Przedstawiam
KONKURS nr 26 pt. „KURACJA w LITERATURZE”, który przygotowała
Czajka:
Z ogromną przyjemnością przedstawiam Wam konkursowe fragmenty dotyczące najróżniejszych kuracji.
Już Stańczyk twierdził, że najwięcej w Polsce jest lekarzy, więc aby to prawdzić zrobiłam wstępne rozeznanie w najbliższym otoczeniu i w ciągu JEDNEGO dnia spisałam poniższe rozmowy:
- Mam grypę.
- Początkową fazę grypy najlepiej przespać, jak misio... Weź sobie uderzeniowo 5 pastylek witaminy C (2 - 3 razy), to Cię wzmocni i wirusa przegoni. A nie dostałaś pastyleczek z kodeiną na noc? A to paskudny lekarz; było się upomnieć!!!
- Nigdy żaden lekarz nic rozsądnego mi na grypę nie poradził, więc... leczę się sama
- Byle nie antybiotykami! Słuchaj młoda lekarko: herbatka z miodem i cytryną (dużo cytryny), czosnek surowy w dużych ilościach (naturalny antybiotyk), sok malinowy (to już wiesz) na noc, witamina C
- A ja jestem chory, bleh… Mam coś z gardłem
- Co masz z gardłem? Boli, czy chrypa, czy bezgłos?
- Boli i dusi
- Wybawiłabym Cię, ale nie mam strzelby.
- Jakieś mroczne przepisy lekarskie. Ja się boje...
- Gorące piwko z miodem i cytryna, albo z sokiem malinowym na pewno pomoże
- Nie mogę gorącego piwka z miodem, bom na antybiotyku
- Hallsy.
- Weź sobie jedną cebulę, pokrój ją w plasterki, zasyp cukrem w słoiczku. Jutro będziesz miał bardzo dobry syrop i na ból i na duszenie
- Jakieś mroczne przepisy lekarskie. Ja się boje...
- Cebuli się boisz? To jest bardzo dobry, stary przepis. W hallsach nie ma na pewno nic lepszego od cebuli.
- Może się odważę.
- Hallsy. Hallsy dobre na wszystko
- Z tą Twoja nerwicą to jest prawdopodobnie tak, jak było w Trzech panach w łódce, nie licząc psa. Napisz sobie na ścianie jakiś ulubiony cytat za szafą. Zobaczysz, jak Ci wpłynie na dobry humor.
Jak już pewnie się domyślacie, powyższe fachowe porady podsłuchane zostały nie na forum lekarskim, ale na literackim, naszym kochanym biblionetkowym.
Widać jasno, że każdemu temat jest znany i bliski, a zatem do dzieła młodzi lekarze i lekarki!
Imię lub nazwisko postaci zastąpiłam inicjałem, natomiast w przypadku bohaterów, których nawet inicjał byłby dużym ułatwieniem zamaskowałam poprzez Iks i Igrek.
Rozwiązania proszę przesyłać na adres [...] w formie:
1. numer fragmentu
2. tytuł książki (1 pkt)
3. imię i nazwisko autora (1 pkt)
4. odpowiedź na pytanie dodatkowe – nie ma tym razem!
Na końcu proszę podać swój nick biblionetkowy.
Za każdy fragment można zdobyć dwa punkty, za wszystkie 19 fragmentów można zdobyć maksymalnie 38 punktów. W odpowiedzi na każdy nadesłany mail będę wysyłać potwierdzenie z informacją o zdobytej ilości punktów. Brak takiego potwierdzenia proszę reklamować na forum. Oczywiście, jak dotąd, można wysyłać odpowiedzi w kilku mailach.
Odpowiedzi można przesyłać do 11 września (poniedziałek), do godziny 24:00,
wyniki wraz z Listą Laureatów zostaną ogłoszone na forum następnego dnia.
Nagrodą jest tradycyjnie satysfakcja!
Życzę dobrej zabawy.
UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!
Uwaga druga
Organizator zastrzega sobie prawo do wykorzystania odpowiedzi nadesłanych przez uczestników niniejszego konkursu i upublicznienia ich podczas ogłoszenia wyników. :-)
Uwaga trzecia
Podane poniżej kuracje można oczywiście stosować, ale tylko po uprzednim skontaktowaniu się z prawdziwym (dyplomowanym) lekarzem.
FRAGMENTY KONKURSOWE
1.
Nie widziałem węża, usłyszałem tylko, jak S. krzyknęła. Kiedy się do niej zbliżyłem, leżała nieprzytomna. Widziałem, jak padała, i podbiegłem do niej. Leżała na piasku, nieprzytomna z powodu upadku, tak sądziłem. Wtedy dopiero zobaczyłem znak od ukąszenia nad piersią, malutki, trzy ranki koło siebie, zrozumiałem od razu. Bardzo słabo krwawiły. Naturalnie, natychmiast wyssałem ranę, jak to się zaleca, wiedziałem, że należy ją ścisnąć, aby jad nie doszedł do serca. Ale jak? Ukąszenie było nad lewą piersią. Wiedziałem: natychmiast wyciąć ranę, ewentualnie wypalić.
2.
- Wiem już, jakie lekarstwo zażyć – powiedział.
- Jakie? – dopytywał się Iks
- Miksturkę „kukelimuk” Igreka. Musi to być pół na pół cukierków z czekoladą i potem zmieszasz wszystko porządnie z odrobiną okruchów od ciastek. Zrób to zaraz, to zażyję pierwszą dawkę (…)
Wziął kwaskowate cukierki i nadziewane malinki, i iryski i wymieszał to wszystko w filiżance z taką samą ilością kawałków czekolady, a potem pokruszył muszelki migdałowe na małe kawałeczki i posypał okruszynkami na wierzchu. Takiego lekarstwa Iks nigdy jeszcze nie widział.
3.
- Mój młody, wygłodniały źrebcu, nie ma takich roślin, które nadawałyby się do spożycia, nie miały zaś, stosowane w odpowiedniej dawce, właściwości leczniczych. Dopiero nadużycie czyni z nich przyczynę choroby. Weźmy dynię. Ma naturę zimną i wilgotną, gasi pragnienie, lecz kiedy zjesz ją zepsutą, spowoduje biegunkę i będziesz musiał zawrzeć swe trzewia za pomocą mieszaniny solanki z gorczycą. A cebula? Jest ciepła i wilgotna, w małej ilości daje siłę męską, tym naturalnie, którzy nie złożyli naszych ślubów, lecz użyta w nadmiarze wywołuje ociężałość głowy, a wtedy nie obejdzie się bez mleka z octem. (…) Jedz natomiast czosnek. Jest ciepły i suchy, dobry przeciw truciźnie. Lecz nie należy przesadzać, albowiem zbyt wiele humorów usuwa z mózgu. Fasola daje obfitość uryny i tuczy, a obie rzeczy są bardzo właściwe. Lecz sprowadza złe sny.
4.
Typ wywiadu: lekarz psychiatra - pacjent (...)
- HALO - wystukał na klawiaturze Robin.
- HALO, JAK SIĘ MIEWASZ? - odpowiedź „Elizy” ukazała się natychmiast na monitorze.
- CZUJĘ SIĘ OKROPNIE - odpowiedział Dempsey.
- CO PRZEZ TO ŚCIŚLE ROZUMIESZ?
- JESTEM PRZYGNĘBIONY.
- DLACZEGO SĄDZISZ, ŻE JESTEŚ PRZYGNĘBIONY?
- BO CZUJĘ SIĘ SAMOTNY.
- CZY MIESZKASZ Z RODZINĄ?
- NIE.
- MASZ PRZYJACIÓŁ?
- CHYBA NIE.
- DLACZEGO?
Robin Dempsey namyślał się chwilę, nim wystukał odpowiedź:
- NIE WIEM.
- NAPRAWDĘ NIE WIESZ, CZY TYLKO UNIKASZ ODPOWIEDZI?
Dempsey zaczerwienił się i szybko wystukał.
- KIEDYŚ MIAŁEM PRZYJACIÓŁ.
- KIEDY TO BYŁO?
- NIM SIĘ OŻENIŁEM.
- NIE POWIEDZIAŁEŚ MI, ŻE JESTEŚ ŻONATY.
- JESTEM ROZWIEDZIONY.
- OPOWIEDZ MI O ROZWODZIE.
5.
Widząc to, jedna szpetna starucha będąca przy niej, zażywająca sławy bardzo kutej lekarki, zawiązała jej przepaskę tak ciasną, od której wszystkie bebechy tak były zduszone a ścieśnione, iż ledwie z trudem zębami zdołalibyście je rozluźnić, co jest rzecz straszna do pomyślenia; jak niegdyś diabeł w czasie mszy św. Marcina, spisując gawędy dwóch kumoszek, zębami musiał rozciągać swój pergamin.
Od tej dolegliwości rozluźniły się ku górze kosmki maciczne, między którymi przemknęło się dziecko i dostało do żyły zwanej czczą; stamtąd , przeciskając się przez przeponę aż powyżej łopatek, gdzie ta żyła dzieli się na dwoje, obróciło się na lewo i wyszło lewym uchem.
6.
Przychodziła, siadała przy łóżku i czytała mi książki. Słuchałam i z jej słów budowałam obrazy tak żywe, że nieomal rzeczywiste. Byłam wszędzie: w stepach zachodniej Ameryki, brałam udział w ekspedycji afrykańskiej, płynęłam przez wzburzony ocean… Matka przerywała czytanie, żeby mi podać lekarstwa. Wypijałam szybko gorzkie krople, połykałam proszki, byle tylko nie przerywała czytania. W ten sposób upłynęło nam sześć miesięcy. Kiedy słońce coraz częściej zaczęło zaglądać w okna pokoju, niecierpliwiłam się i prosiłam matkę, żeby mi pozwoliła wstać. Była jednak nieprzebłagana. Na moje prośby odpowiadała, że mam chore serce i że nie wolno mi chodzić.
7.
- Niech pani nic nie mówi – rzekł. – Niech pani nie próbuje mówić. – A kiedy delikatnie obmywał jej twarz chustką, oblało go jakieś ogromne ciepło. – Może pani tu zostać – powiedział. – Może pani tu zostać, jak długo pani zechce. Ja się panią zaopiekuję.
Wyżął chustkę, zwilżył polepione włosy dziewczyny i powyjmował je z ran na głowie.
Robiąc to słyszał swój głos, nieomal jakby słuchał kogoś obcego.
- O… czy tu boli? Te biedne oczy… Zasłonię je pani ciemnym papierem. Nic pani nie będzie. Tu na czole jest gorzej. Boję się, że zostanie blizna. Czy mogłaby pani powiedzieć swoje nazwisko? Nie, proszę nie próbować. Mamy masę czasu. Masę czasu. O, słyszy pani? To bryczka doktora.
8.
Przypominam sobie, gdzie zadekowałem stare pudło z farbami. Wygrzebuję je, czyszczę pędzle terpentyną i przeglądam tuby. Może dzięki malowaniu zachowam resztki zdrowego rozumu. Nie lubię się do tego przyznawać, ale malowanie ma dla mnie aspekt terapeutyczny. Nie powinno tak być u zawodowca, ale jest.
Kiedy mogę kontrolować swój świat, brać rzeczy z zewnątrz i przekształcać je według własnego uznania, działa to na mnie kojąco.
9.
A kobiety radziły raz w raz nowe ratowanie chorej; to sól rozpuszczoną wlewali jej w gardło, to topiony z poświęcanej gromnicy wosk z mlekiem; radził ktosik mydła z serwatką - insza znowu wołała, żeby krew puścić, ale krowie nic nie pomagało, wyciągała się coraz dłużej, niekiedy podnosiła łeb i porykiwała długo, jakby o ratunek, boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach różowych mętniały mgłą i ciężki, rogaty łeb opadał z wysilenia
10.
- Proszę teraz jegomości, abyście zechcieli się opatrzyć, bo krew wam ciurkiem z ucha płynie; mam szarpie i nieco białej maści w sakwach.
- Bez tego wszystkiego obeszłoby się łacnie – odparł Iks – gdybym nie był zapomniał przyrządzić sobie flaszczyny balsamu Fierabrasa, którego jedna kropla oszczędza czasu i leków.
- Jakaż to flaszczyna i jakiż to balsam? – zapytał Igrek.
- Jest to balsam – odpowiedział Iks – którego receptę pamiętam. Posiadając go, nie trzeba się lękać śmierci ani też myśleć, że od rany jakiejś zginąć można. Więc kiedy go przyrządzę i dam go tobie, ty zaś ujrzysz, że w jakiejś bitwie rozpłatają mię na dwoje (jak wielokroć zdarzać się zwykło), nic innego nie będziesz miał do roboty, jak tylko ostrożnie wziąć część ciała, która na ziemię odpadła, i bardzo sprytnie, zanim krew zakrzepnie, przyłożyć do drugiej połowy, która na siodle została, uważając, by dopasować ją równo i akuratnie. Natychmiast dasz mi wypić tylko dwa łyki balsamu, o którym mówię, a ujrzysz mię tak zdrowym jak jabłuszko.
11.
Gdy południowe światło było najjaśniejsze, zacząłem robotę rozcinając skórę na głowie i tamując upływ krwi za pomocą rozżarzonego żelaza, choć czułem się bardzo źle na widok mąk, które mu sprawiałem. Ale pacjent mój oświadczył, że męka ta jest niczym w porównaniu z tymi, których co dzień przyczynia mu głowa. Dałem mu sporo wina, do którego domieszałem uśmierzających środków, tak że oczy wylazły mu na wierzch jak martwej rybie i bardzo był wesoły. Następnie otworzyłem czaszkę tak ostrożnie, jak tylko było możliwe za pomocą narzędzi jakimi rozporządzałem. A on nawet nie zemdlał, tylko głęboko wciągnął oddech i powiedział, że odczuł natychmiastową ulgę, gdy uniosłem oddzielony od czaszki kawałek kości. Serce przepełniło mi się radością, gdyż właśnie w tym miejscu, gdzie otworzyłem czaszkę, demon względnie duch choroby złożył swoje jaje, (…). Było ono czerwone i brzydkie, i duże jak jaskółcze jaje. Z całą zręcznością, na jaką mnie było stać, wyjąłem je, przypalając wszystko co łączyło je z mózgiem, (…). Czaszkę zamknąłem kawałkiem srebrnej blachy, po czym zszyłem pacjentowi skórę na głowie, a on przez cały czas nie stracił przytomności, a potem podniósł się i zaczął chodzić, i dziękował mi ogromnie, gdyż nie słyszał już przeraźliwego szumu w uszach, a także męki, które cierpiał, ustały.
12.
Mówię ci, klin wybijesz, wbijając klin nowy;
Pożar wypali się, gdy drugi rozgorzeje;
Kręcąc się w drugą stronę, przegnasz zawrót głowy;
Uśmierzysz żal, wpadając w inną beznadzieję.
Tak też oko, gdy nowy widok w nim się zjawi,
Zapomni o tym pyłku, od którego łzawi.
13.
- Zauważyłam, że kiedy ciało cierpi, trzeba zająć czymś umysł.
- Potrafi tak panienka? (…)
- Czasami potrafię, czasami nie – odpowiedziała mężnie. – Ale kiedy mi się uda, czuję się dobrze. Poza tym wierzę, że zawsze może się udać, tylko trzeba się w tym ćwiczyć. Ostatnio dużo ćwiczę i łatwiej mi to teraz przychodzi niż dawniej. I kiedy jest okropnie… po prostu okropnie… z całej siły wyobrażam sobie (…). Nawet nie wiesz, jak się dzięki temu o wszystkim innym zapomina.
14.
- Wiem, co zrobimy – powiedział Iks. – Gdy przyjdziemy do domu, zawiążesz grubą nitkę wokół zęba, a drugi jej koniec przywiążemy do płotu. Wtedy rozżarzą kawałek żelaza do czerwoności i przejadę ci tym żelazem przed samym nosem. Tak się przestraszysz, że odskoczysz w tył, a wówczas ząb wyleci.
15.
Nie potrzebujesz ani lekarstw żłopać,
Ni wzywać czarów. Idź natychmiast w pole,
Zacznij w nim orać i kopać;
Zamknij wszystkie swoje zmysły
W obręb ile można ścisły;
Przestań na prostym karmidle,
Żyj z bydlętami jak bydlę
I nie miej za czyn niegodny,
Mierzwą sam swe grunta płodnić;
To jest środek niezawodny,
By na kopę lat odmłodnieć.
16.
Nie idzie miód na ranę, chybaby samą zalać, żeby się prędzej wypaliła. Wasza miłość pozwoli obejrzeć i opatrzyć, bo to ja się nie gorzej cyrulika znam na tym?
Iks zgodził się, więc Igrek zdjął obwiązki i począł patrzeć pilnie.
- Skóra starta, nic to! Kula po wierzchu przeszła, ale przecie napuchło.
- Toteż jeno dlatego dolega.
- Ale to i dwóch dni nie ma. Matko Najświętsza! Musiał ktoś okrutnie blisko do waszej miłości strzelić.
- A po czym miarkujesz?
- Bo się i wszystek proch nie zdążył spalić i ziarnka, jako czarnuszka, pod skórą siedzą. To waszej miłości już zostanie. Teraz jeno chleba z pajęczyną przyłożyć. Okrutnie blisko ktoś strzelił, dobrze, że waszej miłości nie zabił!
17.
- Powiadam panu, należy jeść jak najwięcej jabłek. Jabłka przedłużają życie! Codziennie parę jabłuszek, a nie będzie pan potrzebował oglądać lekarzy.
- Nawet wtedy, jeżeli złamię rękę?
Uśmiechnął się, cisnął do kosza ogryzek drugiego jabłka i wstał z fotela.
- Jeżeli będzie pan jadł jabłka, to nie przytrafi się panu w ogóle złamanie ręki!
- To bardzo praktyczny wynalazek – mruknąłem.
Czekałem co teraz nastąpi. Cała ta jabłkowa pogadanka wydawała mi się dziwnie podejrzana.
Blumenthal wydobył pudełko cygar z małej szafki i poczęstował mnie. Były to znane mi już corony.
- Czy i cygara przedłużają życie? – spytałem.
- Nie, skracają. To się równoważy z jabłkami.
18.
Wyobrażałam sobie, że zastanę sympatycznego, brzydkiego, wrażliwego na ludzkie sprawy mężczyznę, który podniesie na mnie wzrok, powie: - Aha – jak gdyby już wiedział, że wszystko będzie dobrze. Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem tak okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego, dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę.
A potem ten dobry lekarz rozparłby się wygodnie w fotelu, złożył czubki palców dłoni, tworząc małą kościelną wieżyczkę, i wytłumaczył mi, dlaczego nie mogę spać, dlaczego nie mogę jeść, dlaczego nie mogę czytać i dlaczego wszystko, co inni ludzie robią, wydaje mi się idiotyczne, bo cały czas myślę o tym, że na końcu czeka mnie nieuchronnie śmierć.
A potem ten doktor pomoże mi powrócić, krok za krokiem, do zdrowia.
19.
Radziliśmy, jak wyleczyć kota z napadów szału. Osobiście nie wierzę, że kota można wyleczyć z podobnej przypadłości. Gdybym miał kota dostającego napadów szału, w ogóle bym go nie leczył, a dał ogłoszenie i sprzedał, albo nawet oddał za darmo. Mieliśmy jednak obowiązek odpowiadać na wszelkie pytania. Jakiś osioł napisał więc do nas z prośbą o radę, a ja zmarnowałem prawie cały poranek szukając informacji na ten temat. Wreszcie znalazłem takową przy końcu starej księgi kucharskiej. Co robiła w tym miejscu, nie miałem pojęcia. Nie wiązała się w żaden sposób z właściwym tematem dzieła, nie zawierała bowiem żadnej wskazówki, co smacznego można ugotować z kota, nawet po wyleczeniu go z napadów szału. Widocznie autorka dołączyła tę informację z czystej miłości bliźniego. Ja mogę tylko powiedzieć, że żałuję, iż tak się stało, ponieważ w konsekwencji otrzymaliśmy dużo listów z pretensjami oraz straciliśmy co najmniej czterech prenumeratorów. Nasz korespondent odpisał, że postępując zgodnie z radą pisma spowodował w swojej kuchni straty sięgające dwóch funtów, nie wspominając już o wybitym oknie i prawdopodobnym zakażeniu krwi, gdy tymczasem częstotliwość napadów szału znacznie się u kota powiększyła. A przecież recepta była prosta – trzymało się kota między nogami, ale lekko, żeby go nie skrzywdzić, i ostrymi nożyczkami robiło się szybkie i proste nacięcie na ogonie. Nie przycinało się ogona, nie, w żadnym razie, robiło się tylko nacięcie.
Prawda, że nie bolało?
Powodzenia!
================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu