Dodany: 18.09.2012 20:45|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

1 osoba poleca ten tekst.

18.09.2012 "Drzwi do piekła" i nie tylko...


Moja pierwsza przygoda z książkami Marii Nurowskiej to było stuprocentowe fiasko. Dawno nie czytałem tak pod każdym względem kiepskiej książki jak "Nakarmić wilki". Niedopracowanie techniczne, banalność, skrótowość, tandeta - to wszystko ogółem można było zarzucić tej powieści. A jednak postanowiłem dać drugą szansę tej pisarce. Wybrałem Drzwi do piekła (Nurowska Maria) - powieść swego czasu reklamowaną nawet na przystankach autobusowych. Liczyłem, że tym razem moje spotkanie z Marią Nurowską będzie należało do udanych (zdziwiłbym się, gdyby mogła powstać jeszcze gorsza książka niż "Nakarmić wilki".

Narratorką "Drzwi do piekła" jest pisarka Daria Tarnowska-Konieczna, która trafia do więzienia za zamordowanie męża, wpływowego intelektualisty Edwarda Koniecznego. Sama powieść obejmuje cztery lata jej pobytu w więzieniu. Kobieta musi przystosować się do nowego trybu życia, poznać prawidła twardej więziennej rzeczywistości. Praktycznie od razu wikła się w dziwne niejednoznaczne relacje - ze swoim więziennym "wychowawcą" - fascynującą Izą, a także z Agatą - więziennym postrachem o wyglądzie maszkarona. Pierwsza z nich fascynuje Darię, znajomość z drugą ewoluuje - od nienawiści aż do wzajemnego zrozumienia. A jednak to toksyczna relacja z zamordowanym mężem wysuwa się na pierwszy plan w rozlicznych retrospekcjach... Czytelnik poznaje historię Darii stopniowo - całość przypomina całkiem zręczną układankę.

Nurowska miała świetny pomysł na książkę. To właściwie opowieść o tym jak zahukana i miażdżona przez całe życie osoba w warunkach więziennych "uwalnia się", staje się "prawdziwą" sobą. I staje się kimś naprawdę ważnym dla innych (dorabia się roli spowiednika towarzyszek więziennej niedoli, dzięki czemu czytelnik może poznać również inne - nie mniej fascynujące - życiorysy). Jednocześnie to opowieść o toksycznej miłości - o tym jak uzależnienie od drugiej osoby prowadzi do wyrzeczenia się własnego "ja". Te dwie płaszczyzny przeplatają się ze sobą w interesującej konstrukcji (przypominającej nieco strumień świadomości). A teraz wróćmy do pierwszego zdania tego akapitu. Nurowska miała świetny pomysł na książkę. Miała. No ale go nie wykorzystała.

Bo dobry pomysł nie wystarczy. Wszystko w tej książce jest kompletnie powierzchowne. Choćby ukazanie życia więziennego - niektóre procedury więzienne opisane są zaledwie jednym zdaniem. Nurowska zazwyczaj opowiada zamiast opisywać - może dlatego "Drzwi do piekła" w gruncie rzeczy szybko i dobrze się czyta. Z drugiej strony trudno uwierzyć, że przy końcu książki "już minęły cztery lata" i Daria wychodzi na wolność, bo w gruncie rzeczy tego upływu czasu się nie czuje. Bohaterki pojawiają się i znikają, jakby Nurowskiej nie chciało się pochylić nad ich portretami (jedynymi ciekawie oddanymi postaciami w tej książce są: Daria, Agata i Edward), zdarzenia gnają (ledwo ogłasza się casting na aktorów do więziennego przedstawienia "Trzech sióstr", na następnej stronie już czytamy o premierze), a większości z nich brakuje wyrazistości (nawet retrospekcje toksycznego związku Koniecznych są blade przez swoją skrótowość). Do tego dochodzą błędy czysto techniczne (pojedyncze zdania w czasie teraźniejszym pojawiające się w środku akapitów napisanych w czasie przeszłym). Wyjątkowo niesmacznym zabiegiem jest też sen głównej bohaterki, w którym anonimowy krytyk przedstawia recenzję jej książki (a właściwie książki samej Nurowskiej). To tak jakby pokazywać odbiorcy głębię (która w tej powieści niewątpliwie się znajduje), ale nachalnie. "Spójrz, czytelniku, tak masz to odczytywać). Jakby Nurowska nie wierzyła w inteligencję tych, którzy sięgną po jej książkę. Jeszcze jeden fakt pozostaje dla mnie niesmaczny: "Drzwi do piekła" to trzecia wersja napisanej już wcześniej (i to dwukrotnie!) historii, jak sama Nurowska przyznaje w wywiadzie. "Do trzech razy sztuka. I dopiero za trzecim podejściem udało mi się przekazać wszystkie emocje" - przyznaje się. A w czytającym te słowa rodzi się pytanie: to po co pani wydawała dwie poprzedniczki "Drzwi do piekła", skoro pani wiedziała, że nie wyszło?

"Drzwi do piekła" to wbrew pochwałom nie jest opowieść mroczna, która prawdziwie uderzyłaby w czytelnika - a taką powinna być. I pozostaje tylko myśleć, kto z naszych polskich współczesnych prozaików napisałby ją lepiej.




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9057
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 25
Użytkownik: norge 18.09.2012 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja pierwsza przygoda z ... | misiak297
Zaczęłam czytać twoją czytatkę w napięciu. A nuż odkryłeś jakaś świetną książkę autorstwa Marii Nurowskiej i będę musiała zmienić zdanie o jej twórczości? Widzę, że jednak nie... :)
Użytkownik: joanna.syrenka 18.09.2012 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja pierwsza przygoda z ... | misiak297
Misiaczku, abstrahując od Nurowskiej - pisz częściej, mój drogi, pisz częściej - uwielbiam Cię czytać!
Użytkownik: ktrya 18.09.2012 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja pierwsza przygoda z ... | misiak297
Skrótowo, nieskrótowo. Może pisze konkretnie, po co snuć szczegółowe opisy na miarę Orzeszkowej, które bardziej zanudzą niż zainteresują albo będą podane jak "kawa na ławę". Niech czytelnik trochę wysili wyobraźni. Portrety nie są dokładnie przeanalizowane, ale stają się pełniejsze w drugiej części cyklu. Faktem jest, że czas upływa bardzo szybko, ledwo weszła do celi, tu już święta, tu pół roku do końca i wyjście.
Ja cenię autorkę za te retrospekcje, które wydziela zaledwie akapitami, czasem zdaniami, a łatwo przeskakuję między czasem teraźniejszym, a przeszłym. Mając tendencje do gubienia się, chwilowej dezorientacji, tu nie miałam problemu żadnego. To jedna z niewielu książek, gdzie dwukolorowa czcionka jak w "Niekończącej się historii" byłaby absolutnie zbędna.
I spodziewałam się topornego dramatu, a dostałam dobrze czytającą się opowieść. To rzadka rzecz, że o takich sprawach pisze się tak lekko.

Jestem pozytywnie nastawiona do Nurowskiej, jak nadarzy się okazja to chętnie poznam się z innym jej "dzieckiem".
Użytkownik: misiak297 18.09.2012 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Skrótowo, nieskrótowo. Mo... | ktrya
"I spodziewałam się topornego dramatu, a dostałam dobrze czytającą się opowieść. To rzadka rzecz, że o takich sprawach pisze się tak lekko. " - tylko pytanie, czy o tego typu sprawach powinno się pisać lekkim językiem?

A Nurowskiej oczywiście jeszcze dam jedną szansę - mam nadzieję, że kontynuacja bardziej do mnie przemówi niż pierwsza część.
Użytkownik: ktrya 19.09.2012 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "I spodziewałam się topor... | misiak297
Nie ważne czy powinno, ważne czy się da. Gdyby wszystkie życiowe dramaty miały być toporne i ciężkostrawne to czytelnika czytającego przeważnie dramaty można nazwać masochistą. Należy przekazywać ludziom jak wyglądają inne nieszczęścia, by mieli tego świadomość. Ale nie trzeba formą przekazu znęcać się nad odbiorcami. Niech będą świadomi, a nie wykończeni, przybici, z depresją...

Oczywiście nie uważam, że każda książka powinna być lekka, łatwa i przyjemna bez względu na to, jaki temat podejmuje. Ale też nie uważam, że pisanie o kobiecie, która zamordowała własnego męża, nie może być napisane lekko. Może, jeśli mimo tego będziemy czuć dramat sytuacji. Ja czułam i może właśnie w tej lekkości pióra, swobody w opowiadaniu przez narratorkę, która przecież była morderczynią, kryje się tragedia. Bohaterka dokonała zabójstwa, a mówi o tym tak lekko, jakby nic się nie stało, czy samo to nie jest dramatem?

PS. Wiem, że zaczynam przeginać w interpretacji i sama autorka może być zaskoczona odbiorem treści i zastosowanych (świadomie bądź [raczej] nie) zabiegów językowych. ;-)
Użytkownik: misiabela 19.09.2012 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ważne czy powinno, wa... | ktrya
Książki nie czytałam, ale bliżej mi do tego, co piszesz Ty niż do tego, co pisze Misiak. Czuję się zachęcona do lektury :-)
Użytkownik: ktrya 19.09.2012 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ale... | misiabela
Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :)
Użytkownik: misiak297 23.09.2012 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że się nie ... | ktrya
No niestety... Rozczarowanie jak stąd do Chin... I tylko świetnego pomysłu żal...
Tym bardziej, że Nurowska nie chce - jak wynika z fabuł - przedstawiać prostych historii.
Użytkownik: misiak297 19.09.2012 08:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ważne czy powinno, wa... | ktrya
Mógłbym się upierać przy swoim, ale tu już wchodzimy na kwestię gustów czytelniczych. Po prostu lubię jak książka działa mi na emocje, lubię jak sprawia, że jestem przybity - dla mnie w tym tkwi wielkość literatury. Skrótowość, o której pisałem sprawiła, że nie potrafiłem wczuć się w klimat tej powieści, nie przekonał mnie jej dramatyzm. A szkoda, bo sam pomysł miał ogromny potencjał.
Użytkownik: ktrya 19.09.2012 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłbym się upierać przy ... | misiak297
Stąd się biorą wielkie dzieła, ogólnie uznane, które przez większość czytelników są nie do przejścia, bo za ciężkie. Można to zauważyć na przykładzie lektur szkolnych.
Tak abstrachując od wszystkiego, dlaczego wybitną literaturę widzi się głównie w tym, co dla przeciętnego czytelnika jest przeważnie męką... Nie zawsze, ale wielu przypadkach tak jest. Dlaczego wybitna literatura nie może być lekka i przyjemna? Ważne treści i życiowe przesłanie przekazane w lżejszej formie.
Użytkownik: misiak297 19.09.2012 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Stąd się biorą wielkie dz... | ktrya
Myślę, że mówimy o dwóch różnych rzeczach - ja nie miałem na myśli wcale lektur szkolnych tylko "mocnych" prozaików, których książki potrafią rozłożyć mnie na łopatki prawdziwością psychologiczną, wzbudzić olbrzymie emocje. Z zagranicznych to na przykład Majgull Axelsson czy Michael Cunningham. Z polskich: Ewa Ostrowska, Tomasz Białkowski, Iwona Banach, Jolanta Stefko. Mocna problematyka, bezkompromisowość w opisie postaci, kontrowersyjne, trudne tematy. Rzeczywiście to bywa męką, ale ile warta jest książka, która potrafi w ten sposób wymęczyć?:) Dla mnie - bardzo wiele.

Według mnie powieść Nurowskiej miała taki potencjał. I jest zwyczajnie przykro, że go nie wykorzystała. No i te autorskie mocno niesmaczne zabiegi (recenzja niniejszej książki wpleciona w fabułę na siłę). To mi się nie podoba. Na co to komu? Podobna refleksja naszła mnie przy "Nakarmić wilki" - Nurowska wykorzystała ogromną tragedię czeczeńskiej matki, która straciła trzy córki w górach, a opisała tę historię zaledwie w kilku akapitach. Pisarze mogą tylko nazywać emocje (miłość, fascynacja, strach), ale to nie oznacza, że te emocje ożyją na kartach powieści. Nie jest sztuką samo ich nazwanie - a wydaje mi się, że Nurowska tak właśnie robi.
Użytkownik: aleutka 20.09.2012 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Stąd się biorą wielkie dz... | ktrya
Czy ja wiem? Sa wybitni komicy. Austen czy Wodehouse na przyklad. Wilde. Cervantes. Dickens potrafi rozbawic. Slonimski (W oparach absurdu), Tuwim na polskim podworku. Kundera idzie tak daleko, ze w Kafce dostrzega komizm. Warto przy tym pamietac, ze najwieksi komicy czesto cierpia na depresje, ze te aspekty sa ze soba powiazane. Powiedzialabym wrecz ze u naprawde wybitnych pisarzy musi to byc wymieszane. U Szekspira najbardziej tragiczne elementy sa kontrapunktowane. U Babla bardzo brutalne opisy czesto poprzedza fragment o niezywklym ladunku lirycznym.
Salley Vickers cytuje krytyka, Northrope'a Frye, ktory stwierdzil, ze sklaniamy sie generalnie albo ku perspektywie komicznej albo tragicznej. On to rozwija twierdzac, ze Dante, Szekspir i autorzy Nowego Testamentu sklaniaja sie ku perspektywie komicznej (stad Boska KOMEDIA), co nie znaczy oczywiscie ze byli zaglebiem dowcipow, ale postrzegali zycie jako silniejsze niz te sily ktore spiskuja przeciwko niemu; ze ich dziela, przy calej swej glebokiej wieloznacznosci i zlozonosci zmierzaja w strone "happy" endow. Happy nie oznacza tu Pollyanny, ze wszystko co sie wydarza jest dobre, albo ze wszystko zmierza ku najlepszemu mozliwemu zakonczeniu. W tym wypadku oznacza to po prostu szczegolne skrzywienie spojrzenia, dostrzeganie w samym jadrze ludzkiej kondycji alternatywy dla nieszczescia. Przez samo jej dostrzeganie sztuka moze ja wzmacniac.

PS A tragedia lektur szkolnych sa dwie rzeczy, ktore spiskuja przeciwko nim: sa uczniom narzucane, na ogol duzo za wczesnie. Malo kto potrafi docenic Pana Tadeusza w wieku lat czternastu.
Użytkownik: MELCIA 20.09.2012 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ja wiem? Sa wybitni k... | aleutka
Aleutko, co do lektur masz rację absolutnie stuprocentową i dlatego podpisuję się wszystkimi kończynami pod tą wielką prawdą.

Ciekawy "temat w temacie" - depresja wybitnych komików. Dorzucę od siebie przykład Makuszyńskiego, którego powieści może nie są wybitne, ale słyną z humoru i szczęśliwych zakończeń (co bynajmniej nie znaczy, że nie ma w nich elementów tragicznych). Sam autor (według relacji księdza Twardowskiego, który poznał Makuszyńskiego jako dziecko) był "zawsze smutnym człowiekiem".

Użytkownik: ktrya 20.09.2012 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ja wiem? Sa wybitni k... | aleutka
Ale ja nie uważam, że wybitne są tylko dramaty. Chodzi mi o to, że te wielkie dzieła, nawet komediowe, są trudne do przetrawienia przeciętnemu czytelnikowi. Nie chodzi tylko o temat, ale przede wszystkim formę i język.

PS. Tragedia lektur tkwi w tym, że często nie wymaga się czytania całego dzieła. Niby męczarnia czytania odpada, ale jak można docenić dzieło po fragmencie?
Użytkownik: misiak297 20.09.2012 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie uważam, że wyb... | ktrya
Nie wiem, czy mogę się i tu z Tobą zgodzić. Zauważ, że tacy autorzy jak choćby Austen czy siostry Bronte mają swoich niesłabnących fanów - czego dowodzą choćby kolejne ekranizacje. Te książki czytają się same. Nie wiem czy je znasz, nie zerknąłem do Twoich ocen, ale jeśli nie - to serdecznie polecam:)
Użytkownik: ktrya 20.09.2012 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy mogę się i ... | misiak297
W porządku, od każdej reguły są wyjątki. Austen dobrze się czyta, Bronte... no cóż, Wichrowe wzgórza nie należą do dobrych wspomnień.
Użytkownik: misiak297 20.09.2012 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: W porządku, od każdej reg... | ktrya
A dlaczego? Rozmawiałem ostatnio z pewną biblionetkowiczką o przeczytanej przez nią książce. Określiła ją jako męczącą. Po doprecyzowaniu okazało się, że męczący był opis relacji między bohaterami - całość nie była źle napisana, a napisana tak sugestywnie, że to po prostu przygnębiało i męczyło. Ja podobnie miałem z "Wichrowymi Wzgórzami". Chciałem Cię zapytać, czy "Wichrowe Wzgórza" uważasz za książkę źle napisaną, czy np. "męczącą" w powyższym rozumieniu?
Użytkownik: ktrya 20.09.2012 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego? Rozmawiałem o... | misiak297
"Męczącą".
Użytkownik: aleutka 20.09.2012 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie uważam, że wyb... | ktrya
No wlasnie dlatego podalam klasycznych komikow. Austen to satyryczno-komiczne powiesci z watkiem romantycznym. Trudno o cos "lzejszego" fabularnie, no chyba ze poczytasz P.G Wodehouse'a i jego powiesci o Jeevesie i Woosterze. Moge sie zalozyc ze wybuchniesz smiechem przy pierwszym akapicie, jesli lubisz klasyczny angielski humor. To komedie pomylek, niekiedy wrecz farsy pomylek, ktorych glownym celem jest dostarczenie czytelnikowi rzetelnej dawki rozrywki. A jezyk jest po prostu mistrzowski od razu wiadomo, ze ma sie do czynienia z klasykiem (czyli ksiazka, ktora sie nie zestarzeje). Nie ma sie w ogole poczucia "staroswieckiego" czy "ciezkiego" jezyka czytajac ksiazki Wodehouse'a (a i Austen dla mnie brzmi nowoczesnie, znacznie lepiej niz niektorzy wspolczesni pisarze. Dialogi sa oczywiscie troche inne, ale narracja jest poprowadzona zwiezle i konkretnie).

Juz lepiej czytac fragmenty moim zdaniem niz bryki. Jeden autentyczy opis z Pana Tadeusza wart jest wiecej niz dziesiec streszczen fabuly. Ale to docenilam dopiero dluugo po opuszczeniu podstawowki, kiedy sama wyjechalam do innego kraju. Ja wyjezdzalam dobrowolnie, z calym dobrodziejstwem Internetu, Skype'a, telefonow i jestem zawsze o jeden samolot od rodzicow jesli zajdzie nagla potrzeba. Kiedy sie pomysli, ze kogos mozna bylo ot tak - wyrwac i zabronic mu wrocic, skazac go na listy wedrujace tygodniami - zupelnie inaczej spojrzalam na te roztesknione opisy. I zupelnie nagle wrocilo do mnie - Slonce juz gaslo, wieczor byl cieply i cichy okrag niebios gdzieniegdzie chmurkami zaslany... Skad moglam wiedziec w szostej klasie podstawowki uczac sie tego na pamiec ze wroci do mnie tak nieoczekiwanie? Nawet nie wiedzialam ze pamietam :D
Użytkownik: aleutka 20.09.2012 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie uważam, że wyb... | ktrya
- Tyzbe te wonie wiona z pachy kmiecia...
- Wszystko pokreciles. Nie wiona - wiosna! I nie z pachy kmiecia tylko zapachy kwiecia!
- Tyzbe te wonie wiosna, te zapachy kwiecia przypominaja tchnienia twojego armaty.
- Aromaty!!
- Tchnienia twego aromaty. Lecz ha! Glos slysze! Zostan tutaj samotrzecia, zaraz powroce calowac ust twoich blawaty"

Szekspir "Sen nocy letniej" (przeklad Baranczaka, cytat z pamieci). Uprasza sie publike o zauwazenie, ze osmieszeniu podlega wlasnie kwiecisty, napuszony jezyk. Niechby wspolczesni dramatopisarze tak smieszyli, nie obrazilabym sie.
Użytkownik: misiak297 24.09.2012 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja nie uważam, że wyb... | ktrya
A ja też coś dorzucę, przy czym zaśmiewałem się do łez. Oto scena z "Wielkich nadziei" Dickensa - bohater ogląda amatorskie przedstawienie Hamleta:


"W miarę jak akcja dramatu się rozwijała, następowały drobne, acz interesujące fakty. Wydawało się, że król nieboszczyk był przed śmiercią dręczony kaszlem, który najwidoczniej zabrał ze sobą do grobu, a potem znów przyniósł na ziemię. Duch króla dźwigał upiorny rękopis owinięty dokoła berła. Zaglądał co chwila do owego manuskryptu z takim lękiem, jak gdyby był zwykłym śmiertelnikiem i obawiał się, że zgubi wątek. Ta okoliczność prawdopodobnie sprawiała, że galeria co pewien czas krzyczała do Ducha: "Przewróć kartkę", co doprowadzało go do rozpaczy. (...) Za każdym razem, gdy niezdecydowany książę rzucał jakieś pytanie lub wyrażał wątpliwości, publiczność przychodziła mu natychmiast z pomocą. Kiedy na przykład szło o to, by rozstrzygnąć kwestię: »Czy lepiej jest dla szlachetnego umysłu cierpieć«, ktoś wrzasnął, że tak, inny znowu, że nie, a trzeci głos, przychylając się do obu pozostałych radził: »Podrzuć monetę i wylosuj, co lepiej!«, aż zaczęła się ogólna sprzeczka na sali. (...) Ale na najokropniejsze próby został wystawiony w scenie na cmentarzu. (...) Kiedy [książę] odziany w czarny, uroczysty płaszcz, wchodził przez tę bramę, z publiczności wołano przyjaźnie, ku grabarzowi, kopiącemu grób: »Te, uważaj, przyszedł szef pilnować jak pracujesz!« (...) Przybycie ciała w pustej trumnie, której wieko nieustannie odskakiwało, wywołało wybuch hałaśliwej wesołości, która wzrosła jeszcze, gdy w jednym z grabarzy niosących trumnę, poznano znajomego".

Musisz przyznać, że to urokliwie:) Zresztą Dickens słynie z takiego humoru.
Użytkownik: Firmin 26.09.2012 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja pierwsza przygoda z ... | misiak297
Tak się akurat złożyło, że kiedy dodałeś swoją recenzję byłam w trakcie czytania „Drzwi do piekła” Marii Nurowskiej. Czekałam do zakończenia książki i wystawienia oceny, żeby nie sugerować się innym zdaniem i teraz z zaciekawieniem przeczytałam twoją recenzję. Jestem świeżo po lekturze „Drzwi do piekła” i jak się okazało mamy podobne odczucia, co do tej książki.

Jak można się tak prześlizgiwać po tematach i wydarzeniach! Uważam, że momentami było naprawdę grafomańsko (=coelhiańsko :), np. przy wspomnianej przez ciebie recenzji. Albo taki fragment „…podjęłam próbę uczłowieczenia Agaty. Miało to nieomal wymiar biblijny, bo ona była kimś, kto zaraz po moim przybyciu tutaj rzucił we mnie kamieniem…”. Tym się między innymi różni wybitna proza od przeciętnej, że pisarz, choć także czerpie z motywów, archetypów, symboli, nie musi tego wyjaśniać łopatologicznie. Wolę, jeśli pisarz zostawia czytelnikowi wyszukiwanie takowych nawiązań. Poza tym irytowało mnie też brak płynnego przejścia między teraźniejszością (pobytem w więzieniu), a przeszłością. Ogólnie sam pomysł odkrywania powoli jak doszło do zabójstwa bardzo dobry, ale mam wrażenie, że autorka napisała dwie osobne historie, a potem nieudolnie połączyła je w całość. Pomimo tego książkę rzeczywiście czyta się łatwo i przyjemnie – tylko jak to brzmi: książkę o traumatycznym pobycie w kobiecym więzieniu czyta się łatwo i przyjemnie.

A tak nawiasem mówiąc jeszcze bardziej zachęciłeś mnie do przeczytania Jolanty Stefko. Już od dawna chcę przeczytać „Możliwe sny”, ale jeszcze nie dorwałam tej książki.
Użytkownik: misiak297 28.09.2012 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się akurat złożyło, ż... | Firmin
Cieszę się, że nie jestem osamotniony w swoich spostrzeżeniach. Mnie też rzuciło się w oczy (chyba tego nie napisałem tutaj) to łopatologiczne wyjaśnianie wszystkiego czytelnikowi. W drugiej części również ta łopatologia jest obecna (pamiętam taki fragment, że bohaterka chętnie prasuje i oczywiście narratorka czuje, że w ten sposób chce wygładzić własne życie...). Niestety w drugiej części powtarzają się te wszystkie niedoskonałości, o jakich piszesz wyżej.
Użytkownik: Marita1976 25.02.2013 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że nie jestem... | misiak297
Mdłe i nudne. Do Nurowskiej bardzo uprzedziła mnie kiedyś opinia mojej polonistki. Postanowiłam wreszcie przełamać uprzedzenia. Niestety, "Drzwi..." oddałam niedoczytane. Ta ksiązka nie porywa, choć początkowo zdaje się intrygująca. Cała ta psychologiczna otoczka wokół bohaterki jakaś nieprzekonująca...
Może to wina moich uprzedzeń?
Teraz czytam "Miłość" Hanne Orstavik. To jest literatura!
Użytkownik: misiak297 25.02.2013 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mdłe i nudne. Do Nurowski... | Marita1976
Myślę, że odkładając tę książkę, niewiele straciłaś:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: