Owoce kwiatów czasu[1]
Czerwony welon panny młodej, czerwone pola, czerwona krew, czerwona miłość, czerwony gniew… W tej powieści Mo Yana czytelnik może znaleźć chyba wszystkie odcienie czerwieni; takie, które zna i takie, o których nawet mu się nie śniło.
To makabryczna, ale zarazem piękna opowieść o czasie, gdy w Chinach rządziły chaos i gwałt – o dziejach wojny chińsko-japońskiej zamkniętej w przestrzeni Północno-Wschodniego Gaomi: tego prawdziwego i tego istniejącego w głowie pisarza. To okres, w którym wszyscy walczą ze wszystkimi, a krew winnych i niewinnych pokrywa czarne, urodzajne ziemie kolorem czerwieni, podobnie jak pokrywają je łany czerwonego sorga.
Kuomintang, Armia Czerwona i japońskie wojska – Mo Yan nie idealizuje żadnej ze stron konfliktu, w jego przekazie wszystkie ugrupowania są tak samo brutalne, cechuje je podobnie bezmyślne okrucieństwo. Wojna wyzwala w ludziach najgorsze cechy, uwalnia demony, w czasach pokoju zamknięte głęboko na dnie ludzkiej świadomości.
„W normalnej sytuacji przemożna siła moralności powstrzymuje żyjące w nas zwierzęta, przykrywa ich szorstkie futro pięknymi strojami. Stabilne, pokojowe społeczeństwo to tresura dla ludzkości – podobnie jak długo trzymane w niewoli stworzenia, ludzie też z czasem stają się bardziej ludzcy. Nieprawdaż?"[2] – zapytuje sam siebie narrator.
Może stąd pojawiają się w powieści psie armie, które żywią się trupami poległych. Zdziczałe bestie walczą ze sobą nie znając ograniczeń, które w zwykłej sytuacji powstrzymują ludzi od barbarzyńskich działań. Ale wojna daleko odbiega od normalności… Rozgrywki psich stad pod wodzą trzech przewodników opowiadają historię wojny raz jeszcze, podkreślają jej okrucieństwo, irracjonalność działań realizowanych w imię aspiracji przywódców, a opłacanych krwią zwykłych ludzi.
Narratorem jest młody mężczyzna, który wraca w rodzinne strony, by napisać kronikę rodzinną i uczcić pamięć swej bohaterskiej babki. Wraz z nim odkrywamy dzieje trzech pokoleń rodziny – od roku 1923 aż do lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, przy czym czas jest kolisty, historia zatacza kręgi: otrzymujemy informację o jakimś incydencie w momencie rozpoczęcia opowiadania o zdarzeniu, do którego ów przypadek doprowadził i narrator wiedzie nas ku niemu z przyszłości w przeszłość, jednocześnie kontynuując relację z późniejszych zajść.
Chociaż w tej powieści królują mężczyźni – walczące ze sobą koguty, to jednak kobiety odgrywają w niej niemałą rolę. To one są często inicjatorkami skutecznych działań, to one napawają otuchą stroskane serca, to w nich tkwi siła zdolna napędzać i podtrzymywać świat. I to one są istotami najbardziej skrzywdzonymi w tej wojnie. Może dlatego w narracyjnym ciągu powieści jest jeden wyjątek – jeden maleńki akapit oddaje Mo Yan kobiecie, matce Narratora Qian’er, by własnymi słowami opowiedziała swoje przeżycia z czasu napaści Japończyków na jej wioskę.
To książka dla ludzi o mocnych nerwach i… żołądkach. Powieść, w której tuż obok scen mrożących krew w żyłach i mogących wywołać torsje pojawiają się urywki urzekające pięknem. Malowniczość matki natury pozostaje niewzruszona wobec ludzkiego okrucieństwa; jej czar może podkreślać lub tłumić wymowę brutalnych scen, a Mo Yan po mistrzowsku to wykorzystuje, przeplatając koszmarne fragmenty poetyckimi opisami przyrody. „Poplamione ludzką krwią słońce zaszło za górami, a czerwony księżyc środka jesieni wznosił się nad sorgowym polem”[3].
Posępna historia o czasach barbarzyństwa i terroru, emanująca rozczarowaniem i brakiem wiary w lepszą przyszłość. Krew użyźniła ziemię, w której sieje się nowe ziarno, odrzucając stare jako mniej dorodne, mniej wydajne, mniej… Czy naprawdę nie ma w nim niczego, co warto zachować?
„W domenie Yang Góry Białego Konia i Yin Czarnej Wody rośnie źdźbło czystej odmiany czerwonego sorga, które musisz za wszelką cenę odnaleźć. Niosąc je wysoko nad głową, wkrocz do krainy ciernistych zarośli, rojącej się od dzikich drapieżników. Oto twój talizman, cudowny totem naszego klanu, symbol ducha tradycji Północno-Wschodniego Gaomi”[4] – mówią do Narratora duchy jego przodków. Także Mo Yan odbiera ten przekaz. I realizuje przesłanie w swoich powieściach. Hojnie czerpie z ludowych podań, obyczajów, nawiązuje do literackiej spuścizny, do historii Chin, wydobywa i ukazuje światu oraz rodakom to, co stanowi fundament chińskiej tożsamości. Obawiam się, że czytelnik z Zachodu nie jest w stanie odczytać wszystkich zawartych w nich znaków i symboli. Ale przecież poza tym niosą one ze sobą przekaz głęboko ludzki, uniwersalny – zrozumiały dla czytelników na całym świecie.
---
[1] Tytuł nawiązuje do zdania: „Sorgo i ludzie – wszyscy czekali, aż kwiaty czasu wydadzą owoce” (Mo Yan, „Klan czerwonego sorga”, przeł. Katarzyna Kulpa, WAB, 2013, s. 38) oraz zakończenia powieści.
[2] Mo Yan, „Klan czerwonego sorga”, przeł. Katarzyna Kulpa, WAB, 2013, , s. 472.
[3] Tamże, s. 325.
[4] Tamże, s.524
[Recenzję umieściłam na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.