Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Ale przecież chodzi nam tylko o to, że nie pora zamykać akcję, kiedy prezenty są jeszcze w drodze.
Taki motyw był w Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, choć nie wiem, czy to cytat akurat z tej książki.
Ale wydaje mi się, że już sygnał "zachowaj czujność, nie wierz narratorowi" [gdy zwykle narratorowi się wierzy] jest już swego rodzaju spoilerem.
Oj, ten wątek to potencjalna wylęgarnia spoilerów... Już wiem, komu nie ufać - więc nie dam się nabrać.
I mnie nie może zabraknąć. Nie wiem, czy się uda z taką częstotliwością jak w poprzednim roku, ale przynajmniej jedna Agatka na dwa miesiące znajdzie się w moich lekturach.
Po wpisie Niedźwiedzia z tobołem widzę, że już pierwsze kryminały Christie zostały przeczytane w tym roku:) Chętnych na akcję nie zabraknie:)
A ja dziękuję za podzielenie się wrażeniami:) Które wydanie miało tyle błędów?
Jolu, ale to przecież na pewno jeszcze nie koniec akcji:)
Ależ ja nie wątpię, że i z wielkim taktem można komuś robić krzywdę. I dla specyficznie rozumianego czyjegoś "dobra". Tak to się przecież zazwyczaj dzieje. I nie potrafię na to spojrzeć bez emocji - bo to jest często nasza codzienność. Oczywiście, że i blondynki w reklamach się pojawiają - piękne, długonogie wymuskane. Jak to cudnie kształtuje wzorce i wcale nie wpędza w kompleksy... Wiesz, nie wiem, na ile chęć posiadania rodziny większ...
"tylko buntem i obniżeniem poczucia własnej wartości" - a jak ktoś jest za słaby na bunt, to później dzieją się takie historie - buciki z diamencikami zamiast wymarzonych dinozaurów, matki, które nie powinny mieć dzieci, ludzie, którzy przymuszeni do ślubu nie potrafią ze sobą wytrzymać... itd. O tym tu mówimy:)
"Chodzi o to, że muszą im wmawiać to, w co wierzą i co sami uważają za wartość. Tak samo jak wmuszają szpinak. Tak do działa. Nie ma w tym niczego złośliwego, ani okrutnego." Złośliwego - nie. Bo przecież zawsze w dobrych intencjach. Ale okrutnego? Na pewno nie? Czy nie jest okrutne - dajmy na to - wmuszanie kobietom partnera/potomstwa? Te ciągłe pytania - kiedy twój ślub, kiedy biała suknia? A potem - kiedy dzieci? Wywieranie coraz większe...
"Teraz płeć nie ogranicza tak bardzo - kobieta może pracować i w pracy i w domu, i na budowie. Nie wiem czy bym chciała na budowie (biorąc pod uwagę te baleriny).". Przypomina mu się urywek z pewnego filmu dokumentalnego. Dziewczyna chciała reperować samochody, miała wykształcenie zawodowe, ale zdała sobie sprawę, że jest bez szans - powiedziała coś w rodzaju: "wszyscy moi znajomi powiedzieli mi, że babie by auta nie oddali do naprawy".
Ale właśnie jeśli akceptujemy presję społeczną, wielu Bernardów nie będzie Barnardami (czyt.: sobą), bo nie będą w stanie przeskoczyć presji. To będą ci wszyscy chłopcy, którzy będą chcieli buty z "Hello Kitty", a w odpowiedzi usłyszą od rodziców (wychowanych w określonych społecznych normach): "co ty, baba jesteś". I te wszystkie dziewczynki, które chcąc butów z dinozaurami, usłyszą: ale to jest dla chłopców. Chodź, kupimy takie ładne z diamenci...
I znów - tylko się podpisać. Prawie to samo napisałem w poniższym komentarzu.
Ale to nie jest tylko problem kobiet i balerinek. W przypadku mężczyzn też to działa, tylko inaczej (przykład Aleutki z butami z "Hello Kitty", czy niedźwiedzia z tobołem o malinowej bluzce. "Chyba do tego, że kobieta w szpilkach albo w balerinach z diamencikami będzie na starcie czuła się głupsza. No, nie o to chodzi." A może kobieta bez mężczyzny, bez dzieci, bez zamiłowania do gotowania (oczywiście trochę upraszczając, ale w konwencji w...
"A "literatura kobieca" kojarzy się negatywnie przez pryzmat tych wszystkich płaskich romansów w różowych okładkach, które nie oszukujmy się - są adresowane do kobiet Co nie oznacza, że nie mogą takich rzeczy czytać mężczyźni, ale to nie oni są grupą docelową". Nie, właśnie istotę problemu poruszyłaś tutaj. Owszem, nikt nie zabroni, ale wracamy do wizerunku faceta z harlekinem w tramwaju. Tak jak z malinową bluzką. To jest niemęskie, a zatem ...
Podpisuję się pod każdym słowem. O tę - jakże niesłuszną! - presję właśnie chodzi.
Z klawiatury mi to wyjęłaś:) Choć gdybym miał teraz typować swoją ulubioną powieść Orzeszkowej, to byliby to właśnie "Dziurdziowie".
To tak jak ja:)
Czemu tak nisko oceniłaś tę Strout?
I otworzyć akcję na 2017 rok:) Jeśli chcesz:)
Cieszę się, że - jak co roku - nasze zachwyty często się pokrywają (choć u mnie pojawiają się w innych latach:D).
Raczej z "Drogą do szczęścia" Yatesa. No nic, może na kiedyś:)
A mnie zainteresowałeś:)
Ja tam widzę swoją w zestawieniu "rozczarowania":p
Mam ochotę zapytać przekornie - a u Musierowicz jest?:) A może chodzi o samotną wyspę?:) W "Brulionie..." nawiązanie jest już na poziomie Gustawka-Konradka (scena z panią Sznytek), a później jest tego więcej:) Piszą o tym właśnie Szargotowie, a książkę można niedrogo dostać: http://allegro.pl/jezycjada-a-sprawa-polska-o-powiesciach-musierowic-i5513161407.html
Też sobie muszę powtórzyć "Brulion". Kiedyś mi się nie podobała, dziś pewnie spojrzałbym na nią inaczej. Jakoś ten rok przepłynął mi bez Musierowicz. Jeśli się pojawiła, to tylko w konkluzji "sto razy bardziej wolę Siesicką". Nie wiem, Czajko, czy czytałaś Szargotów. Oni świetnie pokazują, jak "Brulion Bebe B" jest powiązany z "Dziadami".
Niestety nie wystarczy. Trzeba mieć uprawnienia moderatora (a Tynulec je ma).
A to moje grudniowe lektury. To był bardzo dobry miesiąc: 1 Nie wracają na obiad: Notatki z czyjegoś losu - 4+ - jest recenzja: Gdy życie mija na rozłąkach 2 Pod prąd - 4+ - wywiad z człowiekiem mądrym, ciepłym, człowiekiem z klasą. Warto przeczytać. 3 Simon oraz inni homo sapiens - 4 - jest recenzja: Simon, Blue i inni 4 Akrobaci - 4 - jest recenzja: Czekam na list, Przyjacielu 5 Falbanki - powtórka, zmiana oceny z 3 na 6. Jest recenzj...
To jest proza poetycka, czyli coś, co niejako łączy i jedno i drugie. Aczkolwiek bliżej temu do poezji (ale - właśnie - nie tej tradycyjnej, podzielonej na strofy i wersy).
Naprawdę podziwiam Twoje tempo - 5 minut na książkę:) Ciekawy ten "Sąd Ozyrysa", swoją drogą, wygląda na zupełnie zapomnianą nowelkę.
Słuchaj, przeczytałem zamieszczony przez Ciebie fragment we fragmencie. Niestety, w moim odczuciu książka nie nadaje się obecnie do wydania. Nie potrafisz zapisywać dialogów, styl jest wyzuty z charakteru, zupełnie czytankowy i nijaki, a do tego pojawiają się błędy. To nie jest etap, na którym można wydawać książkę. Naprawdę chciałbyś wydać książkę i zostać zjedzony na śniadanie przez blogerów, którzy na takich książkach jak Twoja (słusznie)...
I moje: Woalki Wachlarze Dwie ścieżki czasu
:D:D:D
Może nie spiesz się z podsumowaniem?:) Myśmy też chcieli już podsumować nasze tegoroczne książkowe zakupy, ale dziś trafiłem na świetny antykwariat internetowy... Cóż zrobić, liczba kupionych książek zwiększyła się o parę pozycji.
W grudniu powtórzyłem sobie Uśpione morderstwo. Ocena - 5 - bez zmian. Nadal uważam, że to jeden z lepszych występów panny Marple. Recenzja tutaj: Lepiej nie budzić morderstwa…
Masz rację, w "Falbankach" czuć magię, a jednocześnie jest ona umiejętnie "przełamywana" prawdziwym życiem, zgoła niemagicznym. "Wachlarze" i "Woalki" znajdą się wśród moich styczniowych lektur. I na pewno napiszę recenzje:)
Czyżby "Wyjątkowi" Ci się nie podobali?:)
Ależ ja o tym doskonale pamiętam:) Świetna nowelka.
A nie powinieneś się w takim razie pokusić właśnie o "Trylogię", a nie króciutką nowelkę?:D:D:D Jak przypuszczam, Małgosia nie czyta "Jamioła"?:)
A ja dziękuję serdecznie temu samemu kochanemu krakowskiemu Mikołajowi za "Kontrabasista i inne utwory". Będzie okazja, aby poznać Suskinda:)
To dwie inne książki. Wartość każdej z nich zasadza się na czym innym. I autorzy popełnili zupełnie inne błędy. Choć z tej dwójki ja bym wybrał Kłosowicza, bo ma większą świadomość "literacką", potrafi się bawić językiem. Turzyniecka prawdopodobnie po prostu opisała własną historię bez dbałość o szczególną literacką finezję.
Jeszcze można wysłać prezenty, akcja trwa chyba do lutego:)
Wtrącę się:) Książkę czytałem i oceniłem na 3+. Miałem z tym nie lada problem, bo autorowi pewnego talentu odmówić nie można. Język, metafory, portrety psychologiczne, przekaz - to wszystko wypada świetnie. Gorzej z konstruowaniem fabuły i zerową indywidualizacją języka (to kładzie tę książkę). Gniot to nie jest, ale też książka ma bardzo duże braki. Pytam o recenzję, bo chciałbym porównać wrażenia (a wiem, że została już napisana).
Hm... A recenzji nadal nie ma?
Czemu nie podobał Ci się "Skoruń"?
Tak, wiem, że to na podstawie tej książki. Z filmu w sumie nic nie pamiętam poza wrażeniem genialności aktorów:) I poczuciem, że spędziłem czas na dobrej rozrywce.
Jak Chmielewskiej nie lubię, tak film bardzo mile mnie zaskoczył. Ale ja lubię stare polskie kino.
Och, nie, absolutnie nie chcę Cię namawiać do odstąpienia od swoich ocen. Po prostu się zastanawiam, bo takie książki zwykle nie powstają sobie a muzom.
Louri, książki nie czytałem, ale zauważyłem, że nie ma aż tak niskich ocen. Stosując - że tak do nazwę - domniemanie niewinności: może książka ma dziecko oswoić z tematem? Powstają takie publikacje (chyba jedną z pierwszych było: Kto narobił krecikowi na głowę).
Bardzo dziękujemy za spotkanie, kochani!
Dodam, że te dwie ostatnie pozycje dostaliśmy "wspólnie".
Bardzo dziękuję kochanym Mikołajom za: Randkowanie według Jane Austen Lalka - przepiękne wydanie do mojej kolekcji Dokąd teraz? (i przemiłą karteczkę) Część Mikołajów dostaliśmy z Lutkiem "na spółkę", o tym w innym komentarzu.
Szczególnie głupio. Tu się zgadzamy, Astral. Jeszcze jeden powód do "szczególnie głupio" Ci dorzucę. Nie pomyślałeś o tym, że są osoby, które dostają książki z biblioteki do rozdysponowania. Takie książki używane, takie, które jeszcze komuś mogłyby sprawić radość, zamiast trafić na śmietnik. I uwierz mi, Mikołaj na pewno chciał Ci sprawić radość. A Ty na pewno sprawiłeś radość jemu... Te marne 3,70 dla kogoś nie musiały być wcale mar...
Jolu, oczywiście, że nie.To była z mojej strony tylko ironia.
Swoje zdanie należało w tym przypadku zachować dla siebie, bo tego wymagała zwyczajna kultura. Dobrze, powiedzmy, że nie wybuchłeś pretensjami, niech Ci będzie. Niemniej i bez pretensji Twój komentarz jest poniżej poziomu. A to Twoje łaskawe "dzięki za zakładki"... Pozostawię tu wielokropek.
Ty chyba nie rozumiesz, o co tu chodzi. Ja też czasem dostaję nietrafione prezenty - bywa. Ale w życiu bym nie pomyślał, żeby wybuchać pretensjami do tego, kto z dobrej woli mnie obdarowuje. Prędzej bym się ze wstydu spalił. To nie jest kontrahent na Allegro, który by Ci wysłał nie tę książkę, na którą się umawialiście.
Doprawdy, jaka szkoda, że ten Mikołaj, który chciał Cię obdarować (żeby nie było - to nie ja nim jestem), nie pomyślał, że Ty szukasz innego wydania i przekładu. Jolu, założysz odpowiedni wątek z reklamacjami? Szkoda, że nie umiesz się zdobyć na słowo podziękowania, a za to namnożyłeś dużo innych słów, raczej pozostawiających niesmak. Bo naprawdę wystarczyło tylko to jedno "dziękuję". Za to, że komuś chciało się podjąć wysiłek, przeznaczyć ja...
I żadnej recenzji do tego...
Już mamy: http://bonito.pl/k-1039918-mistrz-i-malgorzata A fragment możesz przeczytać tutaj: http://booklips.pl/premiery-i-zapowiedzi/mistrz-i-malgorzata-bulhakowa-nowe-tlumaczenie-z-kluczem-do-zrozumienia-powiesci-zapowiedziane-na-26-pazdziernika/
Oczywiście:) Widzę, że niedawno oceniłaś "Rodzinę Połanieckich" - która mnie zirytowała niebotycznie - na 5+. I dobrze:)
Przepraszam, Jolu, oczywiście, jak ktoś przeczyta książkę, to ma prawo ocenić ją, jak chce (tak jak napisała wyżej Olimpia). Nie wiem, czemu mi się wydawało po Twoim komentarzu, że nie doczytałaś tej Boguszewskiej, ale to pewnie moja nadinterpretacja. Ja zachwyciłem się tą zupełnie zapomnianą książką i dlatego zdumiała mnie Twoja ocena. Ale po to tu jesteśmy, żeby dyskutować o książkach, prawda?:)
Ale przecież jesteśmy tu po to, żeby dyskutować o książkach, prawda?:)
Z tego co piszesz, wychodzi, że książka Cię po prostu nie zainteresowała. Jest i taka kategoria biblionetkowych ocen (czy raczej: nie-ocen:D).
Świetny przykład.
Myślę, że określenie "romans" jest o tyle krzywdzące dla "Wichrowych Wzgórz"i innych tego typu książek, że dziś utożsamiamy romans z harlekinem, a jeśli nie tak nisko, to z literaturą płytką, schematyczną, pełną patosu, nudną, nieciekawą. I to niestety odbija się na postrzeganiu klasyki literatury.
Louri, ten tytuł odwołuje się do treści książki. W innej wersji nie miałby tak dobrego brzmienia. Powieść ma w centrum homoseksualizm głównego bohatera (jest o konfrontacji seksualności z rodziną, szkołą) i w tym kontekście tytuł "homo sapiens" prezentuje się świetnie.
"wszystko nagle, tu nienawiść, zaraz miłość" Aż zajrzałem do swojego wydania "Wichrowych Wzgórz". Przecież w książce (w opowieści Nelly Dean) wyraźnie jest napisane, że Katarzyna i Heathcliff praktycznie od początku trzymali się razem. Jest to zresztą także pokazane w pamiętniku, który znajduje pan Lockwood. To Hindley nienawidził "znajdy", "przybłędy". Nie wiem też, jaką granicę masz na myśli. I nie zgodzę się, że te relacje się nie zm...
Bohaterowie tej książki to Catherine/Katarzyna (w zależności od tłumaczenia) i Heathcliff, nie "Caterina" i "heathlif". Emily Bronte prawdopodobnie nie miała doświadczeń (miłosnych) z mężczyznami. Nie do końca rozumiem argument: "po prostu takie uczucie między tymi ludźmi jest niemożliwe i wzięte z nikąd.". Poza tym co my wiemy o ich uczuciach jako czytelnicy? Zauważ, że tę historię - niebezzasadnie! - poznajemy z relacji kogoś postron...
Masz rację, takie są niektóre wątki romantyczne u Christie. Lepiej wychodzą te rzeczywiście bardziej pogłębione, zwłaszcza trójkąty ("Śmierć na Nilu", "Niedziela na wsi", "Pięć małych świnek").
Tak, mnie też brak słów od kilku dni... To by było nawet śmieszne, gdyby nie było takie żałosne.
Jasne, że to nie jest romans. Rzecz w tym, że ten wątek mógłby być podporządkowany tematowi nadrzędnemu - czyli chorobie. Nie rozmyłoby to tematu, a go uzupełniło. Wszystko jest kwestią właściwego ujęcia. Nie chodzi o to, czy on miał takie czy siakie majtki, ale o to, jak funkcjonuje Marlena w związku. Jak się czuje, co się zmienia w jej życiu, w co zaczyna wierzyć. Tutaj tego nie ma. Zresztą tutaj nie jest to obecne tylko w przypadku wątku ...
Tak, to dokładnie tak było. Albo stopy jej krwawiły (i to była ta cena), albo miała takie wrażenie. A uwaga Twojej córki o "Pięknej i bestii" - kapitalna. Swoją drogą uczestnikom tej dyskusji bardzo polecam książkę: Dziki łabędź i inne baśnie
Doszły mnie słuchy, że dziś odwiedził mnie Biblionetkołaj, bodaj z Darzyna (jeśli mój ojciec poprawnie odczytał miejscowość:) Zostawił mi Most nad rwącą rzeką. Dziękuję po stokroć, sprawiłeś mi ogromną radość!
Jolu, a skąd taka niska ocena dla "Jadą wozy z cegłą"? U mnie to mocna kandydatka na książkę roku.
Tak, oczywiście, tak to wygląda. Spotyka ją jakiś rodzaj nagrody - nie śmierć, a przemiana. Choć zawsze ta nagroda wydawała mi się trochę wątpliwa.
Dla mnie to była przejmująca opowieść o poświęceniu. Poświęceniu zarówno Syreny jak i na przykład jej sióstr.
To był dobry miesiąc, przede wszystkim ilościowo. Jakościowo raczej też przy takiej ilości. Udało mi się napisać sporo recenzji. 1 Słowo i sens: Rozmowy Janiny Koźbiel - 4+ - jest recenzja: Słowa, literatura, świat(y) 2 Nowy początek przy alei Rothschildów - 3+ - jest recenzja: Ostatni tom sagi rodziny Sternbergów 3 Proszę mnie nie budzić: Antybiografia oniryczna - 3 - jest recenzja: Senne trele-morele 4 Dziki łabędź i inne baśnie - 5 - je...
Pewnie, że czytałem, choć nie w całości. Tak jak napisałem gdzieś wyżej, była to lektura na studiach. Nie jestem za tym, aby świat baśni był uładzony. Ani za tym, żeby karmić dziecko opowieściami z cukierkowego świata. Ale z drugiej strony dzieciom łatwo jest wpoić strach, mylne postrzeganie świata. Chociaż może masz rację, pisząc, że "To my usiłujemy uładzić wszystko pod jedną sztampę. Wyeliminować krew z bajek, jakby jej w świecie nie było"...
Louri, ja znam teorie Bettelheima, przerabialiśmy to na studiach. I ja wiem, że on bardzo zgrabnie wszystko wyjaśnia. Natomiast faktem też jest, że obcięcie syrence języka na mnie jako dorosłego czytelnika podziałało fatalnie (przy czym mam świadomość, że to nie jest taka brutalność sobie a muzom). Zapytam Cię jeszcze raz - czy chciałbyś czytać dzieciom baśnie właśnie w tej oryginalnej postaci? Z tymi wszystkimi sensami, krwią itp.
Louri, tak szczerze - a chciałbyś czytać swoim dzieciom te pierwotne baśnie? W imię założeń Bettelheima? O "Małej Syrenie", co krwawią jej stopy, a język zostaje ucięty. O Czerwonym Kapturku, co rozbiera się wesoło, zanim wskoczy do łóżka, gdzie leży przebrana wilkowa babcia. O siostrach Kopciuszka, co krwawo majstrowały przy przy swoich stopach, a potem gołąbki wydłubały im oczy?
Louri, dodam tylko, że Bettelheima również krytykowano za niektóre jego koncepcje.
Louri, a może jednak warto przeczytać tę książkę, zanim zacznie się pisać na jej temat? Wiem, komentujesz tylko notę, ale formujesz ostre zarzuty. Może zbyt ostre jak na nieznajomość lektury? Nie byłoby to pierwsze igranie z formułami baśni. Dwie pozycje, które przychodzą mi na myśl to: Królewicz Śnieżek: Baśniowe stereotypy płci i Król i król. Oczywiście takich zagrywek z baśniami jest mnóstwo. Musiałbyś też skrytykować Disneya za te przerób...
Nie, absolutnie, więcej we mnie obiektywizmu:) I tak jej kryminały czytam z większą przyjemnością niż te współczesne. Ona nadal jest królową:)
W listopadzie znów znalazłem się na pokładzie z Poirotem: Śmierć w chmurach Obniżyłem ocenę z 5 na 4. Recenzja tutaj: Morderstwo w samolocie
Jeśli kiedyś trafisz, to przeczytaj koniecznie reportaż "Pozbierane dzieci". Jak sądzę, to jest chyba rewers - już mało optymistyczny - do "Dzieci znikąd". Kojarzę stamtąd te imiona, które wymieniasz. Możliwe, że w "Dzieciach znikąd" znalazło się któreś z opowiadań ze "Świata po niewidomemu".
W tych słowach chodziło mi o to, że jednak Uwe wywołał pewne pozytywne uczucia, była to namiastka czegoś innego w aktualnym funkcjonowaniu Marleny. Oczywiście, że nie jest to książka o miłości. Jednak zamknięcie tak ważnego doświadczenia (właśnie z punktu widzenia osoby chorej) na tak małej przestrzeni tekstu odbiera mu wiarygodność, sprawia, że książka dużo traci. Akcja gna (zresztą nie tylko w tych momentach), a książka wiele traci. To jest...
A widzisz, a mnie ten wstęp urzekł. Już mnie ta książka wtedy zdobyła:)
Louri, to chyba żart z tym filosemityzmem. Dołączyłem się do tej dyskusji, bo napisałeś: "nie ma czegoś takiego jak "polska tradycja antysemityzmu"". Wydaje mi się, że fakty temu przeczą - fakty te sprzed wojny, te z okresu wojny, te z późnych lat 60 i z czasów współczesnych (pisałem o języku, zwróć uwagę na napisy antysemickie na murach, posłuchaj wypowiedzi w mediach o żydokomunach - a są to wypowiedzi zwykłych ludzi). Wiemy to z historii, ...
"Tak, uważam, że nie ma czegoś takiego jak "polska tradycja antysemityzmu"". Louri, naprawdę nie ma? Zostawię czasy II wojny światowej, bo to temat rzeka. Myślę o naszej literaturze, która miała w założeniach walczyć m.in. z antysemityzmem (inną sprawą jest to, co rzeczywiście autorzy myśleli o antysemityzmie). Sztandarowy przykład to "Mendel Gdański" Konopnickiej (i bicie "za to, że Żydy". Jak się niewiele od tego czasu zmieniło, może tylko kto ...
Chyba rzeczywiście źle Cię zrozumiałem:) Ogólnie to Zolę uwielbiam - tylko ta książka była nieco słabsza.
"Uważam, że nawet słabsza powieść Zoli czy Reymonta jest lepsza od przeciętnej współczesnej, okrzykniętej bestsellerem i "naj"." Moniko, to chyba trochę zbyt kategoryczny wniosek. Może gdyby to "jest" zastąpić "bywa", to brzmiałoby lepiej. Tak sobie pomyślałem o "Kuchennych schodach" Zoli, które pomimo niewątpliwych zalet są książką niespójną i przegadaną. Dużo wyżej cenię na przykład "Dracha" Twardocha czy taką "Matkę Makrynę" Dehnela. Oc...
Pięknie to ujęłaś - "esencja angielskości". O Austen też można pomyśleć. Może "Emma" by się wpisywała w tę kategorię, choć stwierdzam to bez przekonania.
Dziwię się, że ten tytuł tu jeszcze nie padł. Francuzi mają przecież jeszcze "Nędzników".
Pomyślałem jeszcze o siostrach Bronte, ale ich powieści, jakkolwiek ważne dla literatury, były mniej "panoramiczne".
Zdecydowanie nie ma. Chyba że może "Sława i chwała" Iwaszkiewicza? Ale to jeszcze przede mną...
"Dąbrowska stworzyła "Nocami i dniami" wielotomową sagę, obraz społeczeństwa i zmian w nim zachodzących pod wpływem sytuacji politycznej - imponujący. Może więc ona? Tylko kto ją dziś czyta bez szkolnego przymusu?" Ja:) Dla mnie "Noce i dnie" są koszmarnie przegadane. Dwa pierwsze tomy czytało mi się wspaniale, ale kolejne to już było brnięcie...
Tak naprawdę przychodzi mi na myśl tylko "Lalka" Prusa. To jest powieść kultowa, powieść totalna, powieść na poziomie europejskim. "Nad Niemnem" cenię, tak jak dwa pierwsze tomy (tzw. część rodzinną) "Nocy i dni", tak jak "Pana Tadeusza" (epopeję można uznać za odległy prototyp powieści), ale tu nie chodzi o mój gust, staram się spojrzeć obiektywnie. Louri, ale z tymi "Chłopami" to "pojechałeś", jak to młodzież mówi albo mówiła:) Chyba ch...
Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałem - typowego uniku. Myślę, że wiesz, jaka jest odpowiedź na to pytanie, które zadałem. Szkoda, że nie masz odwagi się do tego przyznać. Nie miałem brać udziału w tej dyskusji, ale trochę mnie otrzeźwił komentarz Chomika z parasolką. Rzeczywiście jest tak, że milczenie rodzi akceptację dla tego typu zachowań.
Nikt Cię nie chce linczować. A może odpowiedziałbyś na pytanie, które Ci zadałem?
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)