Dodany: 22.04.2012 18:21|Autor: norge
Skąd wzięła się wrogość wobec Żydów w powojennej Polsce?
Od dawna się głowiłam, dlaczego książka Jana Tomasza Grossa wzbudziła tyle emocji. Czyżby ich powodem było opisanie wrogości wobec Żydów w powojennej Polsce, a także próba wyszczególnienia wszystkich jej ofiar, między innymi pomordowanych w pogromie kieleckim w 1946 roku? Rozumiem drażliwość tematu oraz przyjmuję do wiadomości, że autor mógł urazić czyjeś uczucia, ale kiedy w dyskusjach zaczęto używać takich mocnych słów, jak antypolskość, podłe kłamstwo, oczernianie narodu, fałszowanie historii - zrozumiałam, że nie ma żartów. Tak mocna reakcja musiała być czymś spowodowana. Co zatem Gross zbezcześcił? Jakież to czułe struny poruszył w nas, Polakach? Co spowodowało, że niektórych publicystów i komentatorów ogarnęła niemal histeria? Właśnie nad tą sprawą mam zamiar się w tej recenzji pozastanawiać.
Strach po zakończeniu niemieckiej okupacji w Polsce nie zniknął. Strach o najbliższych, strach o to, jak i za co przeżyć, strach przed nową wojną. Strach setek tysięcy przesiedleńców, strach właścicieli ziemskich i dziedziców, strach kolaborantów, którzy wcześniej współpracowali z Niemcami, strach ludności wiejskiej przed bandami, strach "leśnych chłopców" przed władzą ludową, strach milicjantów przed atakami z lasu. Nie zmalał również strach Żydów. Ich koszmar wcale się nie skończył, choć akurat tego tematu nikt wcześniej tak wyraźnie i z taką mocą jak Jan Tomasz Gross nie poruszył. Antysemityzm powojenny to jeszcze jedna "biała plama" w najnowszej historii Polski. Ja nigdy NIC o tym przed 2000 rokiem nie słyszałam.
Początkowo trudno było mi w to uwierzyć. Holocaust przeminął jak zły, koszmarny sen. Zarówno Polacy, jak i ocaleni z zagłady Żydzi zaczynają życie od nowa. A tu jakieś dziwne nastroje; ktoś coś powiedział, ktoś rzucił szyderczą uwagę. Chodzą słuchy, że tu i ówdzie "mośków" przeganiają, wyrzucają z pociągów, znęcają się, biją. Na Boga, dlaczego? Odpowiedź jest taka sama od 2000 lat. Bo Żydzi chcą opanować świat, bo Żydzi zabili Jezusa, bo Żydzi porywają chrześcijańskie dzieci, aby utoczyć z nich krew do macy. Te nonsensy krążą i stają się pretekstem do kilku lub kilkunastu pogromów, w których zwykli ludzie, w zwykły dzień, w zwykłych miastach i wsiach nie tylko pobili, ale ZABILI kamieniami lub pałkami co najmniej kilkadziesiąt, a w sumie może i kilkaset osób narodowości żydowskiej. Jest jeszcze jeden powód strachu i niechęci do Żydów, bardzo ważny w powojennej biedzie, choć nigdy głośno niewyartykułowany. Otóż ci ocaleni z zagłady Żydzi wracają i wyobrażają sobie, że mogą dalej mieszkać w swoich zajętych już dawno przez Polaków mieszkaniach czy domach. Niektórzy nawet upominają się o jakieś rzeczy, oddane na przechowanie meble, kosztowności itp. Nie da się ukryć - wszystkim jest z tego powodu nieprzyjemnie.
Sprawa wyciągnięta przez Grossa na światło dzienne, niemal przez niego wykrzyczana, wywołuje głęboki niepokój. Jeśli mówimy, że Niemcy, hitlerowcy, gestapo, żandarmeria, Ukraińcy, Kałmucy, własowcy, no, ewentualnie bandyci, szumowiny, szmalcownicy mordowali Żydów – nie budzi to zastrzeżeń, ale zdanie zaczynające się od "Polacy prześladowali... Polacy mordowali..." wywołuje w naszych umysłach potworny zgrzyt, jest niemal niezrozumiałe. Jak to! To przecież nas mordowano, nas prześladowano, to myśmy o wolność waszą i naszą... to myśmy przedmurzem... sumieniem narodów... itd., itd. I, do diaska, dlaczego Gross uparł się pisać akurat o tym, co złe i wstydliwe, kiedy polski czytelnik wolałby poczytać o tym, ilu Żydom Polacy udzielili pomocy, jak wielu uratowali, przechowali?
Owszem, trudne to wszystko do przełknięcia, ale dalej nie widzę powodu do rozgoraczkowanych, kipiących aż takimi emocjami reakcji na "Strach". Czytam więc dalej i po kilkudziesięciu stronach zaczynam pojmować. Już wiem, gdzie leży punkt zapalny. Gross ośmielił się skrytykować struktury ówczesnego Kościoła katolickiego; prymasa Hlonda, arcybiskupa Sapiehę, biskupów, proboszczów... Za to, że zbyt słabo reagowali, że w swoich wypowiedziach kluczyli, że dzierżąc wtedy "rząd dusz" w Polsce, nie potrafili się wyraźnie i stanowczo prześladowaniu i mordom przeciwstawić. Księża mogli przecież nie dawać winowajcom rozgrzeszenia, mogli głośno potępić takie czyny w niedzielnych kazaniach i nic strasznego by im za to nie groziło.
Książka ujawnia szokującą w swej wymowie informację, jakoby sam Stefan Wyszyński, jeszcze jako metropolita lubelski, tłumaczył w 1946 roku, że "nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć kwestii, czy Żydzi używają krwi chrześcijańskiej do produkcji macy, czy też nie używają"[1]. Według Grossa tylko jeden jedyny biskup częstochowski, Teodor Kubina wydał list duszpasterski, w którym wyraźnie i bez ogródek potępił antysemityzm tłumu, kiedy w zajściach kieleckich zamordowano 3 Polaków i 37 Żydów. Nazywał zdarzenia i ocenił postawy wprost, zwykłymi słowami, nie uciekając się do mglistych aluzji ezopowego języka kościelnego. Napisał: "Nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia zasługującej na gniew Boga i ludzi zbrodni kieleckiej, której tła i przyczyny poszukiwać należy w zbrodniczym fanatyzmie i nieusprawiedliwionej ciemnocie [...] Wszystkie twierdzenia o istnieniu mordów rytualnych są kłamstwem"[2]. Dlaczego Kubina został przez episkopat potępiony i do porządku przywołany? Ano, bo ordynariusze innych diecezji stwierdzili niemożność przyjęcia takiego stanowiska "z powodu zasadniczych założeń myślowych i kanonicznych Kościoła katolickiego"[3]. Nie będę się dalej na ten temat rozwodzić; kto zechce się czegoś więcej dowiedzieć, niech sięgnie do książki i ewentualnie sprawdzi w materiałach źródłowych.
Z dalszej lektury dowiaduję się z niejaką ulgą, że w przeciwieństwie do kościelnych hierarchów, głosami przerażenia i ostrych reakcji na powojenną falę mordów na Żydach odezwały się elity polskiej inteligencji – pisarze, poeci i ludzie nauki. W artykule "Potęga ciemnoty" z czerwca 1945 r. Mieczysław Jastrun napisał: "Sprawa żydowska nadal rozpala umysły w nienawiści – do kogo? Do cienia, do widma, do garstki ocalałych ze strasznego pogromu [...] Pokoju nie wygramy na pewno tchórzliwym przemilczaniem spraw drażliwych, odkładaniem ich na później, kokietowaniem kołtuna"[4]. Rok później w "Tygodniku Powszechnym" ukazał się dramatyczny list-apel pisarzy potępiający powojenny antysemityzm. Wśród jego sygnatariuszy odnajdujemy znane nazwiska: Antoniego Gołubiewa, Stefana Kisielewskiego, Hanny Malewskiej, Jerzego Turowicza, Jerzego Zagórskiego.
Powiedzmy, że interpretacja Jana Tomasza Grossa jest przesadzona, że kierują nim uprzedzenia i że dopuścił się pewnych nieścisłości; ja jednak jakoś dziwnie mu wierzę, jeśli chodzi o całość problemu. Jestem przekonana, że gdyby naziści mordowali Żydów na oczach skamieniałych z rozpaczy i straumatyzowanych swoją bezsilnością polskich sąsiadów, a nie, jak to było w rzeczywistości, na oczach przeważnie obojętnej (dobrze, że to nie my...) i często wykorzystującej tę sytuację miejscowej ludności, gdyby stanowisko hierarchów katolickich było inne niż to, jakie zaprezentowali, powojenny antysemityzm byłby praktycznym i psychologicznym nieprawdopodobieństwem.
Istnieje niezwykle ważny powód, żeby mówić na głos o ciemnych kartach naszej historii i nie zgadzać się na ich "zamiatanie pod dywan". Gross bardzo dobitnie ten aspekt sprawy podsumowuje. "To, co wyrządzono Żydom, uświadamia nam wszystkim, że poddanie się zbiorowemu szaleństwu nie jest niczym aż tak abstrakcyjnym i że w pewnych okolicznościach możemy dla samych siebie stać się największym zagrożeniem [...] Bo jeśli ludzi wyróżnionych przez swoją żydowskość można było potraktować nieludzko, to znaczy, że nie ma nieprzekraczalnej bariery, z powodu której kogokolwiek nie można by potraktować nieludzko. Dlatego Żydzi są tacy straszni. W ich losie ukazana jest bowiem gotowość nas samych do tego, żeby sobie nawzajem czynić zło"[5]. Choćby dla uświadomienia sobie tej prawdy, warto "Strach" przeczytać.
---
[1] Jan Tomasz Gross, "Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści", wyd. "Znak", 2008, s. 136.
[2] Tamże, s. 194.
[3] Tamże, s. 196.
[4] Cyt. za: Jan Tomasz Gross, dz. cyt., s. 212.
[5] Tamże, s. 310.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.