Dodany: 12.08.2007 13:22|Autor: Gusia_78

Książki i okolice> Książki w ogóle

Fenomen książek przereklamowanych


„Kod Leonarda Da Vinci”, „Cykl o Harrym Potterze”, książki Paola Coelho, „Cień wiatru” Zafona i wiele innych.
Co sprawia, że znajdują się na listach bestsellerów? Świetny pomysł, barwne postacie, wciągająca fabuła, stanowiąca niemal gotowy scenariusz filmowy, utrafienie w czytelnicze gusta i zapotrzebowanie? A może po prostu dobry marketing wydawniczy, świetna kreacja, siła pieniądza poszczególnych wydawnictw. Wiem, że znajdę w Bnetce wielu zagorzałych fanów i antagonistów wspomnianej twórczości. Sama, w zależności od konkretnego przypadku, zaliczam się i do jednej, i do drugiej grupy. Zapraszam do dyskusji :D
Wyświetleń: 15857
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 121
Użytkownik: Harey 12.08.2007 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
Nic innego, tylko marketing, reklama! "Kod Leonarda" - tania sensacja, ucieczki i pościgi jak w filmie klasy B i w dodatku napisany językiem delikatnie mówiąc potocznym, a "Cień wiatru" fabuła rodem z brazylijskiego tasiemca!
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic innego, tylko marketi... | Harey
Tak, ale z drugiej strony, gdyby to była tylko reklama, marketing, moc pieniądza to dlaczego akurat te tytuły, a nie inne? Czyżby wydawcy wyczuli koniunkturę i widząc lawinowo rosnąca sprzedaż jeszcze więcej zainwestowali w marketing?
Użytkownik: Harey 12.08.2007 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ale z drugiej strony... | Gusia_78
Każdy tytuł można wypromować, a lawinowo rosnąca sprzedaż jest już wynikiem reklamy.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy tytuł można wypromo... | Harey
Myślę, że nie. Kupując słodki batonik, najpiękniej opakowany, jeśli nie będzie Ci smakował,choćby standy z jego zawartością stały w każdym sklepie, już się o niego nie pokusisz. Na ten fenomen musiało się złożyć więcej czynników.
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że nie. Kupując sł... | Gusia_78
Ale pierwszy batonik kupujesz bo jesteś zachęcona reklamą lub własnie ładnym opakowaniem. Potem mądrzejesz :)
Użytkownik: Harey 12.08.2007 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale pierwszy batonik kupu... | joanna.syrenka
Właśnie z powodu reklamy kupiłam "Kod L.." i "Cień..." i już dziękuję za te batoniki. Nic więcej się za nimi nie kryje, tylko reklama.
Użytkownik: wila 12.08.2007 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie z powodu reklamy ... | Harey
Ja bym chciała ostrzec przed kolejnym (podobno) hitem wydawniczym:

Elizabeth Kostova "Historyk"

---
Czy ktoś z Państwa czytał "Orientalistę"?
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 12.08.2007 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym chciała ostrzec pr... | wila
Ja "Historyka" przeczytałam nie ze względu na reklamę (na którą nie zwróciłam uwagi), ale ze względu na Drakulę, o którym czytam i oglądam wszystko co niedokumentalne. Wampir-bibliofil bardzo mi trafił do przekonania i poza haniebnym tłumaczeniem lektura nie sprawiła mi przykrości. W żadnym wypadku nie wydawała mi się "nudna i przegadana", jak niektórym recenzującym ją tu.
Użytkownik: wila 12.08.2007 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja "Historyka" ... | Ysobeth nha Ana
O powieści dowiedziałam sie biblionetki. Też czytałam Historyka ze względu na tematykę (wampiryzm), a nie dzięki reklamie, ale kiedy kilka dni temu ponownie przeczytałam tekst z okładki i skonfrontowałam go z zawartością książki zrobiło mi się żal samej siebie, że tak dałam się nabrać. Książka pod każdym względem irytująca. Styl prosi o pomstę do nieba. A bohaterowie o głębię psychologiczną.

Jesteś pewna, że gdyby nie reklama sięgnęłabyś po "Historyka"? Skąd dowiedziałabyś się o tej książce?
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 12.08.2007 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: O powieści dowiedziałam s... | wila
Absolutnie. Reklama dotarła do mnie dużo później :-) Księgarz, u którego kupuję większość książek, pokazał mi ją: "A to chcesz?" "A co to?" "O Drakuli." "No to pewnie że chcę!" :D Kiedy dużo wcześniej proponował mi "Kod Leonarda", odmówiłam. Ale później i tak przeczytałam, ot tak, żeby wiedzieć co to za spiski i sensacje ;-)
Użytkownik: indiansummer 15.08.2007 16:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym chciała ostrzec pr... | wila
Tylko nie "Historyk". Najbardziej drażniące były te pseudointelektualne wtrącenia mające zbudować "historyczne tło", zawierające zresztą wiele błędów merytorycznych - mimo, że "Elizabeth Kostova ukończyła uniwersytet w Yale". A to - podobno - "Bestseller światowy. 1 000 000 egzemplarzy w twardej oprawie sprzedanych w USA. Pierwsze miejsce na liście bestsellerów "New York Timesa". Książka tłumaczona na 35 języków."
Użytkownik: wila 15.08.2007 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko nie "Historyk&... | indiansummer
>>"Bestseller światowy. 1 000 000 egzemplarzy w twardej oprawie sprzedanych w USA. Pierwsze miejsce na liście bestsellerów "New York Timesa".

Właśnie od tego zaczęłam (rodzącą się w bólach) recenzję tej książki.
A może to jednak, jak ktoś już wspomniał, wina tłumaczenia?
Mnie najbardziej irytował styl, to rozwlekanie książki, jakby autorce płacono od strony...
Użytkownik: hburdon 16.08.2007 00:36 napisał(a):
Odpowiedź na: >>"Bestseller ... | wila
Ja czytałam w oryginale i też miałam ochotę zamordować autorkę. Obawiam się, że tej książki nawet najlepszy tłumacz nie uratuje. Tłumacz nie cudotwórca, niestety.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie z powodu reklamy ... | Harey
Ale gdyby, na przykład za Harrym Potterem kryła się tylko reklama to skończyłoby się na pierwszym tomie.
Ja tej chwili nie oceniam tego cyklu tylko myślę o sile oddziaływania tej ksiązki, która jest chyba największa w historii.
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale gdyby, na przykład za... | Gusia_78
Ale ta reklama trwa cały czas, przez całe osiem czy tam siedem tomów. Poza tym zastanówmy się - czy histeria spowodowana wydaniem ostatniego tomu była wywołana tym, że to taka wspaniała książka (a jeśli tak, to niby skąd czytelnicy mieli o tym wiedzieć przed jej ukazaniem się?), czy umiejętną manipulacją mediów i nakręcaniem niewinnych dzieci?
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ta reklama trwa cały ... | joanna.syrenka
Oczywiście, ale kiedyś musiało to się zacząć. Co spowodowało histerię przy wydaniu pierwszego tomu?
Przed wydaniem ostatniego osiągnięto już PR-owskie mistrzostwo, czego przykładem dla mnie jest pogłoska, iż Pani Rowling O MAłO nie pozostawiła rękopisu ostatniego tomu w samolocie.
Użytkownik: wila 12.08.2007 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ta reklama trwa cały ... | joanna.syrenka
Ja już dawno odpadłam, chyba po czwartym tomie podziękowałam pani Rowling. Niedawno próbowałam znowu, ale nie umiem.

Czytelnik dorosły, w miarę obyty z natłoku propozycji wybierze coś dla siebie. Nie ważne, czy będzie to należało do kultury elitarnej, czy chodnikowej. Dziecko nie ma takiej możliwości. Jak coś jest kolorowe, ładnie sie świeci to ono na to pójdzie. Czyli można sprzedać mu wszystko, byle było w ładnym pudełku. I właśnie to mnie przeraża we współczesnym marketingu. a może ten cykl po prostu coś w sobie ma? Już sama postać Harry'ego jest skonstruowana tak, że może się z nią utożsamić prawie każde dziecko...
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już dawno odpadłam, ch... | wila
Dokładnie. Do tego dochodzą dziesiątki mitów i bajek inspirujących autorkę i dobrze znanych dzieciom.
Użytkownik: juka 12.08.2007 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. Do tego dochod... | Gusia_78
No właśnie, tuż po wydaniu pierwszego tomu czytałam wypowiedzi krytyków - znawców literatury dla dzieci i młodzieży, że właściwie książka nie wnosi nic oryginalnego, jest zręcznym wykorzystaniem znanych motywów - połączeniem "Alicji w Krainie Czarów", "Piotrusia Pana" itp. (wymienili mnóstwo tytułów). Tylko ile dzieci dziś czyta "Alicję..."?
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, tuż po wydani... | juka
Krytycy połamali sobie pióra na HP, nie zostawiając na cyklu suchej nitki. Ale może właśnie cały fenomen polegał na umiejętnej kompilacji tych wszystkich bajek, mitów i motywów, możliwości identyfikacji z bohaterem i po prostu trafił w zapotrzebowanie w odpowiednim czasie i miejscu.
Użytkownik: wila 12.08.2007 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Krytycy połamali sobie pi... | Gusia_78
Przy czym autorka zarzeka się, że Narnia nie była jej znana, a "Władcę pierścieni" czy w ogóle Tolkiena przeczytała już po wydaniu swojego cyklu. W takim świetle zaskakuje jej wizjonerstwo, bo podobno nie była wielbicielką fantastyki ;>
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Krytycy połamali sobie pi... | Gusia_78
Wiesz, nie jestem fanem cyklu książek o Harrym Potterze, choć je czytam. Uważam kolejne tomy za dobre książki (choć zupełnie nie podobała mi się część 5 a i do 6tej miałem zastrzeżenia). Myślę, że pochwała pani Rowling należy się za to, iż obok stworzenia równoległego, jakże pociągającego - zwłaszcza dla dzieci - świata, prezentuje wagę takich wartości jak choćby przyjaźń. To jest naprawdę istotne.

Niedawno czytałem w takim bigockim pisemku, które nam w wyniku pewnej pomyłki przychodzi co miesiąc do domu, że dzieci czytając HP mają pragnienie bycia "jak Bóg" co oddala je od Boga i dążenia do świętości. A stąd już tylko prosta droga do szatana i opętania. Myślałem normalnie, że osiwieję...

Kod Leonarda jest myślę o tyle hitem, że to bardzo kontrowersyjna książka, która podważa podstawowe dogmaty wiary. Znając tylko fabułę, można było przewidzieć, że stanie się kontrowersyjna. Dla mnie "Kod Leonarda" to dobrze napisana książka sensacyjna z ciekawą choć fikcyjną intrygą.

Zupełnie nie rozumiem na czym polega "bestsellerność" Cienia wiatru, a Paulo Coelho tępię ile się da.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, nie jestem fanem c... | misiak297
Ja również - od niedawna. Kiedyś dałam się nabrać na te jego lekkostrawne "pierożki" nadziewane sentencjami. Teraz pewnie inaczej oceniłabym jego ksiązki.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również - od niedawna.... | Gusia_78
Powtarzałem to dużo razy, ale co zaszkodzi zamanifestować raz jeszcze!:) Paulo Coelho to jeden z tych pisarzy, z którego większość z nas "wyrasta" wraz z poznaniem nieco innej literatury.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Powtarzałem to dużo razy,... | misiak297
Zgadza się. "Wyrasta się" również z Williama Whartona i Jonathana Carrolla.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadza się. "Wyrasta... | Gusia_78
Wiesz, że dokładnie te same dwa nazwiska mi się jeszcze przypomniały? 3 możliwości a) pokrewieństwo dusz b) ogólne tendencje literackie c) telepatia:D
Whartona tępię tak samo jak Coelho. Z Colei (hehe) Carroll wydaje mi się... hm... trochę grafomański z przekształcaniem tych samych motywów. To się po prostu czuje. Jego "Kraina Chichów" uważam do dziś za świetną i bardzo ciekawą powieść, ale pozostałe... ech, szkoda słów... Może nie jest to tandeta, ale poza powtarzalnością motywów wpadają w pseudointelektualizm. Jak czytam te jego niektóre zagmatwane zakończenia to odnoszę wrażenie, że pisząc je zacierał ręce "Hurra! Ale wymyśliłem! Nawet ja nie rozumiem ani słowa z tego zakończenia!":D Oczywiście trochę przeadzam, ale pan Carroll ma tego typu tendencję... choć w pewnych aspektach jest to ciekawe, w pewnych chyba - brak pomysłu na zakończenie.
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, że dokładnie te sa... | misiak297
możliwość czwarta: podobny stan waszych miejskich bibliotek ;) podobne książki na tamtejszych półkach, uginających się "Alchemików", "Ptasków" i "Alchemii Alchemików".
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: możliwość czwarta: podobn... | wila
Nie zapominaj o Izabeli Sowie i Katarzynie Grocholi:)
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zapominaj o Izabeli S... | misiak297
Jeszcze ta od Melby. I Wiśniewski Janusz Leon!
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze ta od Melby. I Wi... | wila
Oj, nie zgadzam się z Grażyną Bąkiewicz:) W ogóle nie wiem, czemu ona się znalazła obok Sowy w tej serii Owocowej. Zapraszam Cię do mojej recenzji melby, którą napisałem w ramach "rozgrzeszenia" Bąkiewicz z tego sąsiedztwa z Sową:)
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, nie zgadzam się z Gra... | misiak297
Sowa, mimo iż powstała na fali dzienników bridget jones (kolejne dziecko promocji) jest sympatyczna. Melba to koszmar pewnych moich gimnazjalnych wakacji...
;))
I się nie dam przegadać ;)
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Sowa, mimo iż powstała na... | wila
Oj nie, to dla mnie Sowa była koszmarem samym w sobie... raz mnie nawet pokonała (Cierpkość wiśni). Pozostałe części owocowej trylogii oceniłem bardzo nisko. Ale no kwestia gustu:)
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj nie, to dla mnie Sowa ... | misiak297
Skoro owocowa Sowy Ci się nie podobała, dlaczego nie pozostałeś na lekturze jednej książki?
----
Masz rację - kwestia gustu. I bardzo często wieku - znów masz rację.
Sowę czytałam w gimnazjum, mniej więcej wtedy co nieszczęsną Melbę i Terakowską (nadal cenię). Nie wiem, czy Sowa teraz by mi się spodobała. Wtedy była OK. :)
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro owocowa Sowy Ci się... | wila
Tak jak już pisałem chyba na tym forum, staram się być o szerszych horyzontach czytelniczych niż jedynie "to co mi się podoba". Sowę czytałem raz, sparzyłem się, dałem szansę drugi raz, sparzyłem się, dałem trzeci, poparzyłem się dobitnie. Wiesz, gdybym nie czytał tych książek, które mi się nie podobają (choć ich odsetek jest raczej śladowy w moich lekturach. Robię to sporadycznie, nie jestem masochistą), nie mógłbym posuwać się do krytyki. Po prostu kiedy miałem ochotę na odpoczynek od Dostojewskich i innych Balzaków, sięgnąłem po Sowę jako lekkie czytadło... cóż, zirytowało mnie straszliwie. I jeszcze ten lukier, który leje się na końcu. No po prostu koszmar! Tak ja to odbieram. Ostatnio na szczęście znalazłem taki gatunek, który określam mianem czytadeł ambitnych - czyli gdzie na końcu nie mdli mnie od lukru, przy okazji porusza się ważne i aktualne problemy społeczne (co nie przeszkadza odrobinie błyskotliwego humoru). Mam tu na myśli "Nianię w Nowym Jorku" Kraus&MacLaughlin oraz powieści Lauren Weisberger "Portier nosi garnitur od Gabbany" i "Diabeł ubiera sie u Prady".
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak już pisałem chyba... | misiak297
A ja staram się czytać: co mi się podoba. No, jeszcze dochodzi klasyka i była Jugosławia:)
Kiedy mialąm ochotę na odpoczynek od Andricia i Krlezy sięgnęłam po "Historyka" - nie czytaj tego! Z czytadeł polecam kryminały np. Donnę Leon.
"Niania" byłą niezła, ale też w gimnazjum, nie mam pojęcia, jakbym na to zareagowała teraz ;) Diabla i Pradę znam tylko z kina. Źle wspominam ;)
Moje rejony - wydawnictwo Czarne, Pogranicze, Oficyna 21. Polecam! :)
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja staram się czytać: c... | wila
Z "Czarnego" pamiętam zachwycający "Kamyk" Niklaszewskiej. Pamiętam, że czytałem też gdzieś chyba w okolicach gimnazjum i się zachwyciłem. Zjawiskowa.
Użytkownik: wila 12.08.2007 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Z "Czarnego" pa... | misiak297
Z [pisarzy polskich wydawanych w Wołowcu, bardzo lubię Vargę.
A Kamyk ma bardzo ładną okładkę. Kiedyś sięgnę po te książkę.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, że dokładnie te sa... | misiak297
Być może a), b) i c) i dorzucę jeszcze d) jesteśmy w zbliżonym wieku i kształtowały nas podobne lektury.Pod resztą mogę się ponownie tylko podpisać, w swoim czasie "Kraina.." mnie zachwyciła za rewelacyjny pomysł, w liceum wręcz "piałam" (przepraszam za kolokwializm) za Whartonem, a teraz bym tego do ręki nie wzięła.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może a), b) i c) i do... | Gusia_78
Wiesz, mnie siostra uraczyła kiedyś Whartonem. Siostra jest właśnie taką "masową" czytelniczką - Whartona, Carrola i Coelho. Teraz z perspektywy czasu widzę, że jako jeszcze literacki żółtodziób zachwycałem się "głębią" "Alchemika", "maestrią" książek Whartona, bo tak "wypadało", tak robili wszyscy.
Użytkownik: miłośniczka 12.08.2007 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Powtarzałem to dużo razy,... | misiak297
Hmmm... Może masz rację. :-)
Użytkownik: wila 12.08.2007 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, nie jestem fanem c... | misiak297
"Kod" dogmatów nie porusza, on po nich jeździ. I nie powiedziałabym, że jest dobrze napisany. Gdyby Brown napisał tylko "Kod" powiedziałabym, że jest nieźle napisany. Ale są też "Anioły i demony" - tu jest ten sam schemat. Co podoba się raz, niekoniecznie musi powoda się znowu. Zwłaszcza u tego samego pisarza.

A może bestsellerność książki Zafona polega na marketingu, ale i na tym, że to nie jest zła książka? Momentami urocza. Taka dla każdego.

Na temat Paolo C. się nie wypowiadam. Czytałam tylko "Alchemika". Nie porwał mnie.

Pozdrawiam :)
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Kod" dogmatów ... | wila
Mogę się z Tobą w tym momencie zgodzić i jednocześnie pozostać przy swoich racjach. Czytałem tylko Kod i wciągnął mnie tak, że przeczytałem w jeden dzień. Pewnie podzielałbym Twoje zdanie, gdybym przeczytał jeszcze jakąś jego pozycję, a na to się raczej nie zanosi. Nienawidzę schematyzmu w książkach, jest to wg mnie wyraz nieudolności autora i jego warsztatu pisarskiego. Niestety taką taktykę stosuje też Harlan Coben (wystarczy poczytać opisy z okładek... ech).

Cień wiatru nie jest zły, ale momentami mnie po prostu nużył i zdumiewającą ilość razy wpadał w jakiś pseudoindywidualizm. Za to bardzo podobały mi się liczne odniesienia literackie. Często moją niechęć powoduje też nota wydawnicza. To ciekawe a propos marketingu. Na przykład Zafona reklamowano jako kontynuatora wielu wielu sławnych, klasycznych pisarzy. Problem w tym, że zbieżności niestety się w tym nie doszukałem. Podobnie jak płachta na byka podziałało na mnie zestawienie "Oskara i pani Róży" (ksiąki dla mnie delikatnie mówiąc przeciętnej, coś pokroju Paula C.) z takim arcydziełem (znów wg mnie) jak "Mały Książę".
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mogę się z Tobą w tym mom... | misiak297
Też nie lubię schematów.
Nie czytałam tekstów reklamowych dot. "Cienia". Weszłam do księgarni i kopiłam książkę z najładniejszą okładka jaka była wystawiona na witrynie ;) Bo potrzebowałam szybko coś kupić na podroż. Początkowo lektura to była droga przez mekę, że się obrazowo wyrażę ;) Ale potem jakoś przetrawiłam ;)

----
A propos rodziny de Saint-Exupery. Czytałeś "Pamiętnik Róży"?
----
I jeszcze jedno pytanie, póki Cię złapałam. Czy czytałeś i coś, i jeśli tak czy Ci się podoba pani Shan Sa.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie lubię schematów. ... | wila
A mnie "Cień" podobnie jak "Kod" wcisnęła do pożyczenia sąsiadka... no i wypadało przeczytać. Nie czytałem Pamiętnika Róży, ale mam na oku na lepsze, bardziej luźne czasy, kiedy z mojego schowka z rubryki "w biblioteczce" zejdzie opuchlizna:) Shan Sa brzmi orientalnie, a ja jestem słaby w tych klimatach. Jak tylko skończę Prousta zacznę przygodę z Murakamim i to chyba będzie mój pierwszy kontakt z tego typu literaturą. Warto?
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie "Cień" p... | misiak297
Jeśli będziesz miał problemy ze znalezieniem "Pamiętnika..." chętnie Ci go pożyczę. Nie jest to lektura wbijająca w fotel, ale warto przeczytać. Kobieta miała cudowną wyobraźnię ;)

Shan Sa jest Chinką, ale mieszka we Francji, pisze po francusku, więc się wpisuje w Twoje obecne lektury. Ona pisze o Chinach. Zresztą bardzo ładnie. Wydaje mi się, być może mylnie, że powinna Ci się spodobać;)

Mam w domu Norwegian Wood Murakamiego. Warto?
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli będziesz miał probl... | wila
Akurat zaczynam od "Kafki nad morzem" lektura rekomendowana mi przez miłośników klasyki, więc chyba coś w niej musi być:)
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat zaczynam od "... | misiak297
Mnie Murakamiego rekomendują polecanki biblionetkowe...
Użytkownik: Agis 12.08.2007 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, tuż po wydani... | juka
Mnie się wydaje, że tak było tylko z pierwszym tomem. Potem autorka dodała wiele od siebie i nie wszystkie potterowskie motywy znajdzie się gdzie indziej. Chyba, że ja jestem tak mało obczytana.
Użytkownik: juka 12.08.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że tak b... | Agis
Te opinie dotyczyły właśnie pierwszego tomu, nie wiem jak było potem. A sama nie ocenię, bo nie czytałam żadnego:)
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już dawno odpadłam, ch... | wila
To, o czym piszesz dotyczy nie tylko książek. Dostaję szału widząc, jak się dzieciom robi wodę z mózgu - co więcej - jeszcze większego szału dostaję, kiedy rodzice nie potrafią nauczyć dzieci dystansu do reklam i do komercyjnego chłamu. Media bardzo krzywdzą dzieci, nie wspomniawszy już o tym, że są odpowiedzialne za wzrost galopującego konsumpcjonizmu na całym globie.
Każdy z nas jest bardziej lub mniej podatny na reklamy i wpływy. Ja jednak wolę być podatna na wpływ dobrej recenzji czy dyskusji o jakiejś książce w Bnetce, niż w telewizji. :)

Użytkownik: miłośniczka 12.08.2007 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już dawno odpadłam, ch... | wila
Ja też kiedyś byłam dzieckiem. Czytać uwielbiałam, ale jakoś nigdy nie przyciągały mnie okładki, bo to, co wypożyczałam (zwłaszcza w bibliotece szkolnej) zawsze było oprawione w szary papier. Myślę, podobnie jak Gusia, że marketing to nie wróżka - książka musi jednak mieć w sobie to "coś"... Ja nie potrafię, niestety, zdefiniować tego "czegoś", ale wiem jedno - sam marketing na pewno nie wystarczył...
Użytkownik: wila 13.08.2007 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też kiedyś byłam dziec... | miłośniczka
Piękne jest to, co piszesz. Ja będąc małą dziewczynką bardzo lubiłam (i zostało mi do dziś) stare książki wydawane przez Naszą Księgarnię - dzieci z Bullerbyn w takim małym formacie, Szatan z siódmej klasy, Kubuś Puchatek ze starymi ilustracjami, a przede wszystkim Muminki. Książki wypożyczane z mojej biblioteki miały niejednokrotnie już drugą, trzecią okładkę, tak bardzo były sczytane...

Zasłyszne w bibliotece:
A teraz? W Obecnie w tej samej bibliotece pracuje moja koleżanka. Byłam tam kiedyś ją odwiedzić i akurat kilkoro ośmio-, dziewięciolatków wpadło po książki. Myślałam, że chętnie wezmą coś z wyżej wspomnianych. Koleżanka jednak uświadomiła mnie, że żyję na jakiejś innej planecie skoro myślę, że ktoś pożyczyłby pożółkłą ze starości i oprawioną w szary książkę, skoro obok są nowe. Co z tego, że te opowieści książkom Tove Jansson do pięt nie dorastają, za to się rozpadają... Rozbawiła mnie uwaga koleżanki na temat Jeżycjady Musierowicz. W tej bibliotece jest np. 5 egzemplarzy Brulionu Bebe, ale w obiegu są tylko dwie książki, bo te trzy pozostałę, które leżakują od lat na półce to są stare, nieładne wydania. W oprawie introligatorskiej, a te dwie mają ładne, kolorowe okładki. I papier jest biały. To samo się tyczy innych książek młodzieżowych ale na sadze o Borejkach wg bibliotekarki widać to najlepiej. nic nie zmyśliłam,wszystko usłyszałam :)
Pozdrawiam :)
Użytkownik: miłośniczka 13.08.2007 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękne jest to, co piszes... | wila
To smutne! :(
Użytkownik: Agis 12.08.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ta reklama trwa cały ... | joanna.syrenka
Ja się histeryzowałam, bo chciałam wiedzieć jak to się skończy, tym bardziej, że akurat byłam po powtórce wcześniejszych części. Cały czas miałam taką myśl, że to jak się zakończy cykl zadecyduje o tym czy uznam go za lekturę odpowiednią dla moich dzieci czy też nie bardzo :-). Zawsze czekam z entuzjazmem na kolejną część mojego ulubionego cyklu (np. Jeżycjady) albo kolejną książkę kochanego autora. Teraz np. codziennie sprawdzam czy przypadkiem nie przesunął się termin wydania "Listów do Danuty Pawłowskiej" Stachury, a przecież nie można powiedzieć żeby ktoś specjalnie wydawał pieniądze na reklamę tej książki.
Użytkownik: Natii 12.08.2007 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się histeryzowałam, bo... | Agis
I co, już wiesz, Agis? Czy może czekasz na polskie wydanie? Tylko nie pisz proszę żadnych szczegółów, bo ja jestem dopiero w trakcie. ;-)
Użytkownik: Agis 12.08.2007 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: I co, już wiesz, Agis? Cz... | Natii
Nie zabieram się za czytanie oryginału, bo bym chyba do stycznia nad nim ślęczała ale popytałam zaufaną koleżankę i już wiem jak zakończą się pewne najważniejsze wątki. Ale i tak z niecierpliwością czekam na tłumaczenie :-).
Użytkownik: Kasia91 15.09.2007 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ta reklama trwa cały ... | joanna.syrenka
A ja właśnie dlatego nie chciałam przeczytać. Nie podobał mi się szum wokół tej książki, zniechęcił mnie do przeczytania, a nie przyciągnął. Jednak w w końcu dałam się namówić koleżankom i nie żałuję.
Użytkownik: wila 12.08.2007 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że nie. Kupując sł... | Gusia_78
Masz rację. W ogóle to jest świetny temat do dyskusji:) W naszych czasach książka jest takim samym produktem, jak wspomniany wyżej batonik, proszek do prania, czy paczka papierosów... Nawet najlepsza książka pozbawiona reklamy przepadnie w morzu innych (globalnie, tj. nie stanie się bestsellerem), a żeby coś zareklamować, potrzebne są pieniądze. Po co pakować pieniądze w reklamę czegoś, co się nie sprzeda, bo jest za trudne, co wymaga od większości zbyt wiele? Promuje się rzeczy, które bez problemu strawi jak największa część ogółu czytelników, a autor jak Paolo Coehlo "porwie za sobą tłumy".

Wydaje mi się, że wszystkie te publikacje jakoś bardzo trafiły w czas - w pewien sposób istnieje zapotrzebowanie na "poruszane przez nie tematy".

Popatrzmy na taki "Kod Leonarda". Wartka akcja - to się zawsze sprzedaje. Nie znam się na rynku, nigdy nie przeglądałam żadnych badań, ale jestem przekonana, że najwyższe nakłady mimo wszystko osiąga kategoria "sensacja i kryminał", romanse... Lektura łatwa, lekka i przyjemna. A np. krytyka Kościoła Katolickiego to ostatnio temat bardzo na topie. Dodać do tego uważającego się za błyskotliwego autora, popisującego się przed (i tak ogłupiałym już od natłoku dostarczonych w książce sensacyjnych informacji) czytelnikiem ciekawostkami ze świata sztuki, nauki, historii. W efekcie czytelnikowi zaczyna kręcić się w głowie, czytelnik nie wie już w co ma wierzyć w to, czego czytelnika uczyli w szkole, na religii, czy w to, co pan Brown napisał), zdezorientowany czytelnik przekazuje informację dalej, że "jest taka książka..", bo chce, żeby i inni przeczytali i byli co najmniej tak samo zdezorientowani... ;)

Do tego krzykliwa, wyróżniająca się okładka. Dużo szumu wokół książki i paradoksalnie - złudzenie poznania jakiejś Ogromnej I Od Tysiącleci Skrywanej Tajemnicy, bo nie okłamujmy się, przecież wszyscy lubimy spiskowe teorie dziejów ;)
Poza tym, wydaje mi się, że takie książki dostarczają tego, o co wielu czytelnikom chodzi - zwyczajnej rozrywki. Chyba po prostu są dobre dla zabicia czasu....
Użytkownik: juka 12.08.2007 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. W ogóle to je... | wila
Rzeczywiście książki z tzw. literatury popularnej łatwiej sprzedać, bo trafiają w masowe gusta. Trudniej przecież wypromować pisma filozoficzne niż romans czy kryminał. Dotyczy to zresztą całej kultury masowej - telenowele, głupawe programy rozrywkowe, niewyszukana muzyka biją na głowę rzeczy ambitne.
Użytkownik: wila 12.08.2007 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście książki z tz... | juka
Masz rację. W pełni się z Tobą zgadzam. Tylko, że można by przyjąć, że wszystko co ambitne jest dobre, a masówka to nic nie warty chłam. A nie zawsze tak jest. Zdarzają się nietrafione dzieła kultury wysokiej i naprawdę udane elementy kultury popularnej. Chciałam to tylko dopisać, żeby było ;))
Użytkownik: juka 12.08.2007 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację. W pełni się z... | wila
Oczywiście, że tak. Namiętnie czytuję kryminały czy książki sensacyjne i wcale nie uważam ich za bezwartościowe:) Przynajmniej dostarczają rozrywki, a to już jakaś wartość:)
Użytkownik: vinga9 12.08.2007 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy tytuł można wypromo... | Harey
Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że KAŻDY tytuł można wypromować. Uważam, że jeśli książka jest nieciekawa, a czasami wręcz nudna, to nie pomoże jej nawet największa kampania reklamowa... i choćby zawędrowała na listę bestsellerów największych gazet opiniotwórczych w tej kwestii (co głównie dzieje się za sprawą wcześniejszej renomy danego autora) to opuści ją równie szybko, jak się na niej znalazła.
Oprócz kampani medialnej książka musi mieć "coś" w sobie, żeby utrzymać się listach bestsellerów. W innym przypadku ludzie usłyszawszy przeważające negatywne opinie czytelników, którzy już się z daną pozycją zapoznali (chociażby od znajomych czy też w serwisach typu BiblioNETka) "darują" sobie - mówiąc swojsko - zakup takiej książki.
Chociaż są oczywiście ludzie, którzy mają niejako snobistyczne podejście do zakupu książek i wybierają te, które są "na topie" (nawet jeśli tylko przez chwilę)... ale myślę, że to naprawdę znikomy procent
Ja w każdym bądź razie nigdy nie kieruję się peanami wydawcy zamieszczonymi w katalogach czy na okładkach... bo niejedną rewelację tam można wyczytać, która nijak ma się do rzeczywistości. Polegam na opiniach "zaufanych" osób o podobnym do mojego guście literackim, a także (w pewnym stopniu) na Rankingu BiblioNETki.

Pozdrawiam :-)
Użytkownik: juka 12.08.2007 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | vinga9
Mam wrażenie, że biorąc pod uwagę stan czytelnictwa w Polsce, to jednak wpływ na to, że dana książka zostaje bestsellerem mają głównie nie ci świadomi, krytyczni czytelnicy, kierujący się opiniami krytyków, specjalistycznych serwisów itp., a właśnie ci, którzy skoro już kupują jedną książkę rocznie, to chcą kupić coś głośnego, popularnego. W pewnym sensie reklama (nie tylko książek) to jest wykorzystywanie mechanizmu "owczego pędu". Nie znasz "Harrego Pottera"? Niemożliwe, musisz poznać, przecież wszyscy go znają!
PS. Ja nie znam:)
Użytkownik: vinga9 12.08.2007 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam wrażenie, że biorąc p... | juka
W kwestii samego Harry'ego Pottera to w moim miasteczku jest nieco inaczej... a właściwie dokładnie odwrotnie. W większości ludzie typu "jedna książka w roku (albo w ogóle)" widąc dorosłego człowieka czytającego HP uśmiechają się z politowaniem lub też komentują to w stylu "Nie masz co robić, tylko takie p...ły czytać?" (przepraszam za wyrażenie - ale tak właśnie jest). Już nieraz się nawysłuchiwałam różnych takich, gdyż głośno przyznaję, iż w ramach lektury łatwej, miłej i przyjemnej - a przy tym ciekawej i wciągającej - lubie sobie Harry'ego pocztać :-)
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwestii samego Harry'eg... | vinga9
To bardzo przykre. Ludzie nieczytający nie powinni mieć moralnego prawa do wypowiadania się na temat literaruty - od Harlequina po Kanta.
Użytkownik: vinga9 12.08.2007 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo przykre. Ludzie... | Gusia_78
Dokładnie. A dyskusja z kimś, kto danej książki nie czytał a twierdzi, że jest beznadziejna i nie warta uwagi tylko dlatego, że się sprzedaje - czyli inaczej mówiąc jest "komercyjna", które to słowo większości kojarzy się w dzisiejszych czasach negatywnie - jest bezcelowa.
Oczywiście nie każdemu Harry Potter musi się podobać, ale polemika z osobą o odmiennym zdaniu, która książkę przeczytała wygląda całkiem inaczej :-)
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. A dyskusja z k... | vinga9
Bingo! Ja również wychodzę z założenia, że jeśli danej ksiażki czy autora się nie czytało, nie powinno się krytykować! Dlatego choć gustuję w Marquezach, Wilde'ach, Proustach, Balzakach, Tołstojach, Dickensach i innych tego typu, czasem zdarza mi się sięgnąć po coś z niższej półki - Coelho, Sowa, Grochola, nawet Danielle Steel - żeby wiedzieć "jak to się je". Sięgam również po pozycje typowo masowe pokroju Browna czy Rowling, żeby jako osoba oczytana być na bierząco. Tyle. Krytykując książkę zawsze musi się mieć jakieś solidne argumenty. Cóż to za krytyka, skoro książki się nie zna?
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Bingo! Ja również wychodz... | misiak297
Misiaczku jako miłośniczka klasyki podpisuję się pod Twoimi słowami. Dorzucam jeszcze Hugo, Dumasa, Zolę, Dostojewskiego i innych tego typu :-) Jednak dalej fascynuje mnie ten fenomen, stąd powyższy temat.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaczku jako miłośniczk... | Gusia_78
Temat sam w sobie jest bardzo ciekawy:) A tych nazwisk można by mnożyć a mnożyć... To chyba dobrze, tylko że obrazuje iż to kiedyś literatura była Literaturą. Trudno znaleźć dobrych współczesnych twórców szczerze mówiąc (choć jakieś grono się znajdzie). Tak mi się wydaje. Nie ma jak stara wypróbowana klasyka.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat sam w sobie jest ba... | misiak297
Klasyka pisana Wielką Literą, która nie potrzebowała tricków marketingowych i PR-u, aby stać się nieśmiertelną. A ciekawe ile obecnych bestsellerów będzie miało to szczęście i nie odejdzie w zapomnienie?
Sądzę, że niewiele...
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Klasyka pisana Wielką Lit... | Gusia_78
Ale tak naprawdę kontynując mój wątek, to dobrych pisarzy współczesnych w Polsce (dajmy na to po roku 80) jest naprawdę bardzo bardzo mało. Mnie na myśl przychodzą jedynie: Terakowska, która w przeciwieństwie do Paula Coelho ma w swoich książkach prawdziwą głębię i mogę bez oporów sie przyznać, że lektura "Ono", "Tam gdzie spadają anioły" (zwłaszcza) i "Poczwarki" zmieniła trochę moje postrzeganie świata. Kuczok, Witkowski - za świeżość i mistrzowskie gry językowe. Kowalewska - ta kobieta po prostu chyba urodziła się z piórem w ręce. Jej historie są niebanalne i wciągają (choć i jej zdarzyła się moim zdaniem wpadka). No i w pewnym sensie Musierowicz (choć i tu jest niestety tendencja zniżkowa). A Ty jak uważasz?
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale tak naprawdę kontynuj... | misiak297
Nie jestem miłośniczką literatury współczesnej, a polskiej w szczególności. Wystarczy zresztą porównać Bnetkowe rankingi najwyżej ocenianych książek – jaka jest średnia książek polskich, a jaka zagranicznych, by znalazły się one w zestawieniu. Więc bardzo kiepsko czuję się w tym temacie. Jeśli chodzi o powieści to nie mam swoich faworytów, chociaż wiele pozycji oceniłam wysoko, myślę jednak, że twórczość polskich pisarzy współczesnych jest bardzo nierówna. Co do Kowalewskiej zgadzam się, także Jacek Dehnel nadal rokuje nadzieje. Sądzę, że tylko Ryszard Kapuściński trzymał poziom, ale to zupełnie inna kategoria.
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem miłośniczką li... | Gusia_78
Też nie lubię lit. polskiej. Nowej w szczególności. Ale ostatnio zachwycił mnie Jacek Bocheński:)
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie lubię lit. polski... | wila
Miałam z nim spotkanie na studiach :-) Uroczy i mądry człowiek. Opowiadał nam o pracy redakcyjnej w "Zapisie"; o historii powstania "Boskiego Juliusza" również.
Użytkownik: wila 12.08.2007 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam z nim spotkanie na... | Gusia_78
Zazdroszczę. Opowiesz mi co opowiadał? :))))
Tak ładnie proszę :)))))
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie lubię lit. polski... | wila
Ja co prawda nie czytam polskiej literatury głównego nurtu, ale z fantastyki Jacek Dukaj po prostu zapiera mi dech. Trochę ciężko zacząć, ale jak już się uruchomi maksimum "mocy przerobowych" umysłu i zacznie rozumieć choć w połowie to, co się czyta... Według mojego skromnego mniemania dawno przeskoczył mistrza Lema i dalej idzie w górę.
Użytkownik: hburdon 15.08.2007 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja co prawda nie czytam p... | Ysobeth nha Ana
Och, ja też tak mam. Przypadkiem trafiła mi do rąk "Perfekcyjna niedoskonałość" i zakochałam się w Dukaju od pierwszego czytania. Myślałam, że mi przejdzie, ale po "Xavrasie" tylko się pogłębiło. Niedawno dotarła do mnie przesyłka z "Innymi pieśniami" i "Extensą", bardzo się na nie cieszę.
Twierdzenie, że ktoś z polskich fantastów przeskoczył Lema, wydaje się niesłychanie obrazoburcze, ale ja też mam takie odczucie.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ja też tak mam. Przy... | hburdon
Małżonek mi tu podpowiada, że pewien krytyk z tytułem naukowym oświadczył w TVP1, że "Innych pieśni" nijak nie da się pojąć ;-) Ale tobie, skoro zdołałaś przegryźć się przez "Perfekcyjną niedoskonałość", "Inne pieśni" nie sprawią trudności, a "Extensa" tym bardziej" :-))) Albowiem Dukaj idzie zdecydowanie do przodu :o)

Dukaj miał w okolicach zeszłorocznego Polconu wydać kolejne dzieło, miało wtedy około 1500 stron, ale jeszcze nie skończył. Może coś powie na ten temat teraz (tegoroczny Polcon odbędzie się za dwa tygodnie w Warszawie).
Użytkownik: hburdon 15.08.2007 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Małżonek mi tu podpowiada... | Ysobeth nha Ana
Wiesz, ja się nie przegryzałam przez "PN", ja ją połknęłam bez najmniejszego problemu. Nie będę się wygłupiać i twierdzić, że wszystko zrozumiałam, Einsteinem przecież nie jestem, ale niezrozumienie szczegółów wcale nie odebrało mi przyjemności czytania i nie utrudniło lektury. Recenzji jednak nie byłam w stanie wysmażyć, może uda mi się coś napisać po następnym przeczytaniu. :-)

Jeśli chodzi o kolejne dzieło, to oidp z pl.rec.sf-f "Lód" został ukończony i oddany do redakcji, a liczy sobie stron 1600. Tylko że mnie to o tyle mało ekscytuje, że mam dużo wcześniejszych dukajów do nadrobienia. :-)
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, ja się nie przegry... | hburdon
Tak sobie myślę, że w stu procentach to tylko drogi Autor wszystko rozumie ;-) Coś tam jednak zrozumiałaś, bo inaczej byś rzecz zbyła jak ten nieszczęsny krytyk :-))) Ja też nie twierdzę, że wszystko rozumiem...

Mnie rzeczony "Lód" ekscytuje, bo prawdopodobnie jak wyjdzie, to położę go na samym czubku kupy lektur planowanych, poza normalną kolejnością (jeśli taką mam) - najwyżej kupa runie pod ciężarem 1600 stron ;-))
Użytkownik: miłośniczka 12.08.2007 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam wrażenie, że biorąc p... | juka
Ja też, ja też! To może zapisz mnie nalistę czarną tych "nieuświadomionych"... (o, mojaż ty zgrozo! :D)
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | vinga9
Zgadzam się z Tobą, chociaż tylko częściowo. Jednak jak napisała juka, nie jesteś przeciętnym czytelnikiem tylko aktywnym, wymagającym uczestnikiem wyspecjalizowanego serwisu o określonym, wyrobionym guście literackim. Myślę, że to nie snobizm, ale właśnie dobra reklama, która sprawia, ze dana książka niemal sama "pakuje Ci się" w dłonie, krzyczy - "Kup mnie, jestem najlepsza".
Użytkownik: Kuba Grom 12.08.2007 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, choci... | Gusia_78
mnie reklama od HP odrzucała z początku, dopiero siostra (starsza) pożyczyła i stwierdziła, że nie takie głupie. Przeczytałem, i stwierdziłem, że faktycznie. Żadnego tomu nie kupiłem, 3 pierwsze z biblioteki, pozostałe pożyczała znajoma mamy, które kupowała swoim dzieciom (oczywiście jak już przeczytala). Fanem nie jestem, a jedynie kimś, kto stwierdza e książka jest dobra i tyle. Cała machina marketingowa wokół serii mnie nie obchodzi.
Użytkownik: misiak297 12.08.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, choci... | Gusia_78
Hm... no bo wiesz, mimo wszystko chyba panują tu trochę inne zasady. Bo my - aktywni biblionetkowicze - właśnie nie jesteśmy tymi przeciętnymi czytelnikami, tylko zawyżamy średnią polskiego czytelnictwa. I niezależnie od tego czy ktoś lubi Prousta czy zaś Grocholę, większość z nas dużo czyta, pisze recenzje, wyrabia sobie gusta literackie itp. I to jest właśnie dobre.
Użytkownik: Agis 12.08.2007 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy tytuł można wypromo... | Harey
Może warto by się przypatrzeć ile tytułów, ilu autorów przepadło bez wieści mimo intensywnej reklamy? Myślę, że z takich badań popłynęłaby jakaś sensowna nauka.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Może warto by się przypat... | Agis
No właśnie, więc to nie tylko reklama czyni cuda. To jest tylko opakowanie.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
Ciekawostka: Prószyński zamieścił na swojej stronie www pierwszy w historii zwiastun filmowy ksiązki. Jakiejś babskiej powieści. Fenomenalne. Po książkę nie sięgnę, bo to nie moje obszary literackie, ale zachęcam bardzo do obejrzenia. Znakomity pomysł, na pewno dzięki temu książka lepiej się sprzeda. Ale czy jest tego warta?
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawostka: Prószyński z... | Gusia_78
Kiedyś pokłóciłam się z moją koleżanką, która jest odpowiedzialna za marketing w naszym mieście, na temat zapraszanych na miejski festyn zespołów. Ona wysunęła pomysł zrobienia czegoś na wzór festiwalu disco polo (najlepiej, żeby to była impreza cykliczna) - bo to wraca do łask, jest modne, chwytliwe i przyciągnie dużą liczbę widzów.
Nie uważacie, że jeśli ma się wpływ na kształt jakiejś kulturalnej imprezy to z równym powodzeniem można zaprezentować coś bardziej wartościowego? Czy zawsze to co dobrze się sprzedaje musi być kiepskie?
Użytkownik: wila 12.08.2007 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś pokłóciłam się z m... | joanna.syrenka
Powiem Ci tak: gdybym ja organizowała taką imprezę, starałabym się zrobić coś wartościowego, ciekawego, nowego. Tylko, że na to (przynajmniej w moim kochanym mieście) nikt by nie przyszedł. Nie wiem, jak jest u Ciebie, ale tu większość ambitniejszych inicjatyw umiera w zarodku. Dziwi mnie to ogromnie, bo podobno tu też żyją ludzie głodni wrażeń innych kiełbaska zagryzana w takt piosenki disco na miejskim festynie - ale niestety, tylko takie imprezy cieszą się powodzeniem. Bo na nie przyjdzie dużo ludzi, kupią dużo kiełbasek i starczy na opłacenie firmy nagłośnieniowej, lokalnej gwiazdki techno i być może, starczy jeszcze na coś, co w księgowości kasy miejskiej można by umieścić w rubryce: zyski.
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci tak: gdybym ja ... | wila
Czyli jednym słowem ona miała rację...?
Użytkownik: wila 12.08.2007 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jednym słowem ona m... | joanna.syrenka
Tego nie powiedziałam :) Powiedziałam tylko, że u mnie na ambitniejszych imprezach sale często świecą pustkami, a jak na Rynku z playbacku gra gwiazdka znana z komercyjnej rozgłośni radiowej, to nie ma gdzie zaparkować :)
Użytkownik: juka 12.08.2007 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci tak: gdybym ja ... | wila
Ale co to znaczy "większość ambitniejszych inicjatyw umiera w zarodku "? Były jakieś ambitniejsze imprezy i się nie udały czy nawet takich nie próbowano organizować? Pytam z ciekawości, bo w moim malutkim miasteczku, gdzie królują kiełbaskowo - disco polowe festyny (jak to w takich miasteczkach), od lat organizowany jest letni festiwal organowy i o dziwo, cieszy się dużym zainteresowaniem, choć mało kto się spodziewał. Być może jest to dla ludzi coś nowego, innego. Od ubiegłego roku są tez koncerty muzyki kameralnej "przed pałacem" i z frekwencją jest podobnie. Może więc ludzie naprawdę czekają na coś ambitniejszego?
Użytkownik: wila 12.08.2007 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale co to znaczy "wi... | juka
Tez mieszkam w małym miasteczku, w którym nic się nie dzieje. Mimo to, pamiętam np. pokazy filmowe, na które przychodziło po 10 osób, festiwal perkusyjny do pustej sali (od lat na nim nie byłam, nie mam pojęcia, ile osób przychodzi na te koncert teraz), spektakle w teatrze jednego widza. Z tym jednym widzem wyolbrzymiłam, ale jest mniej więcej tak.
Ja nie piszę tego, bo tak sobie wymyśliłam - kilka osób z mojego otoczenia zajmuje się organizacją takich imprez, czasem muszę wysłuchiwać ich biadolenia. Poza tym widzę co tu się dzieje.
Żeby impreza nie dotowana przez jakiś urząd (a być może dotowana też) doniosła sukces, została kiedyś powtórzona etc. koszty wyłożone na jej organizację muszą się zwrócić przynajmniej częściowo. Co jest trudne. Czasem bardziej opłaca się po prostu zrezygnować, niż bawić się w organizację czegoś, co nie wypali. Nie wiem, czy chodzi tu o kiepską reklamę, jej brak, czy lenistwo mieszkańców. Tak po prostu jest.
Oczywiście, nie jest to regułą - zdarzają sie dobre imprezy, na które przychodzi sporo ludzi ;))
Użytkownik: juka 12.08.2007 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Tez mieszkam w małym mias... | wila
Ale to chyba dotyczy nie tylko małych miejscowości, nawet w dużych miastach imprezy są dotowane. Poza tym odwołuje się koncerty znanych wykonawców (ze względu na małe zainteresowanie), to co tu mówić o ambitnych imprezach w małych miasteczkach. Rola takiego organizatora na pewno jest trudna, ale wydaje mi się, że chyba można z małym uszczerbkiem na frekwencji pokazać coś minimalnie ambitniejszego od disco polo - tak jak pisałam, nie od razu muzyka dla wybitnych koneserów, ale choć trochę jakości.
Użytkownik: wila 12.08.2007 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to chyba dotyczy nie ... | juka
Masz rację.
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to chyba dotyczy nie ... | juka
U nas tak było z koncertem Starego Dobrego Małżeństwa. Przyszły tłumy, które przerosły najśmielsze oczekiwania organizatorów. Zapewne na Dodę przyszłyby większe (kiedyś byłam na takim festynie z jej udziałem - cała okolica była zakorkowana), ale to koncert SDM a nie jej pamiętam! :)
Użytkownik: Agis 12.08.2007 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale co to znaczy "wi... | juka
Tak, bywałam swego czasu na festiwalu organowym we Fromborku. Katedra wypełniona po brzegi, chyba wszyscy mieszkańcy w odświętnych stronach spieszyli na niedzielne koncerty.
Nie wierzę w to, że żadna ambitna impreza nie ma szans.
Wiem też, że w Łowiczu jest organizowany corocznie festiwal filmów offowych i wtedy moi znajomi z tego miasteczka mają szansę zobaczyć rzeczy, na które ja nie mam szansy w Trójmieście.
Użytkownik: juka 12.08.2007 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś pokłóciłam się z m... | joanna.syrenka
Otóż to. Mnie zawsze zadziwia tłumaczenie, że ludzie tego oczekują i organizator wychodzi naprzeciw ich zapotrzebowaniu. A skąd wiadomo, że akurat tego oczekują? Były jakieś badania? Że mogą się bawić tylko przy disco polo, a nie przy czymś ambitniejszym? Oczywiście, chodzi mi o ciut ambitniejsze, nie od razu coś dla wybitnych koneserów. Zgadzam się, że na tego typu imprezach należy pokazywać także coś bardziej wartościowego, wychowywać publiczność, a nie iść na łatwiznę.
Użytkownik: Agis 12.08.2007 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to. Mnie zawsze zadz... | juka
Dokładnie. Całkiem jak z programem telewizyjnym.
Użytkownik: Agis 12.08.2007 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś pokłóciłam się z m... | joanna.syrenka
Tak mi się przypomniały "Stachuriady" w Grochowicach i "Białe Lokomotywy" w Aleksandrowie. Grochowice to mała wioseczka na końcu świata, dojechać tam trudno (zwłaszcza autostopem) a chce się komuś organizować imprezę niewiele mającą wspólnego z przytupami przy disco polo. Oczywiście większość uczestników to przyjezdni, ale i miejscowi schodzą się tłumnie, bo jak tu nie iść jak się coś we wsi dzieje i bawią się wszyscy wspólnie i wzruszają słuchając poezji, bo dla wszystkich starczy miejsca! :-)
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak mi się przypomniały &... | Agis
Gdy tak sobie dyskutowałyście na temat koncertów mniej lub bardziej ambitnych u mnie na osiedlu z okazji kolejnej rocznicy Bitwy Warszawskiej jako gwiazda wieczoru występowała Doda Elektroda. Czyż to nie piękne :-)?
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 20:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy tak sobie dyskutowały... | Gusia_78
No ta by zagrzała żołnierzy do boju :P
A tak na marginesie - Dodzie marzy się kariera Madonny. Madonna na początku też była wyśmiewana. Dzisiaj jej twórczość ocenia się jako bardzo dobrą. Paradoks?
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: No ta by zagrzała żołnier... | joanna.syrenka
:D Nawet w pewnym sensie jest już klasyką :-)
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
W tej chwili pozwolę sobie chociaż połowiczne podsumować naszą dyskusję. Nasuwające się wnioski, z których wynika fenomen wspomnianych wyżej tytułów to:
- znakomity marketing i reklama czego efektem jest samonapędzająca się sprzedaż
- tematyka książek oraz to, że trafiły w odpowiedni czas, miejsce i zapotrzebowanie
- relaks i rozrywka jaką zapewniają wiecznie zaganianym czytelnikom, którzy w codziennej krzątaninie nie mają siły i ochoty, by sięgać po ambitniejsze pozycje
- snobizm czytania bestsellerów
- niewyrobienie czytelnicze przeciętnego Kowalskiego czy Smitha, czego efektem jest zachwyt na wspomnianymi pozycjami
Co jeszcze?
Użytkownik: joanna.syrenka 12.08.2007 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: W tej chwili pozwolę sobi... | Gusia_78
Ale to niewyrobienie też z czegoś wynika. Czasem z marketingu i samonapędzającej się reklamy. Koło się zamyka :/
Użytkownik: Natii 15.08.2007 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: W tej chwili pozwolę sobi... | Gusia_78
Chciałabym tylko dodać, że nie każdy musi zwyczajnie lubić klasykę i niekoniecznie świadczy to od razu o "niewyrobieniu czytelnicznym" danej osoby. Czy to, że kogoś nudzą "Nad Niemnem" czy "Chłopi" (ot, pierwsze nasunęły mi się do głowy), a rozczytuje się np. w fantasy albo sensacji od razu świadczy od tym, że ta osoba jest podatna na całą otoczkę reklamową wokół książki czy właśnie niewyrobiona czytelniczo? Bardzo lubię wspomniane już "Nad Niemnme" czy "Chłopów", ale podoba mi się też "Harry Potter" (po którego, podobnie jak inny uczestnik tej dyskusji, sięgnęłam późno, zniechęcona wcześniej właśnie nachalną reklamą), lubię te książki Whartona, które przeczytałam. Tylko że to jest po prostu inny typ literatury, na pewno nie gorszy od klasyki. Inny. Bo odnoszę wrażenie, że poza klasyką nie ma naprawdę wartościowej literatury, że klasyka jest "naj, naj", a reszta daleko w tyle. Nie zgadzam się. Spotkałam się już z argumentem, że skoro te "klasyczne" pozycje były równie chętnie czytane w przeszłości, jak i teraz i że skoro ludzie sięgają po nie bez reklamy, to coś w tym musi być. A przepraszam bardzo, to magiczne słowo "klasyka", magiczne słowa, że tego "nie wypada nie znać", że "każdy tzw. wyrobiony czytelnik powinien to znać" - to nie jest reklama książki? Chociaż oczywiście nie taka, jaką otrzymał "Harry Potter" czy "Kod Leonarda da Vinci".

Więc do tych wniosków dodałabym też taki, że niektórzy zwyczajnie lubią właśnie taką literaturę, nie inną.

A propos Pottera jeszcze - każdy może mówić, co chce, ale nie można zaprzeczyć faktowi, że sięgnęło po niego mnóstwo dzieci - a wśród nich dzieci, dla których książka była wcześniej czymś nieciekawym. Jasne, że sięgnęły w dużej mierze z powodu reklamy, ale dzieci też mają swój rozum, są niekiedy bardziej wymagające, niż dorośli - i jeśli je coś nudzi, to nie zawracają sobie tym głowy. Więc jeśli dziecko dosłownie połyka jakąś książkę, to wątpię, by był to skutek reklamy.

Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym tylko dodać, ż... | Natii
Zgadzam się z tobą w całej rozciągłości :) Każdy ma swój własny zakres lektur i "co dla jednego miód, to dla drugiego trucizna" ;-) Tudzież uważam za stuprocentowo prawdziwe stwierdzenie, że sens ma podział literatury tylko na dobrą i złą (a w ocenie każdy ma prawo do własnego zdania).

Ja akurat "specjalizuję się" w fantastyce dowolnego rodzaju, od bajeczek dla małych dzieci po Bułhakowa i Dukaja. Więc wiem dokładnie, jak wyglądają uprzedzenia krytyków (jeden taki napisał, że fantastyki nie czyta, ale wie, że to zła literatura ;-) ). A nawet zwykłych czytelników - ktoś z dalszego kręgu moich znajomych twierdził, że "Mistrz i Małgorzata" jest znakomitą literaturą, a więc to NIE jest fantastyka :-> Jasne, w Moskwie czasów Bułhakowa co pięć kroków spotykało się a to szatana, a to gigantycznego, gadającego i spacerującego na dwóch łapach czarnego kota ;-)) Podobnie opowiadanie Sakiego "Tobermory" - jest to satyra, a więc w żadnym wypadku fantastyka (jak wyżej w kwestii gadających kotów).
Użytkownik: Natii 15.08.2007 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z tobą w całe... | Ysobeth nha Ana
Hm, podział na dobrą i złą? A możesz rozwinąć? Bo chyba nie do końca rozumiem.

Ja zaczynam dopiero odkrywać fantastykę - powoli, ale do przodu. Podoba mi się. :-) Jakkolwiek - tylko fantasy i science fiction, bo na horrory jestem chyba za strachliwa.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, podział na dobrą i zł... | Natii
Chodzi o to, że segregowanie według gatunków - i ocenianie według przynależności do nich - nie ma większego sensu. Książki znakomite zdarzają się w każdej "szufladce" gatunkowej. Zła literatura - taka, która niewiele wnosi, operuje w ramach utartego schematu, nie daje czytelnikowi nic poza najpłytszą rozrywką, a czasem udając wysoce ambitną sprowadza się do mętnego, beztreściowego bredzenia - zdarza się w każdym gatunku. Najlepsze książki rozsadzają schematy, mieszają gatunki, nade wszystko prowokują do myślenia. A pomiędzy naturalnie występują wszystkie odcienie jakości ;-)
Użytkownik: Natii 15.08.2007 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi o to, że segregowa... | Ysobeth nha Ana
Ok, dziękuję. :-)
Użytkownik: Gusia_78 15.08.2007 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym tylko dodać, ż... | Natii
Droga Natii, zagdzam się z Tobą w większości, chociaż nie w zupełności.
Klasyka jest bazą do poznania i oceny innych gatunków literackich i z
pewnością jej choćby powierzchowna znajomosć, ułatwia w późniejszym czytelniczym życiu odróżnienie dobrej literatury od złej, grafomańskiej. Nie uważam się za ekperta od klasyki,jeszcze wiele przede mną, ale za to nie zachwycam się byle babskimi powieścidłami,ale jednocześnie nie przeszkadza mi to czerpać radość z dobrej literatury rozrywkowej, jak wspomniany HP. Jestem dość wymagającym czytelnikiem. Co do fantasy jestem kompletnym ignorantem, mam na swoim koncie chyba z 10 pozycji, ale wiele z nich, jeśli jeszcze się nie stało, to z pewnością wejdzie do kanonu literatury klasycznej - Lem już jest klasyką, a Sapkowski, w mojej opinii, z pewnością będzie, jego język bywa zachwycający. Tak więc nie spłycajmy pojęcia klasyki do literatury XIX-wiecznej tylko spójrzmy na to szerzej.
Co do HP to zgadzam się z Tobą, najlepszy marketing nie zdziałałby tu cudów, gdyby książka była mierna. Moim zdaniem głównym atutem tej serii jest wartka akcja, znakomite pomysły autorki i wspomniane nawiązania do bajek mitów i legend.
Użytkownik: Agis 12.08.2007 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
W sumie to ciekawa jestem jak kariera Masłowskiej się potoczy.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: W sumie to ciekawa jestem... | Agis
Właśnie, to interesujące. Tutaj chyba nie była wpakowana większa machina marketingowa niż przeciętnie. Sukces pierwszej powieści nakręcił koniunkturę na kolejne.
Użytkownik: Agis 12.08.2007 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, to interesujące.... | Gusia_78
Ale to kolejne to już z coraz mniejszym zainteresowaniem się spotykały, no nie? Wciąż są miejsca, gdzie każdą jej kolejną publikację ogłoszą arcydziełem, ale czytelnicy podchodzą już do tego z większym dystansem.
Użytkownik: Gusia_78 12.08.2007 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to kolejne to już z c... | Agis
Właśnie - patrz rankingi BiblioNETki. Sama reklama to nie wszystko. Esencja musi być.
Użytkownik: Natii 15.08.2007 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie - patrz rankingi ... | Gusia_78
Chciałabym tylko dodać, że w najwyżej ocenianych książkach znalazł się "Cień wiatru" - książka, którą sporo osób tu krytykowało, porównując jej autora do Coelha czy Whartona. A już czołówka najpopularniejszych to istna mieszanka. Jakkolwiek najpopularniejsze nie znaczą najlepsze. Chociaż... to użytkownicy BiblioNETki tworzą ten ranking książek najpopularniejszych, nie niewyrobiony czytelniczo Kowalski.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 15.08.2007 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym tylko dodać, ż... | Natii
A kto mówi, że =wszyscy= użytkownicy BiblioNETki są "wyrobieni czytelniczo"? Są też tacy, którzy dopiero poszukują, którzy ciągle jeszcze są na etapie, na którym książkę bez żywej akcji i dużej ilości dialogów ocenia się jako nudną, a objętość ponad 150 stron odstrasza ;-) - bardzo młodzi przeżytymi latami i/lub rozwojem zdolności odbioru wszystkiego, co w książce jest zawarte.
Użytkownik: Natii 15.08.2007 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A kto mówi, że =wszyscy= ... | Ysobeth nha Ana
Zapewne tak. ;-)
Użytkownik: olastefcia 20.08.2007 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewne tak. ;-) | Natii
Z ksiażek, które wymienił autor tematu czytałam Harrego i dwie książki Coelho. Kamień filozoficzny przeczytałam jeszcze wtedy, kiedy szum wokół Harrego dopiero się zaczynał i nie reklama mnie do niego zachęciła tylko przyjaciółka. Od tego momentu jestem fanką Harrego i nie dlatego że jest modny i głośno o nim, ale dlatego że w każdą część zaczytuję się bez pamięci i naprawdę mi się podoba. Co do Coelho to zgadzam się, że przereklamowany - kupiłam "11 minut" ze względu na ogromne zachwyty nad tym autorem i żałuję tych 18 zł jak chyba żadnych innych pieniędzy, które wydałam na książkę. Co do Harrego Pottera to wydaje mi się osobiście, że jego popularność nie jest przesadzona i ma tylu fanów, bo naprawdę może się podobać, chociaż nie wszystkim oczywiście - niektórym takie ksiażki nie leżą i tyle, a co do innych to mam wrażenie, że reklama i moda w wielu przypadkach potrafi ludziom po prostu wmówić, że coś jest dobre i że coś im się podoba i nie chodzi mi o te książki konkretne z pierwszego topiku ale też np. o muzykę, czy film.
Użytkownik: dziata 15.09.2007 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
Ja na szczęscie nie oglądam tak dużo telewizji...ani tak często nie trafiam na reklamy książek...A "Cień wiatru" dostałam i w ogóle nic nie wiedziałam o tej ksiażce ani nie słyszałam...a ona wtedy już była taka sławna jak się później dowiedziałam. Czasami wystarczy zrobić chyba reklamę samemu autorowi...tak mi się wydaje. Załużmy że w danym państwie jest duża ilośc osób, które chodzą do kościoła...wystarczy wtedy walnąć jaki to autor jest wioerzący i jak jego książki zauważają głębie problemów katolika i te sprawy....to był tylko przykład...Ale nie zawsze to też działa, to zalezy od podatności społeczeństwa na reklame...jednym słowem jest wiele czynników...
Użytkownik: Edycia 16.09.2007 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kod Leonarda Da Vinci”, ... | Gusia_78
Dla mnie to nie jest żaden fenomen, a jedynie wciskanie ludziom na siłę ciemnoty, że to takie dobre, oczywiście dla pieniędzy.:-) Jak wiadomo dobry kit wchodzi w niektórych jak woda w gąbkę.:-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: