Dodany: 08.05.2011 11:13|Autor: misiak297

Maciej Grabski - Spotkanie nr 23


SPOTKANIE ZAKOŃCZONE

Maciej Grabski jest krakowianinem, historykiem sztuki, melomanem, miłośnikiem kotów, dobrych win i dobrej kuchni. Pisał wyłącznie artykuły fachowe, aż do 2009, kiedy powołał do życia Księdza Rafała. Młodziutki, przystojny proboszcz podbił nie tylko Gródek, ale również serca czytelników. Do jej fanów należy Szymon Hołownia, który mówi "To naprawdę świetna rzecz, jeśli mamy ochotę przeczytać po prostu dobrą książkę, zająć czas fajną, mądrą opowieścią" - cała jego wypowiedź dostępna jest tutaj

Powieść odniosła niewątpliwy sukces, podobnie jak jej kontynuacja. W rozmaitych recenzjach powtarzają się zachwyty nad cyklem, podkreśla się jego "dobrą aurę", optymizm, którym emanuje. Czy jednak historię o młodym proboszczu należy rozpatrywać tylko w kategoriach dobrego, przyjemnego czytadła na chandrę? Na to odpowiedzcie sobie sami podczas lektury.

Maciej Grabski jest jak dotąd autorem dwóch książek:

Ksiądz Rafał (2010)
Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy (2011)


Na stronę autora, gdzie napisał słowo o sobie można wejść tutaj

Film promujący "Księdza Rafała" można obejrzeć tutaj

Zapraszam do zadawania pytań. Maciej Grabski będzie na nie odpowiadać od 9.05.2011

Będzie też możliwość wzięcia udziału w konkursach zorganizowanych przez Macieja Grabskiego

Każde nowe pytanie zadajemy klikając dodaj komentarz. Przestrzegamy przy tym prostej zasady: 1 pytanie = 1 post

Spotkanie zakończone
Wyświetleń: 168829
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 288
Użytkownik: misiak297 08.05.2011 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Chciałbym Cię bardzo serdecznie powitać w internetowych progach Biblionetki.

Pozwolę sobie otworzyć spotkanie pierwszym pytaniem.

Skąd pomysł na powieść o perypetiach księdza? Z tego co się orientuję, to ta tematyka nie jest chyba zbyt wyeksponowana w naszej rodzimej literaturze? Ksiądz raczej jeśli już się pojawia to na drugim planie...


Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbym Cię bardzo serd... | misiak297
Witam moderatora, witam wszystkich biblionetkowiczów i bardzo dziękuję za zaproszenie do udziału w naszym spotkaniu.

Drobna kwestia organizacyjna: ustaliliśmy z moderatorem, że na czas czatu przechodzimy na "ty", choćby dla płynności konwersacji. Pytania, które pojawiły się przed sformułowaniem tej zasady były na "pan", o czym nie miałem pojęcia. Dlatego myślę, że każdy z uczestników sam zdecyduje o formie, a ja będę odpowiadał w zależności od formy pytania: albo na "ty", albo na "pan, pani". Słowem - pełna dowolność. To w tej sytuacji chyba dobra opcja. Ale do rzeczy.


Masz rację. To zaskakujące, że tak się dzieje w kraju, w którym podobno dobrze ponad osiemdziesiąt procent ludzi jest ochrzczonych, a połowa z nich w miarę regularnie chodzi do kościoła. Jeśli przyjrzeć się bliżej polskiej literaturze popularnej - mamy Grzegorczyka i jego księdza Grosera; kilka miesięcy po ukazaniu się "Księdza Rafała" pojawiły się "Polskie rekolekcje" Kobzy z księdzem biskupem Borysem "zdegradowanym" z watykańskiej synekury do polskiej diecezji. Mamy jeszcze wikarego Trzaskę u Twardocha, ale zawahałbym się przed zakwalifikowaniem tej książki do gatunku popularnego.
Do pewnego stopnia rozumiem ten brak. Bardzo ładnie ujęła kwestię recenzentka portalu WP, która pisząc o "Księdzu Rafale" zauważyła,że trudno jest ująć kwestię relacji duchowny - wspólnota nie popadając ani w pompatyczność, ani w trywializację. Być może inni autorzy byli rozważniejsi ode mnie i rozsądnie wybrali inne tematy. Ktoś ładnie powiedział, że wynalazek powstaje, gdy mądrzy mówią, że czegoś nie da się zrobić. Głupi nie wie, i... robi wynalazek. Ja nie zrobiłem wynalazku, tematów się nie wymyśla, istnieją przecież niezależnie od wszystkiego, ale mam nadzieję, że napisałem coś, co można z przyjemnością przeczytać. I to dla mnie wartość sama w sobie.
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 07:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam moderatora, witam w... | maciej_grabski
Przypomniała mi się jeszcze postać księdza Józefa Suryna z "Matki Joanny od Aniołów" Iwaszkiewicza:)
Użytkownik: agatatera 08.05.2011 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Witam Panie Macieju! :) Będę zapewne powolutku dorzucać pytania, a zaczynając od początku, to skąd wzięło się w Panu pragnienie napisania książki w ogóle?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 00:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Panie Macieju! :) B... | agatatera
To historia anegdotyczna. Znane są powszechnie dowcipy o diable, Polaku, Niemcu i Rosjaninie pokazujące rozmaitość cech narodowych. Był taki, w którym diabeł nie mógł przekonać Polaka, by ten wyskoczył bez spadochronu z samolotu, Próbował tak, i owak aż w końcu powiedział: co ja cię będę przekonywał, i tak nie potrafisz. Usłyszał oburzone: JA nie potrafię????
I stało się tak, że zostałem wmanewrowany w dość podobną sytuację. Gdy w obecności przyjaciół zdziwiłem się, że nie ma wielu powieści o księżach, bo przecież to temat jak każdy inny i dałoby się taką napisać, usłyszałem ewidentnie podpuszczające: "no to napisz. Chyba, że nie potrafisz". Problem był inny: jeżeli pisać, to dla kogoś, nie do szuflady, dlatego gdy już napisałem kilkadziesiąt stron, wysłałem tekst do "Znaku", który w jakiś sposób kojarzył mi się z tego typu tematami. Wydawnictwo zareagowało błyskawicznie i klamka zapadła, trzeba było książkę napisać.
Użytkownik: agatatera 08.05.2011 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Jak długo "dorastał" w Panu tekst pierwszej książki i czy korzystał Pan z czyjejś pomocy w pisaniu?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 00:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak długo "dorastał" w Pa... | agatatera
Przyznam, że z początku miała to być zupełnie inna powieść, inny był jej zamysł i wymowa. Napisałem w kilka dni konspekt, zacząłem konstruować fabułę i nagle przyszło otrzeźwienie. Zrozumiałem, że aby ta książka miała sens - musi być dla tych, którzy książki kupują i czytają bo lubią, nie dla mnie, czy krytyków. Może nie mam racji, ale zawsze wydawało mi się, że ktoś, kto pisze tylko po to, by zaspokoić własne ambicje, powinien pisać tylko dla siebie, bo to on jest jedynym wdzięcznym czytelnikiem tego, co napisze. Koniec końców, w kilka dni wymyśliłem całą historię, a potem zabrałem się do pracy, bo pisanie książek to naprawdę praca, i to ciężka.

Jak się domyślam, druga część pytania nie dotyczy ghostwritera, którego miałbym zatrudnić do napisania książki (a którego, rzecz jasna, nie było!), ale raczej o pomoc w faktografii, w kwestiach dotyczących realiów religijnych, czy muzycznych :) Nie, nie korzystałem z niczyjej pomocy.
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że z początku m... | maciej_grabski
Czyli po prostu poszedłeś w konwencję literatury popularnej:)

A czy mógłbyś nam zdradzić ogólnie jaki był pierwotny zamysł?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli po prostu poszedłeś... | misiak297
Pewnie tak, ale co to znaczy: literatura popularna? Przecież jest nią zarówno Harlequin, jak i "Przypadki Robinsona Cruzoe" :) Piszę o tym dlatego, że przyjęło się wrzucać do jednego worka wszystko to, czego krytycy nie zaliczą do literatury wysokiej. To uproszczenie powoduje łatwość krytykowania tego typu książek, zgodnie z zasadą popularne = prymitywne. A nie jest to takie ewidentne.

Nie wdając się w szczegóły powiem, że pierwsza wersja miała dotyczyć siedmiu grzechów głównych. Wiem, pewnie wiele osób pomyśli: oglądał "Dekalog" Kieślowskiego i powtarza niedościgły schemat. Zapewniam, że miało to być zupełnie coś innego. Ujęcie tematu było na tyle zaskakujące, że nie zdradzę go, może się jeszcze przydać.
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie tak, ale co to zna... | maciej_grabski
Ooo... ten zamysł brzmi bardzo ciekawie! Narobił...eś apetytu :D

A co do literatury popularnej - zgadzam się zdecydowanie, że zaistniała tendencja do wrzucania do tego worka tak różnych książek, że strach! A poza tym - literatura wysoka literaturą wysoką, ale większość z nas potrzebuje dobrych książek "niewysokich" i takimi według mnie są te o Księdzu Rafale. Nie będę piała z zachwytu (zrobiłam to już w recenzjach), ale jestem o tym głęboko przekonana.
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie tak, ale co to zna... | maciej_grabski
Nie chciałem, żeby moja wypowiedź jakoś zdegradowała literaturę popularną, tym bardziej, że ją lubię. Zwłaszcza dobrze napisaną. Porównanie popularne = prymitywne sprawdza się, ale rzeczywiście nie zawsze.

W takim razie czekam z niecierpliwością na kolejną książkę:)
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chciałem, żeby moja w... | misiak297
Czasem wydaje mi się, że istnieją dwie granice dojrzałości czytelniczej. Pierwsza jest gdzieś w okolicach gimnazjum/liceum, gdy nie wstydzimy się wracać do bajek widząc w nich zupełnie coś innego niż wtedy, gdy byliśmy dziećmi. Drugą, ostateczną, jest dopuszczenie do siebie literatury popularnej i przyznawanie się do tego bez wstydu. Jest też etap pośredni, który jako żywo przypomina mi słynna anegdotę o tym, jak Immanuel Kant w swoje siedemdziesiąte urodziny po raz pierwszy zaznał przyjemności cielesnej z kobietą. Gdy przy wyjściu z domu publicznego otoczyli go studenci, którzy złożyli się na tę przyjemność swego mistrza, Kant rzekł: Rzecz sama w sobie przyjemna... - po czym szybko dodał: tylko te ruchy niegodne filozofa... :)
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem wydaje mi się, że ... | maciej_grabski
Masz rację, czytanie literatury popularnej nie jest żadnym grzechem ani powodem do wstydu. Fakt, że zwykle jest ona prostsza, mniej wymagająca i tu zdarzają się prawdziwe gnioty (vide: "Dom nad rozlewiskiem" Małgorzaty Kalicińskiej). Jednak twierdzę, że również literatura popularna jest człowiekowi potrzebna. Nie można żyć samym Balzakiem. Czasami są okresy w życiu, kiedy potrzebujemy odetchnąć, a może poczytać coś optymistycznego. Dla mnie taką powieścią - bardzo ciepłą i optymistyczną - jest "Ksiądz Rafał" i jego kontynuacja. Czytając miałem luźne skojarzenie ze "Smażonymi zielonymi pomidorami" - moim czytadłem na chandrę. Wiem, że "Ksiądz Rafał" stał się czytadłem na chandrę wielu ludzi (widzę to po opiniach na bnetce, jak również po recenzjach w internecie). Czy taki był Twój zamysł? Czy to nie jest krzywdzące, sprowadzać Twoją powieść do przyjemnego czytadła?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, czytanie lite... | misiak297
O Kalicińskiej trudno mi się wypowiadać, nie czytałem. Zastanawia mnie tylko to, że sprzedała ponad milion egzemplarzy swoich książek, czyli dotarła w jakiś sposób do ludzi, którzy książek nie kupują i nie czytają.

Swoim pytaniem wywołujesz mnóstwo tematów. Odpowiem więc najpierw dosłownie, a potem... pewnie dopytasz mnie Ty, lub inni czytelnicy. To, że przeróżni ludzie, w kilku pokoleniach, o rozmaitym wykształceniu i wrażliwości chcą czytać te książki - jest dla mnie niezwykle ważne. Jeżeli wywołują w nich uczucia inne niż chęć ciśnięcia książką przez pokój - jeszcze ważniejsze. Nie drażni mnie, gdy ktoś mówi, że "Rafał" to przyjemne czytadło, bo też nie jest moją rolą bycie wieszczem. Staram się pisać prostym, lecz nie prymitywnym językiem o rzeczach prostych, ale zarazem najważniejszych. Chcę wywołać uśmiech a nie zmusić do rechotu. Myślę, że tak powinno być. Ale za tym wszystkim coś się jeszcze kryje.

Powiem dwa słowa o wrażeniach przekazanych mi przez niektórych czytelników. Otóż okazuje się, że im bardziej wychodzą w czytaniu poza dosłowne rozumienie rozmaitych wątków, tym jest ciekawiej. Zauważają tropy, których nie widzieli wcześniej, zastanawiają się nad tym, co nie jest powiedziane wprost. Przy drugim czy trzecim podejściu zaczynają dostrzegać sprawy coraz trudniejsze, potworne wręcz, które kłębią się gdzieś pod na pozór idyllicznym, optymistycznym obrazkiem.

Stefan Kisielewski opowiadał kiedyś o swoim ukochanym profesorze, wspaniałym pianiście Jerzym Lefeldzie, człowieku pogodnym i cierpliwym. W którymś z felietonów wspomniał o tym, jak to spotkał na spacerze tego radosnego, ledwie kuśtykającego starszego pana o lasce, który w toku rozmowy z anielskim uśmiechem tłumaczył, że idzie powoli bo bardzo go boli noga. To jest właśnie sedno tych książek i taki właśnie był zamysł. Zamysł sprowadzający się do napisania książki o ludziach, którzy mają problemy, którzy być może ukrywają rozmaite rzeczy, ale nie nawykli do tego, by trąbić o tym na lewo, i prawo, jak to jest w dzisiejszych czasach w modzie.

Wiadomo, zło jest zdecydowanie atrakcyjniejsze. Zapewniam, bardzo łatwo byłoby wymiętolić pierwszoplanowych bohaterów, wpuścić ich w ewidentną sytuację konfliktu tragicznego i mieć wątpliwą satysfakcję z ich nieuchronnego upadku. Przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat robiło to już tyle osób, że gdy czegoś takiego nie widać - krytyk czuje wyraźne oburzenie, choćby w zamiarze autora nie było napisanie tragedii. Z tym trzeba się zwyczajnie pogodzić.
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: O Kalicińskiej trudno mi ... | maciej_grabski
Dobrze, nie oczekuję jakiejś deklaracji co do tfu-rczości pani Kalicińskiej, dałem tylko wyraz własnemu oburzeniu, że taki gniot (moim zdaniem) zdołał się tak sprzedać i doczekać ekranizacji. A swoją drogą, czy są realne projekty zekranizowania Twojej książki?:)

Ojojoj, jakiś krytyk musiał Ci zaleźć za skórę (mam nadzieję, że to nie ten z Literadaru:D).

W sumie taka wersja księdza Rafała, o której piszesz też byłaby dla mnie interesująca. Co byś powiedział o tak zwanym fan-fiku swojego cyklu?:) Jeżycjada na przykład się doczekała. Nie mówiąc już o Harrym Potterze.
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, nie oczekuję jaki... | misiak297
Fan-fik? Wiem, że mogę poszukać w necie, ale może ktoś jeszcze nie będzie znał pojęcia, to zaoszczędzę szukania :)
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Fan-fik? Wiem, że mogę po... | agatatera
Z tego co wiem, to jest od fan-fiction, czyli kiedy fani piszą alternatywne historie w swoim ulubionym cyklu:)
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co wiem, to jest o... | misiak297
Dzięki :) I znowu jestem ułamek mądrzejszą Engą :)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, nie oczekuję jaki... | misiak297
Trudno powiedzieć czy są realne, jeżeli ktoś będzie miał fantazję i spore pieniądze - kto wie?

Od razu mówię, literadarowy krytyk nie napisał niczego złego o "Rafale". raczej żałował, że nie zrobiłem z niego czegoś więcej. Zresztą nie znam jednoznacznie negatywnych recenzji. Krytyka literacka wobec tego typu literatury jest raczej bezradna, chyba, że ktoś wzniesie się ponad uprzedzenia i zastosuje odpowiednie narzędzia. Idealnym przykładem była recenzentka WP, krytyczka literacka i pisarka, która zabrała się do "Księdza Rafała" naprawdę profesjonalnie, biorąc pod uwagę i gatunek, i konwencję. A tak prosto byłoby przecież powiedzieć: błahostka o księdzu i parafianach, literatura brukowa :)

Jakoś nie przepadam za fan-fikami i mam nadzieję, że przynajmniej na razie nikt się za to nie będzie zabierał. Zbyt przywiązałem się do Rafała by obserwować ich perypetie, których sam nie wymyśliłem :)
Użytkownik: tynulec 09.05.2011 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: O Kalicińskiej trudno mi ... | maciej_grabski
Ja w wielu momentach bardzo się wzruszyłam, bo wydaje mi się, że swoją książką wyrażasz tęsknotę za opisanym przez siebie kapłaństwem. Bezinteresowność, dobro, wyzbycie się wszystkiego i działanie tylko z myślą o drugim człowieku to bardzo trudne w dzisiejszym świecie i rzadko widoczne u księży. Łzy płynęły mi po policzkach, gdy czytałam historię Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Wydawało mi się, że doskonale rozumiem organistę i jego wzruszenie z powodu doświadczonego dobra, którego się nie spodziewał!
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 23:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w wielu momentach bard... | tynulec
O tak, te sceny z Antonim były niezmiernie wzruszające! Albo ta "demonstracja" całej wsi pod plebanią. No i zaproponowanie nauki gry małemu zdolnemu chłopaczkowi. A francuski kapłan z "Pierogi ruskie - dobrze, ruskie - niedobrze"? Miodzio! Jeżeli się pomyliłam w cytacie, to przepraszam, z pamięci :)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak, te sceny z Antonim... | agatatera
Trochę inaczej, ale sens pozostał :)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w wielu momentach bard... | tynulec
Coś w tym jest. Pamiętam, w zeszłym roku na Dniach Tischnerowskich słuchałem pięknego odczytu księdza profesora Tomasa Halika, w której wychodząc od relacji kapłan-wierni, sformułował niezwykle kuszącą wizję kościoła służebnego, trochę takiego, jak wspólnoty pierwszych wieków chrześcijaństwa. Myślałem sobie wtedy, że właśnie takim księdzem mógłby być Rafał. A że było to ledwie kilka dni po premierze - dostałem nagle jakiś punkt odniesienia, niezwykle użyteczny w wywiadach :)

Naprawdę szanuję i podziwiam takie wzruszenia, bo są prawdziwe. Tak, jak prawdziwe jest dobro w opisywanych sytuacjach :)
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś w tym jest. Pamiętam,... | maciej_grabski
Ja też się wzruszyłem przy scenie ujęcia się parafian za proboszczem - ale mnie łatwo wzruszyć. Natomiast żałuję, że takich księży jak ksiądz Rafał jest tak mało. Osobiście z księżmi mam jak najgorsze skojarzenia.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też się wzruszyłem prz... | misiak297
Niestety, tak bywa. Kiedyś Tischner powiedział - czego wielu hierarchów nie mogło mu długo wybaczyć - że jeszcze nie spotkał człowieka, który straciłby wiarę z powodu lokalnego sekretarza partyjnego, ale wiele razy spotykał takich, którzy stracili ją z powodu własnego proboszcza. Z kontekstu wynikało, że chodziło o wiarę w Kościół, ale o tym jakoś wszyscy zapomnieli. Z drugiej strony sakrament jest godny, nawet sprawowany rękami niegodnymi. Rozumieją to doskonale górale, którzy potrafią od ostatnich krytykować swojego duchownego, ale na mszę wszyscy przyjdą i do sakramentów przystąpią. To naprawdę bardzo trudne.
Pewnie, chciałoby się, żeby ksiądz był... no właśnie, jaki? Nie wiadomo, okazuje się, że każdy ma jakąś swoją wizję księdza. To, co przyciąga jednych może odstręczać innych. I bądź tu mądry, człowieku...
Najgorsze jest jednak to, że czasami wydaje się, że Kościół przywykł do myślenia w kategoriach statystycznych według schematu: jeżeli w społeczeństwie jest ileś procent alkoholików, to wśród księży też powinno być tyle samo. Podobnie ze wszystkimi grzechami głównymi, a nawet takimi potwornościami, jak pedofilia. Rozumowanie jest w oczywisty sposób błędne, przecież nie uwzględnia preselekcji i formacji seminaryjnej która powinna jednak jakoś odsiać takich, którzy się nie nadają do kapłaństwa. Prawdziwe powołanie trafia się jednak naprawdę rzadko.
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 08:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, tak bywa. Kiedy... | maciej_grabski
Rzeczywiście tak jest z tymi statystykami? Nigdy się z tym nie spotkałem.
Jak myślisz, dlaczego jest tyle wierzących-niepraktykujących w Polsce? Albo raczej, co musiałoby się stać, żeby ludzie znów zaczęli napływać do Kościoła?
Użytkownik: agatatera 10.05.2011 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście tak jest z t... | misiak297
Ja wręcz napiszę: niewierzących i niepraktykujących, tylko "schowanych" pod szyldem, bo zostali ochrzczeni, poszli do bierzmowania itp. A niektórym się wręcz zdarza pójść na mszę "bo tak wypada" albo "jest to spotkanie społeczne".

Ja bardzo, bardzo niewielu spotkałam księży, którzy byliby chociaż trochę podobni do Rafała. Ale Maciej ma rację - kto to jest idealny kapłan? Dla mnie będzie się przecież charakteryzował zupełnie czym innym niż dla wielu innych ludzi. Chociaż myślę, że takie elementarne cechy jak: dobro, ale i stanowczość, przede wszystkim mocna wiara, również zrozumienie i otwartość na ludzi, byłyby czymś fajnym dla większości.

A te statystyki, które Maciej wymienia są przerażające, bo faktycznie powołanie i seminarium powinny gwarantować jakąś ich modyfikację, pozytywną modyfikację.

Jeżeli piszę bez składu i ładu - przepraszam, jestem przed pierwszą kawą ;)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wręcz napiszę: niewier... | agatatera
Pomarzyć można, ale zdarzają się wyjątki, duchowni którzy łączą w sobie wiarę i wiedzę; formację duchową i intelekt wysokiej próby. Tacy nie boją się rozmawiać ani z ludźmi prostymi, ani z intelektualistami. Kto pamięta księdza profesora Tischnera? pewnie bardzo wiele osób.
Pisząc posty upraszczam z konieczności zagadnienie, bo przecież trudno napisać szybko, spójnie i wyczerpująco o sprawach, o których dyskutuje się od dziesięcioleci. Zacznę chyba zaznaczać tylko tematy, bo jest tego zdecydowanie za dużo. Na przykład dwa katolicyzmy: ludowy, spod znaku prymasa Wyszyńskiego i intelektualny, metropolity Wojtyły, nim jeszcze został papieżem. Każdy był dobry w swoim czasie i na swój sposób. Katolicyzm ludowy był potrzebny, ba, konieczny w okresie komunizmu. Gdy komunizm upadł - Kościół stanął przed zupełnie innymi wyzwaniami, z których najistotniejsze było publiczne odpowiedzenie na pytanie PO CO to wszystko robić i DLACZEGO wierzyć. Łatwo, ale niebezpiecznie jest mówić: Kościół trwa już dwa tysiące lat i ma się dobrze, więc będzie tak dalej.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście tak jest z t... | misiak297
To nie sprawa statystyk, ale usprawiedliwiających wypowiedzi niektórych hierarchów sprowadzających rzecz do takiego właśnie schematu. Natomiast co do wierzących - niepraktykujących, trudno chyba na to jednoznacznie odpowiedzieć, bo ile osób, tyle przyczyn. Mogę powiedzieć o tym, co mnie najbardziej boli. Jeżeli idę do kościoła i słyszę kazanie, które trwa pół godziny a w którym nie mogę odnaleźć niczego, co choćby odlegle nawiązywałoby do mojej wiary - to coś jest nie tak.
Napisałem w innym poście, że problemem jest to, że każdy oczekuje czegoś innego. To oczywiste, przecież dlatego mamy duszpasterstwa przypisane do grup zawodowych. Ale nie godzę się na sytuację w której ludzie gorzej wykształceni, coraz bardziej odsuwani od głównego nurtu życia, pozbawieni perspektyw, są utrwalani w swoich stereotypach myślenia przez równie słabo wykształconych księży. To najprostsza droga: dawać ludziom takich księży, jakich bez wysiłku zrozumieją. A przecież chyba powinno być inaczej: ludzie powinni być podnoszeni, powinni się doskonalić, a nie pogrążać się w samousprawiedliwianiu.
Od dawna mówi się o kryzysie intelektualnym w polskim kościele. Nie mnie diagnozować zjawisko i szukać remedium, ale jedno jest pewne: świat się zmienia i zmieniają się ludzie. Nie wystarczy powiedzieć im: macie wierzyć, chodzić do kościoła, dawać na tacę, przystępować do sakramentów, a o resztę martwimy się my, duchowni. A gdzie świadomość, że Kościół to wspólnota wiernych?
No i sprawa ewidentna, ale warto ją powtarzać. Każdy, kto wychowuje dzieci wie, jak ważny jest przykład. Taki codzienny, zwykły. Jeżeli tłumaczymy dzieciom: nie mów brzydkich wyrazów, a dzieci łapią nas codziennie na przeklinaniu, to czy nasze pouczenia będą miały jakikolwiek sens? Dotyczy to wszystkich, którzy uczą, lub przewodzą. Może dlatego dla Rafała pieniądze nie mają znaczenia. Mało, wstydziłby się mieć ich więcej, gdy nie mają ich również jego bliscy.
Nie wspomniałem o wielu sprawach - na przykład o tym, jak niedostępne pojęciowo jest dla dzieci to, co wpaja im się jako regułki na religii w toku przygotowaniu do Pierwszej Komunii. Rodzice wychodzą nieraz ze skóry by wytłumaczyć im co stoi za tymi regułkami, ale sami nie są w stanie tego zrobić. No i wyrasta kolejne pokolenie dla których religia jest tylko pewną formą, niezrozumiałą, którą łatwo będzie odrzucić gdy dorosną...
Użytkownik: agra1 10.05.2011 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie sprawa statystyk, ... | maciej_grabski
Właśnie, lekcje religii... dlatego tak zachwycił mnie Rafał grający dzieciakom Misia Uszatka i rozmawiający z nimi o poważnych sprawach zrozumiałym językiem - np. o skarżeniu.

To chyba ksiądz Twardowski w swoim Niecodzienniku pisał o jakimś stareńkim księdzu profesorze teologii, który został przysłany na zastępstwo na katechezę do maluchów i tłumaczył im: Pamiętajcie, kochane dzieci, Bóg jest transcendentny.....

mam poczucie, zę wprowadzenie religii do szkół bardzo zaszkodziło jakości nauczania - nie ma praktycznie żadnej kontroli nad tym, co opowiada katecheta. I oczywiście, zdarzają sie znakomici. Ale też są tacy, których do szkoły nie należy wpuszczać nawet w celu konserwacji powierzchni płaskich, a nie tylko nauczania...
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, lekcje religii..... | agra1
Na pewno zaszkodziło. Natomiast te formułki, które są do wyuczenia się na pamięć w przedkomunijnej edukacji - to jakiś koszmar. Trochę jak z transcendencją, z tej smakowitej anegdotki. Sam nie wiem z czego to wynika. Zresztą to jakaś ogólna praktyka. Podobno autentyczna scena z pierwszego roku jednego z kierunków przyrodniczych, na którym wymagano dwóch semestrów matematyki: Wykładowca: Wzór na pole koła! Student: pi er kwadrat! wykładowca: dobrze, a co to jest pi? Student: No, trzy i czternaście. Wykładowca: dobrze, ale skąd to wiadomo? Student: No, tak napisali w książce. Wykładowca: A to się jakoś liczy? Student: NIE, BO TO JEST STAŁA... ;)
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że z początku m... | maciej_grabski
Nie korzystałeś z niczyjej pomocy - a jednak Twoja wiedza w zakresie Kościoła jest imponująca. (zwracał na to uwagę Szymon Hołownia). Jak to możliwe? W Twoim szkicu biograficznym ze skrzydełka nie dopatrzyłem się żadnych powiązań, które usprawiedliwiałyby stan Twojej wiedzy w tym zakresie.
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie korzystałeś z niczyje... | misiak297
Ukradłeś mi pytanie ;p A już na serio - bardzo mnie interesuje odpowiedź!
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 10:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie korzystałeś z niczyje... | misiak297
Każdy historyk sztuki ma z konieczności sporą wiedzę dotyczącą Kościoła. Może bardziej aspektów teologicznych, materialnych i kulturowych niż czysto instytucjonalnych, ale zawsze. Gdy do tego dodać poziom wiedzy osoby, która lubi wiedzieć w czym uczestniczy wchodząc na nabożeństwo do kościoła - otrzymasz mniej więcej to, co pojawia się w "Księdzu Rafale". Ewentualne nadwyżki wynikają z tego, że po prostu lubię wiedzieć rozmaite rzeczy, a jeśli nie wiem - muszę się dowiedzieć, taki imperatyw :)
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy historyk sztuki ma ... | maciej_grabski
Podzielę się małą anegdotką :) Gdy wczoraj opowiadałam mojej Mamie (która, jest również wielbicielką Księdza Rafała i Gródka, pierwszy tom pochłonęła w jeden wieczór), że jest taka i taka rozmowa na Biblionetce, że tak sobie dyskutujemy i że na przykład była mowa o pomocy w opisywaniu kościelnych realiów, to ona autorytatywnie stwierdziła, że na pewno sam jesteś księdzem i dlatego piszesz pod pseudonimem :D Że to nie jest możliwe, żebyś tak dobrze o wszystkim wiedział bez bycia wewnątrz struktury :D
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Podzielę się małą anegdot... | agatatera
O, to ładne :) może napiszę sagę o księdzu Macieju? taką, która podobałaby sie nawet Misiakowi: o tragicznym losie księdza, który z miłości do parafianki zrzucił sutannę i pisze książki o dobrych księżach, żeby zdusić w sobie wyrzuty sumienia :) Ale nic z tych rzeczy, nie mam za sobą nawet cienia duchownej przeszłości. Ukłony dla Mamy! :)
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to ładne :) może napis... | maciej_grabski
Cóż za wizja! :D Dziękuję, przekażę.
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to ładne :) może napis... | maciej_grabski
O tak, ja chcę taką sagę:) Pozwól mi być pierwszym recenzentem:D
Użytkownik: agatatera 08.05.2011 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Czy miał Pan wzór podobnego kapłana? Czy jednak Ksiądz Rafał jest tworem wyobraźni?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 00:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy miał Pan wzór podobne... | agatatera
Postać księdza Rafała jest absolutnie fikcyjna, wymyśliłem ją, podobnie jak niemal wszystkie, zupełnie od podstaw. Zresztą nie słyszałem o żadnym księdzu, który byłby wybitnym organistą. Inna sprawa, że muzykowanie w tym środowisku nie jest chyba aż taką rzadkością. Przykład idzie z góry, podobno papież Benedykt był kiedyś całkiem przyzwoitym pianistą :)
Użytkownik: epikur 08.05.2011 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Bałbym się przeczytać Pana książkę. Zazwyczaj nie kieruję się stereotypami, ale mam wrażenie, że lektura "Księdza Rafała" wiązałaby się z niezbyt przyjemnymi odczuciami. Po przeczytaniu recenzji przychodzi mi na myśl dość "cukierkowata" powieść z happy endem. Coś na kształt kolejnego odcinka popularnej telenoweli, gdzie wszystko toczy się według utartych schematów. Nie czytam za często nowości literackich, ale nie wydaje mi się, aby poziom literatury, która obecnie jest prezentowany, był bardzo wysoki. I obawiam się, że po lekturze "Księdza Rafała", nic nie zmieni się w tej kwestii...

Biblionetka jest serwisem rekomendującym książki, ale jest także miejscem, gdzie możemy zrazić się do pewnych książek już na etapie recenzji. I ja niestety zraziłem się do Pana dzieł. Wiem, że to może i niesprawiedliwe, a krytyka jest niekonstruktywna, ale takie jest moje zdanie.

Nie zadaję Panu pytania, chciałem jedynie podzielić się swoją opinią. Pozdrawiam. :)
Użytkownik: agatatera 08.05.2011 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Bałbym się przeczytać Pan... | epikur
Hurlinie - a może warto byłoby pójść do księgarni i podczytać chociaż kilka stron zanim potwierdzisz aż tak mocną opinię?

Dla mnie obydwie książki są ciągle - mimo tego, że upłynęło już kilka miesięcy od rozpoczęcia roku - w top5 na 2011 rok. No, ale to mój gust i moje potrzeby. Tylko przykro mi, że odrzucasz książkę nawet przed spróbowaniem odrobiny :( Możesz też pogadać z Misiakiem i Joyem - wiem, że przeczytali pierwszą część i ich opinie były pozytywne - zachwyt i dobra książka. Podaję ich jako przykład do konsultacji, bo są płci męskiej ;)
Użytkownik: maramara 08.05.2011 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bałbym się przeczytać Pan... | epikur
A może jednak ustosunkuje się Pan do tej wypowiedzi? Bo jestem rozdarta i mam wrażenie, że zestawienie "niekonstruktywnej krytyki" Hurlina i Pańskiej na nią odpowiedzi pomogłoby mi określić się jakoś względem książki, do przeczytania której radosne recenzje nie zdołały mnie jeszcze przekonać...

Często zdarza się tak, że recenzje lekce sobie ważę i dopiero dziękujący za nie lub polemizujący z nimi autor popycha mnie do zapoznania się z recenzowanym dziełem :) I bynajmniej nie idzie tu o autoreklamę.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 01:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bałbym się przeczytać Pan... | epikur
Bardzo dziękuję za opinię. Wyznam szczerze, że nie jestem w stanie określić kryteriów ustalania poziomu współczesnej literatury, to zadanie dla teoretyków i krytyków.
Criticus to po łacinie ktoś, kto osądza. Ja nie mogę być sędzią we własnej sprawie, lecz jest oczywiste, że osądzać ma prawo absolutnie każdy, i każdy robi to według własnych kryteriów. Kłopot w tym, że nie możemy wiedzieć czyje kryteria są bliskie naszym. Społeczności rozwiązują tę sprawę przez instytucję autorytetów. Jeżeli kogoś szanujemy i akceptujemy - jesteśmy bardziej skłonni zawierzyć jego opiniom, niż opiniom ludzi o których nie wiemy nic. No i zaczyna się kolejny problem, bo przecież autorytet nie gwarantuje kompetencji.

Doskonale rozumiem Pana obawy, i wcale mnie nie dziwią: dotyczą bowiem nie tego, jaka jest książka, tylko dlaczego się podoba recenzentom. Tyle tylko, że szansę na własną opinię będzie Pan miał tylko wtedy, gdy sam Pan przeczyta te ksiązki. Trochę żartem powiem, że gdyby brać dosłownie Pana rozumowanie, można by było zupełnie przestać czytać. Bo tak: jeśli wszyscy mówią, że jest dobra, fajna, ciepła - to źle, bo pewnie cukierkowa i mdła. Jeśli wszyscy mówią, że zła i ponura - to co: czytać, czy nie czytać, skoro zła i ponura? A ograniczać się do książek kontrowersyjnych, to chyba nienajlepsze rozwiązanie.

A teraz żarty na bok. Nie zachęcę Pana do przeczytania książek, zresztą nie jest to moją rolą. Powiem tylko, że często wyszukujemy w ksiązkach to, co chcemy w nich znaleźć, czego potrzebujemy lub to, co uważamy za najważniejsze. Te dwie książki, które napisałem są kawałkiem życia. Być może ci, którzy recenzowali je w sposób o którym Pan pisze - poszukiwali w nich ciepła i spokoju - i nie zawiedli się. Ci, którzy znają obie książki potwierdzą, że można w nich znaleźć również ludzkie dramaty, zło i zbrodnie, czasem ledwo zasugerowane, czasem opisane wprost. Nie potrafię natomiast usprawiedliwiać się z tego, że gdy złamię nogę, nie będę opowiadał wszystkim: złamałem nogę, żebyście wiedzieli, jak cierpiałem, w dodatku będę przez trzy tygodnie chodził o kulach!... lecz powiem: wyobraźcie sobie, miałem sytuację jak ze slapstickowej komedii: szedłem sobie ulicą i pośliżgnąłem się na
skórce od banana. Możecie mi się podpisać na gipsie :)
Użytkownik: KrzysiekJoy 08.05.2011 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Witam Panie Macieju. Z ogromną przyjemnością przeczytałem napisane przez Pana książki o proboszczu z Gródka. Dziękuję.

Agnieszka już Pana zapytała, czy był jakiś pierwowzór księdza Rafała.
Ja chciałbym zapytać się o kwestie muzyczne. Czy poznał Pan osobiście jakiegoś wychowanka Salezjańskiej Szkoły Organistów z Przemyśla? W Pana książce ksiądz Rafał i jego organista grają utwory Bacha, i innych, kompozytorów muzyki organowej, których niestety nie wynotowałem. Czy lubi Pan taką muzykę? Czy ktoś Panu pomagał w doborze repertuaru, który pojawia się w pana dylogii?

Nie zastosowałem się do zaleceń: jedno pytanie = jeden post, ale rozdzielenie tych pytań, na osobne posty, spowodowałoby chyba większy galimatias. :)
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 01:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Panie Macieju. Z og... | KrzysiekJoy
Bardzo dziękuję za dobre słowo. Osobiście nie poznałem żadnego z wychowanków, ale wiem, jakim niezwykłym zjawiskiem była w swoich czasach ta szkoła. Z jednej strony - miała kształcić rzemieślników instrumentu, była rodzajem szkoły zawodowej w której uczono nie tylko muzyki, ale i ogrodnictwa, czy pszczelarstwa. Z drugiej - od początku cieszyła się niezwykłą renomą i jej ukończenie dawało łatwość zatrudnienia. A do tego jakimś dziwnym trafem przechodzili przez nią niejednokrotnie bardzo utalentowani ludzie, którzy później lądowali w wyższych szkołach muzycznych i dawali sobie doskonale radę.

Bardzo lubię muzykę i znam się na niej trochę. Wprawdzie gram na poziomie zbliżonym do Michasia z "Niespokojnych czasów", ale potrafię całkiem sprawnie odróżniać dobre od złego, zwłaszcza w muzyce barokowej. Być może gdyby nie mój charakter, którego cechy wykluczają poświęcenie się w całości tylko jednej rzeczy, mógłbym kiedyś myśleć o zawodowym muzykowaniu. A co do repertuaru - stworzyłem go sam, wybrałem te utwory, które jakoś pasowały mi do atmosfery i sytuacji. Jeśli lubi Pan muzykę organową - proszę spróbować posłuchać sobie tej fantazji chorałowej, którą Antoni przywitał nowego proboszcza, na pewno znajdzie Pan ją na youtube, najlepiej w wykonaniu Hansa Fagiusa, i wyobrazić sobie całą tę scenę :)
Użytkownik: KrzysiekJoy 09.05.2011 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za dobre ... | maciej_grabski
Dziękuję.
Gdy byłem ministrantem, nasz organista był po tej, przemyskiej szkole. Pewnie już nie żyje, ale pamiętam go jako takiego samego fascynata jakim jest Antoni. Ja, nie znam się na muzyce organowej, ale w swojej płytotece posiadam Bacha, którego sporadycznie słucham. Często mam tak, że odsłuchuję wymienianych w czytanej książce utworów. Presley'a po lekturze "Księdza Rafała" również wrzuciłem do odtwarzacza.
Między śmiercią Presley'a a Lennona jest różnica trzech lat. Czy nie chodziło Ci po głowie tak pokierować akcją, aby Rafał mszę intencyjną odprawił za Lennona, a nie za Presley'a?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Gdy byłem mini... | KrzysiekJoy
Prawda, Lennon zginął w grudniu 1980. Presley był jednak konieczny z dwóch powodów. Po pierwsze - i najważniejsze - założyłem z góry czas akcji pierwszej części, więc Lennon mi się w nim zwyczajnie nie mieścił. A po drugie - kto mógłby dać na mszę za Lennona? Przy Presleyu sprawa była jasna - te kobiety, które za czasów jego świetności były nastolatkami i kochały się w nim na zabój, a teraz, przekraczając znacząco czterdziestkę przypominają sobie tamte piękne czasy. Beatlemania jest o przeszło dekadę późniejsza. Musiałem też pamiętać, że zupełnie inaczej odbierano na wsi Presleya niż Beatlesów. Przyznam, że sprawdzenie tego zajęło mi sporo czasu.
Oczywiście, mogłem umieścić taką scenę również w drugiej części, ale chyba byłby to zgrzyt. Dobry pomysł powinien być użyty tylko raz, powtórka może być denerwująca.
Użytkownik: KrzysiekJoy 09.05.2011 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda, Lennon zginął w g... | maciej_grabski
Oczywiście, że odgrzewany kotlet byłby niesmaczny. A tak żartobliwie mówiąc, to za mszę mogłaby dać kawalerka, z Koconiem na czele, aby zaimponować Mai.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że odgrzewany... | KrzysiekJoy
Maja była chyba na Beatlesów trochę za młoda. Podejrzewam jej raczej o słuchanie Pink Floyd, ale nie pytałem jej o to nigdy :)
Użytkownik: margines 09.05.2011 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Witam pana serdecznie

Na forum spotkaniowym będę chyba tylko czytającym (za to BACZNIE czytającym) wszystkie wypowiedzi, bo w żadną zażartą dyskusję na tematy dotyczące historii księdza Rafała nie mogę wdać się, bo po prostu nie miałem okazji przeczytać tychże książek.
Że warto to mam zapewnienie i to samego moderatora tego spotkania, czekam tylko na "wolną chwilę";]
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam pana serdecznie ... | margines
Bardzo dziękuję, wierzę, że się Pan nie zawiedzie. Liczę też na to, że będzie Pan miał okazję do zabrania głosu, spodziewam się, że w naszej rozmowie pojawią się wątki wykraczające poza treść książek. Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik: margines 09.05.2011 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję, wierzę, ... | maciej_grabski
No, nie pan, nie pan;]!
Jak ja się... staro poczułem:P!
A przecież obaj jesteśmy młodzi! Może tylko trochę starsi od m297, ale... mówi się trudno:P
Właśnie chciałem spytać o coś, zupełnie "z innej bajki" - jak pan to nazwał wykraczające totalnie może nie poza treść książek wszelakich, ale poza historię ks. Rafała akurat tak; czyli o inną historię, ale nie wiem czy więcej szczegółów, a dokładniej opis "o co chodzi" podać tutaj otwarcie, przysłonić "paplą" czy w wiadomości prywatnej do bohatera spotkania, żeby czytającym forum nie zdradzić za wielu szczegółów, żeby nie było "spojlerów"?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie pan, nie pan;]! ... | margines
Pytaj otwarcie, zobaczymy :)
Użytkownik: margines 09.05.2011 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytaj otwarcie, zobaczymy... | maciej_grabski
"Zobaczymy"? Ale potem o już będzie "po ptokach", bo na bnetce nie ma możliwości edycji wpisów, ale... mówi się trudno;]
Chciałem spytać o rzecz chyba kompletnie odbiegającą od tych dwu książek, mianowicie o książkę, którą czytałem jakoś cztery lata temu chyba jak nie dawniej, ale nie wiem czy nie popełnię tu totalnej GAFY, bo kompletnie nie pamiętam jej tytułu ani czy... czy to była powieść pana autorstwa, ale CHYBA TAK:)
Bodajże to było współautorstwo dwu osób.
Pożyczyłem tę książkę przez wypożyczalnię międzybiblioteczną, (z Lubina albo bodajże Głogowa), przy oddawaniu załączyłem list z podziękowaniem, ale nie mam możliwości sprawdzenia jej tytułu ani właśnie autorstwa, a naprawdę nie mogę przypomnieć sobie tego.
"Jedyne", co pamiętam to niesamowite salwy śmiechu, skręt kiszek i przeogromny sentyment do miejsca akcji książki. No i rzecz jasna doskonale pamiętam o czym była ta książka, powieść komiczno-histeryczno-powiedzmy kryminalna:)
Pisać tu dalej?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "Zobaczymy"? Ale potem o ... | margines
Nie, nie, to nie ja napisałem, zdecydowanie. Chociaż to może niezły pomysł, żeby napisać naprawdę zabawną książkę :)
Użytkownik: tynulec 09.05.2011 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Serdecznie witam!

W notatkach o Tobie pojawia się informacja, że jesteś miłośnikiem kotów. Obdarzyłeś księdza Rafała kotem, który boi się innych ludzi. Sama miałam kiedyś takiego kota, który był najzwyczajniej dziki, a może źle traktowany przez poprzedniego właściciela. Długo trwało zanim go oswoiliśmy i przestał się nas bać. Jednak wszystkich innych, a więc nie domowników, omijał szerokim łukiem.

Ludzie różne rzeczy mówią o kotach, że fałszywe i niewierne. Moje doświadczenie z kotami jest zupełnie inne. Uwielbiam te zwierzęta i myślę, że dają więcej ciepła niż pies:) Kot zwinięty w kłębek na kolanach, chyba nie ma lepszego wyrazu przywiązania się do człowieka:)

A jak to wygląda u Ciebie. Czy Dziki z Twoich książek, to "skóra zdjęta" z Twojego ulubieńca (jeśli takiego masz)?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Serdecznie witam! W no... | tynulec
Uwielbiam koty i blisko mi do wiekopomnego stwierdzenia Jerzego Pilcha, który w jednej ze swoich książek napisał, że koty to jedyne, co tak naprawdę i do końca się Panu Bogu udało. Sam nie mam kota, albo raczej żaden kot mnie nie ma. Kiedyś na pewno dam się jakiemuś kotu przygarnąć, ale na razie prowadzę dość nieregularny i wyjazdowy tryb życia, co nie jest dobre dla utrzymania odpowiednich wzajemnych relacji.

Dzikiego wymyśliłem, ale jak na pewno zauważyłaś, jest on kwintesencją kotowatości. Miłośnicy kotów których znam i którzy czytali moje książki, również potwierdzają, że ten kot jest tak koci, jak to tylko możliwe. I o to właśnie chodziło :)
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam koty i blisko m... | maciej_grabski
Dziki ma charakter bardzo zbliżony do naszego kota - też akceptuje nas i wybrane osoby, a od reszty ucieka :) Tylko nasz jest chyba bardziej pieszczochowaty ;)

Skąd pomysł na księdza "gdającego" ze zwierzętami?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziki ma charakter bardzo... | agatatera
Sam nie wiem, może to przez jakieś franciszkańskie skojarzenia? Zaznaczam od razu, że nie wiem również, czy ksiądz Rafał rzeczywiście jest "mówiącym do zwierząt", on sam nie jest przecież do tego specjalnie przekonany i w paru momentach daje temu wyraz. W każdym razie miejscowi w to święcie wierzą, a ta wiara połączona ze sceptycyzmem Rafała w tej kwestii chyba ładnie wkomponowała się w całość opowieści.

Użytkownik: agatatera 09.05.2011 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Sam nie wiem, może to prz... | maciej_grabski
O tak, bardzo fajnie się to razem komponuje :) Zostały mi w pamięci sceny obłaskawiania konia i zaakceptowania przez kota :)
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak, bardzo fajnie się ... | agatatera
Niestety, obawiam się, że Rafał ma mimo wszystko na sumieniu tego koguta, którego nawet nie spróbował namówić do wykonywania kogucich obowiązków wobec kur :)
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, obawiam się, że... | maciej_grabski
Hihihihi... Cóż, nie wszystko da się zrobić ;)
Użytkownik: tynulec 09.05.2011 11:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam koty i blisko m... | maciej_grabski
O tak! Dziki jest jak najbardziej koci! Przypomniała mi się w tym momencie historia kota proboszcza z mojej parafii, który zmarł jakieś 11 lat temu. Miał na plebani kota, który w dniu pogrzebu księdza, wskoczył do doła z trumną i nie chciał stamtąd wyjść.

"Powiem najkrócej w czym rzeczy istota,
bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to,
by człowiek miał kota,
tylko,
by kot miał człowieka."
Franciszek Klimek
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam koty i blisko m... | maciej_grabski
A lubisz książki o zwierzętach? Ostatnio sporo ich pojawiło się na naszym rynku.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A lubisz książki o zwierz... | misiak297
Przyznam, że nie czytuję ich wiele. Wiem, to niezwykle wdzięczny temat. Podobno najlepsi aktorzy w złotych czasach hollywoodzkich filmów zastrzegali sobie w kontraktach, że nie będą grali obok dzieci i zwierząt. Doskonale zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że zabierają im one całe show. Z przyjemnością przeczytałem historie o kocie Deveyu, momentami było to naprawdę śliczne.
Użytkownik: KrzysiekJoy 09.05.2011 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Ja, mimo, że prawie nie oglądam TV, a już seriali to w ogóle, więc nie znam takich pozycji jak "Ojciec Mateusz" czy "Plebania", jestem jednak ciekawy co odpowiadasz tym wszystkim, którzy porównują Twojego bohatera to postaci księdza Mateusza. Czy nie męczą Cię już te porównania? Bo na pewno takowe są.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja, mimo, że prawie nie o... | KrzysiekJoy
Gdy pisałem "Księdza Rafała" nie miałem pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak "Ranczo". O "Plebanii" wiedziałem, ale nie oglądałem ani jednego odcinka. Co do "Ojca Mateusza" kojarzyłem, że to przeniesiony w realia polskie włoski "Don Matteo", ale ponadto - niewiele. Pewnie to trudne do uwierzenia, ale jednak. Skojarzenia z ojcem Mateuszem irytują mnie o tyle, że są chybione do bólu. Niestety, do tego stanu rzeczy przyczynił się napis na okładce "Niespokojnych czasów" informujący, że to książka dla fanów ojca Mateusza. Jak się pewnie domyślasz, nie miałem na to najmniejszego wpływu. Każdy, kto przeczytał książkę wie, że są to diametralnie różni bohaterowie i środowiska.
Użytkownik: tynulec 09.05.2011 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Nie ukrywam, że przy każdym spotkaniu z autorem pytamy naszego gościa, co sam lubi czytać, a czego unika. Jacy są jego ulubieni pisarze/pisarki.

Proszę napisz kilka słów na ten temat.

Może masz swoją biblioteczkę, w której gromadzisz ukochane książki, a może wręcz przeciwnie, uwielbiasz korzystać z bibliotek, "czekać" na książki, których w danym momencie nie ma?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ukrywam, że przy każd... | tynulec
Dobre pytanie. Całkiem dosłownie żyję wśród książek, wolę mieć je blisko siebie. Moja podręczna biblioteczka zajmuje dwie spore ściany aż po sufit, jakieś 80% to książki profesjonalne, a reszta - naprawdę ukochane, po które w chwilach trudnych sięgam. Historię sztuki zostawmy w spokoju, parę słów o pozostałych. Po autorach, tak będzie najprościej.
Poczesne miejsce zajmuje Hasek - wszystkie trzy polskie przekłady "Szwejka", dwa wydania w oryginale i trochę książek o cesarsko-królewskich czasach. "Słownik mitów i tradycji kultury" Kopalińskiego, nad którym spędziłem dziesiątki, jeśli nie setki godzin. I rozsiane po półkach smaczki. Rozrzut jest straszny, weźmy pierwszą półkę z brzegu: Borges obok Myśliwskiego, Proust przy Reymoncie, Pilch przy Sue Townsend, Szpotański obok Gombrowicza, Herbert przy Mrożku, dalej Saramago, Kołakowski, LeGuin, Eco, Thackeray, Lem, Witkacy, Miłosz. Mistrz Eckhart i Huiziga, Borchardt, Czapski pomiędzy Swetoniuszem a Boyem, Cortazar, Marquez, Diderot, Balzac, Cervantes... i tak dalej, i tak dalej.
Nowszych jest niewiele. Coraz mniej mam czasu na czytanie, pewnie dlatego, że sam piszę. Tak przy pierwszym, jak i drugim Rafale bałem się panicznie czytania. Wyobraziłem sobie bowiem, że zaczynam nieświadomie przejmować styl innych autorów i przenosić go do "Rafała". Kupuję też znacznie mniej książek niż dawniej. Szczyt mojego czytania przypadł na podstawówkę i liceum. Pochłaniałem wtedy książki setkami. Zresztą wcześnie nauczyłem się czytać. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą też, że pierwszą "dorosłą" lekturą było... "Quo vadis" Sienkiewicza przeczytane w wieku lat sześciu. Pamiętam, że bardzo mi się podobało, ale nie rozumiałem, jako człowiek bardzo młody, dlaczego wszyscy się tak zabijają o tę Ligię. Przecież to dziewczynka!... Na szczęście potem zrozumiałem dlaczego, ze wszystkimi tego konsekwencjami :) I tak byłem lepszy, niż siedmioletni syn moich znajomych, który dopadł tę samą powieść, a potem zadowolony opowiadał skonsternowanym rodzicom, że najfajniejsze było, jak dali biednym, głodnym lewkom jeść "bo wiesz, tata, one musiały być strasznie głodne skoro tak rzuciły się na tych chrześcijan". Widać ułożył sobie w głowie, że arena to takie miejsce wzajemnych korzyści: chrześcijanie pójdą do nieba, a lewki nie będą już takie biedne i głodne :)
Użytkownik: maramara 09.05.2011 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre pytanie. Całkiem do... | maciej_grabski
Też zaczęłam tak wcześnie czytać i czytałam wszystko, co tylko wpadło mi w ręce. Dziadkowie przymykali oko, bo nie byli w stanie mnie upilnować. Wykradałam dorosłą literaturę, a na jej miejsce wstawiałam swoje książeczki, żeby nie było widać pustego miejsca. W rezultacie takiego karygodnego zachowania dopadłam w końcu "Dżumę" Camusa. Niewiele zrozumiałam, ale połknęłam w dwa dni i jakoś mnie to nie wykoleiło :)

Dziękuję Panu za ciepły i przyjazny ton tej rozmowy. Jeżeli pisze Pan podobnie, jak rozmawia, chętnie przeczytam kiedyś "Księdza Rafała", chociaż wyżej nie byłam przekonana.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Też zaczęłam tak wcześnie... | maramara
Mam nadzieję, że się Pani spodoba. Chciałbym, by wywoływał uśmiech tak samo dzisiaj, jak za kilka lat, więc jeśli tak jest w rzeczywistości - mamy czas :)
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre pytanie. Całkiem do... | maciej_grabski
Cudne te anegdoty:)
Skoro już stwierdziłeś, że piszesz, zdradź nam proszę nad czym teraz pracujesz. Czy to będzie kolejny tom perypetii Księdza Rafała?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudne te anegdoty:) Skor... | misiak297
Pracuję nad kilkoma pomysłami. Trzeci tom "Księdza Rafała" jest jednym z nich, ale jak powtarzam - do tego aby powstał potrzebne są dwie rzeczy: mojego przekonania, że nie będzie gorszy od dwóch pozostałych, oraz determinacji wydawnictwa, które musi być przekonane, że naprawdę warto tę książkę wydać i wspierać ją promocyjnie. Póki te dwie rzeczy się wydarzą - trudno mi nawet ocenić szanse powstania trzeciego tomu. Powiem tylko, że mniej więcej wiem, co powinno się w nim wydarzyć.
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Pracuję nad kilkoma pomys... | maciej_grabski
Myślę, że można śmiało powiedzieć, że osiągnąłeś sukces - na pewno wiele osób sięgnie po trzeci tom.
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że można śmiało po... | misiak297
To zależy od tego, kto co uważa za sukces. Jeżeli liczbę sprzedanych egzemplarzy - to sukces osiągnęła Kalicińska, nie ja :)
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To zależy od tego, kto co... | maciej_grabski
Bądźmy szczerzy, tu nie chodzi o dużą liczbę sprzedanych egzemplarzy, ale o pozytywny oddźwięk, jaki wywołują Twoje książki.
Użytkownik: agatatera 09.05.2011 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że można śmiało po... | misiak297
Ja jako pierwsza :D
Użytkownik: KrzysiekJoy 09.05.2011 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Grzegorczyk stworzył postać księdza Grosera. Graham Greene napisał wspaniałą powieść "Monsignore Kichote" gdzie proboszcz przyjaźni się z komunistycznym burmistrzem. Mamy jeszcze Chestertona i jego księdza Browna, i oczywiście Don Camilla bohatera powieści Giovanniego Guareschi. Czy te postaci są Ci znane? Czy przed napisaniem księdza Rafała sięgałeś, po którąś z tych książek lub o podobnej tematyce?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Grzegorczyk stworzył post... | KrzysiekJoy
Oczywiście, że tak, czytałem wszystkie (i nawet jeszcze więcej!), ale był to proces rozłożony na lata. Mam za sobą całą Grzegorczykową trylogię o księdzu Groserze, prawie wszystkie (z wyjątkiem dwóch) zbiory opowiadanek o Don Camillu Guareschiego, kilka nowelek Chestertona, a było ich chyba z pięćdziesiąt, jak nie więcej. Oczywiście, czytałem też "Monsignore Kichote", które urzekło mnie tą niezwykłą historią jak z "Don Camilla" nałożoną na Cervantesa, a to wszystko w niemal współczesnej Hiszpanii. Tyle, że chyba dość trudno znaleźć bezpośrednie nawiązania do tych książek w Rafale. Wprawdzie niektórzy chcieliby porównywać Grosera i Rafała, ale to raczej karkołomne zadanie.
Użytkownik: livka 09.05.2011 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Witam! Maciej Grabski jest krakowianinem, historykiem sztuki, melomanem, miłośnikiem kotów, dobrych win i dobrej kuchni… Czytając książki o ks. Rafale zastanawiałam się jednak jaki jest stosunek Autora do Pana Boga oraz do Kościoła jako wspólnoty wierzących, a także jako instytucji? O tym jakby wiemy niewiele. Temat Pana Boga w tekst książki wpleciony jest bardzo dyskretnie i praktycznie bez epatowania Jego imieniem, co bardzo mi się spodobało. Stąd też moje pytanie o osobiste przekonania Autora. Czy ufne przyjmowanie woli Bożej przez bohatera wpisało się w wątek książki przypadkowo, czy też wynika z żywej przyjaźni Pana Macieja z Bezpośrednim Przełożonym ks. Rafała ;-) Pozdrawiam serdecznie
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam! Maciej Grabski jes... | livka
Czyli jest sybarytą i hedonistą :) Nie, na szczęście tak nie jest. Zastanawiam się jak mam odpowiedzieć na to pytanie. Autor nie powinien przecież jawnie narzucać swoich poglądów czytelnikom, a może i bohaterom. Do tego nie wiem, czy moje prywatne poglądy na rozmaite tematy mają swoje odbicie w tej książce, i czy mają w kontekście dyskusji o książce swoje znaczenie. No, chyba, że założymy, że książkę o księdzu może napisać tylko ksiądz :)

Pewne jest jedno. Rafał stara się być człowiekiem przyzwoitym a pomaga mu w tym fakt, że jest księdzem, który naprawdę wierzy w Pana Boga. Wierzy na tyle mocno, że nie potrzebuje obnosić się z tym faktem, a raczej wyciąga z niego odpowiednie konsekwencje. I to jest bardzo wiele.

Pisząc o Bezpośrednim Przełożonym księdza Rafała nie ma Pani, mam nadzieję na myśli księdza kanonika Tomaszka :) Ale poważnie. Odpowiem tak: Pan Bóg przyjaźni się ze wszystkimi - i w to wierzę. Nie jestem na tyle pyszny, by podejrzewać, że to ja mogę się przyjaźnić z Panem Bogiem. To nie jest mój kumpel. Gdybym tak uważał, zaraz pomyślałbym, że to On ma wobec mnie jakieś obowiązki, a przecież to ludzie mają obowiązki wobec Boga, nie odwrotnie. No i pamiętam jeszcze o tym, co pięknie zauważyła profesor Świderkówna w "Rozmowach o Biblii". W analizie jednego z psalmów napisała, że za królem Jerozolimy stoi Adonai, Ten, który nie potrzebuje z nikim walczyć, nie potrzebuje nikogo zwyciężać. W Jego ręku jest wszystko i wszyscy. Dlatego jeżeli występuję przeciw przykazaniom - robię to na własny rachunek licząc sie z konsekwencjami, a nie opowiadam na lewo i prawo, że z Dekalogu trzeba to i owo usunąć :) I to chyba tyle.
Użytkownik: livka 09.05.2011 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jest sybarytą i hed... | maciej_grabski
Ej no… Proszę Pana! Przyjaciel a kumpel, to jednak dwa różne pojęcia!!! Przyjaźnić się, to być całym dla drugiego, nie bacząc na własne korzyści… a wyłącznie kierując się miłością!!! I tak Autor sagi (bo wierzę, że będą kolejne części) o Księdzu Przyjacielu Parafian, nie radzi sobie z definicją tego słowa ;-)
Pół żartem oczywiście to piszę. Skoro jednak czytuje Pan Panią Profesor, to mniej więcej można się domyślić, z czym obnosić się Pan nie chce ;-) Choć nie przekonuje mnie teza, że autor nie może narzucać swoich poglądów bohaterom. Wszak to książka, nie reportaż… Skoro jednak sama zachwalam zawoalowaną formę, to nie będę wszczynać dyskusji na ten temat;-)
Książek o księżach napisanych przez księży jest już sporo… tylko niewielu je czyta. Choć szkoda. I tu nawiążę jeszcze do porównania z Ojcem Mateuszem. Zirytowała mnie okładka na starcie. Drugi raz niesmak poczułam, gdy 9 letnie dziecię moje (Wielki Fan Ojca Mateusza i literatury młodzieżowej) zasiadło do lektury „Niespokojnych czasów” (zabroniłam, sorry…:-), kierując się tym jednym zdaniem z okładki. Wyjaśniłam, że to nie jest książka o detektywie w sutannie… na co dziecko zapytało: A czy ten ksiądz, też jest przyjacielem wszystkich ludzi, których spotyka na swojej drodze? Odpowiedziałam, że tak. – No to przecież jest dla fanów księdza Mateusza! Ja jestem fanem takich księży właśnie…
Napisałam to tak ku „obronie” autora słów na okładce;-) Dla mnie ta książka jest właśnie o przyjaźni… i z Bogiem i z ludźmi. Na koniec jeszcze dwa pytania. Skoro nie ma pierwowzoru Rafała, to czy jest pierwowzór Gródka? Oczywiście nie mam tu na myśli mikro-wsi, w której każdy chce być proboszczem, a biskupi spocząć w niej na wieki;-))) Tylko, czy taki Gródek gdzieś istnieje? Kościółek kryty gontem. Plebania z obejściem… spokojne życie i solidarni, honorowi ludzie? I drugie pytanie... Organista już ćwiczy młodego. A czy ks. Rafał wychowa sobie następcę? Dobra!!! Nie musi Pan odpowiadać ;-)))
Użytkownik: misiak297 09.05.2011 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ej no… Proszę Pana! Przyj... | livka
Właśnie, to pytanie też chciałem zadać. Na notce figuruje krakowianin - a miałeś jakieś powiązania z wsią przypominającą Gródek? Jakieś letnie wakacje na wsi, coś takiego?:)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, to pytanie też c... | misiak297
Tytułem wstępu: nie mam pojęcia jak pracują nad tematami pisarze. Pewnie są tacy, którzy przenoszą dosłownie na karty książki to, co usłyszeli, zobaczyli lub to, co im opowiedziano, są też tacy, którzy piszą o tym, co sami powiedzieliby lub zrobili gdyby byli bohaterami własnych książek. U mnie sprawa wygląda tak: wymyślam, lub wyciągam z pamięci jakieś drobny epizod, przetwarzam go, buduję coraz to nowe warstwy wydarzeń i zaczynam akcję. Tak było z pierwszą sceną. W 1977 roku byłem na wakacjach w małej, górskiej wioseczce. 7 lipca miał pojawić się tam nowy proboszcz, a ktoś - jak pamiętam - opowiadał połżartem, że gdy cztery kosy (siódemki) spotkają się w kalendarzu - musi być koniec świata, bo tak opowiadał jego dziadek. Końca świata nie było, proboszcz przyjechał, zupełnie inny niż Rafał, i wszystko działo się inaczej, ale ten właśnie epizod dał początek mojej historii.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ej no… Proszę Pana! Przyj... | livka
Za dużo tematów naraz :) ale spróbuję zwięźle. Słusznie zarzuciła mi Pani strywializowanie sprawy przez użycie słowa "kumpel". Użyłem uproszczenia, bo mogłem napisać od razu to, co napiszę teraz :)

Po pierwsze - to przecież nie takie proste, jak chciałaby Pani to, tomistycznie, ująć. Akwinata, owszem, zgodził się co do przyjęcia możliwości przyjaźni z Bogiem. Zresztą, o ile pamiętam, chodziło raczej o caritas, miłość nadprzyrodzoną, a którą Tomasz w zapale określa jako WYRAZ przyjaźni Boga i człowieka (a nie samą przyjaźń) Zdecydowanie wolę rozsądne stanowisko Arystotelesa, który zakłada wprost, że przyjaźń jest domeną relacji wzajemnej między dwiema osobami ludzkimi. W Etyce nikomachejskiej jest na ten temat całkiem sporo i przekonująco. Tomasz pozbierał z Arystotelesa pewne rzeczy i powiedział tak: warunkiem przyjaźni człowieka z Bogiem jest parrhesia, szczerość w mowie, dająca się też wyjaśnić pojęciem wielkoduszności. I na bazie tej arystotelejskiej konstatacji przetworzył to sobie po swojemu, nie bacząc na to, że chwilę dalej Arystoteles mówi, iż wartością nadrzędną, której przyjaźń jest podporządkowana, jest posłuszeństwo wobec prawd najwyższych. Nie mógł tego przejąć, bo co to za przyjaźń między prawdą najwyższym, a kimś podporządkowanym prawdzie najwyższemj? :) Odtąd tomiści uznają za wyraz "przyjaźni" zarówno miłość nadprzyrodzoną, jak i przymierze. Troszkę zamieszała tu jeszcze fenomenologia, bo Scheler przypomniał, że miłość jest jednak zupełnie czymś innym niż przyjaźń, a relacja człowieka i Boga może być właśnie miłością nadprzyrodzoną, ale tomiści to tomiści :) Ale dajmy spokój filozofii, możemy tak dyskutować w nieskończoność, i nie będzie to pewnie dla pozostałych czytelników interesujące.

Po drugie - nie powiedziałem, że autor nie może narzucać, powiedziałem, że nie powinien. To fundamentalna różnica. Są autorzy obdarowujący swoimi cechami (albo pragnieniami) głównego bohatera. Wolno im, ale nie robi to najlepiej ani bohaterom, ani książkom.

Po trzecie - oczywiście, ma Pani racje. Myślałem tutaj raczej o niezbyt przemyślanych zabiegach promocyjnych w wyniku których ktoś może posądzić autora o napisanie książki w sposób, który umożliwiłby "podczepienie się" pod już znanego i wypromowanego bohatera seriali.

Nie wiem, czy Gródek istnieje. Mam w głowie pewną wieś, której nazwy nie zdradzę, a której topografia jest bardzo Gródkowi bliska. Nie wiem jednak, czy mieszkają tam właśnie tacy ludzie. A raczej wiem, że starsi już wymarli, ostatecznie od opisywanych czasów dzieli nas ponad trzydzieści lat. Wierzę, że ludzie przyzwoici nie są gatunkiem wymierającym a co najwyżej zagrożonym wymarciem, więc pewnie można ich jeszcze gdzieniegdzie spotkać :)

Nie wiem, czy trzecia część "Księdza Rafała" zostanie napisana, więc na razie nie będę zdradzał tego, co mam w głowie. Mam nadzieję, że mi Pani wybaczy :)
Użytkownik: livka 10.05.2011 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Za dużo tematów naraz :) ... | maciej_grabski
Ależ to nie jest tomistyczne ujęcie wizji przyjaźni, tylko moje… takie proste właśnie! Bo w sumie taka prosta jestem ;-))) Bliżej mi mentalnie do św. Faustyny po trzech klasach podstawówki, niż do Doktorów Kościoła;-))) Choć przyznaję, że mam słabość do św. Augustyna. Szacunek zatem wielki, że będąc "fanem" Arystotelesa, stworzył Pan prostego ks. Rafała ;-))) Choć, jak już w którymś wątku było mówione, jak się wgłębić, to już nie jest wszystko takie jednoznaczne i proste… i też dobrze;-)
I ostatnie już pytanie… Obiecuję, że się więcej nie odezwę;-)
Dlaczego ks. Rafał nie żyje w XXI wieku? Dlaczego właśnie lata siedemdziesiąte? Miłe wspomnienia z dzieciństwa, czy był jakiś inny powód?
Pozdrawiam serdecznie na koniec… rozmowy, bo na pewno nie na koniec przygody jaką jest życie ks. Rafała… Coś o ten III tom jestem dziwnie spokojna ;-)))
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ to nie jest tomistyc... | livka
A dlaczego ma się Pani nie odzywać? protestuję! :)
I od razu odpowiadam na pytanie. Gdy zakiełkował we mnie pomysł "Księdza Rafała" pierwszą rzeczą, którą wykluczyłem, to umieszczenie go w czasach współczesnych. Nie tylko dlatego, że zrobił to już, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem, Grzegorczyk. Raczej dlatego, że wymarzyłem sobie pokazanie zamkniętej enklawy, samowystarczalnej wioseczki, która rządzi się własnymi prawami, a w którą zaczyna się wdzierać świat zewnętrzny, wielka historia, polityka. I w tym wszystkim pokazać przyzwoitego księdza. Zresztą gdybym przeniósł Rafała w czasy współczesne byłaby to kompletnie inna książka, prawda?
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego ma się Pani ni... | maciej_grabski
A czy nie dociągniesz tego Rafała do czasów współczesnych?:) A już poważnie... W sumie gdyby ksiądz Rafał przyjeżdżał do Gródka w XXI wieku, mogłyby się pojawić kwestie współczesne nurtujące nie tylko Kościół (których mi w sumie trochę zabrało w "Księdzu Rafale" - no ale akcja książki rozgrywa się w innych czasach). Legalizacja związków jednopłciowych, eutanazja, aborcja, "gdzie jest krzyż" itp. Ciekaw jestem, jakie Rafał zająłby stanowisko.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy nie dociągniesz teg... | misiak297
Nie ma mowy, nie dociągnę :) Oczywiście, takie kwestie mogłyby się pojawić, ale zostawiam to innym autorom, tym, którzy piszą o księżach w czasach dzisiejszych, niech się oni martwią :)
Nie wydaje mi się, by Rafał, ksiądz w gruncie rzeczy ortodoksyjny, miał specjalnie rewolucyjne poglądy w sprawach aborcji, czy eutanazji. Ze związkami jednopłciowymi na wsi trudno mieć do czynienia nawet teraz. Co do akcji "gdzie jest krzyż" podejrzewam, że byłby nią mocno zgorszony i bardzo czytelnie i prosto by to uzasadnił. No i po raz kolejny naraziłby się lokalnemu biskupowi :)
Użytkownik: margines 10.05.2011 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Za dużo tematów naraz :) ... | maciej_grabski
Zostanie, zostanie:)!
Pisał już o tym m297, organizator spotkania;]!
Użytkownik: tynulec 09.05.2011 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A ja chciałabym zapytać o jeden z wątków, a mianowicie o Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Rozumiem, że chciałeś, by ich historia miłosna nie była zbyt banalna, ale czy nie wydaje Ci się, że to jednak nie był dobry kierunek? Nie miałeś na nich pomysłu, a może wręcz przeciwnie tacy mieli być i koniec:)?
Użytkownik: maciej_grabski 09.05.2011 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja chciałabym zapytać o... | tynulec
Z innej strony podsumował sprawę jeden z recenzentów, który napisał o związku zołzowatej siostry księdza z najinteligentniejszym chłopakiem we wsi. W rzeczywistości Maja jest, przepraszam, temperamentną cholerą, zwłaszcza gdy poczuje się na swoim miejscu. Proszę zwrócić uwagę jak bardzo się zmienia od momentu gdy ją widzimy po raz pierwszy w kościele. Poza tym... może powiem za dużo, ale w statystycznych relacjach damsko-męskich są pewne zasady. Mężczyźni żeby zainteresować sobą udają mniej lub bardziej świadomie nieprzystępnych i niezainteresowanych, kobiety, żeby zdobyć faceta podobnie mniej lub bardziej świadomie udają, że odrzucają. A w dodatku zarówno Wojtek jak i Maja są autentycznie zakochani i nie chcą się przyznać do tego, co redukuje ich skutecznie do poziomu nastolatków właśnie. Amantes amentes, zakochani niespełna rozumu. Myślę, że to bardzo prawdziwy obraz.
Użytkownik: wawka 10.05.2011 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Z innej strony podsumował... | maciej_grabski
;) jak kobiety mogą odrzucać/udawac, że odrzucją mężczyzn, którzy nie okazują im zaintetresowania?:))
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: ;) jak kobiety mogą odrzu... | wawka
Po to, żeby ich przyciągać, zwłaszcza, gdy domyślają się, że udają ;)
Użytkownik: dolakota 10.05.2011 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Maćku, z dziką radością przeczytałam obie części! Bardzo gratuluję Ci pomysłu, ale przede wszystkim wykonania. Straszna szkoda, że ta książka jest tak słabo obecna w mediach. Ale do rzeczy. W drugiej części pojawia się postać innego niezwykłego księdza. To Francuz, dla którego pierogi są dobre, ale ruskie już nie:) Ja chyba wiem, kto jest pierwowzorem tej postaci, ale może się mylę???:)Pozdrawiam Cię serdecznie!
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Maćku, z dziką radością p... | dolakota
Bardzo się cieszę i dziękuję :) Rzeczywiście, w mediach ta książka nie istnieje, ale na to, niestety, nie mam wpływu. Tak to już jest, że autor pisze książkę, po czym w momencie podpisania do druku kompletnie traci nad nią kontrolę. Reszta zależy od zaangażowania, dobrych chęci i sprawności wydawnictwa.
Tylko nie pisz na forum o swoich podejrzeniach, ponieważ ten właśnie bohater będzie częścią konkursu, który pojawi się prawdopodobnie pojutrze :) pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik: dolakota 10.05.2011 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
W takim razie zamilknę:) Ale tylko odnośnie tego pytania! Bo kolejne już wyrywają się na powierzchnię! Bardzo mnie ciekawi to, co zmieniło się w Twoim życiu po napisaniu tych książek? Zostałeś lokalnym celebrytą? Znalazłeś nowych przyjaciół? Straciłeś starych? Co dało Tobie, jako człowiekowi, napisanie tych dwóch tekstów? Przecież Rafał jest taką postacią, że konfrontując się z nim ja wyraźnie widzę wszystkie swoje braki:)A zatem?
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie zamilknę:) ... | dolakota
Wierz, lub nie, lecz nic specjalnie się nie zmieniło. Obracam się w wąskim gronie przyjaciół, więc coś takiego, jak napisanie dwóch książek nie mogło czegokolwiek zmienić. Owszem, do niewątpliwych plusów zaliczam fakt, że poznałem przez internet bardzo ciekawych ludzi, z niektórymi nawiązałem nawet dość intensywną korespondencję. Być może, gdybym czuł presję na pokazywanie się, autopromocję, bywanie, lans - byłoby inaczej, ale to kompletnie nie w moim stylu.
Nie wiem też, czy cokolwiek się zmieniło we mnie samym. Przekonałem się, że potrafiłem napisać dwie książki, które podobają się innym, ale nadal przed każdą kolejną - i po każdej kolejnej, którą napiszę, będę się panicznie bał, że to jest złe, nie takie, jak być powinno. Po czym zerknę do środka i przerażony, zatrzasnę okładki, myśląc, ile rzeczy mogłem napisać inaczej, ile powinienem był zmienić, poprawić.
Ja też widzę swoje braki, zwłaszcza, gdy porównam się do Rafała. Same braki. Za to nie miałem nigdy jego problemów, i to mnie jakoś pociesza. Coś za coś :)
Użytkownik: agatatera 10.05.2011 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierz, lub nie, lecz nic ... | maciej_grabski
:)

Ja tam odrobinę autopromocji bym chciała widzieć ;) Marzy mi się spotkanie autorskie w Bydgoszczy lub ewentualnie w Toruniu lub innym mieście w kujawsko-pomorskim :P
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Ja tam odrobinę aut... | agatatera
to już wydawnictwo, nie ja :)
Użytkownik: agatatera 10.05.2011 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: to już wydawnictwo, nie j... | maciej_grabski
Nie ma sprawy, mogę zająć się lobbingiem w wydawnictwie ;) Tylko najpierw muszę poszukać do kogo uderzyć ;)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma sprawy, mogę zająć... | agatatera
Takimi sprawami zajmuje się, o ile wiem, Biuro Prasowe :)
Użytkownik: agra1 10.05.2011 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierz, lub nie, lecz nic ... | maciej_grabski
"[...] przed każdą kolejną - i po każdej kolejnej, którą napiszę [...]"
Czy to znaczy, ze jest szansa na coś jeszcze, oprócz ewentualnego trzeciego Rafała? Oczwiście mam na myśli beletrystykę, a nie dzieła fachowe.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "[...] przed każdą kolejn... | agra1
Szansa jest, pod warunkiem, że ktokolwiek będzie chciał moje książki wydawać. Bardzo nie lubię pisać do szuflady, pisanie to naprawdę praca, a praca bez pewności efektów w postaci wydanej książki jest szczególnie uciążliwa, niestety. Wielki choć zapomniany satyryk, Marian Załucki powiedział kiedyś, że autor ma męczyć się tak długo, żeby czytelnik już nie musiał. Nic więc dziwnego, że trzeba te sprawy jakoś zoptymalizować.
Użytkownik: agatatera 10.05.2011 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Szansa jest, pod warunkie... | maciej_grabski
Ja bardzo jestem ciekawa, co potencjalnie mogłoby powstać oprócz kontynuacji (którą z chęcią przeczytam). Zastanawiam się w jakim kierunku poszłaby nowa książka, czego by dotyczyła, jak zostałaby napisana. Nie pozostaje nic, tylko czekać i obserwować :D
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bardzo jestem ciekawa,... | agatatera
Dotknęłaś pewnej ciekawej i kłopotliwej zarazem kwestii. Otóż, jak wiadomo, przekleństwem autorów bywa szufladkowanie ich twórczości. Od pewnego momentu jest się kojarzonym nie tylko z bohaterem, czy książką, ale i z nurtem. Pół biedy, gdy ktoś powie: to jest pisarz literatury popularnej. Dramat zaczyna się gdy doda: popularnej literatury religijnej. W takiej sytuacji pozostają dwa wyjścia: albo położyć uszy po sobie i napisać kolejną, podobną książkę, albo pójść pod prąd i niejako zadebiutować po raz kolejny, odcinając się od tego, co napisało się wcześniej. Tak, czy owak - sytuacja jest mocno niekomfortowa.
Użytkownik: agatatera 10.05.2011 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dotknęłaś pewnej ciekawej... | maciej_grabski
Tak, zgadza się! I dlatego - mimo wszystko - może lepsze byłoby wydanie teraz innej książki (o ile oczywiście pomysł nie jest związany z tematyką religijną ;p), a może za rok-dwa kolejną część przygód księdza. Ja wiem, że wszyscy wielbiciele woleliby raczej mieć trzecią część już teraz (ja też :D), ale jednocześnie faktycznie może się ona przyczynić do wrzucenia do szuflady, z której ciężko się będzie potem wydostać. Będziesz miał orzech do zgryzienia, będziesz :)
Użytkownik: agra1 10.05.2011 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Szansa jest, pod warunkie... | maciej_grabski
hm, może tak jakis zmasowany atak czytelników na wydawnictwo? myślę oczywiście o mailach, a nie o kijach bejsbolowych..... No bo jak można przekonać wydawnictwo, ze czytelnicy są i czekają na książkę? Zwłaszcza, zę działania marketingowe Znaku to jest temat osobny i niezbyt dla wydawnictwa pochlebny?
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: hm, może tak jakis zmasow... | agra1
Dlatego wolałbym się nie wypowiadać na ten temat zbyt obszernie. Może się poprawią :)
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Szansa jest, pod warunkie... | maciej_grabski
Bardzo mnie ciekawi, czy miałeś wcześniej jakieś próby literackie. Notka mówi, że zaczynałeś od artykułów fachowych.
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo mnie ciekawi, czy ... | misiak297
Oficjalnych - nie. Chyba, że weźmiemy pod uwagę również tłumaczenia, mam kilka na koncie, bo tekstów zawodowych nie będziemy liczyli. Jest jednak sprawa o której nie wspominałem: zabawy słowem. W czasach licealno-studenckich spotykaliśmy się czasem w gronie znajomych i zadawaliśmy sobie zagadki. Na przykład: napisać tekst prozą na określoną ilość słów w określonej formie na określony temat. Albo prawidłowy formalnie sonet. Albo limeryk. I tak dalej, i tak dalej; w każdym razie zapewniam, że zabawa była przednia. To też jest jakiś fragment nauki operowania słowem.
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Szansa jest, pod warunkie... | maciej_grabski
Czy nie idziesz w nieco przesadny topos skromności?:) Ostatecznie "Ksiądz Rafał" to nie jakaś efemeryda. O tym się pisze na forach internetowych i blogach, są filmy promocyjne na youtubie, a w końcu w witrynach księgarń często spogląda ten przystojny pan w sutannie z okładki:D:D
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy nie idziesz w nieco p... | misiak297
To nie jest kwestia przesadnej skromności, tylko wiedza o rynku. W Polsce rozmawia się z autorem, który: albo ma za sobą prasę i krytyków, albo sprzedaje bardzo dużo swoich książek, albo jest medialnym celebrytą. Reszta musi przekonywać, że nie jest wielbłądem. Taka sytuacja jest dla wydawców idealna nie dlatego, że wydawnictwa na takich książkach czy autorach nie zarobią, tylko dlatego, że chcą mieć lepszą pozycję negocjacyjną do rozmów.
Użytkownik: tynulec 10.05.2011 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Może odejdźmy na chwilę od książek:) W notatce czytamy, że jesteś krakowianinem, powiedz czy nadal mieszkasz w Krakowie? Jakie jest dla Ciebie to miasto? Czy są w nim miejsca, które lubisz często odwiedzać?
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Może odejdźmy na chwilę o... | tynulec
Kraków to moje miejsce, trudno mi wyobrazić sobie, że mieszkam na stałe gdziekolwiek indziej. Tutaj życie jest trochę wolniejsze, jest czas na to, by przystanąć, pomyśleć, zastanowić się nad istotniejszymi sprawami. To miasto ma poza tym stare centrum, taki jednoznaczny środek ciężkości, rzecz ważna niezwykle. Lubię wychodzić na Rynek, czy na Kazimierz, czy ostatnio również do starego Podgórza, i odmachiwać znajomym siedzącym w dziesiątkach kawiarnianych ogródków. To dodatkowa atrakcja tego miasta: na ulicy w centrum zawsze można spotkać znajomych, czy przyjaciół.
Jest wiele miejsc, które lubię. Lubię widok na Kazimierz i Wawel z kopca Krakusa, lubię łazić po okolicach Bielan i tamtejszych Kamedułów przyglądając się winnicom, które ktoś założył na południowych stokach Srebrnej Góry. Lubię niespiesznie popijać kawę patrząc na zalany słońcem Rynek. Lubię chodzić po mieście przyglądając się detalom kamienic, fasadom kościołów... Niby wszystko to znam na pamięć, na wyrywki, z zewnątrz i od środka, ale prawie zawsze udaje mi się dostrzec coś nowego. Zaglądam do kościołów, chadzam krużgankami dominikanów ze wzruszeniem przyglądając się fragmentowi zachowanemu z czasów gdy święty Dominik może nawet jeszcze żył, a Iwo Odrowąż fundował kościół w którym przeorem został jego brat, Jacek. I tak dalej, i tak dalej... Mnóstwo miejsc, mnóstwo myśli, mnóstwo wspomnień. Lubię to miasto.
Użytkownik: wawka 10.05.2011 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Kraków to moje miejsce, t... | maciej_grabski
A ja mam inne pytanie: dlaczego wybraleś pisanie ksiązki beletrystycznej - pod pseudonimem? Czy chodzi o to, zeby nie lączyc nazwiska "zawodowego" z książką?:)
Użytkownik: maciej_grabski 10.05.2011 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam inne pytanie: dl... | wawka
Tak właśnie jest. Nie wstydzę się swojego nazwiska, ale siedzę w internecie od chwili gdy w Polsce zaistniała taka możliwość, czyli już dwie dekady, i wiem jaką potęgą są wyszukiwarki. Dość skrzętnie oddzielam życie prywatne od zawodowego; rozdzielam też od siebie zawody, które wykonuję. Gdybym napisał książkę pod moim prawdziwym nazwiskiem, musiałbym liczyć się z tym, że pierwsze 20 podstron wyników wyszukiwania zajmowałaby książka; dopiero na kolejnych pojawiłaby się moja główna aktywność zawodowa i dorobek. A sytuacja taka nie byłaby dla mnie najlepsza.
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak właśnie jest. Nie wst... | maciej_grabski
No popatrz, ciekawe czy ktoś z Twoich czytelników (tych, co nie znają Cię osobiście) ma pojęcie, że się pseudonimujesz:)
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No popatrz, ciekawe czy k... | misiak297
Myślę, że znaczna ich część się domyślała. Ostatecznie w notce prasowej jest sporo infomacji, na tyle dużo, by móc wpisać je w wyszukiwarkę i zorientować się, że albo notka kłamie, albo nazwisko jest nie to, bo jakoś nie widać związku między osobą a dziełem ;)
Użytkownik: agra1 11.05.2011 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że znaczna ich czę... | maciej_grabski
prawdę mówiąc, nie przyszło mi do głowy - ale też nie zastanawiałam sie nad tą kwestią i nie szukałam aż tak dokładnie. Może dlatego, ze też cenię sobie prywatność i staram sie nie grzebać w cudzej bez upoważnenia?
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: prawdę mówiąc, nie przysz... | agra1
Właśnie. Ja przyjąłem zasadę, że tam, gdzie jestem autorem "Księdza Rafała", jestem Maciejem Grabskim. Zupełnie inaczej mają się rzeczy, gdy długa korespondencja przeradza się z autorskiej w prywatną. Wtedy - proszę mieć pewność - przestaję być Maciejem Grabskim, i nigdy bym się tak nie przedstawił przy osobistym spotkaniu. A właściwie - dodałbym moje prawdziwe nazwisko, bo to już zupełnie inny etap znajomości :)
Użytkownik: agra1 11.05.2011 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie. Ja przyjąłem zas... | maciej_grabski
A w takim razie - skąd akurat taki pseudonim? Jakieś skojarzenia, powody, czy po prostu pierwsze imię i nazwisko, które przysło do głowy?
Tak mi sie przypomniało z jednej z moich ulubionych książek z czasów powiedzmy wczesnej młodości - Tajemniczy opiekun. Tam dyrektorka Domu Dziecka personalia głównej bohaterki stworzyła w ten sposób - imię z jakiegoś nagrobka, nazwisko z książki telefonicznej!
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: A w takim razie - skąd ak... | agra1
Bardzo prosta historia. Moja babcia była z domu Grabska, a w domu często mówiono na mnie Maciek. Ot, i cała sprawa :)
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak właśnie jest. Nie wst... | maciej_grabski
Szymon Hołownia - obeznany w strukturach kościelnych - bardzo chwalił Twoją książkę. A czy miałeś jakieś nieprzyjemności ze strony duchownych? Przecież obok "posągowego" księdza Rafała są jeszcze księża pozwalający na nepotyzm, ksiądz hazardzista, ksiądz-oszust (piszący cudzymi rękami pracę doktorską), a wreszcie ksiądz obarczony żoną i dzieckiem. Nie miałeś jakiś nieprzyjemności z powodu odsłaniania "czarnych" kart Kościoła?
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Szymon Hołownia - obeznan... | misiak297
Osobiście nie doświadczyłem specjalnych problemów, choć moja czytelniczka i korespondentka (pozdrawiam!) opowiadała mi smakowitą historię, jak to jej dziadek w jednej z warszawskich księgarni katolickich zapytał o "Księdza Rafała" i usłyszał oburzone: Proszę pana, u nas takiego czegoś nie ma i nie będzie!
Myślę, że pokazałem te sprawy w formie stosunkowo mało agresywnej, tak, że były strawne nawet dla katolickich stacji radiowych, którym udzieliłem kilku długich wywiadów. Zapewne gdybym napisał powieść z kluczem, w której wymieniłbym autentyczne znane mi przypadki zdumiewających zachowań niektórych duchownych oraz zasugerował kto zacz, byłoby inaczej. Zwłaszcza gdyby dotyczyło to osób powszechnie znanych. Tylko po co? Nie mam ambicji bycia dziennikarzem śledczym, a powieści według mnie nie powinny służyć wywlekaniu prywatnych antypatii oraz załatwiania porachunków. Ciekawe tylko, że istnieje mnóstwo ludzi, którzy publicznie chełpią się w ten sposób własną małostkowością. Trudno mi to zrozumieć.
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Osobiście nie doświadczył... | maciej_grabski
Właśnie, pokazałeś te sprawy raczej łagodnie. Ledwie się to wszystko zarysowuje, a już znika. No i te cudowne nawrócenia czarnych charakterów (np. Tomaszka). Z drugiej strony mówisz, że "Ksiądz Rafał" jest mało obecny w mediach. Gdybyś może trochę ostrzej zarysował tę problematykę (nie mam tu na myśli "klucza") może o Twojej powieści byłoby głośniej, nie uważasz?
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, pokazałeś te spr... | misiak297
Cuda są potwornie kosztowne. Zwróć baczniejszą uwagę na inne "cudowne" nawrócenia, za wszystkie zapłacić trzeba swoją cenę. A co do Tomaszka - jeżeli coś takiego jak śmierć najbliższego przyjaciela, być może jedynego człowieka który Tomaszka akceptował nie jest w stanie wywołać żadnej zmiany, to nic by tego nie dokonało.
Gdyby było ostrzej... Wkraczamy na niebezpieczną ścieżkę. Pisać "pod media", skandalizować dla efektu promocyjnego, z wyrachowania, bo książka będzie się wtedy lepiej sprzedawała - to jednak nie jest to, co chciałbym robić.
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Cuda są potwornie kosztow... | maciej_grabski
No dobrze, jestem pewien, że nawrócenie po śmierci kogoś bliskiego jest możliwe. Gorzej przyszło mi z uwierzeniem w przemianę Romusia (chyba dobrze pamiętam imię). Muszę przyznać, że ta prawie bajkowa warstwa "Księdza Rafała" - chyba niezbędna dla konwencji, którą wybrałeś - trochę mnie irytowała. Mam na myśli to samorzutne rozwiązywanie się problemów. Na przykład postać Krystyny - ledwo się pojawia, a już jej nie ma i cały konflikt odchodzi wraz z nią.
Użytkownik: livka 11.05.2011 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, jestem pewien,... | misiak297
Zapewniam Cię, że sama poznałam co najmniej kilku takich Romusiów, a taka np. s. M. Chmielewska zna ich już dziesiątki. Dzięki Bogu i życie przynosi czasem bajkowe zakończenia;-) Ks. Rafał nie miał wsparcia. Natomiast w XXI wieku sztaby ludzi w kraju pracują, by zmieniać życie takich jak Romek, a zwie się to ekonomią społeczną, czyli wyłuskiwaniem osób z obszaru wykluczenia i wspieranie ich właśnie przez pracę.
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewniam Cię, że sama po... | livka
Misiakowi chodzi raczej o to, że autor tworzący fabułę musi założyć jakąś proporcję nieszczęścia i szczęścia. W tych książkach może się wydawać, że wszystko idzie prosto i łatwo, ale czy ktoś zastanawiał się dlaczego tak jest?
Każdy chyba zna z doświadczenia taką sytuację: towarzyskie spotkanie, radosna atmosfera i nagle wchodzi ktoś, kto w ułamku sekundy ścina atmosferę w lód. I odwrotnie; są ludzie, którzy potrafią w chwilę rozruszać towarzystwo. Wymyśliłem, że Rafał będzie takim katalizatorem dobra. Niby nic nie robi, niby nic nie mówi, ale to dobro jakoś się wokół niego dzieje. Bajka, czy nie bajka? :)
Użytkownik: livka 11.05.2011 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiakowi chodzi raczej o... | maciej_grabski
Wiem... Wiem... Zadziałał mój instynkt samozachowawczy. Boli mnie przylepianie ludziom łatek: „nieużyta ofiara losu”. Okazuje się, że budzi się we mnie obrońca nawet nieistniejących Romusiów ;-) Sorry Misiak! Nie odbieraj tego broń Boże jako połajanki;-)
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem... Wiem... Zadziałał... | livka
Cieszę się, że znasz takich ludzi i takie przypadki - najwyraźniej ten świat nie jest jeszcze stracony:)
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiakowi chodzi raczej o... | maciej_grabski
Rozumiem Cię i zgadzam się, natomiast problem z moim odbiorem Rafała polegał na tym, że nie czułem tych konfliktów trawiących społeczność czy samego księdza. Jakoś tak to ledwo było zarysowywane i już happy-end. Domyślam się, co jako autor chciałeś osiągnąć i pewnie się czepiam, natomiast to było coś, co mi strasznie zgrzytało - ale to już kwestia moich osobistych przekonań czytelniczych.
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem Cię i zgadzam si... | misiak297
Rozumiem doskonale. Tłumacząc się z tego do reszty, nie chciałem być Balzakiem w wydaniu kieszonkowym. Pewnie można było napisać realistyczną historię z jasno zarysowanymi konfliktami, w scenariuszowym schemacie ekspozycja - konfrontacja - finał. Ja wolałem popatrzyć na wydarzenia oczami Rafała, i choć narrator jest trzecioosobowy, to jednak ton opowieści zależy ściśle od tego, co wyobraża sobie główny bohater. Zauważyłeś, że druga część jest jakby inna niż pierwsza? Rafał coraz więcej wie, ma coraz mniej złudzeń i zaczyna się domyślać, że być może jego zadaniem jest skazane w gruncie rzeczy na porażkę bronienie enklawy względnej przyzwoitości przed światem. Zaczyna się również domyślać, że taryfa ulgowa się kończy, ale...
Nie, na dalsze zwierzenia nie ma tu miejsca, musiałbym streścić to, co wymyśliłem dwa lata temu i wytłumaczyć cały zamysł aż do końca. Końca, którego jeszcze nie ma, wszak nie wiadomo, czy trzeci Rafał powstanie. Masz natomiast rację, nie wiem, czy istnieje jakakolwiek literatura podobająca się wszystkim. Jeżeli tak, to chyba ta, której nigdy nie napisano, bo każdy może wyobrażać sobie ją po swojemu :)
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem doskonale. Tłuma... | maciej_grabski
Powiem Panu, że druga część podobała mi się bardziej niż pierwsza. Więcej tych konfliktów, więcej zła - może taki już jestem, że raczej widzę szklankę do połowy pustą, a świat jako siedlisko czerni z promieniami słońca. W literaturze też wolę chmury, przez które finalnie przebije się słońce, a nie błękitne, piękne niebo, które czasem zmąci jakaś chmurka:) Rany, nie ma jak nutka poezji...

Ciekaw jestem tej trzeciej części.
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Panu, że druga czę... | misiak297
To pocieszające. Wyobrażałem sobie bowiem czytelników, którzy mówią: jesteśmy już zmęczeni tym księdzem Rafałem. Szkoda, że nie został męczennikiem pierwszych dni stanu wojennego, mielibyśmy święty spokój :)
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: To pocieszające. Wyobraża... | maciej_grabski
:):):):):)
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To pocieszające. Wyobraża... | maciej_grabski
:))) W ogóle sobie tego nie wyobrażam :D Ale faktem jest, że wątek konfliktu z ojcem i jego "rozwiązanie" został poprowadzony bardzo ciekawie, jest to dla mnie jeden z mocniejszych wątków tych książek.
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: :))) W ogóle sobie tego n... | agatatera
O tak! Zgodzę się! Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak! Zgodzę się! (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | misiak297
Tak, to bardzo dobrze balansuje inne wątki moim zdaniem. Jedyny, który wydał mi się zbytnio przewidywalny, to Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to bardzo dobrze bal... | agatatera
Ze mną jest ten problem, że kiedy czytałem "Księdza Rafała" łatwo było mi wszystko przewidzieć. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Na tym tle ciekawie wygląda wątek stosunków Rafała z jego ojcem. Zresztą ta przewidywalność nie kłóci się z tym, że Maciejowi udało się stworzyć kilkanaście naprawdę wspaniałych przejmujących scen, już nie mówiąc o tym, że obie powieści stoją na bardzo przyzwoitym poziomie.
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ze mną jest ten problem, ... | misiak297
Hm... coś w tym jest, co piszesz. Ale kompletnie mi to nie przeszkadzało (no, może oprócz tego wątku, o którym pisałam), te powieści uwiodły mnie na tyle, że nawet w większości tego nie zauważałam (dopiero, jak o tym zaczęliśmy pisać w mailach, to do mnie dotarło). Może właśnie uwagę mą przykłuły te przejmujące sceny, razem z tymi uroczymi, lekko zabawnymi? A poziom jest faktycznie dobry :)
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm... coś w tym jest, co ... | agatatera
To chyba dowód na to, że literatura popularna nie musi obrażać inteligencji czytelnika :)
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba dowód na to, że ... | maciej_grabski
Tak :) Ja zresztą absolutnie nic do tzw. literatury popularnej nie mam, wręcz przeciwnie. A całą tą dyskusję powinni przeczytać właśnie tacy ludzie, którzy ją piętnują, bez nawet większych prób poznania i zrozumienia.
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak :) Ja zresztą absolut... | agatatera
I tu wracamy do początku naszej dyskusji, bo jak zwykle problemem jest definicja pojęcia - i jego pojemność. Piętnowanie jest zresztą łatwe, daje satysfakcję, że jest się lepszym niż ten, kogo piętnujemy. Zrozumienie wymaga trochę więcej wysiłku.
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: I tu wracamy do początku ... | maciej_grabski
Piętnowanie bez poznania i zrozumienia jest bardzo łatwe i mam wrażenie, że jest ulubionym zajęciem części naszego narodu ;) A co do definicji - tak, z tym jest problem, bo dla jednego ta książka będzie już należała do literatury popularnej, a dla drugiego nie. I jak tu dyskutować? ;)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak :) Ja zresztą absolut... | agatatera
O, niestety są tacy ludzie. Nie przepadam za taką postawą czytelniczą. Mówią tacy że Grochola/Steel/Coelho/Szwaja to chłam, a gdyby zapytać czy czytali chociaż to się oburzą.
PS. Uważam, że Coelho to chłam. Czytałem.
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: O, niestety są tacy ludzi... | misiak297
No właśnie, mogłabym skopiować to, co napisałam wyżej w odpowiedzi na komentarz Macieja. Nigdy nie zrozumiem takiej postawy, nie wiem, o co tym ludziom chodzi ;) Zawsze najpierw próbuję przeczytać chociaż jedną książkę danego autora, zanim wydam opinię.

PS. Coelho czytałam tylko jedną książkę, dawno temu, niewiele pamiętam, nie mam ochoty na czytanie innych. To chyba oznacza, że nie ma szans pretendowania do grupy moich ulubionych autorów ;)
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ze mną jest ten problem, ... | misiak297
Może dlatego, że spodziewałeś się czegoś innego. Z drugiej strony myślę, że każda książka, gdy weźmiesz pod uwagę jej gatunek czy konwencję, jest przewidywalna. Dlatego właśnie rzadko czytuję więcej niż jeden kryminał jednego autora. To, że w taki sposób rozwiązałem historie rodzinne Rafała też było przewidywalne, ten wątek od początku wyglądał na tragiczny. Ale dziękuję za komplement, takie słowa od krytycznego (nie tylko z urzędu) Misiaka - to duża sprawa :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Może dlatego, że spodziew... | maciej_grabski
Trochę jest tak jak piszesz, choć moim zdaniem nie dotyczy to każdej książki. Ale dotknąłeś bardzo ciekawego tematu - ja uwielbiam literaturę kryminalną:) I znowu się z Tobą nie zgodzę - bywają autorzy nieprzewidywalni, na przykład uwielbiana przeze mnie Christie. Jakich autorów kryminalnych cenisz sobie najbardziej?
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest tak jak pisze... | misiak297
Na pewno nie każdej. Christie jest nieprzewidywalna, bo dba o to, aby wszystkie istotne tropy były fałszywe. Czasami po odrzuceniu wszystkiego, co fałszywe nie zostaje zupełnie nic, nawet winowajca :) Ale to żart, lubię Christie. Jeszcze bardziej lubiałem natomiast Chandlera i Hammetta, czyli czarny kryminał amerykański; w dzieciństwie czytywałem Conan Doyle'a, co dawało mi wówczas niesłychaną frajdę. Z nowszych przeczytałem "Zachowaj spokój" Cobena, ale jakoś mnie znużył. Z polskich czytałem kilka Krajewskich, choć nie wszystkie. A jak już mowa o polskich - pamięta ktoś kryminały milicyjne? Kłodzińską, czy Edigeya, o których tak rozkosznie pisze Barańczak w "Książkach najgorszych"? :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nie każdej. Chri... | maciej_grabski
No ba, uwielbiam Kłodzińską!:D
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: No ba, uwielbiam Kłodzińs... | misiak297
A te tytuły... dotąd pamiętam powieść "Czarny koń zabija nocą". Długo nic nie mogło tego pobić, dopiero niedawno zobaczyłem tytuł "Dracena przerywa milczenie" :)
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, jestem pewien,... | misiak297
Nie chciałbym za bardzo zasłaniać się konwencją (choć nie było to bez znaczenia), więc zdradzę, że historia Romusia potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdybym Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. To było przypomnienie, że trzeba uważać, bo można w jednej chwili stracić wszystko - i sądzę, że o tym mówił mu Rafał w tę feralną noc na plebanii. Gdyby nie to wydarzenie, Romuś w pewnym momencie zacząłby pić, choć zupełnie z innych powodów. Co do Krystyny - sprawę rozwiązała trochę przypadkiem Maja i całkiem przypadkiem - upadek biskupa Marka, któremu wszak mogła przez kolejne lata dostarczać rozmaite przydatne materiały. W pierwotnym zamyśle miała ona pojawić się jeszcze, w czasach, w których dostarczyciele takich materiałów byli w wysokiej cenie, całkiem dosłownie, tak że sprawa nie jest przegrana :)
Użytkownik: tynulec 11.05.2011 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Piszesz o sobie, że jesteś melomanem. Możesz nam zdradzić, jakiej muzyki słuchasz?
Użytkownik: maciej_grabski 11.05.2011 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz o sobie, że jeste... | tynulec
Mocno siedzę w muzyce klasycznej wszystkich epok, choć moją ukochaną jest barok, a zwłaszcza to, co wyprawiał Jan Sebastian Bach. Jego znam naprawdę nieźle, z rozmaitymi wykonaniami, niuansami, smaczkami. Gdy nie słucham baroku - ruszam w stronę klasyków wiedeńskich, choć staram się ich dawkować, przynajmniej jeśli idzie o Mozarta. To cudowna muzyka, ale mogłoby jej być mniej bez wielkiej straty. Za to za dobre wykonanie sonat fortepianowych Beethovena dam się pokroić na drobne kawałki.
Jak możesz się domyślać, lubię dobre wykonania muzyki organowej, choć jeszcze nie spotkałem organisty, który grałby wszystko tak, jak przeczuwam, że grać się powinno. Ale to już tylko mój problem, bo przecież o gustach, również i wykonawczych, trudno dyskutować :)
Przeskakując nieco wstecz - bardzo lubię elżbietańską Anglię i wszystko to, co wymyślił Dowland, ale Purcellem też nie pogardzę, bo piękne to, jak mało co.

Mógłbym tak długo. Dla pełnej jasności powiem, że Micka Jaggera z odtwarzacza bym nie wyrzucił, trawestując pewien cytat z "Hair", bo to, że jestem melomanem wcale nie znaczy, że odsądzam od czci i wiary wszystko, co pozaklasyczne. Wręcz przeciwnie, mam niejasne podejrzenia, że Mozart gdyby znał Tinę Turner miałby z nią burzliwy romans a z Michaelem Jacksonem chodziłby na piwo...
Użytkownik: misiak297 11.05.2011 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A jednak jeszcze będę drążyć temat pierwowzoru Gródka. Czy ta wieś nie jest zbytnio sielska-anielska? Pomoc sąsiedzka (sprawa Romusia), konflikty raczej przy kuflu, rozwiązywane natychmiast i zapominane, przyjaźni, pełni ciepła ludzie... Może dlatego sporo Twoich czytelników chciałoby Gródek zasiedlić:) A ja jestem po lekturze fenomenalnej "Śniła się sowa" Ostrowskiej, "Konopielki" Redlińskiego, "Róży" Iwaszkiewicza... trudno mi uwierzyć w tą "wieś spokojną, wieś wesołą".
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak jeszcze będę drą... | misiak297
No pewnie. Wystarczy wziąć do ręki "Chłopów" Reymonta. W pierwszej scenie mamy proboszcza który rozmawia sobie z idącą na żebry Agatą, nawet daje jej błogosławieństwo na drogę i wciska złotówkę, prawda?
Nie mam zamiaru narzucać interpretacji, ale spójrz na to inaczej. Wyobraź sobie, że masz miejsce w którym istnieje zmowa milczenia o przeszłości. To, co działo się kiedyś wypływa w nieoczekiwanych momentach i pokazuje, że ta wieś bywała równie okrutna, co wielkoduszna. Ktoś mi pisał, że tak pięknie wieś zaakceptowała Bartka, przecież "odmieńca". A ile razy go pobito do nieprzytomności, tak dla zabawy, nim to się wreszcie stało? Mieszkańcy patrzą na Żydów bez specjalnej niechęci, a antysemityzm Szymury jest mocno teatralny. A dlaczego w czasie knajpianych kłótni wywleka się kwestie przechowywania Żydów za pieniądze, albo tychże Żydów wydawania? W tym kontekście jest jasne dlaczego o krypcie pod kościołem wiedziały w czasie wojny tylko trzy osoby: proboszcz Stanisław, Antoni i Bialik. A kim przed wojną był proboszcz Stanisław i co stoi za jego decyzją pozostania w Gródku? Pojawia się motyw krwawych porachunków za sprawki wojenne, uregulowanych ledwie kilka lat przed nastaniem Rafała. Wszyscy uważają za normalne, że ktoś kogoś raz na jakiś czas pobije, ba, ciekawe co ma na sumieniu stary Kocoń, który dość osobliwie rozmawia z Szatanem. To, że czytelnicy widzą to wszystko w jasnych barwach jest moim osobistym sukcesem. Pewnie podobnie widział to Rafał. Z drugiej strony pomoc sąsiedzka to być albo nie być wsi tamtych czasów. A sprawa Romusia? Można powiedzieć, że ludzie są bardziej skłonni do wielkoduszności, gdy mają w tym interes. A czy przypadkiem nie było tak, że w knajpie, gdy Romuś po raz pierwszy objawił się trzeźwy ludzie po pierwszym szoku pomyśleli sobie: to się nam opłaca, będziemy mieli cieślę, który popracuje dla nas na kredyt i jeszcze będzie za to wdzięczny? No i wykorzystali pierwszą okazję.
Takich tropów mogę wymieniać dziesiątki, namęczyłem się nad nimi naprawdę setnie. Za to satysfakcja spora gdy inni je odkrywają...
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 07:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No pewnie. Wystarczy wzią... | maciej_grabski
No tak, zapomniałem o "Chłopach". Dobrze, że przywołałeś pierwszy tom, jedyny, który czytałem. Na pozostałe nie znalazłem czasu (i to mówi prawie-dyplomowany polonista! Wstydź się, Misiak!).

A czy te tajemnice (np. Koconia) się wyjaśnią, kiedy dylogia zmieni się w trylogię?:)
Swoją drogą czytając o tych knajpianych bójkach nie mogłem uciec od - zupełnie luźnych - skojarzeń z "Mikołajkiem" Sempego&Goscinnego. Tam też się o byle co tłukli ("Chcesz fangę w nos?").

No i fakt, że pod tym wszystkim jest taka warstwa ciemniejsza, choć niezbyt wyeksponowana, ukryta między wierszami (sam wolałbym - jak wiesz - widzieć ją bardziej na wierzchu) - a Gródek pozostaje (pozorną) oazą spokoju, do której chcą się przenieść czytelnicy.
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, zapomniałem o "Ch... | misiak297
Czy będzie trylogia - pokaże czas. A jeżeli nawet - pewnie niektóre z zagadek znajdą rozwiązanie, niektóre wątki zostaną zamknięte radykalnie i definitywnie, swoje wytłumaczenie będą miały trudne do zrozumienia zachowania rozmaitych bohaterów. Jak to w powieści. Niełatwo będzie pisać tę książkę, oj niełatwo :)
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 08:00 napisał(a):
Odpowiedź na: No pewnie. Wystarczy wzią... | maciej_grabski
Wiemy już, że główny bohater nie miał pierwowzoru, podobnie jak pozostałe postaci w sutannach. A jak jest z innymi? Wzorowałeś się na kimś, opisując na przykład mieszkańców Gródka?
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiemy już, że główny boha... | misiak297
Naprawdę nie. Cały ten światek został od początku do końca wymyślony, chociaż... Prawdopodobnie dzisiaj wieczorem opublikuję trudny konkurs dla bardzo uważnych czytelników. Poproszę o zidentyfikowanie pierwowzorów dwóch osób, postaci poniekąd historycznych, które umieściłem w Gródku: raz w opowieściach, raz w tamtejszej rzeczywistości. Nie chodzi mi, broń Boże, o Wandę Rutkiewicz, czy Karola Wojtyłę. Wprowadziłem takie drobiazgi dla uciechy tych, którzy lubią zagadki. I to będzie naprawdę ciekawa zagadka.
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę nie. Cały ten św... | maciej_grabski
Jednego drobiazgu nie mogę odżałować w Twoich książkach:) Bardzo lubię oczytanych bohaterów i serce mi się raduje, że uroczy proboszcz z Gródka czasem oddaje się lekturze (albo raczej chce, a przeszkadzają mu w tym parafianie, co mnie złości). Tylko pytanie - co on czyta?
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednego drobiazgu nie mog... | misiak297
Rafał czytuje, o ile pamiętam, głównie nuty i brewiarz. Sam chciałbym wiedzieć co wyjmował z półek u Jędrzeja na krótkim zesłaniu. Mogę się tylko domyślać, że nie skupia się na "Żywotach Świętych" Skargi, dostrzegając również coś poza nimi :)
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Rafał czytuje, o ile pami... | maciej_grabski
Pamiętam, że w drugiej części Rafał ma ochotę na poczytanie książki i przeszkadzają mu w tym Kocoń i Marianowa. Ja wiem, że miłość i w ogóle hip, hip hurra, ale czemu ten biedny proboszcz nie może mieć chwili na lekturę?:D A może ma jakieś gusta poza-kościelne i poza-hagiograficzne?:D
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam, że w drugiej cz... | misiak297
O tak, też mu życzę chwili spokojnej lektury :)
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam, że w drugiej cz... | misiak297
Postaram się go zapytać, naprawdę nie wiem :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 12:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Postaram się go zapytać, ... | maciej_grabski
Sam mu chętnie podsunę kilka fajnych lektur:)
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Sam mu chętnie podsunę ki... | misiak297
Chyba już zajął się tym ksiądz Jędrzej. Póki kury znoszą jajka, póty będą nowe książki w Rogatce :)
Użytkownik: boena 12.05.2011 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
W książce dużo jest rzeczy,które moim zdaniem zasługują na rozwinięcie,np dzieciństwo Księdza Rafała,a może nawet osobna książka,moim zdaniem byłaby to ciekawa lektura,czy może jest już w planach?
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: W książce dużo jest rzecz... | boena
Jest to spora pokusa, ale tu sequel, tam prequel... Bardzo boję się takiego eksploatowania tematu. Racja, że w obu częściach "Księdza Rafała" jest sporo wątków, które po odpowiednim rozwinięciu i opracowaniu mogłyby dać kolejne książki. Tak jest zawsze wtedy, gdy wymyśla się całe, spójne środowisko, taki świat w miniaturze wraz z rządzącymi nim zasadami. Obawiam się również, że poziom tego typu powieści spadałby systematycznie. Nie dlatego, że wątki byłyby nieciekawe, lecz dlatego, że pisałbym z coraz mniejszym przekonaniem i zaangażowaniem. Więc może lepiej nie?
Użytkownik: boena 12.05.2011 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to spora pokusa, ale... | maciej_grabski
I tu wychodzi dojrzałość pisarska,brawo,tak trzymać panie Macieju,autor umiejący obronić swoje dzieło,dużo zyskuje w oczach czytelników.Mam nadzieję,że może drogi spotkań autorskich,zawiodą do "naszego domu kultury"osobiście serdecznie zapraszam.
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: I tu wychodzi dojrzałość ... | boena
Bardzo dziękuję, może kiedyś rzeczywiście się uda? pozdrawiam serdecznie
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję, może kie... | maciej_grabski
Z drugiej strony, skoro czytelnicy lubią księdza Rafała, to czemu nie kontynuować, przeplatając z innymi powieściami?:) Przypominam, że Jeżycjada np. ma już blisko 20 tomów, cykl "Kot, który..." 30, a "Saga o ludziach lodu"... no mnóstwo:)
Użytkownik: agra1 12.05.2011 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Z drugiej strony, skoro c... | misiak297
Jeżycjada... kochałam bardzo, potem moje uczucia stygły. Widać brak pomysłu na całość a i charaktery mniej ciekawe. Saga o ludziach lodu - to samo, parę innych tez mogę wymienić, tylo po co? Za to nie znam ani jednego cyklu, który do końca trzymał ten sam poziom, o na początku. No, chyba, że ten wyjściowy byłby bardzo niski...:)
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżycjada... kochałam bar... | agra1
O nie jest to reguła. Na przykład "Zawrocie" - części na tym samym (bardzo dobrym) poziomie, choć tu pewnie ile głów, tyle opinii.
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Z drugiej strony, skoro c... | misiak297
Nie, nie. Nigdy nie zamierzałem pisać sagi, a już zwłaszcza na bazie Rafała. Naprawdę, trzeba znać miarę. Oczywiście, z pewnych względów byłoby to bardzo korzystne. Powiedzmy prawdę: sagi to nic innego jak etat pisarza. Sprzedaje się to od, dajmy na to, szóstego tomu całkiem nieźle, pracy przy tym mało (części sagi nie przekraczają na ogół ośmiu arkuszy tekstu, czyli około dwustu stron zmormalizowanego maszynopisu). Nie wiem, czy podziwiać autorów sag, czy im współczuć. Trzydzieści tomów o tych samych ludziach lub ich potomkach - trzeba mieć zdrowie :)
Użytkownik: agra1 12.05.2011 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to spora pokusa, ale... | maciej_grabski
Z lekkim rozdwojeniem jaźni, ale jednak zgadzam się z Panem. Księdza Rafała czytało mi sie znakomicie, wracam do obu tomów systematycznie, ale chyba bym nie chciała zobaczyć 23 części, jakichś "światów Rafała", rozwinięć wątków i nie wiadomo czego. Nie wiem, czy w ogóle mozliwe jest ciągnięcie historii przez ileś tomów bez obniżenia lotów. Nie spotkałam przynajmniej dotąd takiej serii. A przykro patrzeć, jak dobry przyjaciel sie stacza....
I dlatego, mimo, ze lubię te książki bardzo, to boje sie dociągania do współczesności, bo nie wiem, czy Rafał wyszedłby z tego obronną ręką. Czy byłby to nadal mój przyjaciel....
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z lekkim rozdwojeniem jaź... | agra1
Uspokoję Panią o tyle, że jeśli powstanie trzeci Rafał, nie wyściubi nosa poza połowę 1989 roku. Przyrzekam również, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi chęć napisania książki "Rafał. Następne pokolenie", napuszczę do umywalki zimnej wody a następnie włożę tam głowę i będę trzymał tak długo, aż mi przejdzie.
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Uspokoję Panią o tyle, że... | maciej_grabski
"Rafał. Następne pokolenie"? Chryste, to brzmi jakby Rafał miał doczekać się potomka:) Co jeszcze go spotka w tym Gródku...?:)
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rafał. Następne pokoleni... | misiak297
Ktoś mnie już tutaj pytał, chyba livka, czy Rafał wychowa sobie następcę, to dlatego :)
Użytkownik: tynulec 12.05.2011 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś mnie już tutaj pytał... | maciej_grabski
A ja proszę o rozwinięcie wątku Hiacynty. To bardzo intrygująca postać, z silnym charakterem, ale za mało było o niej:)
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja proszę o rozwinięcie... | tynulec
Ale znów gdyby ktoś chciał pobawić się w detektywa - okazałoby się, że w "Niespokojnych czasach" jest o niej całkiem sporo wiadomości, i wiele można z rozmaitych historii wywnioskować. To była bardzo trudna w konstrukcji postać, z bardzo skomplikowanym charakterem i historią. Nie wiem, czy nie najtrudniejsza.
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale znów gdyby ktoś chcia... | maciej_grabski
Właśnie, skoro doszliśmy do motywu Hiacynty... O ile dobrze się orientuję, Kościół chyba niezbyt przychylnie zapatruje się na znachorki czy tzw. "szeptuchy"?
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, skoro doszliśmy ... | misiak297
Masz rację, ale co wspólnego ma Hiacynta ze znachorstwem? pamiętasz pewnie fragment w którym rozsierdzona starsza pani zareagowała impulsywnie na całkiem poważne pytanie Jaśka o czarną kurę :) Poważnie - sprawa jest mniej ewidentna. Kościół nigdy nie miał specjalnych wątpliwości co do leczenia naturalnego, wystarczy przyjrzeć się temu, w jaki sposób leczono przez setki lat w klasztorach. Miał natomiast sporo przeciwko, gdy pojawiała się wartość dodana, w postaci rozmaitych ulepszeń: zaklęć, zamawiań, czy jakkolwiek by tego nie zwać. Hiacynta to jeszcze bardziej skomplikowana historia, bowiem ma pewne inklinacje do homeopatii, a co do ortodoksyjności metody zdania są w Kościele mocno podzielone. Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to metoda jak każda inna, tyle, że nie mieści się w paradygmacie współczesnej medycyny; pojawią się również inni, twierdzący wprost, że jest to dzieło szatańskie. Hiacyncie to chyba nie przeszkadza, zresztą wyraża swój absolutny brak zainteresowania sprawami kościelnymi. Skądinąd robi to w tak demonstracyjny sposób, że podejrzewam, iż może kryć się za nim głęboka wiara :))
Rafałowi wyraźnie nie przeszkadza to, że Hiacynta go skutecznie wyleczyła, Maja jak zwykle, najpierw powie, potem pomyśli, a w końcu i tak wychodzi na to, że starsza pani miała rację :)
Użytkownik: agra1 12.05.2011 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Uspokoję Panią o tyle, że... | maciej_grabski
tylko proszę się zaopatrzyć przed tym w fajkę do nurkowania :)
Użytkownik: maciej_grabski 12.05.2011 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: tylko proszę się zaopatrz... | agra1
Nie ma mowy, Wóz albo przewóz :)
Użytkownik: misiak297 12.05.2011 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A właśnie... co sądzisz o książkach, które bawią się religią? "Operacja Sodoma" (zabawna próba ocalenia Sodomy przez trzech anielskich wysłanników), "Pamiętniki Adama i Ewy" (historia miłosna, w której Bóg tak naprawdę się nie liczy), "Teraz na ciebie zagłada" (Kain i Abel kochankami), "Balladyny i romanse" (Chrystus namiętnym, choć nieco zblazowanym kochankiem żyjącym w konkubinacie z boginią Nike). Świętokradztwo czy odważna sztuka?:)
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 01:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A właśnie... co sądzisz o... | misiak297
Symptomatyczne, że z czterech przytoczonych przez Ciebie przykładów znam tylko pierwsze dwa czyli Jurandota (ja to znam jako "Dziewiąty sprawiedliwy"), no i rzecz jasna Twaina. Podejrzewam, że zatrzymałem się z lekturą w tym miejscu, w którym coś takiego może mnie osobićie bawić, a jeszcze nie wprawia w niesmak.
Czuję, że za moment zacznę pisać teoretyczny wykład o tym, czym jest sztuka, więc wypada się pohamować, powiem w dużym skrócie i uproszczeniu co na ten temat myślę. Otóż mam obawę, że znacząca część literatury przetwarzającej znane motywy w motywy obrazoburcze to bardzo koniunkturalne działania autorów. Być kontrowersyjnym w czasach medialnego szumu, to najszybszy i najskuteczniejszy sposób na wywołanie zainteresowania. Cudownie wyśmiał takie przetworzenia Lem opisując fikcyjną historię wydawnictwa, które zbiło majątek na przerabianiu na pornografię... bajek dla dzieci. Kiedy zabrakło już konceptów tak smacznych jak "Długi czerwony kapturek" czy "Ali Baba i czterdziestu zboczeńców" właściciele zaczęli po prostu dopisywać przed właściwy tytuł "Życie płciowe" (Krasnoludków i sierotki Marysi, Jasia i Małgosi...) tak czy owak wychodząc na swoje.
Wracając do obrazoburczości - najgorsza nie jest ona sama, ale to, że jej współcześni krzewiciele nie chcą dopuścić do siebie strasznej myśli, że "Monie Lizie" domalować wąsy można tylko raz. Tak zrobił Duchamp i ma za to (choć nie tylko) swoje miejsce w panteonie artystów. Gdybym był malarzem i namalował Boga Ojca z wydatnym biustem - co najwyżej mógłbym się ośmieszyć. Podobnie w literaturze. Można przepisać którykolwiek święty tekst w dowolny sposób, bo trudno tego zabronić, ale co z tego wynika? czy ma to być działanie pour epater le bourgeois? i to miałoby zadowolić prawdziwego artystę? Uzasadnić można wszystko, zwłaszcza gdy ktoś liznął nieco teorii sztuki i bez zrozumienia poczytał o konceptualiźmie. Nawet biuściastego Boga Ojca, który będzie symbolizował protest przeciw patriarchalnemu ujęciu Bóstwa. Konkluzja? Obawiam się, że jakkolwiek by nie nazwać tych działań - są wtórne, nudne i pozbawione wyrazu. Reszta to sprawa smaku.
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Symptomatyczne, że z czte... | maciej_grabski
No tak, zgadzam się z Tobą, że dzisiejsza sztuka jest bezczeszczona, a takie dzieła jak Mona Liza czy Dawid Michała Anioła dostały się pod obstrzał kultury masowej. Jednak muszę stwierdzić, że ja nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu i przetworzeniu motywów religijnych w sztuce - Biblia jest przecież taką skarbnicą, z której można czerpać inspirację. A co sądzisz o tzw. "Biblii śląskiej". Na zajęciach na uniwersytecie omawialiśmy fragment o Weroniki ręczniku i głupim Pyrliku. Sam się zdumiałem, kiedy przeczytałem o geście Weroniki: Boża gymba sie odbiła.
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, zgadzam się z Tob... | misiak297
Bezczeszczona, to może za dużo powiedziane. Wykorzystywana wtórnie, bez sensu. Bo z sensem - czemu nie? Żebyśmy się dobrze zrozumieli: sztuka zawsze czerpała z religii, a sztuka jest od tego, by przetwarzać pewne motywy i tworzyć nowe jakości. Ale właśnie: nowe, i jakości :) Dlatego absolutnie nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu motywów religijnych przez sztukę, byle z sensem.
Chodzi Ci o Biblię Ślązoka, prawda? Pojawiło się takich przekładów i wariacji trochę więcej, jest przecież choćby Nowy Testament po góralsku. O ile pamiętam, RJP przejechała się po wszystkich takich próbach dość gruntownie, choć chyba nie do końca słusznie, bo ze stanowiska literackiej polszczyzny i tego, co RJP wie o gwarach. Co ciekawe, Kościół zachowywał się dość wstrzemięźliwie, czyli nie wypowiadał się jednoznacznie przeciw, ani za. Zakazał natomiast używania tekstów w charakterze czytań w czasie nabożeństw. W sumie trudno się dziwić. W gruncie rzeczy, przez tradycję, przyjęła się chyba tylko "Biblia Kaszubska", chyba na gruncie tego całego kaszubskiego piśmiennictwa religijnego sprzed ponad stu pięćdziesięciu lat.
Inna sprawa jest z "Ewangelią według św. Zioma". Tutaj kontrowersje były znacznie większe, bo przecież jest to napisane językiem środowiskowym, albo tym, co tłumaczom zdawało się blokerską gwarą środowiskową. I wątpliwości mam tutaj znacznie więcej. Po pierwsze - tak nikt nie mówi. Tłumacze przyjęli zasadę: jeżeli cokolwiek ma swój odpowiednik w gwarze blokerskiej - wykorzystujemy to. No i doszło do absurdu przez nadmierne stężenie. Porównaj sobie zresztą język tego tłumaczenia z "Wojną polsko-ruską..." Widać gołym okiem (uchem?), że Masłowska ma fenomenalny słuch, i pochwyciła idealnie pewne schematy używania tej gwary. W ziomalskiej Ewangelii - jest to co najwyżej groteskowe. Po drugie - nie wiem, czy tłumacze chcieli pomyśleć o tym, że za pięć czy dziesięć lat ten tekst nie będzie nic znaczył. Języki środowiskowe są efemeryczne, zmieniają się bardzo szybko. W dodatku charakteryzują się niejednoznacznością pojęć, co w przypadku tekstów kanonicznych jest cokolwiek niebezpieczne. Nie gorszy mnie to, ani nie dziwi, ale nie ma to, moim zdaniem, sensu większego niż doraźny. A na pewno bzdurą jest opowiadanie o tym, jak to dobrze wpłynie na tzw. ewangelizację młodzieży :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezczeszczona, to może za... | maciej_grabski
Jeszcze Ci nie dam spokoju z tą kwestią - czytałeś "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna?
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze Ci nie dam spokoj... | misiak297
Czytałem, ze względów zawodowych ubawiłem się setnie. Oglądałem również fragmenty filmu, które były same w sobie autoparodią. Dostałem ataku śmiechu gdy Tom Hanks ze skupioną miną zupełnie jak z Forrest Gumpa po długich cierpieniach odkrył, że inskrypcja pisana jest w lustrzanym odbiciu :) Ale nie o tym. Chcesz wiedzieć na czym polega według mnie sukces książki, czy dopytać mnie o pomysły ze świętym Graalem rozumianym jako Sang Real, potomstwo Marii Magdaleny z Chrystusem? :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałem, ze względów zaw... | maciej_grabski
I to i to:) Sam jestem daleki od zachwytów - czytało mi się dobrze i przyjemnie, ale odkryłem dość szybko kto jest persona non grata:/ (ot miłośnik Christie, psuje sobie każdą kryminalną lekturę).
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: I to i to:) Sam jestem da... | misiak297
Może zostawmy na boku sprawy pseudoteologiczne, napisano już o tym wszystko, co można było napisać. Nie wiem zresztą po co - to trochę jak udowadnianie, że nie jest się wielbłądem, ze znanego dowcipu. W każdym razie nie czuję się na siłach streszczać tego wszystkiego tutaj. Za to na pytanie o moje przemyślenia ogólne - chętnie odpowiem. Ot, egocentrym ;)

Kiedy przeczytałem książkę zacząłem zastanawiać się jakim cudem coś takiego mogło się sprzedać w osiemdziesięciu (tak!) milionach egzemplarzy na całym świecie. Wiadomo, film, dobra promocja, pomysł, ale przecież tyle jest sfilmowanych książek, dobrze wypromowanych filmów, świetnych pomysłów... I z tych wszystkich rozmyślań wyszło mi coś takiego.
Pisałem w odpowiedzi na post jednego z biblionetkowiczów, że społeczności nie bez kozery wynalazły autorytety. W wypadku Browna takim autorytetem jest Ekspert, taki przez duże "E". Możemy śledzić jego pracę, o której nie mamy pojęcia, bo przecież sami nie jesteśmy ekspertami. Wszyscy mówią, że można mu wierzyć, wierzymy i my. Wprawdzie nie rozumiemy, co robi, ale skoro jest Ekspertem - pewnie wie, co robi. I mamy receptę na sprzedanie, w najlepszym wypadku, stu tysięcy egzemplarzy na świecie.
A co by było gdyby Ekspert zastanawiał się głęboko nad zagadnieniami, które jest w stanie rozwiązać każdy czytelnik bez jakiejkolwiek wiedzy fachowej i z IQ powyżej 90? gdyby ten Ekspert męczył się i męczył nad pojęciami, które można znaleźć w dowolnej kieszonkowej encyklopedii krzyżówkowicza? gdyby posługiwał się wiedzą rodem z tabloidów? Każdy z czytelników byłby od eksperta lepszy. I z rosnącą satysfakcją czytałby, i czytał, i czytał...
Casus Browna to według mnie cud połączenia ze sobą tego, o czym piszę powyżej, popularnego filmu, chwytliwego, wcześniej opracowanego przez postronnych tematu (nie wiem, jak skończył się proces sądowy między autorami "Świętego Graala, świętej krwi" a Brownem), struktury czasowej integrującej wydarzenia (nie pamiętam dokładnie, ale w zasadzie cała akcja zamyka się w kilku dniach) oraz aktywnej, mocnej promocji gotowej powieści. Do tego żwawa narracja i trafienie na idealny moment. Rzadko bywa, że wszystkie czynniki zadziałają równocześnie, ostatecznie to któraś z kolei książka Browna, trzecia lub czwarta, nie pamiętam. Poprzednie nie odniosły aż takiego sukcesu, zostały "pociągnięte" dopiero przez "Kod Leonarda da Vinci".
Tytułem postscriptum - starsi i aktywni jeszcze w ubiegłym wieku internauci znają pewnie postać Eksperta szalejącego na grupach IRCowych (kto jeszcze pamięta, co to było?...) i forach. Nie chodziło mi o tego Eksperta, naprawdę :)
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Może zostawmy na boku spr... | maciej_grabski
A będę bronił "Kodu...":) W sumie ja się nie dziwię, że książka Browna tak dobrze się sprzedała. To świetne, pomysłowe czytadło, fajna rozrywka:)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A będę bronił "Kodu...":)... | misiak297
Ja go nie atakuję, więc nie masz czego bronić :) Pamiętaj, że mam niejako zawodowo skrzywione spojrzenie i trochę boję się masowego zasięgu książek, które mają, delikatnie mówiąc, mały szacunek dla faktów i realiów. Co nie zmienia tego, że może czytać się dobrze.
Użytkownik: tynulec 12.05.2011 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Cała opowiedziana przez Ciebie historia budziła we mnie różne, czasem skrajne emocje. Od wzruszenia, o którym już pisałam przez śmiech, aż do złości. Tak, bardzo się denerwowałam na dialogi w barze, gdzie niecenzuralne słowo pada często gęsto. Rozumiem, że chciałeś w ten sposób pokazać emocje bohaterów, ale no nie mogę przełknąć tych k..., skur... itp.
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Cała opowiedziana przez C... | tynulec
Nic na to nie poradzę. To nawet nie kwestia emocji, tylko prawdy. Oczywiście, można było sprawić, by chłopi przy wódce rozmawiali inaczej, ale brzmiałoby to kuriozalnie.
Druga rzecz jest taka: może się mylę, ale dopiero w całkiem współczesnych czasach wulgaryzm stał się sposobem wyrażania emocji. W nieco dawniejszych był naturalną częścią języka. Wulgaryzmy, rzecz jasna, zmianiały swój charakter (kogo dziś razi słowo "kiep", a przecież jeszcze trzysta lat temu było tak nieprzyzwoite, że w literaturze często gęsto je wykropkowywano). Tutaj są fragmentem świata, prostego i konkretnego, takiego, który nie potrzebuje eufemizmów. Rozmawiałem o tym kiedyś ze znajomym polonistą, który zauważył, że w "Rafale" przez kontekst środowiskowy i specyficzne zastosowanie, wulgaryzmy straciły wulgarność.
Obawiam się zresztą, że gdybym zjawił się w Gródku i powiedział, że ktoś jest sk...synem - pewnie bym dostał dwa szybkie sierpowe w szczękę, po to, żebym zapamiętał jakich rzeczy i komu nie wolno mówić. Ale gdybym powiedział, że tego kogoś matka nie prowadziła się najlepiej - nie wyszedłbym stamtąd żywy. A przecież to takie delikatne, mało wulgarne określenie...
Użytkownik: tynulec 13.05.2011 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
I jeszcze zanim pójdę spać, ostatnie pytanie:)
Na pogrzebie biskupa Jakuba leje jak z cebra, a mimo to przy spuszczaniu trumny do grobu, ludzie zamykają parasole, oddając w ten sposób hołd zmarłemu. Niezwykła to scena, bo wynosi tych prostych ludzi na wyżyny, choć oni tłumaczą zwyczajniej: "tu nikt nie pozwala, żeby widziano, jak płacze".

Czy z łatwością przychodzi Ci wymyślanie podobnych historii, które mają głębsze dno? Jak długo pisałeś pierwszą część, a ile zajęła Ci praca nad drugą? Którą pisało Ci się swobodniej, a przy której szybko kończyły się pomysły?

Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 01:37 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze zanim pójdę spa... | tynulec
Czas samego pisania obu części był podobny - każda zajęła mi jakieś trzy-cztery miesiące ciężkiej pracy, tym trudniejszej, że niejako na marginesie zwyczajnych zajęć. Pewnie byłoby szybciej i prościej, gdybym zwyczajnie opisywał historyjki, bez dbania o realia, język, prawdopodobieństwo zdarzeń, gdybym nie tworzył dość spójnego świata, gdybym nie chciał dać czytelnikom radości samodzielnego odnajdowania rozmaitych smaczków, gdybym wreszcie poprzestał na jednym, najprostszym poziomie rozumienia tekstu. Tylko po co wtedy pisać?
Pomysłów mi nie brakowało, a przy pisaniu wciąż pojawiały się nowe. Wykorzystywałem tylko te, które znajdowały uzasadnienie w mojej wizji tego gródeckiego światka. Sprawdzały się wtedy, gdy były prawdopodobne i gdy zarazem prowadziły do kolejnych. No i musiały mieć coś w sobie, również głęboko sięgające podteksty.

Trudno powiedzieć, którą część pisało mi się swobodniej. Być może drugą, świat Gródka i jego mieszkańców był wtedy już niemal kompletny. Z kolei druga była trudniejsza, bo... jest trudniejsza. Rafał zaczyna dostrzegać w niej to poprzednio ignorował, albo zostawiał bez komentarza. Do tego zaczęły się problemy natury: "przecież Bialik (Antoni, Rafał, maja, ktokolwiek) nie powiedziałby tego w ten sposób". To cena za tryb pisania w którym często zadaję sobie pytanie: dlaczego? na przykład dlaczego Stanisław, fenomenalny naukowiec - biblista siedział całe życie w Gródku a nie na jakiejś wyższej uczelni? No i trzeba było to wszystko wymyślić i uprawdopodobnić.
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze zanim pójdę spa... | tynulec
O, to jest świetna scena! Robi wrażenie...
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to jest świetna scena!... | agatatera
Ale z drugiej strony miejscowi traktują to jako coś absolutnie oczywistego, to dla nich gest porównywalny ze zdjęciem kapelusza w kościele. Wystarczy zobaczyć, jak naturalnie mówi o tym kawalerka w Klubie po pogrzebie :)
Użytkownik: agatatera 13.05.2011 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z drugiej strony miej... | maciej_grabski
Co też właściwie jest fajne, bo wskazuje na to, że ludzie potrafią szanować innych, rozpoznać, kogo warto, a kogo nie warto uczcić :)
Użytkownik: tynulec 13.05.2011 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A skąd pomysł na francuskiego kanonika, a nie na przykład włoskiego czy hiszpańskiego?

Posługujesz się francuskim? Znasz Francję, a właściwie Paryż i jego realia z lat 70, które umieściłeś w książce?
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A skąd pomysł na francusk... | tynulec
W zasadzie sama odpowiedziałaś sobie na to pytanie :) Francję znam dobrze i lubię bardzo, po francusku dogaduję się całkiem nieźle, tłumaczyłem też trochę z tego języka. Realia francuskie lat siedemdziesiątych znam głównie z książek, ale i z relacji tamtejszych przyjaciół. Pomijając inne kwestie - potrzebowałem francuskiego kanonika. Dlaczego? można się domyślić zerkając do ostatniego, ogłoszonego wczoraj konkursu :) Pomijając jednak trop autentycznej postaci - wydało mi się zabawne zestawienie francuskiego kanonika od wina i serów z wódczano-pierogową rzeczywistością Gródka :)
Użytkownik: tynulec 13.05.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Pozwolę sobie jeszcze zapytać o Świętego Marcina, którego uczyniłeś patronem parafii w Gródku. Ksiądz Rafał często ma wrażenie, że przy różnych okazjach, sytuacjach Święty Marcin patrzy na niego inaczej, czasem się uśmiecha, czasem ma bardzo surowy wyraz twarzy. Musiał mocno wierzyć w to, co widział czy może chciał zobaczyć.

Moje pytanie dotyczy wyboru patrona. Czytałeś żywoty świętych, by w końcu powiedzieć: "Tak Marcin będzie dla Rafała i jego parafian najlepszym przykładem!" czy raczej był pierwszym lepszym patronem?

Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę sobie jeszcze zap... | tynulec
To bardzo ważne pytanie. Wszyscy pewnie znają opowieść o świętym Marcinie oddającym połowę swego płaszcza zmarzniętemu biedakowi. Zastanawiałem się kiedyś nad tym, jak rzeczywiście mogła wyglądać ta scena. Można sobie łatwo wyobrazić świętego pochylającego się z siodła nad biedakiem i podającego mu swój płaszcz. Ale ja pomyślałem sobie, że chciałbym mieć takiego bohatera, który nie zawahałby się zeskoczyć z konia, wejść w błoto w którym tkwił biedak - i wyciągnąć go stamtąd otulając płaszczem. Miłosierdzie to nie rozrzucanie pieniędzy w tłum w czas hucznej, świątecznej parady, ale zejście w błoto.
Użytkownik: tynulec 13.05.2011 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo ważne pytanie. ... | maciej_grabski
Chylę czoła! Masz absolutną rację!

Dzisiaj miłosierdzie to także wyjście z bezimiennego tłumu i podanie dłoni temu, który leży, otarcie jego poranionej twarzy.
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Chylę czoła! Masz absolut... | tynulec
Pewnie dlatego plebania w Gródku nie bywała nigdy zamykana na klucz :)
Użytkownik: misiak297 13.05.2011 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo ważne pytanie. ... | maciej_grabski
Pozwolę sobie na pytanie powiązane niejako z powyższym komentarzem: czy uważasz, że potrzebujemy literatury parenetycznej?
Użytkownik: maciej_grabski 13.05.2011 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę sobie na pytanie ... | misiak297
Czy potrzebujemy... Zaskoczyłeś mnie. Nie mam pojęcia. Gdybym chciał scharakteryzować dzisiejsze czasy powiedziałbym, że największą rolę gra w nich demonstrowanie niezależności. Ludzie nie lubią napomnień, moralizatorstwa, opierają się dydaktyce. Patrząc z tego punktu widzenia pareneza jest przeszłością. Z drugiej strony bardzo trudno żyje się w społeczeństwie pozbawionym wzorców, a skąd je czerpać gdy mamy absolutną dowolność zachowań? To truizm, ale człowiek jest istotą społeczną, czy mówiąc brutalnie - stadną. Można więc - pół żartem, pół serio - powiedzieć, że literatura parenetyczna ma sens, ale mało kto do tego się przyzna, bo przecież niełatwo się przyznać do braków, czy też do tego, że potrzebuje się książek, by dowiedzieć się tego, co powinno się odkryć samodzielnie: jak przyzwoicie żyć :)
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy potrzebujemy... Zasko... | maciej_grabski
Ja uważam, że jest potrzebna, bo mam wrażenie, że straciliśmy już większość dobrych wzroców życiowych. Jednakże dla większości osób powinna być ona podana w dosyć lekkim "sosie", nie powinno to być przyciężkawe zarzucanie dobrymi przykładami, a raczej wpleciona w akcję osoba, która jest cooooool ;)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja uważam, że jest potrze... | agatatera
Racja, ma to sens gdy przykład będzie podany w strawnej formie. Inaczej większość odrzuci go natychmiast. Oczywiście, jest ryzyko, że ci, którzy wzorców naprawdę potrzebują - nie przeczytają, bo chwilowo mają okres buntu. Gdy ten minie - nie przeczytają, bo uznają, że są manipulowani. Pojawia się natychmiast pytanie: co, i ile wolno autorowi? I od razu zacząłem się zastanawiać z trwogą, czy "Rafał" to literatura parenetyczna. Mam nadzieję, że nie, gdy pisałem nie było moją intencją pouczanie, czy dostarczanie wzorów. Wyszedłem z następującego założenia: piszę opowieść i zostawiam z nią czytelników. Każdy może wyciągnąć z niej takie wnioski, jakie mu się podobają; ale pouczać? pokazywać, że jak ktoś jest dobry, to ma dobrze, jak ktoś jest zły, to ma źle? To już nie "Rafał" :)
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Racja, ma to sens gdy prz... | maciej_grabski
Jest ukazywanie i ukazywanie. Powiedziałabym, że można pokazywać autorytety w taki sposób, że nie przyjdzie danej osobie do głowy, że jest "pouczana", raczej pomyśli: "hm... coś w tym jest, może warto spróbować?". Ale to jest sztuka, więc rzadko będzie się zdarzało, żeby tak "bezboleśnie" komuś dać do myślenia.
Hm... no właśnie, wszystko chyba zależy od wieku i charakteru danej osoby. Bo są osoby, które będą analizowały lekturę i zadawały sobie pytania mają lat 17, inne mając lat 30, a inne w ogóle. Czyli znowu: wszystko zależy od przypadku indywidualnego. Bo tak, jak piszesz - inni w ogóle nie sięgą po książkę, inni włączą tv, czy posłuchają muzyki. Ale dobrze byłoby, żeby ci, którzy sięgną trafili prędzej czy później na coś mądrego, co pomoże im przemyśleć pewne sprawy i zbudować własny światopogląd :)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest ukazywanie i ukazywa... | agatatera
Ale buntownik powie: to manipulacja! :)
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale buntownik powie: to m... | maciej_grabski
Za rok czy dwa mu przejdzie ;) A to, co ma w głowie - zostanie ;)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Za rok czy dwa mu przejdz... | agatatera
Oby tak było...
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy potrzebujemy... Zasko... | maciej_grabski
Nie bez przyczyny o to zapytałem:) Uważasz, że ksiądz Rafał może być autorytetem?
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie bez przyczyny o to za... | misiak297
Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy to pojęcie. Powiedziałbym raczej, że Rafał jest punktem odniesienia. Jednym z największych kłopotów przy wymyślaniu tych książek była... rola księdza w takiej wsi. Najbardziej naiwna byłaby relacja pasterz - owieczki, mało rozgarnięci parafianie i gdzieś, wysoko, ksiądz, który pouczy, zgani, opowie o aniołkach, i wszyscy są zadowoleni. Ekstremalna w drugą stronę była wersja księdza kontestowanego przez wieś, jawnie zwalczanego za mniej lub bardziej paskudne grzeszki. W środku jest... przeciętność. A ja postanowiłem napisać o księdzu we wsi, która na dobrą sprawę nie potrzebuje księdza. Popatrz, tam ludzie żyją sobie od pokoleń, wszystko wiedzą, mają własny kodeks zachowań. Jeśli potrzebują księdza, to tylko jako szafarza sakramentów, bo przecież ktoś musi ochrzcić, wyspowiadać, udzielić komunii, pomóc przy sakramencie małżeństwa, udzielić ostatniego namaszczenia i wreszcie odprowadzić na cmentarz. Ale od innych spraw - wara mu! Rafał przychodzi właśnie w takie warunki. Przez pokolenia z ambony grzmiał Stanisław, którego ludzie nie słuchali, chociaż słyszeli. Rafała też nie słuchają, wiedzą przecież lepiej, ale zaczynają z nim współpracować. Jest człowiekiem szanowanym, choć może nie w takim znaczeniu jak don Vito Corleone :) Ten szacunek jest ugruntowany jego postępowaniem w chwilach trudnych. "Proboszcz ma jaja, chociaż ksiądz" - jak to ładnie zauważył któryś z chłopaków. To jest dla nich wartość. Rafał rzadko wypowiada uwagi, forsuje własne zdanie. W zasadzie nie zmusza do jakiegoś postępowania. Ale coraz więcej miejscowych zadaje sobie pytanie: co Rafał by powiedział gdyby... wiedział. Oczywiście, można uznać, że jest to charakterystyczne dla autorytetu, ale nie wiem, czy to do końca jest dobre określenie.
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zależy od tego, ... | maciej_grabski
A znasz może przypadki księży, którzy po przeczytaniu Twojej książki zmienili postępowanie?
W ogóle jaki był oddźwięk ze strony Kościoła po publikacji Księdza Rafała?
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A znasz może przypadki ks... | misiak297
Znam, albo słyszałem o kilku księżach, którzy z Rafałem w pewien sposób się utożsamiali. Też dostali w czasie wikariatów niezłą szkołę, mają podobny sposób myślenia, objęli probostwa i starają się jakoś zdobyć zaufanie wiernych. Nie znam natomiast żadnego przypadku przemiany duchowej wywołanej przeczytaniem tych książek, i nie bardzo chce mi się wierzyć, bym kiedykolwiek taką przemianę zobaczył.

Te książki nie mają aż tak szerokiego zasięgu, by ktokolwiek chciał się oficjalnie na ich temat wypowiadać. Kościół rozumiany jako instytucja nie zajmuje się recenzowaniem powieści, chyba, że autor nadepnie mu mocno na odcisk. Podejrzewam w każdym razie, że nie trafię ani na indeks ksiąg zakazanych, ani na listę lektur nabożnych. I w sumie to chyba dobrze.
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Znam, albo słyszałem o ki... | maciej_grabski
Szkoda trochę, że "Ksiądz Rafał" ma tak mały oddźwięk w Kościele. Wyobrażałem sobie na przykład, że reklamują książkę na ogłoszeniach duszpasterskich. Czy jakaś recenzja nie ukazała się na przykład w Gościu Niedzielnym? A jak wpłynęła na książkę promocja, jaką zapewnił jej Szymon Hołownia?
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda trochę, że "Ksiądz... | misiak297
Właśnie, ja też nad tym boleję po cichu. Ja staram się ją ogólnie promować, ostatnio poprosiłam o dodanie jej do listy książek klubów DKK w naszym regionie, zobaczymy, czy przyjmą propozycję.
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, ja też nad tym b... | agatatera
Dziękuję! :)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda trochę, że "Ksiądz... | misiak297
Rzeczywiście, ksiądz Kiera napisał z pierwszego Rafała recenzję na swoim blogu, skądinąd bardzo sympatyczną. Wprawdzie ze źródłowego tekstu po redakcji przedostała się do "Gościa" nie więcej niż jedna trzecia, ale zawsze coś. Ciekaw jestem, czy podobała mu się druga, boję się, że mniej, bo jakoś zamilkł :) Wiem, że w jednym z cysterskich klasztorów na ogłoszeniach parafialnych któryś z zacnych ojców rekomendował "Rafała" jako wartościową literaturę. Mam nadzieję, że nie chodziło o to, co ojciec Marian Pirożyński określał jako "moralnie obojętne" :)
Co do Szymona Hołowni - to, co robił było bardzo sympatyczne, tym bardziej, że wynikało z jego dobrej woli i dobrych chęci, a nie z faktu, że wydaje w tym samym wydawnictwie. Podobno bardzo ciężko było wmusić mu do czytania pierwszą książkę, ale gdy już zaczął - spodobało mu się. Zgodził się na wypowiedź w promocyjnym filmiku w którym powiedział parę miłych słów, a który obejrzało jak dotąd ponad 4 tysiące osób, pewnie wspominał też o tej książce znajomym. Na pewno nie miało to przełożenia na tzw. duże media. Te rządzą się jasnymi zasadami: nie opowiada się w nich za darmo o jakichkolwiek produktach. Reklama to reklama.
Użytkownik: verdiana 14.05.2011 08:48 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A ja nie z pytaniem przychodzę. Chciałam tylko napisać, że po przeczytaniu całej rozmowy nabrałam takiej sympatii dla Autora i bohatera, że zaraz zamówię w bibliotece obie książki i już się na nie cieszę. Pozdrawiam serdecznie. :)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie z pytaniem przyc... | verdiana
Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej lektury :)
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję! Pozdrawiam serd... | maciej_grabski
Pytanie może trochę drażliwe, ale czemu nie?:) Czy Twoje książki spotkały się z jednakowo życzliwym przyjęciem? Jakie usłyszałeś zarzuty?
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie może trochę drażl... | misiak297
Dlaczego drażliwe? Odpowiem dzisiaj pod wieczór, zasługuje to na dłuższą wypowiedź. Tylko mnie przypilnuj, gdybym zapomniał :)
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego drażliwe? Odpowi... | maciej_grabski
Najważniejszym zarzutem, który się pojawił, był ten, że "Rafał" w ogóle zaistniał. Napomknął o tym pewien znany krytyk sugerując, że jestem epigonem Grzegorczyka i skoro jest ksiądz Groser, to trzeba czytać o księdzu Groserze, a nie "wtórne" opowieści o jakimś ta Rafale. Pozostałych zarzutów było niewiele, ale wydają mi się dość ciekawe. Pomijając te, które sformułował Misiak, a które były wysuwane już wcześniej, zarzucano mi idealizację, ba: zakłamywanie peerelowskiej rzeczywistości (bo sprowadzam ją jakoby do przejściowych braków w zaopatrzeniu w węgiel), brak ambicji literackich, stworzenie utopii z cukierkowymi bohaterami na wsi spokojnej i wesołej. Najbardziej podobał mi się chyba zarzut nie wprost, dotyczył bowiem bohatera zbiorowego złożonego z księży: Grosera, Rafała i Borysa (tego z "Polskich rekolekcji Kobzy"). Otóż pewna bardzo znana recenzentka gorszyła się, że ten bohater zbiorowy jest "mięsożerny" (króliczki!...), choć przecież lubi zwierzęta. No i że jest za kościołem "patriarchalnym i homofobicznym". Już widzę tego księdza - wegetarianina, matriarchalnego i gejofilskiego, na peerelowskiej wsi końca lat siedemdziesiątych. To by była zabawa! :)
Zabawne również jest to, że często pojawiał się powtarzany z przekąsem motyw pisania iluś tam Rafałów, czyli wspomnianego już tworzenia sagi. Że skoro autor się dorwał, i mu wydają, to będzie ciągnął temat, jak w "Plebanii", w nieskończoność. Do tego pojawił się jeden, czy drugi zarzut koniunkturalizmu rynkowego, czyli "wiezienia się" na serialach typu "Ranczo", wspomniana "Plebania", czy wreszcie "Ojciec Mateusz". Cóż, gdyby nagle okazało się, że ktoś zechce zrobić z "Rafała" serial - krytycy mieliby używanie ;)
Jak mi się coś jeszcze w tej materii przypomni - dopiszę ;)
Użytkownik: misiak297 14.05.2011 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Najważniejszym zarzutem, ... | maciej_grabski
A może Rafał po prostu wpisuje się w literaturę księżowską? Skoro jest gejowska i lesbijska (sam o tym pisałem artykuł:D) to czemu nie książęca:) W tej niszy literackiej starczy miejsca zarówno dla Rafała jak i innych księży, Kościół w Polsce jest mocny:) Swoją drogą ciekawe czy krytyk czytał takie powieści jak "Matka Joanna od Aniołów", "Kochanek Czerwonej Gwiazdy", "Lubiewo", "Ja, czyli 66 moich miłości", "Śmierć w darkroomie" czy reportaże jak "Wściekły pies", gdzie księża też występują, ale nie są "pozytywnymi" bohaterami. Wiem, że jestem złośliwy wobec nieznanego krytyka, ale spychanie "Rafała" za rzekomą wtórność to przesada.
A swoją drogą ksiądz wegetarianin, popierający legalizację homo-związków też byłby ciekawym bohaterem (Macieju, mimo wszystko doprowadź Rafała do XXI wieku:D).
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A może Rafał po prostu wp... | misiak297
Może i byłby ciekawy, ale musiałbym do tego stworzyć zupełnie innego księdza. Rafał jakoś nie pasuje mi do bohatera, który łatwo poddaje się zmianom, który jak rasowy polityk zerka w sondaże i dopasowuje swoje poglądy do bieżącej koniunktury. Mam znacznie ciekawszy pomysł w tej materii, ale nie zdradzę go. Może za kilka lat, bo przecież ustaliliśmy wszyscy, że nie wolno poprzestać na księdzu Rafale, podobnie jak nie należy dać się zaszufladkować w literaturze religijnej.
Literatura księżowska... Szczerze mówiąc, wolałbym nie być postrzegany jako autor z tego kręgu gatunkowego. Przyglądałem się dość uważnie polskiej literaturze religijnej. Wiesz, co jest w niej najgorsze? patos połączony z neomesjanizmem i... fatalnym stylem. Nie chcę tutaj wymieniać książek ani przytaczać przykładów, nie jestem krytykiem, ale wierz mi: trudno to czytać a jeszcze trudniej cokolwiek z tego wynieść.
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i byłby ciekawy, ale... | maciej_grabski
Taki ksiądz, to mógłby być bohater właśnie ksiązki pod tytułem "Ksiądz Rafał. Następne pokolenie" ;)
Użytkownik: livka 15.05.2011 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i byłby ciekawy, ale... | maciej_grabski
Nic nie ma złego w zaszufladkowaniu, o ile się siedzi w dobrej szufladce. Dla mnie powieść religijna to bardzo dobra, ambitna i jak sam Pan napisał pełna wyzwań szufladka. Proszę z niej za szybko nie uciekać. Lepiej zachować swój dobry styl na od początku twórczości, niż umrzeć jako wieczny poszukiwacz... Dobra, miałam się nie odzywać;-)))
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic nie ma złego w zaszuf... | livka
Tu się nie zgodzę. Nie ma lepszych i gorszych szufladek, do tego szufladkowanie jednoznacznie zakłada, że pisarz jest w stanie podjąć tylko jeden temat. Czyli jeżeli napisało się kryminał, to pisze się kolejne kryminały; jeżeli powieść religijną - to powieści religijne. I tak dalej. Pojawia się teraz kolejne pytanie - czy Rafał jest powieścią religijną, czy obyczajową? Bo przecież to, że głównym bohaterem jest ksiądz nie musi oznaczać, że podstawowym motywem jest kwestia religii. Osobiście wolę traktować Rafała jako powieść obyczajową.
I jeszcze małe zwierzenie: jestem skazany na to, by żyć i umrzeć jako wieczny poszukiwacz, i wcale nie jest mi z tym specjalnie źle :)
Użytkownik: livka 15.05.2011 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Tu się nie zgodzę. Nie ma... | maciej_grabski
Super! Nareszcie mamy jakąś różnicę zdań. Może dlatego, że jako umysł ścisły, stawiam na specjalizację;-) W każdym bądź razie taka przytaczana tu wielokrotnie Christie, raczej nie oburzała się, że nazywa sią ją Królową Kryminałów, mimo to, że próbowała też innych form;-) I jakoś z tych innych powieści nie bardzo jest znana. Więc dla mnie pisarz, który nie podejmuje innych tematów, nie jest gorszy, jest po prostu dobry w tym co robi i robi to, co mu wychodzi najlepiej. Ja bym z chęcią wsadziła Pana do szufladki z napisem powieść z kontekstem religijnym. Nie zawsze główny bohater musi biegać w czarnej „sukience”, ale miło będzie gdy miłość, honor, Bóg i Ojczyzna będą w cenie;-) Cieszę się, jeśli się mylę i swobodnie będzie Pan hasał między szufladkami;-) W każdym bądź razie życzę owocnych poszukiwań. Obiecuję je śledzić;-) … no chyba, że dojdzie Pan do poezji lub fantastyki to pasuję ;-)))
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Super! Nareszcie mamy jak... | livka
Bardzo dziękuję, na poezję się nie zanosi, ale fantastyka, zwłaszcza taka... niezupełnie fantastyczna, dlaczego nie? :)
Użytkownik: misiak297 15.05.2011 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję, na poezj... | maciej_grabski
Co rozumiesz pod hasłem "fantastyka niezupełnie fantastyczna"? To brzmi... fantastycznie... ale co oznacza?
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Co rozumiesz pod hasłem "... | misiak297
Znów jest to kwestia definicji słowa "fantastyka". Wiem, jest mnóstwo podgatunków, kategorii, ale jak nazwać powieść na pozór realistyczną w której w zasadzie nie wiadomo czy niektóre wydarzenia są przynależne rzeczywistości, czy też nie? Był taki film, bodaj "Niezniszczalny" z Brucem Willisem. Bohater wychodzi jako jedyny cało z jednej, czy drugiej katastrofy i przez dłuższy czas nie wiadomo, czy jest nadczłowiekiem, czy też miał szczęście. Jeśli w finale przesądzimy na korzyść szczęścia - mamy film psychologiczny. Jeśli będzie nadczłowiekiem - mamy SF. A co będzie, gdy zostawimy problem otwarty? :)
Użytkownik: misiak297 15.05.2011 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i byłby ciekawy, ale... | maciej_grabski
Wydaje mi się, że przystępując do lektury, liczyłem na to, że tytułowy ksiądz będzie właśnie kimś takim (tym bardziej, że nota zapowiadała jakieś nowe czasy, rewolucje itp.). Rozminąłeś się trochę z moimi oczekiwaniami, natomiast nie przeszkodziło mi to polubić Rafała.
Oczywiście z tą literaturą księżowską to był taki żart z mojej strony:) Rozumiem Cię, uważam, że nie ma co się zamykać w jednym schemacie, a już grozi Ci w sumie patrzenie na Twoją twórczość przez pryzmat "Księdza Rafała" (tak jak Dehnel będzie przede wszystkim kojarzony z "Lalą", Masłowska z "Wojną polsko-ruską...", Witkowski z "Lubiewem", Grochola z "Nigdy w życiu"). Literatury religijnej jako takiej nie czytałem, ale wierzę Ci na słowo. Potrafię sobie to łatwo wyobrazić.
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że przystę... | misiak297
Liczę na to, że uda się jakoś przełamać ten schemat, choć kto wie, co spotka mnie od wiernych fanów "Księdza Rafała"? może mnie ekskomunikują, gdy napiszę coś diametralnie innego? Na razie staram się nie przejmować podobnymi problemami, to sprawa przyszłości :)
Użytkownik: koczowniczka 15.05.2011 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i byłby ciekawy, ale... | maciej_grabski
A "Ład serca" Andrzejewskiego? Wydaje mi się, że napisany jest stylem wcale nie fatalnym. W czytaniu dosyć ciekawy (te rozterki księdza Siechenia, ten wątek prostytutki Anny).
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A "Ład serca" Andrzejewsk... | koczowniczka
O, tak, to dobry przykład. Przy okazji, nawiązując do innego komentarza, "Ład serca" przypiął autorowi łatkę "polskiego Bernanosa" i pewnie, gdyby nie wojna, Andrzejewski zostałby na amen zatrzaśnięty w szufladce z etykietką "pisarz katolicki".
Użytkownik: agatatera 14.05.2011 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie z pytaniem przyc... | verdiana
I ja uważam, że ta rozmowa jest niezmiernie ciekawa, informacyjna, a do tego zwyczajnie sympatyczna i miejscami zabawna. Nie dziwię się, że podjęłaś taką decyzję :)
Użytkownik: tynulec 14.05.2011 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Już wiemy, że masz słabość do muzyki organowej i ten motyw umieściłeś w książce. Podobnie ze znajomością języka francuskiego.

Powiedz czy są jeszcze jakieś inne elementy związane z Twoją osobą, zainteresowaniami, umiejętnościami, a które wplotłeś w fabułę?
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wiemy, że masz słaboś... | tynulec
Chyba nie. Daleki byłem od tego, by zawracać czytelnikom głowę moimi historiami zawodowymi, dlatego nie upajałem się szczegółowymi opisami dzieł sztuki i napisałem to, co musiało być - i nic więcej. O, jeszcze przypomniała mi się jedna rzecz: tak, jak Rafał, lubię dobrą kawę i zwierzęta. Te ostatnie raczej z wzajemnością :)
Użytkownik: tynulec 14.05.2011 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie. Daleki byłem o... | maciej_grabski
No tak zapomniałam dodać kota Dzikiego:).

Zwróciłeś uwagę na kawę, którą Rafał po prostu uwielbia. Kawa pojawia się bardzo często w różnych momentach. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Nabożność z jaką ksiądz Rafał przygotowywał, a potem pił kawę była niezwykła. Wydaje mi się, że zadbałeś w swojej historii o wiele niby nieistotnych, ale jednak dobrze budujących całość elementów z życia Gródka, proboszcza, parafian.
Użytkownik: maciej_grabski 14.05.2011 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak zapomniałam dodać ... | tynulec
Święta prawda, to są właśnie te drobiazgi, które tworzą rzeczywistość. Kawa to chyba jedyny nałóg Rafała (bo muzykę trudno do takiego zaliczyć). Do tego stopnia, że gdy wraca z wygnania w Rogatce sugeruje, że u Jędrzeja był prawie jak na odwyku ;) Bardzo się starałem umieszczać jak najwięcej, czasem ledwo zaznaczonych drobiazgów, przez które można lepiej rozumieć słabostki, przyzwyczajenia czy mentalność bohaterów tych książek.
Użytkownik: tynulec 15.05.2011 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
A możesz nam powiedzieć czym zajmujesz się na co dzień?
Wiemy, że jesteś historykiem sztuki, ale może powiesz coś więcej o swoim zawodzie:)
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A możesz nam powiedzieć c... | tynulec
Wspomniałem, że żyję i umrę jako wieczny poszukiwacz. Spośród moich rozlicznych zawodów najbardziej ukochanym jest ten, do którego najchętniej się przyznaję. Jestem historykiem sztuki, rzeczoznawcą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, biegłym sądowym w zakresie wyceny i badań autentyczności dzieł sztuki i antyków. To, że zajmuję się tego rodzaju kwestiami wynika z pewnego rysu mojej osobowości. Otóż - jak już zapewne zauważyli czytelnicy - bardzo lubię wiedzieć. Do tej kategorii należy również dociekanie jak coś wygląda "naprawdę". Aby tego się dowiedzieć, trzeba przyjrzeć się bliżej, obejrzeć pod lupą, zerknąć w zakamarki, zastanowić się nad detalami. Właśnie na to pozwala mi praca rzeczoznawcy, takiego eksperta od dzieł sztuki. Wiesz przecież jak wygląda oglądanie obiektów w muzeum: nie wolno podejść bliżej, dotknąć, przyjrzeć się mało widocznym na pierwszy rzut oka szczegółom. Jest to zrozumiałe, niewiele by zostało z dzieła po kilku latach dotykania, prawda? Pojawiam się w niektórych sprawach dotyczących autentyczności dzieł sztuki, gdy trzeba stwierdzić, czy nie mamy przypadkiem do czynienia z fałszerstwem. Częściej jednak zlecane mi są wyceny dzieł sztuki i antyków, choć sam nie zajmuję się i nie będę zajmował handlem. Czasami działam trochę jak pan Tomasz od Nienackiego, czyli "Pan Samochodzik", choć zapewniam, że nigdy nie byłem ormowcem, nie posiadałem służbowego pistoletu P-64 i nie miałem konszachtów z SB. To, że nie mam samochodu z silnikiem Ferrari 410 też jest chyba dość oczywiste :)
Użytkownik: tynulec 15.05.2011 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspomniałem, że żyję i um... | maciej_grabski
To bardzo ciekawe, co napisałeś. Pomyślałam sobie, że podobnie jest z ludźmi, dopóki nie podejdziemy do człowieka bliżej, nie pozaglądamy do jego zakamarków (o ile nam na to pozwoli), to chyba nie mamy prawa go oceniać.

A czy nie taki powinien być ksiądz? Ciekawy człowieka, szukający odpowiedzi na pytania, dlaczego ten ktoś zachowuje się tak a nie inaczej? I tu przypomina mi się przytoczona już wyżej historia Romana, któremu Rafał dał ogromną szansę, właśnie dlatego, że zrozumiał jego życiową tragedię, powód jego alkoholizmu.

"Mówili we wsi, że się stracił, ale się znalazł, to niech znajdzie syna, który też się stracił." Podobało mi się jak pisałeś o zgubie, czyli czymś, co można odnaleźć, bo jeśli się straciło to nie znaczy, że przepadło na amen. Wydaje mi się, że w historii Romana dokonujesz odwrócenia ról z przypowieści o Synu Marnotrawnym. U Ciebie to Roman musi się nawrócić i wrócić, a może odnaleźć syna, którego stracił.
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo ciekawe, co nap... | tynulec
Masz rację, tak właśnie było i tak miało być. To jest historia ojca marnotrawnego :) Jest tam jeszcze kilka takich historii, na które można by było spojrzeć biblijnie.
Kilka postów wyżej znajdziesz dyskusję na temat przejmowania i przetwarzania motywów biblijnych. To jest właśnie przetwarzanie po mojemu. Bardzo się cieszę, że to dostrzegłaś, sam nie bardzo chciałem o tym pisać - ostatecznie nie powinno się mówić wszystkiego. Czytelnicy mają więcej praw niż autorzy, więc dobrze się stało :)
Użytkownik: agra1 15.05.2011 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspomniałem, że żyję i um... | maciej_grabski
pan Samochodzik miał jeszcze psa :)
A jakby były warunki na zwierzaka w domu, to by Pan wybrał kota czy psa?
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: pan Samochodzik miał jesz... | agra1
Psa miał tylko przez chwilę, to była chyba część "Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic", prawda?
Bardzo chciałbym i kota, i psa. Choć do kotów mi bliżej, lubię też psy. W tej chwili jedynymi moimi zwierzętami domowymi są mole; chyba książkowe, w każdym razie ubrań nie ruszają ;)
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Psa miał tylko przez chwi... | maciej_grabski
Proszę Państwa, niedługo kończymy nasze spotkanie. Przed 22.00, zgodnie z obietnicą, rozstrzygnę konkursy - w obu okienkach: konkursowym i rozmowy; zamieszczę krótkie podsumowanie do którego można będzie się jeszcze odnieść, a o północy - co potwierdził misiak - zamykamy okienko konkursowe. Jeśli są jeszcze jakieś pytania, kwestie, komentarze - zapraszam, ostatnia szansa! :)

I jeszcze jedno. Dostałem poza czatem prośbę o przerzucenie z konkursów do okna rozmowy fragmentu wątku dotyczącego spotkań autorskich. Ponieważ podejrzewam, że byłby to lekki problem techniczny, oto link do pierwszej wypowiedzi wątku: Konkursy Macieja Grabskiego

Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę Państwa, niedługo ... | maciej_grabski
Uwaga, zbliża się wielka chwila rozstrzygnięcia konkursów :) Zaczynamy od konkursu trzeciego.

Prototypem mitycznego "Felka", kolegi Antoniego ze szkoły organistowskiej w Przemyślu był profesor Feliks Rączkowski, organista i kompozytor, prócz wieloletniej kariery wirtuozowskiej znany też z powszechnego w kościele śpiewnika "Śpiewajmy Bogu".

A wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że prototypem postaci kanonika Jean-Luca Toussaint był ni mniej ni więcej, tylko nieżyjący już, niestety, kardynał Jean-Marie Lustiger, biskup Paryża, człowiek niezwykłej skromności, dobroci i humoru, a zarazem wielkiego umysłu. Gdy po raz pierwszy pojawił się w Gródku - nie był jeszcze kardynałem, lecz prostym kanonikiem; gdy pojawił się po raz drugi - miał już widoki na niezwykłą karierę, tak niezwykłą, jak historia jego życia.

Nagrodę w tym konkursie zdobyła p. Dagmara z Poznania, która nie podała w mailu z prawidłową odpowiedzią swojego biblionetkowego nicka. Nagrodę - obie części "Księdza Rafała" z autografem - prześlę pocztą. Nagrodę ufundowało wydawnictwo "Znak".
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, zbliża się wielka ... | maciej_grabski
A oto rozstrzygnięcie konkursu pierwszego.

Walka była ostra, we wszystkich przypadkach miałem do czynienia z trzema doskonale dobranymi rolami, i dwiema chybionymi. Przeważyła jedna postać.

Tylko jedna osoba wybrała Krzysztofa Majchrzaka do roli Szatana. Nie mogłem tego nie docenić. Nagrodę otrzymuje livka, której serdecznie gratuluję :) Proszę wyobrazić sobie Krzysztofa Majchrzaka, w czarnym skórzanym płaszczu, stojącego boso w luty mróz na progu swego domu przed oboma Koconiami. Widok bezcenny. Gratuluję, nagrodę w postaci kompletu dwóch części "Księdza Rafała" z autografem prześlę pocztą. Nagrodę ufundowało wydawnictwo "Znak".
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A oto rozstrzygnięcie kon... | maciej_grabski
I na deser - ostatni konkurs. Chylę czoła, limeryki były znakomite. Tak znakomite, że postanowiłem przyznać trzy identyczne nagrody. Chętnie przyznałbym ich jeszcze więcej, ale to i tak o dwa komplety więcej, niż było w planach.

Absolutnie bezkonkurencyjna była dot59. Każdy z Jej pięciu limeryków to perełka humoru, konceptu, stylu i klasy. Gratuluję pierwszej nagrody!

Swoim odważnym limerykiem o nieortodoksyjnym księdzu gdzieniegdzie zakolczykowanym ubawiła mnie setnie analaw. Należy się jej druga nagroda :)

I nagroda trzecia - mara kieno. Jej pierwszy limeryk o księdzu był naprawdę wysokiej próby. Odpowiednia forma, treść i poziom absurdu.

Bardzo proszę wszystkie nagrodzone osoby o przesłanie do paren swoich danych: imienia, nazwiska i adresu na które mogę wysłać nagrody - komplety "Księdza Rafała". Jeszcze nie wiem, czy ufundowane przeze mnie, czy wydawnictwo "Znak", ale ostatecznie chyba nie ma to aż tak wielkiego znaczenia.

Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że bawili się Państwo pisząc co najmniej tak dobrze jak ja czytając :)
Użytkownik: maramara 15.05.2011 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: I na deser - ostatni konk... | maciej_grabski
Aaaaaaa, zdobyłam brąz, huuuurrraaaa!
Użytkownik: misiak297 15.05.2011 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: I na deser - ostatni konk... | maciej_grabski
Gratuluję wszystkim!
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: I na deser - ostatni konk... | maciej_grabski
Również gratuluję! I nie mogę nawet zazdrościć, bo wszystko, co się w wątku konkursowym pojawiło było tak znakomite, że nawet muszę przeżyć brak własnego udziału :D

Miłego czytania!
Użytkownik: livka 15.05.2011 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A oto rozstrzygnięcie kon... | maciej_grabski
Dziękuję za dobrą zabawę i pozdrawiam;-)))
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za dobrą zabawę ... | livka
Parę słów tytułem podsumowania. Czas mija błyskawicznie i nasze tygodniowe spotkanie zbliża się do końca.
Jego skala przerosła wszelkie moje wyobrażenia - ponad 260 postów w okienku rozmowy, przeszło 100 konkursowych, łącznie blisko 5000 wejść.
Ale co tam statystyki.
Ten czat był dla mnie bardzo ważny z wielu powodów. Wymienię dwa najważniejsze. W którymś miejscu wspomniałem na temat motywacji pisania książek i zasugerowałem, że piszę nie po to, żeby o mnie pisano, ale po to, by mnie czytano. Przekonałem się, że moje książki rzeczywiście są czytane, podawane dalej, rekomendowane. A co może być ważniejsze dla autora? Chyba tylko... chyba tylko druga rzecz, o której chciałem wspomnieć. Uznanie tych ludzi, którzy czytają mnóstwo książek, pewnie często znacznie lepszych niż moje. A jednak ci ludzie znaleźli trochę czasu by spotkać sie ze mną w gościnnej biblionetce, porozmawiać, zadać ciekawe pytania. Starałem się odpowiadać najlepiej, jak potrafię, i przede wszystkim - nie przynudzać. Jeżeli mimo najszczersze chęci przynudzałem - bardzo za to przepraszam :)
Bardzo dziękuję wszystkim za udział - i tym, którzy aktywnie zadawali pytania, i tym, którzy tylko czytali. Cieszę się, że byłem gościem Państwa przez ostatni tydzień.
Jestem pod wrażeniem aktywności konkursowej biblionetkowiczów - wiele limeryków było naprawdę najwyższej próby. Ciekawe były również propozycje obsadowe, miałem poważny problem z wybraniem zwycięzców.
I - last but not least - bardzo dziękuję naszym moderatorom - misiakowi, który dzielnie podtrzymywał dyskusję i zadawał coraz to nowe prowokujące pytania, oraz paren, która z doskonałą sprawnością realizowała część konkursową. Naprawdę świetna, profesjonalna robota. Znam się na tym, bo trzeci zawód, który obecnie wykonuję prócz ekspertyz dzieł sztuki i pisania książek to... Zresztą nie powiem. Niech to zostanie tajemnicą. Nie można odsłaniać się do końca :)

Na ewentualne komentarze i pytania mają Państwo jeszcze godzinę z niewielkim okładem. Potem misiak zgodnie z tradycją zamyka oficjalnie rozmowę, chyba, że pytań będzie na tyle dużo, iż nie zdążę na nie odpowiedzieć przed północą. W każdym razie jestem do dyspozycji.

Serdeczności i podziękowania jeszcze raz -

Maciej Grabski
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Parę słów tytułem podsumo... | maciej_grabski
Z tego wszystkiego wyszło na to, że byłem tylko czytającym, ale frajdę miałem z tego przeogromną:)!
Mimo ogromnych chęci nie bardzo miałem możliwość uczestniczenia w spotkaniu na forum, a też nie miałem zielonego pojęcia o co pytać, bo... póki co to niestety (podkreślam niestety) nie miałem okazji przeczytać pana historii o Rafale.
Nie wiem czy mogę, ale ze swojej strony bardzo dziękuję za to biblionetkowe spotkanie z panem.

Było to tylko intenetowe spotkanie i koleją rzeczy chciałbym spytać - cisnęło mi się to już kilka razy na palce - czy szykuje się pan na podbój Wrocławia:)?
Bardzo ciekawie byłoby spotkać pana;]
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego wszystkiego wyszło... | margines
I ja dziękuję :) Nie jestem przesadnie konkwistadorski, ale jeżeli ktokolwiek zorganizuje mi spotkanie - dlaczego nie? Może do tego czasu trafi się okazja i przeczyta Pan "Księdza Rafała" po czym zada Pan na spotkaniu jakieś absolutnie kładące pytanie :)
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja dziękuję :) Nie jest... | maciej_grabski
No i... jak to wygląda?
Pisałem, że nie jestem żadnym panem, umawialiśmy się na marginesy, przystał pan na to... i co?
Że niby stary jestem?
AŻ TAK to widać?
Hehehe.

No i oczywiście zapomniałem :/
Przychylam się (absolutnie wręcz!) do tego, co napisała paren - dziękuję za... PRZEDNIĄ zabawę z limerykami:)!
Czytałem, czytałem i do rozpuku się śmiałem!
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No i... jak to wygląda? ... | margines
Aaaa... torcik widzę :) Stoooooo lat, stoooooo lat, niech żyje nam biblionetkowo! Kto? Margines! :D
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaa... torcik widzę :) S... | agatatera
... coś ci się przywidziało:P!

Ale nie szkodzi:P, dzięki wielkie;]
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No i... jak to wygląda? ... | margines
oj, skleroza, wiesz, w moim wieku... :)
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja dziękuję :) Nie jest... | maciej_grabski
Tak, tak!
Bezapelacyjnie zapraszamy:)!
Przychylam się do apelu engi, nie ma to-tamto;]!
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak! Bezapelacyjnie... | margines
:))

To ja bezczelnie podepnę wątek :P 4 ogólnopolskie spotkanie- Wrocław 2011r - żeby było z góry wiadomo: kiedy, gdzie i kto ;) A nuż się nam gość skusi i przybędzie? ;)
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: :)) To ja bezczelnie p... | agatatera
A kuś, kuś:)!
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego wszystkiego wyszło... | margines
O tak! Na nasz zjazd sierpniowy zapraszamy! Zjazd najwyższej klasy z okazji 10-lecia biblionetki :) Same mole książkowe :)
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak! Na nasz zjazd sier... | agatatera
Nie wiem, czy jestem wystarczająco oczytany :)))))))))))))) ale wiedziecie mnie na pokuszenia :)
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy jestem wyst... | maciej_grabski
Iiiii tam, naturalnie, że jesteś! My w swe grono z chęcią przyjmujemy każdego, kto kocha czytanie :) A jakie byłyby fajne rozmowy na żywo!
Użytkownik: paren 15.05.2011 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Parę słów tytułem podsumo... | maciej_grabski
A ja dziękuję Panu za wizytę w BiblioNETce i ciekawe konkursy. To było wspaniałe uzupełnienie spotkania.
Gratuluję też wszystkim Laureatom. :-)
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Parę słów tytułem podsumo... | maciej_grabski
Ja również chciałabym podziękować za tak ciekawą, bogatą w tematy oraz przesympatyczną rozmowę. Do tej pory Maciej Grabski był dla mnie autorem świetnych i mądrych książek. Teraz - oprócz tego oczywiście - jest dodatkowo przesympatycznym, zabawnym, oczytanym człowiekiem, który posiada masę ciekawych przemyśleń.

Dziekuję za ten naprawdę fajny tydzień autorowi, Misiakowi i Paren :) Było super!
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również chciałabym pod... | agatatera
Usłyszeć z ust kogoś takiego, jak enga, że jest się oczytanym to naprawdę coś! :)) I przy okazji jedna uwaga, nie mogę się od niej powstrzymać. Zarzucano mi, że stworzyłem utopię, bo przecież coś takiego, jak zgromadzenie ludzi przyzwoitych nie może istnieć. W takim razie jak to się stało, że przez ten tydzień na biblionetce rozmawialiśmy (jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało) z uwagą i wzajemnym szacunkiem? jak to się stało, że różnice poglądów nie prowadziły do kłótni? To jest możliwe, trzeba tylko przestać myśleć swoimi własnymi kategoriami a starać się zrozumieć innych. Niby łatwe, a jednak... :)
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Usłyszeć z ust kogoś taki... | maciej_grabski
:))) Ależ mnie komplemet spotkał!

A co do zgromadzenia przyzwoitych ludzi - bo Biblionetka to utopia właśnie ;) Ostatni żyjący przyzwoici ;) A już tak na poważnie - kompletnie nie rozumiem dlaczego pojawiają się takie zarzuty. Faktycznie, może jest w tej książce bardzo wielu dobrych ludzi, ale skąd wiemy, że dookoła nas ich nie ma? Na ile znamy naszych sąsiadów, okolicę? Przecież Gródek to mała wieś dawnych czasów, gdzie ludzie naprawdę się znali i potrafili - często mimo dużych różnic - sobie pomagać. Ja całe życie mieszkam na wsi i jeszcze widzę takie sytuacje. Przykład z życia wzięty. Przed Świętami Wielkiej Nocy przyszła do księdza nauczycielka z prośbą o odczytanie ogłoszenia po mszy - okazało się, że córeczka rodziny, która przedtem u nas we wsi mieszkała (teraz mieszka kilka km stąd), trzylatka, zachorowała na raka systemu nerwowego (chyba dobrze pamiętam) i potrzebuje - przed przeszczepem szpiku - 2 zastrzyki, razem 8 tysięcy. W świąteczny poniedziałek zbierała razem ze swoimi uczniami pieniądze. Uzbierali ponad 8 tysięcy! Takie akcje ciągle na nowo przywracają mi wiarę w ludzkie dobro.
Użytkownik: maciej_grabski 16.05.2011 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: :))) Ależ mnie komplemet ... | agatatera
Właśnie. Wyspiański pisał '(...) duża by już mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć". Ci chcieli, i to bardzo :)
Użytkownik: margines 15.05.2011 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Usłyszeć z ust kogoś taki... | maciej_grabski
"Utopię"?
No, ładne kwiatki!
W imieniu całego biblionetkowego "kolektywu społecznego"... powinienem obrazić się:P!
Że niby wszyscy my tu to jakaś utopia?

Jako tylko czytać, ale bawiłem się tu świetnie:)
Użytkownik: agatatera 15.05.2011 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Utopię"? No, ładne kwia... | margines
Utopia - wzór dla reszty świata ;) I co się chce obrażać, i co? Przeca wy w tym kolektywie wiecie, że ja bez Biblionetki, to jak bez dłoni :P Czy nawet serca :D
Użytkownik: tynulec 15.05.2011 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Ja również dziękuję za przemiłe spotkanie i wspaniałe konkursy!
Z niecierpliwością czekam na Twoje kolejne książki:)
Użytkownik: maciej_grabski 15.05.2011 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również dziękuję za pr... | tynulec
Życzę wiele powodzenia - i dziękuję, również za wnikliwość Twojej lektury. Będę musiał podnieść sobie jeszcze poprzeczkę... :)
Użytkownik: paren 09.05.2011 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | misiak297
Zapraszam do udziału w konkursach przygotowanych przez naszego Gościa:

Konkursy Macieja Grabskiego
Użytkownik: misiak297 16.05.2011 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Życzę wiele powodzenia - ... | maciej_grabski
W imieniu Redakcji i wszystkich Biblionetkowiczów serdecznie dziękuję Maciejowi Grabskiemu za wzięcie udziału w spotkaniu. Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z końcem spotkania nie opuścisz naszego serwisu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: