Dodany: 15.12.2013 18:21|Autor: Marioosh

Wejherowska zagadka godna polecenia


W lutym 1901 roku w Wejherowie, małym miasteczku na obrzeżach Prus Zachodnich, zostaje zamordowany i poćwiartowany Johann Wenders, syn miejscowego piekarza. Berliński wydział zabójstw, świadomy tego, że wykrycie sprawcy przerasta możliwości wejherowskiej policji, wysyła tam swojego asa, inspektora Ignaza Brauna. Inspektor metodycznie zabiera się do pracy, a przy okazji poznaje miejscowe relacje, zaprzyjaźnia się z mieszkańcami i zakochuje w córce kierownika stacji kolejowej w Lęborku.

Piotr Schmandt w jednym z wywiadów powiedział, że inspiracją do napisania książki było faktyczne morderstwo popełnione na początku XX wieku, jednak nie w Wejherowie, ale w Chojnicach. O autorze można się też dowiedzieć, że jest z wykształcenia polonistą i teologiem, a interesuje się przyrodą, zabytkami i kuchnią – i wszystkie te pasje widoczne są w „Pruskiej zagadce”, co powoduje, że czyta się ją z wielką przyjemnością. Przede wszystkim widać wielką dbałość Schmandta o zachowanie stylistyki charakterystycznej dla literatury początku XX wieku – ten język, ta egzaltacja, te niemalże dworskie zachowania powodują, że odnosi się wrażenie, jakby powieść została napisana właśnie około 1900 roku. Autor nie epatuje makabrycznymi opisami, choć z treści wynika, że śmiało mógłby to zrobić; on jednak woli łagodnie stopniować napięcie i rozładowywać je opisami wejherowskiej architektury, spacerów po okolicznej kalwarii i jedzonych smakołyków – widać więc, że do kryminalnej intrygi inteligentnie przemycił swoje pasje. Przyznam, że z wielką przyjemnością czytałem o słabości inspektora Brauna do łakoci, a co za tym idzie, o jego nietypowych metodach śledczych: podczas rozmowy z żoną jednego z podejrzanych podsuwa jej talerzyk z czekoladkami o nadzieniu pomarańczowym, gdyż „praktyka uczyła, że 75 procent świadków pod wpływem słodyczy rozluźnia się znacząco”*. Takich perełek jest tu zresztą więcej: bohater z lubością opowiada o rozwikłanych przez siebie śledztwach, przytacza cytaty z podręczników kryminologii i roztacza wizje rozwoju badań daktyloskopijnych. O tym, że autor jest teologiem, świadczą piękne opisy uroczystości Wielkiego Tygodnia odbywających się na kalwarii wejherowskiej; przy okazji otrzymujemy sceny pokazujące relacje między mieszkającymi w miasteczku katolikami, luteranami i żydami. Świetne są też opisy samego Wejherowa, bez problemów można sobie wyobrazić bohaterów spacerujących po rynku czy okolicznych uliczkach; może szkoda, że zabrakło planu miasta z początku XX wieku, ale i bez tego można chyba przyjechać do Wejherowa i wybrać się na spacer śladem policjantów. Podobał mi się też delikatny wątek romansowy pokazujący rozwój uczucia nieśmiałego berlińskiego inspektora do poznanej w pociągu kobiety; jak to się skończy, można się przekonać czytając rozgrywającą się pięć lat później inną powieść Piotra Schmandta, „Fotografia”.

W jednej z recenzji przeczytałem, że Ignaz Braun bardzo przypomina Sherlocka Holmesa – ja jednak uważam, że berliński inspektor zdecydowanie bliższy jest Herculesowi Poirot: podobne metody działania, podobny sposób rozwikłania sprawy i podobna pewność siebie granicząca z samouwielbieniem. Myślę, że Agatha Christie nie miałaby o to pretensji, a nawet by się jej ta powieść spodobała – mnie spodobała się bardzo; po prostu lubię książki, które nie są napisane na kolanie. W „Pruskiej zagadce” widać wyraźnie, że autor mocno się przyłożył; doceniam jego dbałość o szczegóły, o realizm i o język.

Co tu dużo gadać – naprawdę polecam!


---
* Piotr Schmandt, „Pruska zagadka”, wyd. Funky Books, 2010, str. 313.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4336
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Agnieszka-M4 24.12.2013 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: W lutym 1901 roku w Wejhe... | Marioosh
Dzięki za recenzję!! Uwielbiam kryminały retro, a chyba w ostatnim czasie pojawia się ich coraz więcej. Polecam powieści Katarzyny Kwiatkowskiej "Abel i Kain" i "Zbrodnia w błękicie". Sięgają one do tej samej epoki (początek XX wieku). Recenzowaną przez Ciebie książkę na pewno przeczytam. Pozdrawiam!
Użytkownik: oceanna 01.01.2014 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: W lutym 1901 roku w Wejhe... | Marioosh
Dziękuję za recenzję, zachęciła do lektury, zwłaszcza że uliczki Wejherowa, kalwaryjskie kapliczki, pałac w parku i urokliwy młyn nad Cedronem znam. Już nigdy nie przejdę koło nich tak samo... ;)

Plan przydałby się zdecydowanie, bo nazwy co niektórych ulic się zmieniły, a samo miasto też się rozbudowało w ciągu ponad 100 lat. W necie doczytałam, że Wejherowo przy okazji Nocy Muzeów w 2010 r. zorganizowało po raz pierwszy wycieczkę śladami inspektora Brauna, z udziałem autora, mam nadzieję, że kiedyś to jeszcze powtórzą :)

Jedyna różnica z Poirotem (do którego Braun rzeczywiście stylem bycia jest podobny), to że ten nawiązywał do spraw w większości znanych czytelnikowi. Może i pan Schmandt kiedyś dorobi do swoich nawiązań odpowiednie opowieści? :)
Użytkownik: joanna.syrenka 07.01.2014 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: W lutym 1901 roku w Wejhe... | Marioosh
Gratuluję wyróżnienia i nagrody! A książkę mam nadzieję kiedyś przeczytać.
Użytkownik: Marioosh 07.01.2014 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję wyróżnienia i n... | joanna.syrenka
Najpierw pomyślałem: zaraz, jakiej nagrody? Zerknąłem wyżej i... a to niespodzianka! Nie ukrywam, że jest mi miło, bo widzę, że ktoś docenia te moje gryzmoły:) tym bardziej, że jest to już moja druga nagrodzona recenzja. Dzięki za miłe słowo!
Użytkownik: ka.ja 15.03.2017 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: W lutym 1901 roku w Wejhe... | Marioosh
Nie zauważyłam dbałości o język - wręcz przeciwnie, do szału doprowadzały mnie dymiące zupy i napoje (nie ma dymu bez ognia, psiakrew, co dymi, musi się przynajmniej tlić, kawa dymić nie może, chyba że nie jest napojem) oraz ubieranie płaszcza.

Miałam też wrażenie, że autor nie miał pojęcia, kto zabił, rozwiązanie dopisał na siłę, , sporo wątków porzucił, więc nie wiadomo, po co je wprowadzał, namącił, namącił, a potem po prostu podał rozwiązanie na tacy.

Książka w dodatku jest okropnie przegadana, wycięcie 1/3 tekstu nie przyniosłoby jej większej szkody, a mogłoby wręcz uprzyjemnić lekturę. Nie powinno się ziewać z nudów nad kryminałem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: