Dodany: 17.12.2007 20:48|Autor: lee

Książki i okolice> Książki w ogóle

książki denerwujące


Co jest dla was najbardziej denerwujące w książkach? Ja jestem uczulona na nieprawdopodobne historie i sytuacje, które są przedstawione tak, jakby były jak najbardziej rzeczywiste. To mnie czasami denerwuje w skądinąd ciekawych i wciągających książkach Anne Tyler...
Wyświetleń: 11955
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 47
Użytkownik: maaagdusia 17.12.2007 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Najbardziej denerwują mnie długaśne opisy przyrody (trauma po W Pustyni i w puszczy) i w ogóle wszystkie ciągnące się opisy, dialogi, które nie prowadzą do niczego.
Użytkownik: Tinu_viel 17.12.2007 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Najbardziej denerwują mni... | maaagdusia
Mnie za to "W pustyni i w puszczy" nawet się podobało, nie było takie złe. Bywają takie dni, że mam ochotę poczytać sobie długie opisy, ale kiedy indziej też mnie irytują. Po dialogach zwykle nie spodziewam się niczego szczególnie sensownego, i może dlatego za bardzo się nimi nie przejmuję ;)
Użytkownik: 1L 22.12.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Najbardziej denerwują mni... | maaagdusia
Ja też tak uważam.
Użytkownik: 1L 22.12.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Najbardziej denerwują mni... | maaagdusia
Ja też tak uważam. Są denerwujące.
Użytkownik: Tinu_viel 17.12.2007 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Irytują mnie książki, których cała fabuła jest tak schematyczna, że już bardziej typowej nie dałoby się wymyślić, na przykład w literaturze fantasy: jest sobie małe dziecko, które okazuje się jedynym zbawcą całego świata i nagle musi przeżyć jakieś nieprawdopodobne przygody, pokonać okrutnego nieczłowieka zagrażającego istnieniu owego świata, na dodatek zwykle ma kompleksy i było wychowywane przez przybranych rodziców albo ciotkę, albo wuja itd ("Eragon", film "Złoty kompas"). Naprawdę mnie denerwuje takie powielanie dawno ustalonego schematu. Nie tak powinno być. Czemu autora nie stać na wymyślenie czegoś choć odrobinę bardziej oryginalnego?
Użytkownik: jm1986 17.12.2007 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Irytują mnie książki, któ... | Tinu_viel
Jak dla mnie jedną z najbardziej denerwujących rzeczy w książkach są przesłodzone, naciągane happy endy
Użytkownik: Tinu_viel 17.12.2007 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak dla mnie jedną z najb... | jm1986
A tak, dla mnie też. Ale jeszcze bardziej irytują mnie happy endy w filmach.
Użytkownik: reniferze 20.12.2007 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak dla mnie jedną z najb... | jm1986
Jan Karon słodzi tak bardzo, że nawet patrzeć na okładki nie mogę.
Użytkownik: Nina12 17.12.2007 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Nie wiem jak inni, ale mnie przynudzają długie wstępy i brak dialogów. Nie wiem jak można czytać książke gdzie nic się nie dzieje... ;];];];P;P;P
Użytkownik: Kaoru 17.12.2007 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem jak inni, ale mn... | Nina12
W "Mieście ślepców" nie ma ani jednego dialogu, a książka jest dobra. U Marqueza też na nadmiar dialogów narzekać nie można a mimo to jest genialny... :)
Użytkownik: Tinu_viel 18.12.2007 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem jak inni, ale mn... | Nina12
Mnie też nudzą długie wstępy ;)
Użytkownik: Edycia 17.12.2007 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Denerwuje mnie jak autorka książki np. : "Dziennik Bridget..." przynudza od samego poczatku. Czytałam ją dawno temu, ale mdliły mnie te wszystkie kawy, papierosy, mierzenie, ważenie, kocha, nie kocha, spazmy, szlochy, wybuchy euforii. Kurcze! I czemu rozdmuchali, że to bestseler?
Użytkownik: marteks 13.03.2008 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Denerwuje mnie jak autork... | Edycia
utrafilas w sedno najgorzej jest jak spodziewasz sie genialnej ksiazki a otrzymujesz stek bzdur!!!w ten sposob zawiodłam sie na wielu ksiazkach np złoty kompas:-((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
Użytkownik: Anna 46 18.12.2007 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Sędzie Di i złote morderstwa Robert van Gulik - uzasadnienie tutaj: www.biblionetka.pl/...
Użytkownik: ALittlePrincess 19.12.2007 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Mnie najbardziej irytują w książkach archaizmy. Nie rozumiem dlaczego w szkole zmuszają ludzi do czytania utworów napisanych językiem archaistycznym. Poza tym to długie opisy przyrody (ale widzę, że nie jestem jedyna).
Użytkownik: reniferze 20.12.2007 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie najbardziej irytują ... | ALittlePrincess
Archaizmy w książkach występują głównie wtedy, kiedy mamy do czynienia ze starymi książkami - i to jest chyba dobre uzasadnienie :). A nie wszystkie stare książki są złe, więc warto się przekonać do ich czytania.
Użytkownik: Alken 21.12.2007 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie najbardziej irytują ... | ALittlePrincess
W szkole zmuszają ludzi do czytania książek napisanych ARCHAICZNYM językiem, żeby owi ludzie wiedzieli, że zanim ktoś napisał "Harry'ego Pottera" jeszcze kilka lepszych lub gorszych dzieł popełniono na przestrzeni wieków.
Użytkownik: Jaa 30.12.2007 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie najbardziej irytują ... | ALittlePrincess
I bardzo dobrze, że "zmuszają"! Przynajmniej mamy szansę poznać lepiej nasz własny język, a nie tylko spolszczenia jakichś słów... np. taki "Pan Tadeusz" chociaż sama fabuła mnie nudziła, warto było przeczytać, dla samych tych rymów i tej kompozycji wogóle <pod wrażeniem>
Użytkownik: koko 03.03.2008 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie najbardziej irytują ... | ALittlePrincess
Rozmarzam się nad archaizmami... są piękne. Np. w takim "Chrobrym", niby nie jest to do końca prawdziwy język polski archaiczny, ale jak to się czyta!
Użytkownik: Blanacz 19.12.2007 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Książki, w których autor opisuje to, co dzieje się wokół niego, a nie dzieje się praktycznie nic. Dobre na szkic świata, ale sam jego opis to nie jest utwór...
I książki przewidywalne ("Uciec przed świętami" Grishama). A w fantasy przetwarzającym schematy nie ma nic złego, jeśli całą reszta jest oryginalna, a książka naprawdę dobrze napisana :)
Ponadto kataklizmy na koniec. Śmierć, śmierć, gwałt, samobójstwo, choroba, zdrada, śmierć. Brrr.
Użytkownik: embar 21.12.2007 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki, w których autor ... | Blanacz
nic ale to nic mnie tak nie wkurza jak książka okrzyczana przez krytyków i innych intelektualistów dziełem, odkryciem i diabli wiedzą czym jeszcze. jak coś jest modne to jestem w stanie sięgnąć po to najwcześniej po 5 latach :P
Użytkownik: jm1986 21.12.2007 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: nic ale to nic mnie tak n... | embar
Przychodzi mi teraz na myśl "kod leonarda da vinci", książka wydana w 2003 roku i już okrzyknięta największym bestsellerem XXI wieku
Użytkownik: Irish Dream 21.12.2007 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Przychodzi mi teraz na my... | jm1986
"Seria niefortunnych zdarzeń". Sam chociażby sposób narracji mnie wkurzał. Denerwowało mnie tłumaczenie przez autora słów. Podczas czytania zastanawiałam się, dlaczego autor tak nisko ocenia swoich czytelników. Wydawało mi się, że ma ich za niedouczonych idiotów, którym trzeba tłumaczyć użyte słowa. Jeśli domyślał się, że czytelnicy nie zrozumieją zwrotu, zawsze można użyć synonimów. Zresztą - od czego sa słowniki?
Użytkownik: Tinu_viel 29.12.2007 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "Seria niefortunnych... | Irish Dream
Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja miałam takie odczucia podczas czytania tejże serii :)
Przyznam, że ja jestem okropnie leniwa i, chociaż czasem nie znam jakiegoś słowa, raczej nie przerywam lektury, żeby sprawdzić jego znaczenie, dopiero po skończeniu książki zaglądam do słownika, zwłaszcza, ze dostęp do słownika języka polskiego mam jedynie dzięki internetowi.
Użytkownik: koko 03.03.2008 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: "Seria niefortunnych... | Irish Dream
Jeżeli to jest ta książka, która opowiada o nieszczęsnych sierotach, nad którymi w wyrafinowany sposób znęcał się psychopatyczny bandzior - zastrzegam się, że przeczytałam cały jeden tom - to muszę przyznać, że ona mnie zdenerwowała samą swoją fabułą. Jak można było coś takiego wymyśleć?! I do kogo to jest adresowane? Do dzieci? Wątpię. Dla dorosłych? Też wątpię. Wątpliwe walory, doprawdy. A podobno tomów jest dzikie mnóstwo.
Użytkownik: marteks 13.03.2008 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Seria niefortunnych... | Irish Dream
moja teza sie sprawdza kolejne bzdury ogłoszone hitem
Użytkownik: lee 21.12.2007 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: nic ale to nic mnie tak n... | embar
Ja mam podobnie :) z tym, że mnie odrzuca od takiej książki trwale. No chyba że poznałam ją (lub autora) zanim wszyscy zaczęli się nią zachwycać.
Użytkownik: wenoma 28.12.2007 00:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
A ja nie lubię książek z bardzo małym drukiem i z niestandartową czcionką. I takich, co przy pierwszym otwarciu się rozklejają, mimo, że się uważa, żeby się tak nie działo.
Użytkownik: Tinu_viel 29.12.2007 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie lubię książek z ... | wenoma
O, ja też. Na przykład ostatnio czytałam "Od wojny do wojny" z okropną czcionką i mnóstwem literówek, bardzo, bardzo złościły mnie te błędy. I jeszcze nie lubię takich, z których stale wypadają kartki, posiadam na przykład "Pana Twardowskiego", którego na pewno można by do takowych zaliczyć.
Użytkownik: Thilien 28.12.2007 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Współczesna literatura mająca oddawać rzeczywistość poprzez używanie przekleństw co drugie słowo, wymyślanie nowych słów (chyba autorki/rzy mają zbyt ubogi język) np. "Małż". Poza tym kiepski papier, zbyt duża czcionka, 2 puste strony między rozdziałami i wysoka cena...
Użytkownik: ALittlePrincess 29.12.2007 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
O przepraszam, faktycznie ARCHAICZNYM. Wiem, że nie wszystkie książki z archaizmami są złe, ale ja mówię o słowach, nie o treści. W moim środowisku nikt nie używa tego języka, więc jest on dla mnie niezrozumiały. Alken, w takim razie może polecisz mi jakąś książkę, napisaną językiem archaicznym, do której nie zniechęcę się po pierwszym rozdziale? Bo jak do tej pory, to nie spotkałam jeszcze takiej. A co do Pottera to myślę, że chodzi tutaj o indywidualny gust czytelnika, a nie o jego poziom. Ludzie lubiący Pottera lubią fantasy, ja z kolei lubię literaturę współczesną, szczególnie zagraniczną, a sądzę, że wiesz, że w tym gatunku nie występują z reguły archaizmy.
Użytkownik: Alken 29.12.2007 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: O przepraszam, faktycznie... | ALittlePrincess
Raczej nie polecę, bo nie czytam takich rzeczy w czasie wolnym ;P i wiadomo, że robią to tylko pasjonaci...zaraz, nie, jednak mam coś - Don Kichote na przykład, świetna rzecz,chociaż ciężko się czyta...ale nie ma co się buntować przeciwko kanonowi, jaki serwowany jest w szkole, jakkolwiek nie zachęca on za bardzo do dalszych podróży literackich...sama się nie raz piekliłam na co mi jakaś Bogurodzica, ale teraz sobie myślę, że fajnie jest mieć szersze pojęcie o literaturze...teraz na studiach już nie podchodzę do tego jak do zła koniecznego, a wiadomo, że podejście też pomaga, więc łatwiej mi przez to przebrnąć :)

Pottera podałam jako przykład bo wywołał niezłe zamieszanie na rynku wydawniczym, i wiele osób wolałoby widzieć tę właśnie książkę w kanonie lektur szkolnych "zamiast czegośtam, powiedzmy Krzyżaków" co chyba zaburzyłoby trochę wiedzę ogólną jaką system edukacji stara się nam od dziecka wpoić. Nie mówię, że jestem wielką admiratorką narzucanego od podstawówki kanonu lektur, ale sama nie potrafiłabym stworzyć lepszego, który stanowiłby swoisty i spójny przegląd literatury od jej początków. Trochę nudnej Orzeszkowej krzywdy nam nie zrobi ;)
Użytkownik: Tinu_viel 29.12.2007 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej nie polecę, bo nie... | Alken
Nie znoszę książki "Don Kichote", chociaż parokrotnie próbowałam podejść do niej obiektywnie, wciąż bardzo mi się nie podoba.
A "Bogurodzica" nie była dla mnie taka zła. W takich na przykład "Dziejach Tristana i Izoldy" nie irytował mnie wcale język, choć był bardzo archaiczny, ale sama fabuła.
"Krzyżacy" zaś nie są tacy źli, jak to wiele osób uważa, ale zdecydowanie lepiej czyta się ich dla przyjemności niż jako lekturę, chyba ze względu na nietypową objętość.
Dokładnie :)
Użytkownik: Alken 29.12.2007 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znoszę książki "... | Tinu_viel
Nie znosisz ze względu na treść czy ciężko się czyta? Marquez mówił, że nigdy nie mógł przebrnąć przez całe dzieło Cervantesa, więc znalazł sposób: czytanie w kiblu. Wkrótce znał książkę tak dobrze że mógł rzucać cytatami z pamięci :D może to profanacja ale ja poszłam za radą mojego mistrza- i udało się :) (co prawda nie mam tak dobrej pamięci i cytat znam tylko jeden...)
Użytkownik: Czajka 29.12.2007 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znosisz ze względu na... | Alken
Może to jest sposób na samego Mistrza? Hm. :)
Użytkownik: Tinu_viel 29.12.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znosisz ze względu na... | Alken
Na treść.
Ja w kiblu czytam "Starą Baśń", ale bardzo powoli mi to idzie. W ogóle zawsze, odkąd pamiętam, czytałam książki także w kiblu, uznając to za oczywistą czynność i nie wiedziałam, że to nie jest całkiem zwyczajne ;)
Użytkownik: Tinu_viel 29.12.2007 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Irytuje mnie bardzo jeszcze jedna rzecz, o której przypomniałam sobie dopiero teraz, moralizatorstwo autora. Za takie na przykład zakończenie "O psie, który jeździł koleją" byłam wściekła na autora, gdy przeczytałam je niedawno po raz drugi. Tak bardzo mi się nie podobało.
Użytkownik: anne 29.12.2007 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Irytuje mnie bardzo jeszc... | Tinu_viel
To było rzeczywiście straszne.

Ja do dziś mam traumę po "Chłopcach z placu broni" - przez Nemeczka płakałam ze dwa dni.

A tak w ogóle to najbardziej mnie wkurzają takie chol... zakończenia typu zagłada, KLĘSKA, Ś M I E E E E E R Ć!!! Jak na moją drobną równowagę psychiczną to trochę kiepskie. Leczenie się z depresji, bo u Mastertona ostatni człowiek w Ameryce zachorował i osieroci córeczkę, która zaraz umrze, a plany leku są obok na siedzeniu, ale to dżuma, więc już odpadają mu kończyny i zaraz umrze (podałam zakończenie, ale przebiegle nie powiem o którą książkę chodzi...) nie jest fajne.

Albo schemat pod tytułem: "Coś dziwnego się pojawiło, OJEJ! To jest MIĘSOŻERNE! Ale fajnie, włóżmy tam palec/ rękę/ odnóże... Ojojoj, Ziemi chyba grozi zagłada. Nieźle... A tak na marginesie, to do czego służy ten guzik? (głos z oddali: NIEEEEE!)... (chwila bezczynności)... B U U U U U U U U U M!!!!!!". Tudzież schemat wymieniony powyżej ("Jam bohater zrodzony... Mam niezwykłe zdolności... A żeby już było całkiem >>cool<< to nie mam rodziców, fajnie nie?").

Wkurza mnie, kiedy cała książka ma się dobrze, ale nagle pojawi się coś w stylu "To nie mój brat. To mój syn!" a mimo to książka się kończy tak jak powinna. I po co mi to? Jak dla mnie to może być nawet jej ojciec. Nie muszę tego wiedzieć, bo to niszczy cały charakter optymistycznej - nie mówię dobrej, bo w dobrych takich wstawek nie ma - książki.

Chyba się rozgadałam... Wybaczcie <próbuje uśmiechnąć się słodko licząc na skwapliwe wybaczenie jej bezczelności>...

P. S.
Do poprzedników od "W pustyni..." Zgadzam się także w tej kwestii. I tylko dlatego nie lubię Sienkiewicza.
Użytkownik: Tinu_viel 30.12.2007 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To było rzeczywiście stra... | anne
"Chłopcami z placu broni" nie przejęłam się wcale, choć książka nie podobała mi się zbytnio.
Mnie czasem smucą takie zakończenia, ale nie lubię też tych cukierkowych w rodzaju, okazało się, że się kochają nad życie i już zawsze będą szczęśliwi.
Chyba nie czytam za często książek o takim schemacie, może podałbyś jakiś przykład takowej?
Zdecydowanie ciekawiej jest czytać długie wypowiedzi, przynajmniej można z nich się czegoś dowiedzieć o poglądach wypowiadającej się osoby ;)
Użytkownik: anne 30.12.2007 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "Chłopcami z placu b... | Tinu_viel
Co do schematu to trochę przesadziłam, bo połączyłam dwa w jedno, ale w sumie dużej różnicy to nie robi. I przyznaję się do błędu: nie uściśliłam iż schemat ten pojawia się częściej w opowiadaniach niż w całych powieściach - np. w zbiorze opowiadań "Czerwona gorączka", albo w antologii "Niech żyje Polska: Hura!" (wydaje mi się, że w obu zacnych częściach, jednakże przez drugą przedarłam się, przez jedyne 10 stron), dokładniej to jest raczej science-fiction - Jako powieść spotkałam się z tym na razie u Mastertona.

Masz rację - przesłodzone zakończenia to też coś okropnego <głos zza ucha: Z wyjątkiem harlequinów!> - No tak, ale to chyba nie jest przykład prawdziwej książki.

W ramach tematu: Przypomniało mi się, że nie lubię, kiedy bohaterów nazywa się np. pan Goździk itp. N.I.E. Chyba dlatego nie lubię Harrego Pottera ( a może zapadłam na dziwną chorobę "potteronielubica"? Odpowiedzi nie poznamy chyba nigdy)

Na marginesie chciałam wspomnieć jeszcze o wkurzających zjawiskach nie tyle w książkach, co wokół nich - przerabianie filmu tak, że z oryginałem łączy już tylko tytuł i imię głównego bohatera ("Gwiezdny pył"), traktowanie literatury typu fantasy jako niepełnowartościowej (w tym przypadku powracam do harlequinów - to jest inna kwestia) lub, <taratada - fanfary> zmienienie tytułu filmu w tłumaczeniu niezgodnie z tytułem książki ("Złoty kompas, który rzekomo w literaturze pojawił się jako "Zorza polarna").

Pozdrawiam

Nota bene: prosiłabym o możliwe zwracanie się do mnie w formie żeńskiej, tudzież zgodnie z płcią :)
Użytkownik: hburdon 30.12.2007 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do schematu to trochę ... | anne
"traktowanie literatury typu fantasy jako niepełnowartościowej "

Nie tylko fantasy, ale fantastyki w ogóle; mnie też to zawsze boli. Ale - pozwolę sobie zacytować (po raz kolejny! :)) z niedawnego wywiadu z Dukajem:

"Demiańczuk: "Lód" przekracza granice gatunkowe fantastyki. Czy w ogóle podział literatury na fantastyczną i niefantastyczną ma dziś jeszcze jakikolwiek sens?

Dukaj: Miło i poprawnie byłoby rzec, że nie, i jeszcze kilka lat temu pewnie bym tak odpowiedział, ale tymczasem nastąpiły zmiany, które taki podział niestety uzasadniają. Mówiąc w wielkim skrócie, nastąpił odpływ autorów z pokoleń, które traktowały pewne konwencje pozarealistyczne jako po prostu chwyty literackie, przydatne dla osiągnięcia celów artystycznych, wykonania ćwiczeń intelektualnych, prezentacji idei. Napłynęli natomiast wysoką falą autorzy wychowani na fantastyce jako kodzie estetycznym, dla którego literatura jest tylko jedną z możliwych realizacji. Czy książka, czy film, czy gra komputerowa - dla tego pokolenia zasadniczo nie ma to znaczenia. W tekstach owych autorów można wprost wskazać struktury fabularne wzięte z RPG czy całe sekwencje stanowiące zapis scen z filmów akcji. Nie chodzi im o literaturę; chodzi o "fajność" zabawy we wspólnym świecie wyobraźni. I kto w tym świecie jest obcy, kto szuka wartości stricte literackich, jak np. piękna języka - istotnie niech lepiej kieruje się w doborze lektur stereotypowym podziałem.

W efekcie czuję się trochę jak rozbitek albo sierota po literaturze, która już nie istnieje. Bo gdy teraz mam wybierać między taką fantastyką pop dla nastolatków i mainstreamem w polskim rozumieniu - mogę chyba tylko ogłosić niepodległość i wbić swoją flagę na jakiejś samotnej wyspie."

http://www.dziennik.pl/kultura/article99662/Jestem​_sierota_po_literaturze_ktorej_juz_nie_ma.html
Użytkownik: anne 30.12.2007 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "traktowanie literat... | hburdon
No w sumie to się zgadzam. Nie znoszę utartych konwencji. Jednak chwała Bogu pod niebiosa za, np., taką Milenę Wójtowicz, która potrafiła wydobyć coś nowego z tego gatunku - zaprawdę polecam, albowiem jest to godne przeczytania. Nawet sprawiła, że system "Adoptowany bohater ratuje świat" (tak, podkreślam adoptowany, bo przecież nie miałby w sobie tego uroku, nie?) nie rzuca się tak w oczy a nawet zaskakuje i bawi - mam tu na myśli "Wrota". Jedynie ubolewam, że autorka dotychczas wydała tylko trzy powieści...

ALE, naprawdę zgadzam się z przytoczonym cytatem...
Użytkownik: Panterka 27.02.2008 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Cukierkowość pasująca do romansideł. Sformułowania typu "spojrzał na mnie czarnymi jak smoła/heban/węgiel oczami", "wiadomo było, że gdy dorośnie to niejedno serce niewieście zabije szybciej na jego widok, tak pięknie wyglądał w swych jasnozłotych włosach do ramion, z wywijającymi się do góry końcówkami, z tymi dużymi, niebieskimi oczami pięknie okolonymi czarnymi, wywiniętymi do góry rzęsami. Jego nos był prosty i klasyczny, twarz uduchowiona wyrażała pewność siebie" i tym podobne kwiatki.
Także naiwne sformułowania rodzaju "nie powinna chyba zakładać tak smiałej sukni. Już wyobrażała sobie te zawistne spojrzenia kobiet i mężczyzn, którzy nie mogą od niej oderwać wzroku".
Podobnie jak lee - nie lubię, gdy nagina się prawdę, lub podaje wymyślone rzeczy tak, jakby były oczywiste (nadobitniej mnie to uderzyło w "Błękitnej sukni i tu www.biblionetka.pl/... napisałam dlaczego).
Użytkownik: Cora 27.02.2008 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Wyidealizowane postacie. Piękne, mądre, kochane przez wszystkich... i w ogóle naj.
Użytkownik: Jagusia 01.03.2008 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Powiem wprost: najbardziej denerwujące dla mnie są książki grocholopodobne. Tak jak denerwujące były wyroby czekoladopodobne, gdy się teskniło za czekoladą.
Użytkownik: koko 03.03.2008 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Wkurza mnie jak autor robi ze mnie balona, np. tworząc historię do bólu przewidywalną (harlequiny i tym podobne Danielle Steel), wciskając mi kity (np. Carroll), wykorzystując moje emocje (np."S@motność w sieci", ojej, zezłościł mnie Wiśniewski). Może znalazłoby się coś jeszcze, ale w tej chwili nie pamiętam. No i dawno nic mnie nie zirytowało!
Użytkownik: Astarte 08.03.2008 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest dla was najbardzi... | lee
Nie cierpię niestarannej korekty i błędów w tekście. Przoduje w tym wydawnictwo Zysk i S-ka, zwłaszcza w książkach fantasy, których dużo czytam. Jak widzę zdanie, które jest stylistycznie niespójne a czasami w ogóle brak mu sensu, to coś mnie trafia. Takie błędy niestety zdarzaja się często. Nie wiem, czy wydawca uznaje, że to "tylko" fantastyka i nie trzeba się wysilać i sprawdzać dokładnie, czy może tak mu się spieszy, żeby wydać książkę, że nikt nie ma czasu na dokładną korektę.

Co do fantastyki to denerwujące są książki, których akcja osadzona jest w realiach quasi-średniowiecznych, czyli z rycerzami, zamkami, etc., a bohaterowie posługują się językiem XX-wiecznym (a może to tłumacz tak przekłada, nie wiem) i używają porównań zaczerpniętych ze współczesnego języka. To naprawdę żenujące.


Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: