Dodany: 16.01.2005 15:05|Autor: Krzysztof

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Proces
Kafka Franz

1 osoba poleca ten tekst.

Wszechogarniający absurd


"Smutne zapatrywanie. Z kłamstwa robi się istotę porządku świata". To znamienne słowa K., bohatera "Procesu".

Czytając tę powieść Kafki, ma się wrażenie zapadania w bagno - z wszystkimi tego konsekwencjami: uczucia duszności, panicznego strachu, rozpaczliwego szamotania się, by wynurzyć głowę ponad zatęchłą breję i zaczerpnąć powietrza. W końcu kiełkuje w głowie czytelnika przekonanie, że jeśli nie zamknie tej książki to przerażająca rzeczywistość Józefa K. stanie się jego. Jednakże czyta dalej w nadziei na jakieś logiczne wyjaśnienie tego obłędu. Jest w tym przekonanie, że absurd nie może być wszechogarniający.

Jednak może. Jest.

W tej historii nic nie jest takie, jakim być powinno. Oskarżenie, o którym nic nie wiadomo; sąd, który nie jest sądem; sam proces, którego nie ma, a który odbywa się według niepojętych reguł. Absurd wydostaje się z sal sądowych, które - jakże inaczej - nie są nimi, a strychami ze schnącą bielizną, i zaraża sobą ludzi, zmuszając ich do paranoicznych zachowań.

Kafka nie opisuje świata opanowanego przez biurokratyczną machinę. On opisuje ludzi przez nią połkniętych i przerobionych na swoją modłę, a gdy przypomnę sobie dawną swoją lekturę jego listów do Felicji, dochodzę do wniosku, że opisuje swoje koszmary - skutki nieprzystosowania do świata.

Ze względu na warsztatowe umiejętności autora, książkę oceniłem na czwórkę, ale nigdy nie przeczytam jej po raz drugi. Zbyt przytłacza mnie sugestywnie opisany w niej świat.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 33461
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: szlonko 17.01.2005 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Smutne zapatrywanie. Z k... | Krzysztof
Zgadzam się z większością uwag zawartych w powyższej recenzji - poza wnioskiem końcowym.

Za sugestywne opisanie świata, co jest dla mnie głównym zadaniem literatury (bez względu na cele, w jakich autor to robi...) należy się ocena najwyższa - nawet jeśli rzeczywistość świata przedstawionego nas boli i przytłacza.

Czasami celowo sięgam po takie książki po raz drugi - w celu przejścia katharsis - to w końcu ból istnienia zmusza nas do myślenia i uświadamia, że tak naprawdę istniejemy.

"Myślę, więc jestem."
Użytkownik: Krzysztof 23.01.2005 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z większością... | szlonko
Dziękuję za wypowiedź.
Samo życie, bez naszego świadomego działanie w tym kierunku, dostarcza nam tyle bólu, że dowodów własnego istnienia wolę szukać w inny sposób - chociażby przeżywając piękno. Brzydoty i absurdu jest aż nadto w moim życiu, i nie chcę czytać o nich w książkach. Myślę, że czytając powieść, chyba zbyt mocno utożsamiam się z jej bohaterem - i to jest powód główny.
Użytkownik: bogna_133 08.07.2005 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Smutne zapatrywanie. Z k... | Krzysztof
Ja przeczytałam "Proces" po raz drugi. Dlatego później sięgnęłam po "Zamek",który pod względem technicznym jest lepszy, nie tak ponury. Polecam! Bogna_133
Użytkownik: bogna 08.07.2005 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przeczytałam "Pro... | bogna_133
Witam imienniczkę, miło mi! :-)))
Użytkownik: misiak297 17.03.2006 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: "Smutne zapatrywanie. Z k... | Krzysztof
Ja również nie wiem czy sięgnąłbym po "Proces" po raz drugi... choć niewątpliwie jest to wielka literatura. Może polega to na tym, że zbyt łatwo można się zidentyfikować z Józefem K. - człowiekiem w gruncie rzeczy anonimowym (nie znamy nawet jego nazwiska). Tak łatwo - jak Józef - wpaść w tą machinę absurdu, zupełnie bez przyczyny. Z każdą kolejną stroną coraz częściej zadawałem sobie pytanie "Co tu się w ogóle dzieje?? Przecież jeśli Józef K. - z którym podkreślę jeszcze raz, czytelnik łatwo się utożsamia - nie wyjdzie z tego bagna, to w końcu się utopi!!". I cały czas ma się nadzieję, że jednak coś takiego nastąpi... Książka niesamowicie wstrząsająca. Opisuje nasz świat w nieco krzywym zwierciadle - ale chyba są to tylko zniekształcenia - bo świat taki naprawdę jest.
A tak a propos napisałeś "Ze względu na warsztatowe umiejętności autora, książkę oceniłem na czwórkę". Mógłbyś to rozwinąć? Co poza przytłaczającą całością nie przypadło Ci do gustu??Pozdrawiam
Użytkownik: Krzysztof 20.03.2006 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również nie wiem czy s... | misiak297
Szóstkę zarezerwowaną mam dla książek wyjątkowych, a że „Procesu” tak nie oceniam, pozostaje czwórka (a jest to przecież dobra ocena) lub piątka. Przed chwilą sprawdzałem, jak inni oceniali tę książkę: rozpiętość ocen jest skrajna, bo od 1 do 6, z przewagą tych drugich. Zastanawiałem się nad przyczyną swojej oceny, i doszedłem do wniosku, że tak oceniłem pod wpływem przygnębienia wywołanego niedawną lekturą - może teraz dodałbym jeden punkt, bo przecież ten mój stan psychiczny po przeczytaniu książki potwierdza wysokie umiejętności pisarskie autora: tylko dobrze napisana powieść jest w stanie wywrzeć na czytelniku silne wrażenie. Pamiętam, że czytając „Ulissesa” czułem znużenie i niesmak, a na koniec ulgę z powodu dobrnięcia do końca. I uczucie żalu z powodu straconego czasu. Czas przy „Procesie” na pewno nie był stracony, mimo przygnębienia wymową powieści. Tak więc moja ocena jest w pewnym sensie niesprawiedliwa, ale nie zmienię jej. Nie zmienię, bo w powieściach poszukuję lepszego, piękniejszego świata, a nie gorszego.
Dziękuję Ci za ciekawy komentarz.
Użytkownik: misiak297 23.03.2006 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Szóstkę zarezerwowaną mam... | Krzysztof
O tak, to jest nasze prawo. Ty poszukujesz w powieściach lepszego, piękniejszego świata, ja - czasem piękniejszego, ale jednak zwykle oddającego nasz świat. W sumie zależy to od Autora i od tego jak Autor ten świat postrzega. Wiadomo, że np. pani Małgorzata Musierowicz w swoich pełnych ciepła powieściach kreuje utopię, a książki Milana Kundery są pełne mądrości, ale też czasem... tragizmu dla świata. A na przykład u Doroty Terakowskiej ten świat jest raz piękny raz gorzki, ale zawsze w pewien sposób magiczny (i to daje nadzieję na lepsze jutro). Jaka jest wymowa "Procesu" to wiesz, zgadzamy się przecież z tym oboje.
O i uważam za strzał w dziesiątkę stwierdzenie, że przygnębienie po przeczytaniu książki jest miernikiem umiejętności Kafki.
Nie chcę wcale, żebyś zmieniał swoją ocenę. Masz do niej prawo. Chciałem tylko poznać motywy, które Tobą kierowały przy jej wystawianiu. I dziękuję że je napisałeś. Pozdrawiam!
Użytkownik: verdiana 02.05.2006 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "Smutne zapatrywanie. Z k... | Krzysztof
Kilkla lat temu Marek Kalita wyreżyserował "Proces" na Kanoniczej 1 w Krakowie. Przedstawienie nazywało się "Józef K.". Muszę powiedzieć, że mimo że książkę oceniam wysoko, przedstawienie było jeszcze lepsze! Dużo lepsze. Kalita/Lecznar to fantastyczne połączenie. Jeśli jeszcze gdzieś to grają, lub grać będą, polecam serdecznie!

Józef K. - wg "Procesu" Franza Kafki

Adaptacja, reżyseria, scenografia: Marek Kalita
Wykonanie: Ewa Sąsiadek, Marek Kalita/Jacek Lecznar, Szczęsny Wroński, Edward Żentara

Spektakl Stowarzyszenia TEATR ATELIER - KRAKÓW
http://www.pro.art.pl/atelier/index.html
Użytkownik: Ka. 27.10.2007 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "Smutne zapatrywanie. Z k... | Krzysztof
Ech, chciałabym mieć takie odczucia, jak Ty. Powieść była (i jest) mi obojętna, strasznie mnie wynudziła, a chwilami mnie irytowało, że muszę ją czytać ;]
Użytkownik: anndzi 27.10.2007 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, chciałabym mieć taki... | Ka.
Więc dlaczego chciałabyś mieć takie odczucia? Nie wszystkim podobają się te same książki i bardzo dobrze:-))
Użytkownik: Ka. 02.11.2007 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Więc dlaczego chciałabyś ... | anndzi
Chciałabym mieć po prostu JAKIEKOLWIEK odczucia ;] O wiele lepiej się czuję, gdy po przeczytaniu mogę powiedzieć, że książka jest wybitna lub że jest beznadziejna. W przypadku "Procesu" nic nie mogę powiedzieć - przeczytałam, bo musiałam i nic mi w głowie nie zostało, kompletnie obojętna jest mi ta powieść. I to jest przykre dla mnie, wobec czego ubolewam nad tym, że niektóre książki nie wzbudzają we mnie żadnych emocji ;]
Użytkownik: Krzysztof 08.12.2007 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym mieć po prostu... | Ka.
Czytasz, i jest Ci przykro z powodu braku emocji przy lekturze niektórych powieści. W moim odbiorze jedno i drugie, czynność czytania i odczuwanie przykrości, jakby przeczyło powodom Twojego zmartwienia, nie sądzisz? Więc nie martw się, Ka. Przecież wiele innych książek przeżyłaś emocjonalnie, i to silnie.
Czyż nie tak?

I jeszcze tak cichutko powiem Ci, że tak samo miałem przy Ulissesie: nuda, nuda, a chwilami nawet obrzydliwa nuda. Zero emocji, może z wyjątkiem opisu smażenia nerek, który był na tyle realistyczny, że spowodował u mnie odruch wymiotny.
Użytkownik: Krzysztof 31.10.2007 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, chciałabym mieć taki... | Ka.
W czasach dla Ciebie pewnie niewyobrażalnych, bo wtedy, gdy nasza telewizja emitowała jeden program bez koloru i to zaledwie przez kilka godzin dziennie, moja babka, dla której TV to było coś z pogranicza cudów, oglądając film kryminalny, w głos ostrzegała bohaterów filmu o grożącym im niebezpieczeństwie. Chyba dopiero później zrozumiałem, że ona wcale nie brała ekranowych postaci za ludzi realnie istniejących, a po prostu tak silnie przeżywała film. Wydaje mi się, że w tym jestem nieco do niej podobny. Czy irytuje Cię głupie postępowanie filmowego bohatera? Bo mnie tak – i to do tego stopnia, że czasem po prostu przestaję ogladać film, stwierdzając w duchu, że szkoda psuć sobie nerwy. Podobnie mam przy czytaniu książek, więc może to ja Tobie powinienem zazdrościć?

Przymus przeczytania znam, to znaczy pamiętam ze szkoły – faktycznie, jest przykry. Migałem się jak mogłem, i teraz, po wielu latach, uważam, że dobrze robiłem. Po książkę powinno się sięgać z własnej woli, z wewnętrznej potrzeby, albo z ciekawości, a nie z przymusu. Pana Tadeusza przeczytałem po raz pierwszy kilkanaście lat po skończeniu szkoły, ale przeczytałem z przyjemnością, której na pewno nie miałbym wcześniej.
Tak więc, Ka, masz moje poparcie w unikaniu przymusowych lektur:)
Użytkownik: misiak297 31.10.2007 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: W czasach dla Ciebie pewn... | Krzysztof
Hm... Krzysztofie rozumiem Twoją niechęć do przymusu czytania, a ja jednak zawsze czytałem szkolne lektury - no dobra wyjątkiem jest "Potop", który zwyczajnie olałem i "Pan Tadeusz", na którego nie starczyło mi czasu. Masz rację, "Po książkę powinno się sięgać z własnej woli, z wewnętrznej potrzeby, albo z ciekawości, a nie z przymusu.", tyle że nawet jak nade mną ciążył ten przymus w postaci "lektura szkolna" starałem się zachęcić siebie do tej książki, tak, aby przygoda z nią nie była "narzucona". Czytałem bnetkowe recenzje, opisy z okładek, otwierałem na chybił-trafił... No i się zwykle przekonywałem:)
Użytkownik: Krzysztof 08.12.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm... Krzysztofie rozumie... | misiak297
Witaj, Misiaku.
Ostatnio raczej starannie wybieram swoje lektury, a mając zwyczaj czytania praktycznie tylko swoich książek, nie bardzo mogę się zdać na metodę chybił – trafił. Może winą jest wiek (ściślej: moje pół wieku), który ma to do siebie, że każe cenić czas, a może brak czasu to fakt obiektywny, i wtedy pasowałoby wspomnieć myśl zawartą w dowcipie o pieniądzach i Fenicjanach. Znasz go? Jest krótki: Fenicjanie wymyślili pieniądze, szkoda tylko, że wymyślili ich tak mało. Może tak samo jest z czasem? Kto go wymyślił? Chronos, ten stary grzyb? Szkoda, że wymyślił go tak mało...
Niemniej, przyznaję Ci rację: wsparta Biblionetką, metoda ta zwykle sprawdza się.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: