Salę „Benedyktynkę”w Bibliotece Śląskiej ciasno wypełnia długi stół i ustawione wokół niego krzesła. Na stole zamontowano mikrofony, bo z uwagi na wielkość pomieszczenia niełatwo usłyszeć kogoś siedzącego w drugim jego końcu. Chętni na spotkanie z pisarzem schodzą się powoli pojedynczo lub dwójkami. Wejście bohatera wieczoru można by łatwo przegapić, gdyby nie znało się go ze zdjęć – ot, przyszedł chyba jakiś licealista, a może student z kolegą. „Kolega” okazał się być osoba prowadzącą spotkanie.
Jacek Dehnel zjednuje sobie publiczność od pierwszego uśmiechu. Opowiada przede wszystkim o książkach, jako że głównym celem spotkania jest promocja jego najnowszego zbioru felietonów
Młodszy księgowy: O książkach, czytaniu i pisaniu (
Dehnel Jacek)
. Jednak w wykonaniu Dehnela opowieść o książkach jest opowieścią o życiu i miłości – jako dziecko z bibliofilskimi inklinacjami rodzinnymi żyje wśród książek i z nimi, i raczej one posiadają jego, niż odwrotnie. Opowiada jakim zmysłowym doznaniem jest dla niego kontakt z tomem zadrukowanych kartek, zupełnie nie do porównania z elektronicznym czytnikiem; jakim detektywistycznym przeżyciem jest śledzenie losów zdobytej cudem lub przypadkiem antykwarycznej pozycji, której historii można się domyślać na podstawie kolejno wklejanych exlibrisów, dedykacji czy notatek na marginesach. Goście prawie widzą opisywane sceny, bo autor mówi pięknym, plastycznym językiem, którego słuchanie jest prawdziwą przyjemnością.
Dehnel jest uroczym rozmówcą, dowcipnym i skromnym, ale nie sposób nie zauważyć jego erudycji. Owszem, potrafi bawić się słowami, do swoich utworów podchodzi jednak poważnie i odpowiedzialnie - wszystko podbudowane jest faktograficznie i merytorycznie. Sam o sobie mówi, że jest literatem, co oznacza dużą różnorodność w pracy ze słowem – bo to i proza, i poezja, i felietony, i tłumaczenia. A jeszcze przecież maluje!
Źródłem inspiracji może być wszystko: artykuł w gazecie, internetowy „news”, drobne, z pozoru nieważne zdarzenie, anegdota. Każdy bodziec, który uruchamia myślenie i wyzwala kaskadę skojarzeń. No i książki – tu koło się zamyka. „Pisanie to przede wszystkim czytanie” – mówi Dehnel (zaraz przypomina mi się Kapuściński, wszak twierdził to samo). „Pisze się dla wielkich zmarłych” – to refleksja à propos poziomu nie tylko pisania, ale i możliwości odczytywania tekstu. Bardzo mnie ujął, gdy powiedział „Nie będę pisał byle czego”. Tak właśnie robi – szanuje czytelnika i samego siebie.
Bardzo jestem zadowolona ze spotkania. Jacek Dehnel jest postacią dużego formatu o wielkim potencjale, oby pisał jak najwięcej, z korzyścią dla nas wszystkich i dla polskiej literatury.
Na spotkaniu byłam z Minutką i Neską. Mam nadzieję, że uzupełnią tę relację.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.