Gorzej niż beznadziejna - czyli ocena 0?
Doradzono mi, abym się tu wyżaliła :) Sprawa dotyczy książek, które naszym zdaniem nie zasługują nawet na ocenę 1. Co z nimi zrobić? Doczytać i podnieść sobie ciśnienie? Nie czytać... a jak nie zmęczyć do końca to co? Oceniać czy nie oceniać? No właśnie.
Co myślicie o dodaniu oceny 0? Tylko jak nazwać coś, co nie jest nawet beznadziejne? Gniot? Porażka? Niewypał?
Czekam na rozwój wydarzeń:)