Niejeden by poległ
I
Nie czekam na książki. Owszem, mam ulubionych pisarzy i serie literackie. Ale nigdy nie jest tak, że nie mogę się doczekać ich kolejnego opusu albo następnej części cyklu. Nie ekscytuję się, kiedy wiem, że ten czy ów „pracuje nad nową powieścią”. Tak mam i już.
Wyjątek w ostatnich latach był tylko jeden – książka reporterska Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”. W tym przypadku dosłownie odliczałem dni do premiery.
II
Dlaczego?
Trudno powiedzieć. Może powodem jest to, że poznałem obu Panów B. (oczywiście nie była to zażyła znajomość, ze Zdzisławem przeprowadziłem kilka wywiadów, w tym jeden w jego mieszkaniu na Sonaty; z Tomkiem zamieniłem parę zdań, kiedy odwiedził I LO w Sanoku)? A może lokalny, sanocki patriotyzm, który wciąż ma się dobrze, mimo dekady „słoikowania” w Warszawie? Albo zwykła ciekawość, jak autorka ugryzła ten temat? Nie wiem. Ale faktem jest, że niedługo po premierze pognałem do Empiku i egzemplarz „Beksińskich” zakupiłem.
III
Moich znajomych, którzy przeczytali tę książkę, można podzielić z grubsza na dwie grupy. Jedna uważa, że autorka sięgnęła za głęboko i przekroczyła granicę intymności swoich bohaterów. Druga jest zachwycona i twierdzi, że lepiej historii Zdzisława i Tomasza Beksińskich nie można opisać.
Ja z grupą nr 1 zasadniczo się nie zgadzam i bliżej mi do tej drugiej, bo pozycja jest naprawdę bardzo dobra.
IV
Największe wrażenie zrobiła na mnie praca, jaką musiała włożyć Magdalena Grzebałkowska w zbadanie życia swoich bohaterów. Zdzisław i Tomasz sami swoją codzienność skrzętnie dokumentowali: kamerą, listami, nagraniami audio. To dość niecodzienna sytuacja w pracy autora – właściwie mieć wszystko podane na tacy. Ale reporter musi teraz przez ten gąszcz nagrań i listów przebrnąć. I tu pojawia się wyzwanie – jak z ogromu materiałów wybrać fragmenty, które mają znaczenie i odrzucić te nieistotne. Niejeden mógłby tu polec. Ale nie Magdalena Grzebałkowska.
V
Jaki jest efekt? Czytelnik dostaje świetnie napisane dzieje dość niestandardowej rodziny. Poznaje historię Zdzisława, wywodzącego się z familii od pokoleń zakorzenionej w galicyjskim Sanoku. Syn sanockich patrycjuszy postanawia poświęcić się czemuś tak niepoważnemu, jak sztuka. Rzuca pracę, egzystuje z rodziną na skraju nędzy. Ale maluje. Książka opowiada również o tym, jak ubogi artysta żyjący na peryferiach komunistycznego kraju stopniowo zaczyna zyskiwać międzynarodowy rozgłos, a jego obrazy stają się cennym towarem, pożądanym przez kolekcjonerów nawet z Japonii. „Portret podwójny” to również historia Tomasza, syna malarza – utalentowanego, lecz kompletnie zagubionego w życiu, wrażliwego, ale czasem też okrutnego (zwłaszcza dla rodziców) człowieka. I historia trudnych relacji między tymi dwiema osobowościami.
Nie wiem, czy to wszystko, o czym pisze Magdalena Grzebałkowska, daje stuprocentowo prawdziwy obraz życia Beksińskich. Ale wydaje mi się, że wizja autorki jest bardzo bliska prawdy o tych ludziach.
VI
Ciekawy byłem, na ile dzieje Beksińskich okażą się interesujące dla osób, które niespecjalnie interesują się sztuką, nie oglądały filmów Monty Pythona z tłumaczeniami Tomka, nie słuchały jego audycji i nie są z Sanoka.
Bo że w Sanoku książka wzbudzi zainteresowanie, to było pewne. Beksińscy są dla tego miasta czymś w rodzaju mitu. Dzieciom w szkole mówi się o wielkim Zdzisławie. Nie ma szans, żeby ktoś wychowywał się w Sanoku i nie znał jego malarstwa. Nie ma też możliwości, żeby być z Sanoka i nie znać tragicznej historii Tomka. Nie mówiąc o tym, że w niejednym sanockim mieszkaniu znajdą się jeszcze taśmy audio i VHS kopiowane przez syna malarza.
Kiedy Beksińskich wszczepiają Ci w DNA, nie możesz być na książkę Magdaleny Grzebałkowskiej obojętny.
Pytanie, czy opowieść o życiu Zdzisława i Tomka to atrakcyjna lektura dla kogoś, kto znał ich sylwetki dość pobieżnie. Albo nie znał w ogóle. I przyznam szczerze – miałem tutaj spore wątpliwości.
Te wątpliwości zniknęły, kiedy stałem przed półką w Empiku w Galerii Mokotów i zabierałem z niej ostatni egzemplarz „Portretu podwójnego”.
[Recenzję opublikowałem wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.