Dodany: 04.11.2006 19:36|Autor: 00761
Quiz codzienny: od 4. listopada 2006
Dialogi - na dwie i cztery nogi - stąd i zowąd powyciągane;)
Zadaniem chętnych do wzięcia udziału w quizie jest odgadnięcie tytułu i autora. Miłej zabawy!
Fragment I
[...]
Włosy stają na głowie.
[...]
Straszne rzeczy, panowie.
[...]
Ciągle straszna obawa.
[...]
Że na nic cała sprawa
[...]
Po prostu rozpacz sama.
[...}
Przy stworzeniu Adama.
Fragment II
[...]
Nagości ludzka święta śpij na zawsze!
Nigdy cię nie zaznamy...
[...]
Kurtka!
[...]
Skarpetki!
[...]
Majtki!
[...]
Szalik!
Fragment III
- I to był właśnie nasz błąd, towarzyszu. Wiemy obecnie – a znajduje to potwierdzenie w tajnych dokumentach, które pozostawił – że w rzeczywistości starał się doprowadzić do naszej klęski.
- Ale przecież został ranny – zauważył [...] – wszyscy widzieliśmy, jak broczył krwią.
- To także był podstęp! – wykrzyknął [...]. Śrut drasnął go tylko gdybyście umieli czytać, pokazałbym wam zapiski, w których sam to przyznaje. Zadanie tego nikczemnika polegało na tym, iż w krytycznym momencie miał dać sygnał do ucieczki i w ten sposób oddać pole nieprzyjacielowi. O mały włos, a byłoby mu się powiodło – można rzec, towarzysze, że powiodłoby się z całą pewnością, gdyby nie nasz bohaterski przywódca, towarzysz [...].
Fragment IV
- Łgarstwo!
- A najciekawsze w tym łgarstwie jest to – powiedział [...], że łgarstwem jest tu wszystko od pierwszego do ostatniego słowa.
- Ach tak? Łgarstwo – zawołał kot i wszyscy sądzili, że zacznie protestować, ale on tylko cicho powiedział: - Historia nas osądzi.
- A proszę mi powiedzieć – zwróciła się do [...] ożywiona po wypitej wódce [...] – zastrzelił go pan, tego eks-barona?
Fragment V
- Ostatnia okazja, woda się już skończyła. Ostatni raz mogę pokazać czyste nogi. Przed wolnością... – uzupełniła szybko. Olo, nie wiedząc czemu, krzywi się. Nie cierpi jej wulgarności. Kwiecista „cywilna” sukienka z początku oddaliła ją niespodziewanie. Kiedy przed pół godziną, obca i interesująca, „robiła” sobie przed lusterkiem wargi, zgromił ją krótkim:
- Nie idziemy na dansing.
- Ale za to przez barykady.
- Więc co z tego?
- Jakbym oberwała, zaraz zzielenieję, to do tej sukienki nie pasuje.
Fragment VI
- Towarzyszu, nie dostrzegam, co może być trudnego w przesadzeniu trzech roślinek pszenicy.
- Trudności mogą być z moją matką – wymamrotał tamten. Co jej powiem? Powinienem powiedzieć: to jest pszenica, która... Przerwał i wyjrzał za okno.
- Mają dwadzieścia dwa miliony kilometrów kwadratowych ziemi – rzekł z zaciśniętymi zębami – i właśnie tego spłachetka potrzebowali, by obsiać go pszenicą? [....] potrząsnął głową.
- Towarzyszu – odpowiedział – ten, kto stracił na wojnie dwadzieścia milionów zabitych, nie może przykładać wielkiej wagi pięćdziesięciu czy stu tysięcy poległych, których pozostawił na jego ziemi nieprzyjaciel.
- Taka mowa na nic się nie zda, jeśli chodzi o moją matkę.
- I nie powinniście tak jej mówić. Pozwólcie swojej matce myśleć o drewnianym krzyżu, który widziała na fotografii.
Fragment VII
[...]
Dziwny był. Matka mi mówiła, że za nic na świecie nie chciała, abym się tak nazywał. Podobno mówiła: Powiedz mi no, jak byś się czuł, gdyby na ciebie wołali [...] A ojciec jej na to: Jak bym się czuł, to już moja sprawa.
[...]
- Dziwny był.
[...]
Uparty.
[...]
I co?
[...]
I tak mnie nazwali. Ksiądz się nie chciał zgodzić, ale ojciec go przekonał. Że to apostoł.
Fragment VIII
Pan [...] – mówi. Cóż za miła niespodzianka.
- Czy zechciałabyś mi powiedzieć, proszę, co tutaj robisz – pyta ją.
- Spaceruję. Czy to wydaje się takie dziwne?
- Tylko wtedy, kiedy znikasz z domu, tuż przed kolacją, bez słowa wyjaśnienia.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. Wiedziałam, że pracujesz.
- Istotnie, pracowałem.
- No właśnie.
- Nie wolno ci znikać. Nie podoba mi się to.
- Leonardzie, postępujesz bardzo dziwnie.
- Ja? – Leonard się chmurzy. – Naprawdę nie wiem, o co chodzi. Wyszedłem cię poszukać, a ciebie nie było. Pomyślałem, że coś się stało. Nie rozumiem, co w tym dziwnego.
Fragment IX
Wojewoda
Co to jest? Do swych, aśćka, idź apartamentów.
Król
Cóż tak srogi?
Wojewoda
Mościwy panie, bez wykrętów,
Coś mi dziś we łbie jęczy pogrzebowym dzwonem.
Krew, co się lała, leży pod żony balkonem...
Król
Co? Pazik taki śmiały?