- Mówiłem ci kiedyś, żebyś przeczytała tę książkę – powiedział i zastukał fajką o blat stołu, żeby opróżnić ją z resztek tytoniu, a ja poczułam na twarzy zimny powiew powietrza i otworzyłam oczy. Słyszę, że dalej stuka nią dość rytmicznie. Nie, to chyba roleta. Jest bardzo wcześnie, mroźne podmuchy dochodzą przez uchylone na noc okno i czuję, że zmarzły mi trochę ręce. Nigdy dotąd nie próbowałam, jak się sypia w rękawiczkach, ale z otwartego okna i tak nie zrezygnuję, choćby przyszły polarne mrozy, a ja musiałabym się wynieść do jakiejś izolatki. Zegarek wskazuje 4.30 i mogłabym spać jeszcze przez co najmniej godzinę, gdyby nie to nagłe stukanie we śnie. Teraz nie jestem pewna, czy to był sen, czy to już po przebudzeniu przypomniała mi się scena sprzed lat, z życia mojego i Taty. Wszystko wynika z czegoś, a jedno zdarzenie prowokuje następne, coś z pozoru banalnego wywołuje nagle głęboko schowane wspomnienie.
Ten tytuł zobaczyłam na listach poleconych książek w akcji czytelniczej
2022 - coś NOWEGO...dla mnie . Poleciły go aż trzy osoby. Kiedyś zrobił to mój Tato, a ja na kilka.., nie to już dużo więcej niż kilkanaście lat, zupełnie o tym zapomniałam. Miałam wtedy z pewnością mniej niż osiemnaście lat i jak większość niepokornych nastolatek nie miałam zamiaru słuchać żadnych rad i poleceń, ani w kwestii lektur, ani w żadnej innej sprawie. W domu było dużo książek. Nie pamiętam już wszystkich, ani tego, które były ulubionymi lekturami Taty, a które Mamy. Zapamiętałam jednak tę scenę, a raczej przypomniałam ją sobie kiedy zobaczyłam ten tytuł na listach poleceń. Z dzieciństwa i młodości pozostało mi niewiele książek. Te które zachowałam, pozostawiłam nie dla ich urody jako przedmiotów, czy dla szczególnie wartościowej treści – są na nich dedykacje. Był kiedyś bardzo popularny zwyczaj obdarowywania się książkami i wpisywania w nich dedykacji – często na pierwszej stronie, albo wklejce, długopisem lub piórem, z datą i podpisem darczyńcy. Dziś, praktykuje się to chyba tylko w przypadku autografów lub dedykacji autorskich, a samo słowo "dedykacja" używane jest w przedziwnych znaczeniach. Te moje książki są dla mnie cenne i zaznaczone lepiej, niż mógłby to zrobić najbardziej wymyślny exlibris. A miałam i taki, zrobiony na zajęciach praktyczno-technicznych w podstawówce, własnoręcznie, z poświęceniem skaleczonego opuszka palca wyryty w kawałku linoleum, a później odbijany po zamoczeniu w tuszu na kartkach – linoryt. Najwięcej książek pochodzi z dzieciństwa i są opatrzone dedykacją „od Taty”. Od jednego lub drugiego Taty - bo miałam ich dwóch, a żebym przypadkiem nie pomyliła tych podarunków, każdy z nich dopisywał na końcu swoje imię np. Kochanej Asi na pamiątkę wakacji nad morzem, Tatuś Edek. Rozczulenie budzi szczególnie jedna, co do której nie mam pewności, który mi ją podarował, bo imię jest zakreślone i, nie wiadomo już przez kogo, napisane po raz drugi. Kiedyś sądziłam, że to okropne, dziś myślę – urocze. Ale wracając do polecenia, jestem pewna – polecił mi ją właśnie, podany jako przykład "Tatuś Edek", bo to on lubił czytać o żeglowaniu i podróżach.
No, ale robi się już późno, późno jak na poranek i widzę przez okno, jak po pokrytych lekkim przymrozkiem chodnikach, zaczynają się ślizgać pierwsi przechodnie. To już najwyższy czas, by do nich dołączyć. Może znów uda mi się ukraść z tego dnia trochę czasu dla siebie, na to, co lubię.
Znaczy Kapitan (
Borchardt Karol Olgierd)
bo to o tej książce mowa, przeczytam z polecenia tych trzech osób i mojego Taty, który w grudniu 1999 roku, przeniósł się o wiele za wcześnie, do krainy, gdzie każdy ma nieograniczony niczym czas na rozmowy i czytanie książek.
8.12.2021 r.
Inna książka, o podobnej tematyce, o której rozmawialiśmy z pewnością to
Samotny rejs "Opty" (
Teliga Leonid (pseud. Sobik Leon))
.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.