Dodany: 03.01.2021 13:40|Autor: ahafia

Czytatnik: Groch z kapustą

1 osoba poleca ten tekst.

grudzień 2020, czyli ciężka przeprawa z językiem polskim


1. /34/ Farsa panny Heni (Rodziewiczówna Maria) - 2,5
2. /35/ Czarny Bóg (Rodziewiczówna Maria) - 3,5
Obie powieści w jednym tomie. Lata wydania to 1890 i 1892.
Pierwsza to irytująco egzaltowany i śmiertelnie poważny romans z komplikacjami i szczęśliwym zakończeniem. Co ciekawe, choć autorka obarczyła heroinę ciężkim infantylizmem, to tytułowa panna Henia jest osobą zdecydowaną i wyzwoloną. Żyje w świecie, w którym jako siedemnastolatka może wyjść za mąż, ale bez zgody męża nie może uzyskać paszportu (organizuje sobie fikcyjne małżeństwo płacąc przy tym sowicie). Jak większość kobiet na kuli ziemskiej nie ma praw wyborczych, ale sama decyduje o swoim losie i wyjeżdża za granicę, by tam robić karierę. Ani panowie krewni ani świeżo zakupiony/poślubiony mąż nie mają nic przeciwko puszczeniu młodej damy w świat, a nawet temu przyklaskują. W owym świecie panna Henia odnosi oszałamiający sukces.
Życie męża też robi woltę, chłopak ucieka na wieś, gdzie wszystko, czego się tknie, kwitnie w oczach bo pożeniono tu także feminizm z pozytywizmem.

Druga z kolei, to historia rewolucyjna, w której pobrzmiewają echa Mickiewicza i przydałby się jakiś rozumny licealista na świeżo po omówieniu III części Dziadów, bo zrobić zestawienie stosownych cytatów.

Autorka nie ma żadnych lingwistycznych zahamowań i operuje okropnym, męczącym, zwłaszcza w pierwszej powieści, językiem:

"Twarzyczka drobna, o cienkich, jak na kamei wyrżniętych rysach, teraz miała jeszcze zbytnią okrągłość dziecka, swawolę w oczach, pustotę na ustach, ślepą odwagę i zapał na czole. Czarne, bujne włosy i ciemna płeć robiły z niej cygankę." (12)

"Co myślał w tej chwili, gdy najobojętniejszym zabrakło tchu, a grajkom z orkiestry mimo woli wysuwały się z rąk instrumenty?... On patrzył.
Pieśń rosła, potężniała, obejmując szałem, jak napój miłosny, pierś słuchaczy, teatr dyszał." (68)

"Zdało się, ze blask słoneczny go oświecał (a rzecz dzieje w tłocznej, ciemnej i zadymionej knajpie), taka piękność, siła i zapał zeń biły. Mówił swym metalicznym głosem, co miał raz po raz to stali zgrzyt, to dzwonów dźwięki, to organów powagę.
Słowa mu biegły jak rzeka, zwroty miał to groźne i dzikie, to błagalne...." i tak przez pół strony (112)

"Przemocą od ust się jej oderwał, od uroku.
- Ty wiesz, że ja dzisiaj odjeżdżam! - zawołał dziko, wściekle.
- Gdzie? Na długo? - zapytała bez tchu.
- Za granicę, nie wiem na jak długo. Ty wiesz, że słuchać muszę!
- O Boże! A ja? - zawołała.
...
- Umrę bez ciebie! - jęknęła rozpacznie..." (130)

Mimo wszystko, jestem zadowolona, że poznałam ten jakże barwny zakątek polskiej literatury.

3. /36/ Na ustach grzechu (Samozwaniec Magdalena (właśc. Kossak Magdalena))
Po Rodziewiczównie mogła być już tylko Mniszkówna, ale nie miałam śmiałości by sięgnąć po oryginał. Po ilości i jakości ocen oraz żarliwych dyskusji pod każdym wpisem wierzę, że i dziś kusi, tumani, przestrasza, zapalając ogień w głowach i sercach. Mając to na uwadze wybrałam nieco lżejszy kaliber, będący w istocie parodią "Trędowatej".

Czytając powtórnie po ponad ...dziestu latach ze zdziwieniem stwierdziłam, że co lepsze fragmenty wciąż pamiętam, ale też w czasach licealnych, lektura ta dostarczyła mnie i koleżankom niemałej uciechy. Mniej więcej w tym samym czasie wpadł nam w ręce list miłosny ucznia liceum wieczorowego, pisany równie kwiecistym stylem, no i temu naporowi literatury nie umiałyśmy już się oprzeć, czemu dawałyśmy wyraz tworząc kiczowate wierszyki i opowiadanka na licznych i nudnych lekcjach matematyki. Podobnie postrzegam obecnie "Na ustach grzechu" - jako młodzieńczy wygłup nie najwyższych lotów. Najpierw śmieszy, ale z każdą kartką coraz bardziej nuży.

Byłabym może łaskawsza w ocenie, gdyby sama Samozwaniec mogła się pochwalić stylem zdecydowanie lepszym. Szukając jednak informacji o genezie parodii sięgnęłam po Maria i Magdalena (Samozwaniec Magdalena (właśc. Kossak Magdalena)), a tam całe pokłady wyśmiewanego u innych języka:
Jako osiemnastoletnia tak w pamiętniku wspomina Wenecję: "Tęskno mi za wami, piccoli canale, i wy, ciasne uliczki ocienione domami i przeszłością, po których kątach szarzeje dusza dawnych dziejów walących się do nóg ponuro-przemożnego doży, a ściśnięte namiętnym uściskiem kochanka". (268), a zbliżając się do sześćdziesiątki ani trochę nie opuszcza poprzeczki:
- "...piękny młodzieniec, istne górskie bóstwo. Skalny profil, oczy przeźroczyste, niebieskie, chłodne jak lodowiec, włosy rozdzielone pośrodku głowy opadają mu jak orle piórka po obu stronach twarzy." (88)
- "Cienie latarń tajemniczo przesuwały się po szybie karetki. Dziewczynki rozmyślały nad swoim wyglądem, ich różowe twarzyczki wyzierały jak owoce z łupinek kapturków lub woali wiązanych pod brodą." (131)

I tak przez oba tomy. Samozwaniec, parodiowała Mniszkównę, ale sama była skażona tą samą manierą, którą widzę także w Zalotnica niebieska (Samozwaniec Magdalena (właśc. Kossak Magdalena)) - bo i to akurat mam w domu.

Co zabawne, "Na ustach grzechu" posłużyło Piotrowi Tarczyńskiemu vel 1/2 Maryli Szymiczkowej do krytycznej analizy najnowszej powieści, jaką popełnił godny następca pisarek z przełomu wieków XIX i XX Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove), co jest do znalezienia we wpisie z 13 grudnia na FB.

4. /37/ Samotność niedoskonała (Nepomucka Krystyna)
Interesujący obraz powojennej Warmii, właśnie opuszczonej przez Niemców i na nowo zasiedlanej przez przybyszów z przeróżnych stron. Trochę jednak nudno, ciągle mam wrażenie, jakbym czytała suche sprawozdanie. Brakuje tu emocji.

5. /38/ Biłek (Iwaszkiewicz Jarosław (pseud. Eleuter))
To była niewątpliwie najlepsza rzecz, jaką mi się udało przeczytać w grudniu. Bardzo oszczędnie napisane opowiadanie, które powstało tuż przed śmiercią autora i przypuszczalnie może oddawać jego stan ducha - starego, zmęczonego człowieka, którego niewiele już w życiu cieszy. Zdającego sobie sprawę z nadchodzącego kresu, a jednak przywiązanego do życia i niewielu drobnych przyjemności. Tę wolę życia widać także, a może głównie w zachowaniu tytułowego Biłka.
Odpychająca jest postać Heleny, jej stosunek do wuja, niecierpliwość, lekceważenie jego woli, przekonanie o własnej racji.

6. /39/ Kilka słów o kobietach (Orzeszkowa Eliza)
Rozprawa o feminizmie, ze współczesnego punktu widzenia miejscami dość naiwna, ale w 1873 roku była zapewne rewolucyjna.

Na początku autorka rozprawia się z tymi emancypantkami, które swoim karykaturalnym zachowaniem tylko szkodzą całej idei. Wymienia kilka typów, w tym lwicę czy sawantkę, opisując ich zachowanie dokładnie tak, jak można by opisać bufonowatego, pyszałkowatego mężczyznę w każdej epoce. Dla Orzeszkowej takie zachowanie jest niedopuszczalne, według niej najważniejsze niewieście cechy to prostota i lojalność, a jedynym przeznaczeniem rodzina. Drogę do wyzwolenia widzi przede wszystkim w koniecznych zmianach w wychowaniu i kształceniu dziewczynek, zrównanie jednego i drugiego ze sposobem, w jaki się traktuje chłopców, tak, aby jako dorosłe osoby miały szerokie spojrzenie na rzeczywistość, chciały do czegoś dążyć i umiały podejmować racjonalne decyzje.
Autorka widzi kobietę głównie jako żonę i matkę, a jej największą radość upatruje w życiu rodzinnym, bo "w rodzinie leżą najważniejsze powinności, najwznioślejsze zadania i najczystsze szczęście kobiety". Nie zapomina wprawdzie o kobietach niezamężnych, ale taki stan traktuje jako niefortunny przypadek losowy.
Wszystkie swoje rozważania odnosi przede wszystkim do niewielkiego odsetka kobiet bogatych. Te z warstwy rzemieślniczej są według niej bardziej świadome, ale stoją niżej pod względem intelektualnym, o chłopkach zaś pisze, jak o zjawisku mitycznym używając określeń typu: "widywano wieśniaczki". Dorzuca tez kilka uwag o "izraelickim proletariacie", który "nieumiejętnie najczęściej i nierzetelnie spełnia powierzone sobie roboty". Wyedukowane oraz "zręczne i pełne smaku" kobiety mogłyby w końcu stanowić dla nich konkurencję, a tym samym przyczynić się do poprawy poziomu pracy tych pierwszych.
Przyznaję, że przeczytałam dość pobieżnie zmęczona archaiczną polszczyzną, ale znajduję tu ładunek historii nietkniętej piórem badacza, ale podanej nam bezpośrednio.

7. Boczne drogi (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena))
W liceum, a potem na studiach każde wakacje zaczynałam od jakiejś książki Chmielewskiej bawiąc się przy tym i wietrząc nieco przegrzany mózg. Teraz, ta sama lektura wywołuje jedynie irytację. Przez chwilę da się to czytać, ale na dłuższą metę, gdy każde zdanie ma w założeniu wywoływać wybuch śmiechu, zaczyna być nieco żenująco. Specyficzny język, który dawniej śmieszył męczy, a bohaterowie sprawiają wrażenie infantylnych.
To było moje ostatnie podejście do Chmielewskiej i ostatnia jej książka, która już szczęśliwie znika mi z domu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 429
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiak297 03.01.2021 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. /34/ Farsa panny Heni ... | ahafia
Bardzo interesująca czytatka.
U mnie Chmielewska ląduje na półce "szkoda mi czasu". Co kilka lat coś mnie nachodzi, żeby jeszcze raz dać jej szansę.
Ostatnio to były powtórkowo "Studnie przodków". O ile początek był jeszcze ciekawy, im dalej w las, tym historia robiła się bardziej niedorzeczna, pełna raczej żenującego humoru, napisana na siłę.
Użytkownik: ahafia 03.01.2021 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo interesująca czyta... | misiak297
Dla mnie Chmielewska jest najlepszym argumentem za tym, aby nie wystawiać "z pamięci" ocen książkom przeczytanym onegdaj. Sama czytywałam ją od końca podstawówki do połowy studiów i z tamtego okresu było 5, bo wtedy te jej najstarsze mnie jeszcze bawiły. Teraz dałam 2,5 z przekonaniem, że gdybym umierała z nudów na bezludnej i bezksiążkowej wyspie, to jednak bym sięgnęła.
Szczęśliwie, takie okoliczności mi nie grożą i ostatnio pozbyłam się jej twórczości z wielką ulgą. Została tylko znaleziona niedawno Książka poniekąd kucharska (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena)), bo przeczytałam kawałeczek i wygląda na ciut lepszą.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: