Książkę
Chwast (
Banach Iwona)
zaschowkowałem - nawet nie dla siebie, a dla Żony - po temacie
[opinie] Iwona Banach "Chwast" - i niemal dwa i pół roku musiała czekać w schowku na lekturę.
Powieść z początku nie podobała mi się - bohaterka (Hanka) jest tak pochłonięta swoją idee fixe dotyczącą zabicia córki i siebie, że trudno się dobić do innych treści. Stopniowo jednak staje się to zrozumiałe: w przebijających coraz mocniej reminiscencjach poznajemy przesłanki, które pozornie usprawiedliwiają taki plan -
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Szczerze mówiąc, to z jednej strony nieuchronnie przypomina się proza
Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy) , z drugiej zaś zdaje się to trochę groteskowe - wszystkie możliwe nieszczęścia zogniskowane w jednej osobie. Tyle, że... tutaj akcja rozwija się trochę inaczej. Okazuje się, że życie nie jest jedynie ZŁE, można spotkać osobę bezinteresownie DOBRĄ, która chce pomóc, wskazuje drogę, daje NADZIEJĘ.
Przyznaję, że pewne fragmenty z trudem przyszło mi przełknąć. Mąż jest postacią tak przerysowaną, że nie jest dla mnie przekonywający, ale kto wie... No i trudno polubić też Hankę, bo wkurza ona strasznie swoim uporczywym sprzeciwem wobec wszelkich prób ratunku - wykazuje tu zadziwiającą asertywność i siłę woli, której tak bardzo brak jej w toksycznym związku. Co jednak akurat nie czyni jej postacią nieprawdopodobną!
Bardzo celnie wg mnie ujęte zostało specyficzne przeczulenie, które bywa cechą rodziców dzieci niepełnosprawnych - owa nerwowa i agresywna reakcja na wszelkie, nawet przypadkowe i nieobarczone złymi czy ukrytymi intencjami pytania o zachowanie takiego dziecka. Spotkałem się z podobnie alergiczną reakcją matki niepełnosprawnego dziecka na uwagę wobec NIEJ - natychmiast przeszła do kontrofensywy, odczytując moją wypowiedź jako atak na jej dziecko. Osobna sprawa, że takie osoby, wychodząc "do ludzi" ze swym dzieckiem, często są na skraju paniki, w ogromnym stresie, by dziecko nie poczyniło swoją niefrasobliwością jakichś poważniejszych szkód.
Co ciekawe, lektura w takiej właśnie tematyce zbiegła się z zapowiedzią wydawniczą takiej oto książki:
Żeby umarło przede mną: Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci (
Hołub Jacek)
ponieważ jednak jest to Czarne, więc można się niestety obawiać pewnego kierunku niezgodnego z zamysłem "Chwasta" (czyli nadziei dla rodziców dzieci niedorozwiniętych oraz sztuki kochania ich i odkrywania radości w obcowaniu z nimi) - dziś są walczący o większe prawa czy uposażenia dla takich niepełnosprawnych - często jednak walczą równocześnie o to, by nigdy się nie urodzili...
Niemniej jednak nabrałem wielkiej ochoty na (pewnie z 5.-6. powtórkę)
Kwiaty dla Algernona (
Keyes Daniel)
, gdzie opowieść o trudnym życiu snuta jest z zadziwiającej pozycji upośledzonego.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.