Dodany: 01.02.2015 22:35|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

PSYCHOTERAPIA w LITERATURZE - KONKURS nr 185


Przedstawiam KONKURS nr 185, który przygotowała Auriga.




Psychoterapia w literaturze



„Bardzo łatwo znaleźć się poza kręgiem ludzi normalnych.”

Antoni Kępiński


„Trzeba przeżyć wszystko, co jest nam dane. Cała radość i cały smutek. Nie wolno nam się od tego uchylić. Nie przeżyty smutek, przed którym uciekliśmy, i tak kiedyś nas dopadnie.”

Hanna Krall



Zima w pełni, powoli ujawniają się sezonowe depresje, wieczorne chandry i melancholie. Czytanie dobrej książki w wygodnym fotelu przed kominkiem może się okazać najlepszą terapią. Zainteresowanych zapraszam do zwiedzenia przytulnych gabinetów, twardych kozetek, rozwiązania problemów egzystencjalnych i zagłębienia się w symbolikę życia.
Odpowiedzi proszę przesyłać na adres [...], w tytule podając nick biblionetkowy. Punktacja: 1 punkt za tytuł, 1 za autora. Część fragmentów pochodzi z książek napisanych przez osoby, które także zawodowo zajmują się terapią, psychologią i psychiatrią. Za wskazanie każdej takiej osoby, przyznaję po 1 punkcie. Łącznie do zdobycia 42 punkty (plus punkty za autorów-psychologów).
Konkurs trwa do środy 11 lutego, godz. 23:59.
Mataczenia mile widziane.



1.


- Jesteście małżeństwem czy tylko się w nie bawicie? – spytał. – Trudno mi się w tym połapać.
W końcu Tim postanowił interweniować, choć najdelikatniej jak potrafił.
- Słyszeliście, że jutro ma spaść aż trzydzieści centymetrów śniegu? – zagadnął.
Tata nie zwrócił na to najmniejszej uwagi i dodał jeszcze bardziej natarczywym tonem:
- Nie mam pojęcia, jak prawdziwe małżeństwo może mieszkać w dwóch oddzielnych domach. Ona nie pracuje? Przecież nie jest nawet w stanie zdać głupiego egzaminu na agenta nieruchomości. Uważa się za jego żonę i korzysta z jego pieniędzy, ale nie uznaje za stosowne mieszkać z nim pod jednym dachem.
Jackie, nie mogąc tego dłużej wytrzymać, wyszła z jadalni.
Joe łypnął gniewnie na ojca i pobiegł za nią. Nancy uśmiechała się zadowolona. Sally jadła indyka, jakby nic się nie stało. Mama siedziała jeszcze bardziej naburmuszona, gdyż to, co się stało, dotknęło ją bardziej niż innych, przy czym nie chodziło wcale o Jackie, tylko o jej syna. […] Rodzice Tima byli osłupiali, chociaż starali się to ukryć.
I to ja mam terapię, pomyślałam. To była prawdziwa ironia losu.



2.


– Dogadujesz się z mamą?
– Tak.
– Nawet teraz, gdy chorujesz?
– No, czasami się kłócimy... – zamknęłam na moment oczy. „Może ty się już taka urodziłaś... A więc to moja wina?!”.
– Chciałabyś, żeby znowu było jak kiedyś, gdy się nie kłóciłyście?
Uniosłam brew i bezczelnie sprostowałam:
– Ale przedtem też się kłóciłyśmy.
– Ale nie tak jak teraz?
– No nie.
– A zatem uważasz, że teraz kłócicie się częściej niż przed twoją chorobą. Jak się z tym czujesz?
– Źle.
To była oczekiwana odpowiedź, choć nie do końca prawdziwa. Czasami rzeczywiście bardzo żałowałam, że się kłócimy, przepełniało mnie poczucie winy, ale często kłótnie te były wręcz orzeźwiające. Przypominały trochę egzorcyzmy – wywrzeszczana boleść prowadziła do ustalenia nowego „kontraktu”. Ani przez moment nie ufałam L. Widywałam się z nią, jako jedna z wielu jej pacjentów, przez dwie godziny tygodniowo. Nikt, dla kogo byłam jedną z wielu, numerem w aktach, nie zasługiwał na poznanie prawdy o mnie.



3.


Zimowego grudniowego poranka 2001 roku zespół LaughLabu (w towarzystwie klauna) stawił się w muzeum i został wprowadzony do gabinetu Freuda. Pokój ten robi duże wrażenie. Jedną ścianę zajmują półki wypełnione obszerną kolekcją książek i manuskryptów zgromadzonych przez Freuda. Pomieszczenie zastawione jest antykami ze starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu. Kozetka stoi w kącie zaraz obok wielkiego fotela Freuda. Do muzeum przybyli również fotoreporterzy. Nasz klaun ostrożnie rozłożył się na kozetce, a ja usiadłem w fotelu z notatnikiem w ręce. (…) Fotoreporterom spodobała się ta scenka i z radością przystąpili do pstrykania zdjęć. Jeden z nich zasugerował, abym przeprowadził udawaną sesję terapeutyczną z klaunem, co miało nadać fotografiom walor autentyczności. Choć nie jestem freudystą, chętnie przyjąłem wyzwanie. Zapytałem „pacjenta”, na czym polega jego problem, na co klaun bystro zauważył, że nikt nie bierze go na serio.



4.


Pod koniec zimy siedemnastego roku mojego życia mama stwierdziła, że wpadłam w depresję. Zapewne doszła do tego wniosku, bo rzadko wychodziłam z domu, spędzałam długie godziny w łóżku, ciągle czytałam tę samą książkę, mało co jadłam i całkiem sporo wolnego czasu, którego miałam w nadmiarze, poświęcałam na rozmyślania o śmierci.
Tak czy siak, mama uznała, że potrzebuję pomocy, więc zawiozła mnie do lekarza rodzinnego, doktora J., który przyznał, że rzeczywiście tonę w totalnie obezwładniającej depresji klinicznej, a zatem należy zaordynować mi odpowiednie leki, a ponadto wysłać mnie na cotygodniowe zajęcia grupy wsparcia.
Do grupy, której skład bezustannie się zmieniał, należeli młodzi ludzie na różnych etapach rozwoju choroby nowotworowej. Dlaczego jej skład się zmieniał? Efekt uboczny umierania.



5.


- Betty, co może być niebezpiecznego w tym, że pozwolisz mi, bym był dla ciebie kimś ważnym?
- Nie wiem. Boję się tego, boję się, że będę cię za bardzo potrzebowała. A ty nie możesz być zawsze w zasięgu ręki. Pamiętaj, że za rok wyjeżdżam z Kalifornii.
- Rok to dużo czasu. A więc unikasz mnie, ponieważ nie możesz mieć mnie na zawsze?
- Wiem, że to nie ma sensu, ale coś podobnego robię z Kalifornią. Lubię Nowy Jork i nie chcę lubić Kalifornii. Boję się, że jeśli zawrę tu przyjaźnie i zacznie mi się podobać, nie będę chciała stąd odejść. Myślę sobie także: „Po co się trudzić. Jestem tutaj tak krótko. Kto by chciał takich krótkich, tymczasowych przyjaźni?”.



6.


Przemierzając miasto, by dotrzeć na drugie spotkanie do doktora Freuda, A. H. kusił pecha; zagubiony w myślach, przegapił parę razy odpowiedni przystanek i w końcu musiał się cofać. - Wiedziałem, że się pan spóźni - stwierdził po prostu Freud, otwierając drzwi i tym samym kładąc kres potokowi usprawiedliwień, który spływał z ust młodego człowieka. A. przerwał, zadowolony, że udało mu się wybrnąć z sytuacji bez reprymendy. Położył się na kozetce. Freud spojrzał na zegarek i usiadł.
- Co chciałby mi pan dzisiaj opowiedzieć?
Pomimo wysiłku dobrej woli A. miał trudności, by wymyślić na cokolwiek. Jego umysł wydawał mu się wielkim, pustym domem, bez mebli ani obrazów, same gipsowe ściany w kolorze śnieżnej bieli. Błąkał się w nim, niczego nie widząc i nie mając się czego uchwycić. Kilka razy zaczynał zdanie, ale po dwóch czy trzech burknięciach zatrzymał się, niezdolny, by skończyć, a nawet trochę przerażony. Doktor Freud zachowywał cierpliwość i nie wydawał się zdziwiony tym długim milczeniem. Po dłuższej chwili milczącego zakłopotania A. odwrócił się ku niemu i powiedział bardzo wyraźnie:
- Przykro mi.
- Nie szkodzi. To również przewidziałem.
A. zaczynał rozumieć gierkę doktora Freuda: utrzymywał, że wszystko przewidział - wypadki, chwilową niepamięć, spóźnienia, przedłużające się milczenie - po tym jak rzecz już się wydarzyła. Łatwizna! Nie sposób było zaprzeczyć, a jeżeli grzeszyło się naiwnością, można było go nawet podziwiać za przenikliwość. Zgrywał mędrca, i to tanim kosztem.
- Następnym razem, kiedy będzie pan coś przewidywał, doktorze Freud, proszę mnie uprzedzić. Tak żebym mógł sprawdzić pańskie przypuszczenia.
- No więc przewiduję, że pod koniec tego seansu będzie mnie pan nienawidził.



7.


- No i jak tam, czy ty przypadkiem nie przybrałeś nieco na wadze od czasu jak zacząłeś zasiadać w fotelu szefa?
0.S. wypiął pierś, wciągnął nieco brzuch i poklepał się po nim swoim niedźwiedzim łapskiem.
- Też powinieneś zacząć z nami biegać! Dziesięć kilometrów z panią psycholog dzisiaj po południu!
- Psychoterapia i bieg w jednym? Chcesz mnie pozbawić życia?



8.


A tak, zapomniałem wspomnieć, że już dziś rano zauważyłem twoją prymitywną porywczość. Psychopata o wyraźnych skłonnościach sadystycznych, prawdopodobnie wynikłych ze skrajnego egocentryzmu. O tak. Wspaniałe predyspozycje do zawodu terapeuty, nic dziwnego, że czujesz się uprawniony do krytykowania sposobu, w jaki siostra R. prowadzi zebrania, choć jest ona wysoko kwalifikowaną pielęgniarką z dwudziestoletnim stażem pracy na oddziałach psychiatrycznych. Ktoś tak utalentowany jak ty, przyjacielu, na pewno umie dokonywać cudów z podświadomością, potrafi ukoić zbolałe id i udobruchać superego. Mógłbyś pewnie w niespełna pół roku wyleczyć cały oddział, nie wyłączając Roślin! Tędy, tędy, panie i panowie, a jak się nie uda, zwracamy gotówkę!



9.


Wciąż kontaktuję się z matką telefonicznie.
Chodzimy razem po zakupy. Biegnie między regałami w moją stronę, ściskając w dłoni pluszową maskotkę. Podśpiewuje:
- Kupisz mi ją, S.? No? Proszę! - Stoi przy kasie, z palcami oplecionymi wokół prętów koszyka, kładzie na taśmie słodycze z półki, a ja wyjmuję wszystkie towary i reguluję rachunek. Teraz ja jestem jej matką. Ja dojrzewam, ona cofa się w rozwoju.
Mam wrażenie, że raz po raz zmieniam tożsamość, zachowuję się jak terapeutka mamy albo jak głupie dziecko, w zależności od tego, czego ona akurat potrzebuje.
Mniej więcej co drugi miesiąc D. dzwoni do mnie i prosi, żebym przyjechała, bo mama grozi, że się zastrzeli albo nałyka pigułek nasennych. Rozstała się z B., a kiedy próbowała wrócić do taty, dowiedziała się o jego dziewczynie. Tym razem zamknęła się w samochodzie i zrobi to naprawdę. D. nie wie, czy połknęła już jakieś pigułki, a jeśli tak, to ile. Jadę 60 kilometrów do warsztatu ojca. Mój braciszek powiedział jej przez przyciemnioną szybę samochodu, że już jestem w drodze.
Teraz zachowuję się jak terapeutka. Siadam na poplamionym siedzeniu, obejmuję ją i siłą wyciągam fiolkę z jej zaciśniętych palców.



10.


Wykład się kończy i wracamy na Oddział, a ja uczestniczę w swojej pierwszej sesji Terapii Grupowej. Tematem jest zadośćuczynienie. Grupę prowadzi K., omawiają potrzebę zadośćuczynienia. K., podobnie jak większość mężczyzn z grupy, wierzy, że to nadrzędna sprawa. Zadośćuczynienie pozwala zacząć od nowa, pozbyć się poczucia winy narastającego z każdym złym uczynkiem, zrzucić skórę poprzedniego życia. Nie ma znaczenia, czy zadośćuczynienie zostanie przyjęte. Ważny jest sam akt wyrażenia skruchy, akt przyznania się do winy, akt prośby o wybaczenie. Najgorsi są ci mężczyźni z grupy, którzy nie wierzą w zadośćuczynienie. Wiedzą, że większość tego, co zrobili, nie powinna być wybaczona i nie będzie wybaczona. Nie chcą zrobić wysiłku i poprosić o wybaczenie, bo proces odrzucenia i przypomnienia sobie własnych czynów będzie zbyt bolesny. Chcą iść do przodu i zapomnieć, mimo że zapomnienie nie jest możliwe. Jestem w tej grupie. Wiem, że nikt mi nie wybaczy, i nie mam zamiaru nawet o to prosić. Śmierć będzie moim zadośćuczynieniem. Nikt, kogo skrzywdziłem, nie będzie mnie musiał nigdy więcej oglądać, słuchać ani o mnie myśleć.



11.


Dostałam przepustkę i pojechałam na spotkanie z A. A. jest psychologiem i pracuje w Warszawie. Opowiedziałam jej o swojej obecnej sytuacji. Właściwie to dopiero w czasie tej rozmowy wiele spraw sobie uświadomiłam. Stwierdziłam, że mam bardzo małe szanse na wyleczenie. Tak małe, że to prawie niemożliwe. Morfina daje zbyt duże uzależnienie psychiczne. Mam dwie drogi do wyboru, wyleczenie lub odtruwanie się co pół roku i szybka śmierć. A. nie usiłowała mnie przekonać, że warto żyć, warto walczyć o siebie. Przyjęła do wiadomości oświadczenie człowieka świadomego swego życia i przyszłości. Potraktowała mnie jak dorosłą, dojrzałą osobę. A przecież dzisiaj daleko mi do dojrzałości. Moje życie to tylko wielki smutek. I dlatego tak to wszystko poważnie wygląda. A. odwiedzi mnie w sanatorium.
Po południu pojechałam na Stare Miasto. Spotkałam wielu znajomych hipów i ćpunów. Jedliśmy lody i wygłupialiśmy się. Ale ciągle myślałam o rozmowie z A. Czy naprawdę jestem stracona?



12.


Śniła mi się szafa,
Zwyczajnie, dla hecy,
A ten Freud tłumaczy,
Że organ kobiecy

Ale jak się we śnie
Ten organ zobaczy
To się pytam Freuda
Czy to szafę znaczy?



13.


C. skanduje: „O!-R!-Ł!-Y! Orły!”, a ja wybucham śmiechem, ponieważ jest moim terapeutą, a ja nie wiedziałem, że terapeuci mogą być kibicami futbolu.
- Cóż, teraz, kiedy wiem, że w twoich żyłach także płynie zieleń, będziemy musieli po sesji pogadać o Ptakach. A więc naprawdę pozwoliłeś, by T. wytarła tusz w twoją nowiutką koszulkę Hanka Basketta?
- Tak. W dodatku jest to koszulka z wyszywanym numerem, nie dziadostwo z prasowanką.
- Autentyczna koszulka Hanka Basketta! - mówi z podziwem. - To naprawdę miłe z twojej strony, P. Wygląda na to, że T. potrzebowała po prostu, by ktoś ją przytulił, a ty jej to dałeś, bo miły z ciebie facet.
Uśmiecham się, ponieważ rzeczywiście staram się być miłym facetem.



14.


Większość z nas - poza C. - widywała swego terapeutę codziennie; C. spotykała się z terapeutą dwa razy w tygodniu. Raz w tygodniu przechodziła terapię elektrowstrząsową.
L. nie chodziła na swoje sesje terapeutyczne. Miała terapeutę, który spokojnie mógł wykorzystać godzinę przeznaczoną na spotkanie z L. na drzemkę w gabinecie. Kiedy jednak L. była skrajnie znudzona, żądała eskorty twierdząc, że zdecydowała się na rozmowę z terapeutą. Prowadzono ją do gabinetu, gdzie zastawała biedaka przysypiającego w głębokim fotelu. „Mam cię!” - krzyczała i zadowolona wracała na oddział. Pozostałe z nas codziennie przez godzinę dokonywały powolnej ekshumacji własnej przeszłości, męcząc jeden po drugim minione dni.
Terapeuci nie mieli nic wspólnego z porządkiem naszego dnia codziennego.
- Nie mów mi o szpitalu - upominał mnie terapeuta, kiedy narzekałam na D. albo na głupią pielęgniarkę.



15.


- Miałam dziś rozmowę o pracy – oznajmia nam J. – Potrzebowali trenerów komunikacji interpersonalnej.
- I co?
- Przychodzę do biura. Pokazuję CV, opowiadam o sobie. Facet wysłuchał i pyta, czy mam skończone warsztaty z psychoterapii. Odpowiedziałam, że nie, bo nie chcę być terapeutą. Poza tym to drogie warsztaty, wolałam inwestować w znajomość niemieckiego.
- I co on na to?
- Oświadczył, że potrzebuje kogoś z przygotowaniem terapeutycznym, a ja jestem nieukształtowana. Same studia i wolontariat na obozach nie wystarczą. Więc go pytam, jakie warsztaty by mi polecił. Wiecie, co odpowiedział?
- No?
- Cytuję: „Nie mogę pani niczego polecić, bo gdybym to zrobił, mogłaby pani ode mnie oczekiwać, że później panią przyjmę, a tego obiecać nie mogę”. A ja tylko prosiłam o radę.



16.


Założył ręce, spojrzał na mnie i powiedział: „Panno G., doszliśmy wspólnie do wniosku, że dobrze by pani zrobiła terapia grupowa".
– Terapia grupowa? – Obawiałam się przez chwilę, że J. pomyśli, że ją przedrzeźniam, ale ona nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
– Tak powiedział. Ja chcę się zabić, a on mi proponuje, żebym się spotykała z jakimiś obcymi ludźmi i może im jeszcze o tym opowiadała... Wariatom! Czy ty to rozumiesz?
– To bzdura! – Opowiadanie jej zaczynało mnie wciągać. – To po prostu nieludzkie.
– Właśnie to mu powiedziałam. Potem pojechałam prosto do domu i napisałam do niego list. Napisałam bardzo pięknie, że moim zdaniem człowiek taki jak on nie ma prawa zabierać się do leczenia chorych dusz...



17.


Przeszedł pod łukiem na dziedziniec i znalazł się przed biurem ze złotym napisem na drzwiach. Doktor J. J. R. Jego ojciec był psychoterapeutą. Nie zdążył wyciągnąć ręki do klamki, bo drzwi otworzyły się i z budynku wyszła kobieta. Typowa klientka ojca - po czterdziestce, bogata, w designerskim dresie i sandałach na obcasach. Wyglądała na lekko otumanioną i rozespaną, a na szyi miała dwie małe, szybko gojące się punktowe ranki.
J. wszedł do biura. Miało poczekalnię, ale bez recepcjonistki. Z gabinetu dobiegała muzyka Mozarta. Zapukał.
- Tato?
W drzwiach stanął przystojny ciemnowłosy mężczyzna, w doskonale skrojonym szarym garniturze i koszuli z mankietami na spinki. Wyczuwało się w nim siłę i stanowczość. Ale nie ciepło.
- Co jest, J.? - spytał takim tonem, jakim zwracał się do klientów: uważnym, wyważonym i uprzejmym.



18.


Zamiast tego idę do pokoju nauczycielskiego, gdzie nie patrzą na mnie jak na wariata, kiedy powiem, że autorem twierdzenia Pitagorasa wcale nie był Pitagoras (posługiwano się nim w starożytnym Babilonie tysiące lat przed tym, jak rodzice Pitagorasa pomyśleli o potomstwie).
Jeśli zrobi się naprawdę źle, pomaga nacisk - muszę położyć się pod stosem prania albo przykryć kołdrą obciążeniową (wypełnioną kuleczkami z tworzywa sztucznego), bo uspokaja mnie stymulacja głębokiego docisku. Jeden z moich terapeutów, entuzjasta dokonań Skinnera, nauczył mnie wyciszać się przy piosenkach Boba Marleya. Gdy się czymś zdenerwuję, powtarzam sobie ich teksty na okrągło, obojętnym, bezbarwnym tonem. Zamykam oczy i zadaję sobie pytanie: co zrobiłby doktor Henry Lee? Nie pakuję się w kłopoty, bo trzymam się zasad. To dzięki nim jeszcze nie zwariowałem. Zasady gwarantują mi, że każdy dzień będzie wyglądał dokładnie tak, jak się tego spodziewam. Jestem posłuszny poleceniom i marzę o tym, żeby wszyscy też byli.



19.


Tego wieczora M. odbyła długą rozmowę z mężem i opisała mu wszystkie objawy, które odczuwała. Wspólnie doszli do wniosku, że palpitacje serca, zimne poty, poczucie obcości, bezsilność, brak kontroli – można było określić jednym słowem: strach. (…)
M. dostała leki, zajął się nią psycholog i objawy zaczęły słabnąć, aż zniknęły zupełnie.
Pogłoska o pobycie M. w szpitalu obiegła jednak całe miasto. Jej wspólnik, wieloletni przyjaciel, towarzysz niezliczonych chwil radości i niepokoju, odwiedził ją w Villete. Pogratulował jej odwagi, której dała dowód, idąc za jego radą do specjalisty. Po czym wyjaśnił powód swoich odwiedzin.
- Być może rzeczywiście nadeszła pora byś przeszła na emeryturę.



20.


– Jednym ze słabych punktów terapii L. S. było to, że nigdy jej w pełni nie zdiagnozowano, co wynikało z braku współpracy z jej strony podczas terapii. Cały czas odmawiała odpowiedzi na pytania i udziału w jakiejkolwiek formie leczenia.
– Więc tak naprawdę nie wiecie, czy jest chora? – zapytała S.M. – Mam na myśli to, że nie ma diagnozy.
– Proszę spojrzeć na to tak – powiedział T. – Zająłem się L. S. w momencie, gdy kończyła trzynaście lat. Miała skłonności psychotyczne, urojenia paranoidalne i wyraźną manię prześladowczą. Pozostawała moją pacjentką dwa lata, po tym jak przymusowo skierowano ją do kliniki św. Stefana. Trafiła tam, gdyż przez cały okres dorastania wykazywała dość agresywne zachowania w stosunku do kolegów ze szkoły, nauczycieli i znajomych. Wielokrotnie notowano ją na policji za pobicia. Ale we wszystkich znanych przypadkach przemoc była skierowana ku osobom z kręgu jej znajomych, które powiedziały albo zrobiły coś, co uznała za obraźliwe. Nie ma ani jednego przykładu na to, by kiedykolwiek zaatakowała zupełnie obcego człowieka. Dlatego myślę, że istnieje powiązanie między nią a parą w Enskede.
– Poza atakiem w metrze, gdy miała siedemnaście lat – odezwał się H. F.
– W tym wypadku możemy chyba uznać, że to ona została zaatakowana i broniła się – powiedział T. – Człowiek, o którego chodziło, był znanym przestępcą seksualnym. Ale to również dobry przykład, który obrazuje jej sposób działania. Mogła to zignorować albo szukać ochrony wśród innych pasażerów w wagonie. Jednak wybrała przemoc. Gdy czuje się zagrożona, reaguje agresywnie.
– Ale co właściwie jest z nią nie tak? – zapytał B.



21.


- Freud uważał, że w naszym codziennym życiu wprost roi się od przykładów podobnych nieświadomych działań. Często zdarza się, że nie możemy sobie przypomnieć imienia danej osoby, rozmawiając mniemy w palcach ubranie albo przestawiamy, wydawałoby się przypadkowo, rzeczy w pokoju. Często też potykamy się o słowa, z ust wychodzą nam przejęzyczenia, które mogą wydawać się całkiem przypadkowe. Freud twierdził, że takie przejęzyczenia nie zawsze są tak przypadkowe i niewinne, jak sądzimy.
Uważał, że należy je oceniać w kategorii „objawów”. Takie „czynności pomyłkowe” i „działania przypadkowe” mogą bowiem zdradzić najbardziej intymne tajemnice.
- Od tej chwili mam zamiar dokładnie się zastanawiać nad każdym słowem, które wypowiem.
- Ale i tak nie zdołasz uciec od własnych nieświadomych impulsów. Nie na tym polega sztuka, by wkładać wielki wysiłek w spychanie nieprzyjemnych przeżyć w nieświadomość. To tak, jakby się próbowało zatkać dziurę kreta. Możesz być pewna, że kret pojawi się w jakimś innym miejscu w ogrodzie. Zdrowo jest trzymać drzwi pomiędzy świadomością a nieświadomością półprzymknięte.


===========


Dodane 16 lutego 2015:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 5449
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 35
Użytkownik: asia_ 01.02.2015 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Na chwilowe obniżenie nastroju zwykle pomaga dobra książka. Ale jeśli sprawa jest poważniejsza, potrzebna może okazać się pomoc fachowca.

Zapraszamy!

Spośród uczestników tego konkursu wylosowany zostanie zdobywca powieści Trupiarz Iana Weira. Zasady losowania: tutaj.
Użytkownik: Akrim 02.02.2015 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Interesujący temat i ciekawe dusiołki. :) Niestety, rozpoznaję tylko jeden, i to dzięki filmowi, nie książce.
Użytkownik: Annvina 02.02.2015 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Interesujący temat i ciek... | Akrim
To tak, jak ja.
Użytkownik: Auriga 02.02.2015 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To tak, jak ja. | Annvina
Nie poddawaj się, masz kilka ocenionych ^^.
Użytkownik: kliva 02.02.2015 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Interesujący temat i ciek... | Akrim
Ja poszłam właśnie tym tropem i okazuje się, że dużo filmów zostało na podstawie dusiołków nakręconych. Ba, kilka nawet w ostatnich latach, a o wielu było głośno.
Użytkownik: esterka 04.02.2015 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Interesujący temat i ciek... | Akrim
Ja rozpoznałam jednego przy założeniu, że ten dusiołek musi tu być. Reszta póki co nie przemówiła do mnie :(
Użytkownik: Anncecile 03.02.2015 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
No dobrze, dołączam do konkursu, choć ze słabym startem - na razie rozpoznaję 4 pozycje.
Ale cierpię na nadmiar czasu - rozłożyła mnie choroba - więc długie godziny spędzone w łóżku zaowocują dużą liczbą zgadnięć, mam nadzieję. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.02.2015 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Kilka sztuk udało mi się rozpoznać trafnie, ale jeśli chodzi o kilka innych, to gorzej, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że znam, tylko nic więcej nie kojarzę :-).
Gdyby ktoś wiedział, gdzie szukać 7, 15, 16, 19, chętnie wymienię się posiadaną wiedzą na temat kilku sąsiadujących pozycji :-).
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2015 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka sztuk udało mi się ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie jestem pewien, czy potrafię mataczyć, na wszelki wypadek podpowiem bardzo zachowawczo :]

19. także była zekranizowana; mnie początkowo zmyliło Villete - myślałem, że to coś od Brontë Charlotte (Brontë Karolina; pseud. Bell Currer), ale to dzieło (a raczej "dzieło", jak większość dzeci tego rodzica) jest owocem ostatniego fin de sièclu ;)

16. to słynna powieść słynnej mamusi, którą doceniłaś najwyższą notą! Tytuł może kojarzyć się z jedną z powieści mistrza horroru albo z pewnym rodzajem bariery społecznej...

Pozostałe dwa to dla mnie też zagadka :( Ale może coś podpowiesz na 9., 10. lub 14.?

Użytkownik: kliva 05.02.2015 09:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewien, czy po... | LouriOpiekun BiblioNETki
Z pożądanych mam tylko 14 - tutaj zdecydowanie poszłam tropem brata filmowego z gwiazdorską obsadą. Ale jest to książka, której zdecydowanie spodziewasz się przy takiej tematyce. Pod pewnymi względami przypomina mi 8, ale z inną płcią.
Użytkownik: kliva 05.02.2015 09:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pożądanych mam tylko 14... | kliva
Natomiast ja chętnie dowiedziałabym się czy ma ktoś coś o 1,3, 5 lub tej podobno znanej 17?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2015 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Natomiast ja chętnie dowi... | kliva
Co do 3. to poszedłbym tropem nazwy zespołu. Co więcej - ten fragment otwiera tę (niebeletrystyczną) książkę :) Oby to nie było zwykłym czołgiem :/
Użytkownik: esterka 05.02.2015 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Natomiast ja chętnie dowi... | kliva
Mogę spróbować pomóc z 17.

Mamusia jest płodna, ale wszystkie dzieci są ewidentnie od jednego tatusia, takie podobne do siebie i wcale nie jakieś wybitne. Z tym stwierdzeniem na pewno nie zgodzą się dziewczęta, które emocjonują się serialem, nakręconym na podstawie serii książek mamusi. Tematykę podpowie Ci sam tekst :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2015 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewien, czy po... | LouriOpiekun BiblioNETki
16 już w międzyczasie rozszyfrowałam; za 19 dzięki, coś mi się przejaśnia.
Z Twoich pożądanych mam tylko 14 - bohaterka mocno przypomina tę z 16 (i wiekiem, i tym, że nie jest wymyślona, i przyczyną, dla której trafia do wiadomej placówki), a rzecz ma miejsce kilkanaście lat później.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.02.2015 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: 16 już w międzyczasie roz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Kombinowałem, kombinowałem, ale chyba tego nie czytałem ani nawet nie kojarzę :/

Nadal więc proszę o podpowiedzi do 7, 9, 10, 14, 15...
Użytkownik: Akrim 08.02.2015 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Kombinowałem, kombinowałe... | LouriOpiekun BiblioNETki
Mam tylko 14, którą znam z filmu. Bywa porównywana do innej powieści, której akcja rozgrywa się w tym samym miejscu. Z tym że 14 jest autobiograficzna i... hm, bardziej kobieca.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.02.2015 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Kombinowałem, kombinowałe... | LouriOpiekun BiblioNETki
No w rzeczy samej, nie miałeś do czynienia; przy okazji odkryłam, że ja też nie mam oceny wstawionej, dość często mi się to zdarza z książkami czytanymi w czasach przedbiblionetkowych, o ile ich jakoś mocniej nie zapamiętałam. Spróbuję jeszcze dorzucić taką ciekawostkę, że w oryginalnym tytule nie ma mowy o żadnych Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: Akrim 05.02.2015 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewien, czy po... | LouriOpiekun BiblioNETki
Bardzo pomocne (i fajne!) mataczenie 16. :)
19. niestety nadal nie mogę namierzyć, mimo że czytałam, no i że ten szpital ma tak charakterystyczną nazwę. :(
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2015 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo pomocne (i fajne!)... | Akrim
Racja, że czytałaś - i jeszcze drugą, taką naprawdę znaną. I obie oceniłaś jako słabe ;)
Użytkownik: bobogumizelka 05.02.2015 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Racja, że czytałaś - i je... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ja też nie mogę nic wymyślić z tą 19 - wiem tylko, że znam autora... Powiedz, a mnie się autor spodobał?:P
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.02.2015 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie mogę nic wymyś... | bobogumizelka
Oj nie bałdzo, po pierwszym niewypale nie było u Ciebie chyba podejścia do tego, skąd jest dusiołek :]
Użytkownik: bobogumizelka 05.02.2015 20:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj nie bałdzo, po pierwsz... | LouriOpiekun BiblioNETki
O, dziękuję, to chyba już wiem co to :)
Użytkownik: Akrim 05.02.2015 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Racja, że czytałaś - i je... | LouriOpiekun BiblioNETki
No żesz! Takiego mistrza nie pamiętać! ;))
Dzięki. :)
Użytkownik: Auriga 05.02.2015 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
W chwili obecnej 10 śmiałków odważyło się na biblionetkową terapię. Zapraszam wahających się i nie wierzących w swoje możliwości odgadnięcia dusiołków :). W konkursie, tak jak w psychoterapii, nie ma nieprawidłowych odpowiedzi (a jak się trafią, to obowiązuje mnie tajemnica biblionetkowa ;) ).

Najczęściej zgadywanym fragmentem jest 19, najmniej 9.
Użytkownik: Anncecile 05.02.2015 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
To ja tak dorzucę, że gdyby ktoś chciał pomataczyć 2, 5, 7, 9, 10, 11, 13, 18 lub 21, nie pogardzę. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2015 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja tak dorzucę, że gdy... | Anncecile
Z tego mam tylko 11 i 21.
11 - forma dusiołka + rodzaj gramatyczny narracji + wymieniona w tekście substancja + podane namiary geograficzne = prawie gotowe rozwiązanie
21 - bardziej elokwentny rozmówca prezentuje takie podejście do tematu, że można z niego wydedukować tematykę dusiołka i znaleźć imię tej mniej wygadanej osoby :-)
Użytkownik: Anncecile 06.02.2015 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego mam tylko 11 i 21.... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzięki, super mataczenie, zwłaszcza 11 - no i niezwykle przydatne :)
Użytkownik: kliva 06.02.2015 07:49 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja tak dorzucę, że gdy... | Anncecile
A ja mam 13 - rodzic popełnił dusiołka jako pierwszego, ale potem przerzucił się na inny, bardziej młodzieżowy gatunek. Natomiast wspomniana w dusiołku T. potrzebowała od faceta nie tylko przytulenia, ale także znacznie bardziej skomplikowanej czynności, za którą później zgarnęła nagrodę.
Użytkownik: Auriga 06.02.2015 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam 13 - rodzic pope... | kliva
Szczęka mi opadła, to za to się dostaje nagrody?!
Ta druga czynność miała miejsce, dopiero gdy T. się opamiętała ;)
Użytkownik: kliva 06.02.2015 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczęka mi opadła, to za ... | Auriga
Miałam nagły zanik pamięci, przecież nie wygrali nagrody! Przepraszam za wprowadzenie w błąd!
Użytkownik: Anncecile 06.02.2015 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam nagły zanik pamięc... | kliva
Nie ma sprawy i tak jakoś nie wiem co to może być...
Użytkownik: Anncecile 08.02.2015 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma sprawy i tak jakoś... | Anncecile
Ech, no przecież... Mam! :)
Użytkownik: KrzysiekJoy 08.02.2015 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Ciekawy temat, ciekawe dusiołki, więc poddaję się psychoterapii.

Kładę się na kozetce i czekam na słowa, które podpowiedzą coś o 2, 5, 7, 9, 10, 15, 18.

Resztę nie wiem czy mam, bo dopiero posłałem odpowiedzi do pani psychoterapeutki.
Użytkownik: Auriga 08.02.2015 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawy temat, ciekawe du... | KrzysiekJoy
Mail już wysłany, pamiętaj że w psychoterapii nie otrzymuje się gotowych odpowiedzi ;)
Użytkownik: asia_ 14.02.2015 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Informacja dla wszystkich czekających w napięciu na wyniki konkursu: jeszcze troszkę cierpliwości, powinny być jutro ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: