„Rzeka” jest pierwszym słowem, które kojarzy się z Heraklitem z Efezu, nie jest więc niespodzianką, że w wierszu pt. „Heraklit” J.L. Borges, dociekając natury czasu, pisze o rzece właśnie:
„Co to za rzeka,
której źródło jest niepojęte?”[1]
Mniej oczekiwane są słowa stanowiące poniekąd odpowiedź na to pytanie:
„Ta rzeka mnie porywa i jestem tą rzeką.
[...]
Być może z mojego cienia wyłaniają się, fatalne i złudne, dni.”[2]
Czyżby zatem to, co uważamy za czas, było nami samymi?
Nieco więcej na ten temat Borges pisze w eseju „Moja poezja”:
„Maksymę Heraklita rozumiemy z początku tak samo – „nikt nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki” – oczywiście, rzeka płynie, woda nie jest już ta sama; lecz potem, z rodzącym się przerażeniem, stwierdzamy, że my sami także jesteśmy rzeką, nie jesteśmy mniej rzeką niż rzeka, my także płyniemy ku śmierci.”[3]
Myśl jest frapująca, ale Borges w swoim eseju nie wspomina o niej w kontekście dociekań nad naturą czasu. Kontekst jest zupełnie inny: chodzi o zasadność i bezzasadność metafor.
„Sądziliśmy wówczas, że szukanie nowych metafor to nowy sposób myślenia [...]. Chciałbym was przed nim ustrzec, korzystając z mojego skromnego autorytetu. [...] Dlaczego woda i czas, gwiazdy i oczy, życie i sen, dlaczego śmierć i stan uśpienia, zatracenia się we śnie, dlaczego kwiaty i kobiety, kobiety i kwiaty? Czy nie ma już innych porównań? Doszedłem do przekonania, że być może nie ma innych [...].
[...] Czas, woda - to doskonałe porównanie. [...] Gdyby Heraklit powiedział: „Nikt nie zamyka dwa razy tych samych drzwi”, nie powiedziałby nic, gdyż drzwi są czymś stałym, trwałym, w przeciwieństwie do rzeki, która przywodzi na myśl coś zmiennego, przemijającego; jesteśmy jak rzeka, czujemy, że przemijamy jak ona, przemijamy w każdym momencie i życie jest w pewnym sensie umieraniem. Słowo to jest bardzo dobrze dobrane. Mam także inny przykład, znaleziony u współczesnego Heraklitowi chińskiego filozofa Czuang-Tsy [...]”[4]
Przykład, o którym dalej mowa, a w którym istnienie człowieka porównane jest do motyla lub do istnienia motyla (porównanie według Borgesa zasadne, ponieważ zarówno motyl, jak życie odznaczają się kruchością), pochodzi z „Prawdziwej księgi południowego kwiatu” Czuang-Tsy (którego nazwisko pisze się też Chuang Chou). Odpowiedni fragment brzmi następująco:
„Pewnego razu Chuang Chou śniło się, że jest motylem [...], który latał swobodnie, nie wiedząc, że jest Chuang Chou. Nagle zbudził się i znów był rzeczywistym Chuang Chou. I teraz nie wiadomo, czy motyl był snem Chuang Chou, czy też Chuang Chou był snem motyla. A przecież Chuang Chou i motyl stanowczo różnią się do siebie. To się nazywa przemianą istoty.”[5]
A w filozofii zachodniej to się nazywa argument snu i stanowi podstawę hipotezy, że człowiek trwa we ciągłym śnie, nie będąc i nie mogąc być tego świadomym z powodu samej natury snu, który (o ile nie jest tzw. snem świadomym) pozbawia śpiącego świadomości jego stanu.
[1] Jorge Luis Borges, „Heraklit”, w:
Pochwała cienia (
Borges Jorge Luis)
, tłum. Andrzej Sobol-Jurczykowski.
[2] Tamże.
[3] Jorge Luis Borges, „Moja poezja”, w: Literatura na świecie nr 5/6 1995 (286-287), tłum. Igor Komarnicki.
[4] Tamże.
[5]
Prawdziwa Księga Południowego Kwiatu (
Czuang-Tsy (Zhuangzi; Czuang-dze))
, tłum. Witold Jabłoński.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.