Dodany: 31.03.2014 12:36|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Książka: Anhar
Nawrocka Małgorzata

1 osoba poleca ten tekst.

Gedes tkwi w szczegółach


[Recenzja poniższa prócz standardowej funkcji jest także po części polemiką z tekstem Averil „Zdecydowanie ANTYMAGICZNA”]


Odwrotnie niż koleżanka Averil (por.: Zdecydowanie ANTYMAGICZNA), przed przeczytaniem „Anhara” miałem mnóstwo uprzedzeń. Przyznam szczerze, że wywołanych głównie jej recenzją właśnie. Wcale, ale to wcale nie pomagają tej powieści umieszczone na okładce teksty, w rodzaju zdania Tomasza Zubilewicza:

„Odetchnąłem! Nawet stara czarownica Glapinia nie zna zaklęć wywołujących zmiany pogody, bo takich po prostu nie ma!”[1].

Zagotowało mnie to, bowiem opowieści z magią w tle obecne są w każdej ludzkiej kulturze od zarania dziejów, sam uwielbiam historie zaprawione niesamowitością i ponadnaturalnością. Jeżeli mamy odrzucić całą magiczność, zabrońmy Mickiewicza, C.S. Lewisa (do tej pory właściwie odczytywanego jako piewca chrześcijańskiej wizji nie tylko świata, lecz nawet światów, który za fasadą fantastyki ukrywa idee i moralność chrześcijańskie właśnie), a nawet Biblii! Czemuż niby tropić i „anty-umagiczniać” prozę, jeżeli nikt nie próbuje udowodnić, że to rzeczywistość?

W wojowniczym nastroju zasiadłem więc do czytania. Przyznam, że także z lękiem, bowiem ostrzeżono mnie przed nudą i dłużyznami. Oto dwór Najciemniejszego Władcy, pełen magów, a przynajmniej osób, które za nich się podają lub uważają. Dwór, który mógłby być wzorem dla przerażającego Luggnaggu, zwiedzanego przez Guliwera; na którym w imię najznamienitszego odkrywcy magii, Gedesa (będącego w istocie personifikacją szatana), okrucieństwo jest wręcz wskazane; gdzie pogarda dla innych, oszczerstwo i szkodzenie innym to najwyższe cnoty. Kolejnym władcą w tym przemiłym kraju ma być tytułowy książę Anhar, który z utęsknieniem wypatruje ostatecznej próby magicznej… chyba że mędrzec Gordoneo wprowadzi w życie swój plan uświadomienia księcia, że z magią jest coś nie w porządku. Podróżują zatem w towarzystwie ulubionej służącej Gordonea do miasta znanego z buntowniczych mieszkańców, którzy sprzeciwiają się Gedesowi. Wyznają za to przedziwną religię Tego Samego, o zasadach całkiem odwrotnych niż urocze zwyczaje stolicy królestwa. Podróż ta stanie się dla Anhara rzeczywistym rytuałem przejścia, okazją do dorośnięcia i wewnętrznej przemiany – choć do końca nie wiadomo, czy książę podąży nową, wyboistą ścieżką, czy też na powrót skusi go droga magii i Gedesa.

Szybko dało się odczuć, że powieść pisana jest raczej dla młodzieży, dobrym językiem, bez nadmiernych komplikacji zarówno w warstwie fabularnej, jak i językowej oraz w kreacji świata przedstawionego. Trzeba zgodzić się z Averil, że autorka realizuje z góry podjęte założenie ideologiczne. Tylko czy jest w tym rzeczywiście coś złego albo niezwykłego? Za takie same „agitki” można uznać „Grona gniewu” Steinbecka, „Folwark zwierzęcy” i „Rok 1984” Orwella, nowomodne książki z nurtu LGBT. Uważam, że słusznie skomentowała to Anieril pod recenzją: „Sądzę, że książka jest wymierzona bardziej przeciwko okultyzmowi i czarnoksięstwu niż przeciwko magii znanej z fantastyki (Śródziemie, Narnia)”. Nawrocka lepiej by zrobiła, gdyby głosiła, iż w powieści nie miała na celu stworzenia świata „anty-magicznego”, lecz dyskusję i krytykę pewnych elementów naszej rzeczywistości, jak najbardziej współczesnej, oraz że kpi z obecnych odwołań do „magii”: homeopatii, horoskopów, kosmicznych energii i ich telekinestetyków oraz zwykłych, prymitywnych często, a czasem nadzwyczaj pomysłowych oszustw (jak reklamowane ostatnio „plastry oczyszczające”). Warto wsłuchać się w na poły ironiczne, na poły gorzko-krytyczne fragmenty, piętnujące nowoczesne przesądy i niebezpieczne pseudonaukowe przekonania:

„Czy ja wyglądam na szubrawcę bez sumienia, co naciąga stare dewotki, wróżąc im ze znaczonych kart pogodną przyszłość? A może jestem magistrem psychologii, przekonującym zrozpaczone, brzydkie panny na wydaniu, że im się trafi książę z bajki, jak przyjdą do mnie jeszcze trzy razy i zapłacą podwójnie za wywabienie kurzajek końskim tłuszczem? (...)Kupujcie horoskopy! Jest tam bzdur na kopy, a pochwał na tuziny dla durnia i niemoty!... mam znaki zodiaku – dla głupców po znaku!... Mam szczęśliwe kamienie, niech kupują, jelenie!”[2].

„– Waga? Czy hołdujesz panie teorii znaków zodiaku?
– Masz mnie za głupca?”[3].

„Wróżka prawdę ci powie: będziesz żyła aż umrzesz… nie będziesz chorowała, aż zachorujesz, i będziesz szczęśliwa, chyba, że cię jakieś nieszczęście spotka… Wyjdziesz za mąż za mężczyznę i powiem ci jeszcze w sekrecie, że będzie albo starszy albo młodszy od ciebie. (…) A koniec świata będzie przed świętami albo po świętach”[4].

Fragment powyższy jest bardzo znamienny w kontekście współczesnych sekt oraz paranoi typu „koniec świata z powodu kalendarza Majów”.

Z kolei

„(…) nigdy podobnej sztuki nie widziałem na własne oczy, zaś czarodzieje, zwłaszcza w pałacu mego ojca, bardzo lubią się przechwalać, więc gdyby któryś był w stanie rzeczywiście dokonać takiej rzeczy [chodzi o porwanie za pomocą teleportacji], na pewno zrobiłoby się o tym głośno”[5]

oraz

„Człowieka można zabić jedynie bronią albo medycyną, która w naszych czasach lubi stroić się w szaty magii”[6]

to alegoria i przytyki do działań udających magię, sprzedawanych naiwnym i zrozpaczonym: homeopatii, panaceów w rodzaju „witaminy B17”, teatrów absurdu wciskanych chwytającym się nadziei, a trafiających na brzytwę. Polecam także uwadze czytelników działalność Jamesa Randiego oraz jego nagrodę za dowód występowania zjawisk paranormalnych. Faktem jest też, iż duża część katolików wierzy w „magię” i, wbrew zaleceniom wiary, jest zabobonna lub łatwowierna – warto o tym poczytać w Magiczna wizja świata (Grzywa Anna). „Anhar” odnosi się jednak nie tylko do szkodliwych nierzeczywistych przekonań (bo bywają i nieszkodliwe), ale zauważa niebezpieczeństwa kulturowe:

„Podłe czasy, w których dzieciom wkłada się ręce do ognia!”[7]

to dość jasna aluzja do źle trafionej seksedukacji, wynaturzeń postmoderny (książki dla kilkulatków o kupie, siusiakach, miesiączce; psychodeliczne kreskówki; eksperymenty wychowawcze i psychologiczne (o tym dużo w cyklu „Zakazana psychologia” Zakazana psychologia ) i hołdowania szkodliwym ideom kosztem dzieci właśnie (wegetarianizm niemal od urodzenia, faszerowanie prochami, wychowanie „bezstresowe”).

Nawrocka wkłada nawet w pewnym momencie w usta głównego bohatera słowa z definicji satanistyczne:

„Dlaczego twój Ten Sam nie może zostawić mnie w spokoju z moim Gedesem? Jakie On ma do mnie prawo? Do moich decyzji, do mojego życia, do mojej… magii? Gedes daje moc! Daje sposób pokonywania rzeczywistości, daje korzyść i rozkosz władzy… A Ten Sam? Czego chce? »Wyrzecz się magii, wyrzeknij się ambicji, wyrzecz się prawdy ksiąg tajemnych, nie folguj swoim pragnieniom, nie tłumacz swoich słabości…«. Ten Sam jest królem niewolników! Gedes jest królem królów!”[8].

Zdawać by się w tym wszystkim mogło, iż powieść Nawrockiej traci głównie przez stygmatyzację jako „anty-Potter”, dlatego lepiej, jeśli jest czytana bez ideologicznego zadęcia i uprzedzeń – ja byłem uprzedzony, ale szczęśliwie udało mi się zauważyć inne strony zagadnienia, niż przedstawione w recenzjach. Oczywiście, magia jest tu piętnowana niejako z założenia, lecz to licentia poetica! Jak autorzy fantasy mogliby napisać powieść, w której jedyną istniejącą magią byłaby nekromancja – także ex definitione zła, tak i postaci posługujące się magią jedynie do złych celów już istnieją (Sauron, Raistlin w czarnych szatach, Biała Czarownica) i nikt nie zżyma się, że wizja ta jest niewłaściwa. „Anhar” łamie szablony i spotyka się z mocną krytyką (jak kiedyś ja – napisawszy opowiadanie, w którym elfka związała się z krasnoludem). Ale bohater opierający się magii istnieje choćby u Goodkinda w „Mieczu Prawdy”, zaś u Nawrockiej okazuje się zwyczajnie, że magia NIE ISTNIEJE, choć, jak mówi Douglas w „Szacie” (i odnosi się to m.in. do mechanizmu samospełniających się proroctw oraz działań mających wywołać magię, np. rytuałów, aż do ofiar z ludzi):

„Mojemu nieszczęśliwemu panu [szata] wydaje się zaczarowana. On w to wierzy, więc dla niego tak jest”[9].

Na koniec jeszcze parę uwag o stronie literackiej książki. Nie dostrzegłem aż tak rażącego Averil zachowania Anhara „nad wiek” – może nie umiem tego ocenić, bo sam jestem od niego dwukrotnie starszy?! Jest to mimo wszystko zgrabnie napisane czytadełko, językowo i fabularnie stukroć przewyższa „Zmierzch” (który moim zdaniem jest „anty-wampiryczny”, tak jak „Anhar” jest „antymagiczny”). Uderza troszkę skracanie lub przeskakiwanie pewnych wątków Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Nie rozumiem też doprawdy, w jaki sposób ta powieść stoi w opozycji do „Pottera”? Swoim dzieciom zapewne będę polecał i Rowling, i Nawrocką, choć jasnym jak słońce jest, że saga tej pierwszej autorki porywa o niebo bardziej! Ale magii słowa pisanego, która choćby mnie przymusza do nieustannego wertowania nowych lektur, nie będę zwalczał – czy ktoś widział książkę, która ma do czytania zniechęcić?


Nie będę na pewno dyskutował z recenzją (a raczej bełkotliwym paszkwilem) Kochajmy Planetę Ziemię oraz tematem Śmiech na sali... - recenzja oraz większość wypowiedzi pochodzi z kont stworzonych w bardzo bliskich sobie terminach i wykorzystywanych jedynie w dniu utworzenia. Widać komuś pani Nawrocka bardzo zalazła za skórę – aż się narzuca wściekły, miotający się zdemaskowany szatan...


---
[1] Małgorzata Nawrocka, „Anhar”, wyd. Święty Paweł, 2008; tekst z okładki.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 91.
[4] Tamże, s. 8.
[5] Tamże, s. 64.
[6] Tamże, s. 32.
[7] Tamże, s. 132.
[8] Tamże, s. 138.
[9] Lloyd C. Douglas, „Szata”, przeł. Maria Skibniewska, wyd. Pax, 1987, s. 130.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2061
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Averil 16.11.2017 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: [Recenzja poniższa prócz ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Wspaniała recenzja. Świetnie napisana, przeczytałam ja z przyjemnością o wiele większą niż książkę, o której jest. Trochę szkoda, że zauważyłam ją tak późno (wczoraj). Przez kilka lat po mojej recenzji nie było żadnych komentarzy, potem długo nie zaglądałam.
Mam dziwne wrażenie, że czytaliśmy inną książkę. Nie sięgnę jednak do niej drugi raz, to co pamiętam mi wystarczy.
Podtrzymuję swoje zdanie- książka była dla mnie niewyobrażalnie nudna. Do tego naprawdę bardzo dobrze oceniam gust młodzieży, mam lata praktyki. To nie jest dobra książka młodzieżowa. Nie wiem dla kogo jest napisana, ale młodzież nie będzie jej czytać, a dorośli się nie zainteresują. Ja NA PEWNO jej nie polecę, bo chodzi mi o promowanie czytelnictwa. To oznacza, że polecam książki interesujące. I takie, które sprawiają, że młodzież chce sięgać po następne.
Być może zdarzy się jakiś młody człowiek, który się zachwyci tą książką. Ale sadzę, kolego Louri, że będzie wyjątkiem.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 17.11.2017 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniała recenzja. Świet... | Averil
Dziękuję za miłe słowa :)
Ja w sumie też nie uważam, by powieść ta miała jakąś przyszłość przed sobą. Myślę, że jest raczej mocno przeciętna, ale pośród innych książeczek "a la fantasy" nie jest gniotem, bywają dużo gorsze. Natomiast w recenzji chciałem pokazać głównie takie spostrzeżenie: zarówno zachwyty, jak i oburzenie na tę książkę są mocno przesadzone, jak to się mówi - wiele hałasu o nic. Zbyt miękki to oręż na dysputy klasy, do której pretenduje.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: