Dodany: 03.12.2007 17:08|Autor: xenofontpompka

Książki i okolice> Książki w ogóle

czy ludzi ocenia się po ilości przeczytanych książek?


no właśnie. zaglądam tutaj czasem, czytam wypowiedzi, i włos mi się jeży na głowie. to wy wszyscy jesteście tacy oczytani, czy ja jestem chamem niemytym?
i jeszcze jedno: są tzw. wybitne dzieła literatury. zastanawiam się czasem, czy to ja jestem tak ograniczona, że nie rozumiem niektórych, czy to są po prostu przereklamowane ramoty? jest sens czytać książki, które są "dobre", nawet jeśli mi się nie podobają?
Wyświetleń: 13254
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 39
Użytkownik: Tinu_viel 03.12.2007 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Na pewno nie jest tak. Po prostu jeden człowiek lubi czytać, drugi lubi na przykład rozmawiać, trzeciego interesuje coś jeszcze innego...
Jeśli Ci się nie podobają, to polecam Ci ich nie czytać. Największa przyjemność w czytaniu jest taka, że samemu wybiera się książki do czytania.
Ludzi nie ocenia się po ilości przeczytanych książek, ale z pewnością można się z nich wiele dowiedzieć, i zdobyć tzw. "doświadczenie życiowe" szybciej, niż bez czytania.
Użytkownik: Kalakirya 03.12.2007 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nie jest tak. Po... | Tinu_viel
Nie mam zwyczaju oceniać ludzi, po ilości przeczytanych książek. Każdy ma swoje tempo czytania, różne obowiązki i zajęcia. Nie każdy czyta jedną książkę w ciągu wieczora. A co do książek, które się nam nie podobają - gdy jakaś książka nie podoba mi się to ją odkładam. Po co się zmuszać? Być może kiedyś do niej powrócę albo i nie.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 03.12.2007 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam zwyczaju oceniać ... | Kalakirya
Masz rację. :) Też się nie zmuszam. I książki tak grube jak np. "Anna Karenina" potrafię czytać kilka miesięcy, bo robię czasem przerwy. :)
Użytkownik: Kaoru 03.12.2007 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. :) Też się ni... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Ja Kareninę czytam już drugi rok i idzie mi coraz gorzej ;) W tegoroczne wakacje udało mi się przebrnąć przez pierwszy tom. Może kiedyś skończę... :)
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 03.12.2007 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Kareninę czytam już dr... | Kaoru
Ja mam to szczęście, że znalazłam jednotomową i jakoś mnie to nie przerażało. :)
Użytkownik: Sluchainaya 25.02.2008 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam to szczęście, że z... | mafiaOpiekun BiblioNETki
A ja nie lubię grubych książek jednotomowych :) Wolę kilka mniejszych tomów, bo to wygodniej upchnąć w torbie i zdecydowanie łatwiej się wziąć za coś, co wydaje się mniejsze objętościowo :)
Użytkownik: prosiaczek 03.12.2007 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Nigdy nie oceniałam ludzi po tym, ile książek czytają, tylko po tym, czy WOGÓLE je czytają. To jest istotniejsze niż ilość.
Co do tych dzieł literatury, to sądzę, że ogólnie do pewnych książek trzeba dorosnąć, dojżeć.
"Anna Karenina" zajęła mi dość dużo, bo ze trzy miesiące. W między czasie przeczytałam dwie inne książki. Miejscami fabuła była absolutnie nieabsorbująca, poza tym język książki na dłuższą metę też był nie do zniesienia. Moim zdaniem zaliczanie książek do arcydzieł, to robota dla krytyków literackich, którzy się na tym znają. Pozostańmy przy podziale książek na dobre i złe, bo akurat w tym jesteśmy najlepszymi ekspertami dla samych siebie. Ja się wzięłam za Annę K. dlatego, że pojawiła się ona w kilku momentach mojego życia, (np. przy czytaniu "Nieznośnej lekkości bytu") i stwierdziłam, że dobrze byłoby wiedzieć o czym jest mowa w książce. Przeczytałam, ale nie sądze że w najbliższych dekadach coś skłoni mnie do ponownego sięgnięcia po tę książkę.
Użytkownik: użytkownik usunięty 03.12.2007 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdy nie oceniałam ludzi... | prosiaczek
""Anna Karenina" zajęła mi dość dużo, bo ze trzy miesiące."

Jakie tam dużo? Ja na przykład "Bożych bojowników" Sapkowskiego męczyłam przez pół roku, aż w końcu domęczyłam i siebie i książkę.Na pytanie, dlaczego nie rzuciłam książki w kąt odpowiadam: bo polubiłam bohaterów i chciałam wiedzieć jak to się wszystko zakończy.

Ja przyznam, że na ludzi czytających patrzę łaskawszym okiem. Po prostu kontakt z nimi jest ciekawszy, na różnych płaszczyznach.

Co do książek tzw. dobrych, to sama wielu nie znam, ale nadrabiam zaległości, bo uważam, że pewne książki czy filmy powinnam znać, nawet jeśli mi się nie podobają. Co oczywiście nie znaczy, że uważam, że wszyscy powinni tak robić.

Użytkownik: Anna 46 03.12.2007 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
E tam! Niech Ci się nie jeży ten włos. Każdy czyta to, co lubi, co mu sprawia radość i przyjemność. Ważne, że w ogóle czyta.

Mnie tu namiętnie przekonują niektórzy do Prousta, ale oporna jestem. :-)

A "ramoty" nie są ani takie złe, ani przereklamowane, trzeba do nich pewnie dorosnąć - czekam na to bardzo i nie tracę nadziei, że pewnego dnia przeczytam klasykę rosyjską...

Zaglądaj tutaj dalej i napisz, co lubisz czytać!
Pozdrawiam cieplutko! :-)
Użytkownik: edward56 03.12.2007 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: E tam! Niech Ci się nie j... | Anna 46
długie szaty krępują ciało,
a czytanie ubogaca duszę.
Sokrates
Użytkownik: jakozak 04.12.2007 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Czytasz w ogóle, Xenofontpompka? Skoro tak, to czym się przejmujesz? Czytaj, co chcesz, chodź tu, rozmawiaj z nami i nie stwarzaj sobie problemów tam, gdzie ich nie ma.
Dokładnie i całkowicie jestem tępa z tej całej gospodarkopolitykohistorii. Nie interesuje mnie, a wręcz mierzi. Żadna siła nie zmusi mnie do śledzenia tego, co się w kraju naszym wyprawia i nie mam z tego powodu żadnego poczucia gorszości. Chociaż niektórzy zaangażowani patrzą na mnie ze zgrozą. Rób swoje.
Klasyka? Bywa nudna, bywa pasjonująca. Każdy ma swoje upodobania. Temat rzeka :-)
Użytkownik: xenofontpompka 04.12.2007 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytasz w ogóle, Xenofont... | jakozak
mhm. jesteście bardzo mili :)

czy czytam w ogóle...taak, zdarza mi się.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: mhm. jesteście bardzo mil... | xenofontpompka
Moim zdaniem czytanie książek "dobrych", nawet jeśli nam się nie podobają, ma sens. Klasyka jest klasyką nie bez powodu, dobrze jest wiedzieć, jakie dzieła wpływały na kształt literatury na przestrzeni wieków. To ułatwia i wzbogaca odbiór innych książek.

Natomiast nigdy nie ma sensu udawanie, że podobało nam się coś, co nam się nie podobało. Trzeba zaakceptować fakt, że różnym ludziom podobają się różne książki, i często nie ma to nic wspólnego z poziomem inteligencji, oczytaniem czy wrażliwością. Argumenty typu "taka genialna książka, a tobie się nie podobała - to znaczy, że nic z niej nie zrozumiałaś, musisz dorosnąć, a zresztą są gusta i guściki" - należy po prostu ignorować. (Ludzie często zbyt emocjonalnie reagują na krytykę ukochanych książek.)

Z drugiej strony wiele osób nigdy nie czyta książek, które im się nie podobają. I też nie ma w tym nic złego.

A czy należy mierzyć człowieka liczbą przeczytanych książek? Hm. A czy najbardziej wartościową osobą jest ta, która cały dzień nic nie robi, tylko siedzi na kanapie i pochłania harlekiny w tempie jeden na godzinę? Bo w ten sposób można przeczytać szalenie dużo książek. Powiedzmy dziesięć harlekinów dziennie, trzysta miesięcznie - ho ho ho!
Użytkownik: kemotdoman 04.12.2007 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem czytanie ksi... | hburdon
Według mnie jest jeszcze inna kwestia związana z "klasyką" i jej trudnością czy może ciężarem procesu czytelniczego ;). Otóż ja osobiście, lubiąc i doceniając lekko i płynnie napisane książki, czasem cieszę się, że mogę z jakimś opasłym tomiszczem powalczyć, posiłować się. Niekiedy pierwsze 100 stron czyta się jakby pod górę, styl wydaje się męczący, brakuje akcji, fabuły czyli tego co pozwala często przegalopować przez książkę w jeden wieczór. A jednak często walczę ze sobą i mimo, że zajmuje to więcej czasu to udaje mi się przebrnąć przez początek i potem najczęściej już leci łatwiej i szybciej. Miałem tak z "Idiotą" Dostojewskiego, całym Proustem, "Ulissesem". Przejście przez te i inne pozycje z kanonu literatury światowej dużo bardziej zapada w pamięć niż przelecenie przez Pratchetta w dwa wieczory (co z drugiej strony jest świetną odskocznią po skończeniu jakiegoś klasyka). Wydaje mi się, że te wielkie dzieła jakoś głębiej osiadają w świadomości czytelnika. Tak jak wszystko, co wymagało od nas większego wysiłku, staje się dla nas cenniejsze.

Oczywiście nie jest tak zawsze. Poległem w połowie drogi na "Czarodziejską Górę" Manna. No powiedzmy, że liżę rany i może podejmę się wejścia w szranki z drugim tomem, ale na pewno nie szybko. Wszystko jest kwestią idnywidualną i w mojej opinii każdy w kanonie klasycznym czy jakby go nie określić, znajdzie coś dla siebie.
Użytkownik: loginka 05.12.2007 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem czytanie ksi... | hburdon
"O, wypraszam sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?.. ."


Użytkownik: bacteria 27.02.2008 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem czytanie ksi... | hburdon
"A czy należy mierzyć człowieka liczbą przeczytanych książek? Hm. A czy najbardziej wartościową osobą jest ta, która cały dzień nic nie robi, tylko siedzi na kanapie i pochłania harlekiny w tempie jeden na godzinę? Bo w ten sposób można przeczytać szalenie dużo książek. Powiedzmy dziesięć harlekinów dziennie, trzysta miesięcznie - ho ho ho!"

Nic dodać, nic ująć!
Użytkownik: Annvina 04.12.2007 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Ja uwazam, ze sa ksiazki, ktore wypada znac - nawet jesli sie nie podobaja - przynajmniej zaczac i przyznac sie "nie przebrnelam". Aby moc powiedziec - nie podobala mi sie i uargumentowac dlaczego, a nie takie glupie "nie bo nie".
Natomiast oceniam ludzi po tym ile czytaja adekwatnie do wolengo czasu. Bo jesli moja Mama - majac na glowie firme, dom, ogrod i moja mlodsza zbuntowana siostre potrafi wygospodarowac na czytanie 10 minut w trakcie jak pali papierosa (tych papierosow jest 20 dziennie wiec mamy +/- 200 minut czytania) to jest to duzo. Swoja droga podziwiam, ze potrafi po tych 10 minutach oderwac sie.
A z drugiej strony moi byli wspollokatorzy potrafili przez kilka godzin dziennie grac w gry komputerowe albo ogladac big-brothera, a na pytanie, czy nie chcieliby pozyczyc ode mnie ksiazki odpowiadali, ze nie maja czasu czytac - no coz...
Użytkownik: loginka 05.12.2007 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
O rany, mam nadzieję, że nie.

Natomiast, co do czytania książek, które nam się nie podobają, a "wypada" bądź "trzeba" je przeczytać, to myślę sobie, że czasami warto spróbować, żeby przynajmniej wyrobić sobie własne zdanie i móc zabrać głos w dyskusji.
To, że dana książka jest uznana za wybitną, lub też panuje akurat moda na jakiegoś autora, nie znaczy wcale, że musi sie podobać wszystkim. I nie świadczy to źle, ani o tej książce, ani o czytelniku.
Użytkownik: glamshine 06.12.2007 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: O rany, mam nadzieję, że ... | loginka
Zgadzam się, wielokrotnie ścieram się ze znajomymi i dyskutujemy o książkach. Książka to dzieło sztuki, a nie zawsze jesteśmy fanami tego samego gatunku;) to nawet wzbogaca, kiedy możesz bronić swojej ulubionej ksiązki, odpierać zarzuty i argumenty przeciwko niej, nawet to lubię i jeszcze bardziej przywiązuję się do takiej pozycji;)
Użytkownik: xenofontpompka 06.12.2007 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, wielokrotnie... | glamshine
napisałaś/łeś:
"książka to dzieło sztuki" - bardzo ładne :) tzw. czytelnicy mądrzejsi od autora powinni zawsze o tym pamiętać. dobrą książkę wcale nie jest tak łatwo napisać, jak się czasem wydaje. szanujmy pisarzy!

(ja nie moralizuję, tak sobie pomyślałam tylko.)
Użytkownik: Marylek 06.12.2007 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Nie, ludzi nie ocenia się po ilości przeczytanych książek. Znam wielu ludzi nieczytających w ogóle, a lubię ich i cenię.
Natomiast człowiek przyjaźni się lub bliżej kumpluje z ludźmi mającymi podobne zainteresowania. Tak jest po prostu łatwiej i ciekawiej - jest o czym rozmawiać, jesli np. ty lubisz leżeć w wakacje na plaży i opalać się, a kolega wspina się intensywnie na skały, to temat "wakacje" nie będzie tym, o którym pasjonujaco sobie pogadacie. Jeśli ktoś czyta, łatwiej znajduję z nim wspólny język, niezależnie od tego, co czyta. I tyle.

Jesli chodzi o kanon: dobra dla Ciebie książka to taka, której czytanie sprawia Ci przyjemność i/lub satysfakcję. Bo jeśli cieszy Cię, że przebrnęłaś przez lekturę trudną i nudnawą, to warto było czytać. Dla satysfakcji właśnie.
Kanon pozwala zrozumieć co z czego wynikało, jak kształtowały się mody czy style literackie. Jak już ktoś tu pisał - faktyczie, każdy w dowolnym kanonie coś tam znajdzie dla siebie interesującego i coś odrzucającego. Trzeba próbować, szukać, odrzucać i akceptowac po swojemu.

A ja np. mam tak, że jak za dużo czytam powieści, to odczuwam przesyt i sięgam po literaturę popularnonaukową. A jak za dużo pod rząd przeczytam takich książek, to znów szukam czegoś lekkiego. A jak mi się znudzi wspólczesność, zaczynam mysleć o klasyce. I tak w kółko. Lubię czytać ;-)
Użytkownik: Aruna 18.12.2007 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Ocenianie ludzie na podstawie tego, co lubią z jednej strony jest śmieszne, z drugiej zaś nagminne. Oczywiście jeśli ktoś jako hobby poda upijanie się (znam takie osoby) to ocena takiej osoby pozytywna raczej nie będzie. A wracając do tematu... Już kilka razy padły powyżej stwierdzenia, żeby robić to co się lubi. Ktoś woli filmy? Niech ogląda filmy. Choć ja na tym tle z kolei spotkałam się ze zdziwieniem, głównie z powodu nieznajomości nowości filmowych (w przeciwieństwie do znajomych nie ściągam nagminnie filmów z internetu ani nie wydaję pieniędzy na kino przynajmniej raz w tygodniu). Oczywiście czytanie rozwija, wzbogaca język. A filmy? (uwzięłam się na nie) Oglądane w wersji z oryginalną ścieżką dźwiękową i napisami pomagają w nauce języka obcego. A zatem one też mają pewne niezaprzeczalne zalety. Poza tym na zdecydowaną większość ludzi wpływają bardziej odprężająco niż książki. Zresztą filmy lubię na równi z książkami (acz te drugie zazwyczaj łatwiej zdobywam od filmów). Poza tym nieważna ilość a jakość. Może te ogromne ilości przeczytanych książek to opowiastki dla dzieci z kolorowymi obrazkami ;).
Co do drugiej części to się zgodzę. Studiuję od tego roku filologię polską, a mimo to (a może właśnie ze względu na krótki okres studiowania) nadal nie wiem dlaczego np. Gombrowicz uważany jest za pisarza dobrego, tak jak i F.Kafka. Widać pewne tajemnice muszą pozostać nierozwiązane :)
Użytkownik: xenofontpompka 20.12.2007 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ocenianie ludzie na podst... | Aruna
<i tutaj następuje offtop>

Mówisz, że nie wiesz, czemu uważa się Gombrowicza za dobrego pisarza. Lubię go. Podoba mi się w jego książkach to, że pozwala swobodnie płynąć tekstowi, ale jednocześnie nie przypomina to bezwładnego bełkotu. Ciężko jest osiągnąć coś takiego (nie jestem znawczynią tematu, ale z tego, co przeglądałam, Masłowskiej się chyba nie do końca udało, he-he...). I zdarza mi się utożsamiać z bohaterem (Gombrowicz by się uśmiał, typowy bełkot egzaltowanego podlotka), znam tę "ogólną niemożność", uczucie zastygnięcia w jakiejś kompletnie idiotycznej i absurdalnej sytuacji, kiedy nie wiadomo, czy ruszyć się, czy stać w miejscu, bo bez względu na to co zrobię, każdy krok będzie pogrążał mnie jeszcze bardziej. (Zawsze kiedy piszę lub mówię coś o książkach G., wydaje mi się, że on stoi nade mną i się z tego śmieje. Nawet kiedy usiłuję się jakoś z tego wyplątać, żartem sprowadzić sytuację na ziemię, on patrzy na moje wysiłki i śmieje się jeszcze bardziej. Teraz też, głupi stary dziad (o, przestał...)).
A co do Kafki...nic nie czytałam, wstyd się przyznać, ale nadrobię.

P.S. Nie chcę być niedyskretna, ale....Herbert twierdził, że studia polonistyczne i pochodne ponoć zabijają miłość do literatury (sam skończył chyba ekonomię xD). Odczułaś coś takiego?
Użytkownik: embar 20.12.2007 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: <i tutaj następuje off... | xenofontpompka
ja i owszem :) skończyłam anglistykę i musiało minąć trochę czasu żebym mogła z przyjemnością czytać skądinąd fascynującą literaturę anglosaską obojga narodów :) ale po detoksie wracam z przyjemnością :)
Użytkownik: Aruna 28.12.2007 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: <i tutaj następuje off... | xenofontpompka
Dla mnie niestety tekst napisany przez Gombrowicza to bełkot. Bez wątpienia na moje zdanie wpływa również przymus doszukiwania sie symboliki w jego utworach, czego nie lubię. Przeczytałam dwie książki (obie pod przymusem), co utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje gusta znacznie odbiegają od jego twórczości.

Co do drugiego pytania to ciężko stwierdzić. Czytać nadal lubię. Zresztą już w liceum czytałam z przyjemnością większość lektur, w tym lektury nieobowiązkowe. Skoro zatem szkoła średnia owej miłości nie zabiła to studia też nie powinny tego zrobić. Acz staram się usilnie wygospodarować na tyle wolnego czasu by móc czytać także dla przyjemności, bo literatura staropolska rozrywką jest raczej znikomą (a fenomen "Bogurodzicy" w dalszym ciągu jest dla mnie ciężko zrozumiały). Mimo to znalazły się pozycje (o ironio! znowu nie obowiązkowe, a dodatkowe), które przypadły mi do gustu. Najwyraźniej jestem nieprzeciętnym człowiekiem :D (albo to podświadoma walka z systemem i programem nauczania)
Użytkownik: użytkownik usunięty 28.12.2007 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie niestety tekst n... | Aruna
Z Gombrowiczem po części się z tobą zgodzę. Po części, bo nie czytałam wszystkiego. Przez "Trans-Atlantyk" nie przebrnęłam. I gdy czytam duskusje o Masłowskiej, a raczej nie dyskusje tylko jednostronny atak, to dziwię się bardzo. Masłowska oryginalna nie jest, przed nią byli np. Gombrowicz czy Witkacy...

Dla mnie literatura staropolska to często ciężka praca a nie przyjemność, z wyjątkiem cudnego wierszyka "Dusza z ciała wyleciała..."- to zdecydowanie mój faworyt:)
Użytkownik: lapsus 25.02.2008 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Z Gombrowiczem po części ... | użytkownik usunięty
Macie rację - u wielu normalnie myślących ludzi rodzi się pytanie: skoro takich grafomanów jak Gombrowicz czy Witkacy, których w dodatku niektórzy śmią uważać za geniuszy, jest w literaturze całe mnóstwo, to po co czytać książki? Już od dawna jestem tym faktem rozczarowany i cieszę się, że w końcu ktoś odważnie o tym napisał. Śmiem postawić tezę, że czytanie książek w/w autorów świadczy o zerowym poziomie czytelnika. Dlatego uważam, że nie ilość a jakość. Porządny kryminał albo horror Kinga, powieść Grocholi - to rozumiem (zresztą mógłbym długo wymieniać, bo dobrej literatury jest o wiele więcej niż tych bełkotliwych gniotów w stylu Kafki). Oto czym jest dla mnie prawdziwe umiłowanie literatury.
Użytkownik: 00761 25.02.2008 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Macie rację - u wielu nor... | lapsus
:) Lapsusie, chyba ktoś Ci oceny książek sfałszował. :D
Użytkownik: Alken 25.02.2008 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Macie rację - u wielu nor... | lapsus
:D
Użytkownik: użytkownik usunięty 27.02.2008 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Macie rację - u wielu nor... | lapsus
A dlaczego akurat pod moją wypowiedzią ten sarkazm?
Użytkownik: scandal 25.02.2008 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Kojarzy mi się z tym tematem taka piosenka. Stara piosenka.
"Jeśli za mało książek znasz. To Ci wychodzi na twarz"

Czy można oceniać ludzi po ilości przeczytanych książek? Nie wiem. Wiem natomiast że z kimś kto nie czyta w ogóle ciężej mi się rozmawia.
Użytkownik: Cora 26.02.2008 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Oceniać po ILOŚCI przeczytanych książek? Głupota. To prawie tak jak oceniać po wyglądzie. Jeżeli już to po tym jakie książki się czyta, ale na pewno nie ile. Uważam, że książki powinno się czytać dla przyjemności, a nie z obowiązku. Każdemu przyjemność sprawia coś innego, to normalne. Czytanie czegoś wbrew sobie tylko męczy i zniechęca do książek.
Użytkownik: miyoshi 26.02.2008 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Oceniać po ILOŚCI przeczy... | Cora
Nie jest ważne, ile się czyta, no chyba że nie czyta się w ogóle, albo np 1-2 książki rocznie.
Jakoś w moim przypadku zawsze było tak, że gdy poznałam osobę, która nie czytała w ogóle to prędzej czy później (pomimo, że nie byłam uprzedzona) dochodziłam do wniosku że nie mam z nią o czym rozmawiać. I nie chodzi o to, że nie mogłam rozmawiać o książkach - po prostu takie osoby były...hmm ograniczone w pewien sposób. Pozbawione wyobraźni, z ubogim słownictwem, nie potrafiły zrozumieć 'inności', były nietolerancyjne, zamknięte na wszelkie nowości. Wydaje mi się, że gdy czytamy, w pewien sposób "poznajemy" nowe miejsca, ludzi, często różne charaktery i czytając o nich otwieramy umysł, uczymy się rozumieć ludzi i świat, potrafiy rozmawiać na mnóstwo różnych tematów. Osoby, które nie czytają są często pozbawione tej umiejętności. Jak każda reguła i ta ma wyjątki, ale zazwyczaj właśnie tak jest.

A jeżeli chodzi o klasykę....Warto ją czytać, ale nie mamy przecież obowiązku znać całej klasyki. Dobrze jest od czasu do czasu sięgnąć po tego typu książkę i jeśli się spodoba - czytać, jeśli nie - odłożyć i tyle. Znam książki należące do klasyki, które czytało się świetnie i szybko, pomimo poważnej, "ciężkiej" treści, np "Zbrodnia i kara", książki Kawabaty Yasunari, "Lolita" Nabokova, "Miłość wa czasach zarazy" Marqueza, "Proces" Kafki...Ale jest też mnóstwo książek, które owszem - doskonale ukazują rzeczywistość danej epoki, pisane są świetnym stylem, przekazują coś ważnego, ale...są po prostu nudne. Nie każdy musi mieć ochotę na "przedzieranie" się przez setki stron pełnych szegółowych opisów dziesiątek postaci, by wreszcie odkryć jakieś przesłanie itp. Ale warto próbować, poznać choć drobną częśc klasyki. Trzeba posuzkiwać samemu/samej ;-)
Użytkownik: goszka89 27.02.2008 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Przyznaję się bez bicia,że uwielbiam przyglądać się ludziom. Zwracam uwagę i na wygląd i na to co czytają. Robię to z ciekawości;)
Ale tak naprawdę przeszkadza mi tylko jak ktoś nic nie czyta. Znam takie osoby i część z nich bardzo lubię,ale wśród moich najbliższych przyjaciół ich nie ma. Nie robię oczywiście jakiejś specjalnej selekcji, samo tak wychodzi;P

Co do Gombrowicza, to wyłam ze śmiechu czytając niektóre fragmenty "Ferdydurke":)
Użytkownik: scandal 05.03.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję się bez bicia,ż... | goszka89
Ludzie nieczytający wcale po prostu mają trochę inną wrażliwość. Zasób słów. Styl jasność wyrażania myśli.
Kocham na przykład mojego młodszego brata ale dogadać sie z nim często nie umiem. Po prostu jemu brakuje słów i się szybko denerwuje.
Też na moim ulubionym czacie widać gołym okiem kto z literaturą ma niewiele wspólnego. Pismo obrazkowe. Monosylaby. Błędy ortograficzne. Mnie to razi.
Użytkownik: Sluchainaya 27.02.2008 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Nie ilość a jakoś się liczy :)
Użytkownik: Sluchainaya 27.02.2008 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ilość a jakoś się lic... | Sluchainaya
O przepraszam, co za błąd paskudny - oczywiście nie chodzi o JAKOŚ, tylko JAKOŚĆ :)
Użytkownik: heureka 27.02.2008 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Nie mam zwyczaju oceniać ludzi po ilości przeczytanych książek, ani tym bardziej na podstawie tego co czytają. Smutno mi tylko, gdy widzę, że naprawdę mało ludzi czyta. Udało mi się zarazić czytaniem (o ile mogę tak to ująć(:)siostrę, ale już z własnymi dziećmi mam problem. I nie wiem dlaczego.Próbuję wszystkiego i jakoś marnie to idzie.Przynosi mi pociechę fakt, ze może za parę latek...
Użytkownik: obsesja 03.03.2008 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie. zaglądam tuta... | xenofontpompka
Moim zdaniem po te "wielkie dzieła literatury" warto sięgnąć chociażby po to, zeby wyrobić sobie opinię. Może być negatywna :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: