Autor: paren
Data dodania: 30.09.2009 17:03
Właśnie skończyłam biografię Elli Fitzgerald pióra Stuarta Nicholsona (Ella Fitzgerald).
Ellę lubiłam, lubię i zapewne będę lubić; podziwiam jej łatwość swingowania, czystość dźwięku, wyraźny, jakby niekłamany, optymizm w głosie, gdy śpiewa wesołe standardy, budowanie nastroju w balladach. „Porgy and Bess”, songbooki i „Ella intymnie” należą do moich ulubionych płyt. Wiedziałam, że nie było jej łatwo i życia usłanego różami nie miała, ale nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam.
...