Dodany: 18.04.2013 14:06|Autor: porcelanka

Middlemarch


„Miasteczko Middlemarch” miałam w planach czytelniczych od kilku lat. Właściwie już samo nazwisko Anny Przedpełskiej-Trzeciakowej jako tłumaczki jest dla mnie rekomendacją bardzo dobrej literatury. Nie zawiodłam się także tym razem. Dawno już nie czytałam nic, co wywoływałoby we mnie tak żywe uczucia. I pomyśleć, że pozycja sprzed niemal półtora wieku może być tak pasjonująca i poniekąd nadal aktualna.

Na powieść George Eliot składa się kilka zazębiających się historii, rozgrywających się w środowisku ziemian oraz bogatego mieszczaństwa. Tym samym autorka rysuje niezwykły przekrój warstw społecznych bardzo do siebie zbliżonych, a jednak oddzielonych wyraźną linią. Najważniejszym bowiem wyznacznikiem wartości człowieka staje się jego urodzenie i odpowiednie koneksje. W końcu „w żadnej jednak części świata nie utrzymuje się z kimś stosunków towarzyskich z powodu żywionego dlań szacunku, jeśli nie towarzyszą temu piękne meble i odpowiednia zastawa stołowa”[1]. George Eliot z właściwą sobie ironią porusza problemy społeczne wspólne dla wszystkich epok i wieków. Bezmyślne plotki niweczące cudze plany i nadzieje, ocenianie po pozorach, dyskredytowanie ludzi ze względu na ich więzi rodzinne i przodków – to tylko niektóre z wielu kwestii zamkniętych na kartach „Miasteczka Middlemarch”.

Także sytuacja społeczna i ekonomiczna kobiet na początku XIX w. zostaje wyraźne zaznaczona przez pisarkę. Nie ogranicza się ona jednak tylko do wskazania ograniczeń i braku wpływu na kształtowanie własnego losu. George Eliot wymykają się także uwagi, które równie dobrze mogłyby zostać wypowiedziane i dziś, np.: „uważał, że jedna z najładniejszych postaw umysłowych kobiety wyraża się w uznawaniu wyższości mężczyzny bez zbyt dokładnego precyzowania, na czym ta wyższość polega”[2].

Wzgląd na problemy kobiet nie oznacza bynajmniej, że są one traktowane przez autorkę wyjątkowo. Przedstawicielki płci pięknej są obdarzone pozytywnymi i negatywnymi cechami równie szczodrze co mężczyźni. To właśnie kreacje głównych bohaterów są najmocniejszą stroną „Miasteczka Middlemarch”. George Eliot tworzy postacie żywe, z krwi i kości, i zagłębiając się w powieściowy świat miałam wrażenie, że są niemal moimi sąsiadami. Mieszkańcy Middlemarch i okolic wymykają się łatwym i jednoznacznym ocenom. Nie sposób jednak nie obdarzyć niektórych z nich antypatią. Nie mogłam polubić Rozamundy, za to Will Ladislaw od początku wzbudził moją sympatię – zapewne z powodu swoich polskich korzeni i związanych z nimi konsekwencji. Zresztą to tylko dwie postacie w tym niezwykle barwnym korowodzie literackich bohaterów.

Niezwykle złożoną postacią jest Dorotea Brooke, w której łączą się żarliwe ideały i wrażliwość na ludzką niedolę. Dorotea nie ma w sobie nic z heroiny, to ona jednak zostaje orędowniczką zmian i innowacji wśród miejscowej ludności. Sama również przechodzi swoistą metamorfozę. Na uwagę zasługuje niewątpliwie także Mary Garth, która jest doskonałym przykładem na to, że powieściowa bohaterka nie musi odznaczać się niecodzienną urodą - ważniejszy jest jej zdrowy rozsądek. To z jej ust padają słowa: „nie mam podstaw do głupiego zarozumialstwa i wyobrażania sobie, że każdy, kto się do mnie zbliży, musi się we mnie zakochać”[3].

„Miasteczko Middlemarch” to również skarbnica nienachalnych życiowych mądrości i prawd o nas samych. Przecież często „jesteśmy skłonni uznawać jakiś postępek za niewłaściwy, ponieważ jest nam niemiły”[4]. Trzeba także zgodzić się z tym, że „sumienie nieczyste wciąż aluzje słyszy”[5].

Nie brak w powieści George Eliot humoru. Wyraża się on w kreacji pewnych postaci i sytuacji. Można dowiedzieć się m.in., że „każdy wie, co przychodzi ze zmiany poglądów. Człowiek, który raz je zmienił, może to później zrobić i dwadzieścia razy” [6].

„Miasteczko Middlemarch” to powieść, w której można się rozsmakować i poznać realia życia ludzi z minionej epoki i innego kraju. Na koniec pozostaje mi tylko stwierdzić, że w gruncie rzeczy czasy są zawsze trudne, a ludzka mentalność - niezmienna. Właśnie takie powieści powinny być określane mianem literatury kobiecej; literatury ewidentnie nieprzeciętnej i zapadającej w pamięć.



---
[1] George Eliot, „Miasteczko Middlemarch”, przeł. Anna Przedpełska-Trzeciakowa, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2005, tom 1, str. 274.
[2] Tamże, str. 315.
[3] Tamże, str. 161.
[4] George Eliot, „Miasteczko Middlemarch”, op. cit., tom 2, str. 445.
[5] George Eliot, „Miasteczko Middlemarch”, op. cit., tom 1, str. 352.
[6] Tamże, str. 204.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4416
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: misiak297 18.04.2013 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: „Miasteczko Middlemarch” ... | porcelanka
Bardzo ciekawa recenzja. Po powieść muszę wreszcie sięgnąć. Nie zgodzę się tylko z ostatnim zdaniem Twojego tekstu:

"Właśnie takie powieści powinny być określane mianem literatury kobiecej; literatury ewidentnie nieprzeciętnej i zapadającej w pamięć" - jest mnóstwo tzw. literatury kobiecej, mocno przeciętnej.

A swoją drogą i mnie zachwycają powieści, które po przeszło wieku wciąż można czytać z wypiekami na policzkach!
Użytkownik: porcelanka 18.04.2013 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa recenzja. ... | misiak297
Ostatnie zdanie jest nieco przewrotne. Zawsze irytowało mnie, że literatura kobieca to głównie literatura bardzo przeciętna. Określenie kobieca ma tym samym raczej negatywny wydźwięk, tak jakby kobiety czytywały głównie literaturę nienajwyższych lotów. Poza tym samo zakwalifikowanie powieści jako prozy kobiecej może wykluczać mężczyzn z grona potencjalnych czytelników. Dlatego jeśli już pojęcie „literatury kobiecej” ma funkcjonować to niech będą to znakomite teksty tworzone przez kobiety (ale nie tylko dla kobiet).

A „Miasteczko Middlemarch” zdecydowanie polecam;)
Użytkownik: Chilly 20.04.2013 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: „Miasteczko Middlemarch” ... | porcelanka
George Eliot mam w planach od dawna, a po Twojej recenzji nabrałam jeszcze większej ochoty na jej powieści i chyba zacznę właśnie (o ile będzie w bibliotece) od Miasteczka Middlemarch. Dziękuję :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.04.2013 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: „Miasteczko Middlemarch” ... | porcelanka
Dlaczego ludzie piszą takie fajne recenzje?
"Miasteczko Middlemarch" chodzi za mną już od paru lat, ale tak stosunkowo łagodnie się przypominając, a teraz, parafrazując słynny prezydencki bon-mot, ogromnie "chcem i muszem", choć nie mam skąd wziąć, a nawet gdyby, to nie mam kiedy się za nie wziąć...
Użytkownik: reniferze 12.08.2013 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego ludzie piszą tak... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, "Miasteczko.." jako wędrująca książka właśnie do mnie dotarło - wystarczy, że wpiszesz się w kolejkę.. ;).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 12.08.2013 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, "Miasteczko.." jako ... | reniferze
Zauważyłam, ale ja mam tyle zaległych lektur i zaklepaną kolejkę na 2 wędrujące, że w ciągu najbliższego pół roku już się nie dopisuję na żadną inną - nie dam rady.
I pomyśleć, że zdarzały mi się (w życiu przedbiblionetkowym oczywiście) momenty, kiedy nie miałam co czytać! Teraz mam problem odwrotny: jak się wyrobić z czytaniem tego, co napożyczałam...
Użytkownik: Polixena 12.08.2013 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłam, ale ja mam ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Myślę, że "Miasteczko" będzie wędrować powolutku, bo to książka, którą smakuje się nieśpiesznie - więc gdybyś się jednak skusiła, to dotrze do Ciebie może właśnie za pół roku :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 12.08.2013 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że "Miasteczko" bę... | Polixena
Popracuję nad tym :-). Zobaczymy, w jakim tempie będą czytały 3 pierwsze kolejkowiczki - może ja się w tym czasie wyrobię choć z częścią zaległości.
Użytkownik: porcelanka 12.08.2013 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że "Miasteczko" bę... | Polixena
To ja dodam od siebie - to wspaniale, że "Miasteczko Middelmarch" stało się książką wędrującą;) Trudno je zdobyć. Powieść udało mi się wypożyczyć dopiero w bibliotece uniwersyteckiej (chyba była egzemplarzem obowiązkowym). Wielka szkoda, że miała tylko jedno wydanie, a wznowień brak...
Użytkownik: helen__ 12.08.2013 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja dodam od siebie - t... | porcelanka
Jest faktycznie wspaniałe - a co do zdobywania książki - ja zdobyłam swoją w "Dedalusie" - dwa tomy - za złotych 10!. W antykwariatach widywałam niejednokrotnie. Oraz allegro - tam kupiłam "Młyn nad Flossą" za śmieszne pieniądze.
Użytkownik: porcelanka 12.08.2013 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest faktycznie wspaniałe... | helen__
Ja zaczynam poszukiwania od bibliotek;) Zawsze pozostają antykwariaty i aukcje - ale to dopiero wtedy, gdy jestem pewna, że chcę na własność. Nie wiem, może to akurat w mojej okolicy takie braki.
Użytkownik: helen__ 12.08.2013 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zaczynam poszukiwania ... | porcelanka
Ja znowu wracam powoli do bibliotek, bo luby powiedział, że zbankrutujemy, jeżeli nie wyjdę z nałogu. Ponoć trzeba zapomnieć, co to "okazja".-;) ( Udaje mi się to połowicznie, czyli jestem rozsądniejsza:))
Użytkownik: miłośniczka 20.09.2016 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: „Miasteczko Middlemarch” ... | porcelanka
Skończyłam lekturę w nocy - zakochałam się w tej powieści!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.09.2016 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłam lekturę w nocy... | miłośniczka
A widzisz! Zeszło Ci się, aby się zabrać, ale sama lektura poleciała chyba piorunem ;)

BTW: warto pewnie w takim razie odkurzyć temat wędrówki tej książki: "Miasteczko Middlemarch"
Użytkownik: miłośniczka 20.09.2016 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A widzisz! Zeszło Ci się,... | LouriOpiekun BiblioNETki
Och nieeee, czytałam ponad miesiąc! Ale chętnie przedłużyłam lekturę, bo była pyszna.

Wysłałam zapytanie do Hard Sexy Mamy z prośbą o adres - czekam. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: