Dodany: 05.01.2016 15:31|Autor: EPA!

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Fabryka absolutu
Čapek Karel

Kłopotliwy produkt uboczny...


Czeski przemysłowiec Bondy przypadkiem znajduje w lokalnej gazecie ogłoszenie następującej treści:

„Wynalazek bardzo korzystny,
nadający się do każdej fabryki,
jest z przyczyn osobistych natychmiast do sprzedania.
Zapytania kierować do inż. Marka R. Brzewnów, nr 1651”[1].

Co skłoniło prezesa wielkiej i dobrze prosperującej fabryki do zainteresowania się tym akurat ogłoszeniem, tego pewnie on sam nie umiałby wytłumaczyć. Dość, że odwiedził Brzewnów, gdzie zapoznał się z owym „bardzo korzystnym wynalazkiem”. Ten, zwany Karburatorem, umożliwiał rzecz niewiarygodną: spalanie materii całkowicie, bez żadnych strat energii. Zgodnie z obliczeniami naukowca-wynalazcy (notabene kolegi Bondy’ego ze szkolnej ławy), spalany w tym urządzeniu kilogram węgla „mógłby napędzać przyzwoitą fabrykę przez kilkaset godzin”[2].

Jako człowiek interesu, Bondy potrafił ocenić wagę tego faktu. To był wynalazek rewolucyjny! Jednak takie całkowite spalanie czy też rozbijanie materii powodowało uwalnianie się duchowej, niezniszczalnej części tejże. Jednym słowem, produktem ubocznym procesu był ni mniej, ni więcej, tylko Absolut w czystej postaci. Tu inżynier Marek R. widział zagrożenie. Jako umysł ścisły i ateista, nie mógł spokojnie przyjąć faktu istnienia Absolutu, nie mówiąc już o swobodnym jego rozprzestrzenianiu się. Eksperymentalny egzemplarz zdążył narobić niezłego zamieszania wśród ludzi, którzy przebywali w jego pobliżu. Były przypadki nawróceń, proroctw i uzdrowień. Inżynier Marek R. widział dla siebie jedną tylko drogę ratunku: pozbyć się Karburatora. Przemysłowiec Bondy nie miał światopoglądowych dylematów. Jego pogląd na temat istnienia Boga zawierał się w stwierdzeniu: „Ze stanowiska handlu (…) jest to zupełnie obojętne. Jeśli chce niech istnieje, na zdrowie. My się nawzajem nie wyłączamy”[3].

Bondy nabył więc Karburator w nadziei zarobienia kolosalnych pieniędzy. Wolny Absolut postanowił udobruchać, ofiarowując mu kościół na siedzibę, z pisemnym oświadczeniem wykonania wszelkich koniecznych adaptacji.

No i tak to się zaczęło… Uwalniany Absolut, jako „byt samoistny, niezależny, nieograniczony”[4], nie był oczywiście skłonny pozostać w przygotowanej siedzibie, lecz wraz z rosnącą liczbą produkowanych Karburatorów ogarniał swą nieograniczonością coraz większe przestrzenie…

Czy, jak przypuszczał inżynier Marek R., wolny Absolut „Wywróci do góry nogami cały świat pod względem technicznym i społecznym; koszty produkcji potanieją niesłychanie, zniknie nędza i głód, a kiedyś tam (…) ochroni naszą planetę przed zamarznięciem”[5]?

Cóż – nie odpowiem, bo to byłoby jak zdradzenie zakończenia kryminału. Powiem tylko, że jestem pod wrażeniem wnikliwości obserwacji Čapka. Ukazuje on reakcje różnych środowisk na ponadnormatywną aktywność Absolutu. I uważam, że robi to genialnie. Towarzyszymy więc politykom, duchowieństwu, mediom, przemysłowcom, prostemu ludowi, wojsku, przemieszczamy się przez państwa i kontynenty, by zobaczyć, co też wydarza się, gdy taki niezdyscyplinowany Absolut pojawia się nagle w jakimś od dawna poukładanym kawałku świata i burzy zastany porządek.

Čapek nie oszczędza nikogo i niczego. Prześmiewczo i nadzwyczaj celnie opisuje, co Absolut wyprawia w dziedzinie przemysłu, handlu, stosunków międzynarodowych i kultury; jak reagują na jego obecność różne grupy polityczne, wyznaniowe, towarzyskie; jak ustosunkowują się do faktu jego istnienia z perspektywy swych poglądów, organizacji, pozycji i, co tu dużo mówić: z perspektywy swej ludzkiej małości i bezradności wobec czegoś tak niepojętego. Jak po ludzku próbują racjonalizować, zaprzeczać, przywłaszczać, tłumaczyć…

Książka powstała w 1922 roku, ale moim zdaniem nic nie straciła na aktualności. Napisana lekko i zabawnie, ironiczna – celnie opisuje i wyśmiewa ludzkie słabostki, które same w sobie są nieszkodliwe i śmieszne właśnie, ale gdy przychodzi do stawienia czoła sprawom wielkim, stają się niebezpieczne. Śmiech więc przy jej czytaniu jest momentami gorzki.

Urzekło mnie w tej powieści, iż nikomu nie przyznaje słuszności. Wypływa z niej raczej wniosek, że ze swojego punktu widzenia każdy ma rację. I że racja jest czymś bardzo względnym… I że strasznie trudno nam ją przyznać komuś, kto myśli inaczej, jakkolwiek tolerancyjni się sobie wydajemy…


---
[1] Karel Čapek , „Fabryka Absolutu”, wyd. Dowody na Istnienie, 2015, s. 6.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 18.
[4] Internetowy Słownik Języka Polskiego, hasło „absolut”.
[5] Karel Čapek, „Fabryka Absolutu”, wyd. Dowody na Istnienie, 2015, s. 23.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3075
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: carmaniola 06.01.2016 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czeski przemysłowiec Bond... | EPA!
Chyba jednak będę musiała "zaczerpnąć" tego Čapka - a tak się broniłam. Dziękuję - świetny tekst!
Użytkownik: balog111 03.10.2018 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Czeski przemysłowiec Bond... | EPA!
Dla mnie ważne w książce jest pokazanie tego, jak każdy skraja swój Absolut na własną miarę. Ciekawe są też utożsamienia zwyczajowych atrybutów Absolutu, takich jak np. nieskończoność z chaosem bardziej niż z porządkiem. Poza tym, świetny humor.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: