Niewiele się u nas pisze o książkach słuchanych i ich odbiorze. Są jeszcze ciągle na marginesie czytelnictwa. Zapewnie osoby niewidome i słabowzroczne mają na ten temat zupełnie inne zdanie, w ich środowisku bowiem jest to popularna forma obcowania z literaturą. Niemniej niewiele się dyskutuje o książkach słuchanych (termin "na głosy" bardziej mi odpowiada). A przecież odbiór tekstu mówionego ma kapitalny wpływ na nasze emocje i reakcje, co choćby widać po ostatnich reakcjach na pełne pogardy w głosie wypowiedzi Karlika.
Słucham bardzo wielu powieści, za co niekiedy nasza redaktorka Sowa karze mnie, zwracając mi recenzje, bo nie jestem w stanie odwołać się do konkretnej strony tekstu. Może warto wprowadzić minuty i sekundy do przypisów?
Dzisiaj w nocy skończyłem lekturę
Niezgodna (
Roth Veronica)
. Po "Igrzyskach śmierci" może się wydać już nie tak ekscytująca, niemniej da się ją przeczytać/przesłuchać, autorka ma bowiem interesującą wyobraźnię. Opisywane przez nią krajobrazy, nastroje i emocje młodych bohaterów stara się - i to bradzo - przybliżyć Anna Dreszowska. Robiła już to wcześniej w "wampirzej" tetralogii, wkładając w to wiele serca i aktorskiego kunsztu. I... już nie lubię "Niezgodnej", drażni mnie myśl, że trzeba będzie przystąpić do lektury drugiego tomu tej trylogii, zżymam się, kiedy przypominam sobie poszczególne sceny z książki, słyszę bowiem od razu uniesiony, piskliwy, dyszący głos pani Dereszowskiej. Wściekam się, kiedy muszę wracać do fragmentów tekstu, bo został wyszeptany, a ja w tym czasie byłem w tramwaju starego typu i głos lektorki w ogóle do mnie nie docierał. Tak ekspresyjna gra aktorska ma charakter sugestii. To już nie Veronica Roth kreuje swoich bohaterów, ale pani Anna Dreszowska. Stworzona jej głosem Trice jest rozhisteryzowaną nastolatką, płaczliwą i egzaltowaną, kiedy wokół niej dzieją się straszne rzeczy. Nie odmawiam aktorce prawa do interpretacji w teatrze radiowym, słuchowiskach, czy na scenie, ale ten sam pomysł sprawdza się źle w wypadku lektury słuchanej dość powszechnie (oby!) w bardzo różnych warunkach, często pełnych szumów informacyjnych. Sposób lektury, jaki proponuje pani Dereszowska i reżyser odpowiedzialny za nagranie nie biorą pod uwagę warunków środowiska, w którym książki się słucha.
Znacznie lepszy jest "Holoubkowy" sposób czytania, a więc taki, jaki propagowali starzy pedagodzy: czytaj tak, jak gdybyś opowiadał. Słuchać ma wtedy możliwość uruchamiania swojej własnej wyobraźni.
Drugi tom mam już w nagraniu syntetycznego głosu. Jest on ogromnie męczący, ale po krzykach, jękach i szeptach Dereszowskiej stanowi prawdziwą ulgę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.