Dodany: 17.03.2009 09:44|Autor: lachus77

Książki i okolice> Książki w ogóle

8 osób poleca ten tekst.

Najlepsze powieści przygodowe


Które, waszym zdaniem, powieści przygodowe, czyli mówiąc potocznie przygodówki, są najlepsze? (oczywiście bez podziału na temat i pochodzenie autora).
Wyświetleń: 30862
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: Anna 46 18.03.2009 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Zdecydowanie te z dzieciństwa i wczesnej młodości:
Bahdaj
Pan Samochodzik Nienackiego
Broszkiewicz i ukochany Długi deszczowy tydzień
Chmielewska i cykl o Janeczce, Pawełku i Chabrze i Teresce i Okrętce
Wiatr z księżyca (Linklater Eric) na który od lat bezskutecznie poluję, bo mi z domu wywędrował i nie wrócił
Makowiecki Diossos i Przygody Meliklesa Greka
Makuszyński (niektóre są przygodowe :-))
Edith Nesbit cykl Piaskoludek
Mark Twain i Tomek Sawyer, i Huck

I zupełnie niedawno:
Eoin Colfer i cykl Artemis Fowl

No i oczywiście Pratchett Terry, którego nieustająco i przy każdej okazji polecam bardzo. :-)

Pewnie o wielu ukochanych zapomniałam, jak sobie przypomnę - dopiszę.
Użytkownik: klemens 18.03.2009 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Jeżeli sięgamy do młodości, to dorzuciłbym cały cykl Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego. Toż to przygodówka jak się patrzy! Poza tym Wiesław Wernic i jego westerny np." Tropy wiodą przez prerie " itp. razem 20 pozycji.
Do Broszkiewicza dodałbym jeszcze " Kluska, Kefir i Tutejszy", a dodatkowo Eugeniusz Paukszta i " Złote Korony księcia Dardanów" oraz "W cieniu hetyckiego sfinksa" które to powieści rozbudziły we mnie strasznie chęć podróżowania.
Użytkownik: Anna 46 19.03.2009 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli sięgamy do młodośc... | klemens
Nie wymieniłam Szklarskiego i Maya, bo nie lubiłam; chłopczyńskie były - szczerze mówiąc na złość bratu nie lubiłam. :-)
Na filmy o Winnetou się za to chodziło całym podwórem i po kilka razy. :-)
A Szklarskiego jedną znam i polecam: Sobowtór profesora Rawy (Szklarski Alfred (pseud. Bronowski Alfred lub Garland Fred lub Gruda Aleksander)); właśnie sobie o niej przypomniałam i oceniłam. Muszę poszperać w celu powtórki.
Użytkownik: Zoana 18.03.2009 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Ja również sięgnę do młodości - nieśmiertelny Karol May. :)
Użytkownik: lachus77 18.03.2009 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również sięgnę do młod... | Zoana
a konkretnie które jego książki?
Użytkownik: Izania 19.03.2009 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: a konkretnie które jego k... | lachus77
Co do May'a to oczywiście Winnetou, którego ja w swego czasu zostawiłam samego, gdyż początek znudził mnie. Teraz będe więcej cierpliwa i mam zamiar wrócić i już obiecuję- tak łatwo się nie poddam!

Poza tym polecam wszystko, co było wcześniej wymienione - Makuszyńki (Szatan z VII klasy ), Bahdaja (Wakacje z duchami), Szklarskiego (wszystkie przygody Tomka).

Myślę, że do książek przygodowych można zaliczyć powieści Hanny Ożogowskiej, np. "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek".
Użytkownik: Zoana 29.03.2009 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: a konkretnie które jego k... | lachus77
Właściwie to wszystkie. :)
Użytkownik: Vemona 19.03.2009 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Zgadzam się z przedmówcami, te lektury z młodości jak najbardziej popieram, ale dla mnie przygodowe i lubiane są też
Kapitan Blood: Powieść o korsarzach siedemnastego wieku (Sabatini Rafael), Trzej muszkieterowie (Dumas Aleksander (ojciec; Dumas Alexandre)), cykl "Opowieści z Narni", cykl "Czarny" Korkozowicza, Plama na Złotej Puszczy (Mrówczyński Bolesław), Leśna Drużyna (Mrówczyński Bolesław), no i dylogia "Miecz Kagenowy" Mrówczyńskiego.
Użytkownik: WBrzoskwinia 19.03.2009 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Oj, tak się nie da, przecież odpowiedź na takie pytanie zaczynałaby się "Imię ich: Legion:", po czym szłaby lista tytułów sama mająca objętość książki.

Niewątpliwie do tego, co najlepsze - nie powtarzając rzeczy wyżej wspomnianych w innych wypowiedziach - należy cały cykl, w którego jednej książce pada kluczowe hasło: "Moje serce jest zawsze tam, gdzie przygoda" - czyli "Pany Samochodziki" Nienackiego. Najciekawiej zacząć od najstarszych, kiedy Pan Samochodzik jeszcze nie jest Panem Samochodzikiem, czyli od "Uroczyska" i "Pozwolenia na przywóz lwa" (nowe edycje mają inne tytuły). W cyklu oczywiście książka książce nierówna: najlepszą jest "Pan Samochodzik i templariusze", większość pozostałych niewiele jej ustępuje, najgorszą niewątpliwie "Pan Samochodzik i człowiek z UFO", ale i tamte, i tę warto przeczytać. Głównie dlatego, że z reguły są to przygody z historią, więc zawierają mnóstwo cennych i ciekawych wiadomości o dziejach i zabytkach (no, chyba że ktoś nie lubi, ale wtedy sam sobie winien).

Niewątpliwie również to, co jest przygodowe i historyczne, a wiąże się z morzem. Np. z piraterią z przyległościami, jak "Wyspa skarbów" Stevensona, "Kapitan Blood" Sabatiniego, "Czerwony Korsarz" Coopera, a literacko najlepszy w tej grupie jest bez wątpienia "Korsarz" Byrona - ten tylko dla elity (chociaż może i niekoniecznie?), bo to powieść poetycka, ale jeśli już kto się za nią weźmie, to zaraz potem warto odejść od morza i przeczytać "Konrada Wallenroda" Mickiewicza, żeby oprócz przygód w książce mieć dodatkową przygodę literacką, polegającą na wykrywaniu inspiracji i zbieżności między nimi (dla mnie bomba). Wrócić na morze warto przez trylogię "Opowieść o korsarzu Janie Martenie" (rzecz się dzieje na sporej części świata znanego w XVI wieku, bo Marten należy do "psów morskich" królowej Elżbiety). Najbardziej znana z tej trylogii, więc pewnie najlepsza, czasem publikowana solowo, jest "Czarna bandera". Żeby nie było, że na okrągło jest historia, wojowanie i siekanie, to Verne na czele z "20 000 mil podmorskiej żeglugi" (co prawda tam też zatapiają okręty, ale ubocznie) oraz "Tajemniczą wyspą" i lądowo-morskimi "Dziećmi kapitana Granta".

Niemniej jednak to przygoda na wojnie w historii bez wątpienia tworzy tu czołówkę jakościową. Najpierw cykl o kapitanie Hornblowerze autorstwa Forrestera. Poszczególne powieści mają zwykle tytuły "Hornblower i...", poziom bardzo wyrównany, niemniej do najlepszych należy "Szczęśliwy powrót", w którym akurat akcenty są ciut bardziej przesunięte od wojowania ku przygodzie i żegludze, niż w wiekszości innych części. A potem cykl o kapitanie Aubreyu autorstwa O'Briena (zaczyna się od "Dowódcy >>Sophie<<"). Najpierw tamto, a potem to z kilku przyczyn. Otóż już w trakcie publikowania "Hornblowerów" powstał pogląd, że tego lepiej, a nawet równie dobrze się już zrobić nie da (i po przeczytaniu samemu łatwo się z tym zgodzić). Oba cykle dotyczą czasów napoleońskich. Cykl aubreyowski jest późniejszy, toteż Aubrey jest skonstruowany w świadomej opozycji względem postaci Hornblowera (a i np. głównych bohaterów jest tu dwóch, nie jeden, jak u Forrestera; stylistyka inna, choć tematyka podobna - np. tu wyraźnie większy udział komizmu; i... hm, i może dość o tym) - więc znów porównywanie jest dodatkową przygodą. Dzięki temu potem łatwiej już zauważyć, że przy ogóle różnic i podobieństw klasa jednak jest przynajmniej ta sama, jeśli w porywach nie lepsza (no i takie porywy bywają w obie strony)... Trudno jednoznacznie wskazać najlepszego z "aubreyów", niemniej warto zaznaczyć, że w "Pan i władca. Na krańcu świata" - choć rzecz się dzieje jako akcja bojowa - nie ma ani jednego wystrzału (no, powiedzmy: ani jednego typowo bojowego). Tu dwie uwagi. Filmowego "Pana i władcę" w reż. Weira należy oglądać przed zabieraniem się za książki (w odwrotnej bowiem kolejności nie sposób się uchronić przed uczuciem zawodu). Po drugie: gdyby to była taka sobie literatura, wady przekładów "Aubreyów" może by i uszły w tłumie, ale przy tej klasie po prostu nie mogą: rażą, i to nawet jeśli ktoś jest w te klocki zupełny neptek (najkrócej: przekłady powierzono dwóm tłumaczom, a wydawnictwo zupełnie odpuściło sobie koordynację, a po drugie obydwaj od czasu do czasu nie radzą sobie a to z polszczyną jako taką /sic!/, a to z realiami, a to ze stykiem angielskiego z polskim; konkretnie np. przekład "Pan i władca" jest bodaj najgorszym możliwym wyjściem z oryginalnego "Master and commander"). Z drugiej jednak strony obaj tłumacze są znakomici w sferze morsko-żeglarskiej fachowości.
Jeśli zaś trzymać się przygody historyczno-wojennej, ale już nie morskiej, to na tej półce w czołówce będą trylogie Sienkiewicza i Gąsiorowskiego

Potem warto odsapnąć. Warto sobie dla odmiany wziąć dwie książki, które są i nie morskie, i nie historyczne, i nie wojenne, i oględnie mówiąc, lekkopółśrednie. Verne: "Gwiazda Południa" oraz Grabiński: "Wyspa Itongo" (jeśli ktoś chce trzy, mogą być "Przygody kapitana Korkorana" /Corcorana? tak dawno to było, że także autora nie pamiętam/). Ponieważ one są takie sobie, toteż akcja, postacie, realia tak nie wciągają, jak zwykle. Dzięki temu znacznie łatwiej zaobserwować, zbadać, dotknąć, jak taka literatura (akcja, bohaterowie, realia itd.) jest skonstruowana, jaka jest mechanika takich książek. Otóż "Gwiazda..." to najbardziej standardowa z możliwych przygodówka podróżnicza ze skarbem i romansem w tle, natomiast "Wyspa..." to wyjątkowe (wtedy, tj. w l. 1920-tych) i arcyciekawe w założeniu (niestety, nie w realizacji), spójne połączenie konwencji takiej właśnie egzotycznej przygodówki z konwencją powieści fantastycznej.

Po takiej ostrej szkole (ogółem z rok-dwa lata czytania, zależy ile kto ma czasu i ochoty) właściwie wszystko stoi przed nami otworem. Wtedy np. sięga się już nie na środkową, lecz na górną półkę, gdzie jako klasa sama dla siebie w związku z morzem stoi Józef Conrad Korzeniowski zaraz obok "Odysei" Homera i niedaleko nich "Dzieje Tristana i Izoldy", a dalej np. pod hasłem "Fantastyka naukowa" stoi Lem (no, powiedzmy, nie wszystkie jego książki, zwłaszcza nie te najwcześniejsze, a te akurat są najbardziej przygodowe), a ciut dalej "Stary człowiek i morze" Hemingwaya, a ciut dalej...
Ale równie dobrze, zależnie od ochoty, można dalej sięgać na środkową półkę - po czołówkę przygodówki przygodowej, niekoniecznie już morskiej czy historycznej, a tu z pewnością u samego początku stoją "Księga dżungli" i "Druga księga dżungli" Kiplinga, a trochę dalej sztuka w sztukę dziewięć cegłówek "Opowieści z tysiąca i jednej nocy" (ale jest i skrót jednotomowy), a w ślad za tym warto czytać wszystkie zbiory, które mają w tytule hasło "Baśnie..." albo "Legendy..." (np. wbrew wszelkim pozorom i uprzedzeniom nawet i ten zatytułowany "Baśnie i legendy narodów Związku Radzieckiego").

No i wtedy gdzie by nie sięgnąć, na którą półkę (cenne bywają nie tylko książki najlepsze) i w który typ literatury (kryminał, fantastykę grozy lub naukową, literaturę faktu, wspomnieniowo-pamiętnikarską, biograficzną itd.) - tak czy owak już zawsze od razu się będzie widzieć podstawowy fakt: jak bardzo dużo z tego wszystkiego (większość!) bazuje właśnie na przygodzie - w mniejszym czy większym stopniu (włącznie np. z Szekspirem, Rodziewiczówną, Szaniawskim, Waltarim, Ożogowską... a co tam, przecież nawet przewodnik turystyczny jest - choć nie wprost - książką za która stoi przygoda). Z tego to powodu trudno o ścisłe granice między literaturą przygodową a inną, toteż warto nie zamykać się w par excellence przygodowej, tak samo jak w którejkolwiek innej - o ile ktoś serce i głowę ma tam, gdzie przygoda...
Użytkownik: Bozena 19.03.2009 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, tak się nie da, przec... | WBrzoskwinia
Niezwykle wartościowy, i pięknie napisany tekst.

Po prostu - podziwiam, Brzoskwinio.
Użytkownik: Bibliomisiek 30.03.2009 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, tak się nie da, przec... | WBrzoskwinia
Witam, taka wypowiedź to miód na moje żeglarskie serce.

Niemniej autorem Hornblowera jest C. S. Forester, przez jedno "r".

Osobiście nie jest też dla mnie jasne, czy Jan Martem z trologii Meissnera jest postacią autentyczną czy fikcyjną, a poszukiwania w literaturze i internecie moich wątpliwości nie rozwiały w żadną stronę. Ktoś coś pewnego wie może na ten temat?

Od siebie dorzucam Shoguna" Clavella, książka od której nie sposób się oderwać.
Użytkownik: WBrzoskwinia 03.04.2009 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, taka wypowiedź to ... | Bibliomisiek
Oj tak, poszkapiłem się, nie mam pamięci do imion, nazwisk, twarzy; zdaje się, że i ten od Aubreya nazywa się naprawdę O'Brian. Że Marten to postać historyczna, to dla mnie nowość, więc też jestem zainteresowany weryfikacją.
Użytkownik: Bibliomisiek 08.05.2009 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj tak, poszkapiłem się, ... | WBrzoskwinia
Zlustrowałem ostatecznie Jana Kunę, znanego jako TW "Jan Marten". Wyniki kwerendy w IPN podaję - dla wygody przyszłych pokoleń - tutaj: [artykuł niedostępny]
Użytkownik: mac 23.05.2009 02:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, tak się nie da, przec... | WBrzoskwinia
czesc brzoskwino,

piszesz bardzo ciekawie, ale nie wiem czy komus bedzie sie jeszcze chcialo czytac... troooszke zwiezle prosze (o ile da sie ;-) )
Użytkownik: zwierciadło 19.03.2009 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Dodałabym jeszcze sagę historyczno-przygodową z czasów średniowiecza pt. " Filary Ziemi" Kena Folletta.
Właśnie kończę tom pierwszy, bardzo interesująca, przykuwająca uwagę czytelnika trzy tomowa powieść...:))
Użytkownik: misiek1787 29.03.2009 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Nieśmiertelny Karol May, z tym się zgadzam ;)
Użytkownik: sito13 29.03.2009 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Pamiętam że jako dziecko z wypiekami na twarzy czytałem "Łowcy wilków" i "Łowcy złota" Curwooda, autor ten napisał jeszcze kilka innych świetnych książek, chyba trzeba będzie odświerzyc tą lekture. Polecam również książki Jacka Londona a także Jamesa Coopera o Sokolim Oku
Użytkownik: Sheridan 20.04.2009 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam że jako dziecko ... | sito13
Dokładnie jak ja ;-) W jednej z książek Curwooda było porównanie do Jacka Londona, słusznie napisano, że styl Curwooda jest nieco 'lżejszy' niż Londona. Ale obydwaj są świetni. "Łowcy wilków" i "Łowcy złota" to z pozycji Curwooda zdecydowanie najlepsze, przewinęło mi się przez ręce ponad 15 jego książek, ale tych nie udało mu się pobić. Rewelacyjna jest także trzecia część trylogii "Łowców" napisana przez tłumaczkę Curwooda. Jack London jest kolejnym mistrzem w powieściach przygodowych, "Biały kieł" mnie po prostu urzekł :-) Jego pozostałe książki także. Z Cooperem nie miałam styczności, na wszystko jeszcze czas.
Użytkownik: lachus77 20.04.2009 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie jak ja ;-) W je... | Sheridan
A ja z kolei przeczytałem tę trzecią część (napisaną przez tłumaczkę o męskim pseudo) - "Łowcę przygód" i powiem, że książka niezbyt mi się podobała; w porównaniu do innych powieści wydała mi się uboga w przygody; zupełnie mnie nie ruszyła. Ciekaw jestem, jakie są te dwie poprzednie Curwooda.
Użytkownik: ambarkanta 06.04.2009 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Ja też wymienię tutaj Karola Maya. Kolegę z klasy uznałem za zdrajcę, gdy zobaczyłem, że czyta na przerwie Centkiewiczów - jednak rychło dałem się przekonać, że Tumbo też da się zjeść. Dalej Juliusz Verne - ten to miał pomysły!!! Najbardziej utkwiła mi w głowie "Napowietrzna wioska" i "Pięć tygodni w balonie". I jeszcze dwie książki, których autorów nie pamiętam: "Przygody Jaimiego McPitersa" oraz "Nil - rzeka wielkiej przygody".
Użytkownik: lachus77 07.04.2009 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też wymienię tutaj Kar... | ambarkanta
Tumbo jest świetny, zwłaszcza druga część; Verne i May rekomendacji i pochwał nie potrzebują, ich nazwisko mówi wszystko.
Użytkownik: KubaRozpruwacz 09.04.2009 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Pan Samochodzik!
Użytkownik: ambarkanta 09.04.2009 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Super Was tak poczytać! Człowiek wraca z pracy, wchodzi do biblionetki, i widzi inny świat - bynajmniej nie w " herlingo-grudzińskim " sensie.. :-)
Dorzucę więc jeszcze jedną książkę: "Ivanhoe" Ridleya Scotta ( oczywiście Waltera..) - niby to historyczna powieść, ale co tam. A jeszcze te, "Wesołe przygody Robin Hooda"!
Użytkownik: lachus77 11.04.2009 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Super Was tak poczytać! C... | ambarkanta
Robin Hood na wesoło jest świetny; a skoro o nim mowa, to równie świetna jest książka T. Kraszewskiego o tym szlachetnym rozbójniku.
Użytkownik: ambarkanta 15.04.2009 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Robin Hood na wesoło jest... | lachus77
Czytałem i wersję Kraszewskiego, ongiś...
Użytkownik: tolo81 19.05.2009 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Które, waszym zdaniem, po... | lachus77
Bardzo polecam powieści tego pana: Smith Wilbur. Jak dla mnie - przygoda na najwyższym poziomie. Szczególnie polecam sagę o rodzie Courteneyów. Najlepiej czytać po kolei, ale to nie jest konieczne:) Ja sama zaczynałam od końca i też mi się swietnie czytało:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: