Dodany: 22.01.2008 17:14|Autor: Shadowmage

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Lód
Dukaj Jacek

1 osoba poleca ten tekst.

O logice i historji


Na najnowszą książkę Jacka Dukaja trzeba było czekać długo. Cierpliwość fanów podtrzymywały jednak informacje o wciąż wzrastającej objętości tekstu. W końcu nadszedł dzień premiery i w ręce czytelników została oddana opasła księga w twardej oprawie, licząca ponad tysiąc stron. Dla wielu wielbicieli fantastyki w Polsce rozpoczął się czas czytania jednej tylko książki. Wielu próbowało sobie też odpowiedzieć na pytanie, czy „Lód” – z założenia opowiadanie – rozrośnięty do gargantuicznych rozmiarów będzie stał na podobnym poziomie, co wcześniejsze utwory autora.

Dukaj przenosi nas do Rosji z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Realia niby nam znane, ale nie do końca. Za sprawą uderzenia meteorytu tunguskiego na Syberii – a później i w europejskiej części Rosji - zapanowała wieczna zima, po miastach poczęły krążyć lute – istoty stworzone z lodu. Wydarzenie to poskutkowało zmianą historii. Imperium Rosyjskim nadal niepodzielnie włada car, pierwszej wojny światowej nie było, podobnie jak rewolucji październikowej. Historia została zamrożona w stanie z 1908 roku.

W takiej rzeczywistości przyszło żyć głównemu bohaterowi. Skromny student matematyki, specjalista od logiki, Benedykt Gierosławski, zostaje wplątany w intrygę polityczną. Na rozkaz rosyjskich władz musi udać się na Syberię, by odnaleźć ojca. Po co? Dlaczego? Nie wiadomo. W ten sposób zaczyna się peregrynacja Gierosławskiego wpierw Transsibem do Irkucka, a potem aż na syberyjskie pustkowia.

W „Lodzie” czytelnik zostaje powoli wprowadzony w realia książki. Nie ma skoku na głęboką wodę – jak na przykład w „Perfekcyjnej niedoskonałości”; Dukaj nieśpiesznie odsłania karty, pokazuje jedną po drugiej kolejne warstwy obmyślonej rzeczywistości. Autor – po części słusznie – obawiał się, że takie rozwiązanie może być odebrane jako pójście na łatwiznę[1]. Stąd też pojawiają się głosy, że w „Lodzie” zabrakło odrobiny dukajowego szaleństwa. Moim zdaniem jednak pomysł usprawiedliwia takie rozwiązanie. Rosja z początku XX wieku nie jest nam przecież kompletnie obcym światem. Do tego całe podłoże teoretyczno-naukowe jest dopiero odkrywane, więc i na tym polu powolne wprowadzanie czytelnika w sprawę jest całkowicie zrozumiałe. „Lodowi” bliżej zatem do „Extensy” i (w mniejszym stopniu) „Innych pieśni” niż pierwszej części „Trylogii progresu”. Forma obrana przez Dukaja może mieć jeszcze jeden, raczej niezamierzony plus: że książka dotrze do szerszej grupy odbiorców, do tej pory omijających jego utwory szerokim łukiem.

Jak już czytelnicy zdążyli się przyzwyczaić, nic u Dukaja nie jest takim, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Przytoczony wcześniej krótki zarys fabularny nie oddaje nawet części ładunku, jaki niesie za sobą „Lód”. Autor niezwykle sprawnie operuje na kilku poziomach, łącząc i przeplatając ze sobą wątki, teorie i pomysły. I tak tytułowy lód nie jest li tylko anomalią klimatologiczną, niesie ze sobą całą plejadę powiązanych znaczeń, wydarzeń, teorii. Warstwa po warstwie czytelnik poznaje prawa rządzące logiką w jej różnych odmianach, zgłębia zagadnienia entropii, poznaje mechanizmy rządzące historią. Nie będę opisywał i tłumaczył poszczególnych etapów i związków, przyjemność ich odkrywania pozostawiam czytelnikowi. A jest co odkrywać – w końcu to Dukaj.

Nie uświadczy się w „Lodzie” wartkiej akcji, choć dzieje się dużo, a każda strona naładowana jest treścią, znaczeniami. Kryją się one w rozbudowanych opisach i wypowiedziach, kipiących od ozdobników, wyliczeń, rozważań czy teoretyzowania. Niektórzy mogą stwierdzić, że jest to monotonne. Ja powiem, że jest w tym piękno. Postaci potrafią snuć wielostronicowe monologi, by zaraz potem przejść do przerzucania się półsłówkami, z pozoru nic nieznaczącymi, a jednak pełnymi treści.

Jak pisałem – w książce dzieje się wiele, ale nie przekłada się to na zawrotną akcję. Po części jest to także efektem drobnego[2] eksperymentu gramatycznego. Główny bohater używa „pierwszosobowej narracji bezosobowej”, przez co nawet wydarzenia bezpośrednio go dotyczące są obserwowane jakby z odległości, docierają do nas przefiltrowane.

W „Lodzie” perełek jest bez liku – krótkich opowieści czy scen, które same w sobie mogłyby być wybitnymi, oddzielnymi utworami. Zawdzięczają to głównie nieszablonowym postaciom przewijającym się przez karty książki. Czy to fikcyjne, czy autentyczne[3], dają powieści ogromny ładunek emocjonalny. Wszystkie z własnymi historiami, celami i interesami, wprowadzają ogromną liczbę zmiennych, które wyznaczają tor powieści.

Nadto Dukaja można czytać tylko dla przyjemności obcowania z językiem pisanym. O ile we wcześniejszych utworach zdarzało mu się potykać w tej materii, to w „Lodzie” wspiął się na wyżyny. Wspaniała stylizacja uwzględniająca wpływ rosyjski, a także – jak mi się wydaje – poddanie języka częściowej ewolucji. Czytając „Lód”, smakuje się zdania, podziwia się konstrukcję, zachwyca się formą. To, co Dukaj już osiągnął na płaszyczyźnie językowej, prawdopodobnie na długie lata zostanie niedoścignionym wzorem dla innych rodzimych pisarzy.

Akcja „Lodu” jest głęboko powiązana z sytuacją polityczną Imperium Rosyjskiego znajdującego się pod lodem. Są w niej elementy znane zarówno z naszej historii, jak i nowe, wynikłe w związku z tunguskim impaktem. Zakulisowe rozgrywki mają wpływ bezpośredni na los bohaterów. Nie bez znaczenia jest również sytuacja Polski – ciągle pod zaborami, jak i samych Polaków: zsyłanych na Sybir, a jednocześnie budujących tam imperia przemysłowe. Ścierają się wśród nich różne wizje przyszłości, idee Polski i narodu. Czytelnik sam decyduje, której przyklaśnie, którą potępi.

Jednocześnie obraz Rosji, jaki maluje Dukaj, jest zadziwiająco zbieżny z obecną sytuacją w tym kraju. Nie posądzałbym autora o świadomą implementację teraźniejszości w przeszłość, ale raczej o danie pewnego rodzaju świadectwa niezmienności stosunków społeczno-politycznych, które nie uległy znaczącym zmianom przez wieki – niewrażliwe na reformy i rewolucje.

Jacek Dukaj zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz – konieczność historyczną, postrzeganie przez ludzi praw dziejowych. W „Lodzie”, zgodnie z duchem przełomu XIX i XX wieku, postaci są świadome roli historii, nieodwracalności niektórych procesów i wynikających z nich rezultatów. Obecnie ta świadomość w społeczeństwie zanikła, przez co dajemy się porwać nurtowi, nie próbując sterować czy przynajmniej zrozumieć. Z powszechnego problemu przerodziło się to u nas w zagadnienie dla wąskiej grupy akademików.

„Lód”, choć przesiąknięty fantastyką do cna, stawia pytania dotyczące naszego świata, historii, kraju. Dzieje się w przeszłości, ale pyta o teraźniejszość. Także w tej sferze Dukaj wraca do korzeni, tym razem klasycznej science fiction – społecznej, problematycznej, spekulatywnej.

Żeby nie było tak pięknie, to do beczki miodu włożę kilka łyżek dziegciu, gdyż „Lód” mimo wszystko nie jest powieścią idealną, do perfekcji trochę mu brakuje.

Łyżka pierwsza: główny bohater w osobie Benedykta Gierosławskiego. Postać sama w sobie niezwykle zajmująca, jako że pan Benek we własnym przekonaniu nie istnieje, co jednakże nie przeszkadza mu w interakcjach z otoczeniem. Nie to jednak drażni – raczej znany z wcześniejszych książek Dukaja sposób konstruowania psychiki bohatera. Gierosławski jest początkowo zagubiony, bez własnego miejsca na świecie i celu w życiu, daje się porwać prądom losu. Jednakże z czasem, pod wpływem przeżyć bierze ster w swoje ręce. Podobną ewolucję przechodził i Hieronim Berbelek, i Adam Zamoyski, i nawet Nicolas Hunt. Wiadomo, bohater z krwi i kości sam decydujący o swej przyszłości jest znacznie ciekawszy od potocznego mydłka, ale mam mały żal do Dukaja, że po raz kolejny serwuje czytelnikowi ten sam schemat dojrzewania bohatera.

Łyżka druga: zakończenie. I nie chodzi o jego treść, ale raczej o formę. Przez niemal dziewięćset stron Dukaj raczy nas rozbudowaną narracją, opisuje najdrobniejsze szczegóły. I nagle narracja przyspiesza – choć fabuła wcale bardziej dynamiczną nie jest – ostatnie tajemnice się wyjaśniają, wątki zostają zamknięte. Zupełnie jakby autor trochę przestraszył się objętości powieści i nieco zbyt szybko ją zakończył. Być może jednak jest to tylko malkontenctwo zauroczonego czytelnika, który mimo dziesięciu setek przeczytanych stron nie chce, by przygoda na dalekiej Syberii się skończyła.

Łyżka (łyżeczka?) trzecia: występująca miejscami rozwlekłość. Nie jest to wadą dla mnie, ale zdaję sobie sprawę, że część czytelników niektóre fragmenty „Lodu” mogą znużyć. Osoby nieprzyzwyczajone do takiego sposobu pisania mogą poczuć się zniechęcone. Ale cóż, nikt przecież nie powiedział, że ta książka ma być dla wszystkich.

Pomimo kilku minusów, niebędących zresztą wadami dla wszystkich czytelników, „Lód” jest powieścią wybitną, jakiej nie było w polskiej fantastyce – a może w ogóle w polskiej literaturze - od... chciałoby się powiedzieć: „od ostatniej książki Dukaja”, ale nie jest to do końca prawdą. W „Lodzie” autor wszedł na nową drogę, w znacznym stopniu prezentując treść i formę dotąd niespotykane w jego twórczości. Choć raz po raz natrafia się w książce na echa wcześniejszych pomysłów i rozwiązań, to rozmach kreacji nadaje jej nową jakość. Tą nową drogą Dukaj wspiął się na literackie wyżyny, tworząc rzecz wspaniałą pod względem języka, a w pozostałych warstwach nieodbiegającą od jego wysokich standardów. Nad książką unosi się duch XIX-wiecznej prozy, ale nie ma w niej nic archaicznego. „Lód” jest doskonałą pozycją zarówno dla wielbicieli talentu autora, jak i osób tęskniących za soczystą, pełną treści i znaczeń literaturą.



---
[1] Jacek Dukaj w wywiadzie dla „Dziennika” z 21 grudnia 2007.
[2] Drobnego w porównaniu do niemal reformy z „Perfekcyjnej niedoskonałości”.
[3] W „Lodzie” można spotkać między innymi Nicolę Teslę, Józefa Piłsudskiego czy Rasputina.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 20458
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: verdiana 22.01.2008 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Czy to "historji" to jakieś celowe nawiązanie, którego nie rozumiem?
I czy nawiązanie do "Lodu" Sorokina też jest celowe? :-)
Użytkownik: hburdon 22.01.2008 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to "historji" to jaki... | verdiana
"Czy to "historji" to jakieś celowe nawiązanie, którego nie rozumiem?"

Zapewne, to przecież spelling z epoki. :)
Użytkownik: verdiana 22.01.2008 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy to "histor... | hburdon
Z jakiej epoki? Lodowcowej? Chyba powinnam wreszcie obejrzeć. :>
Użytkownik: Shadowmage 23.01.2008 07:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Z jakiej epoki? Lodowcowe... | verdiana
Celowe - Dukaj silnie stylizuje. Historja (i podobne) nie są najgorsze - takie "tłómaczyć" dopiero kłuje w oczy :)

Nawiązanie do Sorokina przypadkowe. Przynajmniej ja tak oceniam, bo oczywiście na siłę wspólne elementy da się znaleźć.
Użytkownik: verdiana 23.01.2008 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Celowe - Dukaj silnie sty... | Shadowmage
No to mnie zasmuciłeś. Czytając Pamiętnik (Brzozowski Stanisław (1878–1911)) Brzozowskiego, natykałam się chyba jeszcze na "tłomaczyć" (nie "tłómaczyć") i już nie mogłam tego znieść, a stylizacja chyba mnie zabije. :-)

Nawiązania do Sorokina nie trzeba szukać na siłę, ciśnie się samo - dziwny byłby to zbieg okoliczności. Jeszcze w ten sam przypadkowy tytuł mogłabym uwierzyć, ale w przypadek w postaci meteorytu tunguskiego na Syberii już jakoś nie bardzo. :-)

Uwielbiam Dukaja. "Perfekcyjna niedoskonałość" mnie wręcz zachwyciła. "Lód" też bardzo chcę przeczytać. Ale historja mnie przeraża i zniechęca śmiertelnie, dosłownie i w przenośni. :(
Użytkownik: Sznajper 23.01.2008 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No to mnie zasmuciłeś. Cz... | verdiana
Ale to się można przyzwyczaić. Na początku troszeczkę poboli, a potem nie tylko przestaniesz zwracać uwagę, a sama zaczniesz używać „pierwszosobowej narracji bezosobowej” :P
Użytkownik: verdiana 23.01.2008 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to się można przyzwyc... | Sznajper
Tfu, tfu, wypluj te słowa! Jak się przyzwyczaję, to mnie z pracy wyrzucą! :P
Użytkownik: mchpro 23.01.2008 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: No to mnie zasmuciłeś. Cz... | verdiana
Do stylizacji można się przyzwyczaić, sprawia wrażenie, że czyta się książkę wydaną przed pierwszą wojną światową.
Dodatkowym "smaczkiem" są liczne rusycyzmy wplecione do potocznej polszczyzny. Tak mógłby wyglądać nasz język ojczysty, gdyby historia zamarzła i car panował nam miłościwie trochę dłużej.
Użytkownik: Shadowmage 26.01.2008 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: No to mnie zasmuciłeś. Cz... | verdiana
Dukaj w którymś wywiadzie (chyba na czacie wp) mówił, że Sorokina nie czytał, także raczej bym na celowe nawiązania nie stawiał.

Stylizacja wcale nie jest straszna, po kilku stronach człowiek się przyzwyczaja.
Użytkownik: verdiana 26.01.2008 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dukaj w którymś wywiadzie... | Shadowmage
JEST straszna, wiem, co mówię. Czytałam już stylizowane książki. Zaczynam potem sama tak pisać, albo - co gorsza - przepuszczać błędy w pracy. To jest szkodliwe! :P
Użytkownik: Sznajper 26.01.2008 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: JEST straszna, wiem, co m... | verdiana
Więc nie ma innego wyjścia, jak tylko tydzień urlopu na czytanie i tydzień do dojście do siebie po lekturze :P
Użytkownik: hidden_g0at 23.01.2008 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Jasna cholera. Powinienem teraz rzucić w kąt te wszystkie rzeczy, które akurat czytam, olać sesję i dobrać się do "Lodu". Pewnie bym to zrobił, ale jeszcze nie kupiłem :(

A recenzja pierwszoklasowo narobiła mi smaku. Plus to czy minus? ;)
Użytkownik: aolda 23.01.2008 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Tak, już się boję, że kolejnym zakupem wykraczającym poza mój ambitny plan niekupowania-pod-żadnym-pozorem-więcej-książek-w-styczniu będzie Dukaj. Dziękuję za wspaniałą recenzję, Shadow.
Użytkownik: hburdon 23.01.2008 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, już się boję, że kol... | aolda
Właśnie dostałam emaila z Pewnej Księgarni Internetowej, że wysłali do mnie "Lód". Czekam, czekam, czekam!
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 24.01.2008 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Doskonała recenzja, dziękuję. Wręcz pasuje poziomem do recenzowanego dzieła :)

Stylizacja na język sprzed reformy bardzo smaczna, w swoim czasie czytałam trochę książek wydanych w tamtych czasach i absolutnie mnie nie tylko nie razi, ale wręcz ustawia w czasoprzestrzeni ;-)

W tej chwili trapi mnie jedna sprawa, natury... wizualnej :-) Mianowicie Dukaj opisuje nowy kierunek estetyki, stworzony specjalnie dla przedmiotów, maszyn, wykonanych z zimnaza. Nie wziął opisywanych obiektów z powietrza, tylko z twórczości pewnego artysty i... no właśnie. Kto pamięta nazwisko tego twórcy - rysował maszyny o kształtach owadów i skorupiaków? Męczy mnie to potwornie, skleroza jakaś... :/
Użytkownik: Amhotep 22.02.2008 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Jestem świeżo po lekturze, konstrukcja świata, postaci, fabuła, pomysły, wszystko świetne...
Jak dla mnie 2 minusy.
Książka jest przegadana, oczywiście nadaje to swoistego smaku, ale jak czytałem po raz 10 rozważania na temat historii, filozofii historii, konieczności historycznych, w tym kontekście rozważania nad moralnością, religią, do tego wywody nad ludzkim charakterem, to już stawało się to męczące, nie chciało mi się brnąć dalej, odkładałem na trochę książkę, co gorsza czytałem te fragmenty mniej uważnie, jakby nieco sennie...
Po drugie wszechobecne wtrącenia po francusku, niemiecku, rosyjsku. Ja rozumiem, duch epoki itp. ale ja bym tu chciał jakieś tłumaczenia, jakąś jednolitość, szczególnie, że autor, raz tłumaczy, mamy tekst po polsku, tylko ze wzmianką, że mówione jest to po francusku na ten przykład, a w innym przypadku mamy, trzymając się przykładu, fragment rozmowy po francusku. Rozumiem, że Dukaj chciał w ten sposób oddać duch rozmów ludzi wielojęzycznych, ale...
Użytkownik: exebeche 24.02.2008 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Ja mam też trochę kłopot z tą książką. Po pierwsze paradoksalnie ta cała promocha chyba nie za dobrze służy indywidualnemu odbiorowi. Człowiek się nastawia,że tu po prostu bomba 10/10, a okazuje się, że książka jest "tylko" bardzo dobra, czy dobra. Po drugie książka jest przegadana. Czyta się, czyta, a w głowie niewiele z tych teorii poza ogólną ideą zostaje. Po trzecie, jak na mój gust, za dużo tanich chwytów a'la verne, czy jakies kryminały. To jest dobre dla dzieci (z całym szacunkiem oczywiscie!)w podstawówce, ale bardziej wyrośniętych czytelników pozostawia obojętnymi. Po czwarte umownie zarysowana Syberia. Jedzie się przez 350 stron przez tę krainę, a po prostu zero szczegółów geograficznych itp. Równie dobrze akcja mogałby sie rozwijać w orient expressie albo w Ameryce. Jestem dokładnie po Transyberii i dałem sobie chwilę oddechu. Czytam teraz Pielewina. Mam nadzieję, że nie odstawiłem Lodu na stałe! Ale poza powyzszymi uwagi to książka niezła:)
Użytkownik: BardMirMił 18.01.2014 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Na najnowszą książkę Jack... | Shadowmage
Ważne, że wiadomo o co chodzi :PP hehe :D
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: