Dodany: 22.05.2013 22:39|Autor: hawajka_

Nudy, panie, nudy!


Wydawca uczciwie ostrzega na okładce: „Pewne tajemnice nie zawsze powinny ujrzeć światło dzienne”*. Zasada ta dotyczy raczej pewnych książek. Komu jednak na hasło „kryminał retro” mącą się myśli, a świat przesłania sepiowa mgiełka, temu żadne subtelne aluzje nie straszne i dopiero sama lektura „Poszukiwanej” Małgorzaty Kochanowicz może wywołać stan nieprzyjemnego otrzeźwienia. A przecież tak niewiele trzeba, by kryminał uczynić zajmującym – zaledwie jedna porywająca intryga i, dla naprawdę wybrednych, frapująca postać w pojedynczej liczbie egzemplarzy w zupełności wystarczą – że aż dziw bierze, jak wielu autorów rezygnuje z podobnych aspiracji.

Przyszłość Witolda Korczyńskiego, detektywa z bujną przeszłością, niestety nie zapowiada się ekscytująco. Zaś jego teraźniejszość sprowadza się do nostalgicznych wspomnień (bądź jedynie życzeniowych urojeń): o dawnym powodzeniu w miłości, o kosmopolitycznej biografii w rodzaju „z niejednego pieca chleb się jadało”, o niepowtarzalnych predyspozycjach (zwłaszcza tych intelektualnych oczywiście) do zawodu tropiciela w dobie cywilizacji oraz o koneksjach i znajomościach na dowolnym szczeblu społecznej drabiny. Bohater jak się patrzy. Tyle tylko, że tak skonstruowanego detektywa idealnego należałoby jeszcze ożywić, a na to już, widać, recepty gotowej brak. Miota się zatem pan Korczyński po „wyretrowanym” Krakowie roku Pańskiego 1904, czyniąc więcej szkód niż pożytku i zawsze wiedząc, co zrobić należało, już po fakcie. Niestety.

Sama intryga kryminalna w „Poszukiwanej” również zawiązuje się w momencie wspominków bohatera, niezbyt subtelnie dawkowanych przez Kochanowicz, skoro już od strony siedemnastej można łatwo przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się fabuła książki. Pozostałe trzysta stron lektury to oczekiwanie na nagły zwrot akcji i zagranie zadufanemu czytelnikowi na nosie – by w finale przekonać się z rozczarowaniem, iż autorka nie miała zamiaru nikomu strzępić nerwów. Chyba że czytelnik oczekiwał ciekawego i intensywnego obrazu początku XX wieku, bo wówczas nijaki i mdły portret młodopolskiego Krakowa może wywołać atak nerwowego ziewania.

Przewidywalność zdarzeń, obfitość nagromadzonych zbiegów okoliczności i niezmienna nieporadność gnuśnego detektywa Korczyńskiego wydają się wyczerpująco charakteryzować „Poszukiwaną” Małgorzaty Kochanowicz. Poszukiwania dobrej powieści kryminalnej w stylu retro trafiły w ślepy zaułek.


---
* Małgorzata Kochanowicz, „Poszukiwana”, wyd. Instytut Wydawniczy Erica, 2013; tekst z okładki.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6418
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 37
Użytkownik: gosiaw 23.05.2013 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawca uczciwie ostrzega... | hawajka_
Aż tak nudne to i przewidywalne, że aż na jedynkę? :)
Użytkownik: hawajka_ 23.05.2013 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż tak nudne to i przewid... | gosiaw
Niestety. Trudno w ogóle nazwać ten tytuł kryminałem. Pierwsze strony od razu sugerują zagadkę i jej rozwiązanie (niezbyt subtelne nawiązania pisarki do przeszłości i próba szybkiego sportretowania postaci), by potem śledzić zupełnie bezradnego bohatera. Detektywa z nazwy bardziej, bo nic innego za taką funkcją nie przemawia.
Na poziomie obyczajowym również bardzo słabiutko: autorka rzuca kilka nazw lokali, wymienia uliczki krakowskie i używa dorożki. Na tym kończą się realia epoki.

Rynek wydawniczy oferuje nam mnóstwo przyzwoitych powieści kryminalnych, więc lepiej ostrzegać się wzajemnie przed podobnymi kwiatkami :)
Użytkownik: gosiaw 23.05.2013 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety. Trudno w ogóle ... | hawajka_
Pewnie, pewnie. Tylko trochę się zdziwiłam, bo za samą nudę i przewidywalność zwykle jedynek nie stawiam. Musi książka bardziej jeszcze czymś "zasłużyć" :) Ale w sumie jak oczekujemy dobrego kryminału, a otrzymujemy intrygę, którą dzieci przejrzą, i nie jest to coś adresowanego do nich, typu Lasse i Maja, to może i się należy. :)
Użytkownik: hawajka_ 23.05.2013 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, pewnie. Tylko tro... | gosiaw
Surowa jestem, to prawda. Ale nie każdy musi być pisarzem ;) Tym bardziej, że w przypadku kryminału płacimy za inteligentną rozrywkę jednorazowego użytku. Musi więc być przynajmniej dobrze.

Dla porównania mogę polecić "Zaułek diabła" Andrew Taylor, gdzie nie wiadomo co lepsze: zaskakująca i rozbudowana intryga, ciekawe i zagadkowe postaci, czy sama otoczka międzywojennego Londynu kuszonego przez socjalistów i faszystów do współpracy. Takie pełnokrwiste powieści chciałabym otrzymywać od polskich autorów. I polecać innym czytelnikom z czystym sumieniem :)
Użytkownik: malgo69 27.05.2013 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Surowa jestem, to prawda.... | hawajka_
Witam


Najciekawsze w tej dyskusji jest to, że ktoś ocenia książkę nie an podstawie lektury tylko subiektywnych ocen innych osób. Jest taka dobra zasada: "O gustach się nie dyskutuje", jednym podobają się kryminały, innym fantastyka, a jeszcze innym babskie czytadła lub wampiryczne horrory. Co do oceny powiem tak, ponieważ jestem autorką wnikliwie czytam wszystkie recenzje i wsłuchuję się w głosy osób, które nie ukrywają się pod "nickami". Te oceny są najbardziej wartościowe, a także bezpośrednie rozmowy z czytelnikami i m.in. z zawodowymi recenzentami. Moją "Piramidę śmierci" oceniał Pan Andrzej Zaniewski i dla mnie jego głos jest wartościowy. Oczywiście można sobie dyskutować tak jak tutaj, jednym słowem próbując przekreślić kilka miesięcy pracy. Na szczęście tych dobrych, a nawet bardzo dobrych ocen jest dużo więcej... :-)



Autorka "Poszukiwanej"
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Najciekawsze w... | malgo69
Szanowna Autorko,

gwoli ścisłości, użytkowniczka Miaugorzata (bo to ją chyba ma Pani na myśli) nie oceniła Pani książki. Po prostu dopytywała o szczegóły. Na stronie książki widnieje jedna ocena - autorki recenzji. O książkach można przecież dyskutować.

Nie wszyscy mają własne blogi - tu publikuje się pod nickami i co w tym złego? Jest tu wiele wartościowych recenzji. Autorka nie napisała niczego złego - oceniła książkę na podstawie lektury, rzeczowo wyłuszczyła swoje racje bez wylewania jadu.

"Przekreślić kilka miesięcy pracy"? Szanowna Pani, przecież wydając książkę musiała się Pani liczyć z tym, że recenzje nie będą jedynie pochlebne. Nie nazywajmy rzeczowej (może nie profesjonalnej - ale nie każdy musi być krytykiem literackim, wystarczy jeśli czytelnik umie wyrazić swoje zdanie po lekturze) recenzji "przekreślaniem paru miesięcy pracy". Samo to, że Pani pracowała nad książką parę miesięcy, nie obliguje do pisania wyłącznie pozytywnych recenzji. Taki zawód, czyż nie?

Nie wiem, czemu dzieli Pani oceny książki na te bardziej i mniej wartościowe, a i czytelników dzieli Pani w ten sposób (wszak czytelnik ukrywający się pod nickiem to już ktoś gorszy niż zawodowy recenzent). Pozostawię to bez komentarza. Nie oceniam książki, ale nie wiem, czy przy takiej Pani postawie, chciałbym po tę książkę sięgnąć. A nuż nie jestem wystarczająco wartościowym czytelnikiem?
Użytkownik: gosiaw 27.05.2013 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Szanowna Autorko, gwo... | misiak297
"gwoli ścisłości, użytkowniczka Miaugorzata (bo to ją chyba ma Pani na myśli) nie oceniła Pani książki. Po prostu dopytywała o szczegóły."

Tak, dokładnie tak było. Próbowałam poznać motywację maioofki, bo ja zwykle aż tak surowa w ocenach nie jestem. Za samą nudę i przewidywalność (domniemaną w tym przypadku, bo książki nie znam; gdybym znała to bym zresztą o nią nie pytała) nie oceniam książek tak nisko. Ale rozumiem też, że kryminały są dość specyficzne. Istotnie, zwykle od kryminału oczekuje się dobrej intrygi i jest to lektura zazwyczaj jednorazowa.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Najciekawsze w... | malgo69
--> "jednym podobają się kryminały, innym fantastyka, a jeszcze innym babskie czytadła lub wampiryczne horrory"

Dla porządku - z wymienionych preferuję kryminały. I nie krytykuję tutaj gatunku, ale konkretny tytuł. Choć zapewne łatwiej byłoby zrzucić winę na czytelnika niewyrobionego w temacie.

--> "wsłuchuję się w głosy osób, które nie ukrywają się pod "nickami"

I rewanżuje się Pani również podpisanymi z nazwiska komentarzami na blogach, jak na przykład "Roma". Z miejsca atakując nie opinię, ale człowieka. Świetna autoreklama dla pisarza. Nie spotkałam się z podobnym Pani zarzutem o stosowanie nicków wobec autorów pochlebnych ocen.


--> "Oczywiście można sobie dyskutować tak jak tutaj, jednym słowem próbując przekreślić kilka miesięcy pracy"

Przyjmując takie kryterium ocen, bohaterami w naszym kraju są budowniczowie metra i autostrad.



Jedną wypowiedzią sprowadziła Pani rozmowę o własnej książce do dyskusji o czytelnikach - jakich sobie Pani życzy, a jakich już nie. Warto może dodać w takim razie (dla poszukiwaczy "dobrych" ocen "Poszukiwanej"), że darmowe egzemplarze recenzenckie może i zapewniają dobrą prasę w blogosferze, ale to działanie krótkotrwałe i potem książka musi już bronić się sama.





Użytkownik: malgo69 27.05.2013 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: --> "jednym podobają s... | hawajka_
cóż, tak jak się spodziewałam.Moja odpowiedź spowodowała morze krytyki i ataków zgodnie z zasadą my możemy krytykować, ale nas już nie. Wielka szkoda, że dyskusja z Państwem, a właściwie z Panią tak wygląda, nie na tym polega polemika, że obraża się drugą stronę.

Tak jak wspomniałam o gustach się nie dyskutuje. To, że akurat Pani nie podoba się moja książka nie upoważnia do drwin i ironizowania, a już zupełnie dla mnie niezrozumiale jest, to rozkładanie na czynniki pierwsze mojej wypowiedzi i analiza każdego zdania.

O tym, że książka podoba się czytelnikom świadczy jej wysoka pozycja /kwiecień/maj/ na listach sprzedaży w empik.com

Pozdrawiam

autorka
Użytkownik: laikta 27.05.2013 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: cóż, tak jak się spodziew... | malgo69
Ja tak tylko cichutko dodam swoją wątpliwość. Gdyż według mnie lista sprzedaży świadczy po prostu o ilości sprzedanych egzemplarzy. Ale czy zawsze jest to jednoznaczne z ilością zadowolonych czytelników? Oczywiście, jeśli to Autorce poprawia nastrój, to ja nie mam nic przeciw temu.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: cóż, tak jak się spodziew... | malgo69
Zgadza się, "nas już nie" krytykować. Bo krytykujemy książki lub wystawione im oceny opisowe, a nie osoby. I nie wystarczy powtarzać tej zasady w swoich wypowiedziach - trzeba się do niej zastosować, na przykład odnosząc się do samej opinii o książce.
Analiza wypowiedzi świadczy o czytaniu ze zrozumieniem. Polecam.


O gustach się dyskutuje, jak najbardziej, w gronie osób mających ciekawe poglądy i przemyślenia. Może preferowanie lodów waniliowych przed truskawkowymi to rzecz gustu, o której nie trzeba dyskutować. Ale zła literatura nie stanie się lepsza, tylko dlatego że ktoś ją czyta lub produkuje. Można litościwie nie wytykać komuś marnego gustu, ale to nie znaczy, że wszystko w życiu ma jednakową wartość. Upodobania można kształtować, tak w dziedzinie muzyki, malarstwa czy mody, jak i literatury. Dlatego o gustach warto dyskutować, trzeba tylko potrafić.


Listy bestselerów kreowane przez połączone siły marketingowców wydawnictw i księgarni to zupełnie osobny temat, który wolałabym pominąć tutaj milczeniem. Choć znacząca jest dość chłodna w treści a wysoka w gwiazdkach ocena recenzentki, która jako jedyna podzieliła się we wspomnianej przez Panią księgarni (empik com) swoim odczuciami po lekturze otrzymanego od wydawnictwa egzemplarza "Poszukiwanej" (tekst można przeczytać również na jej blogu).
Więcej krytycznych ocen Pani książki można odnaleźć choćby na konkurencyjnym portalu czytelniczo-książkowym, a tam nawet wielkie gnioty szybują wysoko w ocenach. Nie jest więc tak zupełnie kolorowo. Może warto zatem w miarę cierpliwie wysłuchać czytelników - wszystkich - zamiast traktować ich wrogo i obraźliwie?


Użytkownik: Zbojnica 24.05.2013 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawca uczciwie ostrzega... | hawajka_
Korczyński....Korczyński...z "tych" Korczyńskich? ;)
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawca uczciwie ostrzega... | hawajka_
A teraz do autorki recenzji: ciekawe, że po przeczytaniu tak negatywnie przez Ciebie odebranej "Poszukiwanej", od razu sięgnęłaś jeszcze po dwie pozostałe powieści Autorki. Obie oceniłaś na 1. Też były takie złe?
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A teraz do autorki recenz... | misiak297
Misiak, ciekawe czy nie, ale oceny wystawiłam. Jak zresztą robię to tutaj od lat. Nie czuję również potrzeby tłumaczenia się z tego faktu. W razie wątpliwości mogę rozmawiać o samych książkach i ich odbiorze, ale nie o tym, po co sięgam po grafomanię (a sięgam) lub dlaczego lubię głośno potwierdzać jej "walory".
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak, ciekawe czy nie, ... | hawajka_
Nie chcę, abyś się z czegokolwiek tłumaczyła, literatura jest dla wszystkich, niech każdy sięga po to, po co chce. Zapytałem właśnie - a propos samych książek - czy te dwie są też takie złe?
Użytkownik: koczowniczka 27.05.2013 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę, abyś się z czeg... | misiak297
Przecież to oczywiste, że skoro otrzymały ocenę 1, też są złe.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę, abyś się z czeg... | misiak297
--> Misiak
Przepraszam, może pod wpływem emocji (to nie pierwszy kontakt z polskim "niedocenionym" autorem, gdzie wszystko sprowadza się do "złego czytelnika" ) źle zinterpretowałam Twoją wcześniejszą wypowiedź.

Osobiście nie polecam obu wcześniejszych powieści Kochanowicz (jedna również retro, jedna współczesna sensacja). Intrygi są grubymi nićmi szyte, a bohaterowie jednowymiarowi i niewiarygodni w swoich poczynaniach. Dużo drewna dialogowego, niezbyt subtelne podpowiedzi i naprawdę słabo zarysowane tło (składnik, jak sądzę, niezbędny w klimatach "retro"). Niby to tylko literatura rozrywkowa, ale i ta może (a nawet powinna jak dla mnie) być dopracowana i inteligentna.




PS. Spore zamieszanie. Nie spodziewałam się, że "jedynki" wywołają kontrowersje. Już je stosowałam na biblionetce. Przy słabej - takiej naprawdę na rynku zbędnej makulaturze - nie bawię się w nagrody pocieszenia, w postaci punktów na zachętę. Nie każdy musi pisać; nie każdy musi się ze mną zgadzać :)





Użytkownik: norge 27.05.2013 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: --> Misiak Przeprasza... | hawajka_
Nie przejmuj się. Ja też stawiam dużo jedynek i czasem masochistycznie coś specjalnie czytam tylko po to, żeby je postawić :)))
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przejmuj się. Ja też ... | norge
Albo masochizm (z naturą człowiek nie wygra ;) ), albo też chęć potrząsania ludźmi, aby nie promowali tak bałwochwalczo bylejakości w literaturze. A trzeba czytać, by móc się potem wypowiedzieć.

Przyznaję, że "jedynki" pojawiły się na dobre w mojej skali ocen dopiero pod wpływem obcowania w sieci z niektórymi polskimi autorami. Bardziej subtelne uwagi o jakości takiej prozy kończą się atakami na czytelników, więc przestałam się głowić nad łagodzeniem "wyroków". Dobrej prozy nie krzywdzę, więc sypiam spokojnie :)
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: --> Misiak Przeprasza... | hawajka_
Nie, nie, stawiaj sobie tyle jedynek, ile chcesz. Jeśli przeczytana książka zasługuje wg Ciebie na taką ocenę, to dlaczego jej nie postawić? Ja - podobnie jak Miaugorzata - po prostu byłem ciekaw, czym sobie książki zasłużyły na tak niską notę. Dziękuję za odpowiedź:)

I - powtórzę jeszcze raz - naprawdę nie chodziło mi o to, żeby zastanawiać się nad tym, dlaczego czytasz pod rząd trzy książki nielubianej autorki (bo chyba tak czytałaś, prawda?). Niech każdy sobie czyta, ile, kiedy i co chce:) Sam też często sięgam świadomie po kiepskie pozycje.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie, stawiaj sobie t... | misiak297
Książek nie czytałam pod rząd - oceny wystawiam czasem hurtowo, gdy akurat się przypomną w związku z innym tytułem lub autorem. A że do trzech razy sztuka, to ten temat mam już zaliczony ;)




Użytkownik: misiak297 27.05.2013 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Książek nie czytałam pod ... | hawajka_
Rozumiem - i teraz wszystko jasne:)
Użytkownik: imogena 27.05.2013 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawca uczciwie ostrzega... | hawajka_
Po przeczytaniu dyskusji pod recenzją naszła mnie smutna refleksja: polscy współcześni autorzy mają jakieś straszne problemy z dystansem do siebie i z kulturą dyskusji. To nie pierwszy przypadek, kiedy rzeczowa recenzja utrzymana w tonie innym niż pochwalny, spotyka się z ostrą reakcją autora. I to reakcją bynajmniej nie polegającą na wymianie argumentów, a na atakowaniu osoby recenzenta i innych czytelników. (Czy to nie na B-netce była jakiś czas temu dyskutowana sprawa blogera, któremu groził proces za "zniesławienie" autora po napisaniu w gruncie rzeczy przychylnej - ale za mało pochlebnej - recenzji?)
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu dyskusji ... | imogena
Ja też tego zupełnie nie rozumiem. Jak dla mnie pisarz powinien być przygotowany na krytykę i zamknąć klawiaturę na cztery spusty, kiedy książka zostaje opublikowana. Polemizowanie z krytyką czytelników jest strzałem w stopę i rażącą antyreklamą pisarza.
Użytkownik: imogena 27.05.2013 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też tego zupełnie nie ... | misiak297
Niestety, tak to właśnie działa w praktyce: o ile sama recenzja wzbudziła moje zaciekawienie książką (na zasadzie: przeczytam i sprawdzę, czy to faktycznie taki gniot, czy może recenzentka się nie zna ;) ), tak reakcja autorki (i sam fakt pojawienia się takowej) skutecznie mnie do przeczytania zniechęciła.
Użytkownik: misiak297 27.05.2013 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, tak to właśnie ... | imogena
Otóż to. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach pojęcie "pisarz" gdzieś się rozmazuje. Dla mnie to nie jest tylko ten, który wyda jedną-parę książek (nie w dobie self-publishingów!), ale również ten, kto reprezentuje wyższą kulturę - i to nie tylko na kartkach książek. Takie zagrywki jak powyższa mówią same za siebie.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu dyskusji ... | imogena
--> Imogena

Czy powinnam już dzwonić do prawnika? ;)


A tak poważnie, to nie uogólniałabym aż tak bardzo. Problem dotyczy raczej grona autorów, których wylansowano z potrzeby rynku na cokolwiek swojskiego i łatwego w odbiorze, choć ich proza daleka jest od doskonałości. Jest u nas wielu utalentowanych, inteligentnych i błyskotliwych twórców zdystansowanych do pojedynczych czytelniczych głosów, którzy nie tracą czasu na gonienie za każdym pochlebnym zdaniem, ale skupiają się na swojej pracy. Ich nie spotyka się w sieci pod każdą krytyczną wypowiedzią. A przez to wydają się być zupełnie innym gatunkiem Pisarzy ;)
Użytkownik: imogena 27.05.2013 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: --> Imogena Czy pow... | hawajka_
Mam nadzieję, że jest tak jak piszesz i że zjawisko dotyczy tylko pewnego... specyficznego grona.
Użytkownik: hawajka_ 27.05.2013 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że jest tak... | imogena
Tak to wygląda z perspektywy bloga przynajmniej. Dobre broni się samo, słabe potrzebuje krzyku i tupania.

Choć ostatnimi czasy granice dobrego smaku w tej samobójczej i agresywnej walce z krytyką czytelniczą w sieci zostały zupełnie zadeptane, kiedy pan autor Karol Ketzer dotknięty zbyt powściągliwym entuzjazmem u swojej czytelniczki, postanowił upublicznić wszelkie dane młodej recenzentki (niech żyją portale społecznościowe) po czym przeszedł do "omawiania" w gronie rozbawionych "przyjaciół" jej rozwoju fizycznego, ze szczególnym uwzględnieniem atrybutów kobiecości - to są te merytoryczne polemiki z pisarzami po ujawnieniu nazwiska.

Oczywiście wszystko pod hasłem: "Autor musi się bronić". Bo widocznie jesteśmy w stanie wojny i czytelnik to wróg, którego należy zniszczyć zanim sięgnie po następna książkę autora.
Użytkownik: imogena 27.05.2013 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak to wygląda z perspekt... | hawajka_
Auuuaa... Pogooglałam sobie za tym Ketzerem i jego polemiką (bo przyznam, że ów wybitny twórca nie był mi znany) i poczytałam nieco. "Argumenty" i "ironia" tego pana - w najgorszym stylu. (Dlaczego więc miałabym się spodziewać czegoś innego po jego utworach?)
Nieziemsko wręcz uwielbiam ludzi, którzy jak mantrę powtarzają: "opinia / sprawa X jest mi obojętna, naprawdę obojętna, och, jak bardzo obojętna", po czym usiłują X ośmieszyć, chwytając się wszystkiego, za co uda im się złapać w rozgorączkowaniu, a niech to będą nawet plastikowe grabki. Chyba nie muszę wspominać, że ośmieszają wyłącznie samych siebie?
Na psychoterapię z Ketzerem, zanim cokolwiek jeszcze opublikuje!


Tak na marginesie, jest fajny efekt uboczny całego tego zamieszania: przeglądam sobie Twój blog, podoba mi się. A "Ogrody pamięci" trafiają na listę do przeczytania wkrótce. :)
Użytkownik: hawajka_ 28.05.2013 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Auuuaa... Pogooglałam sob... | imogena
To prawda, że wysiłek i zaangażowanie włożone w tak pogardliwe potraktowanie czytelniczki, której opinia nie ma podobno znaczenia, nie świadczy raczej o zdrowym stosunku do siebie i ludzi. Mówią, że im mniejszy pies, tym głośniej szczeka ;)


Książkę Olczak-Ronikier BARDZO polecam! Dla takich książek warto czytać :)


Użytkownik: epikur 27.11.2020 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawca uczciwie ostrzega... | hawajka_
Ja mam tak, że Biblionetkowe recenzje czytam dopiero po przeczytaniu książki. Tutaj jednak zrobiłem wyjątek, w sumie to nie wiem dlaczego. No i niestety ani śrenia ocen, ani recenzje czytelników nie zachęcają do lektury. Wręcz nie mam ochoty na tę książkę. A okładka mi się podoba. :) I co tu zrobić? Odłożyć w kąt na następne 20 lat? :)
Użytkownik: sowa 27.11.2020 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam tak, że Biblionetk... | epikur
A masz własny egzemplarz? Jeśli tak, to może przeczytaj (czy chociaż spróbuj), wtedy będziesz mógł pozbyć się książki z czystym sumieniem, robiąc miejsce dla innej, albo (niespodziewanie) spędzisz miło czas na lekturze; tak czy owak – czysty zysk :-).
Użytkownik: epikur 09.12.2020 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A masz własny egzemplarz?... | sowa
Tak, mam własny egzemplarz i jeżeli nic się nie zmieni w czytelniczych planach, to jeszcze dzisiaj zacznę czytać...
Użytkownik: sowa 10.12.2020 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, mam własny egzemplar... | epikur
Wobec tego podziel się, proszę, wrażeniami po lekturze :-).
Użytkownik: epikur 13.12.2020 00:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wobec tego podziel się, p... | sowa
Jestem po i... nie żałuję. Nie mam prawdopodobnie jakiegoś czytelniczego instynktu, bo postawiłem czwóreczkę. Jak dla mnie przyjemna lektura, dobra na odprężenie i oderwanie się od rzeczywistości. Zakończenie nie było porywające, ale jakoś nie przesłoniło mi jakości całej lektury. Czasu poświęconego na "Poszukiwaną" mi nie szkoda, krakowskiego retro dosięgnąłem, chociaż nie sięgało ono bardzo wygórowanego poziomu.
Użytkownik: sowa 13.12.2020 01:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem po i... nie żałuję... | epikur
E, zaraz instynktu. Jak coś się okaże lepsze, niż się człowiek spodziewał/nastawił, podoba mu się bardziej, niż gdyby oczekiwał cudów-niewidów, a dostał... no, właśnie to coś. I na dodatek nie będzie Ci nieprzeczytane stało na półce przez następne dwadzieścia lat. Sama radość w każdą stronę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: