? Znam. Też jestem pisarką!"
( nie uwłaczam mam nadzieję nasze wielkiej poetce)
Użytkownik: Szeba 12.01.2013 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że wydawnictwo gwa... | imarba
Aa, wydawnictwo z prawdziwego zdarzenia, to tak, ale takie o jakim tu napisano, które pobiera na wstępie opłatę za to, że niby wyda nam książkę, a potem niewiele więcej robi, niż drukarnia - nad takim się zastanawiałam. I prestiż to chyba żaden, wydać książkę w towarzystwie wyżej opisanych, puszczonych bez redakcji i korekty, i jako marketing, to również kiepsko.
Użytkownik: alva 12.01.2013 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Aa, wydawnictwo z prawdzi... | Szeba
Spokoju mi to wydawnictwo nie daje, więc pogrzebałam trochę w Internecie. Większość wypowiedzi pochodzi od autorów, którzy podpisywali umowę z wydawnictwem, płacili mu, a potem się okazywało, że wydawnictwo umów dotrzymuje, jak mu się podoba. I jedynie "ulubiona autorka Misiaka":) bardzo sobie współpracę z wydawnictwem chwali. Były też przypadki, kiedy podawano próbki teoretycznie zredagowanych tekstów z wytknięciem ewidentnych błędów, na co przedstawiciel Novae Res (który udzielał się niemal we wszystkich wątkach dotyczących wydawnictwa) dowodził, że zdania są poprawnie zbudowane, a teksty spójne logicznie. I aż się boję, żeby ów przedstawiciel czasem tu nie zajrzał...
Użytkownik: Szeba 12.01.2013 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Spokoju mi to wydawnictwo... | alva
Cóż, pewnie już tu był i miał pewne sugestie, jeśli chodzi o czytatkę zawierającą wypunktowane cytaty z książki tej ulubionej pani...
To nie jedyne takie wydawnictwo. Szkoda mi natomiast tych małych, które starają się, starają się przy tym uczciwie pracować a jednak słabo im wychodzi i frustrują się ich właściciele, rozciągają w czasie plany wydawnicze, zawieszają działalność... Wtedy nawet jeśli korekta w ich książkach kuleje, skłonna jestem przymknąć oko, choć nie wiem, czy to dobrze.
Użytkownik: alva 12.01.2013 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, pewnie już tu był i ... | Szeba
Na kulejącą korektę to i ja jestem w stanie przymknąć oko, choć nie zależy to od wydawnictwa, tylko od książki. Jeśli książka jest naprawdę o czymś, jeśli czytam ją bez tchu, nie odrywając się, pochłaniam - to wtedy nawet nie zauważam jakichś błędów, bo one są nieistotne, o ile oczywiście nie wypaczają sensu zdania. Zauważam je dopiero podczas ponownego czytania i wtedy owszem, mogą irytować, ale nadal nie przesłaniają samej książki. A tu... Nie dość, że błędy, to jeszcze treści nie ma.
Użytkownik: Szeba 12.01.2013 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Na kulejącą korektę to i ... | alva
Zupełna zgoda, od książki zależy.
Ale wiesz, od tego jak się zachowuje wydawnictwo też czasem. Piszę "jak się zachowuje wydawnictwo", bo kiedy to dwie, czy pięć osób, to tak sobie myślę osobowo. Styl itd.
Użytkownik: imarba 12.01.2013 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Aa, wydawnictwo z prawdzi... | Szeba
Tylko, że to nie jest aż takie proste,"wydawnictwo z prawdziwego zdarzenia" potem też niewiele więcej robi, niż drukarnia - niestety - wierz mi - wiem o czym mówię. Raczej te niewiele warte wydawnictwa robią więcej bo chcą sprzedać.
Jeżeli "wydawnictwo z prawdziwego zdarzenia" zechce cię wydać, to znaczy, że jesteś dobry/dobra, ale to nie znaczy, że "zaistniejesz". Będziesz pewna, że masz talent, ale tylko tyle. Wydawać będą kogoś innego.
Użytkownik: Neelith 09.01.2013 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
Kupiłaś to coś?! Brak mi słów by wyrazić swe współczucie. To musiało być paskudne rozczarowanie. Ręce opadają, nawet nie mam siły się śmiać z tych cytatów - toż to przecież tragedia! A fragment z zapałką, która oparzyła się o ognień - zaskoczenie roku ;)
Użytkownik: alva 10.01.2013 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupiłaś to coś?! Brak mi ... | Neelith
Bo widzisz, natknęłam się na pochlebną recenzję, przy czym recenzję dobrą, tzn. dobrze napisaną, z wytknięciem kilku błędów, przytoczeniem cytatów, drobiazgową analizą akcji, psychologii bohaterów itp. I to mnie wprowadziło w w błąd. Serio, ta recenzja była o wiele ciekawsza niż sama książka!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.01.2013 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupiłaś to coś?! Brak mi ... | Neelith
Zapałka jest boska - może się oparzyła podczas przypalania wody? - ale przypominanie trupa na wierzchu, z rękami złożonymi na brzuchu jak prawdziwy trup, też niczego sobie!
Użytkownik: cheyenne 10.01.2013 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
"„[...] A gdy pani wróciła? Czy od razu weszła pani do pokoju?
- Nie, najpierw musiałam pokonać schody [...] (s. 281) [...które walnęły poręczą w podłogę i zawrzasnęły: „Nie pozwolę ci przejść!”]"


Cytat fajny ale komentarz mnie rozbawił do łez, nadal nie mogę przestać głupio rechotać. A w pracy jestem!
Użytkownik: alva 10.01.2013 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "„[...] A gdy pani wrócił... | cheyenne
Można powiedzieć, że wykonujesz pracę z (u)śmiechem na ustach;)
Użytkownik: modem2 10.01.2013 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
No nie, to nie może być nic innego... No nic..., jak tylko współczesna wersja Na ustach grzechu (Samozwaniec Magdalena (właśc. Kossak Magdalena)) [i "Kręgowatej"]. I mówię serio. Po przeczytaniu tych cytatów [tylko, bo mimo wszystko na całą książkę się nie odważę;)] naprawdę uważam, że to absolutnie cudowna parodia współczesnych romansów. Nota bene, Pani Samozwaniec chyba oczywiście dalej niedościgniona [poprawcie mnie i podrzućcie coś równie genialnego].

Jednak teraz będzie bomba [a kto czytał, ten trąba;)]: W trakcie pisania tego posta zajrzałam do księgarń, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście nie zakwalifikowano "Spalonej róży" do satyry. I wtedy mnie zamurowało: podobno autorka ma 14 lat. Wiedziałaś o tym? Jeśli to jest prawda, to my wszyscy dyskutujący tutaj, hm... hm...wyglądamy jak, powiedzmy, profesorowie Pimki?...:)
Użytkownik: Neelith 11.01.2013 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie, to nie może być n... | modem2
Wiemy, o kwestii wieku autorki były komentarze w części pierwszej czytatki. Nadal jednak pozostaje pytanie: gdzie jakakolwiek korekta?
Użytkownik: alva 11.01.2013 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiemy, o kwestii wieku au... | Neelith
Zerknęłam na stopkę redakcyjną. Korekta i redakcja podobno zostały zrobione, przez tę samą osobę.
Użytkownik: modem2 12.01.2013 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiemy, o kwestii wieku au... | Neelith
Skoro brak korekty, to ja się upieram przy moim wrażeniu, że panna Walczak napisała w takim razie satyrę;) Nieświadomie oczywiście, bo satyra sama się jej napisała;)
Użytkownik: misiak297 10.01.2013 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
Przeczytałem kilka opinii na LC. Czytelnicy w większości opisują tę książkę w samych superlatywach...:)
Użytkownik: Maxim212 13.01.2013 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem kilka opinii... | misiak297
A tutaj, raczzej, w samych superlewatywach ;)
Użytkownik: magduszka 18.06.2013 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem kilka opinii... | misiak297
Osobiście nieraz zawiodłam się na opiniach z tego, ach, jakże cudownego portalu. Wystarczy spojrzeć na oceny książek młodzieżowych - każda z nich jest odznaczana takimi epitetami jak: arcydzieło, magia, liryzm... A im nowsza, tym lepsza. Jakoś więc te superlatywy o "Spalonej róży" tak bardzo mnie nie dziwią :).
Użytkownik: alva 11.01.2013 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
Przemyślałam sobie jeszcze wpływ książek, jakie czytałam przed i po lekturze "Spalonej róży". Otóż "przed" czytałam (i przeczytałam) "Listy" Mrożka i Lema. Odłożyłam, przetrawiłam, wynotowałam cytaty i sięgnęłam po dzieło panny Walczak. A teraz sobie pomyślcie, jaki to był szok, kiedy po lekturze czegoś inteligentnego, filozoficznego, psychologicznego, momentami naprawdę trudnego w odbiorze (szczególnie Lem, szczególnie "Summa Technologiae"!), ale niekiedy zabawnego, tak sarkastycznie zabawnego, dostałam takie coś...
"Po" też było niezłe. "Zostało z uczty bogów" Newerly'ego. Jednocześnie z Hrabalem "Pociągi pod specjalnym nadzorem".
Może gdyby nie ta literatura naprawdę wysokich lotów, nie byłabym tak wyczulona na ten absurd i brak logiki, nie mówiąc już o literówkach?
Użytkownik: modem2 11.01.2013 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przemyślałam sobie jeszcz... | alva
Ostatnie pytanie jest retoryczne - oczywiście, że nie byłabyś. "Człowiek takie koło świata widzi, jakie tępymi zakreśla oczy." [cyt. z pamięci; to "tępymi" trzeba by tu jeszcze wzbogacić o ich przeciwieństwo, no ale i tak chyba myśl Mistrza jest do obronienia w tym kontekście].
Jeśli się wie o istnieniu tylko salcesonu i bigosu, to się nie tęskni do owoców morza i przepiórek:)
Użytkownik: alva 12.01.2013 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnie pytanie jest ret... | modem2
Z drugiej strony, owoce morza i przepiórki też się mogą przejeść i wtedy chce się solidnej porcji zwykłego bigosu:) Byleby nie był zepsuty...
Użytkownik: hburdon 23.03.2013 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrnęłam do końca wypisy... | alva
Czytatka przezabawna (cz. 1 również), śmiałam się w głos, a bardzo mi tego dzisiaj było potrzeba. :) Dziękuję.

Trochę mi szkoda autorki. W jej wieku -- jak podejrzewam większość z nas -- też chciałam napisać powieść, ale nie udało mi się wyjść poza pierwszy rozdział. (Ciekawe swoją drogą, gdzie się podziały te liczne pierwsze rozdziały?) W każdym razie -- samo ukończenie powieści to ogromne osiągnięcie, w każdym wieku zresztą. Ogromna szkoda, że nikt z nią nie usiadł i nie pokazał jej, jak tę książkę poprawić. Ale może sama się z czasem nauczy!

Samodzielne wydawanie książek to nie jest taka zupełna ślepa uliczka, w końcu wielu sławnych i uznanych autorów pierwsze utwory wydawało własnym sumptem, siostry Kossakówny chociażby (Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska), tatuś im przecież finansował pierwsze literackie kroki. Albo Paolini, też wypromował go tatuś. (Tu akurat można się spierać o jakość dzieła, ale niewątpliwie zdobyło sobie ogromną popularność.)

Z drugiej strony z krytyką też jest różnie, bo znów: wiele sławnych i uznanych dzieł miało początkowo bardzo nieprzychylne przyjęcie.

Skąd więc taki młody autor / młoda autorka ma wiedzieć, czy krytyka jest zasłużona, czy nie? Jak ma odróżnić wiarę w siebie od arogancji -- o ile takie rozróżnienie w ogóle jest możliwe?

To takie moje ogólne przemyślenia na tle dyskusji pod obiema twoimi czytatkami, Alvo, niekoniecznie skierowane bezpośrednio do ciebie. :)
Użytkownik: alva 23.03.2013 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytatka przezabawna (cz.... | hburdon
Ogólnie się z Tobą zgadzam, mam tylko takie spostrzeżenie: arogancja jest wtedy, kiedy autor/ka nie przyjmuje żadnej krytyki, bo sam/a wszystko wie najlepiej i jak ktoś w ogóle śmie krytykować jego/jej dzieło?! A wiara w siebie to wtedy, kiedy krytyka (konstruktywna oczywiście) została przyjęta do wiadomości, przemyślana, sprawdzona, a następnie pod jej wpływem dokonano poprawek. I przy tym autor/ka zakarbował/a sobie w pamięci, żeby następnym razem takich błędów uniknąć. Raczej wątpię, żeby można było samemu nauczyć się poprawnie pisać, jeśli nie ma nikogo, kto by wskazał niedociągnięcia i wyjaśnił, na czym one polegają.

Nie wiem, co na ten temat sądzi Anna Walczak, bo nigdzie nie natknęłam się na jej wypowiedzi, ale też nieszczególnie ich szukałam;) Natomiast natknęłam się na recenzje czytelników, bardzo pochlebne, i ten kontrast pochlebstwa z tym, co przeczytałam, wstrząsnął mną do tego stopnia, że nie wytrzymałam i wypisałam co bardziej smakowite fragmenty:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: