Dodany: 29.12.2014 08:21|Autor: Xapax

Czytatnik: Po godzinach

1 osoba poleca ten tekst.

O postrzeganiu świata, czyli dlaczego nie piszę recenzji


Wczoraj rozpocząłem bardzo interesującą dyskusję z Friderem dotyczącą filmów z serii "Hobbit" (jak ktoś jest ciekawy może ją przeczytać tu: Jak z "Hobbita" zrobić dzieło obszerniejsze od "Władcy pierścieni", czyli skok na kasę.). Dyskusja fajna, bo w większości oparta na dobrych argumentach (dzięki Frider) i chociaż sam jestem w nią zaangażowany, to obiektywnie patrząc, muszę przyznać, że obydwie strony sporu mają dużo racji.

Jednak ta dyskusja przypomniała mi dlaczego nie zdecydowałem się na stałe zająć recenzowaniem / testowaniem. Chodzi oczywiście o to, że każdemu podoba się coś innego. Tam gdzie ktoś widzi nudny opis liścia inny postrzega piękny, metaforyczny obraz przyrody budzącej się do życia. Oczywiście... pewne kanony są nienaruszalne, ale stanowią one tylko niewielki fragment całości dzieła (literackiego, muzycznego, filmowego, teatralnego, czy jakiegokolwiek innego).

Co gorsza, zdarzają się sytuacje (przynajmniej w moim przypadku), kiedy zdaję sobie sprawę, że mam do czynienia z dziełem wielkim, które zwyczajnie mnie przerasta (np. "Ulisses", "Filozofia przypadku" lub "50 twarzy Greya" - na wszelki wypadek dodam, że to ostatnie to żart) i w związku z tym nie mogę o nim dobrze napisać, bo nie jestem w stanie przez nie przebrnąć (innymi słowy: mnie się nie podobało, chociaż wiem, że wina leży po stronie mojej inteligencji / wiedzy / zdolności percepcji). Nie polecę takiego utworu, bo duża część odbiorców podejdzie do niego podobnie - porzuci po przeczytaniu krótszego lub dłuższego fragmentu.

W efekcie każdy recenzent naraża się na bezustanne ataki ze strony czytelników. Wystarczy, że nie trafi w czyjś gust i... po ptakach. Niestety, większość dyskutantów w internecie nie oferuje dyskusji na poziomie Fridera, tylko od razu zaczyna rzucać inwektywami. Gdy czyta się coś takiego po raz n-ty, odechciewa się nawet odpowiadać, co z kolei nakręca osoby, które czują się w ten sposób zlekceważone. Dwa lata takiej pracy, potrafi skutecznie zniechęcić do recenzowania czegokolwiek (w moim wypadku były to "recenzje" samochodów - po dwóch latach pracy jako tester aut powiedziałem sobie "dość" - nawet otrzymywany co tydzień nowy samochód nie był warty użerania się z bandą "hejterów").

Dlatego do wszystkich biblionetkowiczów mam jedną wielką prośbę. Jeżeli znajdziecie w moim czytatniku coś co Wam się nie podoba - nie wahajcie się tego skrytykować, ale najpierw zerknijcie do czytatki o "Hobbicie" i weźcie przykład z tamtej dyskusji. A jeżeli ktoś poczuję nieposkromioną potrzebę wylania fali niecenzurowanego "hejtu" niech chociaż nie oczekuje ode mnie odpowiedzi.

Moja poprzednia czytatka: O psie, który jeździł PKP - książka krótka, bo pies zdechł z głodu czekając na pociąg...



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1565
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Xapax 29.12.2014 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko że w recenzjach chy... | Szeba
Oczywiście, że nie chodzi o gust (w każdym razie nie tylko), ale to co podoba się (lub nie) recenzującemu - specjaliście, często budzi negatywne recenzje wśród czytelników - "niespecjalistów". Chodzi mi o efekt końcowy, a nie o to czy recenzent popełnił błąd czy nie.

Jako najlepszy przykład podam recenzję Tomasza Raczka dotyczącą filmu "Kac Wawa". Raczek przekazał rzetelną i prawdziwą opinię, a co było dalej dobrze pamiętamy.

Przez dwa lata mojego zawodowego testowania aut przekonałem się, że nie ma znaczenia jak rzetelna i prawdziwa jest Twoja opinia - i tak w końcu zostaniesz zmieszany z błotem przez użytkowników - w końcu oni wiedzą lepiej...
Użytkownik: Xapax 30.12.2014 08:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że Frider w tamtej... | maramara
Bardzo dziękuję. Najważniejsze by ludzie dyskutowali trzymając się tematu, bez robienia osobistych wycieczek - wtedy jest ok. Pewnie, że można pozwolić sobie na odrobinkę złośliwości w stronę adwersarza pod warunkiem, że będzie to inteligentne, kulturalne i z lekkim przymrużeniem oka (Frider świetnie sobie z tym radzi). Wtedy rozmowa nabiera jeszcze rumieńców, a nikt nie czuje się źle.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.12.2014 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję. Najważni... | Xapax
Cóż - niestety wypada mi się nie zgodzić ze zdaniem, iż pisanie recenzji jest bezcelowe, ponieważ "każdy ma swój gust". Podobnie zdaje mi się nadmierną ostrożnością niepisanie ze strachu, że ktoś skrytykuje nasze zdanie lub pozwoli sobie na osobistą wycieczkę - to ostatnie jest oczywiście niepożądane, jednak przeważnie na BiblioNetce nie występuje, ponieważ nie tylko moderatorzy, ale nawet "szeregowi użytkownicy" starają się tłumić zarzewie pyskówki w zarodku i tonować dyskusję. Jesteś - wybacz szczerość - dość młodym, w sensie stażu, członkiem naszej społeczności, więc w sumie zasada ostrożności chwalebna, acz zapewniam Cię, że całkiem zbędna :)

Szeba wskazała Ci wyżej temat, w którym wypowiedziałem się także nt. recenzji jako formy literackiej. Dodałbym jeszcze, że znam recenzje, które spowodowały u mnie przemożne pragnienie przeczytania jakiejś książki - nie tylko ze względu na jej treść, ale np. na przemyślenia, jakie wzbudziła w autorze noty czy też tło z książką związane. I odwrotnie, są recenzje, które - nawet chwaląc książkę - dały mi do zrozumienia, że z czytaniem danej pozycji mogę sobie dać spokój. Natomiast Biblionetka JEST JAK NAJBARDZIEJ miejscem do dyskusji (której oczywiście nie musisz podejmować, ani się na nią narażać, pisząc recki ;) ) O KSIĄŻKACH (i autorach, itd.). Nie sądzę, by było cokolwiek zdrożnego w tym, że jedna osoba jest zachwycona Harrym Potterem, a druga odsądza go od czci i wiary (to ostatnie najczęściej) i w sposób cywilizowany przedstawiają swoje argumenty i starają się zbić je u adwersarza. Sam kilka razy zmieniłem zdanie albo sięgnąłem po coś wcześniej odrzucanego, bo dyskusja mnie skłoniła!

Dodam niestety na koniec łyżeczkę dziegciu:
Uważam, że mimo wszystko warto, byś spróbował zamieścić tutaj jakąś recenzję, najlepiej jakiegoś dyskutowanego lub budzącego skrajne emocje dzieła i sam się przekonał, co z tego wyniknie? Masz chyba lekkie pióro i piszesz w sposób wciągający (także do dyskusji - sam widzisz, że wiele osób wypowiada się pod Twymi "czytatkami"). Natomiast - jeżeli Cię dalsza część wypowiedzi urazi, to przepraszam z góry, ale pewna kwestia mnie świerzbi - wydaje mi się, że warto właśnie tak skanalizować swoje pragnienie pisania i prezentowania poglądów na BNetce, ponieważ mam wrażenie, że większość Twych czytatek nie do końca pasuje do profilu tego portalu. Nie zrozum mnie źle - nie mam zamiaru ani nawet nie mogę Cię odwieść od pisania takiego, natomiast jawią mi się one jako wpisy w swej istocie BLOGOWE, tzn. luźne przemyślenia nt. życia i zagadnień, które Cię nurtują. Zaś BNetka - przynajmniej w moim odczuciu - jest z założenia miejscem dyskusji o książkach i okolicach, co jest poza nawiasem Twych not. Możliwe, że posypią się na mnie teraz gromy zewsząd - po pierwsze, za "osobistą wycieczkę" (ale usprawiedliwiam się, że jako tytuł i temat czytatki, pod którą komentuję, sam wskazałeś Twoją osobę); po drugie dlatego, że niewątpliwie owe noty wprowadzają więcej życia do BNetki. I z tego drugiego powodu ja także mam ambiwalentne uczucia - szczególnie, że sam parę razy wypowiedziałem się pod innymi Twymi czytatkami, niezwiązanymi z czytelnictwem. Nie mam żadnej konkluzji na koniec, jeszcze raz przepraszam, jeżeli odbierzesz tę wypowiedź jako ofensywną, chciałem tylko podzielić się swym drobnym (naprawdę DROBNYM - nie musisz się tym przejmować ;) ) niepokojem... no i mam nadzieję, że mnie nie znielubisz z powodu tego wpisu, ponieważ darzę Cię sympatią, nawet jeżeli jakiś element Twego działania nie do końca pochwalam :)
Użytkownik: Xapax 30.12.2014 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż - niestety wypada mi ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Co do pisania recenzji - masz bardzo dużo racji. Lubię czytać recenzje i zgadzam się, że są one bardzo przydatne. Niestety, mam dość pisania ich (co prawda nie pisałem zbyt wielu recenzji książkowych, ale recenzji innych produktów mam na swoim koncie grubo ponad 100) - po części ze względu na powody wspomniane w mojej czytatce, a po części ze względu na osobisty przesyt tą formą "twórczości".

Co do strachu przed wycieczkami - publikując artykuły od 15 lat zdążyłem się do nich przyzwyczaić. Co nie znaczy, że mam ochotę je czytać. Tym bardziej, że mam w zwyczaju odpowiadać innym (co zapewne da się zauważyć pod moimi "czytatkami"), a w takim przypadku po prostu się człowiekowi nie chce. Wolę zająć się czymś przyjemniejszym :)

Co do dyskusji - jak widać ja też je lubię :)

Co do lekkiego pióra - policzyłem ostatnio, że w sieci funkcjonuje około 2000 napisanych przeze mnie artykułów. Z czasem człowiek uczy się pisać. Nie zmienia to faktu, że miło mi jest przeczytać, że ktoś tak uważa.

Co do łyżki dziegciu - rozumiem Cię w 100 % i uważam, że masz sporo racji, ale nie do końca się zgadzam z takim podejściem. Już wcześniej zauważyłem, że wielu Biblionetkowiczów bardzo krytykuje jakiekolwiek wycieczki poza świat książek. Uważam to jednak za błąd - przecież nie tylko książkami czytelnik żyje. Wydaje mi się, że warto czasem wytknąć nos poza okładki. Zapewne przedstawisz argument, że to jest serwis o książkach i będzie to bardzo mocny argument, ale... ja jestem miłośnikiem książek, który chce się podzielić z innymi miłośnikami książek, tematami związanymi nie tylko z książkami. A gdzie mogę robić coś takiego, jak nie na społecznościowym serwisie o książkach?

Nie lubię ograniczania się i dopasowywania do sztywnych ram i dlatego dopóki ktoś chce czytać moje przemyślenia "nie na temat", myślę, że warto to robić. Tym bardziej, że odpowiedzi Biblionetkowiczów na moje różne wątpliwości i przemyślenia, pozwalają mi zweryfikować swoje spojrzenie na nurtujący mnie temat.

Ponadto to nie do końca prawda, że 100 % Biblionetki jest o książkach - wystarczy spojrzeć na forum, gdzie można znaleźć działy dotyczące innych "fragmentów" kultury a także dyskusje "offtopicowe". Skoro można na forum, to dlaczego nie na blogu (w końcu czytatki są formą bardzo prostego bloga)?

Na koniec pozwolę sobie jeszcze na "osobistą wycieczkę" (ale na plus). Bardzo podobała mi się Twoja recenzja "Frankensteina", a szczególnie wprowadzające do niej, "popkulturowe" zagajenie.
Pozdrawiam.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.12.2014 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do pisania recenzji - ... | Xapax
Dzięki za uznanie i dzięki za "normalne" przyjęcie mej drobnej krytyki :)

BTW: aby dać się lepiej poznać, chętnie bym Cię namówił do ocenienia większej ilości książek tutaj - nie wierzę, byś w życiu przeczytał lub pamiętał swoje ogólne wrażenie dla jedynie niespełna 30!
Użytkownik: Xapax 30.12.2014 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za uznanie i dzięk... | LouriOpiekun BiblioNETki
A na to dam się namówić :) Po Nowym Roku będzie więcej czasu - postaram się dobić do setki ocenionych.
Użytkownik: Szeba 30.12.2014 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż - niestety wypada mi ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Louri, ale bez przesady, czytatnik służy właśnie do tego, do swobodnego pisania, publikowania i kasowania, prawie jak ten "zniszczdziennik" ;) i najlepiej niech tak zostanie, nie samą książką biblionetkowicz żyje. Zresztą większość czytatek Xapaxa jest związana z tematami dotyczącymi (pop)kultury, czy książek.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 30.12.2014 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Louri, ale bez przesady, ... | Szeba
Ok, nie będę napierał, po prostu czasem bywam zbyt zasadniczy albo dosłowny :) Tym bardziej, że - tak jak napisałem wyżej - widzę pozytywny wpływ tych czytatek na ożywienie biblionetkowiczów ;D
Użytkownik: Xapax 30.12.2014 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: To już wiem, dlaczego ost... | Frider
Grunt, że mówią dobrze ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: