Dodany: 25.02.2014 14:23|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Straszne "dobre wychowanie"


Choć mój syn (3 lata 4 m-ce) mnie prosi, to nie chcę mu czytać (otrzymanej od kogoś) nowej książki z cyklu "Obrazki dla maluchów". Seria jest bardzo przyjemna, sukcesywnie kupujemy dzieciom kolejne książeczki, bo są mądre, zawierają dużo informacji w sam raz dla małych szkrabów, obrazki też są pomocne.

Tylko nie w Dobre wychowanie (Beaumont Émilie, Bélineau Nathalie)...

Dobrze, jak dziecko jest grzeczne, pomocne, posłuszne, samodzielne - czy ktoś zaprzeczy? Niby tak, ale są jednak pewne granice. Dla mnie ww. książeczka to tragiczna agitka, w najgorszym stylu kreowania z dziecka "starego-maleńkiego", robienia z dziecka robota albo bezmyślnego wykonawcę rozkazów.

Parę przykładów (bez n-rów stron, brak ich) z moimi komentarzami, bo nie mogłem się powstrzymać przy tych faszyzmach wychowawczych:

- "Weronika (...) grzecznie wykonuje polecenia pani." [na obrazku: "Trzeba już sprzątnąć zabawki" - "Tak, proszę pani"] - no oczywiście, bez gadania dziecko tak powinno robić, tak samo jak (to jest dalej) przerwać zabawę na placu zabaw itp.
- "Gdy Ewa (...) niechcący popchnie Marysię, szybko ją za to przeprasza" - pięknie, ale bez przesady! Dzieci wciąż się potrącają i nie robią z tego problemu jak Kargul z Pawlakiem albo drechole.
- "Gdy już czas wracać do domu, Ewa nie urządza scen" - litości, sceny to mogą być małżeńskie!
- w restauracji grzeczne dziecko - z wyglądu 4-5 lat - zamawia "ryż po kantońsku". Czy na pewno autorka ma dzieci? Za to "niegrzeczne dzieci" bawią się pałeczkami do ryżu, robią bąbelki słomką w piciu, nie siedzą murem przy stole. Więc nie dziwimy się, że "tata i mam są niezadowoleni. Myślisz, że znów zabiorą dzieci do restauracji?" Nieee, ja myślę, że zamkną ich w komórce Harry'ego Pottera.
- "Gdy Tomek kończy jeść, grzecznie pyta, czy może odejść od stołu." i pewnie dodaje: stanę w kącie i poczekam na dalsze instrukcje, mój fuhrerze.
- w oceanarium "wycieczka jest naprawdę miła, bo Pola jest grzeczna. Czy myślisz, że zasłużyła na gumową rybkę?" a Grześ "niczym się nie interesuje i cały czas źle się zachowuje." - no wiadomo, że to dziecko ma samo znaleźć sobie zajęcie, a jak nie, to żadnych pączków!
- "Gdy dzieci są grzeczne, mama nie denerwuje się i miło się uśmiecha. Wszyscy są weseli i zadowoleni. Dlatego to jest takie ważne, żeby dzieci były grzeczne!" - no comments, to jasne...
- "Podczas posiłku nie kładziemy łokci na stole.", "Gdy mama nie chce spełnić jakiejś prośby, nie można urządzać scen." - i wiele innych wspaniałych rad rodem z Nietzschego albo dniewnika prababci.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2262
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: misiak297 25.02.2014 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć mój syn (3 lata 4 m-... | LouriOpiekun BiblioNETki
Abstrahując od omawianej przez Ciebie pozycji, nigdy nie byłeś świadkiem scen urządzanych przez dzieci? A one potrafią histeryzować, oj potrafią.
Użytkownik: columbeu 25.02.2014 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Abstrahując od omawianej ... | misiak297
Dzieci potrafią urządzać sceny głownie wtedy gdy rodzice wychowują ich na "jakoś to będzie". Dziecko uczy się szybko i z natury jest ciekawe świata więc cały czas próbuje jak daleko może się posunąć. Odrobina konsekwencji potrafi zdziałać cuda zarówno przy stole jak i na ulicy czy w gościach.
Użytkownik: misiak297 25.02.2014 16:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzieci potrafią urządzać ... | columbeu
Oczywiście. Konsekwencja ze stanowczością musi być - inaczej dziecko nauczy się szybko wymuszać wszystko krzykiem.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Abstrahując od omawianej ... | misiak297
Oczywiście, nie raz sam pewnie byłem bohaterem takich scen. Tylko że wydaje mi się, że to określenie słabo pasuje do dzieci w wieku przedszkolnym. Nie przychodzi mi w tym momencie sensowne określenie (bo histeria jest nieadekwatne, jakkolwiek często występuje u dzieci - sam mam dwoje póki co i co nieco znam z autopsji), ale pamiętajmy proszę, że książeczka jest kierowana do takich dzieci właśnie - nawet nie do ich rodziców.
Użytkownik: misiak297 25.02.2014 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, nie raz sam p... | LouriOpiekun BiblioNETki
Oj, uwierz mi, że określenie "sceny" bardzo pasuje - a przynajmniej do takich wybuchów złości jakich byłem świadkiem przy dzieciach w mojej rodzinie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, uwierz mi, że określe... | misiak297
Ok, tylko czy w takiej książeczce jest właściwe? U mnie budzi mocne negatywne skojarzenia, zbyt mocne jak na zachowania dzieci (z całym szacunkiem dla tego, czego byłeś świadkiem, jak opisujesz), natomiast wydaje mi się niezrozumiałe dla 3-4-letniego dziecka.
Użytkownik: misiak297 25.02.2014 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok, tylko czy w takiej ks... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak jak pisałem w pierwszym komentarzu, o samej książce dyskutować nie zamierzam, bo jej nie znam:)
Użytkownik: Sznajper 25.02.2014 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć mój syn (3 lata 4 m-... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak szczerze, to nie wiem o co Ci chodzi.
Jak według Ciebie powinno zachować się dziecko w tych sytuacjach? Pyskować, nie przepraszać, urządzać sceny?
Książeczka ma tytuł "Dobre wychowanie", a nie "Rozwydrzone bachory".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak szczerze, to nie wiem... | Sznajper
Po prawdzie to jest dualna - wpierw przykłady z idealnymi dziećmi, właściwie robotami/niewolnikami; następnie całkiem przeciwna strona medalu, owe rozwydrzone bachory, wredne i bez szans na poprawę.

Chodzi mi zaś o to, że choć nominalnie książeczka ma imprintować "dobre wychowanie", to budzi jedynie frustrację we mnie czytającym. Czemuż? Bo nie uważam, że należy wychowywać dziecko na automat, nie ma sensu unieszczęśliwianie go nierealistycznymi oczekiwaniami (siebie przy okazji też) a potem to rozliczać, trzeba dawać mu trochę luzu i cieszyć się ze spontaniczności oraz oddania - także zabawie. Jeśli dziecko na placu zabaw na pierwsze hasło do powrotu biegnie ku wyjściu, to znaczy, że jest zmęczone, przekupione, albo wcale się dobrze nie bawi. Jest zaś nie wychowane dobrze, jeżeli wpada za każdym razem w histerię i trzeba je siłą wyciągać. W tej książeczce brak złotego środka, który w tym przypadku jest moim zdaniem właściwy. Może ciężko byłoby to oddać w tego typu lekturze, ale nagromadzenie prezentacji radykalnych postaw i wskazówek zachowania pozostawia głęboki niesmak.
Użytkownik: aleutka 25.02.2014 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć mój syn (3 lata 4 m-... | LouriOpiekun BiblioNETki
Musisz tez wziac pod uwage specyfike kulturowa. We Francji znacznie bardziej niz gdzie indziej i znacznie wczesniej kladzie sie olbrzymi nacisk na dobre maniery przy stole, i nie tylko. Pamietam jakas ksiazke Pameli Druckerman, amerykanskiej dziennikarki wychowujacej dzieci w Paryzu, ktora nie mogla wyjsc z podziwu. Dzieci kilkuletnie siedzace spokojnie w restauracji, jedzace brokuly i probujace w ogole innych dan, ktorych jej potomstwo odmawialo z definicji "bo nie".
Pamela czesto robila telefonem zdjecia jadlospisu w przedszkolu swoich dzieci i wysylala je matce. Sama nie mialaby nic przeciwko takim menu, mowila. Obowiazkowo owoce na deser, generalnie bez slodyczy (slodycze je sie na podwieczorek) i rozne sery, w tym brie i inne, czasem plesniowe. Dzieci jadly i generalnie nie grymasily.

Ciekawa jestem, w jaki inny sposob mozna twoim zdaniem nauczyc dziecko, ze nie kladzie sie lokci na stole podczas jedzenia, ze zuje sie z zamknieta buzia i tak dalej? Trzeba im to mowic przeciez. No chyba ze wychodzimy z zalozenia, ze dziecko ma sie rozwijac Wolne i Spontaniczne a wszelkie proby narzucenia mu jakichs ograniczen sa kulturowym jarzmem petajacym ich swobode ekspresji. No bo ja o zgrozo ucze moja szesciolatke, ze jesli nie chce juz jesc to nie powinna odchodzic od stolu bez slowa! I jeszcze nalegam zeby odniosla swoj talerz do zlewu! Fuhrerem jestem, ani chybi.

A nawiasem mowiac widywalam kilkulatki urzadzajace sceny lepsze niz malzenskie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Musisz tez wziac pod uwag... | aleutka
Ha, pewnie rzeczywiście jest to kwestia innej kultury. Choć ciekaw jestem, jak to będzie wyglądało za kilka lat, gdy rdzenni Francuzi staną się mniejszością we Francji!?

Co do wychowania - oczywiście, masz w 100% rację, że dzieci należy wychowywać, oraz że repetitio est mater studiorum. Aby dopełnić obrazu - często ja jestem oceniany jako surowy i zbyt wymagający ojciec przez moją żonę i różnych członków rodziny. A mój Adaś (3 l.4 m.)jest wg mnie nawet zbyt grzeczny, zaś "proszę", "dziękuję", "przepraszam" jest naturalnym elementem jego słownika. Natomiast Pamiętajmy, że to jest książeczka z serii "Obrazki dla MALUCHÓW"! Adaś uczy się dobrze korzystać z widelca i łyżki - gucio mnie obchodzi jak trzyma przy tym łokcie!
A odchodzenie od stołu - nie chodzi o odejście bez podziękowania, ale bez pozwolenia.
Znaj proporcją mociumpani ;)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć mój syn (3 lata 4 m-... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dla mnie to po prostu książka z francuskim modelem wychowania - dziecko ma karnie robić to co się mu mówi i być "grzeczne" (czyli w domyśle nie wyrażać swojego zdania i nie zwracać na siebie uwagi).
Polecam dla równowagi Grzeczna (Dahle Gro, Nyhus Svein) - to do mnie dużo bardziej przemawia.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie to po prostu ksi... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Ha, świetne! Bardzo pasuje tu fragment z noty:
"Opowieść o dziewczynce, która staje się niewidoczna, ponieważ nie wolno jej, albo nie ma odwagi, robić nic innego niż to, o co jest proszona. A prosi się ją, by była grzeczna, pilna, śliczna i czyściutka. Czy będąc grzeczną uda się Lusi znaleźć drogę do siebie samej?"

Dzięki za polecenie :)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, świetne! Bardzo pasuj... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tylko ostrzegam, że ta książka dużo bardziej może działać na rodziców i jest raczej trudna w odbiorze (moim zdaniem).

Jeszcze przed ewentualnym zakupem, czy poszukiwaniami radzę zerknąć tu:
http://pozarozkladem.blogspot.com/2011/02/grzeczna​-czym-jest-dziewczynskosc-cz2.html
http://znak-zorro-zo.blogspot.com/2011/03/nie-ma-dziecka.html
Tu więcej ze środka:
http://ksiazkiobrazkowe.blogspot.com/2012/01/grzec​zna.html?q=grzeczna

Bo może się okazać, że to jednak nie to. :-)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 14.06.2014 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, świetne! Bardzo pasuj... | LouriOpiekun BiblioNETki
W ramach odtrutki mam jeszcze taki komiks: Uczta u królowej (Modan Rutu)
Tutaj recenzja: http://zmalakafka.blogspot.com/2014/06/nie-tylko-o-jedzeniu.html
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.06.2014 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: W ramach odtrutki mam jes... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Ha, dzięki!
Zaiste, ciekawa recenzja i komiks rzeczywiście wygląda na odtrutkę - poszukam :)

Oczywiście moje dzieci zawsze ufajdają się jak prosiaki przy jedzeniu, i oczywiście jako rodzice jesteśmy strrrasznie zadowoleni, gdy uda się im pojadać coś widelcem (nawet 1,5-letnia Karolcia ;) ), no i oczywiście czasem starszego Adasia troszku strofujemy, gdy znakomita większość NAPRAWDĘ brudzącego gofra z jagodami ląduje na jasnym swetrze, stole, fotelu i kolanach mamy. Ale nie wyobrażam sobie takiego "francuskiego wychowania" w swoim domu.

A propos jeszcze savoire vivre'u: wiele razy spotykałem się jako dziecko z tłumaczeniem "musisz tak robić, bo TAK" albo "taki jest zwyczaj" czy coś w tym stylu. Tymczasem tak naprawdę większość tych zasad bierze się z uzusu nieprzeszkadzania innym - nie glamie się, bo ktoś może dostać odruchów wymiotnych; nie jemy (raczej) palcami, bo ktoś przy stole może o coś poprosić i podać brudną ręką jakoś tak...; trzymamy łokcie przy sobie, bo niefajnie jest jeść z ręką w brzuchu, itd. I warto nie tylko tłumaczyć to dzieciom, ale i samemu poszukać odpowiedzi na pytania "dlaczego tak?". Ja mam już w kolejce książki o tym O procesie cywilizacji (Elias Norbert), W domu: Krótka historia rzeczy codziennego użytku (Bryson Bill) i Historia kuchni (Tannahill Reay) :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: