Dodany: 04.02.2016 00:14|Autor: Losice

Co się zdarzyło w Baton Rouge, w niedzielę 8 września 1935 roku


W roku 1947 amerykańską nagrodę Pulitzera za wybitne dokonania w dziedzinie literatury otrzymał Robert Penn Warren za powieść "Gubernator" (angielski tytuł "All the King's Men", co w dokładnym tłumaczeniu znaczy "Wszyscy ludzie króla"). Jest ona zaliczana do kanonu literatury amerykańskiej i zajmuje 36. pozycję na liście stu najlepszych powieści amerykańskich XX wieku ogłoszonej przez Modern Library.

OK. Kocham amerykańską literaturę i muzykę, kocham Hollywood; oczywiście niebezkrytycznie, ale lista amerykańskich dzieł literackich, filmów i piosenek, które uwielbiam, czytam, oglądam, słucham i powracam do nich jest znacznie dłuższa niż wszystkie recenzje, jakie napisałem i zapewne napiszę. Dlaczego o tym wspomniałem – bo dla wielu czytelników Biblionetki jest to wyznacznik ich stosunku do pisarza, książki lub filmu. Obecnie jest "trendy" pogardzać tym amerykańskim komercyjnym szlamem, postanowiłem więc zaoszczędzić czasu"prawdziwym" znawcom, którzy nie dali się zmanipulować kulturze pieniądza, którzy przejrzeli wszystkie brudne chwyty zgiełkliwych kampanii reklamowych, "oskarowych", różnorakich przemysłowych i narodowych, sekretnych grup interesów oraz lobby ulokowanych na Manhattanie i w Los Angeles. Możecie spokojnie na tym zdaniu zakończyć czytanie mojej recenzji.

Gdy miałem 17 lat, a było to w głębokiej "komunie", otworzyłem "Gubernatora" i przeczytałem najpiękniejszy początek powieści, jaki kiedykolwiek czytałem i miałem przeczytać. Było tam wszystko, czego nie znałem, o czym marzyłem i czego pragnąłem. Amerykański motyw drogi z prostymi autostradami do nieskończoności, do wrót nieba, bawełniane pola z "Przeminęło z wiatrem", szybkie i wielkie samochody, którymi tacy jak ja, ale amerykańscy chłopcy jeździli ze swoimi dziewczynami, a one – piękne jak Faye Dunaway z nakręconego w 1967 roku filmu "Bonnie i Clyde" – lubiły zapach benzyny bardziej niż zapach bzu i nie nosiły pewnej intymnej, bardzo mnie wtedy (i potem) interesującej części garderoby. Dziewczyna, samochód, droga, wolność i miłość – i jeszcze wówczas nieznana mi polityka, tak nieznana jak autostrada i amerykańskie ośmiocylindrowe samochody. To była wybuchowa mieszanka – benzyna, zmieszana z whisky i słodkim zapachem włosów dziewczyny, zgrzanej pędem samochodu i powietrzem napływającym spod maski silnika, a może zgrzanej czymś innym.

"Do tego miasta jedzie się autostradą numer 58, która wybiega w kierunku północno-wschodnim ze stolicy stanu i jest szosą dobrą i nową. A raczej była nową wtedy, gdy nią jechaliśmy. Patrzysz po szosie, a ona, prosta na całe mile, sunie ku tobie, z wciąż napływającym czarnym pasem pośrodku – czarnym, gładkim i lśniącym smoliście na tle bieli asfaltu - i blask odbija się od białej nawierzchni, tak że ten czarny pas jest wyraźny i sunie ku tobie z sykiem opon, i jeżeli nie przestaniesz się w niego wpatrywać, nie odetchniesz kilka razy głęboko i nie trzepniesz się mocno po karku, zahipnotyzujesz się i ockniesz się dopiero w chwili, gdy prawe koło wyskoczy ci na czarne, zimne pobocze za krawędzią asfaltu, i wtedy spróbujesz szarpnąć wóz z powrotem na szosę, ale nie zdołasz, bo asfalt jest wysoki jak krawężnik, więc może jeszcze tylko sięgniesz ręką, żeby przekręcić zapłon, kiedy wóz będzie walił się w dół. Ale już ci się nie uda, rzecz jasna. A potem jakiś Murzyn, okopujący bawełnę o milę od tego miejsca, podniesie głowę, zobaczy mały słup czarnego dymu wstający nad zjadliwą, arszenikową zielenią krzaków bawełny na tle gwałtownego, metalicznego, pulsującego szafirem nieba i powie: »Panie Boże, jeszcze jeden oberwał!«. (...)
Natomiast jeśli ockniesz się w porę i koło ci nie wyskoczy z asfaltu, będziesz dalej gnał w słoneczny blask, z którego od czasu do czasu nadjedzie prosto ku tobie jakiś samochód i minie cię z takim trzaskiem, jak gdyby Bóg Wszechmogący zrywał blaszany dach gołymi rękami. Daleko przed tobą, na horyzoncie, wśród pól bawełny majaczących niewyraźnie pod słońce, asfalt polśniewa i błyszczy niby woda, jak gdyby szosa była zalana. Pędzisz ku temu miejscu, ale ów błyszczący, zalany punkt wciąż jest daleko przed tobą jak miraż. (...)
Jest to bowiem kraj, w którym objawił się w pełni wiek silnika spalinowego. W którym każdy chłopak jest Barneyem Oldfieldem, a dziewczyny chodzą w organdynach, batystach, koronkowych haftach i bez majtek ze względu na klimat i mają tak gładkie buzie, że człowiekowi mało serce nie pęknie, a kiedy pęd powietrza w samochodzie unosi im włosy na skroniach, widzisz osadzone tam miłe kropelki potu; dziewczyny są wtulone głęboko w siedzenie wozu, drobne plecy mają przygarbione, kolana podciągnięte wysoko pod deskę kierowcy i nieco rozchylone dla chłodu – jeżeli można to tak nazwać – dolatującego z wentylatora maski. Jest to kraj, gdzie zapach benzyny, rozgrzanych taśm hamulcowych i whisky jest słodszy od mirry. Gdzie ośmiocylindrowe maszyny z rykiem wylatują zza zakrętów między czerwonymi wzgórzami, bryzgając żwirem jak pianą, a kiedy się dostaną na równinę i wpadną na nowy asfalt, Boże zmiłuj sie nad żeglarzem!"[1]

Większość tych, którzy czytali omawianą książkę (lub oglądali nakręcony w 2006 roku film w reżyserii Stevena Zailliana "Wszyscy ludzie króla"), zakrzyknie – ależ to nie jest powieść o miłości! To głębokie i bolesne, osadzone w latach 30. XX wieku, na amerykańskim Południu (zapewne w Luizjanie) studium władzy. To rzecz o polityce, dramatyczna historia wzlotu, oszałamiającej popularności i tragicznego upadku gubernatora Williego Starka – charyzmatycznego przywódcy, cynicznego populisty o zadatkach na dyktatora, a może tylko marzyciela, który swoje wizje chciał zrealizować łamiąc prawo i nie oglądając się na demokrację. To wspaniała analiza i potwierdzenie faktu, że nieograniczona władza korumpuje nawet największych politycznych marzycieli. Co więcej, nadzwyczaj łatwo powiedzieć, kto jest pierwowzorem postaci Starka (chociaż sam autor nigdy nie potwierdził tej opinii, zawsze się od niej dystansował i twierdził, że nie napisał powieści politycznej).

To 40 gubernator stanu Luizjana Huey Long, którego szczyt zadziwiającej kariery przypadł na połowę lat 30., okres wielkiej depresji ekonomicznej (ciekawe, że czas ten pokrywa się z rosnącą popularnością Adolfa Hitlera w Niemczech). Jego marsz do władzy i być może prezydentury w Białym Domu został przerwany w niedzielę 8 września 1935 roku, w budynku Kapitolu stanu Luizjana w Baton Rouge, strzałami doktora medycyny Carla Weissa. Zmarł dwa dni później. Zabójca został zastrzelony na miejscu przez ochraniarzy Longa, słynnych szeryfów Elliota Colemana i Larry'ego Sale'a. Łącznie oddano 63 strzały. Prawie natychmiast po tych wydarzeniach pojawiły się spekulacje i teorie spiskowe sugerujące, że senator Long został śmiertelnie postrzelony przez własnych ochroniarzy. Inne zwracały uwagę na fakt, że zginął on w miesiąc po ogłoszeniu, iż będzie startował w wyborach prezydenckich (przeciwko Franklinowi Rooseveltowi). Zabójstwo Hueya Pierce'a Longa, do czasu zastrzelenia w Dallas prezydenta Johna Kennedy'ego, było najczęstszym tematem spekulacji wyznawców teorii spiskowych w Ameryce.

OK. Pozostawmy Williego Starka i protesty miłośników powieści politycznej zagłębionych w rozważaniach o niszczącej naturze władzy. Narratorem "Gubernatora" i głównym bohaterem jest Jack Burden, młody, utalentowany dziennikarz, zafascynowany osobowością, siłą charakteru i tajemniczą charyzmą Starka. Z czasem jeden z jego najbliższych współpracowników, człowiek szukający "haków" na przeciwników politycznych gubernatora – jeden z "ludzi Króla". "Samotny wilk", uczestnik głównych wydarzeń, a jednocześnie ich obserwator. Jeden z ewangelistów gubernatora Starka, który chyba przeczuwa tragiczny kres misji Mesjasza i wie, że będzie z nim do końca, aby spisać Ewangelię wg Jacka Burdena dla milionów wyznawców gubernatora.

"Szef powiedział:
– Cholera tam z wyborami. Potrafię dostarczyć Mastersa za przedpłatą, w specjalnym opakowaniu. Ale musisz coś znaleźć, choćby to miało trwać dziesięć lat.
Wycyckaliśmy znowu pięć mil, po czym spytałem:
– A jeżeli nie ma nic do znalezienia?
A Szef odparł:
– Zawsze coś jest.
A ja powiedziałem:
– Może nie na sędziego.
A on rzekł:
– Człowiek poczęty jest w grzechu, a zrodzon w nieprawości, i przechodzi od odoru pieluch do smrodu całunu. Zawsze coś jest.
Dwie mile dalej powiedział:
– I zrób to bez pudła.
Wszystko to było dość dawno. Dziś Masters już nie żyje, jest martwy jak makrela, ale Szef miał rację i Masters dostał się do senatu. A Callahan nie umarł, lecz z pewnością tego żałował, bo szczęście od dawna mu się wyczerpało i śmierć nie była jego cząstką. I nie żyje już Adam Stanton, który kiedyś łowił ze mną ryby i leżał na piasku ze mną i Anną Stanton. Nie żyje też sędzia Irwin, który pochylał się ku mnie między łodygami wysokiej bagiennej trawy, o szarym, wilgotnym świcie zimowym i mówił: »Powinieneś był bardziej poprowadzić lufą tę kaczkę, Jack. Kaczkę trzeba prowadzić, synku«. Nie żyje też Szef, który powiedział do mnie: »I zrób to bez pudła«.
Mały Jackie rzeczywiście tak to zrobił"[2].

O czym jeszcze jest ta książka? O miłości Jacka Burdena do Anny Stanton, o zagubionym i odnalezionym uczuciu. O Annie Stanton, którą jak Marię Magdalenę z apokryficznych Ewangelii o Jezusie Chrystusie połączy zakazane uczucie z gubernatorem Starkiem, a potem...

Robert Penn Warren jeszcze dwukrotnie otrzymał nagrodę Pulitzera – w roku 1958 i 1976, w kategorii poezji. Jest jedyną osobą w historii tej nagrody, która otrzymała ją w obu kategoriach, powieści i poezji. I chyba właśnie poezja opisu jest cechą charakterystyczną tej powieści, nadającą jej tak oryginalny, niepowtarzalny i trudny do podrobienia charakter.

"Dalej wzdłuż szosy numer 58 kraj się zmienia. Nie ma już równiny i wielkich pól bawełny, ani gaju dębów wirginijskich wokoło wielkiego dworu, ani bielonych chat, wszystkich jednakich, stojących rzędem przy polach bawełny sięgającej aż pod próg, na którym siedzi mały Murzynek, niby czarna kukiełka, ssie palec i patrzy na przejeżdżające auto. To wszystko zostało w tyle. Teraz są dookoła czerwone, niewysokie wzgórza, z krzakami jeżyn wzdłuż płotów i dąbrowami w dolinach, a tu i ówdzie widać miejsca, gdzie rosną gęste zagajniki sosnowe, jeżeli nie wypalono ich na pastwiska dla owiec, a jeśli wypalono, sterczą tam czarne pieńki. Pola bawełny czepiają się stoków wzgórz, pocięte wypłukanymi źlebami. Liście kukurydzy zwisają sztywno, poznaczone żółtymi plamami"[3].

OK. Kocham Amerykę.


---
[1] Robert Penn Warren, "Gubernator", przeł. Bronisław Zieliński, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1964, s. 7.
[2] Tamże, s. 70.
[3] Tamże, s. 8.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3066
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 19.03.2018 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: W roku 1947 amerykańską n... | Losice
"zajmuje 36. pozycję na liście stu najlepszych powieści amerykańskich XX wieku ogłoszonej przez Modern Library."

Czy chodzi o tę listę? http://www.modernlibrary.com/top-100/100-best-novels/

To to nie jest lista amerykańskich li tylko powieści, co trochę przywraca moją wiarę w rzetelność czy miarodajność tego typu zestawień, bo doprawdy nie wiedziałbym, co mogłoby zajmować większość miejsc powyżej :D

Chociaż 2. miejsce dla Wielki Gatsby (Fitzgerald Francis Scott (Fitzgerald F. Scott)) albo 7. dla Paragraf 22 (Heller Joseph) tudzież 17. dla Serce to samotny myśliwy (McCullers Carson) to imho lekkie pomyłki...
Użytkownik: Marylek 19.03.2018 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "zajmuje 36. pozycję na l... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ale to tylko literatura anglojęzyczna, choć nie tylko amerykańska.

Lubię wszelkie listy :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.03.2018 07:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to tylko literatura a... | Marylek
A właśnie - czy ktoś robił jakieś czytatki z tego typu zestawieniami? Coś a la Nagrody literackie byłoby fajnie skonstruować, tylko dla "prominentnych" list typu tego co powyżej, czy Biblioteki Kongresu itp., jak np.: https://usa.usembassy.de/etexts/oal/oaltoc.htm
Użytkownik: Losice 25.03.2018 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "zajmuje 36. pozycję na l... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak, to właśnie ta lista.
Podobnie jak Marylek lubię takie listy. Oczywiście można mieć duże zastrzeżenia co do ich rzetelności czy miarodajności i nie zgadzać się z wieloma wyborami. Akurat nie razi mnie ani Wielki Gatsby ani Paragraf 22 na tak wysokich pozycjach - ale chyba piękno tkwi w różnorodności opinii i poglądów.

Natomiast bardzo podoba mi się pomysł utworzenia Listy list - stworzenia (oczywiście subiektywnego, bo naszego) wyboru np. 15 list, które byłyby brane pod uwagę (coś jak słynna klasyfikacja win francuskich rejonu Bordeaux z 1855 roku obejmująca 5 klas i łącznie 61 sklasyfikowanych posiadłości - w tym 5 Chateaux w klasie pierwszej):
Chateaux Lafite-Rothschild
Chateaux Latour
Chateaux Margaux
Chateaux Haut-Brion
Chateaux Mounton-Rothschild (podwyższono mu klasę w 1973 roku)
To tyle o winach.

Wracając do książek i autorów - próbowałem zestawić swoją autorska listę biorąc pod uwagę statystykę typów bukmacherskich (z najbardziej znanych zakładów) z poszczególnych kolejnych lat, dotyczącą kandydatów do nagrody Nobla - również mam własną listę książek, które doczekały się najlepszych adaptacji filmowych (jak również ich największej ilości) - ale to tylko takie moje prywatne zabawy - dla mnie czasami ważne przy wyborze następnej lektury - i przyjemne przy ich układaniu i zestawianiu.
To tyle o książkach, żeby nie przynudzać.
Użytkownik: Losice 25.03.2018 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to właśnie ta lista.... | Losice
Tak to jest jak stosuje się metodę "kopiuj" i "wklej". Na lisie posiadłości chodzi oczywiście o CHATEAU:
Chateau Lafite-Rothschild
Chateau Latour
Chateau Margaux
Chateau Haut-Brion
Chateau Mounton-Rothschild (podwyższono mu klasę w 1973 roku)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: