Dodany: 14.03.2008 15:47|Autor: dot59
Dotknięcie bolesnej strony życia
W niepowstrzymanym zalewie „światowych bestsellerów” i „literackich objawień sezonu” jakże często toną książki równie dobre lub lepsze, których autorzy nie potrafią lub świadomie nie chcą uruchamiać gigantycznej machiny autopromocji, a one same mają zbyt wielki ciężar gatunkowy, by wypłynąć na powierzchnię między setkami rzeczy lekkich i błyskotliwych. I trzeba trafu – spojrzenia na tę akurat półkę w bibliotece, półświadomego wyciągnięcia ręki w kierunku nieznanego, zatrzymania oka na jakimś przykuwającym uwagę fragmencie otwartego na chybił trafił tekstu – by wyłowić tę właśnie, a nie jedną z tamtych, które zapomni się zaraz po przeczytaniu...
Więc dobrze, że zdarzyła się taka chwila, w której sięgnęłam po „Pocałunek fauna”, choć uczucia ogarniające mnie podczas lektury dalekie były od radości i ukojenia. Ale czasem trzeba dotknąć tej innej, gorszej, boleśniejszej strony życia – a człowiek, który nam to umożliwia, musi wykazać się ogromnym taktem, musi wiedzieć, jak sprawić, żeby to dotknięcie nas poruszyło, uwrażliwiło, otworzyło oczy i uszy, a nie pozostawiło nas z poczuciem zbrukania...
Autorka „Pocałunku Fauna” to potrafi – co do tego nie można mieć wątpliwości. Przeprowadzenie czytelnika przez kłębowisko zgęszczonych emocji, nawarstwienie niezagojonych ran i niewybaczonych krzywd powierzyła inteligentnej, wrażliwej bohaterce, doświadczonej przez życie w sposób tak drastyczny, że niejednemu z nas własne troski i problemy mogą się wydać banałem niewartym uwagi. Lata nieustannej ucieczki nie na wiele się zdają; Wanda w końcu musi wrócić do miasta swej młodości, musi raz jeszcze spojrzeć na scenę dramatycznych wydarzeń sprzed dwudziestu lat i stawić czoła upiorom przeszłości. Od chwili, gdy otwiera tajemniczą kopertę, relacje ze zdarzeń bieżących zaczynają się przeplatać ze strumieniem retrospekcji, napływających w przypadkowym z pozoru – ale w miarę czytania coraz bardziej logicznym – porządku, i wtrącanymi w jej monolog przez anonimowego współnarratora zapisami scen, osadzonych w tej samej scenerii sennego dolnośląskiego miasteczka, lecz dziejących się ponad pół wieku wcześniej.
Z mozaiki obrazów, głosów i nastrojów wyłania się smutna przypowieść o tym, jak ziarnko zła, zasiane przez zwykłą ludzką ułomność charakteru, może rozrosnąć się w toksyczną roślinę, oplatającą i raniącą zatrutymi kolcami każdego, kto przez przypadek znalazł się w jej zasięgu, odbierającą wolność, mącącą myśli, wykrzywiającą odczucia. Albo – jeśli kto woli – o winie i karze, o miłości, obojętności i nienawiści. O marzeniach i o tym, co z nich pozostaje. O wspomnieniach, które odbierają chęć życia albo jej dodają. O dramatycznych wyborach między „źle” i „gorzej”. O powrotach i ucieczkach. O tożsamości – kwestii tak czasem zawiłej w przypadku tych, którym przyszło urodzić się na obszarach spornych, przechodzących z ręki do ręki podczas kolejnych wojen i przemian, a także tych, którzy, jak Wanda, wciąż szukają miejsca na swój prawdziwy dom.
Nie pogubić się przy kreowaniu tej gęstwiny znaczeń i plątaniny warstw czasowych to sztuka, a jeszcze większa – sprawić, by czytelnik wchłonął całość jednym tchem, odczuwając przy tym ból, żal, współczucie, dezaprobatę, tak jakby był tam, stawiał stopy na ziemi naznaczonej cierpieniem, patrzył na dramat Rity von Ganse i rodziny doktora Rosenberga, towarzyszył eskapadom sześciorga licealistów i brał udział w smutnym spotkaniu po latach. I zrobić to bez patosu, bez przejaskrawienia, używając języka zupełnie prostego, nieprzeładowanego ozdobnikami ani „mocnymi” słowami – a jednocześnie tak bardzo obrazowego.
Dawno nie czytałam tak dobrej powieści i jeśli nie oceniłam jej na szóstkę, to tylko dlatego, że szóstki stawiam raczej książkom-przyjaciołom, do których regularnie wracam po dobry nastrój, otuchę, czasem po oczyszczające łzy, a czasem tylko po to, by podelektować się kunsztownym językiem – ta zaś należy raczej do książek-nauczycieli, niezbędnych dla poznania zawiłości ludzkiej psychiki, lecz zbyt bolesnych, aby mogły stanowić duchowy azyl. Ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.