Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
No bo to wcale nie był mój egzemplarz, nie kupuję takich książek mimo wszystko... =}
Mnie się z tym opisem bardzo kojarzy książka Josepha Hellera (współautor: Speed Vogel) pt. "Nic śmiesznego" o tym jak zapadł na ciężką chorobę. Książka jest niesamowita, wygląda prawie jak zmyślenie i jest nieodparcie śmieszna. Mnie podnosiła na duchu gdy sam akurat miałem problemy i wybierałem się do lekarza. Podziałało, bardzo się rozluźniłem i wizyta nie była straszna.
No właśnie mówię, że staram się ostrożnie, ale mam taki cel w perspektywie. =} Czasem nawet jak mam rewelacyjne pomysły, to ktoś na mnie fuka, że "tego to nie chce". I czasem ma rację, bo rzeczywiście ma inne potrzeby, a czasem jak delikatnie zasugeruję i spróbuje z własnej woli, to mu się podoba. Nie chcę zniechęcać pań bibliotekarek na wstępie, bo ludzie, którzy nie są obeznani z komputerami, z wielką nieufnością podchodzą do zmian...
Heh, no wiem, wiem -- nie bierz tego tak wprost, ja tylko wyrażam swoje konstytucyjne prawo do narzekania. =}
Spoko, jestem przyzwyczajony do tłumaczenia się z tego, co napisałem. =} A, i juz spolszczyłem hasło o Washoe - kto chce może wziąć się za inne, Wikipedia zaprasza ;-} : * http://pl.wikipedia.org/wiki/Washoe_(szympans)
Pisząc o "problemie etycznym" miałem na myśli wszelkie szympansy wyrwane z natury lub urodzone w niewoli. Problem Washoe jest oczywiście ciekawszy i bliższy, ale Fouts poświęca wiele miejsca tym szympansom, które widział w laboratoriach, czyli zgodnie z twoją intencją. Ja tylko nie chciałem o wszystkim wspominać, żeby zamiast recenzji nie napisać książki... A to zdrobnienie to chyba z czułością. =}
Tak tylko w przenośni jest sponsorem, bo nawet gotowa była mi pożyczyć tę książkę, ale bez wysiłku znalazłem ją w swojej bibliotece. Przeczytałem już parę miesięcy temu (muszę zapytać bibliotekarkę kiedy właściwie brałem =} ), na pewno przed pojawieniem się tej notki w GW, i przez te wszystkie miesiące leżała na biurku i czekała aż się zbiorę... Nie uwierzycie jak mi ulżyło po spełnieniu tego honorowego obowiązku! =} A propos GW - podaję t...
Ciekawe - specjalnie odkładałem moment przeczytania tej recenzji po samodzielnej lekturze i napisaniu własnej recenzji, a widzę, że wnioski wyszły mocno podobne. To nawet wyglada jak częściowy plagiat. =} Zobaczymy jak mu poszły następne książki, bo po polsku jest już podobno "Atlas chmur", a następna w kolejce do tłumaczenia jest "Black Swan Green": http://pl.wikipedia.org/wiki/David_Mitchell
No i w końcu obejrzałem. Niestety, opinia autorki się potwierdziła - nie czuć było aż tak, że Barbara jest normalnym człowiekiem. Ale co gorsza, emocjonalnie ten film był mdły w porównaniu z książką, trudno było się wczuć w emocje postaci. Moim zdaniem to wina braku długich ujęć, kiedy moglibyśmy śledzić zwłaszcza twarze bohaterek. One potrafiły to zagrać, tylko reżyser (czy raczej montażysta) nie dał nam przyjemności obserwowania tej gry. Ko...
Autorka twierdzi, że Barbara została tam za bardzo przerobiona na "potwora" i lesbijkę, podczas gdy według niej to protest przeciw "niewidzialności" starzejącej się samotnej kobiety: http://alternativestovalium.blogspot.com/2007/02/notes-on-zoe-heller-not-wacky-not.html Ale na film chcę pójść. Nawet jeśli coś przekrzywia, to ja już widzę Barbarę w tej samej optyce co autorka i nic mi tego nie odbierze.
Czytałem II wydanie (z 1991, I było w 1982) w tłumaczeniu jest podana Zofia Uhrynowska-Hanasz, zdaje się że to ta sama co w Książnicy, nie? Książka tak mi się podobała, że może ją przeczytam jeszcze raz, żeby sprawdzić te błędy. =}
Hm, jak znam siebie to takie fałszywe nutki bym wyczuł. Nawet w perfekcyjnym dziele by mi chrzęściło (w niezłym "Tylko razem" pamiętam kilka literówek), więc zakładam, że to musiało być inne tłumaczenie.
Pyszna recenzja. Dzięki za oryginalne podejście: nawet o niedobrych książkach przyjemnie poczytać, jeśli są przedstawione z charakterem, jak tu.
Słuszne uwagi - sam miałem podobnie nieprzyjemne odczucia po przeczytaniu tej książki, choć nie uchwyciłem skąd ten niemiły posmak się wziął. Nie chodzi tylko o to, że książka jest słaba, ważniejsze że trudno się potem pozbyć wrażenia tej ciężkiej i dziwnej atmosfery, jaką Terakowska w niej stworzyła. Potencjalnych czytelników ostrzegam przed tym osadem, który pozostaje na wiele miesięcy, nawet gdy już zapomni się treść książki.
Uuu... No dobra, to do miłego. =}
Poświęcam czas siostrze, bo już z dziś musiałem się z nią przemówić i by jej było przykro, ale jakiś inny termin to oczywiście chętnie... Ściskam. =}
Oj, nie wiem, ale chyba niechęć. Z pięć przeczytanych książek czeka na recenzję, ale od wielu dni nie mogę się do żadnej zabrać...
Hm, pozytywistyczna cząstka mnie jęczy na to "no to w końcu kiedyś trzeba zacząć, to się nie zmieni samo ani bezboleśnie", ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie do mnie należy ruch. Być może to takie postacie jak Heller zdołają coś pchnąć naprzód. Ostatecznie interdycyplinarność to już żadna nowinka, chodzi tylko o pociągnięcie tej idei jeszcze dalej niż dziś u nas jest.
Mnie nie szkoda, że nauki ścisłe nie są upupiane, ale że są demonizowane. Ta przepaść jest zupełnie sztuczna i w dodatku niezdrowa. Humaniści też powinni korzystać z warsztatu ścisłego, jak to propagowała nam wykładowczyni antropologii kulturowej. Swoją tezę wywiedzioną z badań pamiętników udowodniła licząc występujące w nich określenia, a do badań na temat czasu organizowała spotkania właśnie z fizykami. Szkoda, że o podobnych postawach w humani...
Od tej książki minęło już w moim wypadku ładnych parę miesięcy i nie pamiętam bieżących wrażeń, ale nie mogę powiedzieć, że moja wizja Barbary jest zupełnie inna niż twoja. Chyba po prostu autorka tak mnie przywiązała do myśli o jej obiektywizmie, że potem nawet wbrew faktom trudno mi było się całkiem pogodzić z łatwo widocznymi pęknięciami na tym wizerunku. Zachowałem do niej trochę szacunku i sympatii mimo wszystko.
Heh, "podręczną" dostałem niedawno do przeczytania od przyjaciółki i też jakoś nie mogę się do niej zebrać... =} Doskonale rozumiem, że nie wystarczy dobra książka - trzeba jeszcze mieć do niej akurat serce. O Sinuhe słyszę od tylu lat, że już nawet nie pamiętam od kiedy, ale na razie mam jeszcze inne plany czytelnicze.
"Warto było przeczytać tę książkę, ale nie będę do niej wracać. " Ja zacząłem się przesycać "Grą Endera" chyba za trzecim razem - już mnie tak nie poruszała, choć nie zmienia to mojej oceny książki. Ale polecam "Mówcę Umarłych" - to jest MSZ dzieło kongenialne, tzn. inne (bo nie dałoby się tego po prostu kontynuować), ale równie sugestywne i poruszające ogromnie ważne sprawy. Jeśli to by ci się spodobało, to dals...
Bardzo miło to słyszeć, to mnie zachęca do pisania następnych recenzji. =} Owocnej lektury ci życzę.
Jak widziałem go w TV, to traktowałem go głównie jako folklor i ta książka mnie utwierdziła, że lepiej czytać jego felietony. Ja bym ujął to tak, że podoba mi się jego nienasycona i zaraźliwa _chęć_ myślenia, niezależność to raczej pochodna tego.
Nie wiem, czy to rozwieje twoje wątpliwości, ale spróbuję w żołnierskich słowach: Zalety: dosyć sympatyczni bohaterowie, akcja jest czytelna, ponieważ to proza drobiazgów, to sprawia spokojne, przytulne wrażenie Wady: okropnie anachroniczne pisarstwo, w dodatku bez poruszającej myśli albo przesłania - powiedziałbym nawet: "dekoracyjne", czyli czytadło Mnie prywatnie XIX-wieczna stylistyka męczy i lubię, kiedy coś z powieści da ...
Hm, bo ocenę i recenzję w Biblionetce odbieram jako dwie różne rzeczy. Ocena jest totalnie uproszczona i bezwzględna, natomiast w recenzji mogę po prostu opowiedzieć co mi przychodzi do głowy po czytaniu. Już tak zresztą bywało, że po mojej niechętnej recenzji ktoś był zadowolony z książki - twój bilans z lektury może wypaść inaczej i nawet jestem ciekaw takiej "odpowiedzi", jeśli zechcesz ją potem napisać. =}
Mam wypożyczony od znajomych cały stosik jej książek, więc to pewnie tylko kwestia czasu. =}
Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne (WAiP). Link do strony książki w ich serwisie: http://www.waip.com.pl/index.php/waip/waip/serie_wydawnicze/cyberkultura_internet_spoleczenstwo/netokracja_nowa_elita_wladzy_i_zycie_po_kapitalizmie W ogóle trochę dziwnie to zrobili, bo na każdej stronie książeczki znajduje się adres do ich strony WWW... Pierwszy raz widzę, żeby wydawca tak się wpychał w oczy.
Zapewne jest osadzona w amerykańskiej rzeczywistości, ale nie sądzę, żeby to przeszkadzało w czymkolwiek, bo nawet nie rzuca się to w oczy. Ja w każdym razie nie miałem z tym żadnego problemu, choć "amerykanizmy" w książkach (zwłaszcza popularnonaukowych) potrafią mnie zirytować, więc podejrzewam, że nikt nie powinien się na to skarżyć. Tannen wspomina o kilku narodowościach i ich specyfice, co dodatkowo trochę poszerza horyzont książki...
Nie, to nie zawiera fantasy. Najbliżej można to chyba scharakteryzować jako "parodię sensacji". Oś sensacyjna, czyli tropienie pozornie niezwiązanych ze sobą elementów, jest najmocniejszym atutem tej książki i zdaje się, że Cornwell jest znana jako autorka wielu kryminałów (w książce występują bohaterki jej cykli kryminalnyvh). Natomiast jej poczucie humoru, którym suto okrasiła powieść, jest albo strasznie "odleciane", albo z...
Dzięki. =} Rzeczywiście można to potraktować jako pomocnik historyczny na dany temat, ale raczej luźny niż jako wykład. Natomiast twoje pytanie jest bardzo trudne, bo żeby odpowiedzieć rzetelnie musiałbym dobrze znać ten okres i poglądy Miłosza, a to akurat moje wczesne kroki. Wiadomo, że Miłosz miał nastawienie propiłsudczykowskie, ale nie ma tu laurek, opisuje raczej kalkulacje Piłsudskiego oraz skąd wzięła się sanacja, jaki był wówczas sta...
To by było normalne - tak było z "Lotną", a nawet "Porwaniem w Titiurlistanie" (moja pierwsza niedoczytana lektura =} ), natomiast po "Panu Tadeuszu" nie ostało się właściwie nic, i to jest takie dziwne. Jeszcze tylko "Kto mi dał skrzydła" chyba w końcu przeczytałem z równie miernym skutkiem, choć nawet tam jakiś strzęp wrażenia pozostał.
Mam, mam - właśnie dlatego ją znów przeczytałem, że była w bibliotece za (dosłownie) złotówkę. =} Piszą tu (str. 46, wyd. Santorski, 1994 r.) niewiele - że jedni przechodzą tę chorobę silnie i krótko, po czym znika, a inni mają ją w formie utajonej i z nawrotami. Objawy: huśtawki nastrojów, zmiany osobowości, problemy z pęcherzem i trawieniem oraz dziwne reakcje skórne. W każdym razie wersja przewlekła w opisanym przypadku dała się wykryć prze...
Mam konkrecik z GW 17.08.2006: artykuł "My, bracia Słowianie" Borysa Tumanowa (s. 15) w tłum. LAI jest w większości prawidłowo po polsku, ale jest jeden kwiatek. Brzmi tak: "A między krewnymi, nawet bliskimi, do jeszcze gorszych konfliktów dochodzi". Litości - to przecież żadna literatura, tylko zwykły felieton. Znów zagadka skąd to się bierze.
Akurat poezję zaliczyłbym właśnie do tych uzasadnionych wyjątków i przyznał Barańczakowi rację. W końcu słowo i język ma w wierszu znaczenie pierwszorzędne i splata się z treścią o wiele mocniej niż w beletrystyce czy tekstach naukowych.
Cóż, rozumiem przesłanki emocjonalne i osobiste, ale właściwie nie odpowiedziałaś na moje pytanie. =} Spróbuję inaczej: czemu frankofile mogą tłumaczyć dyskretniej (w każdym razie nie przypominam sobie takiego zjawiska w tłumaczeniach francuskich, z którymi się stykałem), a rusofilom wolno aż tak uniżenie podchodzić do przedmiotu swego uwielbienia? Miłość - za przeproszeniem ;-} - francuska jest mniej ważna niż rosyjska?... Drobne pocieszenie ...
Nie czepiałbym się rosyjskiego, gdyby w przekładach z innych języków stosowano ten sam zwyczaj, ale nie wiem, dlaczego rosyjski miałby być wyjątkowy. Nie kłócę się -- pewnie że to tylko moje zdanie -- ciekaw jestem tylko jak się zapatrujesz na taką nierówność jezyków wobec tłumaczenia?
Autopoprawka - Saramago to z portugalskiego oczywiście. Veverica: to rzeczywiście też prawdopodobne, ale trudno mi jednoznacznie orzec skąd się to bierze. Warto chyba sprawdzić jakieś tłumaczenie z ukraińskiego, bo moim zdaniem ten język jest najbardziej do polskiego podobny ze wszystkich (trochę jak polski wymieszany z rosyjskim). O ile pamiętam i tak powinienem to zrobić, bo jest jakiś wybitny tamtejszy pisarz, z którym zresztą koleguje się...
Masz rację, na pewno oddaje "rosyjskość", i dlatego podejrzewam chore zauroczenie rusofilów. Angielski podałem jako przykład normalnego podejścia, bo dużo mam z nim do czynienia, ale jak sobie przypomnę tłumaczenia książek, które ostatnimi miesiącami czytałem, np. z hiszpańskiego ("Najlepsze co może się przydarzyć rogalikowi" Tusseta, "Podwojenie" Saramago), niemieckiego ("Sprawa Arbogasta"), francuskieg...
To się tak akurat złożyło, że Polityka wybrała te właśnie powieści. Serię Mankella zacząłem "od środka" i dzięki podpowiedzi chyba Diany Sorsas dowiedziałem się co jest pierwsze w serii, więc sobie zapisałem. Izzo ktoś fajnie recenzował i widziałem w nowościach w bibliotece. A Dextera też dodałem po recenzji albo czyimś komentarzu, po czym... znalazłem go w bibliotece do wzięcia sobie, więc wziąłem. =} Teraz tylko trzeba to przeczyt...
Broń Boże, nie brakuje mi tu agresji. =} Polityki też nie. Ale komentarzy autora - bardzo, dlatego przypominało mi to opis książki telefonicznej. Widzę jaskrawą różnicę między "Europą" Daviesa a książką Chwalby. Davies też przytacza ogromne ilości materiałów i stara się objąć potężny temat, ale potrafi spiąć całość tak, że widać w tym głębszy sens, Chwalba natomiast kończy w połowie drogi. To naprawdę rzuca się w oczy.
W liceum zawsze mi się dostawało, że piszę niekonkretnie i odtąd staram się zawsze pilnować, żeby pisać o czymś, nawet jeśli mam prawie same refleksje. Recenzja to pewniak - tak czy siak będzie o książce i ktoś może to potem sprawdzić, więc trzeba się postarać. =} W czytatkach mógłbym za bardzo "popłynąć", więc wolę nie nadużywać tej swobodnej formy, chyba, że akurat coś ciekawego mi przyjdzie do głowy. Mam też nadzieję, że lata pisania...
Ok - w środę sprzedają się moje siostrzenice, więc i ja będę całkiem swobodny. Domówimy się przez telefony, do usłyszenia!
Pewnie, i twojego czasu też, nawet bardziej. =} Daj znać kiedy można ci go trochę zwędzić.
Cholera, mam nieodparte wrażenie, że znowu kogoś zachęca to, co na mnie zadziałało odpychająco! =} Ja np. nic więcej tej autorki nie chcę czytać, starałem się tylko rzetelnie opisać co ta książka w sobie ma (między innymi to, że nie mogłem się wyrwać, choć się nią dusiłem =} ).
A spróbuj, dot, spróbuj - jestem bardzo ciekaw jakie będą twoje wrażenia. To podobieństwo oczywiście jest dosyć subiektywne, po prostu z tych książek, które znam, te mi się jakoś kojarzą. Myślę, że chodzi o to, że ktoś nie wiem po co bardzo wiernie opisał półrozpad i beznadzieję, choć mógł swój talent wykorzystać do czegoś więcej.
Są tacy - i niemało ich - którzy uważają, że jest. =} Ja jednak podzielam zdanie Ilony Łepkowskiej, która była raz gościem programu "Kuba Wojewódzki" i spokojnie stwierdziła, że gospodarz nie jest chamem, tylko ma takie poczucie humoru tudzież gra taką rolę. Potwierdzeniem jej słów było moim zdaniem to, że traktował ją z respektem i nie próbował głupio prowokować - cóż miał robić, gdy został łagodnie zdemaskowany. Z nim sprawa jest w...
Ciekawi, ciekawi. =}
To jest ciekawa i trudna do zaszufladkowania postać. Zachowywał się prowokacyjnie, ale myślę, że jako zdeklarowany tradycjonalista sam chętnie napisałby laurkę na temat dobrych obyczajów - i moim zdaniem zupełnie szczerze. Dla mnie to zdecydowanie oryginał, a nie "cham".
Zabawne: ostatnio zwróciłem uwagę na pracę dwojga tłumaczy recenzując "Moja rodzina i inne zwierzęta" Geralda Durrella w wydaniu z 1993 r., i w tym duecie także pojawiła się pani Przedpełska-Trzeciakowska. =}
Jak zwykle dziękuję Ci bardzo za wyrozumiałość. =}
Ech, chyba śpiący już jestem i nie potrafię złożyć zdania bez błędów... ={
Pisanie niby-elaboratów na tematy nie do końca poważne daje czasem świetne rezultaty, jeśli autor zachowa kamienną minę jak przy grze w "pomidora". Mój ulubiony to "Wstęp do imagineskopii" (Wstęp do imagineskopii), który kiedyś znalazłem przypadkiem u znajomej. Wygląda to jak dzieło naukowe, ale jest o przyrządzie do powiększania wyobraźni (imagineskopie), który składa się z... otworu do patrzenia orzezeń otoczonego czymkolwie...
Nie, jakoś nie słyszałem o tej książce, ale jak wpadnie mi w ręce to się przyjrzę czy ją sobie dodać do schowka.
Wolę przekładaniec - trochę takiej literatury, trochę lżejszej, trochę ambitnej literatury pięknej... W tej książce jest opisany właśnie rozjazd między fizyką laboratoryjną a teoretyczną i obie mają problem: jedna rozwija się tylko w szlifowaniu drobiazgów i klasyfikowaniu, ale nie posuwa zbytnio naszego rozumienia świata (sytuacja jak z pierwiastkami chemicznymi przed ułożeniem tablicy okresowej), a druga właśnie dużo może tłumaczyć, tylko brak ...
Acha, no chiba że tak. =}
Następne będzie raczej Babadag, ponieważ na urodziny dostałem te dwie książki od fanek Stasiuka. Zrobiły zresztą te prezenty "pod siebie", bo od razu poprosiły, żebym po przeczytaniu im pożyczył. =}
Nie mam pojęcia co następne jej przeczytam, ale zapamiętałem ją właśnie z powodu tego nieco przekornego tytułu. Trzeba mieć duże poczucie humoru, żeby czymś takim zachęcać na dziesiątkach bilbordów... =}
Bardzo mi miło, Gosiu; dziękuję ślicznie, też na głos. =}}} "Recenzje kocia" już są, tylko się inaczej nazywają ;-} - zapraszam oczywiście: https://www.biblionetka.pl/uzytkownik_teksty.asp?tid=1&uid=2668 Teraz jestem trochę bardziej aktywny, bo na urlopie zdążyłem więcej przeczytać, i jeszcze coś zostało do napisania. Widzę, że redakcja zdecydowanie woli literaturę piękną, ale inne książki też są ciekawe, i o nich ...
Wszystkich się nie da, Cheniuś. =} No, to fantastycznie, że wreszcie masz trochę swobody! Ja niedawno też zaszalałem i zapisałem się do drugiej biblioteki... To akurat stara recenzja, którą musiałem wrzucić na nowo, bo znalazła się pod niewłaściwą książką. Teraz myślę, że ten tytuł akurat był mniej udany, choć i tak da się go przeczytać bez bólu, ale jakbyś chciała jakiegoś pewniaka do przyjemnego czytania, to polecam np. "Bezsenność w T...
A widzieliście całą resztę usprawnień schowka? K_ret w samą porę porobił mnóstwo przyjemnych rzeczy, o których można sobie - nomen omen - poczytać tu: [artykuł niedostępny] Hurra!!!
Właśnie została dodana bajerancka nowość pt. zliczanie książek w schowku, czyli zupełnie a propos. No i już wiem ile ich tam mam: 118; no proszę...
Hm, widzę, że nie ma jednego, centralnego i aktualnego zbioru, ale i tak znalazłem książkę, na którą od jakiegoś czasu mam ochotę ("Widmopis" - debiut autora "sen_numer_9"). No i wczoraj zaszalałem i zapisałem się do drugiej biblioteki. =}}} Serdeczne dzięki za namiary! Polecanki alternatywne może jeszcze popróbuję (kiedyś już je testowałem), ale zwykle nie opuszczam Biblionetki, bo właśnie za to ja lubię, że wszystko do...
Hm, a gdzie można znaleźć konkretne zbiory biblioteki publicznej 84 (tak, na Mokotowie =} )? Bo jak zapytałem Googla, to podał mi wpis w Panoramie Firm, a nie do końca o to mi chodziło. ;-}
Moja biblioteka nie ma chyba katalogu on-line. ={
O, a co pani Domagalik napisała o JCO takiego interesującego?
Tak mi się natychmiast skojarzyło, że widziałem ekranizację tej książki http://pl.wikipedia.org/wiki/Opowieść_podręcznej_(film) zrobioną przez Schlöndorffa. Całkiem przyjemnie się oglądało - niby realistycznie wygląda, ale przecież fantastyka.
To może ten taki w kwadratowych okularkach? Bo poza prowadzącymi to reszty nie kojarzę. =}
A tak dokładniej to co w tej wizji ci nie pasuje, jesli wolno tak zapytać z ciekawości? =} I gdzie się produkuje ów JK?
A cio to? Bo u mnie jakoś nie działa (przeglądarka niby próbuje wczytać tę stronę, ale jej nie wychodzi).
A Mokotów. =}
Dziękuję. =} Ale szkoda, że nie piszesz, bardzo chętnie czytam teksty różnych osób na ten sam temat. Ja właśnie nie patrzę, czy czytałem już recenzję, która bardzo mi się podobała, tylko staram się opowiedzieć to ze swojego punktu widzenia, bo wydaje mi się, że chcąc niechcąc "widzimy to samo nie tak/ choć zgoła tak samo patrzymy". Na przykład recenzja "Ojciec i ojciec" verdianki jest fantastyczna i dużo bogatsza niż m...
Ponieważ w tekście nie można dodawać adresów, a o pani Uhnak ciężko cokolwiek znaleźć, to podaję adres strony, gdzie trochę o niej napisano: http://www.mysteryfile.com/Uhnak/Uhnak.html Szukałem tych informacji, bo tak dobrze wcieliła się w męskiego bohatera, że miałem wątpliwości, czy to aby nie jest pseudonim jakiegoś faceta... ;-}
=} A czy mówisz to po lekturze, czy tak na sucho? Pytam, bo bardzo jestem ciekaw innych reakcji na tą książkę - a nuż ktoś chciałby coś dodać albo się o coś pokłócić...
Dziękować, dziękować... =}
Dzięki. =}
Mnie się nie całkiem podobała taka forma, chociaż teraz, z perspektywy pamiętam jednak kilka scenek, czyli cos ładnego tam było. Ale potraktowałem to jako święte prawo autora do eksperymentu: jasne, czytelnik jest ważny, ale autor, zwłaszcza po tylu latach jechania według podobnego schematu, może wykonać bardziej zdecydowany ruch - choćby dla rozprostowania pióra. I tak dobrze, że MM nie skończyła z Jeżycjadą, jak miała to w zamiarze przy Kala...
Dla mnie ta książka, choć faktycznie nie jest aż genialna, to w swojej mocy uderzeniowej jest bliska jakiemuś absolutowi. Rzeczywiście jest męcząca, a mnie dodatkowo męczyło to, że jego paranoja była pełna historycznych skojarzeń, a to nie moja ulubiona dziedzina, a jednak musiałem ją doczytać. Pamiętam ją do tej pory i bardzo cenię, ponieważ jest napisana we własnym gatunku (mało "literackim") i bardzo sugestywna. Nie straszyła mni...
I juz po bolu - oczywiscie w wiekszosci tak, ale z czasem za duzo tam bylo konkretow, co mi przeszkadzalo w rozumieniu postaci i utozsamianiu z ich odczuciami. Moja recenzja juz zostala dodana, ciekaw jestem czy sie zgodzisz z moimi wrazeniami?
No proszę. =} Ja tymczasem zdążyłem od razu wczoraj pobiec do biblioteki i ją wypożyczyć. Już leży i czeka aż doczytam inną książkę.
Brzmi bardzo, bardzo smakowicie; zwykle nie mam pojęcia, co chciałbym przeczytać, ale ta książka wygląda jakby była napisana na moje zamówienie, którego nie potrafiłbym sprecyzować. A można spytać, tak z ciekawości, skąd ją wzięłaś?
Mam zupełnie odwrotne odczucia. Dla mnie to była strasznie dołująca, zgaszona i ponura opowieść. Czytałem jeszcze za życia Terakowskiej i zniechęciła mnie ta ciężka melancholia w niej panująca - a przecież sam mam tendencje do lekkiego dosmucania (podobnie jak Marcin Kydryński)... Faktycznie jednak pozostaje, co chętniej bym nazwał: "zalega" na duszy. Temat ciekawy, ale ujęcie pozbawione prawie światełka i ciepła. Wyszła z tego angelolo...
No właśnie, mnie sie bardzo podoba, że ich nie "wykastrowała", że nie są ugrzecznieni. Jak czytałem potem "Ojciec i ojciec" to miałem podobne wrażenie co do bohaterów, tylko tam to jest nawet bardziej dopieszczona literatura, a też w sumie jest pozytywna - polecam jakby co.
To bardzo ważna książka m.in. dla narodzin współczesnej fizyki teoretycznej, która posługuje się pojęciem wielowymiarowej przestrzeni. Płaszczaki pozwalają sobie wyobrazić świat z większą ilością wymiarów, niż potrafimy bezpośrednio zaobserwować. Nie czytałem jej sam, ale najwięcej o niej czytałem w świetnej "Hiperprzestrzeni" Michio Kaku.
Szybka reakcja podstawą sukcesu! Miałaś szczęście, jeszcze sie jej nie pozbyłem. W takim razie czekam na kontakt, papa. =}
No to nie wiem - zapraszam do mojej biblioteki osiedlowej w Warszawie... ;-}
O, no to chyba jednak naruszę zapasik i przeczytam ten "Język Trolli", który noszę ze sobą w plecaku od miesięcy! Miało być na deserek, ale właśnie mnie zaintrygowałeś (bo oczywiście nie czytałem żadnych recenzji na wszelki wypadek). I strasznie fajnie że masz foksową okolicę pod nosem! Ja za to niedawno w końcu poszedłem na spotkanie z nią i sprawiło mi to radość. Teraz korci mnie powoli, żeby do pani Bąkiewicz coś skrobnąć - MM i MF o...
Rodzinę już ma - żonę Marię, którą swobodnie nazywa w książce "Myszką", nawet w którymś momencie wspomina także o innych członkach ZMP (Związek Mężów Polek ;-} ). Natomiast z innego fragmentu książki wynika, że początkowo miał jechać do Rosji, tylko go tam nie wpuścili. W ten sposób zatrzymał się w Krakowie i ktoś wygłaszając mowę na jego cześć stwierdził, że za to winniśmy wdzięczność sowieckim władzom... =}
Nie jest nas tak znów mało: nazwę cyklu wymyślił jego entuzjasta, profesor Raszewski, wiem że np. Jacek Kuroń także należał do tego klubu... Cóż, masz zdecydowanie rację za co kochamy te książki. Plus za pochwałę różnorodności, wczuwanie się w innych ludzi, humor, erudycję, szacunek do występujących postaci niezależnie od wieku czy płci, odwagę nazywania rzeczy po imieniu, dbałość o realizm, i za odkrywanie, że życie wartościowe nie oznacza "...
Właśnie dlatego napisałem o ambitnej babskiej literaturze, a nie o całości tego nurtu. Czytałem kiedyś tekst o tym, jak Jeżycjada rozwija schemat klasycznej powieści dla pensjonarek i coś takiego mam na myśli: schemat widać, ale pozostaje z niego tylko szkielet, ogólne ukierunkowanie, natomiast "ciało" jest autorskie i wysokiej próby. Dla porównania - książka Marii Bojarskiej to już dla mnie literatura "męska".
Cytat fajny (a pamiętam jeszcze Dziewońskiego w roli Kocia w "Kabarecie Starszych Panów"). =} Ja też lubię swój język, i właśnie dlatego m.in. te wygodne skrótowce spalszczam (hm... spolszczywuję? ;-} ). Dla mnie język to twór żywy, który w naturalny sposób się powoli zmienia i nie ma w tym nic złego. To nie wyszło z jakiejś mojej założonej z góry filozofii, tylko przy okazji mojej pracy z językiem polskim. Mam do czynienia z dużą il...
Heh, mnie znajoma ostatnio pytała jako informatyka co to jest za format "ASAP", bo miała po angielsku napisane żeby odesłać jakieś dane ASAP. Okazało się, że to tylko standardowe "as soon as possible" (czyli "jak najszybciej")... =} Ja stosuję taką zasadę, że poprawnie po polsku, łącznie z wstawianiem mnóstwa przecinków przy każdym zdaniu podrzędnie złożonym, piszę tylko w niusach i w recenzjach, bo to strasznie d...
Jasne, dzięki! "ATSD" to spolszczone "BTW" ("by the way"), czyli "a tak swoją drogą".
Poniedziałek, Gosiu - to odpowiedź na twoje pytanie. =} Nie mam takich książek, ale sprawdzę czy jest w mojej bibliotece. ATSD: chciałbym prosić redakcję o przywrócenie podziału akapitów - pierwsze zdanie siódmego powinno być ostatnim zdaniem szóstego. Może niejasno to sformułowałem, ale przestrzeń wewnętrzna Armina jest trzecim rodzajem wolności, swobody, obok druku i stylu pisarskiego, alatego umieściłem je razem w jednym fragmencie. Niestet...
A czemu nie, możemy się pokłócić. =} Uważasz, że to naprawdę nie ma nic wspólnego z "literaturą w spódnicy"?
Strasznie lubie komentarze innych czytelnikow, bo zawsze mozna podlapac cos ciekawego do przeczytania na przyszlosc. =} Powiedz mi tylko w ktorych ksiazkach tego autora wystepuje? Bo te, ktore znalazlem w Biblionetce, nie wspominaja nic o Purcelu.
Czyta się znacznie lepiej, bo autorka nie nadużywa zdań podrzędnie złożonych. =} Milczę już o wszystkim, co mi się jeszcze przypomniało, żeby w lekturze były też jakieś niespodzianki...
Nie, chyba nawet nie słyszałem... Dzięki za informację - może mi kiedyś wpadnie w ręce.
Heh, to się cieszę. =} Mimo, że ta recenzja wyszła mi bardzo długa, to i tak nie napisałem wszystkiego, co bym chciał: że ofiary tortur można przywrócić do życia średnio w cyklu 12 cotygodniowych spotkań (!), o ile to było jednorazowe, że każdy uraz leczy się oddzielnie (nie daje się hurtem), że sprawca zwykle stara się maksymalnie odizolować ofiarę od świata, że w kontaktach pacjenta z lekarzem sprawca istnieje jako niewidzialna "trzeci...
On jest bardzo sensowny -- ot, jaka cena taki kaliber gwiazdy; jak na festiwalu piosenki... =} Masz racje, czesto te wyrazy twarzy, czesto przypominajace mine zbitego pieska, sa niesamowite. Od czasu tej ksiazeczki zaczalem patrzec dokladniej na obrazki pana Raczkowskiego w gazetach i naprawde ani jednego slabszego nie widzialem -- wlacznie z rewelacyjna reklama ktoregos banku. A najlepsze bylo na Wielkanoc: tatus z synkiem na 3 obrazkach, al...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)