Dodany: 18.06.2007 12:11|Autor: wiplash

Książki i okolice> Z życia bibliofila

Czy czytacie "od urodzenia"?


Witajcie!

Pytanie tak jak w temacie... Ciekawy jestem, bo ja na przyklad zaczalem czytac majac juz 21 lat na karku (czyli ponad rok temu). Wczesniej ksiazki w ogole mnie nie przyciagaly, z lektur czytalem wiersze, nowele i streszczenia ;) Nie pamietam za bardzo czemu i jak to sie zmienilo, ale napewno nie zaluje, bo czytanie chyba powoli staje sie moja kolejna pasja!

Pozdrawiam!
Wyświetleń: 23083
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 61
Użytkownik: Kuba Grom 18.06.2007 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
a kiedy nauczyłeś się czytać?
Użytkownik: veverica 18.06.2007 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Można powiedzieć, że tak... Na początku oczywiście nie osobiście, bo czytała mi mama i inni członkowie rodziny, ale potem szybko nauczyłam się czytać - głównie dlatego, że mama jakoś nie chciała czytać mi po trzy godziny dziennie, i nie dziwię się jej ;)- i od tej pory czytam cały czas... Zresztą, to rodzinne;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.06.2007 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Jak głosi saga rodzinna - podobno prawie że tak. W wieku, w którym niektóre dzieci paradują jeszcze ze smoczkami w buzi - chociaż ostatnio to zjawisko jest jakby nieco rzadsze - a mianowicie 4,5 roku, ja paradowałam z książką, oczywiście odpowiednią dla początkującego czytelnika, np. z serii "Poczytaj mi mamo". Mając 6 lat poszłam do szkoły i pierwsze co zrobiłam, to zapisałam się do biblioteki, a właściwie do 2 na raz - szkolnej i miejskiej. Jedną z pierwszych uwag w moim dzienniczku było: "Czyta książkę na lekcji pod ławką" - i nawet pamiętam jaką - była to tłumaczona z czeskiego bajka "Opowieść o starym tramwaju". I tak mi zostało do dziś; tylko w pracy nie czytam "pod ławką", bo choć może nikt by mi nie wpisał uwagi, ale jakość pracy by ucierpiała...
Użytkownik: maaagdusia 18.06.2007 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak głosi saga rodzinna -... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja nauczyłam się czytać w pierwszej klasie. Szło mi to dosyć opornie, miałam duże trudności, ale jak się nauczyłam to nie rozstawałam się z książką. Tak już zostało. :)
Użytkownik: Speculum 18.06.2007 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak głosi saga rodzinna -... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot59, też dostałam uwagę w szkole za czytanie. To była "Ronja, córka zbójnika". Najdziwniejsze było to, że nie chciałam pani nauczycielce pokazać książki spod ławki. Musiała być przekonana, że to coś nagannego. Lindgren uratowała mnie przed jedynką, ale bez uwagi się nie obyło...
Czytanie towarzyszy mi od chwili, gdy skończyłam trzy lata - dzięki dziadkowi, który cierpliwie podsuwał drewniane klocki z literkami. Podobno pierwszą literą, jaką rozpoznałam było "E" :-P.

Wciągnęło mnie od samego początku i nie odpuszcza. Już szkrabem będąc, pochłaniałam najpierw głównie wierszyki dla dzieci, a później powoli powieści. Taką "Anię z Zielonego..." na przykład pamiętam z zerówki. Wywołałam tez śmiech na zebraniu rodzinnym w trzeciej klasie, kiedy pochwaliłam się, że... czytam teraz "Nowe życie po sześćdziesiątce" ;>.

Zawsze bardzo się cieszę, kiedy ktoś odkrywa uroki czytelnictwa, niezależnie od wieku! I myślę teraz sobie, że to musiało bć piękne - tak będąc już dorosłym znaleźć sobie tak wspaniałe i uzależniające hobby ^^.
Użytkownik: Faustyn 16.05.2008 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot59, też dostałam uwagę... | Speculum
ja nie pamiętam, kiedy nauczyłem się czytać, ale wiem, że nastąpiło to dzięki teleturniejowi 'Koło Fortuny', za którego pomocą szybko nauczyłem się liter, słów etc. ;P a potem to już brałem gazetę ze stołu i czytałem, szokując rodziców...

Do biblioteki zostałem zapisany jakoś w wieku 5 lat około, więc umieć czytać musiałem już wcześniej :)
Użytkownik: Verta_82 16.05.2008 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak głosi saga rodzinna -... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja podobnie jak dot59 zaczęłam czytać bardzo szybko, praktycznie nie pamiętam kiedy. Pamiętam za to, że w szkole od pierwszej klasy najlepiej z mojej klasy czytałam. Kiedyś nawet dostałam nagrodę w szkole za ilość przeczytanych kisążek, ale kiedy to było... obecnie również dużo czytam, choć nie tak jak wówczas wyrabiam średnio 5 książek na miesiąc, no cóż muszę się uczyć, ale za to nie cierpię, kiedy zmuszają mnie do przeczytania jakiejś książki co do której nie jestem przekonana jak np. Krzyżacy...zasnęłam czytając chyba 12 stronę :P
Użytkownik: epikur 18.06.2007 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Nie.
Użytkownik: enki 18.06.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Od kiedy nauczyłam się czytać, czyli gdzieś w wieku lat sześciu mama zapisała mnie do biblioteki dla dzieci. Po roku byłam tam już dobrze znana, bo mało które dziecko wypożyczało po czternaście książek, żeby oddać je przeczytane po kilku dniach.Pod koniec podstawówki pani mi poradziła, żebym zapisała sie do oddziału dla dorosłych, bo zaczynało brakować tych których nie czytałam. Kiedy byłam w szkole średniej, moja ciotka twierdziła, że czytanie to u mnie już niezdrowy nałóg,czytałam wszędzie gdzie sie dało. Uwielbiam książki i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Teraz niestety czytam dużo mniej, ale od kiedy sama jestem mamą regularnie poczytuję książki mojemu synkowi, bo wiem ze otwieram mu drzwi to zupełnie innego świata, do którego zawsze można uciec choć na kilka chwil;)
Użytkownik: Aina 18.06.2007 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Od kiedy nauczyłam się cz... | enki
Ja czytalam od malego i szybko role sie zamienily - ja czytalam mamie, a nie mama mnie :) A zanim umialam czytac to rodzice dawali mi czesci gazety, ktore juz przeczytali a ja je darlam, bawilam sie nimi :)
Użytkownik: fodla 18.06.2007 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
W dzieciństwie czytała mi babcia.Z nauką czytania było u mnie ciężko,bo "załapałam" o co w tym chodzi dopiero na koniec 1 klasy,ale od tego momentu książki mnie nie opuszczają;)
Użytkownik: god_squad 18.06.2007 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Speculum: rozwaliło mnie to życie po 60 :) <ściana>

A ja... czytam od lat hmm... dwunastu, czyli połykałam książki już jako czterolatek :) Pamiętam jak zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego w podstawówce dowiedziałam się, że pierwszoklasiści są zapisywani do biblioteki dopiero od II semestru. Jednak moje płacze i rozpaczania uruchomiły sieć znajomości moich rodziców, dzięki czemu byłam przez pół roku jedyną pierwszoklasistką w bibliotece :)
Użytkownik: miłośniczka 20.06.2007 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Czytam od... kiedy się nauczyłam :-) A był to czwarty rok mojego życia. W zerówce już czytałam płynnie, więc moja przedszkolanka poleciła mi uxczyć czytania moich kolegów i koleżanki, a ona zajęła się resztą dzieci. W ten sposób mam na koncie 3 osoby, które sztukę czytania opanowały pod mym czujnym sześcioletnim okiem :-) Pamiętam też jeszcze, że największy problem miałam w wieku lat czterech z przyswojeniem litery "f". :-)
Użytkownik: god_squad 20.06.2007 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam od... kiedy się na... | miłośniczka
A mi się "f" zawsze najbardziej podobało :) Strrrasznie lubiłam tę literkę, tak jak i duże, "pisane" "H" - i, co najlepsze, nikt nie wie dlaczego te literki akurat :) Ale to taki malutki OT :)
Użytkownik: reniferze 20.06.2007 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi się "f" za... | god_squad
To jeszcze bardziej OT - pisanie małego "f" było dla mnie wyzwaniem kaligraficznym. Jako bardzo skrupulatne dziecko, uznałam, że zamknięcie pętelki i pozioma kreseczka muszą wypaść na środkowej linii, inaczej to będzie inna literka (nie wiem jaka, tego mój światły mały rozumek nie wymyślił). Teraz połowa pisanych przeze mnie literek wygląda tak samo, a i tak da się odczytać ;).
Użytkownik: veverica 20.06.2007 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi się "f" za... | god_squad
Ja też uwielbiałam duże "H", chyba dlatego, że było najbardziej ozdobne - dwie pętelki, dwa zawijasy, z czego jeden podwójny - rewelacja;)
Użytkownik: terra 20.06.2007 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
od 4 roku życia
i w zerówce pani mi powiedziała, że czytanie "Dzieci z Bullerbyn" jest niewskazane dla dzieci w moim wieku:)
z dzieciństwa jeszcze pamiętam, że budziłam się potwornie wcześnie, o 5-6 (zgroza, nie wyobrażam sobie tego teraz!) i wszyscy byli na mnie wkurzeni, że latam po domu i budzę resztę, więc siedziałam potem cicho i czytałam książki
Użytkownik: vichi 21.06.2007 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Czytać "płynnie" umiałam już w pierwszej klasie... Bardzo lubiłam sobie wtedy podczytywac jakies wieszyki dla dzieci, opowiadania.. Póżniej miałam załamanie formy.. tak więc lektury czytałam bardzo chętnie ale żednej wartościowej książki nie... dopiero pod koniec 2 klasy wciągła mnie ksążka "Pyza na polskich dróżkach" i od tgo czasu uwielbiam czytać..:):)

pamietam jeszcze jak w 2 klasie podstawówki uwielbiałam książi z seri Barbie :):):)
Użytkownik: dziata 21.06.2007 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
ja się wciągnęłam w czytanie tak gdzieś jak miałam 11 lat... od kiedy dostałam pod choinkę "Anię z Zielonego Wzgórza" i przeoknałam się, że istnieją ciekawe książki...
Użytkownik: ettariel 17.07.2007 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Miałam 4 lata kiedy zaczęła się moja mania czytania:) Zawsze było dla mnie największą radością, kiedy tata przynosił mi nowo zakupione książki. Ustawiałam je z dumą na półce i od razu brałam się do czytania. Pamiętam, że w podstawówce najbardziej uwielbiałam wszelkiego rodzaju baśnie, legendy i podania, w ich poszukiwaniu grzebałam po wszystkich możliwych szafkach w domu... Od dzieciństwa mam też nawyk czytania jednej książki po wiele razy, jeśli mi się spodoba. Tę książkową obsesję mam po tacie, bo mama do tej pory irytuje się czasem, że ciągle kupujemy nowe książki, które są "zbiorowiskiem kurzu" (obraza!).

Irytowało mnie też zawsze jak pewna dziewczyna której nie znoszę, chwaliła się w podstawówce i gimnazjum ile to ona książek nie przeczytała... Wszyscy mówili jaka to ona jest oczytana, a okazywało się że było to prawie zawsze jakieś badziewie o ćpających nastolatkach (czyli o "prawdziwym życiu") :P A jak czytałam kiedyś na korytarzu "Starą baśń" to mi powiedziała, że "to siara obnosić się z taką książką" :P
Chyba odbiegłam trochę od tematu, ale jakoś mi się na wspomnienia zebrało;)
Użytkownik: Ana_30 17.07.2007 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Zaczęłam składać literki w wieku ok. 4 lat. Najpierw były książki z cyklu "Poczytaj mi, mamo" - o chochole, o małej pszczółce Bze- Bze...
"Zaskoczyło" na książce "Lew, czarownica i stara szafa", którą moja śp. Babcia podarowała mi pod choinkę na początku szkoły podstawowej. Od tamtej pory zassało mnie do świata książek i trzyma do tej pory.
Użytkownik: koko 15.11.2007 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczęłam składać literki ... | Ana_30
"Mała pszczółka Bze-Bze pierwsza obudziła się w ulu i pierwsza wyleciała na łąkę, żeby zbierać kwiatowy nektar..." Tak to szło chyba, piszę z pamięci. Pamiętacie to?
Użytkownik: Mikoniec 18.07.2007 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
W dzieciństwie czytał mi mój tata. Później stosunkowo szybko nauczyłam się czytać, ale jakoś nie pamiętam by książki mnie szczególnie przyciągały. Owszem, czytałam je chętnie, ale nie tak jak teraz. Ksiązki pojawiły się ponownie ok. jedenastej wiosny mego życia. I do tej pory się z nimi nie rozstaję ;). Na początku "Pan Samochodzik i.. .", "Zorro", "Harry Potter i.. .", cylk "Porachunki z przygodą". Apogeum mojej czytelniczej przygody to wiek ok. lat 14-15. Wtedy pochłaniałam książki w niemożliwych ilościach, do kilkudziesięciu na miesiąc, do kilku na dzień... Nie było dnia bez książki i tygodnia bez biblioteki. Dziś to wygląda już trochę inaczej. Wyrobiłam sobie już pewien specyficzny gust literacki, jak kucharz wyrabia swoje podniebienie. Nie czytam już dziś wszystkiego, co wpadnie w moje ręce; raczej trzymam się starych wypróbowanych autorów, choć to nie jest reguła. Saranniej selekcjonuje książki, ponieważ mam mniej czasu na ich czytanie. Czasami mam nawet takie tygodnie bez książki, bo wiem, że gdybym zaczęła, to nie przestałabym czytać, a na to nie zawsze mogę sobie pozwolić. Ponadto jeżeli chodzi o interesujące mnie gatunki, to w bibliotece pozostało już mało książek, których nie znam. Czsem wracam z sentymentem do już przeczytanych... Książki to część mnie.

P.S. Cóż, zawsze się uważałam za grafomana ;)
Użytkownik: andrea14-10 18.07.2007 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Zacząłem czytać w wieku 3-4 lat. Rodzice nie potrafią wytłumaczyć w jaki sposób się nauczyłem, ja oczywiście też nie pamiętam.Stanowiłem wtedy lokalną sensację, sąsiedzi i znajomi rodziców wciąż podsuwali mi jakieś książki i gazety do przeczytania i nie mogli uwierzyć, że ja sam czytam podsuwane mi teksty, węszyli w tym jakieś oszustwo. Pani kioskarka, u której mieliśmy teczkę na prasę też mnie przeegzaminowała z umiejętności czytania, była dość zdziwiona i w nagrodę podarowała mi książkę p. t. "Zdobywcy orzechowego tortu" (mam ją do dzisiaj). Zanim zacząłem sam czytać, czytywały
mi mama i babcia. Od czasu jak się usamodzielniłem pod tym względem, czytanie jest moim głównym zainteresowaniem i pasją. Jestem głęboko uzależnionym nałogowcem i zadrukowany papier stanowi dla mnie artykuł pierwszej potrzeby. Bez problemu mogę wytrzymać 2-3 dni bez jedzenia,natomiast ciężko mi znieść jeden dzień bez dostępu do czegoś do czytania.
Użytkownik: indiansummer 18.07.2007 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacząłem czytać w wieku 3... | andrea14-10
Ja też nauczyłam się czytać przed 4 rokiem życia. Nie wiem jaką książkę przeczytałam pierwszą, pamiętam jednak dzień w którym zapisano mnie do biblioteki gminnej. To było zanim poszłam do klasy zerowej. Pani bibliotekarka była bardzo zaskoczona tak młodym klientem :). Pamiętam że jako pierwsze wypożyczyłam "Lokomotywę" J. Brzechwy oraz "Alicję w krainie czarów" :)
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 22.07.2007 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
No proszę, ile tu czteroletnich czytelników :-) To tylko dowodzi, że z wcześnie nabytych nałogów raczej się nie wyrasta ;-)

Nie wiem, w którym momencie nauczyłam się czytać - pamiętam tylko "proces", dzięki któremu to się stało. Mianowicie mój tato miał zwyczaj popołudniami czytywać gazetę siedząc sobie wygodnie z wyciągniętymi nogami. Ja się na tych nogach bujałam i oglądałam ową gazetę od spodu, po trochu identyfikując większe literki na początku akapitów: "To jest literka mamusi (H), to jest literka tatusia (A), to jest literka Eli (E - starsza siostra), a to jest moja literka (I)!" Do tych podstawowych literek dochodziły pomału inne, nie wiedzieć kiedy opanowałam sztukę składania z nich sylab. Do zabawy miałam trochę obszarpany elementarz Falskiego i kilka poczytajek. Kiedy miałam już lat pięć, mama odkryła, że czytam płynnie i udostępniła mi zawartość biblioteczki, poczynając od sześciu tomów cyklu o doktorze Dolittle (dalszych jeszcze nie było po polsku). No a potem to już poszło... Nie nudziłam się jako smarkula nigdy, bo gdy kiedyś spróbowałam marudzić, mama powiedziała: "No to poczytaj coś sobie!" Trafność tej znakomitej rady uderzyła mnie od razu, i odtąd kiedy brakowało mi zajęcia szperałam po biblioteczce i czytałam nowe albo i czytane już po wielekroć książki. Nie do pojęcia też dla mnie było, że można się zniechęcić grubością tomu - mnie mama zachęcała do niektórych lektur (no tak, to ona była główną sprawczynią mojego nałogu!) słowami: "Popatrz, jaka fajna książka, taka gruba, apetyczna!" Cienka książka oznaczała krótką przyjemność, gruba - długie, spędzone na ulubionym zajęciu godziny :) Pamiętam, jak po przeczytaniu dwóch tomów "Tajemniczej podróży" (pełnej wersji) płakałam, bo tak mi było żal, że już się skończyła...

Nie pamiętam, kiedy dostałam pierwszą własną kartę biblioteczną - osiem? dziewięć lat? Wcześniej wypożyczałam na kartę ojca tak cenne pozycje, jak "Przygody Srebrnej Piłki", "Sejdżio i jej bobry", coś o cyrkowym koniu imieniem Uśmiech Klowna... Czasem podbierałam mu coś, co wypożyczył dla siebie - tak odkryłam "Hobbita" :-)
Użytkownik: Marylek 23.07.2007 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: No proszę, ile tu czterol... | Ysobeth nha Ana
Mnie nauczył czytać dziadek. Kupował dla mnie "Misia", miałam może z pięć lat, bardzo lubiłam, gdy dziadek po powrocie z pracy kładł się na leżance, brał "Misia" i czytał mi. Ale bywał zmęczony i często zdarzało mu się przy tym zasnąć. Wtedy szarpałam go nieciepliwie i wołałam: "Dziadeeek! Nie spij! Czytaj!" No i kiedyś dziadek nie zdzierżył. "Sama sie naucz czytać!", powiedział. "Patrz, to jest M, to I, a to Ś, rozumiesz, MIŚ, sama sobie poczytaj, a mnie daj pospać." Tę scenę pamiętam, nie pamiętam procesu uczenia się. Po prostu, poszłam za radą dziadka ;-)
I zostało mi do dziś :-D
Użytkownik: koko 15.11.2007 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie nauczył czytać dziad... | Marylek
A mnie mój dziadek czytał "Toszko małpka afrykańska". To była moja ukochana książka. Kiedy dziadek zamykał ją po przeczytaniu ostatniej strony, ja szybciutko otwierałam ją na pierwszej i czytaliśmy od początku.
Skąd dziadziusiowie czerpią tyle cierpliwości?
Pamiętam nawet pewien cytat z tej książki: "I wtedy stalo się coś strasznego, gorący kartofel sparzył mu gardło!".
Nigdy nie znalazłam jej w bibliotece, gdy szukałam książek dla moich małych synków.
Użytkownik: marta15520 30.07.2007 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Ja też nauczyłam się czytać w wieku 3-4 lat:) Jednak nie czytałam wtedy książek, takich co Wy, czyli np. "Doktora Dolittle", tylko jakieś czasopisma, komiksy, książeczki z obrazkami. Do "zaawansowanego" czytania przygotowały mnie lektury szkolne:) Jestem obowiązkowa, więc czytałam wszystkie. Dzięki "Opium w rosole", które czytałam w 1. klasie gimnazjum, zaczęłam swą przygodę z "Jeżycjadą".
Ale w porównaniu z Wami, nie jestem taką maniaczką, nie czytam kilku książek dziennie i kilkudziesięciu tygodniowo. Czasem nie mam w ręku książki przez parę tygodni, bo zapominam, mam bardzo dużo nauki w szkole, lub po prostu nie mam nastroju do czytania.
Albo jakie czasem mam opory. Matko, jak ja marudziłam przy czytaniu "Krzyżaków"! Czytałam co piątą stronę... Ale jak już się akcja rozegrała to już nie mogłam od nich oczu oderwać...
O ludzie, jak ja się rozpisuję... Sorry...
Użytkownik: anne 07.08.2007 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nauczyłam się czyt... | marta15520
Jakbym widziała siebie samą...
Użytkownik: Marylek 16.11.2007 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nauczyłam się czyt... | marta15520
Hi, hi, dużo ludzi nawet tutaj narzeka na "Krzyżaków", a ja pamiętam, że miałam chyba z 9-10 lat, lubiłam książki, chciałam to przeczytać, ale mama mi zabroniła. Stwierdziła, że jestem za młoda. O, to podziałało na mnie jak płachta na byka, zaczęłam czytać po kryjomu, gdy nikogo nie było w domu, i odstawiałam na półkę, gdy słyszałam, że ktoś idzie. I pamiętam, że raz musiałam przerwać przy scenie, w której komtur (?) wkłada do trumny swojego "synaczka" rękę odciętą dopiero co Jurandowi, a ciało zabitego zaczyna się już zmieniać pod wpływem ciepła palących się wokół świec i na ustach trupa pojawia się uśmiech, straszny uśmiech. Widać jest zadowolony z prezentu. Umierałam ze strachu przy tej scenie, nie wiem, czy bałam się, że trup się obudzi, byłam sama, ciemno na dworze, grudzień był, a tu nagle - zgrzyt klucza w zamku! Rany! Książkę trzeba odstawić! Książka na półkę, a ja, z tłukącym się sercem, przejęty dzieciak, udaję, że nic się nie stało. A nie moge przestać mysleć o tamtych rozkładających się zwłokach, strasznym uśmiechu trupa i odciętej ręce w jego trumnie. Brrr.
I od tamtego czasu "Krzyżacy" kojarzą mi się z zakazanym owocem. ;-) Nigdy nie przeczytałam tej książki drugi raz, w dzieciństwie za bardzo się bałam, a potem już nie wracałam do Sienkiewicza.
Użytkownik: Czajka 17.11.2007 06:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Hi, hi, dużo ludzi nawet ... | Marylek
Hihi. To może dzieciom zacząć zabraniać czytać? :))
Ja po kryjomu czytałam "Love story" a "Krzyżaków" jakoś jeszcze nie przeczytałam. Za to trylogię kilka razy. I "W pustyni i w puszczy" czytałam na okrągło. :)
Użytkownik: anne 07.08.2007 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Ja żyję w otoczeniu książek od dziecka. Oczywiście czytałam tyle ile czytałam jak byłam mała (przeważnie bajędy...), ale czytanie tak na serio to około 12 rok życia... Warto nadmienić, że mam 15 lat ^^'...
Użytkownik: Annvina 08.11.2007 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
A ja pozno - dopiero w 5 klasie podstawowki. Wszyscy w rodzinie czytali, a ja nie chcialam. Rodzice i dziadkowie prosili i grozili, podsuwali rozne ksiazki. Nie i juz. Umialam oczywiscie czytac, ale nie bylam w stanie skoncentrowac sie na ksiazce, uwielbialam natomiast, jak mi ktos czytal. Sparwe ulatwial fakt, ze mieszklismy za granica, gdzie w szkole nie bylo lektur.
Az pewnego dnia, trafilam w telewizji na jakis film dokumentalny o II wojnie swiatowej, pojawil sie tez temat obozow koncentracyjnych. Bardzo mnie to zainteresowalo - tylko nie pytajcie dlaczego - nie wiem! Znalazlam na polce ksiazke Dymy nad Birkenau i pochlonelam w tydzien! Odpowiednia lektura dla 12-latki! Rodzice, jak to zobaczyli, byli przerazeni, ale ja nie dalam sobie zabrac ksiazki. A potem to juz poszlo. I tak mi zostalo.
Teraz moja siostra, ktora takze nie czyta (jakos meczy lektury ale w wielkim bolu) jest w 5 klasie i rodzice maja nadzieje, ze u niej tez nastapi taki przelom.
Użytkownik: Aquedita 11.01.2008 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
W wieku 5 lat czytałam sama, a nawet na głos płynnie i wogóle, przed tym męczyłam rodziców :P I ucierpiałam na tym, że tak szybko się nauczyłam, bo rodzicom się odechciało poświęcać mi czas - "przecież potrafisz sama!".

Czytam od zawsze, cały czas ;) Choć muszę przyznać, że nie lubię kiedy mi się coś narzuca, dlatego olewam to, co modne i unikałam części lektur szkolnych (głównie krajowych) i sięgałam zamiast tego po to, co sama upatrzyłam. Ostatnio dochodzę do wniosku, że trzeba by nadrobić trochę klasyki...
Użytkownik: fifrak 12.01.2008 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: W wieku 5 lat czytałam sa... | Aquedita
Moja pierwsza "dwója" (nikomu się jeszcze nie śniło o "jedynkach"). Pierwsza klasa szkoły podstawowej, jakaś czytanka o jeżyku (może ze trzy zdania łącznie miała). Ktoś się męczy literując. Odpływam razem z "Czterej pancerni i pies" Przymanowskiego na kolanach. Nagle słyszę ostry głos pani nauczycielki wykrzykującej moje nazwisko. Zrywam się, książka ląduje na podłodze, oczywiście, nie mam pojęcia o tym, co się dzieje na lekcji. Została mi cudowna uwaga w dzienniczku: "czyta podczas lekcji nauki czytania". A rodzice bardzo długo się śmiali podczas wizyty w szkole.
W końcu anulowali mi tą "dwóję". A dzienniczek gdzieś jest.
Nie pamiętam od kiedy czytam. Chyba od zawsze. W domu rodziców były regały z książkami od podłogi do sufitu i litery poznawałam z okładek. Pewnie stąd mam takie "cuś", że umiem czytać od prawej do lewej i od lewej do prawej i z odbicia lustrzanego też.
Czy Wam też konfiskowano książki w szkole? W mojej podstawówce tak było, z depozytu potem moje czytadełka odbierali rodzice.
Pozdrawiam wszystkich nałogówców!
Użytkownik: Marylek 09.06.2008 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja pierwsza "dwója... | fifrak
Hi, hi! To mi przypomina uwagę, jaką syn przyniósł w dzienniczku w pierwszej klasie podstawówki: "Syn biegał na wu-efie." Hi, hi, hi!!!
Użytkownik: Doktor Zawisza 20.01.2008 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
ja zacząłem czytać jeszcze w szkole podstawowej. Uciekałem z wuefu do domu i czytałem książki całymi dniami.
Użytkownik: KRAKUSIA 26.01.2008 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Zaczęłam czytać wierszyki, Świerszyki, opowiadania w wieku ok 5 lat. Całe książki samodzielnie czytam od ok. 6 roku zycia.
Użytkownik: Angendil 04.02.2008 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Nie pamietam od kiedy zaczęłam samodzielnie czyatać. Kiedy bylam mala czytal mi moj tata. Najbardziej pamiętam książkę Heidi i Biblie z obrazkami dla dzieci. Kiedy nauczylam się czytać, to czytalam bez przerwy.Późnym wieczorem zawsze robiłam sobie potajemnie taką "czytelniczą" uczte. Kiedy przychodziła mama, by sprawdzić czy juz śpię to chowalam książkę pod poduszke. Największą katorgą był dla mnie okres kiedy przy zakrapianych oczach zabroniono mi czytać przez 2 tygodnie. ( i tak to robilam)
Użytkownik: Volkh 15.02.2008 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pamietam od kiedy zac... | Angendil
Znam ten ból z oczami zakropionymi atropiną. W pewnym momencie czytałem stojąc na krześle z książką leżącą na podłodze gdyż tylko z odległości widziałem litery :D
Zacząłem czytać w wieku 3 lat początkowo miałem problemy z zapamiętaniem czy czyta się z lewej strony do prawej czy odwrotnie ale w wieku 4 lat wszystko mi się ułożyło. Ponieważ dzieciństwo przypadło na okres schyłkowej komuny, jak można się domyślić nie miałem zbyt wielu rozrywek (oprócz pszczółki Mai w czarno białym telewizorze raz w tygodniu) co wpłynęło pozytywnie na moje czytelnictwo. Połykałem książki rodziców jak leci nie przejmując się że np "Akta Odessy" czy kryminalna seria z jamnikiem nie jest zbyt odpowiednią lekturą dla 5-latka :D Przynajmniej wszystkie niemal lektury ze szkoły podstawowej i lwią część ze średniej przeczytałem przed 10 rokiem życia...
Wyganiany z domu aby pobiegać na świeżym powietrzu byłem znajdowany w lokalnej bibliotece zazwyczaj leżąc na podłodze pomiędzy regałami. Ech piękne czasy :/
Użytkownik: ewawaldoch 15.02.2008 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Podobno dobrze czytałam w wieku pięciu lat. Nauczyłam się tego na tytułach czasopism, takich jak "Gazeta Pomorska" i "Gromada - Rolnik Polski" (prenumerowanie tej ostatniej było wtedy obowiązkowe dla rolników). Zadziwiałam tym listonosza i znajomych babci i dziadka, mieszkających na wsi. Podsuwali mi więc te gazety i badali, czy to nie blaga.
Oprócz opowieści o Kozecie, która była przystosowanym dla dzieci fragmentem "Nędzników" W. Hugo, niemal nie pamiętam swoich pierwszych książek. Za to przypominam sobie, jak mama uroczyście mi zapowiedziała, że zapisze mnie do biblioteki dla dzieci, która mieściła się w okazałym ratuszu. Już samo otworzenie ogromnych zielonych drzwi wejściowych do tego budynku było przeżyciem. Szłam do znajdującej się w nim biblioteki niemal jak do świątyni. Zobaczyłam tam półki pełne książek-kluczy do wielu krain marzeń. Wystarczyło tylko po nie sięgnąć, by też się w nich znaleźć. Byłam mała i drobna, więc trzeba było jeszcze przekonać zdziwioną moim widokiem bibliotekarkę, że: "Ona już umie czytać", a potem te krainy marzeń stanęły przede mną otworem...
Użytkownik: scandal 26.02.2008 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Zaczęłam czytać jak tylko byłam w stanie zrozumieć co czytam. Miałam jakieś 6 - 7 lat gdy chętnie się brałam za książki różnego rodzaju.
Użytkownik: Angendil 26.02.2008 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Ja też chyba nauczyłam się czytać na jakiejś gazecie, bo pamiętam, ze moim głównym argumentem, żeby do czegoś przekonać rodziców było " bo w gazecie pisało" Choć raczej sądzę, że to wszystko wymyślałam.
A w klasie pierwszej podstawówki byłam wilce oburzona kiedy bibliotekarka pozwoliła mi wypożyczyć tylko niejakiego "Misia Remisia", gdyż nie mogła uwierzyć, że siedmiolatka jest w stanie przeczytać coś innego.
Użytkownik: goszka89 27.02.2008 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Pamiętam,że rodzice zawsze dużo mi czytali, ale sama jakoś nie chciałam. Babcia w czasie wakacji zawsze usiłowała mnie zmuszać (no, przeczytaj 5 stron!). Gdy miałam mniej więcej 10 lat coś się zmieniło i od tego czasu babcia zmieniła front (no przestań chociaż na chwilę czytać, idź na pole!). Od paru lat uznała mnie za przypadek beznadziejny i co najwyżej namawia na czytanie książek na leżaku pod drzewem;P
Użytkownik: cohen 28.02.2008 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam,że rodzice zawsz... | goszka89
Przyznam że z wielkim trudem zacząłem czytać. Dosyć późno naczyłem się pochłaniać treść książek i czytać o wiele szybciej (w myślach, wyzbyłem się czytania na głos, które teraz jest w stanie opłakanym), ale potrafie przeczytać w dzień jedną grubą książkę z średnim słownictwem, bądź cienką (do 150 stron) z trudnym słownictwem (czyli książki pisane tym samym językiem co Odyseja, Iliada, Boska komedia). Od trzech lat czytam na szeroką skalę, choć zacząłem pierwsze książki (nie licząc kilku lektur szkolnych) 5-6 lat temu (jednak pierwsze lata to były ciężkie, tylko 15 książek). A teraz a wiele lepiej. Ostatnio w ferie (14 dni) przczytałem 11 książek.
Użytkownik: obsesja 06.03.2008 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Czytać nauczyłam się bardzo szybko, ale byłam leniem śmierdzącym i męczyłam mamę/tatę/babcię, żeby mi czytali. Dopiero w II klasie, jak przeczytałam całkiem sama "Dzieci z Bullerbyn" to jakoś tak załapałam bakcyla :)
Użytkownik: enigmatic 10.03.2008 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Tak naprawdę czytam od niedawna. Ale za to namiętnie :) I nadrabiam stracone lata:)
Użytkownik: cheyenne 15.05.2008 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Ja miałam ogromne problemu z nauką czytania ;) wszystkich to dziwiło bo mówić zaczęłam błyskawicznie i bardzo ładnie. kiedy inne dzieci znały kilka słów ja składałam już proste zdania. Jest to zasługa mojej mamy, która sama mówi, że gadała non stop przy mnie, wszędzie i ile się dało. Bardzo jej za to dziękuję ;)
Kiedy w końcu nauczyłam się czytać szło opornie. Aż wpadł mi w ręce "Mały Książe". Od tego dnia czytam..nie, pochłaniam książki i jest mi z tym barrdzo dobrze ;P
Użytkownik: Cora 15.05.2008 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Kiedy byłam mała czytał mi tata. Każdego wieczora kładąc się wygodnie pod kołderką wołałam go i słuchałam uważnie. Ale sama nie czytałam często, choć szło mi to całkiem sprawnie. Po prostu nie widziałam takiej potrzeby. Po co się wysilać skoro mam jego? No a potem poszłam do szkoły... Tam zaczęły się lektury i regularne odwiedzanie biblioteki. Stwierdziłam, że tatuś nie jest mi już potrzebny ;) Nad czym po dziś dzień ubolewa moja mama... Co się stało z jej małą kochaną dziewczynką :D
Użytkownik: szpachelka 29.05.2008 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy byłam mała czytał m... | Cora
Szczerze zazdroszczę. Wychowałam się niestety bez "poczytaj mi tato" i nigdy nie doświadczyłam bajek na dobranoc, jednakże mój surowy Dziadek, były wojskowy, był bardzo wytrwały w uczeniu mnie czytania i pisania. Sama sięgnęłam po "Pana Tadeusza" i nie chcąc skłamać powiem jedynie, ze byłam wtedy jeszcze w podstawówce, na samych jej początkach.
A później poszło samo, niczym Wokulski, uciekałam do Biblioteki. Czytam, chociaż powoli i nie wszystkie przeczytane książki pamiętam, od lat niezmiennie. Jeśli przez miesiąc nie mam co czytać, zaczynam wariować.
Użytkownik: bastet78 07.06.2008 02:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
Moją pierwszą książką były "Kanapony" ;) Mama mnie do biblioteki zapisała,jak miałam z 5 lat. Czytała mi chyba od bardzo wczesnego dzieciństwa,bo nie wyobrażam sobie dnia bez książki.
Użytkownik: xxoverdramatic 07.06.2008 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Moją pierwszą książką był... | bastet78
Ja zaczęłam wcześnie bo w średniakach w przedszkolu czyli jakieś 5 lat. Do tej pory czytała mi mama i pamiętam, że książki "Poznawaj świat z ul. Sezamkową" czy coś w ten deseń nauczyłam się na pamiec a potem to już poszło i zostało do teraz :)
Użytkownik: tanayah 08.06.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Pytanie tak ... | wiplash
no ja właściwie czytam "od urodzenia" :). odkąd tylko się nauczyłam (jakieś 3 latka), czytałam, czytałam, czytaaaałaaaaaam :)... strasznie połykam książki - jak skończę jedną, to natychmiast zaczynam drugą, bo nie wyobrażam sobie NICZEGO nie czytać.

hihi, tak by mogło wyglądać moje piekło - wieeelka przestrzeń i ani jednej książki :(...
Użytkownik: janmamut 08.06.2008 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: no ja właściwie czytam &q... | tanayah
I w tych wszystkich książkach zdania nie zaczynały się wielką literą?
Użytkownik: tanayah 09.06.2008 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: I w tych wszystkich książ... | janmamut
:], skoro tak Ci to przeszkadza, mogę zaczynać zdania dużą. Tak się jakoś przyzwyczaiłam, że na wszelkich forach zaczynam małą (wygodnicka jestem :P).
Użytkownik: krasnal 09.06.2008 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: :], skoro tak Ci to przes... | tanayah
Zaczynaj, zaczynaj:) To forum jest wyjątkowe, a nie wszelkie:) Witamy serdecznie:)
Użytkownik: janmamut 09.06.2008 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynaj, zaczynaj:) To f... | krasnal
Pewnie, że wyjątkowe! Niektórzy nawet w przerwach w aktywności na forum potrafią (na?)pisać pracę magisterską. :-)
Użytkownik: krasnal 09.06.2008 00:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, że wyjątkowe! Nie... | janmamut
Bardzo słuszny ten pytajnik;)
Użytkownik: tanayah 09.06.2008 01:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynaj, zaczynaj:) To f... | krasnal
Dobrze, postaram się zapamiętać ;).
Użytkownik: inaise 09.06.2008 00:38 napisał(a):
Odpowiedź na: :], skoro tak Ci to przes... | tanayah
Nie jestem wygodnicka, mam jakąś idiosynkrazję do dużych liter, ale dla świętego spokoju miłego Mamuta, żeby nie musiał mi zwracać ciągle uwagi, zaczynam z dużych...;) I już prawie wszędzie kropki też stawiam. ;)))

A że nie wypowiadałam się w wątku - czytam sobie od trzeciego roku życia, nieprzerwanie. :) W przyszłym roku stuknie mi dwadzieścia lat w mojej ukochanej bibliotece dziecięcej. Do "dorosłych" zapisano mnie za poleceniem pań z sąsiedniej dziecięcej, w czwartej klasie podstawówki. :)))

I też posiadam uwagi za czytanie na lekcjach. :)

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: