Dodany: 11.09.2020 16:21|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ocalisz życie, może swoje własne: Opowiadania zebrane
O'Connor Flannery

1 osoba poleca ten tekst.

Opowiadania z Georgii


Typ recenzji: własna
Recenzent: Louri

W 65 lat po przedwczesnej śmierci Flannery O'Connor wydano wreszcie w Polsce nagrodzony National Book Award for Fiction zbiór jej wszystkich 31 opowiadań, "Ocalisz życie, może swoje własne". Wcześniej co prawda można było zapoznać się z twórczością tej autorki z paru zbiorów wybranych utworów, teraz jednak mamy okazję zaaplikować sobie dawkę uderzeniową prozy prawdziwej piewczyni amerykańskiego Południa. Tom, biorący tytuł od jednego z opowiadań, jest pięknie wydany i poprzedzony przedmową jej wydawcy i przyjaciela Roberta Giroux. Same opowiadania przesyca atmosfera Georgii, choć bardziej skupiają się one na indywidualnej psychologii, niż na przedstawieniu społeczeństwa i świata codzienności. Znajdziemy tu niemało opisów bezmyślnego okrucieństwa, którego ofiarą padają osoby dobre, spokojne, bogobojne. Sprawcami zaś bywają często dzieci, wyrostki, osoby "wykluczone", gnuśni i rozmyślnie/bezmyślnie źli. Ludzi przeważnie spotyka to, czego najbardziej się obawiają. Niemal w każdym opowiadaniu ktoś ginie lub umiera, jakby autorka przepowiadała swą twórczością własną przedwczesną śmierć. Wiele opowiadań zawiera także w sobie opis pasywno-agresywnej relacji syna z matką.

W szczególe warto pochylić się nad takimi opowiadaniami, jak "Uchodźca", "Festiwal w Partridge" i "Kulawi wejdą pierwsi". To pierwsze niesłychanie interesujące okazać się może dla polskiego czytelnika - bowiem tytułowym uchodźcą (wraz z rodziną) jest przybysz z Polski, ogarniętej koszmarem i pożogą II Wojny Światowej. Opisane tu zderzenie wyobrażeń prowincjonalnej Amerykanki ("- Przecież oni nie umieją mówić (...). Myśli pani, że odróżniają kolory?"[1], "Nie wiadomo, w co mogą wierzyć, skoro ich wyznania żadna reforma nie oczyściła z głupstw"[2]) z człowiekiem z innej niszy kulturowej jest prawdziwym majstersztykiem. "Festiwal w Partridge" z kolei to dyskusja o winie: odpowiedzialność indywidualna kontra wina społeczeństwa. Bohaterem uczyniony jest obrońca uciśnionych, który niczym Marks usta ma pełne frazesów o wykluczonych, ale w konfrontacji sam jest pierwszy do wykluczania. O'Connor wnikliwie portretuje postawę usprawiedliwiania na siłę każdego czynu strony, którą się popiera. "A pan wszystko wie, może był pan przy tym?"[3] - mówi ów bohater, który bierze przestępcę w obronę, choć jego również przy zdarzeniach nie było. Opowiadanie "Kulawi wejdą pierwsi" z kolei - podobne nieco do "Festiwalu w Partridge" i "Ciepła rodzinnego gniazda" - jest bardzo mocne. Dobrze portretuje egzaltowanych społeczników, którzy dla zatwardziałego przestępcy będą skłonni zrobić więcej, niż dla bliskiego członka rodziny; którzy tłumaczyć będą i usprawiedliwiać złe zachowania obcego, a źdźbło w oku bliskich belką im będzie. Wywodzi się to chyba już od Rousseau, który szlachetnego i doskonałego widział w dzikusie, a własne dzieci posłał do przytułku.

Prócz wyżej wymienionych interesujące również są takie opowiadania jak "Plon" (opisane męki twórcze kobiety, która miota się między chęcią napisania "niegrzecznego"/ "niepoprawnego" opowiadania, a kontrolą ze strony tak swego superego, jak i guwernantki, traktującej dojrzałą kobietę jak dziecko), "Trudno o dobrego człowieka" (rodzina, podróżująca na wakacje na Florydę, za namową babki skręca w polną drogę, gdzie był {rzekomo} jej dom rodzinny. Mają wypadek, znajduje ich banda zwyrodniałego mordercy i bynajmniej pomocy nie udziela), "W pierścieniu ognia" (na farmę, na której urzędują 3 kobiety - matka, córka oraz starszawa przyjaciółka domu - przybywa trzech młodocianych łobuzów, wciąż kombinujących, co by tu zmalować; matka jest pełna empatii i próbuje ich miło przyjąć - ci jednak odrzucają pomoc i skupiają się na złośliwych psotach) albo "Widok na las" (o tym, jak upór i duma każą ranić tych, których się kocha: dziadek i ukochana wnuczka, rozrywana między lojalnością wobec niego i wobec rodziny, której dziadek chce pokazać, kto rządzi na jego ziemi) czy "Ciepło rodzinnego gniazda" (w centrum jest tu naiwne niedostrzeganie zła i zepsucia w innych, nawet gdy przyznają się do złych cech: "Dziewczyna bez oporu przyznała, że zmyśliła większą część swojej historii, tłumacząc, że z natury jest kłamczuchą, musi kłamać, ponieważ czuje się stale zagrożona" [4]).

Opowiadania nie są do końca równe, szczególnie początkowe noszą znamiona wprawek, niedojrzałości stylu i ujęcia tematów, ale większość z nich czyni cały zbiór wartościową lekturą, do czego przyczynia się świetne wyczucie języka autorki i niezwykła poetyka opisów, z których aż żal byłoby nie wypisać paru cytatów:

"(...) zgięta od bioder, na pół leżała, opierając głowę niby wielką, bujną jarzynę na szczycie worka"[5];
"(...) okręciła się na pięcie i zwróciła twarzą do matki swoich wnuków, młodej kobiety ubranej w spodnie, z twarzą okrągłą i niewinną jak główka kapusty, z zieloną chustką zawiązaną tak, że dwa rogi sterczały na czubku niby uszy królika"[6];
"Po chwili zaczęła poświstywać i sapać jak muzykalny kościotrup"[7];
"Wsparta na potężnych nogach, wspaniale pewna siebie, stała niby góra ulepiona z granitowych brył zwężających się ku szczytowi, na którym świeciły lodowato niebieskie punkciki oczu, przenikających daleko w przestrzeń i ogarniających spojrzeniem wszystko dookoła. Nie zważała na białe, popołudniowe słońce, które pełzło niby obcy natręt za wystrzępioną ścianą obłoków, i wzrok kierowała na czerwoną, gliniastą drogę, odgałęziającą się od szosy"[8].

Lekturę zbioru "Ocalisz życie, może swoje własne" (jeśli nie w całości, to choć na wyrywki) polecam nie tylko miłośnikom Południa Ameryki czy realiów lat 40. i 50. XXw. Są to opowieści uniwersalne, niebanalnie skupiające się na problematyce inności, nietolerancji, biedy i przestępczości. Brak tu oczekiwanych kalek typu złego, rasistowskiego białego plantatora czy kobiety - ofiary patriarchatu i stereotypów. Tak postaci, jak opisywane zdarzenia, są pozbawione łatwych rozwiązań i wychodzą poza szablon. Książka została słusznie nagrodzona - doceńmy i my!

[1] Flannery O'Connor, "Ocalisz życie, może swoje własne: Opowiadania zebrane", przeł. Maria Skibniewska i Michał Kłobukowski, wyd. W.A.B, 2019, s. 224.
[2] Tamże, s. 226.
[3] Tamże, s. 478.
[4] Tamże, s. 429.
[5] Tamże, s. 117.
[6] Tamże, s. 140.
[7] Tamże, s. 185.
[8] Tamże, s. 222.

Ocena recenzenta: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1601
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Shee1 25.03.2021 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Typ recenzji: własna Rec... | LouriOpiekun BiblioNETki
Fajnie, że ktoś zwrócił uwagę na wątek polski w opowiadaniu "Uchodźca" – w dzisiejszych czasach, gdy to osoby z innych krańców świata często występują w roli uchodźców a my żyjemy we własnym kraju, takie odwrócenie może podziałać pouczająco. Zapraszam do lektury mojej recenzji na blogu http://samaporcelana.blogspot.com/: http://samaporcelana.blogspot.com/2021/02/flannery​-o-connor-ocalisz-zycie-recenzja-rasizm.html
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.03.2021 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajnie, że ktoś zwrócił u... | Shee1
Miło mi :)
A może dorzucisz swoją recenzję do BNetki, zaznaczając tylko, że wcześniej umieszczona została na Twoim blogu? Wielu recenzentów tak robi - a Ty dotrzesz ze swoją opinią do szerszego grona.
Użytkownik: reniferze 07.05.2021 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Typ recenzji: własna Rec... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Opowiadania nie są do końca równe, szczególnie początkowe noszą znamiona wprawek, niedojrzałości stylu i ujęcia tematów, (...)"

Czyli mam się nie zniechęcać po kilkudziesięciu stronach? Bo na razie nic mnie nie ujmuje.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 07.05.2021 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Opowiadania nie są do ko... | reniferze
Oczywiście nie mogę obiecać, że trafią do Ciebie, ale w moim odczuciu naprawdę początkowe były słabsze, O'Connor budowała w nich dopiero swój styl i siłę wyrazu. "Pelargonia" jest niby bardzo znana, ale dla mnie była marnawa…
Użytkownik: Losice 08.05.2021 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Opowiadania nie są do ko... | reniferze
Wiem, że to niezbyt ładnie wkraczać w czyjąś rozmowę, ale jeśli miałbym Ci coś doradzić, to spróbować czytać te opowiadania nie w kolejnosci. Dla mnie najbardziej ciekawe, poruszające i najbardziej filmowe (w znaczeniu możliwe do przeniesienia na ekran i mówiące obrazami), jest tytułowe opowiadanie.
Myslę, że autorka często pokazuje nam głębię zła, gdzie krzywdzeni również potrafią krzywdzić i to czasami jeszcze w bardziej okrutny sposób. Obala mit, że ofiary z racji swojej krzywdy i cierpienia, stają się lepszymi ludżmi i utwierdzają się w swoim człowieczeństwie - pokazuje, że zło deprawuje zarówno oprawcę, jak i ofiarę.
Dla mnie jej opowiadania były podróżą "do kresu zła".

Jeśli po takim wybiórczym przeczytaniu kilku opowiadań, nadal nie będą Ci one "leżały", myślę, że spokojnie możesz je porzucić i uznać, że taka literatura Ci nie odpowiada.
Użytkownik: reniferze 11.05.2021 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że to niezbyt ładni... | Losice
Właściwie sama nie wiem, dlaczego tak się uparłam na te opowiadania. Może dlatego, że bardzo lubię taką formę literacką, może dlatego, że chociażby Berlin Lucia była dla mnie rewelacyjnym odkryciem. Na razie odłożyłam "Ocalisz życie...", i wrócę za jakiś czas, bo naprawdę mnie zmęczyły (ta stylistyka językowa!).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: