Za mną kolejny czytelniczy rok – skromny i nieobfitujący w literackie uczty. Przyznać muszę, że świadomie wybierałam książki lekkie i łatwe w odbiorze. Niemniej zdarzyło mi się kilka razy w mijającym roku zachwycić lekturą i odkryć parę pięknych książek. Oto one.
1.
Charlotte Brontë i jej siostry śpiące (
Ostrowski Eryk)
Niewątpliwie biografia Charlotte Brontë pióra Eryka Ostrowskiego jest dla mnie książką roku 2014. To wspaniała opowieść o niezwykłej pisarce, która „pozwoliła znów uwierzyć, że jednak istnieje takie credo, wspólne wszystkim ludziom bez względu na podziały, kultury, rasy i czasy – credo człowieka”.* Biografia moim zdaniem monumentalna, idealna, pozostawiająca czytelnika wręcz w niemym zachwycie, pozwalająca na nawiązanie nici z minioną epoką niezapomnianych dzieł i wielkich pisarzy. „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące” to również książka pięknie wydana, pełna interesujących rycin i intrygujących rysunków sióstr. Na pewno jeszcze wiele razy do niej wrócę.
2.
Miłość (
Gardell Jonas)
To jedna z tych książek, których pewnie nigdy nie przeczytałabym, gdyby nie Biblionetka. Gardell łączy fikcję literacką z reporterskimi wątkami i tworzy poruszającą, pełną emocji opowieść o prawie do szczęścia i życia w zgodzie z samym sobą. To powieść, która nie pozostawia obojętnym i zmusza do odpowiedzi na proste pytanie – czy odmienność musi zawsze oznaczać społeczny ostracyzm?
3.
Źle urodzone: Reportaże o architekturze PRL-u [2012] (
Springer Filip)
Jeśli miałabym wskazać na pisarza, którego odkryłam w mijającym roku to padłoby na Filipa Springera. Szerzej rzecz ujmując mogłabym napisać, że odkryłam również nowy gatunek literacki – reportaż. „Źle urodzone” to wspaniałe połączenie pięknych fotografii i niezwykle celnych reportaży. Filip Springer operuje świetnym – ironicznym, dosadnym i zwięzłym stylem i opowiada pełną emocji historię powstania i funkcjonowania budynków i obiektów budowlanych. Pochyla się również nad ich twórcami i tym samym kreśli nietuzinkową i intrygującą opowieść w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Tym samym pomaga zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, której nieodłącznym elementem jest architektura.
4.
Jane Austen i jej racjonalne romanse (
Przedpełska-Trzeciakowska Anna)
Z niecierpliwością czekałam na biografię Jane Austen pióra Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. W pamięci wciąż miałam niezapomniane „Na plebanii w Haworth”. Tym razem również się nie zawiodłam. Nie da się ukryć, że „Jane Austen i jej racjonalne romanse” to książka powstała z pasji i fascynacji życiem jednej z najsłynniejszych angielskich pisarek. Anna Przedpełska-Trzeciakowska stworzyła biografię, którą czyta się z zaciekawieniem – a będąc wielbicielem Jane Austen – również z wypiekami na twarzy.
5.
Ciemno, prawie noc (
Bator Joanna)
Zachwyt prozą Joanny Bator zawładnął mną nieomal od pierwszych stron „Piaskowej Góry” i trwa nadal. „Ciemno, prawie noc” różni się nieco od wcześniejszych powieści pisarki, jednak zachwyca tak samo. Tym razem Joanna Bator zagłębia się w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Tworzy duszną i mroczną powieść o strachu, czającym się złu.
6.
Wnuczka do orzechów (
Musierowicz Małgorzata)
Jeżycjadę darzę bardzo silnym sentymentem – dorastałam z nią, była niezawodnym lekiem na chandrę i przyjacielem. Tradycją dla mnie stało się już, że każdą nową książkę Małgorzaty Musierowicz znajduje pod choinką i czytam w święta. W związku z tym tegoroczne Boże Narodzenie upłynęło mi na lekturze „Wnuczki do orzechów”. Przeczytałam wcześniej kilka krytycznych recenzji i nawet trochę się obawiałam, że będę rozczarowana. Jeżycjada i tym razem jednak nie zawiodła – ciepły styl, pełna humoru opowieść i nieco ironiczny język. Nie zaszkodziły „Wnuczce do orzechów” nawet nieco neofickie peany na cześć wsi sielskiej i anielskiej. Już tęsknię za Borejkami...
7.
Panie z Cranford (
Gaskell Elizabeth (Gaskell E. C., Gaskell Elizabeth Cleghorn))
Moje pierwsze spotkanie z Elizabeth Gaskell i oczarowanie od pierwszych stron. Może i Gaskell daleko do geniuszu Charlotte Brontë, jednak tworzyła urocze opowieści. Z pietyzmem utrwalała codzienność i ducha czasów, w których przyszło jej żyć. Właśnie po lekturze takich powieści rodzi się we mnie tęsknota by bodaj przez chwilę przebywać w XIX wieku!
8.
Profesor (
Brontë Charlotte (Brontë Karolina; pseud. Bell Currer))
Byłam bardzo ciekawa tej najbardziej autobiograficznej powieści Charlotte Brontë. Jednocześnie pochodziłam do niej z pewną nieufnością – w końcu krytycy uważają „Profesora” za najsłabsze z dzieł tejże pisarki. Po raz kolejny jednak doznałam pozytywnego zaskoczenia. W stylu Charlotte Brontë można się rozsmakować, a w jej opowieści zatonąć i stracić poczucie rzeczywistości.
9.
Kilka dni z życia Alice (
Moriarty Liane)
Powieść Liane Moriarty to zupełnie przypadkowe odkrycie. Początkowo potraktowałam ją jak kolejną z serii książek obyczajowych czytanych „do poduszki”. „Kilka dni z życia Alice” okazało się jednak być zaskakująco trafną analizą rozpadu rodziny i utraconych marzeń. Może i daleko Liane Moriarty do mistrzostwa w tworzeniu wiarygodnych portretów psychologicznych postaci, ale i tak sprawnie kreśli sylwetki bohaterów i z niezwykłą empatią oddaje ich uczucia. Całość jest doprawiona sporą dozą humoru, a jednocześnie zmusza do refleksji.
10.
Wszystko w porządku: Układamy sobie życie (
Hołownia Szymon,
Prokop Marcin)
Zdecydowanie w tym roku odkryłam, że zachwyca mnie również literatura faktu. Co prawda „Wszystko w porządku: Układamy sobie życie” trudno przypisać jednoznacznie do jednego gatunku czy formy literackiej, niewątpliwie jednak autorzy poruszają w niej współczesne tematy z zakresu popkultury i religii. Przede wszystkim ta książka to zderzenie dwóch światopoglądów i zupełnie różnych życiowych dróg. Jej lektura przypomina odwiedziny kramiku z różnościami – każdy znajdzie coś dla siebie, a i napatrzeć się można do woli na wszelakie dziwności. Na książkę składa się kilkadziesiąt list i zestawień nierzadko zdumiewających, jak chociażby spis miejsc, gdzie warto kupować ikony. Pamiętam, że w dzieciństwie uwielbiałam pewną zabawę – otwieranie encyklopedii lub słownika na chybił trafił i poznawanie nowych haseł. Czytając „Wszystko w porządku: Układamy sobie życie” miałam wrażenie, że w pewien sposób wracam do tej zabawy sprzed lat czytając zbiór ciekawostek.
----------------
* Eryk Ostrowski, „Charlotte Brontë i jej siostry śpiące”, wyd. MG, 2013, s. 553
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.