Dodany: 02.01.2023 23:40|Autor: Marylek

Czytatnik: N

Lektury roku 2023 - I kwartał


Marzec


41. Kwestia bogów: Zapisy z rozmów (Campbell Joseph, Boa Fraser)

Zapis rozmów z Campbellem z roku 1983. O mitach, religiach, społeczeństwach, człowieku. O miejscu jednostki w świecie i mitu w życiu jednostki, O przekłamaniach, błędach i niedopasowaniach we współczesnych interpretacjach tzw. świętych tekstów. O pochodzeniu tychże.

Bardzo inspirujące teksty, nie zestarzały się pomimo upływu lat.


40. Ocean na końcu drogi (Gaiman Neil)

Na poziomie prostego odczytania - bajka. Gdyby komuś zachciało się pogrzebać, to historia o lękach dzieciństwa i archetypach dzięki którym można je pokonać. Absolutnie piękna wizja matki i babci jako opok, na których opiera się wszechświat.

Nie wiem, czy to jest dla dzieci, chociaż bohater wraca wspomnieniami do czasów gdy miał 7 lat. Ale dla siedmiolatka ta książka to byłby horror, tak mi się zdaje. Napisana jest tak, że nawet dorosły może się bać. To Gaiman przecież!


39. Schronisko, które przestało istnieć (Gortych Sławomir)

Arcyciekawa historia nieistniejącego już schroniska w Karkonoszach, z solidną dawką wiedzy historycznej. Propagowanie przy okazji turystyki górskiej też bardzo popieram, szczególnie że autor pisze o miejscach, które osobiście zwiedziłam.

Z warsztatem jednak gorzej. Spore fragmenty tekstu podane sa w formie opowieści - ktoś komuś coś opowiada lub ktoś sobie coś czyta. Bardzo to szkolne i drażni. Szczegóły faktograficzne też nie do końca dopracowane. Przykładowo: jest rok 2004; bohater znajduje zgromadzone przez jego wujka w ciągu kilku ubiegłych miesięcy wycinki z gazet z lat 60., 70., 80. ubiegłego stulecia. Skąd ten wujek je wziął? Jeszcze pod koniec lat 90. wszystko przenoszono na mikrofisze i czytelnia czasopism wyglądała jak laboratorium - czytelnicy wpatrywali się w okulary czytników. Nawet gdyby ktoś w prowincjonalnej bibliotece zachował gazety w lat 60., to w życiu nie pozwolono by niczego z nich wycinać!
Albo: 4 marca1960 dwóch braci wybiera się na wycieczkę w góry. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Niemniej jednak autorowi kibicuję, bo ma dobre pomysły. Mam nadzieję, że się pisarsko rozwinie.


38. Nowy Jork (Rutherfurd Edward (właśc. Wintle Francis Edward))

Zbeletryzowana historia miasta. Lepiej mi się to czytało, niż podobne powieści tegoż autora o Paryżu i Londynie. Może dlatego, że więcej wiedziałam o Nowym Jorku już wcześniej.

Ogólnie jednak trochę męczą mnie takie cegły.


37. Wiele tytułów: Eseje przygodne (Koziołek Ryszard)

Eseje o literaturze, ale też wspomnieniowe perełki z własnego życia autora: dzieciństwa, podróży.

A literatura pojęta bardzo szeroko, ciekawe zestawienia, interpretacje, analizy. Bogate, erudycyjne teksty.


36. Trzy tłumaczki (Umiński Krzysztof)

Tytułowe tłumaczki to Joanna Guze, Anna Przedpełska-Trzeciakowska i Maria Skibniewska. Pomimo niedostatku źródeł, szczególnie w przypadku tej ostatniej, autor stworzył pasjonujące portrety ludzi i ich pracy. A praca tłumacza jest często niedoceniana i traktowana jako drugorzędna.

Autor sam również jest tłumaczem.


35. Ania z Szumiących Topoli (Montgomery Lucy Maud)
a właściwie "Anne z Szumiących Wierzb" (tłum. Bańkowska Anna) - zostałam fanką tych nowych przekładów cyklu o Anne.


34. Pogarda (Moravia Alberto (właśc. Pincherle Alberto))

Patos, egzaltacja, patos i jeszcze raz patos.

Młody literat, pragnący widzieć się dramatopisarzem, decyduje się na pisanie scenariuszy filmowych, bo przynosi to korzyści finansowe, w przeciwieństwie do niespełnionych ambicji. A pieniądze są dla bohatera bardzo ważne, ponieważ ma kredyt na mieszkanie, które kupił, żeby zadowolić swą ukochaną żonę.

Powieść wydana została w roku 1954 i zestarzała się okrutnie. Warstwa psychologiczno-społeczna w dzisiejszych czasach jest nie do przyjęcia: kobieta z zawodem (maszynistka) w dużym mieście (Rzym) nie jest w żaden sposób całkowicie uzależniona od męża. No i zmiany obyczajowe wpływające na kulturę sprawiły, że przedstawiony obraz małżeństwa należy całkowicie do przeszłości. Poza tym, powieść napisana jest w formie wspomnień narratora, przez co zupełnie pomija inny niż jego własny punkt widzenia.

Jednak nawet w latach 50. ubiegłego wieku postać narratora musiała być przerysowana. Rozhisteryzowany egotyk, neurotyk i słabo zakamuflowany mizogin - to nie jest postać do polubienia. Użala się nad sobą, przekonany o własnej inteligencji, wyjątkowości i jedynie słusznej postawie wobec życia. Nawet literaturę tylko on sam potrafi poprawnie interpretować. Jest tak absolutnie skoncentrowany na sobie, że zupełnie nie zauważa swojej żony, którą ponoć bardzo kocha, jej nastrojów i problemów (które po części sam generuje). Nota bene, pogardza nią (prymitywna, niewykształcona, skończyła tylko jedną czy dwie klasy szkoły średniej i kurs dla maszynistek), z czego nie zdaje sobie sprawy.

Najlepsze w tej książce są interpretacje literatury - "Odysei", "Ulissesa" Joyce'a, w ogóle nawiązania literackie. Słowo "kochać" odmieniane we wszystkich możliwych formach odbija się natomiast czytelnikowi wielokrotną czkawką.



33. Terror (Schirach Ferdinand von)

Dramat (sądowy) w dwóch aktach, zaopatrzony w dwa różne zakończenia. Dodatkiem jest laudacja dla czasopisma Charlie Hebdo z okazji przyznania nagrody wolności słowa.

Tematy terroryzmu, demokracji, wolności wyboru, odpowiedzialności za czyn (zilustrowane m.in. odmianą dylematu wagonika) - wszystko w jednej niezbyt długiej sztuce.



32. Bar na starym osiedlu (Waszut Sabina)

Rzecz dzieje się głównie w Chorzowie, gdzie mieszkam, jak więc tego nie przeczytać?

Powieść bardzo średnia. Akcja gna na złamanie karku, byle do przodu, byle do finału. No i język bywa drewniany. Najgorsze jednak dla mnie były wstawki dialogów w gwarze śląskiej - cóż, Twardoch to nie jest. Sprawdziłam: Sabina Waszut urodziła się w Chorzowie, do szkoły chodziła w Świętochłowicach. Jak więc może nie słyszeć tej kaleczonej śląszczyzny, którą posługują się jej bohaterowie? Dziadek raz o sobie mówi "ja", innym razem "jo". Dla mnie nie do przyjęcia.

Fabularnie jest to historia dziewczyny urodzonej na Śląsku, która usiłuje odkryć tajemnicę rodzinną: dlaczego matka uciekła wraz z nią, ośmioletnią, do Warszawy, porzucając ojca i jego matkę, zrywając wszelkie kontakty. Cóż, wyjaśnia się dlaczego porzuciła ojca, natomiast odcięcia dziecka od babci dalej nie rozumiem.


28-31
Cykl z Akwilą Dokuczliwą vs. Tiffany Obolałą. Jak lubię Piotra W. Cholwę, tak nie potrafię zaakceptować, że Feegle od trzeciego tomu zaczynają seplenić pseudo-góralską gwarą.

Ogólnie - oczywiście o dojrzewaniu, w Pratchettowskim stylu. Pobocznie pojawiają się i babcia Weatherwax, i Niania Ogg.
Wolni Ciutludzie: Opowieść ze Świata Dysku (Pratchett Terry)
Kapelusz pełen nieba: Opowieść ze Świata Dysku (Pratchett Terry)
Zimistrz: Opowieść ze Świata Dysku (Pratchett Terry)
W północ się odzieję (Pratchett Terry)



27. Mazel tow: Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów (Margot J. S. (właśc. Vanderstraeten Margot))

Autorka przez sześć lat pomagała w nauce dzieciom z żydowskiej rodziny, tzw. nowoczesnym ortodoksom, mieszkającym w Antwerpii. Nieoczekiwanie dla samej siebie, zaprzyjaźniła się z członkami tej rodziny i utrzymywali kontakty przez wiele kolejnych lat.

Dobrze pokazane zderzenie kultur: ona - ateistka, w wolnym związku z niepraktykującym muzułmaninem, zbuntowana studentka niewiele wiedząca na temat judaizmu. Oni - żyjący według nakazów swojej wiary i kultywujący jej wiekowe tradycje. Bez względu na wiek i płeć przyjmujący bez buntu wszelkie związane z tym ograniczenia. Przy okazji trochę refleksji na temat postrzegania odmienności religijnych i kulturowych, aczkolwiek tylko w świecie Zachodu.


Luty

26. Niedostosowani: Dlaczego ewolucja nie nadąża (Hart Adam)

Kolejny przykład tego, jak powinno się pisać książki popularnonaukowe - prostym jeżykiem, w sposób zrozumiały dla laika.

W dużym skrócie tytuł oddaje treść. Ewolucyjnie przystosowani do życia w wolniejszym tempie, a mniejszą liczbą stresorów, do innego sposobu odżywiania się i zupełnie innych bodźców, stajemy się mimowolnymi ofiarami mechanizmów wykształconych w celu ulepszenia naszej codzienności. Niby to wiadomo, jednak miło poczytać.



25. Madame (Libera Antoni)

Powtórka.
Ocena bez zmian - najwyższa. To jest pod każdym względem literatura przez duże L.


22-24:
Powtórki:
Ania z Zielonego Wzgórza (Montgomery Lucy Maud)
Ania z Avonlea (Montgomery Lucy Maud)
Ania na uniwersytecie (Montgomery Lucy Maud)

W nowym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej, czyli:
Anne z Zielonych Szczytów
Anne z Avonlea
Anne z Redmondu

Świetne są te nowe tłumaczenia. Znajomy klimat, bardzo dobry język. Jedynie niektóre nazwy własne uległy zmianie.

To jest ta sama bohaterka, którą wszyscy znają z dzieciństwa, tyle że pod własnym imieniem. I reszta postaci też. Zwraca też uwagę pieczołowitość przekładu nazw botanicznych.


21. Dolina (Minier Bernard)

Martin Servaz zostaje, zbiegiem okoliczności, uwięziony w małej miejscowości w dolinie, do której prowadzi tylko jedna droga. Droga ta, po niespodziewanym wybuchu, zostaje zasypana. Tymczasem w dolinie dzieją się przerażające rzeczy, a mieszkańcy lokalnej społeczności reagują coraz bardziej nerwowo na niewyjaśnione zdarzenia.

Dużo odniesień do poprzednich części cyklu.
Na końcu morał. Wartością jest zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa czyhające w sieci, szczególnie na nieletnich.


20. Noc (Minier Bernard)

Martin Servaz wraz z koleżanką z policji norweskiej na tropie swojego dawnego przeciwnika, Juliana Hirtmanna. Akcja solidnie zakręcona, od platformy wiertniczej na Morzu Północnym, przez Tuluzę po Austrię, a emocjonalnie jeszcze bardziej, bo życie prywatne Servaza staje dęba Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu . Na fali kryminalnego lutego akceptuję jednak wszystko. Poza tym, lubię postać Servaza.


19. Gniazdo (Pasierski Jędrzej)

Gniazdo to zespół budynków, starych i nowych, znajdujących się na trudno dostępnym szczycie jednej z gór w Beskidzie Niskim. Właściciel, Gabriel, trochę ekscentryczny członek jednej ze znanych w regionie rodzin, organizuje tam Wigilię dla najbliższych. Trochę zbiegiem okoliczności, a trochę z powodu nieznajomości górskich realiów, utyka tam na dłużej Nina Warwiłow.

Cóż, doszłam już do tego, że Pasierskiego biorę w ciemno, przynajmniej cykl z panią komisarz Warwiłow.


18. Kłamczuch (Pasierski Jędrzej)

Nina Warwiłow wraca w Beskid Niski, na wakacje z trzyletnia córeczką. Prywatny pobyt we wsi Pyrowa przestaje być beztroski, gdy jeden z mieszkańców, określany przez innych patologicznym kłamczuchem, pada ofiarą morderstwa. Zbiegiem okoliczności znajduje go właśnie Nina.

Bardzo wyważona jest ta książka: dominuje intryga kryminalna, ale wątki obyczajowe, specyfika społeczności zamkniętej, historia Łemków, prywatne życie Niny Warwiłow, koisarzaKarpiuka z Gorlic oraz Justyny, dziewczyny opiekującej się końmi i dziećmi letników, stanowią dobrą odskocznię od głównej intrygi.

Świetna, duszna, momentami klaustrofobiczna atmosfera. Dobry język, dobrze zarysowane postacie, wszystko mi się podoba. A Nina Warwiłow w pewnej chwili skojarzyła mi się z Herkulesem Poirotem.


17. Czerwony świt (Pasierski Jędrzej)

Warszawa Praga. Grupa wieloletnich przyjaciół w okolicach 30. kończy piątkowe szaleństwa w mieszkaniu jednej z uczestniczek, Sary. Wszyscy czekają na wielką trakcję - zaćmienie słońca. Tymczasem okazuje się, że nie wiadomo kiedy jeden z imprezowiczów umiera. Policja słusznie podejrzewa, że nie jest to śmierć naturalna.

Pasierski udowadnia, że nie potrzebuje ciemnych leśnych zakątków ani górskich ustroni, żeby uzyskać atmosferę odosobnienia czy wręcz zaszczucia. Chociaż jest tam gdzieś domek letniskowy na odludziu...

Świetne jest w powieściach Pasierskiego to, że gdy już wszystko wydaj e się wiadome, nagły zwrot akcji wywraca podejrzenia czytelnika do góry nogami.


16. Roztopy (Pasierski Jędrzej)

Drugi tom z komisarz Niną Warwiłow znacznie lepszy, niż pierwszy! Jestem zachęcona do Pasierskiego.

Znajoma Niny, dermatolożka z Warszawy. decyduje się na kupno domu w niewielkiej wsi pod Gorlicami w Besidzie Niskim i całkowitą zmianę stylu życia. Po krótkim czasie jednak ginie bez wieści. Warwiłow, zaniepokojona, ale też stęskniona za pracą po prawie dwóch latach urlopu macierzyńskiego, jedzie tam incognito, żeby osobiście powęszyć.

Bardzo ciekawa intryga, zaskakujące rozwiązanie i cała galeria absolutnie niebanalnych postaci. W tle Beskidy, Łemkowie, Akcja "Wisła" i prywatne życie pani komisarz.


15. Przypomnimy to panu hurtowo (Dick Philip K. (Dick Philip Kindred))

Opowiadania z lat 1953-54. Czytałam tom pod tytułem "Impostor". Nie wszystkie opowiadania w tomach pod różnymi tytułami pokrywają się.

Tak czy owak, Dick ze swoją mroczną przenikliwością w widzeniu natury ludzkiej jest wciąż aktualny. Niestety. I wciąż można się bać tego, co człowiek nosi w sobie, do czego jest zdolny. I to nie w imię jakiejś wzniosłej idei, raczej bezmyślnie powielając cudze wzorce.


14. Samiec alfa musi odejść: Dlaczego patriarchat szkodzi wszystkim (Plank Liz)

To obszerna analiza tego, o czym mówi podtytuł: szkodliwości patriarchalnych stereotypów dla całego społeczeństwa. Począwszy od wychowywania, poprzez role społeczne, pracę, zdrowie. Przede wszystkim dotyczy społeczeństw kultury Zachodu, choć na końcu autorka opisuje swoją podróż do Zambii i punkt widzenia jej mieszkańców.

Bardzo mnie wymęczyła ta książka. Trochę mnie to dziwi, bo zgadzam się całkowicie z punktem widzenia autorki, rozumiem jej tok myślenia. A może właśnie dlatego? Bo nihil novi sub sole? A może po części też dlatego, że jest pełna przykładów, drugi, trzeci, dziesiąty z tej samej beczki, to nuży. Poza tym, po każdym rozdziale jest "przykład z życia" - konkretna historia opowiadana przez konkretnego faceta. Za dużo wyważania otwartych (dla mnie) drzwi. No, ale to subiektywne.

Nie podoba mi się też polski tytuł - wydaje mi się agresywny. Może zniechęcać do lektury. Z kolei tytuł oryginalny - "Z miłości do mężczyzn" (For the Love of Men) brzmi ckliwie. Nie oddaje sedna problemu.

Książka jest rzetelnie opracowana, zawiera 22 strony bibliografii, wszystko udokumentowane, badania, statystyki. Może być dobrym wprowadzeniem do problemu toksycznej męskości i niezauważania dyskryminacji mężczyzn w społeczeństwie Zachodu. Dla kogoś jednak, kto już coś na ten temat przeczytał, może sprawiać wrażenie wtórności.


Styczeń

13. Po drugiej stronie zegara (Eysymontt Barbara)

Ośmioletni Krzyś jedzie do Babci i Dziadka, mieszkających gdzieś na lubelskiej wsi. Rzecz dzieje się w latach 60. ubiegłego wieku. Dziadkowie nie mają telewizora, komputera, smartfonów. Mają za to zegar z kukułką, samowar, staroświeckie portrety na ścianach i porcelanowe figurki za szybą witrynki. Dla Krzysia, dziecka z wielkiego miasta, wszystko tutaj jest nowe i dziwne, nawet ciemne nocne niebo. A nocą dzieją się tam rzeczy niesamowite...

Ta książka to według obecnych kryteriów przynajmniej częściowo fantasy. Niezależnie zaś od klasyfikacji, jest to świetna, dynamiczna, trzymająca w napięciu opowieść o przyjaźni, lojalności w obliczu zagrożeń, odpowiedzialności. I pomimo, zdawałoby się, staroświeckości tła, współczesne dzieci słuchają jej z zapartym tchem, a potem chcą, żeby przeczytać im ją jeszcze raz. A za tydzień ponownie.

Czy może być większy sukces dla książki?


Powtórki z Pratchetta, cykl o Śmierci:

12. Złodziej czasu (Pratchett Terry)

Ludzie przeciwko Audytorom - bezdusznym (i bezcielesnym), pozbawionym emocji porządkowaczom rzeczywistości, którzy żeby cokolwiek zrozumieć, muszą rozłożyć to na atomy. Po czym okazuje się, że i tak nie rozumieją absolutnie nic. A przeciwstawia im się Chaos. A poza nim Czterech Jeźdźców Apokalipsy (jeden z żoną), Susan Sto Helit, mnisi historii i jeden młody geniusz, podrzutek z Gildii Złodziei, którego pochodzenie stanowi clou tajemnicy Czasu.


11. Wiedźmikołaj (Pratchett Terry)

O tym, jak ważne jest dzieciństwo, jak nie da się go usunąć z dorosłego życia, w nieoczekiwanej chwili może rzutować na teraźniejszość i przyszłość. I o tym, jak ważne są marzenia, bez nich ludzkość nie miałaby żadnej przyszłości. I o tym, że "TO W CO WIERZYSZ CZYNI CIĘ CZŁOWIEKIEM", jak tłumaczy Śmierć swojej wnuczce, Susan. A wierzyć można w dobro i w zło...

Fabularnie: Wiedźmikołaj gdzieś zniknął i obowiązkowy Śmierć przejął jego obowiązki. Ale w takim razie, kto przejmie obowiązki Śmierci?


10. Muzyka duszy (Pratchett Terry)
O muzyce soul, a w szczególności o tym, jak powstawała muzyka wykrokowa i co robiła z wykonawcami i ze słuchaczami. A potem o dniu, w którym umarła. Tyle że w Świecie Dysku wypadkowi uległ powóz. I jeszcze metafizyczne rozkminy Śmierci. I o dojrzewaniu, tu akurat podmiotem nie jest zwykła szesnastolatka, a wnuczka Śmierci, co sprawia, że sprawy bardzo się komplikują.

Zmiana oceny, nie doceniłam kiedyś tej książki.


9. Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki (Vargas Llosa Mario)

Koszmarne rozczarowanie, szczególnie że autor jest noblistą. To nawet nie jest o miłości, ale o uciążliwej obsesji narratora na punkcie kobiety. Podlane sosem polityki z drugiej połowy minionego wieku i okraszone od czasu do czasu solidnymi scenami seksu. Wymęczyłam się okropnie, nie kupuję ani reakcji bohatera, ani stylu narracji. Metaforyczności tej obsesji też nie dostrzegam, może ze zmęczenia i z nudy.

Styczeń zapowiada się jako miesiąc złych wyborów lekturowych.


8. Polowanie (Minier Bernard)

Pandemiczny rok 2020, Tuluza. Komisarz Servaz prowadzi śledztwo w sprawie przypadkowego potrącenia w nocy na peryferyjnej szosie nagiego, czarnego mężczyzny z zamocowaną na jego głowie głową jelenia.

Akcja rozwija się w sposób nieoczekiwany, obejmując całe spektrum problemów społecznych współczesnej Francji. Podobne pytania zadaje dziś wielu pisarzy, Minier potrafi ubrać je w przerażającą otoczkę.


7. Władcy Polski: Historia na nowo opowiedziana (antologia; Maciejewska Beata, Maciorowski Mirosław, Bogucka Maria i inni)

Książka stanowi zbiór rozmów z wybitnymi znawcami historii Polski na temat rządzących krajem, począwszy od władców legendarnych, co do istnienia których nie ma pewności (jak Popiel czy Piast), a na Stanisławie Auguście Poniatowskim kończąc.

Forma rozmów sprawia, że czyta się to bardzo dobrze. To nie są suche wiadomości z podręczników szkolnych. Nie są to też same rodzynki wydłubane z ciasta. To szeroka panorama dziejów nie tylko Polski, wszak kraj nie funkcjonował w próżni. Widać zależności i niuanse polityki, motywy podejmowanych działań (na ile tylko można je udokumentować w źródłach), a także ich skutki. Czasem rozpatrywane są alternatywne możliwości lub w ogóle ich istnienie. Smaczki też są, owszem, nie sposób nie spytać nam przykład, czy August II Mocny faktycznie łamał podkowy w rękach (a jednak nie ma pewności). Ogólnie - świetna książka.

Nie da się jej jednak czytać szybko, ani nawet jednym ciągiem, pomijając fakt, że nie miałoby to sensu. Za dużo wiadomości, nawet przy założeniu, że jakieś ramy czytelnik już w głowie ma. Po wtóre, jest to spore tomiszcze: 1260 stron formatu B5, pisane drobnym druczkiem, cienką, bladą czcionką. Owszem, pytania są wydrukowane czcionką pogrubioną, ale odpowiedzi, obszerniejsze przecież, takim pajęczym druczkiem. Niby to sprawy techniczne, jednak nie bez znaczenia.

Lektura zajęła mi jakieś trzy miesiące, przeplatana różnymi innymi tekstami. Ponoć to i tak szybko.

Zdecydowanie warto.


6. Odpływ (Christensen Lars Saabye)

Powieść składa się z trzech części. Pierwsza to wspomnienia starzejącego się, sześćdziesięcioletniego pisarza z wakacji tuż po ukończeniu gimnazjum. Druga - opowiadanie tegoż pisarza, zupełnie niezwiązane z częścią pierwszą. Trzecia, czyli epilog, łączy wątki, jest relacją pisarza już z czasu rzeczywistego, czyli gdy jest on już po sześćdziesiątce.

Najlepsza jest część pierwsza. Kapitalnie oddane rozterki okresu dojrzewania, młodzieńcza nieumiejętność zrozumienia samego siebie, a co dopiero wyrażenia siebie na zewnątrz. Niepewność, strach przed osądem rówieśników, bunt, huśtawka emocjonalna. Pierwsze miłości. Niby niewiele się dzieje, a emocje buzują.

Druga część nie ma już tej dynamiki. To trochę kryminał, trochę groteska, bohater opowiadania wydaje się nie mieć nic wspólnego z młodzieńcem z części pierwszej.

Epilog łączy wątki, niemniej głębi odczuwalnej w części pierwszej już nie odzyskuje.

Rozumiem koncepcję autora, doceniam jej realizację, ale książka mnie nie porwała.


5. Gdzie śpiewają raki (Owens Delia)

Ckliwa historyjka o dzielnej sierotce, mieszkającej samotnie w dziczy (druga połowa XX wieku) i pokonującej samodzielnie wszelkie życiowe przeszkody, podlana obficie sosem romansowym. Niegdysiejsza analfabetka i samouk, w wieku 20+ czyta samodzielnie Einsteina, publikuje książki naukowe i jest wzorem cnót moralnych. Wzruszające.

Dla bezkrytycznych fanów gatunku.


2. Szum (Crouch Blake)
3. Bunt (Crouch Blake)
4. Krzyk (Crouch Blake)

Dystopia ubrana w kostium thrillera.

Główny bohater budzi się z amnezją, po wypadku samochodowym w szpitalu w małym miasteczku w stanie Iowa. Po całkiem niedługim czasie zaczyna podejrzewać, że coś jest z tym miasteczkiem nie w porządku. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Pomysł może i dobry, wykonanie nie. Zupełnie nieosadzony w realiach technicznych, psychologicznie bardzo średni. A trzeci tom to epatowanie w kółko scenami okrucieństwa pomieszanymi z ckliwą pseudouczuciowiścią bohaterów.

Szkoda czasu. Choć czyta się szybko, może to jedyna zaleta tego cyklu.


Wojna (Le Clézio Jean-Marie Gustave)

Życie jako wojna. Wojna jako życie?

Wojna toczy się wszędzie, wokół nas, na ulicy, w supermarkecie i we wnętrzu żarówki (tej z wolframowym drucikiem), a przede wszystkim w nas samych.

W tej ogarniętej wojną rzeczywistości plącze się Bea B, pragnąc - przeżyć? - poznać strukturę wszechświata? - zrozumieć SENS?

Też bym chciała zrozumieć SENS tej książki, którą porzucam po 82 stronach, pozostawiając, uczciwie, bez oceny.

Albo proza eksperymentalna nie dla mnie.
Albo noblista mnie przerósł.
Albo jestem za mało ambitna.
A może wszystko razem.

Ładnym językiem o niczym.


1. Milion kropli (Árbol Víctor del)

Książka zaczyna się jak typowy thriller: rok 2002, Hiszpania, porwanie (tu: dziecka), zemsta, niesprawiedliwe oskarżenie. Jednak powieść rozwija się w kierunku porządnej, rozbudowanej na dwa pokolenia obyczajówki z tłem historycznym. Sięga do roku 1933 w ZSRR, gdzie najlepszy wódz zaprasza gości z innych krajów, żeby pokazać im, jak budować komunizm (i jak walczyć z jego wrogami); obejmuje dwie wojny światowe i wojnę domową w Hiszpanii, zapętla losy bohaterów w sposób ciekawy, ale nie nieprawdopodobny.

Książka wybrana przypadkiem, z wymiany książkowej, bardzo dobra. Nie tylko dla fanów prozy gatunkowej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1189
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.01.2023 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Marzec 41. Kwestia b... | Marylek
Piszesz o Gdzie śpiewają raki (Owens Delia) :

"Dla bezkrytycznych fanów gatunku."

A jaki to właściwie gatunek? Ja raczej nie zamierzam czytać, ale znam parę zachwyconych książką osób…
Użytkownik: Marylek 16.01.2023 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz o Gdzie śpiewają ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Romans, a właściwie romans z wątkami obyczajowymi.

Ludzie lubią takie historie. Dużo problemów, a potem happy end. Poza tym, samodzielne dojście do wszystkiego w życiu, pomimo ewidentnych kłód pod nogami. Budujące, taka bajka dla dorosłych.

Ja nie lubię romansów, to raz, a dwa - jestem dosyć krytyczna wobec łzawych fabuł oraz - jeśli to nie jest fantastyka - przedstawionej rzeczywistości. Czy rzeczywiście nawet pod koniec lat 50. ubiegłego wieku w Karolinie Północnej nikt, literalnie nikt nie zainteresowałby się tym, że kilkuletnie dziecko samotnie mieszka gdzieś na bagnach? Że nie chodzi do szkoły, chociaż wiadomo, że istnieje, bo jest w ewidencji? Robi zakupy w miejskim sklepiku za samodzielnie zarobione pieniądze, kłamiąc, że mama nie ma czasu. Takie tam, czepianie się. O wątkach romansowych nawet nie wspomnę.

Nie czytałabym tego, ale zostałam niejako zobligowana przez bliską przyjaciółkę, która koniecznie chciała znać moją opinię o książce. W dodatku obiecywała, że "łza mi się w oku zakręci kilka razy". Nie zakręciła się. Co ja jej teraz powiem, jak mnie spyta o zdanie, eh... :/

W każdym razie opisy przyrody są ładne, to fakt.


Użytkownik: yyc_wanda 03.02.2023 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Romans, a właściwie roman... | Marylek
Kobieta-samouk, która w wieku 20+ czyta Einsteina i pisze prace naukowe? Ha, coś mi to przypomina. Właśnie przeczytałam książkę o podobnie genialnej kobiecie-samouku i jej jeszcze bardziej genialnej córce, która w wieku 4 lat czyta Mailera, Nabokowa i Faulknera - Lekcje chemii (Garmus Bonnie) Nie rozumiem skąd się bierze ta moda na odrealnione bohaterki i nieprawdopodobne wydarzenia, ale coraz częściej natrafiam na tego typu powieści w literaturze współczesnej. „Gdzie śpiewają raki” miałam w planach, jednak Twoja opinia każe mi się zastanowić. Jakoś nie mam ochoty na spotkanie z następną genialną bohaterką.
Użytkownik: Marylek 03.02.2023 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kobieta-samouk, która w w... | yyc_wanda
Tam jest jeszcze dodatkowo wątek "kryminalny", całkiem już pożal się Boże. Chyba dodany dla wyciskania łez, bo nie dość, że dzieciństwo samotne i pełne garbów na drodze, to po dwudziestu latach nikt z lokalnej społeczności dzielnej geniuszki nie lubi, nawet policjanci uwzięli się na nią, co jest wyjątkowo mało profesjonalne. Bardzo płaska to książka.
Użytkownik: yyc_wanda 03.02.2023 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Tam jest jeszcze dodatkow... | Marylek
Moją następną lekturą, która już czeka w kolejce, będzie Zew Kalahari (Owens Delia, Owens Mark James) Ciekawe czy chociaż w książkach przyrodniczych, pisanych wspólnie z mężem, pani Owens wykaże się jakimś talentem. Bardzo na to liczę.
Użytkownik: Marylek 03.02.2023 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Moją następną lekturą, kt... | yyc_wanda
No, to czekam na wrażenia!
Użytkownik: yyc_wanda 23.02.2023 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No, to czekam na wrażenia... | Marylek
Wspomnienia z kilkuletniego pobytu na pustyni Kalahari, pięknie napisane. Na samym końcu uroniłam kilka łez. To jest straszne jak my, ludzie, traktujemy dzikie zwierzęta. Jeśli interesują Cię książki przyrodnicze, polecam.
Użytkownik: Marylek 24.02.2023 05:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspomnienia z kilkuletnie... | yyc_wanda
Dzięki!

Jednak jeśli tam są opisy cierpienia zwierząt, to się nie skuszę.
Użytkownik: jolekp 16.03.2023 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Kobieta-samouk, która w w... | yyc_wanda
Ona nie tyle czyta Einsteina, co podręczniki - najpierw szkolne, a później akademickie i stąd zna jego teorie. Natomiast książka jest bardzo przeciętna, to taka typowa opowiastka o samotnej dziewczynie chłostanej przez życie gdzieś pośrodku niczego. To chyba jakiś modny trend, bo czytałam już takich w zeszłym roku kilka i wszystkie były takie same - moderatorka mojej grupy dyskusyjnej ma jakąś wyjątkowo szczęśliwą rękę do wybierania takich historii.
Użytkownik: Tiste Andii 16.03.2023 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ona nie tyle czyta Einste... | jolekp
Jak najbardziej czytała właśnie książki A. Einsteina:
„Kya knew from reading Albert Einstein’s books that time is no more fixed than the stars” („Where the crawded sing”, G.P. Putnam's Sons, New York 2018, s. 165).
Użytkownik: Monika.W 05.02.2023 08:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Romans, a właściwie roman... | Marylek
Nic dodać, nic ująć. Nierzeczywiste i ckliwe.
A najgorsze - że takie rzeczy świetnie się sprzedają, nawet podobno film nakręcili...
Użytkownik: Marylek 05.02.2023 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic dodać, nic ująć. Nier... | Monika.W
Obawiam się, że takie są oczekiwania większości, a im więcej tych, którzy gotowi są za spełnione oczekiwania zapłacić, tym więcej zysku. Proste i jednak smutne.
Użytkownik: marjory23 03.02.2023 07:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Marzec 41. Kwestia b... | Marylek
A "Po drugiej stronie zegara"? Tajemnicze przykurzątko nie zasłużyło na choć jedno zdanie i uratowanie przed zapomnieniem?
Użytkownik: Marylek 03.02.2023 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A "Po drugiej stronie zeg... | marjory23
Tu mnie masz! ;)

Postanowiłam kiedyś nie wpisywać tu książeczek dla dzieci. Jednak Po drugiej stronie zegara (Eysymontt Barbara) jest powieścią, masz rację, że należy jej się przynajmniej wspomnienie!
Użytkownik: marjory23 03.02.2023 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tu mnie masz! ;) Posta... | Marylek
Twój czytatnik, Twoje zasady! :)
Mnie jakoś tak szkoda tych sierotek-starotek, bez żadnego opisu, z małymi szansami na przeczytanie i wypożyczenie, o ile gdzieś jeszcze są na półkach bibliotecznych.
Użytkownik: Marylek 03.02.2023 16:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój czytatnik, Twoje zas... | marjory23
Ale już o niej napisałam!

To świetna książka jest, nawet lepsza od niektórych współczesnych cudów :)
Użytkownik: marjory23 03.02.2023 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale już o niej napisałam!... | Marylek
Widziałam. 😁
Ja się tylko tłumaczę z napastowania i wtykania nosa w nie swój czytatnik.
Użytkownik: Marylek 03.02.2023 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałam. 😁 Ja się tyl... | marjory23
Mój ci jest, ale i publiczny ;)
Użytkownik: Monika.W 05.02.2023 08:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Marzec 41. Kwestia b... | Marylek
Władcy Polski: Historia na nowo opowiedziana (antologia; Maciejewska Beata, Maciorowski Mirosław, Bogucka Maria i inni) - w 3 miesiące? Szacun. Ja czytałam na pewno ponad pół roku, może bliżej roku. I nie dlatego, że zła. Ale dlatego, że taka dobra. W pełni się z Tobą zgadzam - świetna pozycja. Wszystko w niej dobre: i forma i treść i całokształt.
Zupełnie inne spojrzenie na naszych królów i książąt, inne niż w szkole uczono. Każdy rozliczany trochę jak menadżer, który zarządzał firmą - Polską. Gorąco polecam, bo książka trochę niedoceniona na tle innych, modnych popularnych historycznych.
Użytkownik: Marylek 05.02.2023 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Władcy Polski: Historia n... | Monika.W
Myślę, że miałam więcej czasu, może czytałam to trochę dłużej niż 3 miesiące, ale niewiele dłużej ;) Nie da się takiej książki przeczytać ciurkiem, bo to byłby zbytni nawał wiadomości, to raz, ale i nie warto. Po co się spieszyć, lepiej dać sobie czas na przemyślenia, na to, żeby się to i owo ułożyło w głowie. Niektóre rzeczy na nowo.

Też bardzo polecam tę książkę!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.02.2024 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Marzec 41. Kwestia b... | Marylek
ad 39.
Rozwiązałam zagadkę wycinków!
Pierwszego dnia pobytu Maks w piwnicy znajduje kilka kartonów. W jednym, podpisanym „gazety”, mieści się „kolekcja »Nowin Jeleniogórskich« – regionalnego tygodnika, który ktoś zbierał od bardzo dawna. Najstarsze wydanie pochodziło z końca lat sześćdziesiątych”[92]. Biorąc pod uwagę, że zebrane przez Artura wycinki pochodzą z lat 1994-2000 (artykuł z lat 60 jest materiałem archiwalnym, przedrukowanym parę dekad później), to znaczy, że cała kolekcja musiała być tworzona przez około czterdzieści lat. Pomnóżmy przez 52 numery, co daje trochę ponad 2000 egzemplarzy. Według Wikipedii wspomniane czasopismo ma 40-48 stron, ale pewnie za czasów peerelowskich było cieńsze; nawet przy połowie tej objętości wychodzi czterdzieści kilka tysięcy stron. Jak duży musiałby być karton, w którym zmieściłaby się taka kolekcja? Może taki po wielkiej lodówce by wystarczył, ale nie jestem pewna, a gdyby nawet, to jak Maks zdołałby go zdjąć z półki?
Nb. dwa dni później znajduje „plik papierów. Pierwszym z nich była złożona na pół duża kartka z niedbałym podpisem »Nowiny Jeleniogórskie«. Skojarzył go od razu z tytułem gazety, o której ostatnio słyszał”[225].
Użytkownik: Marylek 13.02.2024 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: ad 39. Rozwiązałam zagad... | dot59Opiekun BiblioNETki
No, czyli jednak bez sensu te wycinki, tak?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.02.2024 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No, czyli jednak bez sens... | Marylek
Trochę bez, bo chociaż już wiemy, skąd mógł wyciąć, to pozostaje pytanie, skąd miał siłę i czas przejrzeć te czterdzieści roczników? :-).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.02.2024 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: No, czyli jednak bez sens... | Marylek
Chyba, że kolekcja składała się tylko z wybranych numerów. Może wcześniejsi właściciele schroniska zostawiali tylko te, w których o schronisku pisano - wtedy z tych 40 lat nazbierałoby się pewnie z kilkadziesiąt, a nie 2 tys. egzemplarzy, i wtedy i do kartonu by weszły, i odszukanie potrzebnych artykułów byłoby łatwiejsze. Ale potwierdzenia na to w tekście nie ma.
Użytkownik: Marylek 14.02.2024 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba, że kolekcja składa... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na pewno nie przeglądał czterdziestu roczników. O miał to wybrane i przebrane - tylko wycinki dotyczące wiadomej historii.

No i to nie ten młody przebierał, tylko jego wujek. Czy wujek miał do dyspozycji 40 roczników? Czy miałby siłę i czas na przerobienie takiej masy wiadomości?

A jak sprawa ciąży i poronienia?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.02.2024 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nie przeglądał c... | Marylek
No o wujku właśnie myślałam. Jeżeli leżały w piwnicy, gdzie jako właściciel musiał zajrzeć, to i musiał o nich wiedzieć, przejrzeć i zapewne z nich właśnie powycinać te fragmenty, ale ciekawam, ile mu to zajęło?

A z ciążą i przedwczesnym porodem jest dokładnie tak, jak piszesz:
"urodził się czwartego marca 1960 roku, czyli tego samego dnia, w którym zginęli tamci dwaj chłopcy. (...) jak ich ciężarna matka dowiedziała się o tragedii, zaczęła rodzić. Data się zgadza..."[214], a potem w teczce z wycinkami jest przedruk kroniki kryminalnej z marca 1960: "od dwóch dni trwają poszukiwania..."[227], czyli że szóstego marca jeszcze nie było wiadomo, co się z nimi stało i milicja prosiła o informacje "wszystkich obywateli mających jakiekolwiek informacje na temat zaginionych".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: